Klify

Aprilan

Dziewczynie zaświeciły się oczy.
-Wilkołak-stwierdziła i podeszła do niego. Wyciągnęła rękę dotykając jego skóry.
No jasne. Gorąca..
-Ale to nie zmienia faktu, że skoczę, wilczku-mruknęła i spróbowała wyminąć chłopaka.
Poirytowana przystanęła i podniosła głowę do góry by spojrzeć mu się w oczy.
-Wiesz, nie czuję się wyjątkowo wygodnie stojąc naga przed nieznanym mi facetem który bez powodu blokuje mi własnym ciałem drogę do krawędzi klifu. Nawet jeżeli się zabiję, co za różnica? Byłam już w gorszych tarapatach.
Mówiąc ostatnie zdanie uśmiechnęła się lekko.

Mark

-Szczerze mówiąc gówno mnie obchodzi twoje samobójstwo, jak i twoja śmierć. - Wypalił znudzony. Ile to już razy on napotykał na takie rozwrzeszczane nastolatki?
-Ale jeśli nie wybiję ci tego z głowy, to będę współwinny. - Ciągnął powoli sie do niej zbliżając. - Naszym zadaniem jest chronić ludzi przed pijawkami, ale nie tylko. Więc ubierz się się wreszcie, bo inaczej ja to zrobię. - Zakończył stojąc z nią nos w nos. Był pewien, że czuje ciepłe promieniowanie z jego skóry.

Aprilan

-Skoro to nic cię nie obchodzi, wilczku, rusz swoje ciało i daj.mi.skoczyć-powiedziała spokojnie, akcentując ostatnie słowa - I nikt mi nie będzie mi rozkazywał, tym bardziej jakiś dopiero co spotkany facet. Zresztą w moim planie nie znajduję się samobójstwo. Nie oceniaj mnie, że jestem słaba tylko dlatego, że jestem młodą blondynką. Nie wiesz, przez co zwykle przechodzę - taki skok z klifu to frajda dla mnie. No i zwalniam cię ze wszelkiej odpowiedzialności. Zadowolony?
April prześlizgnęła mu się pod ramieniem i stanęła na krawędzi klifu.
-Ciao, signore-mruknęła.

Mark

W ostatniej chwili mocno chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Zamknął ją ramionami w żelaznym uścisku i popatrzył jej w oczy. Nie miała szans się wyrwać, on był górą.
-Jeśli skoczysz, rozpieprzysz się o skały. - Powiedział półszeptem, wyraźnie akcentując każdy wyraz. - A ja tak czy inaczej, będę winien. Jesteś tylko człowiekiem.
Nie był pewien, czy ma zastosować swoją taktykę znieczulającą. Dziewczyna była silną, z nią mogło nie wyjść.

Aprilan

April próbowała się wyrwać, ale nie udawało jej się.
-Jak mnie puścisz, skoczę. Chyba nie masz zamiaru trzymać mnie tu cały czas, no nie?
Wiesz co, idź zajmij się swoim wpojeniem-mruknęła wściekła.-Wiesz, co ja mam schowane w tych spodenkach na ziemi? Pistolet, który mógłby rozwalić głowę każdemu wampirowi, z pewnością wilkołakowi też.
-Szkoda, że nie mogę go dosięgnąć-dodała ciszej i uśmiechnęła się lekko.
A gdybym spróbowała go walnąć w czułe miejsce...-pomyślała i wyszczerzyła się.

Mark

Popatrzył na nią jak na pół-inteligenta. Nadal trzymając ją jedną ręką schylił się po jej szorty i wyjął stamtąd pistolet. Tak, był prawdziwy. Właśnie, był. Bo teraz leciał sobie, żeby za chwilę zanurzyć się w oceanie i pozostać tam do końca. Mark spojrzał na April unosząc brew i usmiechnął się.
-I co? Dalej będziesz taka odważna? - Spytał zbliżając swoją twarz do jej.

Aprilan

April spojrzała z przerażeniem na swój pistolet i pożegnała się z nim. Spojrzała na Marka.
-Masz szczęście, że to nie ten po moim tatusiu-warknęła.
Ich twarze dzieliły kilka centymetrów.
-T-taak. W końcu się poddasz, wiesz? I mnie puścisz.-powiedziała rozkojarzona.

Mark

-Muszę cię rozczarować: JA SIĘ NIGDY NIE PODDAJĘ. - Powiedział z prześmiewczym wyrazem twarzy. Przysunęł się do niej jeszcze bliżej, o ile było to mozliwe i musnął ją delikatnie ustami. Potem pocałował ją jeszcze raz, namiętniej.

Aprilan

April zaskoczona pocałunkiem odwzajemniła go. Wzięła dolną wargę chłopaka i zaczęła ja ssać i przegryzać. Cholerny kretyn! I cholerne hormony-pomyślała nie przerywając.

Mark

Ehe, superwomen... Ja pierdole.... - Westchnął w duchu. Wziął ją na ręce i usiadł na ziemi podpierając się o jakiś występek skalny. Przycisnął ja do siebie i pocałował jeszcze raz, przeciąglej. Po czym oderwał się i zajrzał jej głeboko w oczy.
-I co, nadal masz ochotę skakać? - Spytał usmiechając się łobuzersko

Aprilan

-Na razie chyba mam inne plany-wyszczerzyła się. Jest za cholernie przystojny, bym mogła przestać. Świetnie.-pomyślała unosząc brwi.
Oblizała usta i przysunęła się do niego jeszcze bliżej.Cholernie dobrze całuje, ten kretyn...-pomyślała i uśmiechnęła się.

Mark

-Tak myślałem. - Stwierdził i odsunął ją od siebie na kilka cm. Niech się dziewczyna trochę pomęczy, nic nie ma za darmo!

Aprilan

Spojrzała na niego gdy się odsuwał. Ha, myśli, że będe o niego teraz tak strasznie walczyć? Chyba sobie kpi!
April wstała, odwróciła się tyłem do niego, zdjęła i tak już cienkie i koronkowe majtki i rozpuściła włosy.
-Nie dam ci się tak łatwo, wiesz? Od razu widać, że jesteś wprawiony jeśli chodzi o kobiety-powiedziała uśmiechając się lekko-A ja nie chcę być pierwszą lepszą.
Odwróciła się do niego i uśmiechnęła

Mark

Uhm. Szczena mu wzięła i opadła, ale nie dał tego po sobie poznać. Zamtugałtylko i odwrócił wzrok w stronę oceanu, walcząc ze sobą. Zaczął cicho podśpieywać po irlandzku, jakąś piosenkę.

Aprilan

Zaśmiała się cicho. Przykro mi, ale reakcji ci się nie udało ukryć,twardzielu.
Usiadła na ziemi i oparła się o niego.
-Co śpiewasz?

Mark

Popatrzył na nią strarając ukryć wybuch śmiechu. Zdjął koszulę i rzucił ją na nią.
-Przykryj się, bo jak nas ktoś zobaczy, coś sobie pomyśli... - Mruknął przy tym i wlepił spojrzenie w jej cycki xD
-To taka piosenka... Nieważne. - Żachnął się.

Aprilan

-Racja... A zresztą...-April wstała i podeszła do swoich ubrań-Ja się już ubiorę. W końcu nie skoczę z klifu... dzisiaj-dodała i uśmiechnęła się lekko do siebie.

Mark

-Ani dziś, ani jutro, ani nigdy. - Podsumował. On sie uwielbiał kłócić. Musiał postawić na swoim. Siedział podparty o kamien i wpatrywał się z cielęcym wzrokiem w Ap. Szczerze mówiąc, niezła z niej laska

Aprilan

April prychnęła.
-A skąd ty będziesz wiedział co ja zrobię jutro czy pojutrze? -wyszczerzyła się, założyła spodnie i usiadła koło chłopaka zapinając guziki od koszuli.

Mark

-Będę. - Powiedział tylko krótko i rzucił jej przelotne spojrzenie. - Nie musisz się tak trudzić z tymi guzikami, z rozpiętą bluzką wyglądasz znacznie lepiej

Aprilan

April zaśmiała się i pocałowała go łagodnie w usta.
-Ale mi zimno...-mruknęła.-Czy jest w ogóle jakaś szansa bym mogła skoczyć z tego klifu? Jakakolwiek?
April spojrzała na niego dużymi oczyma i zabrała się do rozpinania jego koszuli.

Mark

Ogarnął ją ramieniem. Był przecież jak kaloryfer. Zsunął z jej ramienia kawałek koszuli.
-Nie wiem.... Jeśli już, to tylko ze mną

Aprilan

April cała się rozjaśniła i podekscytowała.Oby!
Rozpinając mu dalej koszulę przyglądała się mu. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że nie zna jego imienia.
-April jestem-powiedziała.

Mark

Westchnął cicho. Do jego głowy, mimo, że był troche zamroczony widokiem dziewczynki, dotarła informacja. Ważna, czy mniej, ale zawsze.Podniósł się z ziemi, nie zakładając koszuli. Popatrzył na A.
-Może się jeszcze spotkamy, słonko. - Zamruczał i posłał jj całusa w powietrzu.
Tak, od pasa w góre goły ruszył przed siebie. Jego celem była mała chatka przy plaży...

//plaża

Aprilan

April najpierw westchnęła a potem zaśmiała, gdy już poszedł.
Co za dupek-powiedziała rozbawiona kręcąc głową.[i]Czy on naprawdę myślał, że robię to wszystko dla swojej czy jego przyjemności, a nie żebhy stwierdził, że sprawa załatwiona i mnie zostawił? Czy on naprawdę myślał, że ja nie skoczę z tego klifu?-zaśmiała się wrednie.
-Co za kretyn-powiedziałą znowu rozbawiona, stanęła na krawędzi klifu i skoczyła.

/??

Gość

/Las

- Niezbyt często. Raczej jestem zajęta w domu, albo jestem w lesie lub na łące - odpowiedziała. - Choć lubię to miejsce. jest tu bardzo ładnie. jednak samemu to trochę smutno tu tak siedzieć.

Gość

- Może tak. Próbowałaś kiedyś... zeskoczyć do wody? - zapytała podchodząc bliżej krawędzi. Zmierzyła wzrokiem wysokość i fale obiające się z łoskotem o skały.

Gość

- Jakoś nie - przyznała, siadając przy samej krawędzi. - Może i taki skok byłby fajnym przeżyciem, ale jakoś nie mam ochoty skakać.

Gość

- Ja w sumie... po to tutaj przyjechałam. Ale z tej perspektywy wygląda to nieco nierozsądnie... - spojrzała na Gwen - Ciekawe czy ktoś już tego próbował... zastanawiam się czy przeżyje uderzenie z taflą. - nadal patrzyła w dół, pokusa cały czas rosła.

Gość

- Chłopcy z rezerwatu ciągle stąd skaczą. Ale ja jakoś nie polecam - skrzywiła się. - Nie wiem, jakoś mi się to nie widzi.

Gość

- Mnie mimo wszystko bardzo kusi... to takie moje... wady. - westchnęła i usiadłana skraju klifu - Lubię takie rozrywki. Ale dziś obiecałam cioci, że jednak będę rozsądna. A gdzie tak dokładniej mieszkasz?

Gość

/??
Jake szedł sobie powolnym krokiem w strone klifu. Najpierw chciał pozwiedzać okolice, szukanie siostry mógł przełożyć na później. W końcu i tak już kilka lat czekała.... Zobaczył dwie dziewczyny niedaleko niego, uśmiechnął się i podszedł do nich.

Gość

Przeniosła wzrok na Jake'a i uśmiechnęła się do niego.
- Hej. - powitała go bez zastanowienia, zawsze lubiła poznawać nowych ludzi. A on też nie wydawał się jej znajomy.

Gość

-Jake jestem-powiedział uśmiechając się i wyciągnął do dziewczyny rękę. -Macie zamiar skoczyć?
Pokazał głową klif. On sam chciał, ale to było co innego, w końcu był wilkołakiem i takie skoczenie nic by mu nie zrobiło.

Gość

Wzruszyła ramionami i spojrzała w dół, nadal pokusa skoku była wielka.
- Jestem Luna. - powiedziała nie patrząc na niego - I ja tak, mam chyba zamiar skończyć. Robiłeś to już kiedyś? - uśmiechnęła się do niego.

Gość

-Sama na pewno nie skoczysz- powiedział krótko- Rostrzaskała byś się o skały, a w najlepszym przypadku prąd by cię porwał gdzieś daleeeko. Stąd nigdy nie skakałem, ale w innych miejscach owszem. -powiedział siadając na ziemi.

Gość

Fuknęła coś pod nosem na temat "seksizmu".
- Nie poradzę sobie tylko dlatego, że jestem kobietą? - spojrzała na niego z lekkim niezadowoleniem - Skoro Ty się o skały nie rozbijesz to ja chyba również mam taką szansę?

Gość

- No właśnie - pokiwała głową Gwen. - Dlaczego ona miałaby sobie nie poradzić? - pokręciła głową. Prawdziwe wyzwanie, to ucieczka przed nosorożcem - pomyślała, jednak nie powiedziała tego głośno. - I jestem Gwen - przedstawiła się.

Gość

-Nie poradzisz sobie i tyle- powiedział wymijająco.- A jeśli naprawdę musisz stamtąd skoczyć, to tylko ze mną - powiedział wzruszajac ramionami i uśmiechnął się.
-Miło mi-uśmiechnął się do Ginewry.-Ty też chcesz skoczyć?

Gość

- Według praw fizyki... zwiększając masę zwiększymy nasze przyśpieszenie i siłę uderzenia w taflę wody - skomentowała jego pomysł bardzo szybko - Więc... lepiej jak skoczę sama. - uśmiechnęła się do niego lekko.