Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Pacific Northwest Balet
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:42, 20 Cze 2010    Temat postu:

Błysk w oczach dziewczyny był wyraźnie dostrzegalny w chwili, gdy Roy wspomniał o rzekomej ich antypatii z Madamme. Nie mogło być to w pełni prawdą, bo przecież Beani nigdy nie wypowiadała się na jego temat. Poza tym ta kobieta była zawsze i dla wszystkich oschła i niezbyt przyjemna, więc nie było powodu dla którego miała by robić akurat dla tego chłopaka wyjątku. Elza zaśmiała się tylko słysząc ten komentarz o fruwaniu kłaków. Przesunęła się lekko w bok, by Roy mógł wysiąść z auta i wyciągnęła po tym w jego kierunku swoją dłoń jak zwykle na wypadek, gdyby zechciał ją pochwycić.

- Okej, okej. - rzuciła z uśmiechem sięgając w tym czasie do bocznej kieszonki swojej kurtki, w której zawsze nosiła jakieś drobniaki. - Usiądziesz sobie gdzie tylko będziesz chciał, chociażby i w loży VIP. - zgodziła się z nim. W tej chwili było tyle miejsca i możliwości, że gdyby chłopak co minutę zmieniał miejscówkę, to i tak by nie skończył zaliczyć wszystkich siedzisk aż do wieczora. A akurat aż tyle czasu, to raczej nie miał, by spróbować.

Poczekała aż Roy zamknie samochód i gdy to zrobił, ruszyli do wejścia. Po drodze Elizabeth podeszła do ulicznego sprzedawcy i kładąc mu na niewielkim blacie parę monet, odebrała od niego dla dwóch osób mocną espresso nalaną na wynos do dwóch dużych papierowych kubków przykrytych plastikowym wieczkiem. - Dzięki Mike. Jak tam z rana? - zagadnęła do mężczyzny, który przez tyle już ją widywał tu przychodzącą, że się pobieżnie ze sobą zaznajomili - "A w porządku. Wasza treserka dzikich zwierząt dziś w dobrym humorze jest, bo mi zostawiła nawet parę centów napiwku. Jak nigdy." - powiedział z niedowierzającym uśmiechem na twarzy. Dziewczyna podała jeden z kubków swojemu towarzyszowi. - Słodzisz? - zapytała wskazując na pojemnik z torebeczkami cukru na wypadek, gdyby miał na to ochotę. Jej ruchy wydawały się w tej chwili tak naturalne, że nikt by się nie domyślił, że to tylko ruchy z przyzwyczajenia.

- Roy, to jest Mike, mój poranny wybawca z kawą. Mike, a to jest Roy. Pamiętasz jak rozmawialiśmy o moim zwiedzaniu miasta? - zapytała uśmiechając się lekko. Mężczyzna w odpowiedzi kiwnął głową, zgarniając monety z blatu i chowając je do szufladki przed sobą również z uśmiechem. - "No, no, no..." - mruknął - "Miło poznać. - dodał wyciągając rękę na powitanie. Chwilę później się pożegnali i dziewczyna wraz z Royem ruszyła w kierunku wejścia do budynku.

- Niee... - zaśmiała się w odpowiedzi na pytanie swego towarzysza o to jakie tłumaczenie ona podaje dla swoich znajomych z baletu - Tutaj raczej nikt się nie bawi w domysły i dziwne argumenty. Preferują raczej bezpośrednie pytania. - wyjaśniła - I nie zdziw się jak się Ciebie zapytają czy jesteś moim managerem albo nie daj bóg mężem. Czasem dziwne pomysły im przychodzą do głowy. - dodała rozbawiona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:10, 20 Cze 2010    Temat postu:

Roy zamknął dokładnie samochód, upewniając się dwa razy. Naprawdę lubił ten wóz i miał do niego sentyment. Wsunął kluczyki w kieszeń bluzy i złapał dłoń Elizbeth. Jak w każdym odzywała się w nim chęć posiadania kogos. Dość że jeszcze nie ujmował jej w pasie. Nazywał to prowadzaniem na smyczy i za każdym razem kiedy widział pary poruszające się w taki sposób przysięgał sobie że sam nigdy tak kobiety nie zniewoli. Trzymanie się za łapki było całkiem miłe i sympatyczne. Normalne - Nie, loży VIP nie wymagam, bez przesady Lizzy. Miejsce w kącie jak najbardziej mi odpowiada. Podeszli do mężczyzny wielbionego z rana przez wszystkich a Roy uśmiechnął się nieznacznie na wzmiance o treserce. Coś w tym jednak było - Hm? - spojrzał na kubek kawy - Nie, dzięki. - szkoda było cukru. I tak go nie zużyje. Po chwili Roy był zmuszony przełożyć kubek z kawą z prawej do lewej by wymienić uścisk dłoni z facetem. Krótki. Jego dłoń parzyła - Mi również. - odrzekł Roy z uśmiechem pomijając jego 'no, no, no...' No co?! Kiedy ruszył z Elizabeth w drogę do audytorium mruknął zadowolony aromatem kawy wyraźnie roznoszącym się z dwóch kubków - Nie wiem czy to co wyjąkał ten pan Mike, było aż takim bezpośrednim pytaniem. To jego 'no, no, no,...' było bardzo podchwytliwe. Strach się bać co będzie dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:27, 20 Cze 2010    Temat postu:

Roześmiała się na komentarz Roya o ulicznym sprzedawcy. - Oj, Mike stara się być dyskretnym. - stwierdziła z uśmiechem - Chociaż średnio mu to wychodzi. No a poza tym on przynajmniej stara się słuchać tego, co ludzie mu mówią a nie dopowiada sobie niestworzonych historii. Posłuchaj kiedyś Sebastiena. Ten to jak popłynie, to wymięknąć można. - rzuciła wesoło.

- A czemu miałbyś się bać tego, co będzie? Nie przejmuj się. Ich słowa trzeba brać i przepuszczać przez grube szkiełko humoru. - wyjaśniła za wczasu - Ubawiłbyś się przednio, gdybyś usłyszał co o mnie sobie podopowiadali. Kosmos. - westchnęła przechodząc przez drzwi wejściowe do audytorium. Kiedy znaleźli się w środku budynku, Elizabeth poprowadziła Roya boczną nawą biegnącą aż pod drzwi do zaplecza pracowni. Tam, gdzie podczas przedstawienia wchodzili, by porozdmuchiwać dym na scenę. Przed drzwiami wejściowymi kłębiło się już od groma osób powoli rozgrzewających się przed zajęciami.

Kiedy tylko dojrzeli dziewczynę z daleka, parę z nich odłączyło się od grupy, by podejść do niej i się przywitać. Pierwszy wyskoczył w ich kierunku Seba, uwieszając się swojej niedawnej partnerce na szyję i całując ją na powitanie w policzek. Eliza przywitała się z nim z lekkim dystansem, oddając krótkie cmoknięcie i tłumacząc się już tym, którzy zdążyli podejść do nich z powodu swojej nieobecności na ostatnich zajęciach. - nie no, wiecie przecież, że to nie moje jedyne zajęcie, prawda? - jęknęła opędzając się od kolejnych witających ich osób. - Miałam ciężki dyżur w szpitalu no i musiałam się ogarnąć po tym. Bywa. - wyjaśniła jakiejś dziewczynie, która witając się z nią obrzuciła Roya taksującym spojrzeniem od jego stóp aż po sam czubek głowy.

Elizabeth cofnęła się o krok w tył, łapiąc chłopaka za rękę. - Roy, Sebastiena, mojego poprzedniego partnera w tańcu już znasz. - rzuciła wskazując na niego ręką, w której trzymała kawę - To Katie, rezerwowa solistka i pretendentka do miana primabaleriny, chociaż na razie jej to średnio idzie ze względu na zbyt słabe kostki. - wyszczerzyła się do dziewczyny w szerokim uśmiechu a ta odpowiedziała jej tylko kiwnięciem głową. - Monique, chórek. Jej bączki są nie do pobicia. - kolejno wskazywała na osoby, które do nich podeszły - Poul, nasz kaskader i kark nie do skręcenia... I mój obecny partner do tańca, Nicolas. - zakończyła krótką prezentację z jednej strony, pomijając kilka osób, które zostały z tyłu wpatrując się w nich zaciekawione - A to jest Roy. - rzuciła, ale nie zdążyła nic więcej dodać, jak dziewczyna przedstawiona jako Katie już zaczęła otwierać usta, by coś powiedzieć. Elza szybko zareagowała, zbijając pytanie - Katie, proszę... - rzuciła chociaż i tak była pewna, że tamta coś rzuci od siebie.

Obróciła się na moment do swego towarzysza, puszczając jego rękę. - Zostawię Cię na chwilę z tymi sępami. - powiedziała do niego, obracając na moment wzrok na bok - Seba, dotrzymasz mu towarzystwa? - zapytała a widząc przytakujące kiwnięcie, wracając spojrzeniem do Roya - Zaraz do Ciebie wrócę, tylko sięgnę do swojej szafki. - wyjaśniła - Przeżyjesz? - szepnęła pochylając się nad jego uchem na moment.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Nie 15:27, 20 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:51, 20 Cze 2010    Temat postu:

- Dyskretny? - Roy obrócił się na moment rzucając okiem na mężczyznę - To raczej strasznie po ojcowsku zabrzmiało. - poczuł się oceniony i podejrzewał że gdyby Lizzy poszła znów po kawę i to sama Mike wystawiłby dość solidną opinię na temat Roy'a - Tak? I pewnie jeszcze powiesz że mnie to nie ominie? Przez szkiełko? Ja tam nie wiem... - u niego w pracy chyba trzeba było mieć szybę kuloodporną a nie szkiełko, by jakoś się dogadać - To nie będzie chyba aż tak źle... No. Zobaczymy. - nie powiedział Elizabeth że mimo wszystko nie lubił być komuś przedstawiany. Czuł się wtedy jak na końskim targu, oglądany, oceniany i jeszcze trochę to pewnie by mu zbadano zęby. Później już było dużo lepiej, ale pierwsze wymienienie uprzejmości bywało okropne - Postaram się nie wymięknąć i nie przynieść ci wstydu. - balet kojarzył mu się ze snobizmem, a snobizm z klasą wyższą. Roy nie był do końca pewny czy klasa wyższa poważa średnią - Świetnie! - zawołał widząc gdzie idą - Mój drugi etat mnie woła. Gdzie to są nasze miechy? - zamiast miechów napotkali grupkę osób które z entuzjazmem rzuciła się na Lizzy. Roy odsunął się o krok w tył, wiedząc że mają nikłe szanse na to by ją rozerwać na strzępki. Przetrzymał wszystkie zaciekawione spojrzenia starając się nie czuć jak eksponat w muzeum. Machnął lekko dłonią Sebkowi przypominając sobie własne żarty z rajstopków chłopaka. Skinął głową po kolei Katie, Monique, Poul'owi i Nicolasowi mając nadzieję że ten ostatni nie upuszcza Lizzy zbyt często. Zerknął na wampirzycę i mruknął - Trudno mnie zabić, chyba dam radę... - kiedy odeszła został sam z jej znajomymi. Punktem wyjścia do rozmowy był kubek kawy. Roy wręczył go Sebkowi w ramach odpłaty za namiary których udzielił Elizabeth. Zaskoczony chłopak przyjął kubek patrząc na blondyna trochę podejrzliwie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:34, 20 Cze 2010    Temat postu:

Ścisnęła jeszcze na ułamek chwili jego dłoń mocniej, uśmiechając się przy tym do Roya ciepło i moment później poleciała gdzieś w stronę drzwi, za którymi mieścił się rządek niewielkich szafek na rzeczy. Po drodze klepnęła po ramieniu Poula, upominając go krótkim - Tylko nie zjedzcie mi go. - i zniknęła za skrzydłem drzwi na trochę.

Sebastien podszedł do chłopaka z lekkim uśmiechem wymalowanym na swojej twarzy. Kiedy stanął po jego lewej stronie i otrzymał kubek kawy, otworzył wieczko i pochylając do swoich ust, upił łyka ciepłego jeszcze naparu. Nieznacznie wyciągnął potem język, nieprzygotowany na parzący płyn, sparzył go sobie lekko. Westchnął pochylając się do Roya. - "Długo jesteś z Eliz?" - zapytał tak teatralnym głosem, że chyba wszyscy słyszeli.

Na to hasło pozostali niemal okrążyli chłopaka, wlepiając w niego swoje pytające spojrzenia. - "To Ella nie jest les?" - spytała Monique zdziwionym głosem, na co Katie ją pohamowała krótką ripostą - "Ej no, nie może być. Nie wygląda na taką." - rzuciła uśmiechając się do Roya szeroko i bawiąc się w palcach zaplecionym warkoczem z jej długich, blond włosów. Poul też się dołączył do całej baterii taksujących spojrzeń. Nie powstrzymał się jednak i od swojego komentarza - "Ciężko było?" - skierował swój wzrok na twarz chłopaka. - "To jej się już skończyła ta żałoba czy nie?" - dodał pytanie Nicolas, oczekując najwyraźniej od wampira jakiejś konkretnej odpowiedzi - "Najwyraźniej tak, skoro Roy z nią przyszedł." - orzekła Katie, podchodząc do chłopaka blisko, od drugiej strony niż stał Seba.

Ten jednak dostrzegł, jak jego wesołe towarzystwo zaczyna oblepiać Roya niczym muchy lep i zgarnął go za ramię na bok. - "Widziałeś już zdjęcia Eliz w galerii?" - zapytał pociągając chłopaka za łokieć w stronę ściany, na której wzdłuż rozwieszone były liczne czarno-białe zdjęcia z treningów i przedstawień - "Rozpoznasz ją?" - zapytał - "Dla ułatwienia powiem, że na co najmniej połowie fotek ją znajdziesz. Madamme ma na jej punkcie obsesję doprowadzenia u niej do perfekcji tańca." - dorzucił pozwalając mu obejrzeć sobie dokładniej obrazki w ramkach. Brzęczące kolejnymi, ciekawymi komentarzami muchy, podreptały za nimi, zostając w bezpiecznej, jedno czy dwu metrowej odległości od nich.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:05, 20 Cze 2010    Temat postu:

Dużo by nie brakowało, a by go pewnie zjedli. Dobrze ze kanibalizm w krajach cywilizowanych odszedł już w niepamięć. Choć tutaj jakby ostało się pewne plemię żerujące na białych. Roy oparł się o ścianę starając zachowywać się najbardziej swobodnie jak tylko mógł - Wiem że Lizzy przyzwyczaiła cie do czegoś innego. - mruknął Roy widząc jak jej były partner krzywi się pod wpływem napoju - Ale ja wolę osobiście kawę gorącą. I pomyślałem że i tobie taka miała odmiana się przyda. Ale uważaj na język... - wampir pomyślał że to z wrażenia. Same nowości, jedne facet i tyle tematów do plotek. Można się było zapomnieć i poparzyć sobie język. Westchnął w duchu kiedy Seba otwarł maraton pytań związanych z Lizzy i nim - Znamy się od jakiegoś roku. - to ewidentnie wszystkich zaskoczyło. Chyba nie będzie jedynym przesłuchiwanym tego dnia. Później była Monique i jej pytanie które wampira rozbroiło. Roy się roześmiał i pokręcił głową - Na szczęście nie. A...? - miał już zapytać czy dostała od niej kosza, ale pohamował się. Obrzucił ją rozbawionym spojrzeniem od ulizanej główki po same stopy. Poczuł się jakby prowadził wywiad, tylko ze teraz to on był stroną wypytywaną i w końcu doświadczył trudu odpowiedzi na pytania. Wyszczerzył do się do Poul'a i stwierdził - Łatwiej by było... - nie znalazł żadnej odpowiedniej puenty, ale dodał - Jak widać, oboje żyjemy i mamy się całkiem nieźle, więc nie było aż tak źle. Przecież Lizz to nie potwór. - wszyscy mu przytaknęli. Spróbowalibyście zaprzeczyć... Pytanie o żałobę zbiło Roy'a z tropu. Pokiwał jedynie głową nic nie mówiąc. Miał już gotowe pierwsze pytanie do Lizzy kiedy tylko z nią zostanie. Wyglądał przynajmniej na takiego który wszystko wiedział. Poczuł pewną wdzięczność płynącą w stronę Sebastiena, kiedy ten podjął próbę odciągnięcia go od wszystkich. Nic to nie dało, ale przynajmniej na moment pytania ucichły. Roy zadarł głowę w górę by przyjrzeć się poszczególnym fotografią. Była blada. Uwidaczniało się to na wszystkich zdjęciach. Dziewczęta podobne do siebie jak kropla wody i ta jedna o ton bledsza od nich - Tutaj jest... - powiedział wskazując Elizabeth na jednej z fotografii - Tam... Trzecia z lewej. - przesunął się o krok w lewo - Tutaj... - potarł się po szczęce - Nie ma jej. A na kolejnym jest... - policzył pod nosem - Szósta z prawej. - odwrócił się mając za plecami całą ciekawską grupkę - Zdałem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:52, 20 Cze 2010    Temat postu:

Seba tylko pokiwał głową w odpowiedzi na komentarz o kawie i rzucił krótkie - "Przyzwyczaiłem się do zimnej. Nie jest taka zła." - stwierdził wywieszając jeszcze przez chwilę język, który oddawał ciepło po sparzeniu się. - "Serio?" - zapytała Monique z lekkim zawodem na jej twarzy, który najwyraźniej potwierdzał podejrzenia chłopaka.

Poul drepcząc wzdłuż nawy, wzdłuż której rozwieszone były zdjęcia pomarudził coś na temat tego, że "Jak dla kogo nie było ciężko.", ale nikt nie przejął się za bardzo jego słowami. Katie szybko zgarnęła go pod rękę, idąc z nim krok w krok i szczerząc się w szerokim uśmiechu, trzepocząc przy tym rzęsami jak opętana.

-"Zdałeś, zdałeś." - odpowiedział Sebastien - "Chociaż to żaden test nie był." - dodał. jednak nim padły kolejne komentarze, Roy usłyszał za sobą kroki i głos Elizabeth - Dajcie mu żyć! - jęknęła - Są tysiące ciekawszych rzeczy tutaj do oglądania niż fotki z treningów... - stwierdziła podchodząc do nich bliżej i przeciskając się między idącymi w rządku parami. Była ubrana już w baletki i bardzo ściśle przylegający do jej ciała [link widoczny dla zalogowanych]. Cienki materiał mający być [link widoczny dla zalogowanych] trzymała jeszcze w dłoniach podchodząc do nich.

- Nie zamęczyli Cię? - zapytała stając obok chłopaka z uśmiechem na twarzy - Seba, - zwróciła się do swego dawnego partnera - Beani kazała Ci się zebrać z Monique i się zacząć rozciągać przy drążku. Zaczynacie jako pierwsi na wybiegu. - rzuciła chwytając Roya za dłoń i bardzo delikatnym ruchem dając mu znać, by odeszli na bok - Katie, Poul, podest jest wolny. - wyszczerzyła się do kolejnej pary i pozbywając się jej na trochę. Pozostawał tylko Nicolas, z którym nie miała pojęcia co zrobić. - Nic, jak chcesz to idź, dojdę później. - powiedziała po chwili do niego mając nadzieję, że ten posłucha jej słów. Jednak niespieszno mu było. Dopiero po dłuższym momencie zajarzył, że Elizabeth się go właśnie pozbywa - "No okej. To cześć Roy." - mruknął oddalając się do reszty grupy.

Kiedy już wszyscy odeszli, dziewczyna spojrzała się na swojego... chłopaka? bo tak chyba mogła go sobie w myślach zacząć nazywać. Męczące było już to omijanie niektórych stwierdzeń i postanowiła przebrnąć do następnego etapu w swojej głowie. Uśmiechnęła się do chłopaka ciepło. - Przepraszam, że to tyle trwało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:09, 20 Cze 2010    Temat postu:

Roy uśmiechnął się szerzej słysząc za sobą znajome kroki. Zjawiła się w końcu Lizzy i mógł się uwolnić od wszelkich ciekawskich pytań. Obrócił się w jej stronę z utęsknieniem patrząc na dziewczynę rozbawiony. Nie był zły, jedynie ciekawość ludzka go bawiła - Nie, no coś ty. Masz bardzo fajną grupę. - powiedział pewnie patrząc po wszystkich zebranych - Przyjemnie się gawędziło. I zdałem test Sebka. Poznałem cię na zdjęciach. - pochwalił się Roy jakby to było naprawdę nie wiadomo co. Był jej szalenie wdzięczny z powodu że rozegnała wszystkich, wysyłając na ćwiczenia - Narazie. - machnął dłonią osamotnionemu chłopakowi a po chwili obrócił się szybko w stronę Lizzy szczerząc się bezczelnie - Czy Monique kiedykolwiek składała ci propozycje matrymonialne? - zapytał ciekaw swoich przypuszczeń - Bo chyba jej wszedłem w paradę. - roześmiał się patrząc za odchodzącymi ludźmi - A ty Sebka przyzwyczaiłaś do zimnej kawy i sobie język biedak popatrzył. - wytknął Elizabeth - A tak ogólnie to dali pożyć. Gdyby trzymali się tylko cztery kroki w tył, a nie jeden to nie musiałbym się tyle napocić. Zgłodniałem przez to wszystko. Zaciekawiony człowiek pachnie nieprzyzwoicie... Smacznie. - zakończył cicho wzruszając ramionami. Bynajmniej nie miał ochoty się na kogokolwiek rzucić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:21, 20 Cze 2010    Temat postu:

- O matko... - jęknęła słysząc jakie zadanie dał chłopakowi Sebastien - Porachuję mu wszystkie kości za to, obiecuję. - zaoferowała się dziewczyna mając na prawdę policzyć się z gościem za to, że pokazywał jej zdjęcia. jednak słysząc pytanie jej zadane przez Roya aż się zakrztusiła. - Ccc-co? - zapytała rozszerzając szeroko swoje oczy, wpatrujące się w niego. - Matrymonialne nie... - odpowiedziała po dłuższej chwili dopiero, gdy przeszło jej zatknięcie - No, ona owszem, preferuje innego typu kontakty. - dodała już bardziej swobodnym głosem niż moment wcześniej, obracając się w tył, jakby chciała jeszcze spojrzeć za odchodzącą dziewczyną, o której była mowa.

Teraz Seby, którego jęzor prawdopodobnie będzie miał bąble od poparzenia albo przynajmniej pomęczy się z podrażnieniem rozbawił ją. - Ooo! No to ładny wynik. Dwa zero w takim razie. - rzuciła z uśmiechem. - A wystarczyło parę chwil, gdy mnie nie było. Zdolny jesteś. - stwierdziła z uznaniem. Jednak po chwili jej uśmiech zmalał zastąpiony uważnym spojrzeniem się na jej towarzysza - Potrzebujesz coś na szybko? - zapytała z troską pierwszy raz w sumie słysząc od chłopaka, że zgłodniał z powodu kręcących się zbyt blisko ludzi. Roy mógł zauważyć jak Elizy ciało aż stężało całe, nie będąc pewną czy zaraz nie będzie musiała zgarnąć chłopaka gdzieś, gdzie będzie mógł zapolować. Ściągnęła brwi czekając na jego odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:36, 20 Cze 2010    Temat postu:

- Nie rachuj mu niczego! - zawołał prosząco - I tak wygląda jak trzy ćwierci od śmierci. On jest tak chudy... Szkoda faceta. - powiedział już spokojniej. Sebastien wydawał mu się najbardziej przyzwoity z całej paczki - Przecież fotki nie były takie złe. Nie mogę ci się odwdzięczyć tym samym bo u nas w radiu galerii nie ma. - ale pewnie jakby zapytała Lily czy maja jakieś zdjęcia to coś na pewno by się znalazło. Nikt na szczęście nie trzymał tego na widoku. Niektóre zakrawały na bardzo obciążające osobą na nich uchwyconą - To chyba już ci nie złoży. Nie wyglądała na zachwyconą tym że jestem z tobą. Pech dla niej, szczęście dla mnie. - mruknął z dumą - Przecież ludzi do siebie zrażał nie będę. Nic mi nie zrobili a w gruncie rzeczy było to całkiem zabawne. Wiesz zawsze to w jakiś sposób troska. - opacznie rozumiana, ale jednak - Przynajmniej się interesują. I muszą cię lubić skoro interesują się aż tak żywo. - aż za, ale nie mógł narzekać. Nic na to nie poradzi, a nie był zamkniętym w sobie mrukiem - Nie potrzebuję. Nie denerwuj się. - uspokoił Elizabeth gestem dłoni - Pojadę do domu, to wpadnę do lasu. - zapewnił ją z uśmiechem - Nie zjem twojej mentorki, możesz być pewna. Dostałbym pewnie niestrawności. - puścił do Lizzy oczko i klepnął dziewczynę w ramię - Wbijaj się w tą sukieneczkę i śmigaj na parkiecik, no!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:10, 20 Cze 2010    Temat postu:

Elizabeth na uspokajające słowa chłopaka odetchnęła z ulgą. W sumie jakoś do tej pory nie rozmawiali na temat tego gdzie kończy się jego granica wytrzymałości i nie wiedziała w razie czego kiedy być czujną. Jednak Roy uspokoił ją wystarczająco a stwierdzenie, iż nie byłby w stanie zjeść Beani rozbawiło ją na tyle, by się odstresowała i przestała przejmować jego stwierdzeniem o głodzie. Skoro potrafił żartować, to nie mogło być źle.

- Oooo... - zaśmiała się lekko - No z pewnością byś jej nie tknął. - stwierdziła z uśmiechem - W końcu jest w połowie jedną z naszych. Gorzej jakby była w połowie jedną z nich. - mruknęła pokazując ręką niby pazurki wilcze. Zawiązała sobie wokół bioder spódniczkę i spojrzała się po tym na Roya - A Ty? siadasz sobie gdzieś na sali czy na górze? - zapytała - Bo ja mam jeszcze trochę czasu jak się okazało. Muszę się tylko porozciągać a to mogę zrobić w zasadzie gdziekolwiek. - rzuciła przebierając nogami tak, by raz stanąć na palcach a raz na pełnej stopie - Za jakieś dopiero dwadzieścia minut będę musiała się dotelepać na deski, bo z Nicolasem mamy przećwiczyć wyrzuty, które mu ostatnio nie wychodziły. - powiedziała swobodnie stając właśnie na palcach jednej nogi, drugą zaś zginając w kolanie, by ją oprzeć o drugą nogę. Wyprostowała przed sobą ręce, splatając razem palce.

- Wiesz, przyznam Ci się, - pochyliła się lekko do chłopaka, odzywając się dość cicho do niego - że tak na prawdę, to w moim przypadku rozgrzewka jest tylko formalnością, bo i tak to nic nie zmieni. - uśmiechnęła się szeroko. W sumie miała rację, bo ciało wampira było niezmienne. Dziewczyna przychodząc tu na zajęcia mogła co najwyżej dopracowywać technikę. - Ale ogólnie chyba nie jest źle ze mną, jeszcze choćby écarté* jestem w stanie zrobić bez problemów. - wyszczerzyła się zgrabnie wyginając się w tą pozycję. Zaraz po tym stanęła znów po prostu na palcach, spoglądając na Roya z lekkim uśmiechem - Chcesz się przejść kawałek czy wolisz sobie usiąść gdzieś? - zapytała spoglądając na moment na bok, wzdłuż korytarza, po którym wycieczkę rozpoczął przy oglądaniu zdjęć.



*écarté - patrz [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:27, 20 Cze 2010    Temat postu:

- Zapomniałem! - Roy klepnął się w czoło - Wyleciało mi z głowy. Nasi, nie nasi, półnasi... Jak na wojnie. Gorzej. Nie można zrobić zawieszenia broni? - Elizabeth powiedziała mu przecież kiedyś że wilkołaki polują na takich jak on czy Lizzy - Przecież to głupota jakaś... - mruknął. Nie zajmował więcej głosu, bo w zasadzie się nie znał. Nie spotkał jeszcze swego naturalnego, czy też nie wroga wiec było mu wszystko obojętne, ale wali jako takiej sobie nie wyobrażał. Odsunął się, by wampirzyca miała miejsce do ćwiczeń. Miała długie nogi a Roy przypadkiem oberwać nie chciał - Zaskakujące! Że ty zawsze mam trochę czasu... - roześmiał się widząc jak gnie swe ciało we wszystkie strony - Wyrzuty, które mu nie wychodziły? On jest jeszcze gorszy niż Sebastien? - zapytał i splótł palce, a po chwili jego stawy strzeliły cicho. Faktycznie, było tak jak mówiła. Ani lepiej ani gorzej - No przecież... - oczy Roy'a spojrzały w górę na stopę Elizabeth - Jesteś giętka jak nie wiem co. Jest coś co miało by ci sprawić problem? Raczej nie, prawda? Zostaje raczej tylko... Technika, technika i raz jeszcze technika! - mówił to coraz dobitniej, machając przy tym palcem. Doskonały byłby z niego trener. Jakby jeszcze się znał na balecie to może i faktycznie coś by z tego było - Bez różnicy. - odpowiedział - Możemy sobie iść dalej, albo usiąść w fotelach i popatrzeć jak reszta drży i czeka w napięciu aż wyjdzie smoczyca. - kiedy już zaczną trening zamierzał zabrać się do domu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:55, 20 Cze 2010    Temat postu:

Elza pokręciła lekko głową przecząco słysząc słowa chłopaka. - No, byłoby trudne. - stwierdziła wskazując nieznacznie ręką, by w takim razie podeszli jeszcze kawałek dalej w stronę, gdzie stały sporej wielkości fotele powleczone skórzaną tapicerką. - Dla nas wilkołak śmierdzi. Mokrym, wytarzanym w czymś psem. - rzuciła spokojnie, kontynuując - Jednak ich przemiana dokonuje się na skutek naszej obecności, naszego istnienia. - wyjaśniła - Za to nas nienawidzą i za to w głównej mierze tak na nas polują. A my... Cóż. Nie pozostajemy im dłużni. - dodała prowadząc chłopaka wzdłuż nawy - Jestem jednym z niewielu przypadków, w których wampir i wilkołak jest w stanie wytrzymać w swoim towarzystwie. Chociaż gdyby nie to, że Jammie przychodził za każdym razem ze swoją dziewczyną, to było by kiepsko... - powiedziała przyznając się do swojego zachowania i opuszczając na moment wzrok na podłogę i dywan, po którym szli.

Zaraz jednak się rozpogodziła. - No widzisz, nie ma to jak dobra organizacja. - rzuciła unosząc palec wskazujący na moment w górę, dla podkreślenia swoich słów. - No nie, nie. Nicolas technicznie jest lepszy niż Seba. Dlatego Madamme Beani pozwoliła mu przećwiczyć o wiele bardziej ryzykowne układy. - wyjaśniła - Owszem, są rzeczy, których nie znoszę ćwiczyć. Zwłaszcza jedno ćwiczenie przy którym aż się kulę na samą myśl, że mam ją wykonać. - przyznała - Nie cierpię kiedy coś całkowicie zależy od mojego partnera w tańcu. A już moment, gdy trzymając mnie za jeden nadgarstek i jedną kostkę u nogi ma się ze mną obrócić wokół parę razy, powoduje, że zbiera mi się na wymioty. - wyjaśniła potrząsając główką. Na prawdę nie znosiła tych chwil, gdy doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że przy danej prędkości i uniesieniu jej w powietrze, na bank za moment przyłoży głową w deski. - Ohohoho! Smoczyca! - zaśmiała się pozwalając chłopakowi usiąść na fotelu a samej stając przed nim, robiąc przepisowy szpagat, by chociaż poudawać namiastkę ćwiczeń rozciągająco-rozgrzewających.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:17, 20 Cze 2010    Temat postu:

- I co z tego ze nie pachnie zbyt przyjemnie? - zapytał chcąc dalej ciągnąć ten temat, bo skoro już zaczęli to mogliby i skończyć - Śmieci też śmierdzą. I jakoś się żyje. I co mnie obchodzi ze na skutek akurat mojej czy twojej obecności się przemieniają? - zapytał przykładając dłonie do swojej klatki piersiowej - Ja takiemu nic nie zrobiłem. Nie moja, wina więc... Mamy XXI wiek i dąży się raczej do tego by wojen unikać a nie by je wszczynać. Czy my i oni mamy jakieś zapyziałe, średniowieczne zapędy? - Roy na pewno takich nie miał. Był szczerze zadowolony ze swojego życia i postępowania. Może nie było tak jak miało być, ale było dostatecznie według niego dobrze - Co to znaczy 'nie pozostajemy im dłużni'? Czy sądzisz że pierwszym co zrobię widząc... - machnął dłonią jakby chciał kontynuować, na pewno wiedziała co chciał powiedzieć, a ktoś przechodził obok nich akurat - To właśnie to? - wyszczerzył do wampirzycy zęby - nie powiesz, chyba ze miałaś to ochotę zrobić własnemu bratu? - wtedy, gdyby odpowiedź Elizabeth była twierdząca Roy straciłby resztki zaufania względem siebie. Poklepał Lizzy ze współczuciem po ramieniu i pokrzepił dobrym słowem - Pomyśl że może akurat dziś nie będziecie tego ćwiczyć, albo ze jesteś na karuzeli w takim małym samolociku jak dzieciaki do niego wsiadają. Będzie dobrze. - zajął miejsce w fotelu mogąc dalej podziwiać ćwiczenia jakim poddawała się Lizzy - No a jak inaczej? Owieczka? Jagniątko? - mógłby znaleźć wiele pieszczotliwych określeń pod adresem Beani.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:51, 20 Cze 2010    Temat postu:

Położyła się na swojej jednej z nóg, łapiąc rękami wokół swojej stopy i pogłębiając skłon z lekkością, jakiej niejedna baletnica by jej pozazdrościła. Ogromnym plusem było to, że nie musiała oddychać, więc jej wyciągnięcie się nie było takim strasznym.

- Oj, niezbyt przyjemnie. - mruknęła wywracając oczami w górę - Kojarzysz w sobie ten stan głodu, gdy czujesz, że się nie będziesz w stanie powstrzymać? - zapytała próbując znaleźć odnośnik do tego, co chciała mu wyjaśnić - No to pomyśl sobie, że dla nas zapach wilkołaka jest tak samo intensywny a nawet bardziej, tyle tylko, że wzbudza w tobie nie pragnienie i pożądanie a agresję i nienawiść. Ciężko nad tym zapanować. Nie twierdzę, że się nie da, bo przecież nad głodem się daje zapanować, ale... raczej nie znam zbyt wielu przypadków, kiedy ktoś byłby dla siebie takim sadystom, by popróbować swoich sił w tym ile wytrzyma. - wyjaśniła - Z drugiej strony, to wiem od brata, że wymaga od nich dużego opanowania, by się nie przekręcić na zapach wampira. No bo wiesz, jakby to powiedzieć, - rozgadała się lekko, pamiętając jednak, że wokół kręcą się ludzie i musi uważać, by jej nikt nie usłyszał, bo mógłby ją uznać za obłąkaną co najmniej - świeżynką to my dla nich nie pachniemy. To jakbyś musiał w sobie posiadać odrobinę pasji nekrofila, by się bratać z wampirem. - określiła dosadnie tamtą stronę - Dlatego też raczej wampiry nie wchodzą na tereny zajmowane przez wilkołaki i na odwrót. ale jak już dochodzi do spotkania, to jest ciężko, bo obu stronom puszczają nerwy...

Zmieniła nogę, tym razem kładąc się na drugim udzie i chwytając w dłonie swoją drugą stopę. W ramach małej odmiany, po chwili położyła się na brzuchu, nogi wyginając do góry, by dotknąć palcami czubka swojej głowy.

- W zasadzie, to muszę Ci się przyznać, że na widok brata skręcało mnie całą. Nie wiedziałam za bardzo czy będę wymiotować czy też chcieć mu krzywdę zrobić. - stwierdziła z przekąsem - Ale mimo wszystko uczucie do brata i to, że obok niego była Claire, od której zaczęłam się bezczelnie kopiować co chwilę, to jakoś dałam radę. - dodała z uśmiechem, jakby była z siebie dumna - No a Jammie... Mój brat ma chyba na moim punkcie braterskiego pierdolca. - zaśmiała się - Bo też wytrzymał, chociaż nie był w stanie pohamować się od komentarzy na temat tego jak bardzo mu cuchnę. - zaśmiała się pod nosem cichnąc na moment, gdy ktoś niedaleko nich przechodził właśnie.

Kolejny wybuch radości spowodowało określenie Beani Jagniątkiem. - Nie, nie, nie! - parsknęła śmiechem przenosząc ciężar swojego ciała na ręce i unosząc się na nich tak, że po chwili przełożyła utrzymując się wciąż na nich, swoje nogi przed siebie i prostując je. Gdyby nie to, że jej dłonie utrzymywały ją w tej pozycji, można było by się niemal upierać, że dziewczyna usiadła na jakimś niewidzialnym wąskim podeście. Przez moment tak pozostała w tej dziwnej pozycji wstając chwilę później i opierając stopę o brzeg oparcia fotela, na którym siedział Roy. Osunęła się lekko, robiąc tym razem sznureczek ze swoich nóg, zasiadając znów na ziemi. Wyglądało to tak, jakby jej ktoś wszystkie kości zastąpił giętką masą. Płynnym ruchem wygięła się do przodu i nie zmieniając za bardzo swojej pozycji sięgnęła dłońmi ro łokcia chłopaka. Ledwo była w stanie opuszkami palców go musnąć ale i tak niecodzienny to był widok. - Ja to bym Madamme prędzej harpią nazwała. Albo modliszką biorąc pod uwagę z jakim strachem jakikolwiek facet do niej idzie na rozmowę. - zaśmiała się pod nosem. No, ciężko ją było nazwać jakimś pełnym uczucia słowem. To nie był ten typ kobiet, do których pałało się sympatią. Przynajmniej na pierwszy rzut okiem. Na drugi i piąty zapewne także.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:12, 20 Cze 2010    Temat postu:

Wampir pokręcił głową wpatrując się w kark Elizabeth. Na szczęście nie kojarzył i to chyba lepiej. Nie mógł sobie wyobrazić by ktokolwiek tak na niego działa. Fakt, była pani od biologi na widok której otwierał mu się scyzoryk w kieszeni, ale to było dawno, tak dawno że pewnie już nieprawda. Wilkołak w takim wypadku musiał być strasznym stworzeniem. Jak i oni. Miał szczerą nadzieję nigdy takiego nie spotkać choć pewnie będąc z Lizzy nieświadomie się na to skazał. W końcu gdyby doszła do czegoś poważnego miałby za szwagra wilka. Nie, nie wyobrażał sobie tego. Stanowczo - Czy ty wiesz jak to strasznie wygląda? - zapytał widząc że znów wygina się jakby była z gumy - To w zasadzie imponujące tak umieć, ale... - wywrócił nieznacznie oczami. Takie miała zajęcia, więc ćwiczyła. Poczuł się przy niej dziwnie sztywny i drewniany. Jakby przysiad miał go złamać na trzy części. Nie dość ze giętka, to i silna. Roy westchnął wlepiając w Lizzy spojrzenie niebieskich oczu - Dlaczego balet a nie gimnastyka artystyczna, hm? - zapytał nagle, ciekaw dlaczego trenowała tak zawzięcie tylko tą jedna sztukę - Harpia i modliszka? Jak możecie tak nazywać waszą mentorkę? Niegrzeczne z was dzieci. Trzeba do niej z uśmiechem, najwyżej mnie pożre na dzień dobry, noo... - mimo że się z nią nie lubił, a przynajmniej zdawało mu się że Beani jego nie trawi to przecież nie był powód do tego by kobietę przezywać, a nie daj boże obrażać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:25, 20 Cze 2010    Temat postu:

Spojrzała się na niego z niezrozumieniem widocznym na jej twarzy. Jednak dopiero po chwili zrozumiała o co mu chodzi. - Zawsze chciałam tańczyć. A że balet był połączeniem tańca, zwinności i gibkości i... miał dla mnie duszę, to tak wyszło. - stwierdziła - Ale spokojnie, mam czas na to, by się kiedyś zacząć uczyć i gimnastyki. - uśmiechnęła się puszczając do niego oczko - Zdążę jeszcze nim się zestarzeję. - dodała.

- Oj tam, różnie się ją nazywa. Zależy czym sobie danego dnia zasłuży i na co. - pokręciła lekko głową wyginając usta w kolejnym uśmiechu. Nagle usłyszała za swoimi plecami kroki zbliżającego się do nich Nicolasa. - "Ella!" - krzyknął do niej chłopak - "ile mam na Ciebie czekać jeszcze? Gotowa?" - zapytał bez pretensji w głosie, ale wystarczająco uświadamiając dziewczynie upływający czas.

Elizabeth podniosła się z ziemi, całując Roya w policzek. - Muszę lecieć. Dzięki za podwiezienie i towarzystwo. - powiedziała z uśmiechem - To do wieczora? - upewniła się i gdy tylko jej towarzysz przytaknął, obróciła się machając mu na pożegnanie ręką i poleciała do Nicolasa, by zniknąć moment później za drzwiami sali audytorium.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:36, 20 Cze 2010    Temat postu:

Roy uśmiechnął się lekko. Tak, miała czas. Masę czasu. Minął rok a dla Roy'a nic się jeszcze nie zmieniło, nie doświadczył niczego strasznego z powodu wampiryzmu. Rok to nie tak dużo, to tylko rok, dzień za dniem. Rok. Mało - Zapewne, zobaczymy jak sobie będziesz radziła. Albo z obręczą, albo... - zapomniał jak się fachowo nazywa pałeczka z długą taśmą do niej przymocowana. Nie zdążył niczego więcej powiedzieć, bo im przerwano. Spojrzał na partnera Elizabeth bez mrugnięcia okiem, a po chwili poczuł buziaka na policzku - Do. Do wieczora. - zapewnił ją patrząc już na plecy dziewczyny. Roy zebrał się z fotela i przeciągnął. Ruszył za nimi powoli, ale nie trafił na widownię tylko na ulicę. Stanowczo zbyt wiele czasu jej zabierał. Uśmiechając się lekko, widząc że zapowiada się dość słoneczny dzień obrał drogę powrotną do Port Angeles.

/ Port Angeles / Kawalerka Smith'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:30, 21 Cze 2010    Temat postu:

Kiedy tylko Elizabeth znalazła się na sali, Madamme Beani skrupulatnie zajęła się zapełnieniem dziewczynie czasu aż do samego końca zajęć. Nawet za bardzo przerwy nie miała, gdyż w chwili, gdy wszyscy tancerze udali się na lunch, nauczycielka zabrała Elizę do osobnej, mniejszej sali pod pozorem nadrobienia zaległości z ostatnich kilku dni, kiedy dziewczyny nie było na zajęciach. Nie narzekała za bardzo na to, bowiem nie będąc już zwykłym człowiekiem ciężko było dziewczynę czymkolwiek zmęczyć. Jeśli już, to tylko psychicznie mogła wysiąść, ale zajęcie się ćwiczeniami fizycznymi pomogło jej się skupić na tym, by przemyśleć sobie wszystko co się wydarzyło na spokojnie. Nie wymagające jakiegoś wielkiego obciążenia ćwiczenia rozciągające i poprawiające technikę były dla niej pestką. Wykonywała je z uśmiechem aż do chwili, gdy przerwa się skończyła i wszyscy wrócili na ogólną salę. Do końca nie wiedziała czemu miało służyć zajęcie jej czasu dodatkowym treningiem, ale stwierdziła, że nie będzie się przed tym bronić, bo widocznie Madamme miała w tym jakiś swój cel, jej nie zdradzany.
Wykonując kolejne skłony i obroty, doszła w końcu do wniosku, że skoro nie może u chłopaka liczyć na nic więcej, to i taka wersja 'bycia razem' jej odpowiada. Jeśli Roy najbardziej komfortowo czuł się kiedy była obok, mieszkając z nim i wystarczały mu te drobne gesty całusa na przywitanie się bądź pożegnanie albo trzymanie się za ręce, to postanowiła niczego nie zmieniać. Widocznie potrzebował czasu na to, by się oswoić z sytuacja a ona nie zamierzała mu tego bronić.
Krótki prysznic w łazience na tyłach sali treningowej odświeżył ją i dodał dziewczynie nieco energii na dalszą część dnia. Trochę się stresowała perspektywą siadania za kółkiem auta, bo nigdy tego nie robiła, ale Elizabeth była zwolenniczką rzucania się na głęboką wodę i pokonywania wszelkich trudności swoim optymizmem, więc i to nie mogło być dla niej straszne. Wypełniony maksymalnie czas minął jej tak szybko, że nawet się nie obejrzała a już wychodziła wraz ze wszystkimi po zakończonych zajęciach z budynku.


// Seattle / Ulice miasta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:29, 01 Lip 2010    Temat postu:

// Port Angeles / Kawalerka Smith'a


Miał rację. Pewnie jeszcze się jemu kiedyś od niej oberwie. I zapewne w drugą stronę także, ale póki co nie było po temu powodów. Jak na razie dogadywali się całkiem dobrze. Podczas drogi do Seattle jak zwykle przegadali cały czas, dyskutując o jakichś drobiazgach. Kiedy dojechali na miejsce, dziewczyna odpinając pasy spojrzała się na Roya z uśmiechem. - Wejdziesz do środka na trochę? - zapytała. W końcu nie wiedziała na którą się umówił na uczelni, więc nie wiedziała ile ma czasu. No a poza tym mógł mieć jakieś plany w tym czasie, dlatego też wypadało się upewnić.

Z daleka kątem oka dojrzała znajomego sprzedawcę, który sokolim wzrokiem już ich wyhaczył. - Chcesz kawę? - zapytała nie wiedząc ile ma odpowiedzieć, by mężczyzna zdążył przygotować nim podejdzie do niego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:40, 01 Lip 2010    Temat postu:

Roy struchlał trochę w duchu na widok faceta sprzedającego napoje i przekąski. Tym bardziej z powodu tego jego sokolego wzroku. Zastanawiając się kiedy wszyscy w końcu przestaną się dziwić temu i owemu odpowiedział Elizabeth - Dzięki, powiedźmy że już wypiłem dziś jedną. - nie musiał się nikomu odwdzięczać i nikt przychodzący do audytorium nie znał jego zwyczajów, więc w tym wypadku mógł swobodnie odmówić i nikomu by się to nie wydało podejrzane - Wejdę... Na trochę tylko, tak jak wczoraj, pewnie i krócej. Muszę być na 9... - zająknął się bo miejsce spotkanie kompletnie wyleciało mu z głowy - Tam... O boże. Na uniwerku. - dokończył bo w końcu znalazł miejsce do którego miał się udać. Potrząsnął głową myśląc ze każdemu zdarza się zapomnieć a matka nie raz mu powtarzała że zapomni własnej głowy - Przywitam się ze wszystkimi baletmistrzami... - mówił i o kobietach i o mężczyznach - Odstawię bezpiecznie ciebie i spadam. - i uniwersytet, a później co? Coś sobie do roboty znajdzie. Wysiadł i poczekał za Lizzy by móc pozamykać samochód.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:58, 01 Lip 2010    Temat postu:

- Spoko. - odpowiedziała - Nie musisz przecież. - wzruszyła ramionami - To ja po prostu tak jakoś się przyzwyczaiłam, że zawsze biorę. - wyjaśniła, aby nie drętwiał tak na sam dźwięk pytania o kawę. Dziwne wydało jej się, że tak zamarł, ale cóż. Każdy reaguje inaczej. Widać on dzisiaj akurat tak. - Okej. Nie ma sprawy. - przytaknęła słysząc, że tylko na krótko wejdzie.

Uśmiechnęła się po chwili, wysiadając z auta, by mógł wszystko pozamykać. Przeszła do niego na drugą stronę samochodu, śmiejąc się lekko pod nosem. - Odstawisz mnie bezpiecznie? - zapytała - Mam ochroniarza? - zapytała wesoło pokazując po chwili ulicznemu sprzedawcy na dłoni jeden palec, co miało oznaczać, ze tylko jedna kawa dla nich będzie. - To miłe. - mruknęła po chwili, gdy ponownie wróciła spojrzeniem do chłopaka i widząc jak chowa już kluczyki do kieszeni, wyciągnęła do niego rękę.

- Mówisz, że się przywitasz ze wszystkimi i lecisz? - zamyśliła się, bo coś jej przyszło do głowy - O właśnie! - przypomniało jej się - Roy, czy Ty tańczysz czasami? - zapytała - Monique urządza w przyszły weekend grilla z małą potańcówką, idziemy? - rzuciła pytaniem proponując mu taki mały wieczorek wśród ludzi. Nie wiedziała co prawda jak on to będzie widział, ale zapytać się nie przeszkadzało. - Masz ochotę z tymi wariatami...? - dodała uśmiechając się do niego ciepło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:18, 01 Lip 2010    Temat postu:

- Eee... Nie do końca. - stwierdził - To raczej ty pantero, coś tam o ochronie wspominałaś. Ja sobie tylko figuruję obok ciebie. A że jestem trochę szerszy tu i ówdzie, to mogę na ochroniarza wyglądać, chociaż to nie ważne bo ktoś taki ci raczej nie potrzebny. Ale... - schował kluczyki i złapał dłoń Elizabeth - Skoro to dla ciebie miłe, możesz tak myśleć.- na potrzeby sztuczki naprężył się lekko co przy jego rozbawionej minie wyglądało dość komicznie. Powietrze natychmiast z niego zaszło kiedy zadał mu zwalające z nóg pytanie. Jego zwalało - Eee... - otworzył usta nie wiedząc jak jej wytłumaczyć wszystko dokładnie - Więc... Tak szczerze... - przyszło mu się przyznawać do rzeczy która pewnie zaskoczyła Elizabeth - Nie tańczyłem nigdy. No może ze trzy razy... - uniósł oczy ku niebu czując że jest na samym końcu jakieś kolejki - I to jeszcze z ciotkami na jakiś weselach. I z matką. No więc... Czasami... - uściślił bo tak ujęła pytanie - Tańczyłem. A co? - o, kolejna wiadomość zwalająca z nóg, ale ta tylko po części. Podrapał się po czole z wrażenia przegarniając krótkie włosy co i tak mu nie pomogło. Przeciwko samemu wypadowi nic nie miał, wśród ludzi też przebywał i dawał radę, nie odstawał zbyt od swego ciepłokrwistego poprzednika. Już nie tłumaczył sobie że umarł bo to było nie do zniesienia. Ewoluował, wskoczył na wyższą gałąź rozwoju - Nie mam nic przeciwko jeśli zapewnisz mi że nie będę ciągany przez twoje znajome po parkiecie, bo chyba nie za bardzo mi to wychodzi i Beani by mnie zrugała za to że pokiereszowałem im ich piękne wyćwiczone stópki. I to nie są wariaci. Oj Lizzy jak możesz tak mówić? - zbeształ ją żartobliwie kręcąc głową.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:43, 01 Lip 2010    Temat postu:

Parsknęła głośno nie mogąc się powstrzymać od napadu radości ją ogarniającej. - Pantero? - zaśmiała się ściskając nieco mocniej jego dłoń, którą jej właśnie podał do pochwycenia. Jeszcze do tego wszystkiego jak się tak napuszył, to prawie poległa ze śmiechu. Ledwie udało jej się podejść z nim po kawę, za którą z krótkim 'Cześć' i 'Dzięki' na ustach podziękowała, podając kilka drobnych monet sklepikarzowi.

Ruszyli zaraz dalej do wejścia. Odpowiedź chłopaka trochę ją zbiła z tropu, bo... jakoś tak się jej wydawało, że chyba każdy umie tańczyć. No ale najwyraźniej nie. No cóż. Nie dała po sobie jednak nijak poznać Royowi swego zaskoczenia. Kiwnęła głową przyjmując do wiadomości to, że raczej nie ma co na niego liczyć na parkiecie. No dobrze, skoro nie było innej opcji, to niech i tak będzie. Przecież się nie powiesi z tego powodu. Chociaż trochę szkoda było, że chłopak nie tańczył, bo z chęcią by z nim powariowała podczas salsy czy innego latynoamerykańskiego klimatu. Rewelacyjnie można się było wtedy wyżyć.

- Okej. - zgodziła się - Żadnego tańca. Oj, no weź... Madamme wcale nie jest taka zła. I nie wierzę, że byś tak kogokolwiek uszkodził. Dałbyś radę... - mruknęła zbliżając się do niego o krok, by go szturchnąć ramieniem o jego ramię - Jeśli będziesz chciał, to Cię mogę nauczyć brykać w tańcu. - zaoferowała się, jednak nie cisnęła w tym temacie. Dobrze wiedziała, że wielu facetów nie lubi po prostu tego i żadnymi wołami nie dało by się ich wciągnąć na parkiet. No chyba, że od tego zależało by ich życie bądź też kwestia być albo nie być wieczorem przed telewizorem oglądając ukochany meczyk. Czasem baby stawiały abstrakcyjne wymagania swoim partnerom do spełnienia nim łaskawie pozwolą im zasiąść z pilotem przed telewizorem.

- A nie są wariatami? Nie są? - zapytała - Oj, Roy, poznasz ich bliżej i w końcu mi przytakniesz, że mam rację. - dodała. Zbliżyli się do wejścia. Przeszklone drzwi same się przed nimi rozchyliły, tym razem włączył ktoś czujkę zbliżania się kogoś, dzięki czemu automat działał. Ruszyli jak zwykle długim i szerokim korytarzem prowadzącym do audytorium. Jak na trzy-cztery wyskoczyła na przeciw nim wesoła gromadka znajomych Elizy przekrzykując się w powitaniach. Tym razem jednak nie tylko ona została wyściskana i wycałowana przez nich. Roy stał się nagle, nie wiedzieć czemu, częścią ich paczki. I chyba wyglądało na to, że został zaakceptowany i przyjęty przez aklamację. Przez tą krótką chwilę powitań nie sposób było się trzymać za ręce. Siłą rzeczy dziewczyna musiała wypuścić jego rękę. Ale gdy tylko Katie jako ostatnia wypuściła ją ze swego powitalnego misiaczka, Eliza wróciła do Roya, łapiąc go pod rękę. Śmiała się przy tym lekko pod nosem, zadowolona z akceptacji znajomych. Takie małe jej zwycięstwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:09, 01 Lip 2010    Temat postu:

- Uzgodniliśmy że lwica z przyczyn naturalnych... - zerknął sugestywnie na jej włosy - Odpada, więc zostaje pantera. - przywitał się ze znajomym sprzedawcą skinieniem głowy pragnąc być opanowanym, co przy rozchichotanej Elizabeth, było wybitnie trudnym zadaniem. Byli po prostu parą klasycznych śmieszków, która wiecznie miała powody do tego by się poszczerzyć. Chwilka, on nie powiedział że nie umie, powiedział ze tańczył mało co nie znaczy że miał dwie lewe nogi. Taka drobna różnica w ujęciu tego problemu - Może i bym dał. Nie mam pojęcia. Pewnie całkiem inaczej tańczyłoby się z tobą niż z ciotką Kim, która miała już blisko siedemdziesiątki... - wytłumaczyła patrząc z uwagą pod nogi - Jakby ci się nudziło to możemy potańczyć. - mruknął - I przysięgam że nie będę cie traktować jak sztyla od szczotki! - przypomniało mu się coś co zaraz przekazał Lizzy - Angela jak była miała takie odpały i kiedy ja nie miałem z nią ochoty tańczyć, ani ojciec brała od matki szczotkę. Co ona z nią robiła. Spłakałbyś się ze śmiechu. Miała taką sukienkę na bal przebierańców, ubierała ją wtedy i... - Roy zaśmiewał się z tego przez cała drogę do sali Lizzy. Został zaskoczony i to dość miło. Poczuł przy nich, przy jej znajomych coś na kształt wstydu za reakcję jego znajomych katujących wczoraj wampirzycę niewygodnymi pytaniami. Przywitał się ze wszystkimi po kolei jakby znali się długie lata. Nigdy z tym nie miał problemów. Towarzystwo ruszyło powolutku wymieniając się najnowszymi wiadomościami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:50, 01 Lip 2010    Temat postu:

- Spoko, przefarbuję się na blond, natapiruję tak, by szopa była odpowiednio wokół głowy i dorobię sobie lwi ogonek. Będziesz miał wtedy lwicę. - zaśmiała się. Wcale nie próbowała się powstrzymywać jakoś od śmiechu gdy podeszli do sprzedawcy. Najwyraźniej nie takie rzeczy już widział ten człowiek. A Elza nie zamierzała nagle się spinać tylko dlatego, by stwarzać pozory, które i tak gość by przejrzał.

- O! - zdziwiła się mile zaskoczona jednak - No to mam nadzieję, że ze mną zatańczysz choć raz. - rzuciła uśmiechając się szeroko. - Okej, trzymam za słowo. - kiwnęła głową potakująco. Na prawdę miała nadzieję, że skoro jednak Roy coś tam umiał tańczyć, to da się wyciągnąć podczas tego grilla na parkiet. Nie liczyła co prawda, że zaczną wywijać na deskach takie hołubce, jakie potrafiła niegdyś na przykład z Sebą sobie zapodawać, ale chociaż zwykły taniec czy dwa były dla niej dobrym pomysłem. Ona sama, co chyba było dość oczywiste biorąc pod uwagę jej zacięcie do baletu, uwielbiała tańczyć. Cokolwiek, co pozwalało oderwać nogi od ziemi i się wyszaleć choć trochę.

Słuchając opowiadania chłopaka na temat wyczynów jego siostry chichotała dość znacznie. Dopiero gdy zostali otoczeni przez wianuszek towarzystwa, uspokoiła się. Podeszli bliżej bocznego wejścia do sali. W między czasie Nicolas wcisnął Elzie papierową torebkę z bajglem w środku a przez to, że się zaczął upierać, ze nie chce od niej żadnej kasy, Roy musiał się nasłuchać ich słownej przepychanki kto, komu i co jest winien. W końcu dziewczyna ładnym uśmiechem i zręcznym doborem w sumie nijakich słów tak zakręciła chłopaka, że ten wreszcie się zgodził przyjąć od niej pieniądze.

Kiedy podeszli do drzwi, Elza tym razem pociągnęła ze sobą swego towarzysza, by wszedł z nią do środka. Nicolas już przed nimi poleciał się przygotować. Mijając szatnię usianą wzdłuż metalowymi szafkami, dziewczyna podeszła do jednej z nich, otwierając kodem drzwiczki, by się rozdziać. Na oczach Roya ściągnęła z siebie kurtkę, spódnicę i bluzkę, zostając w dość abstrakcyjnym zestawieniu pantofli, pończoch i obcisłego kostiumu bez rękawków, którego osoba nie znająca się na rzeczy, spokojnie mogła podpasować pod standardy kąpielowego. Wszystkie swoje manatki upchnęła do szafki, prowadząc po chwili swego towarzysza gdzieś dalej, do dwuskrzydłowych drzwi znajdujących się na zapleczu sceny. - Chodź, pokażę Ci typową salkę ćwiczeń. - mruknęła prowadząc go ze sobą. W sumie, to jakby się spojrzeć od tyłu na Elizabeth, to... ten jej kostium niewiele zasłaniał. Jeśli Roy miał coś do jej krótkich spodenek, to chyba teraz dziewczyna dla przeciwieństwa powinna się wcisnąć w czador.

W otwartych drzwiach jednego ze skrzydeł pokazał się im po chwili Nicolas. Przywołał ich dłonią do siebie, wprowadzając moment później Elzę z Royem na [link widoczny dla zalogowanych]. - No więc... - dziewczyna mruknęła do chłopaka, pochylając się nad jego uchem, gdy tylko jej partner taneczny odszedł gdzieś dalej - Tu teraz będę ćwiczyć. A zamiast Beani, katować nas będzie Drago Petrov. - wyjaśniła wskazując lekkim skinieniem głowy gdzieś na bok, na średniego wzrostu gościa, z urody przypominającego typowego Rosjanina. Wokół niego stała cała grupka żartujących sobie z nim swobodnie osób.

Facet ich momentalnie zauważył. Wyprostowany niczym struna, krokiem odpowiednim dla owego kija, o którym Roy wspominał, pomieszanym z lekko kobiecymi wtrąceniami, podszedł co dziwne do nich. - Elyzabeth. - kiwnął głową z uśmieszkiem pseudo-mafioza do niej na powitanie. Spojrzał na Roya wyczekująco, lecz dziewczyna szybko przedstawiła ich sobie. - Drago Petrov. - rzuciła - I Roy Smith. - przeniosła głowę z jednego, na drugiego dając im się ze sobą poznać. - "W zasadzie Draco, mówcie mi Draco." - uściślił nauczyciel - "Dołączycie do nas?" - zapytał wskazując za siebie palcem kierunek pozostawionej na moment grupy. Miał tak niewieście gesty, że ciężko było go uznać za w pełni normalnego faceta. Nawet jeśli ubiór i sam jego wygląd zewnętrzny temu przeczył.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:20, 01 Lip 2010    Temat postu:

Lwice nie mają grzyw... Nie powiedział jednak nic na ten temat będąc zajęty dotrzymywaniem swej dziewczynie towarzystwa i ogarnianiem wszystkiego co wokół niego. Bardziej wyostrzone zmysły były czasem utrapieniem. Zerkając na Monique odpowiadającą za towarzyskie spotkanie na którym miał się stawić z Lizzy słuchał jednocześnie przekomarzanek wampirzycy z Nickiem. Dla swojego świętego spokoju zajął się rozmową z Sebkiem który jakoś przełamał się po tej wczorajszej kawie. Znaleźli się po chwili w pomieszczeniu z szafkami. Roy rozglądając się z ciekawością stwierdził ze nie ma tu nic interesującego i z tego powodu zawiesił swoje oczy na Lizzy. Bardzo interesujący obiekt. Zaciągnęła go na kolejną salkę. Kiedy Roy wetknął tam najpierw z dziwną ostrożnością głowę pomyślał ze to jest to czego spodziewał się po szkole baletowej. Były lustra, były drążki. Tak to sobie wyobrażał od początku - No i to jest to... - mruknął cicho. Roy nic nie mógł mieć do skąpego stroju. Mógł sobie jedynie poutyskiwać w duchu. Nic więcej. Stanął obok Lizzy czując się wybitnie nie na miejscu - Yhm... To w ramach tego Tańca...? - zapytał równie cicho jak ona wodząc oczami po kątach salki. Trafił na wspomnianego mężczyznę który z racji brzmienia nazwiska skojarzył mu się z czymś drapieżnym. Profil też miał drapieżny - To aż tyle was będzie? - wampir pomyślał że osoby wokół niego to kolejni tancerze, ale nie mógł być tego pewien. Więcej pytań nie zdołał zadać bo jej mentor podszedł do nich. W duchu wybuchł śmiechem słysząc imię wampirzycy dziwnie brzmiące w obcym akcencie. Kąciki ust drgnęły mu nieznacznie, ale poskromił je by nie zostało to odebrane jako kpina z Petrov'a - Witam pana. - powiedział i uścisnął po chwili jego dłoń, kiedy zostali sobie przedstawieni. Roy spojrzał na Lizzy a jego oczy mówiły: 'Zabiję cie kiedyś za to gdzie mnie ciągasz. Gdzie ja się tutaj podzieję?' Nie widział dla siebie miejsca. Uśmiechnął się jednak do niej i skinął głową. Decyzję co do tego czy dołączą czy nie pozostawił Elizabeth podejrzewając co za chwilę nastąpi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:40, 01 Lip 2010    Temat postu:

Po chwilowym wahaniu się dziewczyny, decyzję w końcu podjął Draco. - "Panie Smyth, zapraszam ze mną." - powiedział wskazując pobliską ścianę, przy której zgromadziło się parę osób siadających teraz w rządku, podpierając lustra za sobą. Dwóch chłopaczków wnosiło właśnie wielki i dość gruby materac na sam środek salki. - "A Ciebie Elyzabeth zapraszam z Nycolasem na środek. Etiuda łóżkowa. Popatrzymy się jak wam pójdzie." - rzucił co spotkało się z jęknięciem dziewczyny i sapnięciem chłopaka.

- No to masz potwierdzenie. Nie marnuje czasu, nie ma co. - westchnęła całując Roya w policzek - Siedź ile chcesz, ale ja podejrzewam, że skoro tak zaczął... To przerwę będę miała dopiero za jakieś cztery godziny. - jęknęła cicho wprost do jego ucha i zgodnie z dyspozycjami pomaszerowała grzecznie na środek sali, stając w pobliżu materaca.

Instruktor pokierował Roya na jedno z miejsc pod ścianą. Na jego szczęście dostał miejscówkę gdzieś z boku, nie tak daleko wyjścia w razie potrzeby, podczas, gdy Draco poszedł na sam środek, by lepiej widzieć tańczących. Moment później z głośników umieszczonych niemal pod sufitem poleciała melodia a Elizabeth po paru pięknie i wręcz przepisowo wziętych paru oddechach zaczęła tańczyć wraz z Nicolasem coś, co całkowicie nie przypominało baletu w wykonaniu takim, jakie widział wcześniej Roy.

Cała grupa zamilkła obserwując tą dwójkę z przejęciem i niejaką fascynacją. Czuły słuch chłopaka pod sam koniec utworu wychwycił cichutkie stwierdzenie rzucone sobie pod nosem nauczyciela - "Są dobrzy, cholernie dobrzy w tym... Niech tylko Beany się zgodzi na ten transfer." - rzucił do siebie po czym gdy tylko melodia ucichła mężczyzna sapnął i odezwał się na głos - "Dobrze. No to do dronżyków proszę państwa" - a wszyscy usłużnie, bez zająknięcia zaczęli wstawać ze swych miejsc. Nawet pomimo tego dźwięcznie wypowiedzianego słowa 'drążek' od którego można było dostać skrętu kiszek. Ponaglające klaskanie w dłonie Draco wzmogło zamieszanie jakie się zrobiło na sali.




*Elizabeth i Nicolas zatańczyli ten sam układ i do tej samej melodii, co tutaj


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Czw 18:47, 01 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:07, 01 Lip 2010    Temat postu:

Kiedy Draco zadecydował za niego Roy westchnął w głębi siebie a kiedy i jego nazwisko zostało dziwacznie przekształcone wywrócił oczami. Pokiwał głową postanawiając być bardziej asertywnym w przyszłości, bo to wszystko się stawało powoli nie do zniesienia. Spojrzał na materac a później przeniósł wzrok na Lizzy. Etiuda łóżkowa? Czyżby trochę za szybko podjął decyzje co do uczestnictwa wampirzycy w tym przedsięwzięciu? No cóż, się zobaczy - Powodzenia. - mruknął przesuwając dłonią po jej nadgarstku. Roy zajął swój kącik pragnąc się wtopić w otoczenie, bo wydawało mu się że był bardzo nie na miejscu. Skrzyżował ramiona na piersiach i uniósł jedną dłoń w górę przysłaniając ją zaciśnięte nieznacznie usta. Ona to tańczyła? To okazało się że wampir miał bardzo staromodne pojecie tańca. Przekrzywił głowę w bok przyglądając się tarzającej po materacu parze z zastanowieniem. Zaczął przygrywać machinalnie skórkę wokół paznokci i same paznokcie. Popatrzył na zaczarowaną resztę zastanawiając się czy faktycznie tylko on jakoś tego nie trawi. Transfer? Spojrzał na mężczyznę marszcząc lekko brwi. To ona miałby się tym na stałe zajmować? Jeszcze lepiej. Roy modląc się do siebie w duchu o siłę wewnętrzną chciał się pozbyć wszelkich uprzedzeń jakie się w nim teraz narodziły. Wampir zaczął nagle sympatyzować z Beani by jedynie do tego transferu nie doszło. Przebierając palcami po policzku z zafrasowaniem wlepił wzrok w Lizzy która wyginała się teraz przy drążku chcąc by... Sam nie wiedział czego chciał. Utkwił wzrok w suficie postanawiając jeszcze przez moment się podręczyć, by Elyyyzabeth czasem nie miała zmarnowanej przez niego reszty dnia. Na spokojnie. Pogadamy później...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:33, 01 Lip 2010    Temat postu:

Dziewczyna przeszła do drążka i mechanicznie zaczęła wykonywać całą serię dyktowanych jej przez Draco ćwiczeń. W tym czasie na środek salki znów weszło dwóch chłopaczków, zabierając materac i po paru chwilach zastępując go... kanapą. Czerwoną, rażącą po oczach kanapą. Nauczyciel w tym czasie przeszedł na chwilę na bok, sięgając po białą koszulę.

Elizabeth spuszczona na moment z oka przez swego instruktora rzuciła spojrzeniem w stronę, gdzie siedział jeszcze Roy. Nie miała jakiegoś szerokiego uśmiechu przyklejonego do twarzy, ale też nie była smutna ani znudzona. Ot, wykonywała kolejne skłony i wygięcia widać niezbędne do rozciągnięcia mięśni. Kiedy tańczyła, nie miała możliwości spojrzenia się na Roya, dlatego też w tej chwili nadrabiała zaległości, próbując odczytać z wyrazu twarzy chłopaka co sądzi o tym jej tańcu. W sumie, to chciała przecież, aby to zobaczył i zrozumiał skąd te jej wątpliwości się biorą.

Draco wrócił na środek sali znów wywołując "Elyzabeth" i "Nycolasa". Sapnęła sobie pod nosem, ale spoglądając badawczo na swego chłopaka, wyszła na środek, po chwili przenosząc wyczekujący wzrok na instruktora. - "Kłótnia" - mężczyzna rzucił krótko, podając Elzie białą koszulę, w którą się na szybko ubrała. Reszta grupy znów pobiegła pod ścianę z lustrami, siadając tak, aby nie przeszkadzać. Para została po chwili przykryta jakąś lekką, śliską tkaniną a wszelkie niepotrzebne głosy ucichły wyciszając się przed kolejnym przedstawieniem. I tak, jak i poprzednio poleciała z głośników melodia pobudzająca ich ciała do tańca.

Znów spojrzenia wszystkich były w nich wlepione i znów dziewczyna wykonała swoje zadanie całkiem sprawnie. Zakończyła taniec ładnym uśmiechem, ale moment później znikł on z jej twarzy, gdy ponownie grupa wracała na swoje miejsca przy drążkach, by po raz kolejny porozciągać się wykonując skłony, obroty i dygnięcia na wpół tylko baletowe. Spojrzała się w stronę, gdzie wcześniej siedział Roy, zastanawiając się po raz kolejny nad tym czy rzeczywiście chce brać dalej w tym udział. Nie czuła tego klimatu i pomimo tego, że wykonywała jak najbardziej prawidłowo wszystkie figury i przejścia, to jednak ten taniec nie był jej pasją.



*tym razem zatańczyli TO


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:12, 01 Lip 2010    Temat postu:

Roy uniósł brwi w górę na widok kanapy ciekaw co tym razem rozwinie się przed jego oczami. Kolor odcinał się wyraźnie od barwy parkietu. Obrzucił zaciekawionym, ukradkowym spojrzeniem zebrane osoby i zatrzymał się na nauczycielu. Zlustrował koszulę, widząc drugą podstawową różnicę. Do klasycznego baletu chyba jednak nie potrzeba było rekwizytów typu materac czy kanapa. Wampir spojrzał na Lizzy i Nicka ciekaw komu też ta koszula przypadnie. Utkwił w nich wzrok ciekaw jak wygląda 'kłótnia' w ujęciu tanecznym. Ten układ podobał mu się zdecydowanie bardziej od poprzedniego. Wszystko było by dobrze gdyby nie bulwersująca go końcówka. Już zrozumiał dlaczego pytała go o zdanie, dlaczego tak bardzo chciała je poznać. Roy wyczekał aż złowi spojrzenie Elizabeth. Puścił do niej oczko i bezszelestnie opuścił salkę. Nikt na niego nie spojrzał bo Petrov zaczął wygłaszać swym kraczącym głosem opinię na temat tego co zobaczył. Wampir będąc w szatni wygrzebał mały notes z marynarki i długopis. Wyrwał z niego kartkę i napisał na prędce: 'Nie. Chyba że ja zatańczę z tobą. Albo mnie wyślesz na dalekie wakacje.' Zgiął karteczkę w wąski pasek i wsunął ją w szczeliny drzwi szafki by wpadła do środka. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku wydostał się na główny korytarz spoglądając na zegarek. Może miał jeszcze trochę czasu w zapasie, ale jakoś nie mógł tutaj usiedzieć.

/ Uniwersytet


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Czw 20:19, 01 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:03, 01 Lip 2010    Temat postu:

Elizabeth jeszcze pół dnia spędziła na tej sali. Wbrew jej oczekiwaniom Drago nie wypuścił ich po czterech godzinach na przerwę, lecz dopiero po około siedmiu, gdy już skończył prowadzić zajęcia. Jeśli Beani była czasami nieludzka zmuszając swoich uczniów do pracy ponad ich siły, to Petrov katował wręcz swoich kursantów. Pomimo tego, że dziewczyna fizycznie nie poczuła się jakoś bardzo zmęczona, to jednak psychiczny wysiłek też zrobił swoje. Była wyczerpana po tych zajęciach.

Powlekła się powoli pod prysznice i dość dużo czasu spędziła pod chłodną wodą ściekającą jej na twarz. Umyła się, odświeżyła, wysuszyła włosy i od nowa się umalowała, naciągając na siebie ponownie ubranie, w którym przyszła tu na zajęcia. Dopiero tak wyszykowana już miała pójść sobie na górę, na rusztowaniu posiedzieć, gdy wyciągając torebkę z szafki natrafiła na dziwnie złożoną karteczkę, wciśniętą w szczelinę przy drzwiczkach. Zaśmiała się pod nosem wyciągając ją z tamtego miejsca. "Jak w szkole..." - pomyślała z rozbawieniem i powoli kierując swe kroki po schodach wiodących do loży z kładką, otworzyła, by przeczytać.

Jej uśmiech jeszcze bardziej się rozszerzył. Weszła w końcu na balkon, z którego przeszła po kładeczce na rusztowanie. Tam dopiero podkładając sobie pod głowę kurtkę, rozłożyła się wygodnie, delektując się ciszą i spokojem po tym, jak na sali nie zostało już ani jednego tancerza. Wszyscy rozeszli się na swoje miejsca, a dziewczyna dzięki temu miała czas do namysłu. Musiała kilka spraw sobie przeanalizować.

Po jakimś czasie sięgnęła do torebki po telefon. Wyklepała na nim sms-a do Roya i po sprawdzeniu jeszcze godziny, czy aby nie trafi na moment, kiedy może już się szykować do wejścia na antenę, wysłała mu wiadomość. Po tym jeszcze chwilę poleżała z zamkniętymi oczami. Z rozmyślań wybudził ją dźwięk czyichś kroków powoli się zbliżających, łupiący niemiłosiernie w metal mijanych po drodze śmietników. To serwis sprzątający rozpoczynał swoją zmianę.

Zebrała się ze swojego miejsca, pozbierała wszystkie rzeczy, po czym skierowała się do wyjścia z Pacific. Miała nawet pewien pomysł, który chciała zrealizować wykorzystując czas nim Roy skończy swoją zmianę w pracy. Ciekawiło ją to, co też jego wspaniałe koleżanki wymyślą i miała nadzieję, że chłopak podzieli się z nią tymi nowinami.


// Galeria Handlowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:32, 14 Lip 2010    Temat postu:

// Port Angeles / Kawalerka Smith'a


Zajęcia tego dnia były jak zwykle nudne. Te same czynności wykonywane po raz enty aż do znudzenia, miały przynieść wszystkim odpowiednie rozciągnięcie. Elizabeth zdawała sobie sprawę z tego, że akurat w jej przypadku żadnych korzyści to nie przyniesie. Upłyną jej po prostu kolejne chwile i szybciej nastanie moment, kiedy jak zwykle będzie wychodzić z Pacific kierując swe kroki w stronę, gdzie miała się spotkać z Royem. Krótki prysznic, parę przelotnych rozmów ze znajomymi z baletu i nic kompletnie poza tym. Cieszyła się z tego, że już za tak niedługo zobaczy się z chłopakiem. Wszystkie wykonywane przez nią czynności ciągnęły się w nieskończoność kiedy niecierpliwie starała się pospieszyć, by jak najszybciej znaleźć się znów u boku swego towarzysza. Nawet trampek zapomniała zabrać z szafki w przebieralni a przypominając sobie o nich już po minięciu drzwi wejściowych stwierdziła, że nie będzie wracać. Trudno, kiedyś musi być ten pierwszy raz, gdy będzie się prowadzić w szpilkach. Miała nadzieję, że Roy jej za to obuwie nie udusi. Albo nie wyśmieje co było bardziej prawdopodobne w jego przypadku.


// Ulice miasta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin