Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Samochód Adama Knight'a
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Transport / Samochody
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:16, 15 Mar 2010    Temat postu:

Przekręcił się na bok i oparł o fotel patrząc na kobietę z zaciekawieniem - Słucham moja żono? - zwrócił się do niej grzecznie i uprzejmie, tak jak przystało. Obłaskawiała dotykiem. Uśmiechnął się nawet lekko, wyczekując na dalszy ciąg jej wypowiedzi. W między czasie rozpiął zamek, bo z niewiadomych powodów zaczynało się robić ciepło w samochodzie mimo wyłączonego silnika i braku ogrzewania. Uchwycił w zęby kołnierzyk bluzki i przytrzymał przez chwilę patrząc wyczekująco na Marikę. Zadała pytanie więc wypuścił go i odpowiedział - Tak. Stanowi dla mnie przeszkodę, ponieważ stanowczo wolę, kiedy jesteś bez niej przedemną. Materiał niepotrzebnie irytuje mnie i szarpie moje nerwy w ten zły, chorobliwy sposób. - powiedział ze spokojem i dość poważnie, choć uśmiech czaił się w jego oczach. Na ustach go nie było - Tak, zedrzeć. - oświadczył z naciskiem - Ma zbyt wiele guzików. Na przyszłość gdybyś planowała dla mnie jakiekolwiek niespodzianki podobne do tych dzisiejszych, to staraj się wybierać mniej zajmujące odzienie. Moja chyba... - złapał się za koszulkę ciągnąć lekko - Nie sprawia tylu problemów, prawda? - Adam uśmiechnął się półgębkiem, gdy pozwoliła mu na zniszczenie bluzki. Jego dłoń zawędrowała do pierwszego guzika, ale zacisnął ją jedynie nic nie robiąc. Zajęła go czymś innym, rozpraszała. Odchylił głowę na bok popadając w otchłań jej pożądania. Palce zacisnęły się na plastikowym krążku. Adam szarpnął i upuścił pierwszy z guzików. Potoczył się gdzieś pod fotel kierowcy. Napierała na niego coraz silniej nie dając dojść do siebie. Objął Marikę jednym ramieniem w tali i zmusił by przeszła na jego kolana. Zamruczał cicho gdy rozsiadła się i wpiła w jego usta. Postała pozbawiona dwóch kolejnych guzików, które zniknęły podobnie jak pierwszy. Rozchylił materiał w międzyczasie szukając kolejnego - Wspominałaś coś o... Rżnięciu? - kolejne szarpnięcie. Bluzka po spotkaniu z Adamem nie będzie się już do niczego nadawała. Materiał był tak słaby, że wyrywał z guzikami jego kawałki - Przypomnij mi...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:00, 15 Mar 2010    Temat postu:

Zawierciła się nerwowo na jego kolanach. Wygięła usłużnie w lekki łuczek udostępniając tym samym jemu swoje ciało. Zadrżała mimowolnie pod naporem jego dotyku. Kiedy była tak odwrócona do niego plecami, kiedy gładził ją po jej nagrzanej ciele. Teraz wydawało jej się, ze wręcz płonie od wewnątrz. Na jej ciele pojawiły się małe punkciki z gęsią skórką. Nie było jej zimno. To od jego przyjemnego dotyku. Nie protestowała gdy jej bluzka kolejno zaczęła być pozbawiana guzików. Zaśmiała się cicho gdy przejechał po jej boku bo miała łaskotki. Poprawiła się, a na jej ustach widniał uśmieszek. Błogi. Oblizała lekko swoje wargi. Pokręciła lekko głową. - Mój drogi mężu. Nie planowałam tego dla Ciebie kiedy się ubierałam. Gdy wychodziliśmy z domu jeszcze tak do końca nie wiedziałam, ze coś takiego będzie miało miejsce. To było dość spontaniczne. - powiedziała spokojnie wyrywając się mu lekko z uścisku i na powrót powracając do niego przodem. Przejechała dłońmi po jego skórze gdy jej dłoń wślizgnęła się pod materiał jego koszulki. Dwa razy nie trzeba było jej powtarzać. - Tak wspominałam. - kąciki ust uniosły się do góry, a w oczach błysnęło jej coś szaleńczego. Przygryzła silnie swoją wargę. Szybkim ruchem pozbawiła go koszulki. Jej dłonie powiodły po długości jego ciała. Zatrzymały się na pasku do spodni. Rozpięła go bez przeszkód. Guzik spotkał ten sam los jak i zamek. - Mam je sama z Ciebie ściągnąć, zedrzeć czy mi pomożesz? - zapytała bez ogródek. Jej usta szybko odnalazły jego usta. Pozycja może i nie była zbyt wygodna, ale Marii tym się nie przejmowała. Kiedy została pozbawiona wszystkich guzików szybko ściągnęła z siebie bluzkę odrzucając ją na tył siedzenia, a następnie to samo stało się z jej stanikiem. Otarła się biustem o jego nagi tors. Była zachłanna. Po pozbyciu się Adamowych spodni pozbawiła go również i bokserek. Nie czekała. Dopadła się jego męskości. Zjechała ustami nisko dłuższą chwilę podrażniając to miejsce. Znalazła się znów u góry na nim. - Poczekaj chwilkę. - obróciła się na jego kolanach i zaczęła ściągać z siebie dolne ubranie. Musiała być naga, aby móc jak to mówili go zerżnąć. Zaśmiała się cicho. Uwielbiała takie gierki z jej mężem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:57, 15 Mar 2010    Temat postu:

Adam parsknął śmiechem - Może i nie... Ale przyznaj że już od dawna miałaś takie zachcianki. - pamiętał rozmowę jaką prowadzili na ten temat w kuchni - I za nic w świecie nie odłożyłabyś tego, skoro już znaleźliśmy się w tak... Dogodnej sytuacji ku temu. - lubił ten jej śmieszek. Taki miły dla ucha chichot. Radosny. Nie od początku było dane mu go słuchać. Brązowe włosy wyplątały się z jego palców, które znalazły sobie natychmiast dalsze zajęcie w dopieszczaniu Mariki - Chyba zacznę lubić tą twoją spontaniczność. I ogólnie... Niespodzianki. - pomógł jej ściągnąć z siebie koszulkę. Tutaj było jeszcze mniej miejsca niż w przymierzalni. Więcej rzeczy zawadzało. Miało to dobre strony. Cały czas byli blisko siebie. Błysk w tych ciemnych oczach powalał go zawsze na kolana. Według Adama byłaby doskonałą tyranką. Trzymałaby wszystkich silną ręką gdyby chciała. Nikt nie odważył by się jej przeciwstawić, a przynajmniej sam Adam nie potrafiłby tego zrobić, gdyby tak spojrzała na niego - Spodnie trochę trudno było by ze mnie zedrzeć. Mają mocne szewki, a nie tak jak te twoje... - tracił palcem materiał - Biedne guziczki. - nie zdążył nabrać tchu a Marika wpiła się w jego usta ponownie równie zachłannie co poprzednio - Pomogę ci. - zaofiarował się szybko nie wyobrażając sobie zdzierania z niego czegokolwiek, tym bardziej spodni. Gdy trzy ostatnie guziki stały się przeszłością Adam uśmiechnął się tryumfalnie, widząc jak jego nagroda ściąga z siebie coś co można było umownie nazwać bluzką. O stanik też już nie musiał się prosić. Łasiła się dziś do niego niemożliwie tak jak zakładał. Miała na to cały dzień. Jak chciała i w zasadzie gdzie chciała. Nawet tak jak teraz na opustoszałej, bezludnej, zapomnianej ulicy w Nowym Yorku. Pomógł jej ściągnąć z siebie spodnie unosząc tyłek w górę. Był zmuszony zrobić to raz jeszcze gdy złapała bokserki. Odchylił głowę w tył i tym razem na jego twarzy pojawił się wyraz błogości i zadowolenia. Wygiął się nieznacznie w fotelu zaciskając palce na czarnej skórze, którą był obity fotel. Strasznie się rozbestwiłaś moja droga. Sapnął i uniósł głowę gdy nagle skończyła. Spojrzał na Marikę z wyrzutem i oparł głowę o fotel lustrując dach samochodu pociemniałymi od nadmiaru bodźców oczami - Nie cierpię czekać... - i znów ten jej chichot. Adam uśmiechnął się pod nosem - Rozbestwiona dziwka... - mruknął ujawniając przed nią swe myśli. Zerknął na żonę śmiejąc się cicho - Guzdrzesz się Marii! - stwierdził pseudo niecierpliwym tonem i roześmiał się jeszcze głośniej. Pogrywał nieczysto, ale wiedział że to ją sprowokuje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:07, 16 Mar 2010    Temat postu:

Wywróciła niewinnie oczami. - Ja? Gdzież bym śmiała? - parsknęła śmiechem i zaczęła kręcić głową na boki. Raz w prawo, a raz w lewo. - Mój drogi, ukochany mężu. Sam byłeś nie lepszy. Uczestniczyłeś w tym. Przecież nie działo się to obok Ciebie. Rozmawialiśmy na ten temat i ... - przyłożyła sobie dłoń do nagiej piersi jak by próbowała wyczuć rytm bicia swego serca. Oderwała ją od swego ciała i przyłożyła do jego policzka. Przejechała po nim mrucząc cicho. - Tak na prawdę... - zbliżyła swoją twarz do jego twarzy. - Miałam. Mam wciąż. I Ty również ukochany. Oboje jesteśmy zachłanni względem siebie. I skoro miałam ku temu wszelką okazję to nie widzę powodu aby tego nie wykorzystać tym bardziej w tak bardzo przyjemny sposób. - wygięła się lekko w tył eksponując przy tym swoje nagie, doskonałe ciało. Otarła się o niego. - Oj łapiesz mnie za słówka. Gdybym tylko chciała. Gdybym tylko bardzo mocno się postarała to możesz być pewny, że Twoje spodnie były by biedne. - wymruczała mu wprost do ucha. Przejechała językiem po jego płatku, a następnie przygryzła go lekko zębami pozostawiając czerwony ślad. - Jak widzisz kiedy mam dla Ciebie jakąś niespodziankę to musi być same przyjemności. Nigdy nie wychodzisz na tym źle. - wygięła się pupą lekko w tył będąc na wysokości klatki piersiowej Adama. Właśnie ściągała z siebie spodnie kiedy Adam rzucił w jej stronę epitetem. - Och nie narzekaj. Mogę Ci wcale nie sprawiać przyjemności. Ciesz się, ze tak uwielbiam Cię pieścić. - pacnęła pupą na siedzenie. Była w połowie kolan, a Adam ją sprowokował. Świadomie. Po chwili była już bez spodni. Pięć sekund później bez majtek. Obróciła się w jego stronę i zasiadła na nim okrakiem podrażniając jego intymne części ciała ocierając się o niego. Zacisnęła silniej swe uda by się nie wydostał spod jej władzy. Piersiami ocierała się o jego klatkę piersiową, a usta zachłannie całowały jego usta. Nim się spostrzegł znalazła się w nim. Jej ruchy pierw wolne rozkręcające się by po chwili przejść w szybsze bardziej jednostajne. Zacisnęła mu dłoń na ramieniu, a ciało odchyliła lekko w tył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:31, 16 Mar 2010    Temat postu:

Adam zmrużył oczy - Ty bardzo dużo śmiesz, bezczelna kobieto. - prychnął chcąc wyrazić tym potępienie dla jej zachowania - I nie mam... - uniósł dłonie w górę i zamachał w podpatrzonym u Mariki geście, który powtarzała wielokrotnie - Jak się przeciwstawiać. - po chwili kiedy to ściągała z siebie spodnie rozłożył bezradnie dłonie na boki, a jego niebieskie oczy, które nabrały barwy ciemnego błękitu wpatrywały się chciwie w kobietę - W tym wypadku, jestem na straconej pozycji. - wzruszył ramionami lekko dalej się niecierpliwiąc - Łapie za słówka bo lubię. To moja rozrywka. Godziłaś się na to wychodząc za mnie. Moje spodnie... Potrzebowałabyś na to miejsca, a nie oddałbym ich tak łatwo. Ty zakryjesz swoją nagość płaszczem, a ja jakbym się do mieszkania dostał? - parsknął śmiechem - Kanałami? - pokręcił głową nie wyobrażając sobie tego - Och przestać mędrkować. - żachnął się i podparł łokciem błogosławiąc wygodny, szeroki dość fotel - Jestem szalenie zadowolony że lubisz mi to robić. Oczywiście... - uśmiechnął się do Mariki przymile - Mogę ci się odwdzięczyć tym samym. - po chwili nie był już w stanie zbyt wiele z siebie wykrztusić, bo Marika znów się nim zajęła. Zajęła najlepiej jak tylko umiała. Jego dłonie zaczęły wodzić niekontrolowanie po jej ciele, zatrzymując się dłużej na piersiach kobiety. Jeśli myślał że przedtem było gorąco to nie wiedział jak nazwać to co się teraz działo. W przymierzalni ściany nie były przezroczyste, a szyby w samochodzie były. Choć zaparowane to i tak go nie uspokajało. Adrenalina i podniecenie robiły swoje. Oddał się wargom Mariki zapominając o tym co go otacza. Zacisnął dłonie na jej pośladkach dociskając ciało kobiety do siebie. Zsunął się trochę w fotelu, ale i tak nie znalazł dla siebie miejsca. Trzeba było przyznać, że w tym przypadku Marika była absolutną górą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:22, 16 Mar 2010    Temat postu:

Westchnęła lekko z niebywałą łatwością jak by jej ulżyło. - I bardzo dobrze. Tak właśnie czasem powinno być. Mam nad Tobą przewagę. - oblizała swe usta. Język wolno po nich przejeżdżał jak by z premedytacja. - Za to zostanie Ci to... - jęknęła cicho czując rozchodzące po jej ciele przyjemne dreszcze. - Wyna... - zaczerpnęła głęboko powietrza przymykając na moment usta i oczy. Zmiana pozycji przez Adama, a raczej obniżenie ciała na tyle na ile mógł wzmogło doznania w niej. Były intensywniejsze i bardziej ożywione. Musiała się tylko siła woli powstrzymać aby głośno nie wykrzykiwać jego imienia. - ...Grodzone... - dokończyła z ledwością zaciskając swoją dłoń na jego ramieniu by po chwili ją rozluźnić a dłoń owa przesunęła się na jego plecy. Jej ostre paznokcie wbijały się w jego ciepłą, wręcz rozgrzaną skórę. Nie przeszkadzało Marice, ze w samochodzie jest ciasno. Raczej to potęgowało niebywałe doznania. Byli wręcz ze sobą sklejeni. Jedno nie mogło się oderwać od drugiego. - Normalnie. - spojrzała na niego lekko rozbawionym wzrokiem. - Wyszedł byś z samochodu i tak maszerował aż pod same drzwi. Sąsiedzi na pewno mieli by sensację. Nie... - zakończyła. - To się nie zdarzy. Walę Twoich sąsiadów. Mogą mnie pocałować głęboko gdzieś. Niech się pieprzą od nas. - powiedziała władczym tonem głosu. Po tych słowach kiedy Adam dołożył od siebie ruchy, cała się spinała. Przyłączył się do zabawy unosząc lekko jej biodra w górę i uraczając ją co chwila silnymi ruchami dolnej partii ciała. Pociemniało jej przed oczami z rozkoszy. Przybrała dość dziwną pozycję. Uczepiona szyi męża wygięła się maksymalnie w tył. Nogi rytmicznie podskakiwały w rytm ruchów ciała Adama. Sama dokładała od siebie jak najwięcej. Oboje czerpali z tego wielką rozkosz. - Adam! - wyryczała w pewnym momencie wbijając z całej siły swe paznokcie w jego plecy i drapiąc do krwi. Przeszył ją tak silny bodziec, ze ledwo co, a nie eksplodowała. - Mocniej! - zażądała od niego bez ogródek. - Pieprz z całej siły swoją dziwkę. - popatrzyła na niego oczami ciemniejszymi niż najciemniejszy węgiel. Pierwszy raz mógł ujrzeć tak intensywną jego barwę. Nawet gdy się denerwowała nie były tak intensywne. Teraz miały w sobie coś nowego. Spojrzenie zabraniało zakazu, powalało na kolana i nakazywało posłuszeństwo. Oczekiwała spełnienia od Adama prośby i nie ścierpła by odmowy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:12, 16 Mar 2010    Temat postu:

- Wynagrodzone? - dokończył za nią nim ona się do tego zebrała, ale Marika nie chciała go słuchać, albo też była już gdzieś indziej. Widział jej zadowolenie, widział jak zapominała się, jak wymykał się rzeczywistości coraz bardziej oddając się jemu. Zatracała się a Adam skrzętnie to wykorzystywał. Poczuł jak paznokcie znów czepiają się jego skóry. Dużo mógł dać by to czuć. To przyjemne pieczenie, później szczypanie - Marii... - zamruczał cicho. Dreszcze rozchodzące się po jego plecach, boleśnie podniecające dreszcze - Marzysz. Nie będę paradował w bokserkach po ulicy. Przyniosłabyś mi spodnie z mieszkania do samochodu. Za to co ci teraz robię, chyba by mi się należało. Nie uważ...? - zagryzł wargę i szarpnął się pod kobietą - Dokładnie. Niech się odpieprzą, bo pieprzyć ciebie mogę tylko ja. I całować.... - wysapał próbując nabrać głębiej tchu - Też jedynie ja mam ten przywilej... Nikt inny. - zaznaczył twardym tonem. Kiedy wygięła się w tył przypomniał mu się piękny, klasyczny mostek jaki przez nim kiedyś zaprezentowała. Nie wytrzymał i dopadł jej piersi. Przygryzł lewy sutek. Przyssał się do niego niczym małe dziecko. Pracował na to by było jej lepiej. By wszystko odczuwała intensywniej - Jak ty ładnie krzyczysz... - szepnął jej do ucha chrapliwie pieszcząc je gorącym oddechem - Uwielbiam to... - wyjęczał cicho. Znów poczuł jak rozdrapuje mu skórę, więc poleciał w tył. Rozkaz... Zawiercił się pod nią. Jego dłonie powiodły po udach kobiety. Zmieniał jak mógł kąt, by słyszeć jej wspaniałe jęki. Pola do popisu nie miał, ale radził sobie jak mógł najlepiej. Teraz już nie musiała się powstrzymywać. Zaczął poruszać się w niej jeszcze szybciej. Jak tyko się dało. Obraz jej ciemnych, zwierzęcych oczu był wystarczającą zachętą i nagrodą. Pełne dzikości i niepohamowanej żądzy. Nakazu jakiego jeszcze nie widział. Uśmiechnął się do Mariki złowieszczo. Jego palce zacisnęły się na jej udach. Nie mogła się poderwać do góry więc siłę tego pierwszego pchnięcia odczuła na pewno bardzo intensywnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:08, 16 Mar 2010    Temat postu:

Pozostawiła w spokoju temat jego spodni i paradowania w nich. Na to jeszcze mieli czas. Skupiła się na doznawaniu przyjemności ze strony Adama. Wychodziło jej to najlepiej. Co do całowania uwielbiała to. W jego wykonaniu było to czymś mistrzowskim. - O tak. Całuj mnie i pieprz. Tylko tego w tej chwili pragnę. Czuć Twój wspaniały dotyk. Twoją czułość. Miłość. Twoje mocne ruchy. - westchnęła głośno zamykając oczy aby jeszcze w lepszy sposób czuć przyjemność płynąca od niego. Poczuła silne ugryzienie w sutka. Może w innym wypadku zawyła by z bólu, ale teraz kiedy była taka podniecona odczuła to jak pieszczotę. Rozmruczała się dziko. Jej oddech mieszał się z oddechem Adama. W aucie było gorąco w porównaniu z temperaturą jaka panowała na zewnątrz. Szyby całkowicie zaparowały nie pozwalały nikomu zajrzeć do środka. Była tylko ona i on. Cisza dookoła, a w tej ciszy dochodziły dźwięki wydobywane z gardła jej i jego. Kolejny raz szeptali swe imiona z żarliwością, z błagalnością o coś więcej. O więcej rozkoszy. Sama chyba nie wiedziała o co poprosiła, ale na pewno odczuła to bardzo silnie. Robiła się cała mokra. Miała wrażenie, ze wylewa z siebie siódme poty, a w rzeczywistości było to czymś całkiem innym. Zadrżała silnie. Oczy jej się rozszerzyły, a z gardła wydobył się głośny jęk wołający jego imię. - Aaaadam... - przeciągnęła w krzyku jego imię. - Adam... - powtórzyła po raz drugi a jej ciało całe się napięło. - Adam... - trzeci raz zawołała jego imię oddając tym samym to co się z nią dzieje. Dzikie jęki jakie dobywały się z jej ust była jak najwspanialsza melodia dla jej męża. Pokazywały to jak jest jej dobrze. Jak czerpie z tego wielką przyjemność. Oddawała mu się w pełni. Miał ją całą dla siebie. Tylko i wyłącznie dla siebie. Zacisnęła silnie usta. Była bliska eksplozji. Coś rozdzierało ją od wewnątrz. Dzikość rwała się aby uwolnić się z niej. - Dobrze mi! - krzyknęła przyjemnym tonem głosu. Trochę zniekształconym przez przyśpieszony oddech. Serce waliło jak oszalałe pod wpływem adrenaliny pulsującej w jej żyłach. Zatracała się w nim bez reszty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:28, 16 Mar 2010    Temat postu:

- Więc chodź tu do mnie! - warknął i ujął ja pod brodę brutalnym gestem. Pociągnął Marikę w dół. Ku sobie. Chciała jego pocałunków jeszcze więcej. Dostała. Przesunął ustami po jej policzku, po linii szczeki. Dostawała ciągle więcej, jak żadna zasługiwała sobie na to. Nie potrafili się nasycić słodyczą swych ust. Ciągle było mi mało. Ciągle coraz goręcej. Coraz zachłanniej. Coraz gwałtowniej. Odepchnął kobietę nieznacznie od siebie by pocałunkami rozpieszczać jej dekolt. Nie było mowy o delikatności. Wgryzał się w nią pomału. Piersi były poznaczone śladami jego zębów. Kiedy nie mogła wytrzymać i chciała się odsunąć nie dawał jej takiej szansy ciągnąć w swoją stronę. Zawędrował w górę do szyi. Wiedział co lubi jego żona. Przesunął po niej językiem ledwo co nad sobą panując. Czuł napięte mięśnie, pulsująca żyłę. Łyknął łapczywie powietrza, zaciskając dłonie na jej bokach. Objął Marikę czując jak długie, brązowe włosy plątają się z jego palcami. Była bliżej, najbliżej jak można. Czuł jej walące serce. Taka gorąca, emanowała swą kobiecością. Poczuł jak przyjemnie drży, jak drży właśnie z jego powodu. Czuł że za chwilę sam nie wytrzyma i to szaleńcze tempo, które wzajemnie sobie narzucili zostanie przerwane. Przygryzł skórę na szyi a to co wykrzyczała wystarczyło za wszystko. Było jej dobrze. Adam postanowił to doprowadzić do końca. Zebrał swoją całą energię jaką dysponował by w ostateczności do końca pozbawić i siebie jak i Marikę sił. Udało mu się. Według swego skromnego zdania aż nazbyt dobrze.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Wto 20:29, 16 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:05, 16 Mar 2010    Temat postu:

Przysunęła się do niego, a raczej została do tego zmuszona przez władcze, brutalne gesty swego męża. Nie protestowała. Ulegała mu w każdej kwestii. Jeśli chciał być wobec niej brutalny zgadzała się na to. Zresztą podobało jej się to. Ta jego władczość, ta brutalność, te natarczywe gesty. Dotyk. Zachłanność płynąca od niego względem niej jak by nie mógł się w żaden sposób nasycić nią. Podnosiło ją to od wewnątrz na duchu. Pocałunki. Jeden, drugi trzeci. Ugryzienia. Była cała pogryziona. Czerwone ślady znaczyły jej dekolt. Zerknęła na niego z lekkim uśmiechem tryumfu. Tego właśnie oczekiwała od swego męża. Tej zachłanności. Dociskała się do niego, a jej biodra i uda uderzały o biodra Adama. Już dłuższy czas zbierało się coś w niej. Przybliżało do nieuniknionego. Rozpierało od środka. Objęła go mocniej przyciskając do siebie. Zadrżała silnie. Jej uda się napięły by po chwili się rozluźnić. Po chwili zadrżała jeszcze mocniej. Kiedy Adam dołożył wszelkich starań i włożył całą swoją siłę w zadowalanie swej żony poskutkowało. Więcej jej nie trzeba było. - O ja pier... - nie dokończyła. Przeszyła ją seria tak silnych dreszczy, które obezwładniały całe ciało. Cała się spięła. Dostała silnych drgawek. Nigdy wcześniej nie czuła tak przyjemnych rzeczy. Spełnienie przyszło bardzo szybko. Wygięła się w tył, Zacisnęła silnie powieki, a po chwili wtulając się w ramię swego męża odjechała od rzeczywistości. Wyglądało to tak jak by po prostu słodko spała na jego ramieniu. To co przeżyła właśnie było ciężkim do opisania. To tak rozpierające uczucie podniecenia jak mało kiedy. To dowodziło najlepiej o tym, że Adam spisał się genialnie bo dał jej coś czego nie doznała jeszcze nigdy w życiu od nikogo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:21, 16 Mar 2010    Temat postu:

Opadł na fotel z Mariką wiszącą mu u ramienia. Było gorąco. Duszno. Szumiało mu w głowie przez krew, która rwała jego tętnicami jak oszalała, by dostarczyć tlen do każdego najmniejszego mięśnia. Razem z nią płynęły endorfiny rozpierające jego klatkę piersiową od wewnątrz. Przesunął językiem po spierzchniętych wargach. Wiedział że gdzieś w schowku jest woda, ale nie miał siły po nią sięgnąć. Po pierwsze musiałby wykonać jakikolwiek szerzej zakrojony ruch a po prostu mu się nie chciało. Marika była ważniejsza. Przytłaczała go słodkim ciężarem spoconego ciała. Przymknął oczy i poczuł ze drżą mu palce. By pozbyć się tego objął Marikę. Panowanie nad oddechem przychodziło mozolnie i z ogromnym trudem. Wiedział że jego żona ma podobne problemy. Nie mieli gdzie się spieszyć, więc zbierali się powoli po tym tytanicznym wysiłku półleżąc w fotelu. Skóra obicia była śliska. Adam zmęczył się jak rzadko kiedy, ale nie żałował. Oparł głowę o jej skroń poszukując czegoś co natychmiast odpędzi od niego wyczerpanie. Mimo tego że był wykończony nie mógł się powstrzymać od tego by pocałować kilkakrotnie jej ramię - Byłaś wspaniała Marii. - tym razem ubiegł żonę w pierwszym komentarzu. Zamilkł na chwilę starając się oddychać równomiernie. Teraz jeszcze bardziej będę lubił ten samochód... Roześmiał się w duchu a na jego usta wypłynął leniwy uśmieszek zadowolenia.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Wto 22:17, 16 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:45, 16 Mar 2010    Temat postu:

Dłuższą chwilę trwała w błogiej nieświadomości. Dłuższą chwilę była oderwana od rzeczywistości. Pomimo tego, że była nieprzytomna jej klatka piersiowa unosiła się bardzo szybko. Trudno jej było uspokoić własny oddech. Serce wciąż biło mocno. Choć teraz mniej niż wcześniej podczas szaleńczych ruchów. Zamknięte oczy przesłaniały to co działo się wewnątrz samochodu. Z błogiej nieświadomości wyrwał ją dopiero głos własnego męża. Obudziła się gwałtownie otwierając swe oczy. Źrenice były nienaturalnie szerokie. Cicho sapnęła odsuwając się od swego męża by na niego spojrzeć. Nieśmiało pokręciła głową, a następnie pocałowała go lekko w usta. - Odleciałam. - wyszeptała mu w usta jeszcze nie w pełni będąc jakichkolwiek sił. - Coś Ty najlepszego ze mną zrobił? - zapytała głosem pełnym podziwu i dumy, choć w zasadzie odpowiedź nie była dla niej najważniejsza. Wiedziała co się działo co robili. I była pod wielkim wrażeniem tego co było. - Jesteś wspaniały Adamie. Dziękuję za tak cudowne przeżycia. - oparła się o niego próbując nabrać sił. A nie miała ich w ogóle. Wyczerpała cały zasób na seks z własnym mężem. Nie miała ochoty zbędnie się ruszać więc oparta o niego odpoczywała napawając się czułą bliskością własnego męża.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:02, 16 Mar 2010    Temat postu:

Nie przeszkadzał Marice. Zakładał że była wykończona tak samo jak i on więc szanował to. Dał jej w spokoju dochodzić do siebie. Sam tego potrzebował. Szum w głowie powoli uspokajał się a ciało odprężało. Bardzo przyjemnie było odpoczywać z ukochaną kobietą w ramionach nie martwiąc się zbytnio niczym. Oboje dostali to czego chcieli. Przez zaparowane szyby nic nie było widać co satysfakcjonowało Adama. Kiedy spojrzała na niego uderzył go obraz bezkreśnie czarnych i głębokich źrenic kobiety - Odleciałaś? - zapytał unosząc brwi w górę. Nie sądził by było to możliwe. Nie spotkał się z czymś takim, ale i nie miał ku temu zbyt wielu okazji. Odebrał to jako komplement - Co zrobiłem? To co chciałaś. - powiedział szczerze - Potraktowałem moją kurtyzanę... - właśnie awansowała z dziwki, na luksusową, prywatną, wartą każdych pieniędzy nałożnicę - Najlepiej jak potrafiłem, biorąc pod uwagę miejsce i okoliczności. - powiedział z dumą w głosie, której nie mógł się pozbyć. Wiedział że była zadowolona. Na jej słowa podziękowania pokręcił nieznacznie głową. Kiedy się o niego oparła dłonie mężczyzny zawędrowały wyżej głaszczcąc lśniące, brązowe loki. Lubił to robić, lubił ją uspokajać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:24, 18 Mar 2010    Temat postu:

Oparta o jego ciało westchnęła ciężko. Odczuwała wszelką błogość związaną z bliskością jej ukochanego i jego dotyku. Ciepłe ciało w przyjemny sposób rozgrzewało, a delikatne dłonie sprawiały, że się rozluźniała w pełni odpoczywając. Cichy pomruk wyrwał się mimowolnie z jej gardła. Kiedy uniosła głowę napotkała błękitne tęczówki jej męża wpatrujące się w niego. Mogłaby się bezkreśnie w nich zatopić. Lekki uśmieszek wyszedł na jej usta. - Odleciałam... - odpowiedziała mu przymykając na moment swoje powiek. Kiedy je otworzyła jej twarz była blisko twarzy Adama. - To... To... - Na początku nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów jakie chciałaby użyć. Przełknęła głośno ślinę bo zaschło jej w gardle od wszelkich zabaw. - To tak jak bym straciła przytomność pod napływem wszelkich bodźców, ale w bardzo przyjemny sposób. - uściśliła wiercąc się lekko by znaleźć sobie lepszą pozycję. Kiedy ustawiła się odpowiednio i wygodnie jej oddech już był dość miarowy. - Tak... - rozmarzyła się lekko odpływając na dłuższy czas więc przez to zapanowała głucha cisza w samochodzie. Nie mówiła nic. Po kilku minutach otrząsnęła się lekko drżąc na ciele. - Dostałam wszystko co najlepsze. W zupełności. Dałeś mi wszelkie dobrodziejstwa. Nie wiem czy na to zasłużyłam. - wyszeptała cicho dłonią gładząc go po klatce piersiowej w górę i w dół. I tak na okrągło. Czuła się niewyobrażalnie wspaniale.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:44, 18 Mar 2010    Temat postu:

Oddech Adama już całkowicie się uspokoił. Krew przestała szumieć w skroniach. Ten spokój płynący od kobiety był wszystkim czego tylko potrzebował. Niczego więcej już nie chciał. Jego czas przyjemnie upływał wraz z pomrukami Mariki. Jej uśmiech, zadowolenie, bliskość. Spojrzenie. Miał wszystko. To co? Nie poganiał jej, dał czas na przemyślenie i zastanowienie się. Gdy zawierciła się poluźnił trochę wokół niej uścisk swych ramion by nie krępować ruchów kobiety. Gdy wyraziła co takiego czuła, Adam nie umiał powstrzymać lekkiego uśmieszku - No proszę. - zaczął spoglądając na swoją żonę - Odleciała tak jakby straciła przytomność. To kochana, chyba byłaś na haju. - jego ramiona zadrgały od skrywanego wewnątrz śmiechu - Kto by pomyślał, że ja tak silnie uzależniam... - jego palce przeczesywały z wprawą kręcone włosy. Zamyślił się podobnie jak Marika - Nie będę prowadził na odwyk. Obawiam się ze jeszcze nikt nie opracował terapii. - wzruszył lekko ramionami - I musisz się ze mną truć. - zakończył i ucałował kobietę w czoło. Zasłużyłaś. Tego możesz być pewna. Wychylił się w przód, trzymając Marikę przy sobie. Oboje usychali z pragnienia - Dam ci jeszcze coś, bo nie chcę byś się odwodniła. - otwarł schowek i wyciągnął z niego butelkę wody - Proszę. - najpierw Marika. On drugi. Według wszystkich zasad tak powinno być.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:22, 18 Mar 2010    Temat postu:

Z zadowoleniem pokręciła głową. Jej dłonie rozciągnęły się lekko kiedy się przeciągała. Czuła się cholernie zmęczoną, ale i w pełni była zadowolona co też widocznie malowało się na jej smukłej, pociągłej, brzoskwiniowej twarzy. Nie musiała nawet używać słów aby tego określać. Jej mąż doskonale widział to co się z nią działo. - Kochany... - zachichotała cicho, a całe jej ciało zatrzęsło się od tego. - To jest nieuleczalne. Nie ma na to, żadnej recepty. A poza tym, nie chcę się z tego uleczyć. To jest tak przyjemne uzależnienie, że wolę przy nim pozostać. - podniosła się lekko ku górze do siadu. Mógł oglądać jej nieskalane niczym plecy. Wolała nie myśleć o tym jak wyglądają jego plecy. Zapewne były nieźle odrachane i zdarte do krwi przez nią. To chyba stało się ich rytuałem. - Nie miał byś ze mną szans. Otumaniłabym Cię i tak zwabiła, że zapomniałbyś o tym co miałbyś ze mną zrobić. - wybuchnęła gromkim śmiechem. Przyjemnie było o tym myśleć i roztaczać tak odległą wizję. - Truć? Tak przyjemnie truć. Ja mogę tak zawsze nie mam nic przeciwko temu. To bardzo przyjemne uczucie. - odebrała z jego doni butelkę. Odkręciła korek i upiła solidnego łyka czując jak woda łagodnie rozchodzi się po jej gardle. Z uśmiechem oddała mu butelkę z przeźroczystą wodą. - Mmmm... Od razu lepiej. - gęsia skórka wyszła na jej ciało. Zaczynało jej się robić zimno. Najwyższy czas było się zbierać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:38, 18 Mar 2010    Temat postu:

Uniósł lekko brew w niemym pytaniu. Czekał na zakończenie zdania, mogąc słuchać jej chichotu po raz kolejny. Prychnął lekko rozbawiony jej wywodem. Marika przedstawiała wobec niego całkowicie inny stosunek, niż ten do jakiego był przyzwyczajony. Zawsze zły według zdania innych, dla Mariki był jakby ideałem dobra i altruizmu. Dla jednych warkliwy i złośliwy, dla Mariki przeważnie miły i uczynny. Wszelkie jego starania przynosiły zamierzone efekty - Ale jednak uzależnienie. - zauważył jak zawsze licytując się z Mariką - A każde uzależnienie... - zaczął wychylając się w przód by przesunąć wargami po wyraźnie widocznym kręgosłupie kobiety - Jest złe. - powiedział mrużąc oczy. Dźgnął Marikę w bok palcem - Kto kogo pierwszy otumanił? - zaczął z cwanym uśmiechem - To ty zgodziłaś się nocować u mnie, a nie odwrotnie. - zauważył tryumfalnym tonem mając nadzieję wciągnąć Marikę w swoją gierkę. A co do tego co mieliśmy zrobić, to masz rację. - przyznał - Mieliśmy kupić rzeczy dla Adama, ty miałaś zjeść hot - doga, mieliśmy dziś iść do biura i tak dalej. - przeczesał swoje włosy doprowadzając je do porządku - A co nam wyszło? - to było pytanie retoryczne i Adam nie wymagał odpowiedzi, bo obydwoje znali ją aż za dobrze. Przejął od niej butelkę i upił z niej kilka solidnych łyków. Oblizał usta i zakręcił ją opierając na udzie - Zimno ci? Ubierz się. Zmęczyłaś się... I jeszcze się przeziębisz.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Czw 19:39, 18 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:46, 18 Mar 2010    Temat postu:

Zwróciła się ku niemu. Targowanie się z nim było tym co uważała za najlepsze. Lubiła to. Wywodziła się to z dobrej konwersacji i dzięki temu można było wiele dobrego uzyskać jak i wymyślić. Wzniosła oczy ku niebu. - Czyżby? - burza jej loków zafalowała w ruch jej głowy, którą teraz kręci raz na prawo, a raz na lewo. - Wcale nie uważam aby uzależnienie od Ciebie było czymś złym tak jak mówisz. Raczej to powinno cieszyć. Gdybym nie była uzależniona to... - przejechała dłonią po smukłej sylwetce swego ciała zaznaczając poszczególne części ciała. - Nie było by tego. - pochyliła się ku niemu i ucałowała jego usta. - I tego... - jej dłoń zawędrowała na jego ciało przejeżdżając po nim raz po raz. - I tego. - przygryzła płatek jego ucha by za chwilę je oblizać. - Nie było by nas. A tak to bez wątpienia możesz się nie martwić, ze Cię zostawię bo tak nie będzie mój drogi. - odetchnęła lekko powietrzem z radością. - Aj zrobiliśmy to na co mieliśmy ochotę. Na wszystko przyjdzie czas. - roześmiała się lekko naciągając na siebie bieliznę i biorąc się za stanik.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:03, 18 Mar 2010    Temat postu:

Adam w duchu ucieszył się jak małe dziecko. Łyknęła haczyk i mógł się z nią zabawić. Znowu. Wysłuchał tego co miała do powiedzenia jego żona, uważnie śledząc wzrokiem wszystkie argumenty jakich użyła. Każdy przemawiał do niego niezwykle intensywnie. Nie mógł się tak łatwo poddać. Nie mógł ulec. Chciał się dalej bawić w najlepsze - Ja nie mówię że się nie cieszę. - wyprowadził zaraz Marikę z błędu w którym tkwiła - Po prostu uzależnienie od mojej osoby jest złe bo, po pierwsze. - zaczął wymieniać nie wiedząc ile on argumentów znajdzie - Jestem okropnym charakterem. - to była czysta prawda i Marika nie mogła zaprzeczać. Sądził że jak zawsze zgrabnie to obejdzie - Po drugie. Wykorzystuję cię i niszczę od wewnątrz. Sama stwierdziłaś że odleciałaś. - okręcił kota ogonem specjalnie, by mieli o czym podyskutować. Marika znów próbowała swoich sztuczek. Adam nie dał się nabrać i zbliżył usta ku jej skroni. Spróbował swoich sposobów - Marii... - wymruczał pociągająco - Po trzecie zabieram ci wolny czas, odciągam od obowiązków. Co najzabawniejsze jestem z tego akurat powodu szalenie dumny. - uśmiechnął się lekko poprawiając ramiączko stanika kobiety - Zejdź ze mnie. Też muszę się ubrać. - poprosił i pociągnął dalej - Po czwarte... Po czwarte... Uzależnienie jest złe, bo... Możesz się przezemnie przeziębić, choć... - zerknął na Marikę - Jak bym mógł się tobą znów zaopiekować. Te syropy i mierzenie rano temperatury... Zimne kompresy... - przypomniały mu się czasy, gdy ukrywał ją przez Martinem a Marika była znana jako 'mała Anne' - Nie. Tego akurat bym ci nie życzył. - poprawił się zaraz i pokręcił głową.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:48, 19 Mar 2010    Temat postu:

Wyprostowała się dumnie na tyle na ile potrafiła. Mięśnie pod jej skórą zafalowały od ruchów, które krępowały jej ciało. Poprawiła swe majteczki, które wciągnęła na swą pupę. Stanik został dopięty i ułożony tak aby podkreślał w jak najlepszy sposób ich kształt. Przymknęła na kilka sekund oczy pochylając się lekko w przód kiedy dłonie Adama dotknęły jej ciała. Przeszył ją elektryzujący dreszcz. Obróciła się ku niemu. Mięśnie jej twarzy zadrgały zdradzając tym samym skrywane przez nią emocję. Wyliczanka Adama dawała jej do myśli, ale zarazem i ona miała coś na ten temat do powiedzenia. O ile co do pierwszego mogła się w pewien sposób zgodzić, choć i na ten temat można by było polemizować. To drugie ją rozbawiło, ale ukryła to skrzętnie. Przybrała na usta jedynie cwany uśmieszek, a w jej oczach zalśnił dziwnie, ożywiony blask. - Chrzanisz mężu. Wykorzystujesz? Zauważ kto, kogo wykorzystuje? To ja wiecznie potrzebuję pomocy. To ja lgnę do Ciebie nie mogąc się Tobą nacieszyć, a co za tym idzie nie możesz się ode mnie opędzić. - pokręciła głową schodząc z jego kolan przesunęła się na miejsce za kierownicą by się ubrać do porządku. Ciemne pukle włosów opadły na jej twarz zasłaniając jej minę. - Obowiązki? - prychnęła cicho pod nosem. - Mam wolny czas, nikt mi niczego nie narzuca. Poza tym zauważ, że to ja Cię wywiozłam gdzieś w odludne miejsce, to ja Cię chciałam przelecieć, a Ty się podłączyłeś i jak by to powiedzieć zerżnąłeś mnie. - odchyliła głowę w tył i roześmiała się w pełni zadowolona z tego faktu. Poczuła przyjemne podniecenie w dołku jakie się w niej kotłowało. Kiedy ubierała na siebie to co zostało z jej bluzki odważyła się ciągnąć dalej. - Jestem zdrowa jak ryba. Nie martw się byle czego nie łapię. Jestem odporna, nic mi się nie stanie. Spokojna Twoja rozczochrana. - powiodła dłonią ku niemu i rozczochrała mu jego czarne, przykrócone włosy. - Także jak widzisz mój drogi uzależnienie od Ciebie jest wspaniałe. I bez względu na to co powiesz nie wyleczysz mnie z tego. To jest nieodwracalne. A Ty? - włożyła dłoń w rękawek bluzki. - Popatrz na mnie. Jestem utrapieniem. Ciągle obok Ciebie. Nie odstępuję Cię prawie na krok. Czasem marudzę. Potrafię być bardzo wredna i wiesz o tym doskonale. - westchnęła lekko wyciągając przed siebie nogi kiedy była już w pełni ubrana. - Męczysz się ze mną, ale jednak wciąż wiernie przy mnie trwasz. I to jest najwspanialsze. - kiwnęła mu głową z uznaniem. Zarobił za to słodkiego buziaka w usta.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:32, 19 Mar 2010    Temat postu:

- O nie! Wcale nie chrzanię. - sprzeciwił się zaraz - Ja zawsze mówię z rozsądkiem. A ponad to, szczerze rzecz biorąc nie lubię chrzanu. - roześmiał się głośno. Pokręcił stanowczo głową - Nie. Nie tylko ty jej potrzebujesz. - powiedział zerkając na Marikę jak na cudowny, święty obrazek - Gdyby nie ty... I to że zgodziłaś się na przyjęcie mojej pomocy... Pewnie było by różnie. Zatraciłbym się, przestał przejmować życiem. - parsknął śmiechem - Wylądowałbym z jakąś pierwszą lepszą dziwką... - wzruszył lekko nagimi ramionami - A tak. Prowadzę sobie, może i niezbyt spokojne, ale jednak... Przyjemne życie małżonka, tak pięknej i zniewalającej kobiety jaką jesteś ty Marii. - na zakończenie dźgnął ją lekko palcem wskazującym w ramię - Tak, więc wychodzi na to, że twój argument o rzekomym opędzaniu się od ciebie nic nie daje, bo ty i twoje lgnięcie do mnie zwyczajnie mi pasuje. - oznajmił zwycięskim tonem dopisując sobie mały punkt w rozgrywce. Kiedy Marika opuściła jego kolana pochylił się by złapać spodnie i bokserki. Jedno i drugie nie opuściło jego kostek, więc nie musiał się gimnastykować. Wciągnął je na siebie i zapiął skórzany pasek - Faktycznie... - przyznał rozglądając się za swoją koszulką - Jedynym obowiązkiem jaki masz jestem ja i Adam. Jeśli jesteś obok mnie to czas masz zajęty, jestem bardzo... - wyciągnął dłoń po czarny materiał - Bardzo czasochłonnym hobby. - spojrzał na Marikę i wyszczerzył się do niej - I było to bardzo przyjemne. Powtórzyłbym to z chęcią raz jeszcze. - oświadczył z uśmiechem - Ale.... - zauważył błysk w jej oczach - Tam gdzie jest więcej miejsca. - popatrzył na Marikę z politowaniem gdy ubrała bluzkę - Nie słuchałaś mnie. - powiedział wykrzywiając usta - Nie po to męczyłem się i szarpałem te guziki, byś ją znów ubierała... Masz... - podał jej koszulkę a sam sięgnął po bluzę - Nie będziesz chodziła obszarpana jak jakaś... - pokręcił głową. Rozczochrała mu włosy, a Adam westchnął ciężko - I znowu ci się zbiera. - grali ze sobą dalej - I znów chcesz zarobić? Nie wiem... Na prawdę Marii, nie wiem czy kiedykolwiek kara jaką ci wymierzę będzie wystarczająca i odpowiednia do przewinień jakich się dopuszczasz. - uśmiechnął się szerzej gdy dostał buziaka - Ty ze mną miałaś gorzej. - znów ją przebił w licytacji - Panno od tabliczki w pubie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:23, 22 Mar 2010    Temat postu:

- Co Ty chcesz od chrzanu? Jest dobry. - zaśmiała się lekko odchylając nieznacznie głowę w tył. - Faktycznie moja pomoc jest nieoceniona. - wywróciła oczami poprawiając sobie włosy lekko sterczące gdzie nie gdzie. - Częściej to Ty pomagasz mi pozbierać się po jakichkolwiek niepowodzeniach. A ja? No cóż czerpię z Twojej pomocy garściami. - powiedziała szczerze wywalając lekko język na wierzch w jego stronę. - Wszystko Adamie, ale nie posądzam Cię o to abyś był tak głupi by chodzić na dziwki. Jesteś atrakcyjnym mężczyzną kochanie. W łatwy sposób znalazłbyś nową zdobycz gdybyś tylko chciał. Pomyśl jak mnie otumaniłeś. - zmrużyła oczy jak w dwa małe paciorki. Po chwili rozszerzyła je i poczęła się śmiać. - Ty masz ambicje, masz coś czego większość nie ma. Byle czym się nie zadowolisz. - tak uważała. Może i się myliła, ale czy do końca? W końcu znała swojego męża już dłuższy czas i codziennie uczyła się przy nim. Jej dłoń, która wystrzeliła w jego kierunku znalazła się na karku, a palce robiły przyjemny, rozluźniający masaż. - Prowadzisz bo Ci na to pozwoliłam. Pomyśl gdybyśmy wtedy się nie pogodzili, gdyby sprawy przybrały inny obrót i nadal darlibyśmy ze sobą koty, to w końcu któreś z nas by nie wytrzymało i wyniosło się z dala od drugiego. I tutaj by się skończyła nasza znajomość. Jedno by w końcu zapomniało o drugim i nie było by państwa Knight. - zamyśliła się nad tym. Tak jak by nie patrzeć na to to wiele zawdzięczają swojemu losowi, który ich połączył razem, ze sobą. Pochyliła się ku niemu. - A powiedź co Ci nie pasuje w związku ze mną? Ty akceptujesz wszystko to co jest ode mnie. - W pełni zadowolona z tego faktu ucałowała w nagrodę usta swego męża. Włożyła w niego cale swe uczucie do niego i uwielbienie po czym odsunęła się aby odczuł niedosyt związany z pocałunkiem i miał chęć na więcej. - Ty jesteś moją pasją skarbie, którą uwielbiam się zajmować cały czas. Mogłabym się w ogóle nie odrywać od tego zajęcia. - zamrugała leniwie powiekami jak by odpędzała sen. - A Ty to co? Na moment mnie z oczu nie spuścisz. Nigdzie samej nie puścisz. Pokuszę się o stwierdzenie, ze oprócz tego iż jesteś samolubny co do mnie, co mi oczywiście pasuje, to zachowujesz się tak jak byś miał największy skarb, a nie chciał się nim z nikim podzielić. Powiedź mi jak to jest możliwe? Tak, że kiedyś mnie tak bardzo nienawidziłeś, a później nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki po prostu się we mnie zakochałeś? Nie chodzi mi o to co przechodziliśmy i to co dojrzewało w nas, ale po prostu w pewnym momencie musiałeś poczuć, że to jest właśnie to. Żet o miłość. - lubiła o tym słuchać, a może upewniać się? Tylko w czym? - Powtórzył? Mmmm... Z wielką, miłą chęcią Adamie kiedy tylko chcesz. Wiesz doskonale, ze Ciebie akurat nigdy mi dość. Działasz na mnie tak intensywnie, ze po prostu odczuwam wciąż pewnego rodzaju niedosyt z Twoją osobą. - popatrzyła na resztki swojej bluzki, która miała na sobie, a następnie popatrzyła na bluzkę trzymaną w dłoni męża. - Przestań. Wyglądam jak? Normalnie. To tylko guziki. Zakryję się płaszczem i nikt nie będzie widział, a do domu dojadę. Tam się przebiorę. - wytłumaczyła mu to spokojnym, łagodnym tonem głosu tak nie podobnym do tego, który używała względem niego. Wybuchnęła śmiechem i dłuższy czas nie potrafiła się powstrzymać. - Uważaj bo jeszcze Ci uwierzę. Jakoś się nie boję. Zbiera mi się? Ale co? Jaka będzie kara, no powiedź? Jaka kara dla stukniętej zołzy, wiecznie głodnej seksu z Tobą, apetyt na Twe ciało, na Twe usta, na Twój dotyk łasa. Mrrrrrr.... - zamruczała głośno jak dorosła kotka i poczęła się do niego łasić. - No powiedź swojej kocicy co mnie czeka, mam się chociaż przygotować? - zamrugała oczkami wlepiając w niego swoje brązowe oczęta i dla zabawy przejechała swoim językiem po jego policzku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:22, 22 Mar 2010    Temat postu:

- Jaki dobry? Nie znasz się. - zaperzył się zaraz gotów i o to się z nią umawiać - To ja w tym domu lepiej gotuję i stwierdzam że chrzan nie jest dobry. Ty jako smakoszka... - uśmiechnął się lekko - Moich potraw nie masz prawa... - zbliżył swoją twarz do jej - Się mi w tym wypadku przeciwstawiać. - uniósł brew w górę i uśmiechnął się tryumfalnie - Zrozumiano? - odsunął się od niej i oparł o fotel. Powrócił on już do normalnej pozycji - Och przesadzasz. Pomagam... To za dużo powiedziane. Po prostu... - westchnął składając koszulkę na kolanie - Ja byłem potrzebny tobie, a ty mi. Oboje potrzebowaliśmy siebie. - podrapał się po głowie, by ukryć zafrasowanie jakie wzbudziły w nim jej kolejne słowa. Głupi? To już o nic nie pytaj. Lepiej jak nie będziesz wiedzieć - Gdybym chciał... Pewnie, że bym mógł. - puścił lekko wodze fantazji - Mógłbym wrócić do Amandy, albo do... Zacznij od tego jednak czy chciałbym szukać. Gdzie znalazłbym drugą taką jak ty? Gdzie znalazłbym tą, która dostarczyła mi na głowę aż tyle problemów, które ja uwielbiam? Która bawiłaby się ze mną w kotka i myszkę uciekając mi? I to nie w domu, czy w mieście. Która była by na tyle cwana by uciekać i chować się po kraju? - jego ego wzmianką o ambicji zostało bardzo mile połechtane. Uwielbiał kiedy dostrzegała jego starania. Kiedy widziała jak mu zależało. Przyciągnęła Adama do siebie, a on nie opierał się ani na sekundę - Pozwoliłaś? - zapytał z powątpiewaniem - Ty nie miałaś wyboru, bo ci go nie pozostawiłem. Przyleciałem a ty musiałaś mnie zaakceptować. Wiedziałaś... - zamruczał uśmiechając się do żony - Że na chwilę obecną nie znajdziesz nikogo. I wcale nie chciałaś szukać. Bo ja byłem taki przebiegły, tak zapobiegawczy... Wpoiłem ci że bycie samotną matką nie jest takie złe. Po prostu czekałbym, ile trzeba by było na ciebie i twoją akceptację. I szukał. I chyba nie zapomniałbym tego jak mnie budziłaś Marii... Takie poranki... - zatopił się w jej ustach paląc się do odpowiedzi na pytanie jakie zadała - Wszystko mi pasuje. Absolutnie. Pasuje mi twoja zołzowatość, pasują mi twoje oczy, twoje usta, policzki, szyja... - każda wymieniona przez niego część ciała została uraczona, oszczędnym buziakiem - Ramiona, dłonie... Cała mi pasujesz. Razem z tym twoim 'mam raczki tutaj'. - zamachał swoimi dłońmi tak jak wielokrotnie robiła to Marika - I twoja rozciągnięta koszulka w której śpisz. Też bardzo mi pasuje. Nasz syn. Wspaniały dzieciak z niego będzie. Bo ma wspaniałą matkę. Ojciec też niczego sobie. - wyszczerzył się do Mariki zadowolony - Czy ktoś kiedykolwiek kazał ci się odemnie oderwać? Chyba nie, prawda? Od razu zyskałaś przychylność Grace. - zaśmiał się pogodnie, tak niecodziennie dla niego - Więc... Proszę. Zajmuj się mną aż do znudzenia. Masz na to moje błogosławieństwo. - puścił do niej oko. Nad kolejnym pytaniem zastanowił się teatralnie - Co ja? Ja... To całkiem naturalnie. - zaczął się przed nią tłumaczyć ze swojego samolubstwa i egoizmu - Zobacz. - ujął jej dłoń i wskazał na srebrny pierścionek z niebieskim oczkiem - Zaręczynowy. Kto ci go podarował? Ja. - wskazał na obrączkę - Kto z tobą wybierał? Kto dawał ci ją przysięgając w Kościele? Ja. Z kim siedzisz teraz w samochodzie? Ze mną. O czym marzysz? - uśmiechnął się cwanie - O tym bym znów cię przeleciał. Z kim mieszkasz? Ze mną. Czyje nazwisko nosisz? Moje. Jednym słowem Marii za bardzo jesteś do mnie przywiązana, a ja do ciebie. A wiesz doskonale że nie lubię się dzielić, prawda? A jak to było możliwe? To opowieść na bardzo długi wieczór... Podałbym ci wtedy wszystkie argumenty z wyszczególnieniem niektórych... - bluzka bez guzików nie była żadną przeszkodą dla jego dłoni, która wślizgnęła się pod nią bez problemów wodząc po ciele Mariki - Może na dzisiejszy wieczór? Nasze młodsze, kochane rodzeństwo położymy grzecznie spać, poczytamy im bajkę, a my później zajmiemy się sobą i wszystko ci wytłumaczę raz jeszcze. Bardzo dokładnie. - zapewnił Marikę gorliwie. Odchylił się w tył. Uciekał jej z premedytacją. Natrafił na drzwi samochodu. Uśmiechnął się do Mariki brzydko - Karą dla tej napalonej kobiety, będzie przywiązanie do łóżka za ręce i nogi. I... Wtedy ja się tobą zajmę, a ty będziesz piszczeć. - zamrugał i przekręcił głowę ciekaw jej reakcji na te rewelacje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 2:20, 22 Mar 2010    Temat postu:

- Mężu. Czy Ty aby mi teraz insynuujesz, ze ja nie potrafię gotować, a to co zrobię jest niedobre? - przybrała niezbyt wyraźny wyraz twarzy niezadowolenia. Ba była gotowa nie tknąć żadnego garnka do końca życia skoro mu nie smakowało jak mniemała, a może tylko wyolbrzymiała. - skrzyżowała swoje dłonie na wysokości klatki piersiowej. Wlepiła w niego swe uważne spojrzenie. - To by się jeszcze okazało czy nie mam nic do powiedzenia. - obróciła głowę w stronę szyby lekko się uśmiechając z premedytacją. Oczywistym było, ze pogrywa sobie z swoim mężem. - W zasadzie patrząc z perspektywy czasu to tak było. Oboje byliśmy sobie potrzebni bo ja nie potrafiłam przejść obok Ciebie obojętnie, a Ty obok mnie. Później po prostu uzależniliśmy się od siebie. A wydarzenia z Podwiązki w jakiś tam sposób nas ze sobą powiązały. Czy Ty wiesz, ze wtedy w aucie kiedy Ci powiedziałam, ze Cię nienawidzę to nie była prawda? Powiedziałam to tylko i wyłącznie po to aby Cię od siebie odepchnąć. Ja na prawdę nie chciałam Ci spieprzyć życia. Wiesz oboje nie pamiętaliśmy nic z tamtej nocy i .. - westchnęła ciężko powracając do tamtych wydarzeń. - Teraz wiemy, ze do niczego nie doszło między nami, ale gdyby tak właśnie było, ze byśmy się ze sobą przespali i zaszłabym z Tobą w ciążę to... - nabrała głębiej powietrza w płuca i wypuściła je za jednym razem. - Nie mogłam znieść myśli, ze mógłbyś być ze mną tylko z poczucia obowiązku bo coś się niekontrolowanego zdarzyło. Czułam się wtedy taka upokorzona, ze tak jak Ci wtedy powiedziałam jednym moim marzeniem było umrzeć tak po prostu, ale byłam zbyt słaba aby cokolwiek sobie zrobić. - załamała na moment ręce i pochyliła się lekko do przodu by po chwili wyprostować się. - Wiesz to dziwne uczucie. Może jestem dziwna, ale nie potrafiłabym. Na prawdę wolałabym zostać samotną matką. Poza tym. Gdybym zaszła w ciążę właśnie z takim myśleniem nie ujrzał byś mnie więcej. Nim ktokolwiek by się zorientował wyjechała bym z Forks, a Ty nawet byś o tym nie wiedział. - machnęła w końcu na to ręką. Do niczego takiego nie doszło, a to były tylko i wyłącznie czyste spekulacje na ten temat. - Kim jest Amanda? - jakoś nie potrafiła sobie skojarzyć tego imienia. Chyba nie widziała tej kobiety, a może jej się tak po prostu wydawało, ale chciała wiedzieć. - Już nie przesadzaj. Hektary kupiłeś? - zaśmiała się cicho. - Wcale nie jestem żadnym ideałem. Na pewno znalazła by się jakaś lepsza ode mnie. No właśnie może ta cała jak jej tam? Amanda. Tak, Amanda. Albo nie wiem. Są lepsze ode mnie. - prychnęła jak dzika kotka pod wpływem jego kolejnego zdania. - Musiałam?A ja myślałam, ze mam wolną wolę. Niczego nie musiałam. Mogłam się zawsze nie zgodzić. Definitywnie i zakończyć naszą znajomość. - już cichszym, ale łagodnym, radosnym głosem dodała. - Na szczęście się tak nie stało i teraz mam wspaniałego męża obok siebie, takiego, który zawsze dba idealnie o mnie. Zaspokaja wszelkie moje potrzeby. Najpierw patrzy na to aby mnie było najwygodniej, abym się czuła dobrze. Martwi się. Czy można pragnąć czegoś innego. A raczej kogoś innego? Odpowiedź jest prosta Adamie. - uśmiechnęła się do niego najładniej jak umiała. - Nie. Nie mogłam podjąć słuszniejszej decyzji. A tak poza tym, to gdybym ja tak do Ciebie też tak nie lgnęła chyba nie odważyłbyś się na taki krok. Pamiętam doskonale jak starałeś się mnie od siebie odepchnąć. To znaczy ostudzić mój zapał. Tłumaczyłeś, ze źle rozumie. Ale jak miałam inaczej to rozumieć? Sam wysyłałeś jasne sygnały. Przyjechałeś od razu jak tylko dowiedziałeś się gdzie jestem. Dałeś klucze do swego mieszkania. Chroniłeś. Pomagałeś. Który facet tak robi jeżeli mu nie zależy na kobiecie? Żaden. Więc musiało coś być w Twoich poczynaniach. - jej serce biło radosnym tonem. Łopotało w piersi ze szczęścia. Kiedy tylko myślała o tym jakie ma nie bywałe szczęście nie potrafiła się powstrzymać od dumy gromadzącej się w niej. Zrobiło jej się miło kiedy jej mąż wymieniał jej wszelkie kobiece zalety. Kraśniała pod naporem jego miłych, ciepłych komplementów. - Cieszę się, ze tak Ci się podobam. - również puściła do niego oczko cicho chichotając zadowolona. Tak po prostu zwyczajnie się do niego przytuliła. W najlepszy sposób pokazywało to jak jest jej dobrze z nim. - Tak nasz syn będzie wspaniały już się o to postaramy. A Grace? No cóż ja nic specjalnego nie zrobiłam. Po prostu mnie zaakceptowała i już, ja też za nią przepadać. Lubię Twoją matkę, bo świetnie mi się z nią gada. - westchnęła cicho z pełnym zadowoleniem. - Możesz być spokojny. Ani na chwilę Cię nie zostawię. Jestem od Ciebie zbyt uzależniona mój drogi. - uraczyła go małym buziakiem w policzek i odsuwając się niechętnie od niego wyprostowała się. - To prawda. Wszystko co najlepsze otrzymałam od Ciebie. I pierścionek i obrączkę i przysięgę w kościele miłości i wierności i mieszkam z Tobą i to równiez prawda, ze marzę o tym abyś mnie znów przeleciał. Ja jestem od Ciebie uzależniona po wsze czasy. - powiedziała zgodnie z prawdą gładząc czule jego policzek. Uwielbiała na niego patrzeć. - No dobrze. Będę cierpliwa i poczekam. Na dzisiejszy wieczór? Jak najbardziej jestem za. Masz dobry pomysł. Taaak. - rozmarzyła się na moment. - Czym prędzej spać a my. - zamachała brwiami zabawnie. - Będziemy się sobą zajmować tak jak lubimy i posłucham każdego Twojego argumentu. - kąciki jej ust rozszerzyły się w niezbyt przyzwoitym uśmiechu. Chciała się do niego zbliżyć, ale jej uciekał. Wywróciła oczami. - Kochanie jak mi zwiążesz nogi to nic nie zrobisz bo będę w niezbyt wygodnej pozycji aby się do mnie dostać. - ostrzegła go od razu. - Ale z tymi rękoma nie mam nic przeciwko. - dawała mu pewną koncepcję. - Piszczeć? Oj przy Tobie to sama przyjemność kiedy się tak ze mną zabawiasz. Cała płonę. - oblizała sobie wargi, ale postanowiła się powstrzymać do wieczora. Powróciła za kierownicę. Ubrała na siebie płaszczyk i zapięła się aby zakryć swą bluzkę bez guzików. - Ok. Wracajmy już do domu. Muszę się przebrać, a później pojedziemy do domu Twej matki. - chwyciła za kluczyki auta i przekręciła je w stacyjce. Silnik ruszył bez przeszkód. Zaczęła zapinać pasy bezpieczeństwa co jednoznacznie oznaczało, ze nadal prowadzi ona, nie mając zamiaru oddać kierownicy Adamowi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:05, 22 Mar 2010    Temat postu:

Adam pokręcił głową i wsparł łokieć na jej fotelu opierając się na nim - Moja droga. Ja nic nie insynuuję. Pozwolę sobie zauważyć, że to ty zawsze, po każdym daniu jakie przyrządzam stwierdzasz, że ci smakowało. Mówisz również że gotuję wyśmienicie. Sama mnie ciągle chwalisz, więc to że się wywyższam jest normalne. Nie jestem skromny Marii. Ja to nie inni. - wytłumaczył się zadowolony z udanego wywodu. By udobruchać Marikę dodał - Nie mam nic do tego jak gotujesz. Twoja lasagne i ryż z cynamonem, również bardzo mi smakowały. I parzysz świetną kawę. - odwróciła od niego głowę, a Adam zakręcił wokół palca włosy kobiety, bawiąc się nimi. Czepiał się za słówka - Nie masz nic do powiedzenia. - nie użyła czasu przeszłego i płaciła - Teraz jesteś, jakby... Nie, teraz już jesteś do mnie przywiązana i raczej trudno było by ci się ze mną rozstać. Kto by tak o ciebie dbał...? - wywrócił lekko oczami. Nie chciał wspominać tamtej rozmowy, ale skoro już zaczęła to i to z Mariką przedyskutuje - No i co z tego że mi to powiedziałaś? Ty kłamałaś a ja mówiłem prawdę. - oświadczył wzruszając ramionami. Prychnął lekko - Może nie miałbym tak spieprzonego życia jak sobie wyobrażasz? W końcu, może w trochę innych okolicznościach, ale przekonałaś się do mnie. Pomyśl jak postąpiłaś. Przyszedłem do ciebie. Ty utrzymywałaś że mnie nienawidzisz, ale jednak przyjęłaś moją pomoc. I co? Nie myślałaś wtedy że spieprzysz mi życiorys? Nie bałaś się wtedy otworzyć, przedemną? Gdybyś zaszła w ciążę ze mną, to postąpiłabyś inaczej? Gdybyś jednak uciekła, a ja jakimś cudem cię znalazł nadal byś mnie odpychała? Odrzuciłabyś świadomie to co i tak bym chciał ci dać? Marii... - roześmiał się cicho odchylając w tył - Poczucie obowiązku towarzyszmy mi od początku. Nie zaprosiłem cię do siebie ot tak sobie. Owszem zrobiłem to bo chciałem, ale też dlatego, że człowiek jest zobowiązany, słyszysz? Ma obowiązek pomagać drugiemu. - sam nie wierzył, że to powiedział bo niezmiernie rzadko działał według tej zasady. Widać Marika była wyjątkiem - To dobrze, że czasem jesteś słaba. I ja też. Gdybyś była tak samodzielna i silna... - ujął jej dłonie i potarł kciukiem drobne kostki - Nie dałabyś sobie pomóc. A jednak na to mi pozwoliłaś. - uniósł je do góry i ucałował w podzięce, kłaniając się przed kobietą nieznacznie - Nie pamiętasz Amandy? - zapytał unosząc w górę brwi - Przyjechała ze mną do motelu. Wtedy gdy żądałaś przeprosin za krzywdę jaką wyrządziłem tobie i twojemu samochodowi. Prawnik. Beznadziejnie zakochana we mnie idiotka. - stwierdził rozbawiony - Grace bardzo chciała, bym się z nią związał, a ja bardzo chciałem by Grace przestała wtykać nosa w moje życie. No i przestała. A pani Amanda musiała się pogodzić z przegraną i odejść z kwitkiem. Była rok starsza. - powiedział wykrzywiając zabawnie usta - Nie lubię starszych kobiet. Ty... - dźgnął Marikę w ramię ponownie - Ty za to jesteś idealna. - pochwalił żonę, raz jeszcze mówiąc co czuje względem niej - Przyznaj się. Nie umiałabyś jej skończyć ot tak sobie. Wyjechałaś, a zaledwie dzień później pisałaś, że tęskno ci do mnie. - zauważył tryumfalnie wiedząc, ze wygrywa - Twoja wolna wola należała do mnie. - zamilkł i wysłuchał tych wszystkich miłych rzeczy jakie miała do powiedzenia na jego temat. Dostrzegała wszystko. Nic z jego zasług nie zostało pominięte, a to było dla Adama najlepszą nagrodą za jego starania. Znów zobaczył ten zachwycający go uśmiech, to wesołe, radosne spojrzenie - Nie twierdzę, że w moim postępowaniu nic nie było, ale... - jak zawsze miał jakieś 'ale' - Wtedy twierdziłem, że stać ciebie na kogoś lepszego, co było niezłym paradoksem, bo szczerze to nie chciałem cię nikomu oddawać. Bo bardzo przyjemnie się na mnie wieszałaś. I te twoje masaże... Zachwycające. Choć pozwolę sobie zauważyć, ze ten pierwszy jaki mi zafundowałaś był bardzo odważny z twojej strony. - wyszczerzył się do Mariki bo doskonale pamiętał pocałunek w kark jakim go obdarzyła. Przytulił kobietę do siebie szepcąc jej na ucho to co chciała usłyszeć. Po raz kolejny zapewnił ją o swej miłości. Mówił to rzadko, ale to dlatego że był mało wylewny. Marika i tak doskonale wiedziała że ją kocha - I to jest najgorsze uzależnienie jakie świat widział! - wybuchnął śmiechem patrząc na Marikę - Jednak, dlatego że jest związane ze mną to nie mam nic przeciwko. - pokiwał gorliwie głową, myśląc nad Judit i Christopherem - Tak. Im prędzej pójdą spać, tym lepiej. Bardzo dobry, bardzo interesujący i bardzo nikczemny plan. Takie tylko my umiemy wymyślić. - stwierdził z zadowoleniem. Zerknął na kobietę u swego boku z lekkim uśmieszkiem błąkającym się na wargach - Ja już przywiążę cie tak, ze dostanę się wszędzie gdzie tylko będę chciał. Nic mi nie przeszkodzi. Nie martw się. Będziesz piszczeć, pojękiwać i co tam tylko zechcesz. Jak będziesz grzeczna, to może odwiążę ci rączki. Nie wiem... - przeczesał włosy dłońmi zastanawiając się nad zagadnieniem o jakim dyskutowali. Widział namiętność w jej oczach - Wracajmy i coś zjedzmy. Bo umrę z głodu. - kierownicę we władanie znów wzięła Marika a Adam nie protestował. Pasów nie zapiął. Chciał umilić jej przejażdżkę - Zamiast w lewo skręć w prawo na najbliższej krzyżówce. - wybrał za nią mniej uczęszczaną trasę, z dala od głównych ulic. Zaczesał włosy Mariki za ucho z zagadkowym uśmiechem na ustach - Teraz ja urządzę ci wycieczkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:01, 22 Mar 2010    Temat postu:

Ciche westchnięcie wyrwało się z jej klatki piersiowej. - No i bardzo dobrze, bo gdyby Ci nie smakowało gotowałbyś sam do końca życia. - wyszczerzyła się do niego nagle w uroczym uśmiechu. - Tak na prawdę nie wiem jak bym postąpiła i nie wiem dlaczego przyjęłam Twoją pomoc. Może właśnie dlatego, ze tego potrzebowałam. Nie samej formy pomocy, ale pobyć z kimś, porozmawiać. Usłyszeć dobre słowo. Nie wiem. To bardzo dziwne. Wtedy musiałam schować swoją urażoną dumę i zacząć przede wszystkim myśleć o dobru dziecka. Wiem cop wtedy myślałam, może z początku niezbyt się cieszyłam, ale jednak sama wiem co to obowiązek. Wiedziałam co robiłam gdy poszłam do łóżka z Aaronem, a skoro zaszłam z nim w ciążę, to tym bardziej musiałam się poczuwać do obowiązku urodzenia dziecka i wychowania go. Były momenty gorsze i lepsze, ale kiedy tylko o tym wspominam to Ty wiernie byłeś koło mnie. Wspierałeś mnie cały ten czas. Ty mi tłumaczyłeś, ze być samotną matką nie jest źle bo wiele matek się z tym boryka i ja... - przechyliła głowę w bok i odgarnęła sprawnym ruchem dłoni grzywkę opadającą na jej czoło. - W to uwierzyłam. Bo skoro Ty tak uważałeś i wierzyłeś w to, to dlaczego ja bym nie miała? - Szczerość bijąca od niej była powalająca, ale względem swego męża zawsze była szczera bo uważała, ze tak jest najlepiej. - Ach ta Amanda. Słabo ją pamiętam widocznie nie była zbyt ciekawa aby ją godniej zapamiętać. - Miażdżyła słowami. Inne kobiety, które były blisko Adama traktowała jak zło i z chęcią by je starła na proch, ale to już zachowała dla siebie. Przyciągnęła go do siebie ciągnąc za bluzę i zbliżyła swoje usta do jego ust. - A spróbowałbyś mi się zbliżyć do którejkolwiek kobiety i mnie zostawić to... - cwany uśmieszek wyszedł na jej usta, a następnie żarliwie wpiła się w jego usta badając językiem jego wnętrze. Zadowolona z dalszych komplementów jakie jej prawił odsunęła się od niego, ale nie była by sobą gdyby tego nie ukróciła. - No dobra, już dobra, koniec tego słodzenia bo się rozpuszczę jak cukier, a tego nie chcemy mój drogi. - pokręciła rozbawiona głową. - I kto tu nie jest skromny? - zapytała unosząc brwi w górę. - Lepszego? Nie ma lepszego. Nie w moich oczach. Nikt Ci nie dorówna mój drogi i tak już pozostanie. - Jeszcze chwila i zastanie ich w końcu tutaj noc. - Mój masaż? Tak też to pamiętam było przyjemnie Ci go robić. A ja? No cóż ja ogólnie jestem odważna. Nie boję się jeśli czegoś bardzo chcę. A jestem zmuszona przyznać, ze pomimo naszych stosunków i tak mi się bardzo podobałeś. Od początku miałam jakąś do Ciebie słabość, choć sama sobie z tego nie zdawałam sprawy. - ucieka od niego spojrzeniem jak by wyznawała mu swoje najgorsze grzechy. - Jesteśmy przebiegli mój mężu. - zaśmiała się rozbawiona tym co wymyślali względem ich rodzeństwa. - Tak? Oj to już się nie mogę doczekać. Jak mówisz, ze będę jęczeć. - zawierciła się nerwowo na fotelu bo rozpalał swoimi słowami jej wyobraźnię i robiło jej się gorąco. - To musi być przyjemne. - pokiwała mu głową zgadzając się z nim. - No właśnie. Sama bym coś zjadła pożywnego. - Zmrużyła podejrzliwie oczy kiedy zaczął ją instruować jak ma jechać. - A dokąd mnie zabierasz? - zapytała zaciekawiona tym co wymyślił. Skręciła w prawo i jechała dalej, a zagadkowy uśmiech Adama ją rozbrajał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:32, 22 Mar 2010    Temat postu:

Adam zmrużył oczy przybierając podejrzliwy wyraz twarz - Byłabyś taka? Zrobiłabyś to...? - pokiwał powoli głową przyglądając się żonie - Tak... Ciebie byłoby na to stać. Siedziałabyś sobie i czekała jak królowa, a ja miałbym za zadanie uwijać się wokół ciebie w białym fartuszku. Tak. Odpowiadało by ci to. - wiedział, że nagiął lekko fakty bo Marika zawsze mu pomagała - Usłyszeć dobre słowo? - był tym stwierdzeniem zaskoczony. Wydawało mu się, że od kogo jak od kogo, ale od niego Marika wtedy dobrego słowa nie mogła się spodziewać - Dobrze. Usłyszałaś je. I usłyszałaś więcej, dużo więcej. - przesunął palcami po jej szyi - Nie mówmy już o tym. Samo wspomnienie tego kretyna mnie drażni i podnosi ciśnienie. Mieliśmy od tego odpoczywać, a on jak zwykle... - powiódł opuszkiem palca wzdłuż kołnierza jej płaszcza. Miała ciepłą skórę - Nie. Nie rozmawiajmy o tym. Stało się tak, jak się stało. I mamy to, co mamy. Czyli siebie. Koniec tematu. - pociągnął za kosmyk jej włosów przeciagając go miedzy palcami. Przesunął się jeszcze bardziej na lewo i wsparł bokiem o fotel jaki zajmowała Marika - Nie zapamiętałaś jej, bo nie byłaś wtedy ze mną. Gdyby nadal się wokół mnie kręciła, chyba musiałbym cię zabierać na każde spotkanie z nią. - wiedział co Marika myśli. Znał jej stosunek do każdej kobiety, która spojrzała na niego przychylniejszym wzrokiem. I tak nie masz się o co martwić. Przyciągnęła go za bluzę, a Adam mógł obserwować ciemne plamki na jej tęczówkach - To chyba przestałbym być sobą. - wymruczał czekając aż Marika w końcu dopnie swego pocałunkiem. Nie było wątpliwości. Był jej i tylko jej - Słabość? Oczywiście, ze miałaś. Nigdy mi nie uciekłaś i zawsze kłóciłaś się do samego końca. Ty zadziorna babo. Oj nie uciekaj... - ujął Marikę pod brodę, ale puścił zaraz bo prowadziła - Tak. Będziesz jęczeć kochanie. - stwierdził bezdusznie. Jego dłoń trafiła na udo Mariki przemieszczając się po nim leniwie - Oczywiście, że przyjemnie. Czy tobie ze mną kiedykolwiek było źle? Raczej nie. Będziesz tak zabawnie bezsilna... - uśmiechnął się lekko wyobrażając sobie skrępowaną Marikę. Wyrwała go z tej wizji kolejnym pytaniem - Do domu. Ale dłuższa drogą. Chcę się nad tobą pastwić. - wyznał ze szczerym uśmiechem i zabrał się za poły jej płaszcza.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:56, 22 Mar 2010    Temat postu:

Pokiwała głową co jednoznacznie oznaczało, ze zrobiłaby to. - Oczywiście, ze tak. W takim wypadku jak najbardziej. Jak mówiłam. Nie dotknęła bym ani jednego garnka. Musiałbyś mi usługiwać jak kelner w restauracji. - Trochę przesadziła, ale wzruszyła na to jedynie ramionami śmiejąc się w głębi siebie. Mówiła pół żartem, a pół serio. Może i by tak nie siedziała, ale na pewno przestałaby gotować dla niego. - I chwała Ci za to Adamie. Poprawiłeś mi wtedy humor i podniosłeś na duchu choć mnie nie cierpiałeś. Jestem za to dla Ciebie pełna podziwu. - Przepraszam. Masz rację znów wracam do tego. Nie wiem czemu się wszystko do niego sprowadza. Musze go usunąć z pamięci raz na zawsze. - ciepło rozlało się po wnętrzu jej organizmu. - Żartujesz? Ja bym Cię na żadne spotkanie z nią nie puściła. O ile do Ciebie jestem pewna to do innych kobiet wcale. Nawet nie wiesz jakie perfidne potrafimy być, aby tylko uzyskać to co chcemy. Odbicie faceta kobiecie to nie problem, nawet najbardziej zakochanego. I broń boże by mi się którakolwiek do Ciebie zbliżała. Pamiętaj przezorny, zawsze ubezpieczony. - Na tym zakończyła ten drażliwy dla niej temat. Nie chciała myśleć o innych kobietach. Na samą myśl, ze jakakolwiek mogłaby go dotknąć przechodziły ją nieprzyjemne ciarki. - No wiesz, nie potrafiłam w pewien sposób kłóciło się z Tobą wspaniale. Więc nie potrafiłam tego sobie odmówić. - zamruczała cicho skupiając się na jeździe. - Zobaczymy. Zobaczymy co wymyślisz. - puściła do niego oko kiedy obróciła w jego stronę głowę. - Że co? - zmrużyła oczy. - Nie pozwolisz mi skupić się na jeździe? Co chcesz mi robić? - zapytała lekko piszcząc. Nie mogła się odsunąć bo prowadziła, a Adam dzięki temu miał nad nią wielką przewagę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:28, 22 Mar 2010    Temat postu:

- I o to chodzi. Wszelkie wyrazy zachwytu, podziwu, wdzięczności i tak dalej... Są bardzo miło widziane. - wiedziała że to lubi. Wiedziała że zależy mu na tym. Lubił być doceniany - Wtedy to dziwiłem się, że ze mną wytrzymujesz w jednym pokoju. - roześmiał się na wspomnienie tego wieczoru - Przecież jak tylko mogłaś chciałaś mnie unikać, a rozmawiałaś ze mną... I nawet się śmialiśmy. To było coś. - stwierdził pewnym tonem - Nie puściłabyś mnie? To chyba musiałbym poszukać sobie prawnika - mężczyzny. Muszę to zrobić, bo w zasadzie Amanda ciągle dla mnie pracuje. Chyba. Choć kiedy byłem tak zajęty tobą mogłem nie zauważyć decyzji o jej rezygnacji. Trudno. - stwierdził wzruszając ramionami - Jak narazie nie ciągam się z nikim po sądach, wiec nie jest mi potrzebna. Zawodowo. - dodał by Marika nie miała najmniejszych wątpliwości - Uwielbiam twoja zapobiegawczość. Czuję się bardzo bezpieczny w twoim towarzystwie. - kpił sobie z niej troszkę, ale to nadal była ta zabawna gra jaką ze sobą prowadzili - Prawda? Ty i te toje oczy. I to że nigdy nie chciałaś przegrać, bo zawsze musiało być na twoim. Chylę czoła. Jesteś mi godną przeciwniczką... A raczej byłaś bo już nie mamy powodów by się kłócić. - pokręcił głową. Ty i te twoje niemądre pytania - Co i co? To co zwykle. Masz tak zachęcające ciało, to nie moja wina! Wiem, narażam ci się. Drżę na myśl o tym co mnie spotka gdy ja będę prowadził. - zauważył mimochodem - Ale... Nie dekoncentruję cię silnie. - stwierdził badając palcami bok jej korpusu - Tylko troszkę. - ucałował skrawek skóry za jej uchem, który odsłonił sobie przed chwilą - Troszeczkę. Uważaj na drogę Marii.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:52, 22 Mar 2010    Temat postu:

- Wiem o tym doskonale. Ty to uwielbiasz mój drogi kiedy Cię chwalę, kiedy się Tobą zachwycam kiedy doceniam i dobrze. A ja lubię to robić względem Ciebie więc jesteśmy kwita. - potarła sobie dłonią policzek, bo miała wrażenie, ze ją dosłownie pali, a może po prostu to jej było tak gorąco? - No widzisz. Jakoś potrafiliśmy się ze sobą zgrać. Te nasze zaprzeczenia, ze nigdy byśmy się nie dotknęli, ze nie przebywali ze sobą, ze nie śmiali, ze nigdy nie zostałabym Twoją żoną, a teraz? Spójrz tylko. Jestem obok Ciebie Ty mnie dotykasz ja Ciebie śmiejemy się, zostałam Twoją żoną i to wszystko bez przymusu. - powiedziała szczerze zadowolona z tego co się stało. Wybrali doskonale i nie było co się nad tym rozwodzić. - To lepiej poszukaj już za w czasu, albo po prostu ja będę bywać cały czas obok was. - Już ona b y się o to postarała. Chodziłaby za Adamem wiernie jak cień. - Powinieneś. Chronię Cię w najlepiej możliwy sposób. - dodała lekko gazu i przerzuciła bieg na wyższy zwiększając tym samym obroty silnika. Kiedy mogła obróciła głowę w stronę swego męża by na niego spojrzeć. - Ty zawsze lubisz dotykać moje ciało. Ono jest jak wabik. Nęci Cię i nęci. - zaśmiała się cicho, a jej ciało się zatrzęsło od tego. - Kara będzie sroga. Zobaczysz co ja Ci będę robić. I na pewno nie będę taka uważna jak Ty. Przy mnie o rozproszenie łatwo... - Uśmiechnęła się cwanie patrząc na drogę. Kiedy poczuła jego usta za swym uchem zadrżała mimowolnie nie mogąc się za nic powstrzymać. - Uważam jak mogę. Ajjj... - silne dreszcze przebiegły po jej ciele. Była gotowa się rozpuścić od tego co jej robił.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:09, 22 Mar 2010    Temat postu:

- Wspaniale. Wiedziałem jaką kobietę sobie wziąć by się dowartościować. - tego wtedy mu było trzeba. Chciał wiedzieć, że to co robi komuś odpowiada. Miał nadzieję, że dostrzeże jego starania a Marika widziała już wszystko od samego początku. Chciał być komuś potrzebny, chciał czerpać z tego korzyści. Zauważył na policzkach Mariki rumieńce. Zajęczał z udawanym współczuciem - Pani Knight się rumieni. I co teraz? Jaki ja jestem okropny, prawda? Doprowadzać cię do takiego stanu, z premedytacją. Kawał chama. - powiedział kiwając przy tym głową. Uśmiechnął się szerzej gdy Marika mu zagroziła, a zaśmiał się gdy zadrżała - Tak. Boję się ciebie jak nikogo na tym świeci. Przyjdziesz, przełożysz przez kolano i wymierzysz kilka stosownych klapsów za to? - zapytał z ironią - Chyba będę się na twoich kolanach ze śmiechu zwijał. - powiedział chichocąc cicho - Nie jedź tak szybko. - powiedział zerkając na licznik. Spojrzał na żonę z naganą w oczach - Ty po prostu nie chcesz bym się zabawił. Wredna. Odbierasz mi przyjemność. - oskarżył ją zaraz. Uniósł prawy kącik ust w górę - Nie chciałabyś tego? - jego dłoń ponownie wślizgnęła się miedzy jej uda - Przypomnieć ci? Nie dalej jak dziesięć minut temu stwierdziłaś że chcesz, że marzysz o tym bym znów cię przeleciał. Jak się rozbijemy to z tego będą nici. - powiedział zgryźliwie. Mimo to nie cofnął swojej dłoni - Teraz w prawo. W tą uliczkę, którą tam już widzisz. Już niedaleko. Wytrzymasz bo zdolna jesteś. - wyszczerzył się - I bardzo grzeczna z ciebie dziewczyna.

/ Ulice w Nowym Yorku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:11, 28 Lip 2010    Temat postu:

/ Posterunek policji

Zacisnął nieznacznie dłoń w pięść. Nie po to by kogoś uderzyć, ale po to aby się opanować. Tak było bezpieczniej. I tak mu się już obrywało za wszystko. Miał dość takiego życia w którym był jedynie jakimś podrzutkiem gdzie go wcale nie chciano. Sam nie wiedział dlaczego tak strasznie wewnątrz niego go to razi. Dlatego, ze nie znalazł akceptacji czy dlatego, że był w oczach nikim, a zarazem rozrabiaką. Przechodził przecież wiek młodzieńczy, który i tak nie objawiał się w sposób aż nazbyt zły. Choć i tak swoje miał za pazurami. - Nie krzycz na mnie. Myślisz, że robię to umyślnie? Więc co miałem pozwolić na to co robił i się trzymać z daleka od niego? - Sam już nie widział słuszności w swej decyzji. Adam tak na niego działał czasami. Przetarł leniwie powieki. - Wybij to sobie z głowy. Wszystko, ale nie gitara. - Bez niej zdechnie. Co będzie robił innego. Wątpił by po tym wszystkim Judit się do niego odezwała. Więc gitara w tym momencie to jedyne jego narzędzie rozrywki. Bez niej zostanie udupiony na amen. - Wiem o tym. Przecież cały czas mam to na uwadze. Zdaje sobie świadomie z tego sprawę. Może mi grozić proces jeśli on złoży pozew i wtedy będzie nie wąsko. - Teraz dopiero docierało to do niego co jeszcze może mu grozić. W zasadzie to odpowiada już prawie jako dorosły. Nie chciał myśleć jaki wyrok by na nim zapadł. - Tego się właśnie obawiałem. - powiedział spokojnie na wzmiankę o tym, że Adam chciał z nim poważnie rozmawiać. Nie wróżyło to niczego dobrego. A Chris nie lubił się spowiadać z swoich uczuć i tym podobnym. Już zauważył, ze Adam coś podejrzewa. Wzniósł oczy ku niebu by dodał mu ktoś otuchy i siły chyba teraz mu potrzebnej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:30, 28 Lip 2010    Temat postu:

- Po pierwsze. - zaczął dość sztywnym tonem, wsuwając kluczyki w stacyjkę - Nie podniosłem na ciebie głosu. Zapomniałeś już jak to jest? - zapytał z nutką ironii wspominając ich ostatnią kłótnię. Teraz było do tego daleko - Nie ważne. Po drugie... - uśmiechnął się szerzej ciesząc się z trafienia w dziesiątkę. Kiedy tak się uśmiechał wydawał się być niebezpiecznym - Tak, właśnie gitarę. To elektryk, a ja mam akustyka. Będzie komplet. Też umiem grać. - stwierdził i pohamował się uświadamiając sobie że to co mówi całkowicie odbiega od tego co miał zamiar z Chrisem przedyskutować. Kluczyki zostały w swoim położeniu, a Adam oparł się bokiem w fotelu chcąc widzieć jak jego rozmówca zachowuje się podczas rozmowy - Nie miałeś pozwolić by cokolwiek jej zrobił. - zaczął przemawiać do Chrisa niezwykle cierpliwie. Najlepiej gdyby mieli świadka ich rozmowy który mógłby później przyznać że jeden do drugiego odnosi się tak a nie inaczej - Wyobraź sobie że nie potępię cię za to co zrobiłeś. - powiedział patrząc mu prosto w oczy, jednak nie podobne do jego własnych. Widać jeden odziedziczył je po matce a drugi po ojcu - I mogę to nawet pochwalić, ale nie sposób w jaki się do tego zabrałeś. - nie dał sobie przerwać ciągnąć bezdusznie dalej - Wszystko można tolerować, ale nie miejsca w których ktokolwiek mógł... Przez to wylądowałeś tutaj. - wskazał ruchem głowy na budynek posterunku. Myśląc że chłopak może nie do końca wiedzieć do czego zmierzał dodał - Trzeba było najpierw odprowadzić Jud do domu, a z nim sprawę załatwić później. Błagam nie mów że jesteś kąpany w gorętszej wodzie niż ja. I nie patrz tak na mnie. - odchylił się lekko w tył i zakończył - Tak, ja twój brat daję ci instrukcje jak pozbyć się niechcianego sukinkota. I wierz mi... Z resztą, nie ważne. - mruknął sądząc że powiedział to wszystko na daremno a Christopher i tak będzie wiedział swoje. Jakże by inaczej, przecież ty zawsze wiesz lepiej... Przekręcił kluczyk, a silnik posłusznie zaskoczył i zamruczał cicho - Rób to tak, by sprawę załatwić tylko między nim a sobą. Nie wciągaj w to osób trzecich, bo kończy się tak że budzą mnie rano telefonami. - przysporzył mu kolejnej troski. Adam wzruszył ramionami, nie widząc sensu dalszej wypowiedzi.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Czw 0:12, 29 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:53, 28 Lip 2010    Temat postu:

- Więc zrób jak chcesz. - powiedział zobojętniałym tonem głosu gapiąc się w szybę jak by miał nie wiadomo co tam zobaczyć. Nie mógł jednak ignorować Adama. Nie chciał kłótni. Nie dzisiaj. I tak miał szczęście, że po niego przyjechał i wyciągnął go z paki, choć mógł go tam zostawić i pozwolić aby zgnił najlepiej w męczarniach. Czyli, ze Chris już wyobrażał sobie jak będzie gnił zamknięty w pokoju albo co gorsza wciągany w jakieś prace domowe. Już go z tego powodu ciarki przechodziły. Nie miał kasy by kupić sobie nową. Poza tym miał do swojej gitary sentyment. To była jego gitara, a chciano mu ją odebrać. To tak jak by mu ktoś życie odbierał. - Nie? Nie?! - Uniósł lekko głos w zdziwieniu. Jednak nie miał nic w sobie z złośliwości, a jedynie zaskoczenia. Otworzył na moment usta, a po chwili je zamknął. Teraz skupił całą uwagę na bracie słuchając go lepiej co ma do powiedzenia. - Ale... - Chciał mu przerwać jednak Adam go szybko uciszył. Zamknął się i słuchał dalej. Po części miał rację, a może całkowicie. Chris zareagował trochę za ostro i za szybko. Poniosło go po prostu. Kiedy mógł już mówił stwierdził. - Może i masz rację. Może i jestem w gorącej wodzie kąpany. Zareagowałem zbyt szybko. Jednak krew mnie zalewała jak to widziałem. Nie jestem jakimś pieprzonym świętoszkiem, ale bez przesady. Siłą brać od razu jak kobieta się nie zgadza? - Wydawało mu się, ze jego podejście jest trochę staroświeckie. Jednak było mu z tym dobrze. - Może i powinienem tak zrobić i... - poprawił się w fotelu i zerknął z niechęcią na posterunek policji. Ponownie przeniósł wzrok na brata. - Myślę, że na przyszłość będę pamiętał. Patrzę na Ciebie normalnie. - rzucił już dużo spokojniej. - wyciągnął rękę w tył i poszorował się po łopatce. - To i tak rozniesie się po szkole. Mniejsza o to sam sobie z tym poradzę. - Tutaj akurat Adam nie miał wstępu i to już kwestia Chrisa jak to rozegra. - Wcale nie chciałem nikogo w to wciągać. Po prostu zrobiło się zbiegowisko. Byliśmy sami, a skąd się Ci ludzie wzięli to ja nie wiem. - pokręcił przecząco głową na boki. - Dziękuję za cenną radę. - powiedział zgodnie z prawdą. o był chyba cud, bo zgadzał się z własnym bratem bez sprzeczek. - Może faktycznie źle to rozplanowałem, ale czasu już nie cofniemy jeśli mamy być ze sobą szczerzy. - przygryzł lekko wargę, ale nie speszył się ani razu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:14, 28 Lip 2010    Temat postu:

Spojrzał na blondyna kątem oka nie wierząc temu co słyszy - Nie ma za co. - powiedział i na tym się skończyło. Christopher nie zapytał o to dlaczego Adam mu to tłumaczy, skąd w ogóle takie rady. Starszego Knight'a to urządzało. Nie musiał mu wszystkiego wyjaśniać i wystarczyło by wierzył na słowo - Czasu nie cofniesz, ale nie popełniaj drugi raz tego samego błędu, panuj nad sobą. - dodał i zacisnął dłonie na kierownicy, co trochę przeczyło temu co właśnie powiedział. Jego samego dłonie świerzbiły i bardzo chętnie spotkałby się raz jeszcze z Aaronem. I tym razem to jego trzeba by było odwiedzać w więzieniu. Adam zamilkł teraz już niekoniecznie znajdując temat do rozmowy z bratem, nawet nie szukał zajęty tym jak ma ująć swój problem w rozmowie z Martinem, bo to do niego zamierzał się udać. Celem była Podwiązka, był przekonany że tam go znajdzie - Zawiozę cię do domu. Powiesz Marice, co zrobiłeś. - zaznaczył głośno i wyraźnie, by Chris nie wykręcił się tym że tego nie usłyszał - A z małą Grey to nie wiem co zrobisz. To nie są kobiety, które... Będą zadowolone. Im mniej wiedzą tym lepiej. - to też sobie powinien zapamiętać. Marika jakoś lepiej znosiła wszelakie rewelacje po fakcie - Ale, że wszystko spaprałeś, nie masz wyjścia. - pokręcił raz jeszcze głową okazując niezadowolenie popędliwością brata. Sam może nie bywał lepszy, ale nigdy nie miał świadków i policji na karku. Zerknął na chłopaka, któremu mina teraz zrzedła i zapytał w myślach: Ale Judit? Nie ma już ładniejszych i... Normalniejszych? Jej siostra była piękna, czego Adam nie powiedziałby o młodej Hiszpance.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Czw 0:15, 29 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:16, 29 Lip 2010    Temat postu:

- Tak jest braci...Yyyy... To znaczy Adam. - poprawił się. Na tym się skończył ten trochę drażliwy temat choć i tak wyszło lepiej niż by mogło być. Obeszło się niepotrzebnej awantury. Nawet porozmawiali ze sobą na spokojnie, co w ich wypadku było bardzo dużym krokiem. Tylko do czego? Nie zagłębiał się w to dalej Chris. Nie wybiegał również myślą na przyszłość. Nie miało to większego sensu, bo wiedział, ze w każdej chwili może się wszystko jeszcze zmienić. Czas wszystko pokaże. - Postaram się jak mogę tyle mogę obiecać. - Przecież nie chciał wciąż komuś robić na złość i przysparzać dodatkowych problemów. I tak już dość mieli przez niego problemów. Sam był czasem dla siebie problemem. Może najwyższy czas by to zmienić? Chociażby i trochę. - Marice? - popatrzył na niego jak by z księżyca spadł. Nie uśmiechało mu się spowiadać z swoich grzechów przed bratową. - A nie możesz Ty tego zrobić? Ona niezbyt za mną przepada. - powiedział nawet nie zastanawiając się nad tym czy tak faktycznie jest. - Zobaczymy co da się zrobić. - skubał materiał swoich spodni by zająć czymś ręce. - Z Judit już nic nie zrobię. Wątpię by chciała po tym wszystkim ze mną rozmawiać. Pewnie będzie się bała. - wzruszył ramionami. - Jednak jakoś to załatwię. - miał taką właśnie nadzieję, ale nie wiedział ile uda mu się wynegocjować. - Tak przyznam Ci rację. Im mniej wiedzą tym lepiej, mniej krzyku, głowa nie boli i człowiek czuje się spokojniejszy. - tutaj się zgadzał w tym w pełni. Zamyślił się gapiąc w okno kiedy zmierzali w stronę domu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:03, 29 Lip 2010    Temat postu:

Nie obrażaj mnie mianem twojego brata. Nie zasłużyłem sobie na to. Zatrzymał się na jednym z trzech skrzyżowań ze światłami które istniały w tym mieście, a kiedy światło się zmieniło ruszył dalej. Cieszyło go to że choć raz chłopak go posłuchał i zgodził się ze wszystkim bez większego 'ale'. Spojrzał na Christophera, bo jednak chyba nie do końca go zrozumiał - Ty mi nic nie musisz obiecać. Masz się starać. - zaakcentował silnie dźgając palcem kierownicę by i to do niego dotarło. Adam wywrócił oczami i zapytał złośliwie - A wolałbyś Grace? - wziął głębszy oddech, bo powiedział sobie że tym razem nie z jego winy dojdzie do kłótni - Tak, Marice. - machnął lekko dłonią i doradził - Powód w zasadzie możesz pominąć. Powiedź że koleś cię drażnił. Im mniej tym lepiej... Wątpią by Judit się przed nią wygadała, więc z tym nie będzie problemu. Ja nie mogę, to nie mój interes... Świecenie za ciebie oczami. - powiedział obojętnie. Wystarczyło że cię z posterunku odebrałem, czego jeszcze dusza pragnie? Za Adamem też Marika nie przepadała, więc chwilowo wolał jej zejść z oczu. Słysząc jego słowa znów go poprawił - Ty nie masz zobaczyć co da się zrobić... Masz to po prostu zrobić. - stanąć na uszach też by mu nakazał. Filozofia była prosta. Czyny a nie gdybanie jakby to wszystko skombinować by grało - Przypominam że ja i tak będę wiedział, czy powiedziałeś jej wszystko czy nie. - zatrzymali się przed doskonale znajomym im białym domem - Spadaj, jadę do Seattle. Przekaż Marice że jak wrócę, to z nią pogadam, na spokojnie. - zaznaczył na końcu, by przygotowała się na to.

Christopher --> Dom Adama Knight'a

Kiedy pozbył się brata ruszył do Seattle, przypominając sobie drogę do Podwiązki i próbując uzmysłowić kiedy ostatni raz widział kuzyna swojej żony. Na weselu? Cztery miesiące temu. Świetnie, na pewno się ucieszy kiedy mnie zobaczy. Nie ujechał zbyt daleko, kiedy zobaczył dwie znajome mu postaci, które według niego powinny być już gdzieś pod La Push, a Jeanine i Benjamin wlekli się jak ślimaki. Myśląc że to i tak jest pomylony dzień, przyhamował obok nich ponownie i wychylił się by otworzyć im drzwi.

/ Obrzeża / Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Transport / Samochody Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin