Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Samochód Roy'a

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Transport / Samochody
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:07, 26 Cze 2010    Temat postu: Samochód Roy'a

Dziewięcioletnie, szanowane przez właściciela, ciemnozielone Volvo S60.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:38, 26 Cze 2010    Temat postu:

// Rozgłośnia radiowa


Elizabeth na moment zamyśliła się przystając tuż przy przednim zderzaku auta. - Nie, nie. To nie tak. Nie jestem w stanie nic zmienić. Mogę odebrać najsilniejszą emocję, która jest dla mnie najbardziej wyraźna. Ale nie umiem zmieniać. - wzruszyła ramionami lekko majtając breloczkiem od kluczyków między swoimi palcami - Jestem w stanie zidentyfikować co ktoś w danym momencie czuje, wszystko po kolei i przenieść na siebie idealną tego kopię. - wyjaśniła - To był żart, Roy, nigdy nie mieszam w uczuciach ludzi, gdy nie ma faktycznej potrzeby. Za dużo mnie to kosztuje. I za dużo mam po tym problemów. - dodała ruszając do drzwi kierowcy. Wcale nie była przekonana co do tego, że chce usiąść za kierownicą. Co z tego, ze jej refleks czy szybkość były o wiele bardziej czułe niż jakiegokolwiek człowieka, jak nie do końca potrafiła zaufać sobie w tym zakresie. - Potrafię sięgać po te najsilniejsze emocje i je odbierać jedna po drugiej, aż do chwili, gdy uznam, że to, co zostało już wystarczy. - rzuciła szukając który z kluczyków jest właściwy do otwarcia drzwi. Ręce jej się lekko trzęsły, ale cóż. Nie było jeszcze widać drżenia, więc to musiało być tylko w jej głowie.

Wybierając w końcu na chybił trafił jeden z kluczyków, pochyliła się nad drzwiami lekko, by je spróbować otworzyć. - Wiesz, pół biedy, że ja potem dostaję kręćka i ledwo się trzymam. Gorzej jak ktoś zostaje nagle z pustką po tym, co było i nie wie jakie uczucie je zajmowało. Dlatego tak bardzo muszę uważać. Zbyt wielu ludzi już w ten sposób skrzywdziłam i... możesz mi wierzyć, odchorowałam każdą próbę. - zakończyła wciskając kluczyk w zamek. - Ano. Głównie to były zainteresowane tym, do czego... - zaczęła, lecz machnęła dość szybko ręką - Nie, proszę, nie chcę do tego wracać. Wywinęłam się od odpowiedzi i tyle. Nie chciałam rozmawiać o tym, co jest między nami. Zwłaszcza z takimi szczegółami. - wytłumaczyła krótko szczęśliwie wybierając odpowiedni kluczyk. Już miała przekręcić go, by otworzyć, jednak chłopak wybronił ją decydując, że on poprowadzi.

- Masz. - podała mu je i poszła dookoła, by usiąść na fotelu pasażera - Ale wiesz, że są bardzo spostrzegawcze? - zapytała wsiadając do środka, gdy jej Roy otworzył drzwi od wewnątrz. Klapnęła sobie wygodnie na siedzisku, wyciągając się wygodnie na oparciu plecami i na moment łapiąc zagłówek dłońmi. - Wyczaiły chyba od samego początku, ze przychodziłam do Ciebie te parę razy i czekałam na zewnątrz. - uśmiechnęła się do niego ciepło opuszczając ręce i sięgając po pasy, by je zapiąć. - No dobra, ale koniec z tym tematem, bo jeszcze wyjdzie, że Ci zdradzam wszystkie babskie tematy plotek a nie chcę sobie narobić większych tyłów niż już załapałam. - stwierdziła pukając go lekko w ramię - Ciekawa jestem tylko co Ty się jutro nasłuchasz. Bo nie wierzę, że to przemilczą. Jakieś takie wrażenie. - powiedziała dopinając pasy - Dobra. To gdzie mnie zabierzesz? Poligon wojskowy czy nieużywany pas na lotnisku? - rzuciła szczerząc się wesoło - No chyba, że masz dojście do jakiejś hali testowej, poobijanej poduszkami powietrznymi? - zapytała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:05, 26 Cze 2010    Temat postu:

- Oj tak. Umiesz odebrać najsilniejsze emocje i później zostaje niezła luka... - wampir pokiwał pewnie głową bardzo dobrze pamiętając jeszcze pewne doświadczenia, które były na nim przeprowadzane. Ogólnie były one dla dobra Roy'a ale wtedy kiedy o niczym nie wiedział trochę minęło się z to z celem i oboje się strachu najedli. Ale kładka a później podest zostały zdobyte, więc kto by to roztrząsał? - Czyli do stanu wegetatywnego możesz doprowadzić. I nie jest to zbyt miłe, rozumiem... To coś jakby rozdwojenie jaźni, prawda? To znaczy dla mnie to tak łatwiej się tłumaczy. Bo czujesz i siebie i tego kogoś komu co nieco podbierasz. Oddajesz też uczucia? To znaczy czy jeśli takowe wyciągniesz, to możesz je wsadzić znów do środka królika doświadczalnego? Nie unos się że użyłem takiej nazwy, po prostu tak mi się nasunęło. - ciężko było mu przerwać kiedy już zaczął pytać, a tym bardziej jeśli temat taki jak ten na jaki właśnie toczyli rozmowę był dla Roy'a tak zajmujący. Sam swojego daru jako tako nie odczuwał, wiec był ciekaw relacji Lizzy. Wsunął kluczyki w stacyjkę i zerknął na wampirzyce niezdecydowany czy ma dopytywać się dalej o to co chciały od niej wyciągnąć Susan i Lily. Odwrócił od niej wzrok, szanując życzenie dziewczyny. Skoro nie, to nie - Całe radio widziało. - mruknął rozbawiony rozglądając się na prawo i lewo by móc znaleźć się na ulicy - Wierz mi. Tylko czekały. A skoro już przyszłaś miały doskonałą okazję by cię dopaść jak takie małe... Krwiożercze... Pijawy. I z kim ja pracuję? - zapytał retorycznie unosząc brwi w górę wpatrzony przed siebie - A mógłbym nasłuchać się czegokolwiek? O boże! - zawołał przerażony - To o czym wy rozmawiałyście?! - straszyła go chyba - Poligon odpada tak samo jak lotnisko. Jest już późnawo, więc udamy się na parking przy galerii handlowej, odpowiada szanownej kursantce? - zapytał uśmiechając sie do Elizabeth tak samo ciepło jak i ona do niego. Może bardziej. Policytować zawsze się można.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:36, 26 Cze 2010    Temat postu:

Odwróciła głowę na chwilę na bok, wpatrując się w szybę. To akurat nie było dla niej coś, czym mogłaby się chwalić. - Tak. Aż do momentu, gdy nic nie zostanie. - powiedziała ściskając na moment szczęki. Przez chwilę zastanawiała się nad czymś, ale w końcu stwierdziła, że woli to mu powiedzieć. Spojrzała się na niego niezbyt pewnie. - Kiedyś narobiłam z tym niezłego bigosu. Drobne zdenerwowanie czy jakaś inna emocja i nie umiałam powstrzymać nijak swoich reakcji. To akurat jest czarna karta mojej przeszłości. Nie wiem czy chcesz tego słuchać. - powiedziała.

- Nie, zwrócić bądź oddać nie potrafię. I całe szczęście chyba. - rzuciła wpatrując się w jego ręce, jak je trzymał na kierownicy - Wystarczające w zupełności jest to, co mogę. Wiesz, czasem bardzo niedobrze jest wiedzieć co ktoś czuje. O wiele bezpieczniejsze i mniej bolesne są nieraz słowa. Lepiej dać się nakarmić słodkim kłamstwem niż mieć w pełni świadomość, że to, co się słyszy jest kłamstwem. Albo na przykład móc nie dostrzegać czyichś obsesji czy pragnień. Chociaż przyznam się szczerze, że czasem korci, by sprawdzić co ktoś czuje. Nawet bardzo. - przyznała - Jak w Twoim przypadku. - dodała przenosząc wzrok na przednią szybę. - Nie, nie musisz się obawiać. Uparłam się, że nie będę sprawdzać. Wolę poznawać powoli i odkrywać to, co sam zechcesz mi pokazać. - powiedziała znów zatrzymując oczy na nim, tym razem na wysokości jego szyi.

- Spokojnie, możesz to nazywać jak chcesz. Może być i królik doświadczalny. Wiem przecież, że nie mówisz tego po to, by mi dopiec. - stwierdziła łagodnie. - Gosh! Jak to całe radio widziało? - zapytała obracając się nieznacznie do niego - No, czy ja wiem. Sądząc po tym jak pokazały tendencyjną interpretację moich słów, to sama nie wiem co potem z tego sobie skleją. - rzuciła z westchnięciem. Chodziło jej dokładnie o to jak podchwyciły jej słowa o stylu ich związku. O tym, że są JAK przyjaciele dla siebie. A oczywiście uznały, że SĄ przyjaciółmi. No cóż, nie dały się potem wyprowadzić z błędu. Nie dały po temu okazji.

Przytaknęła na wybór dokonany przez chłopaka. - Może być parking. to Pan tu, Panie Roy decyduje. Ja się mam tylko nie uszkodzić, nauczyć się czegoś i... nie rozwalić Ci auta. - zaśmiała się lekko, ale widząc jego uśmiech łagodnie spojrzała na niego nie wiedząc co więcej powiedzieć. Wygrał. Takiego uśmiechu jeszcze u niego nie widziała do tej pory i nie spodziewając się go, wymiękła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:02, 26 Cze 2010    Temat postu:

- Czarna czy biała... Co to za różnica? - zapytał bo on żadnej różnicy nie widział - Logicznym jest to że skoro z tobą jestem, to chcę słuchać i o tym i o tamtym. - przekręcił głowę w bok i mówił sobie swobodnie dalej - Lepiej jak dowiem się od ciebie niż miałbym... - przekręcił głowę w drugą stronę - Dowiadywać się z jakiegoś niezbyt pewnego źródła. To tak jak w radiu. Dowiedzieć się u... - wskazał na siebie dłonią - A zdać się na relację Lily i Sus... Czasem z tego pewnie dwie różne rzezy by wyszły. Diametralnie różne. - mruknął pod nosem zastanawiając się co jutro w pracy zastanie, skoro Lizzy nie była zbyt zadowolona. Perspektywa sprawdzenia tego co on sam czuje przez wampirzycę nie wydawała mu sie taka straszna. Nie miał niczego do ukrycia, czy też czegoś co mogłoby oboje wprawić w stan konsternacji, wstydzić tez ni miał się czego - Nie obawiam się tego, bo to nic złego. - powiedział - Oczywiście nie teraz kiedy prowadzę. - zastrzegł od razu nie chcąc skończyć nauki nim w ogóle zdążył zacząć - Ale jakby tak na prawdę cię korciło... - dawał jej na to przyzwolenie. Dowie się co w nim siedzi a to wyjaśni o wiele więcej niż rozmowa z nim, bo jeśli chodzi o okazywanie uczuć wyższych Roy czasem był dziesięć lat za murzynami - To w domu możesz mnie prześwietlić. - wyszczerzył się do niej szeroko ukazując białe zęby - Chyba że faktycznie wolisz się bawić w zagadki. To mogę pograć z tobą. - tutaj też nie widział problemu. Dawał Elizabeth wolną rękę. Zatrzymali się na światłach a Roy słysząc o interpretacji i wiedząc co z tego może wyniknąć złożył czoło na kierownicy - To co? Zachodzę tam jutro i słyszę jak tak jedenastka dzieciaczków? Chowają się zdrowo? Czy odwrotnie... Nazbyt grzecznie i z kpiną Lily zapyta czy odniosłem za ciebie książki do biblioteki? - podejrzewał skrajne wytłumaczenia swojego związku z Lizzy - Och tam... Pan Roy, nie mów tak bo nigdy do mnie tak nie mówiłaś. Strasznie głupio to zabrzmiało, wiesz? Panna Preston... Pani Smith! - tak, umiał zwalać z nóg. Dobrze że Elizabeth siedziała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:36, 26 Cze 2010    Temat postu:

- Ech... - westchnęła - No to może zostawmy to na moment, gdy wrócimy do domu. - poprosiła - Bo nie chcę mówić wyrywkami a... Nie jest to łatwy dla mnie temat, więc wolę od początku do końca powiedzieć. I nie stresować się za bardzo, jeśli mam usiąść za niedługo za kółkiem. - dodała odsuwając znów na potem ich rozmowę o tym jak to z nią było. - Nie, Roy. - uparła się - Nie chcę. I nie chcę, żebyś ze mną pogrywał. Ale pierwszy raz... - spojrzała się na niego ze spokojem i dziwną pewnością siebie - Pierwszy raz od wielu lat czuję się przy Tobie normalnie. Wreszcie powoli wszystko nabiera sensu a nie tego chaosu i życia z dnia na dzień. - wyjaśniła obracając znów głowę na bok. Wachlowali tymi swoimi spojrzeniami raz po raz, przeskakując od siebie na boki, co musiało wyglądać dość dziwnie. - Rany! Jestem chyba beznadziejna w mówieniu tego, co myślę... - jęknęła poprawiając się na fotelu, by ponownie usiąść prosto.

- Jej... - znów jęknęła słysząc pytanie chłopaka. Zakryła usta wierzchem dłoni, opierając łokieć o drzwi auta - Raczej to drugie. Zapytały się mnie jaki jesteś w łóżku... A ja chciałam je odwieźć od zadawania takich pytań i odpowiedziałam, że jesteśmy bardziej jak przyjaciele, więc nie będę im nic mówić. A chyba podejrzewasz jak mogły to sobie przekręcić? - zapytała wykrzywiając na moment swoje usta w geście niezadowolenia. - Sorry. - dodała wzruszając bezradnie ramionami. - Ale zmieńmy proszę temat. - poprosiła.

No tak, takiej zmiany tematu to się nie spodziewała. Początkowo nabrała ze świstem powietrza, jednak szybko uznała, że chyba mu o coś innego musiało chodzić. Zrzuciła to na karb tego, że się musiał przejęzyczyć. Postanowiła go więc poprawić sprawdzając co miał tak na prawdę na myśli. - Chyba Pan Smith? - zapytała, upewniając się, że się nie przesłyszała. Wlepiła przy tym swoje uważne spojrzenie w chłopaka czekając na jego ripostę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:04, 27 Cze 2010    Temat postu:

- Okej. - zgodził się bez większych nacisków - Powiesz mi kiedy będziesz chciała. Nie musisz przecież dzisiaj. Możesz jutro. Po jutrze... - w ich przypadku, biorąc pod uwagę przebieg znajomości mogło to nastąpić nawet i za dziesięć lat, ale kiedyś na pewno dowiedziałby się co stało. A jemu nigdzie się nie spieszyło jak zwykle Hej, ale tak też nie. Nie stresować. Matko kochana Lizz... To nauka, a jak powiadają w szkołach nauka to przyjemność czy jakoś tak. Nigdy raczej nie wierzyłem w to stwierdzenie, ale... - ale jakoś szkoły skończył i dobrze na tym wyszedł - Daj spokój. Zamienisz się tylko ze mną miejscami i to wcale nie jest... Jakieś denerwujące. Naprawdę nie będę krzyczał a Schumacherem nikt się nie urodził, więc... Wrzuć na luz dziewczyno. - powiedział chcąc Elizabeth uspokoić. Chciał by ta nauka okazała się dla niej przyjemna i pożyteczna a nie denerwująca i kończyła się trzaśnięciem drzwiami - Eee... Nie jesteś beznadziejna. Mówisz to co myślisz. - nie mógł tego potraktować inaczej niż komplement i gdyby mógł to pewnie by poczerwieniał - I to jest całkiem miłe. I chyba widać to jak na dłoni... To... Nie ważne. Widać bez przeczesywania moich uczuć. - zakończył zerkając na światło które miłościwie zmieniło się na zielone i dało mu zajęcie. Kiedyś te ich rozmówki wykończą oboje - Jako przyjaciele... - tu nastąpiła chwila ciszy a Roy zamyślił się głęboko analizując pytanie jakie zadały jego współpracowniczki i odpowiedź jakiej udzieliła Elizabeth - Bardzo rozsądne... - powiedział po chwili - No... W zasadzie... - dużo w tym było prawdy - Jaki jestem w łóżku o to pytacie nowo poznaną dziewczyny swych znajomych? - zajęczał nie mogąc uwierzyć że taki temat obrano. Pokręcił głową zbity z piedestału tą wiadomością. Oni rozmawiali o samochodach i o... Panienkach. Mea culpa. Nie miał się o co czepiać, ale bez przesady. To przechodziło Roy'a pojęcie - Nie masz za co przepraszać, ale jakbyś miała okazje to zapytaj się Lil czy dobrze jej tak codziennie samej. To przestanie się czepiać mnie. I ciebie. - spojrzał na Elizabeth sądząc w pierwszej chwili ze przestraszyła się czegoś, bądź zobaczyła coś interesującego,a le to nie było to. Trochę urażony odparł - mam dobra dykcję i powiedziałem to co słyszałaś. Pani Smith. - powtórzył dobitniej, wiedząc już o co jej chodzi - Chyba że nie chciałbyś się wyzbyć panieńskiego nazwiska... - wszystko mógł zrozumieć - Kiedyś tam... - dodał po chwili by faktycznie nie zdenerwowała się bardziej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:19, 27 Cze 2010    Temat postu:

Przytaknęła zgadzając się na to, że chłopak pozwala jej po raz kolejny odroczyć chwilę, gdy opowie mu o sobie. W sumie to dość skutecznie omijała ten temat przekładając w nieskończoność chwilę, gdy będzie musiała wyjawić Royowi fakt, iż jej stwórca-oprawca wciąż krąży gdzieś niedaleko czekając na moment, w którym mógłby znów się nad nią popastwić doprowadzając dziewczynę niemal na skraj szaleństwa.

- Wiem, wiem. - kiwnęła głową, gdy zaczął ją uspokajać. W pierwszej chwili chciała go poklepać po ramieniu, ale ostatecznie położyła mu po prostu dłoń, przesuwając ją nieznacznie w górę i w dół tak, jak to nieraz ludzie uspokajając kogoś robią. - To tak bardzo nie jest. - zgodziła się - Ale w połączeniu z chwilą, w której zaczęłabym Ci opowiadać o tym co się kiedyś ze mną działo, owszem. - wyjaśniła. Patrzyła się na niego pod kątem, nie chcąc bezpośrednio wlepiać w niego spojrzenia. W końcu chłopak prowadził a takie wbijanie się wzrokiem mogło być dla niego krępujące. Wróciła dłonią z jego ramienia na swoje kolano. Nie chciała mu blokować ruchów, gdy prowadził. Chociaż zapewne w jego przypadku niewiele by mu jej ręka przeszkadzała, ale jednak mimo wszystko. Uśmiechnęła się do niego jeszcze raz ciepło słysząc jego odpowiedź na to, jak sama zaczęła się uzewnętrzniać.

- Bardziej jak przyjaciele. - poprawiła go po chwili. - Widzisz, Ty też nie bawisz się w semantykę. - westchnęła - A to dużo zmienia. No ale dobra. - machnęła ręką - W końcu taki był cel, więc nie powinnam się dziwić. - zakończyła krótko ten temat. - Oj! Nie! Ja za żadne skarby nie zadałabym nikomu takiego pytania. - zastrzegła od razu - Nawet jakby mnie najbardziej na świecie miało skręcać w środku, aby je zadać, to nigdy bym nie zapytała. Widzisz, nie każda kobieta potrafi zastrzelić. - zaśmiała się cicho pod nosem, przesuwając palcami jednej ręki po włosach. Wciąż były związane w ścisły kok na czubku jej głowy. Nawet za bardzo się nie potargała do tej pory. - No to jeszcze znajdź mi coś na Susan. - mruknęła, ale moment później uśmiechnęła się do chłopaka.

Jej duże oczy zrobiły się jeszcze większe, gdy upewnił ją co do tego, że jednak się nie przejęzyczył. Wbiła się w jego twarz spojrzeniem przez chwilę niczym ryba powoli otwierając swe usta, by coś powiedzieć i zamykając je od razu, nie potrafiąc dobrać odpowiednich słów. Moment później obróciła swą twarz znów w kierunku przedniej szyby, wlepiając swój wzrok w przesuwający się przed jej oczami widok powoli wyludniających się ulic. - Chciałabym. - wycisnęła w końcu z siebie - To znaczy kiedyś tam. - dodała przytakując jego słowom.

Boże! Przez chwilę rozważała czy aby Roy się jej w taki sposób nie oświadcza właśnie. Na jej szczęście nie, bo zapewne na tym etapie ich związku zmuszona byłaby odmówić. A nie chciała go ranić. No, odmówić nie dlatego, że nie chciała, ale dlatego, że ten akurat temat był dla niej jeszcze za poważny na to, co ich na razie łączyło. Dziewczyna miała bardzo wyraźnie ugruntowaną w tym zakresie opinię i bez względu na wszystko nie zmieniła by jej. Po prostu było dla niej jeszcze za wcześnie. Nie musieli się z niczym spieszyć i ten fakt ją zadowalał. No, a do tego była zadowolona, że chłopak jednak nie oświadczyny miał na myśli. Ulżyło jej nieco. Chociaż 'Pani Smith'... Samo to stwierdzenie było dla niej stresujące. Nie, napięcie nadal nie ustępowało. Przeniosła wzrok na boczne lusterko w samochodzie, przez które jakby się dobrze przyjrzeć, można było pod kątem obserwować mijane przez nich auta stojące na poboczu i ludzi smęcących się po chodnikach. - Nie miałabym nic przeciwko temu. - dodała ze sporym opóźnieniem spowodowanym zawiśnięciem wzroku na jakiejś kobiecie podchodzącej do otwieranej szyby jakiegoś Audi, które podjechało do skrzyżowania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:00, 27 Cze 2010    Temat postu:

- Ty, nie bądź taka. - zaznaczył Roy nie tyle widząc co jakby czując ulgę jaką jej sprawił - Kiedyś mi opowiesz. Teraz jedynie nie posłucham opowieści bo prowadzę, a ty będziesz miała za zadanie skupić się za chwilę na czymś innym. Więc niech to nie raduje twojego serca. I tak prześwietlę te twoje... Czarne karty z historii. - powiedział zerkając na wampirzycę co chwila. Tak, chciał wiedzieć dużo, większość, prawie wszystko, zawsze był zainteresowany. Po chwili wychodziło że to on znów pocieszał bardziej ją niż ona jego. Roy oderwał na moment jedną dłoń od kierownicy i poklepał palce Lizzy. Taka była jego rola, on nie wymagał pocieszenia, to ona musiała czuć ze ma w nim opokę - I dzięki bogu że byś nie zadała. Przecież to cios poniżej pasa. - powiedział dość poważnie jednocześnie śmiejąc się z tego po cichu, bo to go tylko bawiło. Co miał poradzić? Lepiej się z tego śmiać niż wściekać - Coś na Susan? Powiedź jej że przeciąga 'r' to zobaczysz co się będzie działo. Albo że nitka jej wystaje u żakietu czy co by tam miała na sobie. To jak jakaś obsesja. - młoda kobieta zaraz w takich wypadkach poszukiwała nożyczek by usunąć skazę i wyglądać znów nienagannie. Roy nie cierpiał ciszy która czasem zalegała po jego słowach. Przecież nie było nic złego w tym co powiedział lub też stwierdził. Zastanowił się przez moment co by było gdyby powiedział 'Pan i pani Smith'. Chyba by się nie odezwała aż do powrotu do Port Angeles, co wiązało by się z bezsensowną wyprawą na parking - Skoro kiedyś tam... To sądzę że to da się załatwić. - Roy odchrząknął i stwierdził już bardziej rzeczowym tonem - Zaraz będziemy na miejscu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:29, 27 Cze 2010    Temat postu:

- Opowiem, opowiem. - zgodziła się z nim. - Kiedyś. Chociaż szczerze, to by chyba wolała, aby Marii Ci to wszystko zrelacjonowała. Ciężko się przyznawać do swoich błędów. Ja osobiście tak średnio lubię, ale kto by lubił. - stwierdziła - Narobiłam kiedyś sporo szkód. Volturi by mnie już dawno sprzątnęli, gdyby nie Marii. Z resztą nie wiem co w tym jest, ale jakoś wyjątkowo ślepi byli na to, co robiłam. Ech... Z resztą to teraz nie ważne. W swoim czasie Ci to powiem. - westchnęła - Ale jak będziesz chciał to usłyszeć, to musisz mnie bezwzględnie przycisnąć. Bo inaczej jak zwykle Ci zacznę się wykręcać i plątać. - ostrzegła go od razu doskonale wiedząc jak to z nią jest w tej sprawie.

Chwyciła na ułamek chwili jego rękę, gdy zaczął ją poklepywać po palcach i ścisnęła lekko. Zaraz po tym puściła, aby nie przeszkadzać mu w prowadzeniu. - No! Ale od tej pory cisza. - rzuciła z przekonaniem przekładając sobie nogę na nogę - Na prawdę nie chcę wyjść na kapusia czy skarżypytę. Już i tak za dużo Ci powiedziałam. - uśmiechnęła się do niego, poprawiając sobie wsuwając za ucho jakiś kosmyk, który wysunął się z upięcia jej włosów.

Spojrzała się na przednią szybę tuż przed chłopakiem, gdy ten stwierdził, że 'da się załatwić' jej zmianę nazwiska 'kiedyś'. - To bardzo poważna decyzja. - mruknęła lekko przy tym wzdychając - A tak jak w naszym przypadku, to nie tylko jakaś tam zwykła formalność. - powiedziała z przekonaniem - Wierzę, że słowa przysięgi w ustach wampira wiążą się nie tylko z 'i nie opuszczę Cię aż do śmierci', ale z wiecznością. A takich decyzji nie podejmuje się w krótkim czasie. - stwierdziła - No chyba, że masz na myśli zwykłą zmianę nazwiska. - rzuciła zdecydowanie swobodniejszym głosem - To taka będzie mnie czekała w sumie w nie tak długim czasie. Już jest to nierealne, że ponad dwudziestolatka wygląda jak wygląda. - stwierdziła - Yhym... - dodała przytakując jego uwadze, że zaraz się znajdą na miejscu. - Tylko mi nie mów, że zaczniemy od manewrów... - jęknęła poprawiając się na fotelu w chwili, gdy pomyślała o docelowym miejscu ich podróży. Prawie plasnęła się w czoło, załamując swe ręce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:52, 27 Cze 2010    Temat postu:

- Nie, nie, nie. Ja nie lubię relacji z drugiej ręki. Tym bardziej, no wybacz mi Lizzy, tym bardziej od kogoś kogo nie znam. - słyszał o jej przyjaciółce same dobre rzeczy, ale co mu po tym było? Nie znał jej, a relację wolał usłyszeć od Elizabeth, choćby i nie wiadomo jak straszna miałaby być - Spoko. Przycisnę. Śmiem stwierdzić że nabyłem już odpowiedniej w tym zagadnieniu praktyki. O to raczej bym się nie martwił. - faktycznie, gdyby się tylko postarał to pewnie wyśpiewałaby mu wszystko na spowiedzi. Ale Roy taki nie był, więc poczeka i i tak się dowie wszystkiego w swoim czasie - Dlaczego na kapusia? Powiedziałaś mi tylko o czym rozmawiałyście, to nie zbrodnia. Nie zdradziłaś mi sekretów ani jednej czy drugiej, no chybaaa... - przeciągnął skręcając w prostą ulicę prowadzącą do galerii - Że wasza rozmowa była objęta klauzulą milczenia, wtedy sprawa wygląda inaczej i... I w takim wypadku jesteś kapusiem. - powiedział śmiejąc się w głos - Jakie sankcje to przewiduje? - zapytał niewinnym tonem igrając sobie z Elizabeth. Wysłuchał reszty tego co miała do powiedzenia o zmianie nazwiska i po chwili stwierdził - Lizzy... - westchnął rezygnując z dość poważnej rozmowy na ten temat i zmienił swój tok wypowiedzi - Dwudziestolatki wyglądają w tych czasach bardzo młodo. I naprawdę... To ci nie szkodzi. Poza tym twoje nazwisko jest bardzo miłe dla ucha. Preston. Ładnie się wymawia, ładnie brzmi... Nie ma się o co czepiać. Zawsze można powiedzieć że bardzo wcześnie zaczęłaś wszelakie terapie przeciwzmarszczkowe i świetnie się trzymasz. - jak zawsze z jednego przechodził w drugie z taką swobodą że inni mogli mu tylko zazdrościć - A od czego chciałaś zaczynać? Mówiłaś że biegi i inne bajery w miarę pojmujesz, więc... Ćwicząc manewry pojmiesz jej jeszcze lepiej. Chyba że chcesz przejażdżkę czym innym. Mogę ci zafundować taki samochodzik dla dzieci. Są obok wejścia do centrum. Wrzucasz dolara, a jeśli masz wybujałą wyobraźnię... Wystawiasz łokieć i już. - zerknął na Elizabeth i znalazł jeden problem - Jeśli się zmieścisz do takiego kolorowego autka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:21, 27 Cze 2010    Temat postu:

Przygryzła wargę w milczeniu na chwilę, zastanawiając się nad tym co mówił Roy. Miało to sens. - Okej, okej. Wygrałeś. - przytaknęła - Opowiem Ci przy najbliższej, nadarzającej się okazji. Oootak. Praktykę już masz i idzie Ci to całkiem nieźle. - przyznała mu rację. jakoś nikt inny nie potrafił z niej aż tyle wyciągnąć i to w taki miły sposób. No fakt był taki, że Roy miał jeden poważny atut dla wyciągania z niej wszystkiego. Nawet bratu nie wychodziło to tak łatwo i sprawnie. Nawet gdy wiedział kiedy i jak ma zadawać jej pytania, by nie miała opcji odwrotu i wykręcenia się od odpowiedzi.

- No wiesz, to babskie sprawy. - zaśmiała się lekko - Kto za kim się ugania po korytarzu, kto sobie nie daje rady z poderwaniem zainteresowanego, jak go najłatwiej podejść... i takie tam. Więc... Chyba w tych kryteriach jestem kapusiem. - przyznała - Ale z drugiej strony nie zastrzegały sobie, bym nic nie mówiła. - uśmiechnęła się do niego delikatnie. - Sankcje? - powtórzyła wtórując do jego śmiechu - Cóż, mogą jeszcze bardziej za mną nie przepadać. A Tobie zacząć z większym naciskiem skwierczeć z kim Ty się zadajesz. - rzuciła - To nie jest wystarczające? - zapytała.

- Nie, spoko. Manewry, heh, cóż... Trzeba się kiedyś ich nauczyć. - stwierdziła zgadzając się i na to. - Eeej! Zmieszczę się! Nawet nie wiesz jak bardzo jestem elastyczna. - zaśmiała się mrugając do niego jednym okiem. - A właśnie! A propos elastyczności... Beani zaproponowała mi coś. I nie wiem czy się na to zgodzić... - napomknęła - Chciałabym znać Twoje zdanie na ten temat. Bo... tak jakby mógłbyś być zainteresowanym w tej kwestii. A akurat pod tym względem nie chciałabym tylko sama podejmować takiej decyzji. - wyjaśniła spoglądając na niego pytająco - Główna rola. W prywatnym przedstawieniu dla przedstawicieli szkół baletowych, takiej tam bufonerii świata tańca. Ale ma jeden mankament. A w zasadzie to dwa. - powiedziała wyjaśniając o co jej chodzi - Jedno to wiesz. Nie bardzo jestem przekonana do tego, by się wychylać. Ale drugie... - mruknęła - Współczesny balet. I miałby nosić miano "Tańca Zmysłów"... - dokończyła z dobrze widocznym brakiem u niej przekonania co do tego czy chce w tym brać udział.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:11, 27 Cze 2010    Temat postu:

- Taki zawód. - mruknął uśmiechając się cwanie. Jak miał tylko na co zwalić to zawsze się usprawiedliwiał i tak tez było w tym wypadku. Niczego innego nie można się było po nim spodziewać. Czasem rozmowę z Elizabeth traktował jak zwykły wywiad i był w stanie bardzo dużo z niej wyciągnąć - Ooo matko. Z kim ja się prowadzam?! Z kapusiem! - zawołał oskarżycielsko śmiejąc się z Lizzy - Toż to straszne... - pokręcił głową i wzniósł na moment wzrok ku niebu - Nie zastrzegały, ale nie powiedziały też niczego co można było by wykorzystać przeciwko nim, prawda? Porażka... I nic z tego pozytywnego nie uzyskałaś... Czy uzyskałaś? - zapytał nagle podpytując Lizzy dalej - Powiedź mi... - poprosił grzecznie, kiedy wjeżdżali na obszerny, pustawy już teraz parking przy galerii handlowej - Co też takiego te babska ci naopowiadały, hm? Opinię innych mam delikatnie mówiąc w nosie, więc mogą mi skwierczeć ile wlezie. - powiedział odpinając pasy. Nie wysiadł jednak tyko wpatrzył się w wampirzycę z uwagą bo rzadko kiedy ktoś prosił go o opinię. Widać ktoś zaczynał liczyć się z jego zdaniem. Wyłamał sobie poszczególne palce zastanawiając się nad tym co obwieściła mu Elizabeth - To pierwsze rozumiem. Ale drugie? Co kryje się pod terminem współczesnego baletu i to jeszcze zatytułowanego tak... Ciekawie? I dlaczego to dla ciebie jest mankament? - musiała mu wytłumaczyć, bo nie załapał w całości albo myślał że się pomylił - Miałbym być... Zazdrosny?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:48, 27 Cze 2010    Temat postu:

Zaśmiała się słysząc orzeczenie wydane na nią. No tak, w sumie już mu się nieźle wygadała. Przysunęła dłoń do swych ust i dwoma palcami udała zamykanie ich kluczykiem. Niewidoczny przedmiot odrzuciła gdzieś za siebie, by zaraz po tym wyszczerzyć się do niego w szerokim uśmiechu. - Nie powiem. - odparła wesoło. - Wiesz, nie będę Ci zdradzać każdej z babskich tajemnic. - dodała a ponieważ zdążył już zaparkować i nie przeszkadzała mu już w prowadzeniu, dźgnęła go palcem w bok - Wszystko chciałbyś wiedzieć? Nie za dobrze by Ci było? - zapytała śmiejąc się.

Temat przedstawienia w zasadzie sam sobą już sporo mówił. Jednak może nie wszystko. - Współczesny balet czyli akurat w tej opcji to więcej jak pantomima. Bez baletek, tych bawiących Cię spódniczek i bez większości wystudiowanych obrotów i lekkich przepłynięć po deskach sceny. Więcej w nim tańca takiego normalnego, chociaż ciężko tu stwierdzić, że dyskotekowego czy coś. Nie wiem jak to inaczej ująć. - zaczęła - W balecie każdy gest jest tylko zaznaczeniem pewnej sytuacji. Pozostawia do domyślenia się co dajmy na to tańcząca para robi. Na przykład pochylenie głowy i przesunięcie dłonią wokół niej u partnera sugeruje pocałunek. A we współczesnym? Cóż. Więcej w nim dosłowności, kontaktu i bezpośredniości. To tak chyba najłatwiej wytłumaczyć. - stwierdziła przymrużając oczy i zastanawiając się jak jeszcze dokładniej by mu to wyjaśnić. Jednak nie potrafiła znaleźć lepszych słów, dokładniej obrazujących o co jej chodzi.

- Nie wiem czy zazdrosny. To nie mnie oceniać to, ale... - stwierdziła - Biorąc pod uwagę to, że zbyt krótkie spodenki już były zbyt odważne, to... - zaczęła uważnie przyglądając mu się i szukając odpowiedzi na zadane przez nią pytanie. - Rzecz ma się dziać wokół sypialni pary kochanków. I... No nie wiem jak to jeszcze powiedzieć. Kostiumów typowych nie będzie prócz skąpej bielizny, dużej ilości dwuznacznych dotyków i masy sugestii, która ma podziałać na widzów. Im bardziej realnie to będzie wyglądać, tym lepiej. - wyjaśniła - Dlatego chciałabym znać Twoje zdanie. I dlatego też się waham. Poza tym jeśli już, to nie potrafię sobie wyobrazić tego, aby Ciebie tam nie było wtedy na widowni. A gdybym się zdecydowała, to nie chciałabym, aby... - spojrzała się na jego szyję, opuszczając powoli wzrok na jego ręce - ...Aby potem były między nami jakieś niesnaski. - dodała wpatrując się spojrzeniem w jego twarz. - Chciałabym byś to przemyślał. I ja też przemyślę. Wcale nie jestem do tego jakoś specjalnie przekonana. Zastanawiam się. Ale to na poważnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:17, 27 Cze 2010    Temat postu:

Roy zacmokał niezadowolony i popatrzył na wampirzycę mrużąc oczy - Lizzy... - zamruczał uśmiechając się do niej co najmniej ładnie, jeśli nie bardzo ładnie, ewentualnie powalająco, ale nie jemu oceniać siłę uśmiechu - Nie zamykaj się na klucz... Bo ja i tak... - i tu Roy zrobił coś czego nie zwykł robić. Trudno był zgadnąć jaki efekt to odniesie. Bardziej jeszcze rozstroi Lizzy czy w końcu da jej spokój, taki jaki był jej potrzebny do nauki? Wampir przechylił się w fotelu i pocałował Elizabeth. Nie nadwyrężał jej, ale to co zrobił oszczędne też nie było. Nie należał do facetów nieśmiałych, choć mogła go takim odbierać - No i miałem rację. - powiedział uśmiechając się delikatnie wlepiając spojrzenie w szmaragdowe tęczówki Elizabeth - Przy mnie nie zamkniesz ust na stałe. - pobłogosławił to ze nie mógł już jej przyprawić o zawał, choć pewnie i tak przeceniał swoje umiejętności - No jasne że chciałbym wszystko wiedzieć. - odpowiedział z zapałem - Z jednej strony to było by bardzo przydatne, choć wiedza o tym o czym myśli Angela patrząc na plakat jakieś tam męskiej gwiazdki nie była by tak... Interesująca dla mnie. To mogłoby być wybiórcze. Chcę wiedzieć co myśli jeden czy dwa, a nie chcę wiedzieć już co myśli trójka. - oparł się o drzwi patrząc na Lizzy i słuchając z uwagą tego co miała mu do powiedzenia o balecie i o swoim występie - Więc... - zaczął ostrożnie szorując się po policzku - Nie miałbym nic przeciwko. - nie mógł mieć. Gdyby miał ograniczałby tym samym Elizabeth, a nie o to chodziło. To była jej pasja i coś co dawało jej zadowolenie, wiec nie wyobrażał jej tego zabronić, tylko z powodu skąpych kostiumów i tematu przedstawienia - W końcu to jest coś co lubisz i jedynie tobie pozostaje podjęcie decyzji. - powiedział ze spokojem w zamyśleniu machinalnie głaszcząc jedną dłoń drugą - Ja z tego powodu nie mogę ci zrobić wyrzutów. To tak jakbyś ty miała się czepiać o pracę z feministką i nałogową pożeraczką słodkości. - wzruszył ramionami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:51, 27 Cze 2010    Temat postu:

- Nie! - rzuciła - Nie mów w ten sposób... Nie tak... To niehumanitarne. - pokazała na niego palcem obawiając się dalszych swoich reakcji po tym jak w tak miękki sposób wymówił jej imię. Już wymiękała. A co dopiero, gdy jego uśmiech skierowany w jej stronę rozmiękczył jej nogi. Dobrze, że siedziała. - Powinni tego zakazać. To jest dopiero chwyt poniżej pasa. - stwierdziła pewnym dość głosem, jednak przepełnionym śmiechem. Jednak kiedy pochylił się nad jej twarzą całując ją, już w ogóle poczuła się jakoś tak miękko i nierealnie. Mruknęła coś cicho pod nosem unosząc dłoń do jego twarzy, lecz nie kładąc jej na jego skórze. Musnęła palcami jego policzek nie wiedząc czy go pochwycić i przyciągnąć do siebie czy też pozwolić mu zostać tak, jak tylko chciał swobodnie.

Gdyby była jeszcze zwykłym człowiekiem zapewne zaczerwieniłaby się niczym nastolatka a jej serce znacznie przyspieszyło by swe bicie pchając w żyły krew ze zwiększonym ciśnieniem. Jej oddech utrzymywany sztucznie dla samego efektu unoszenia się klatki piersiowej zatrzymał się w jednej chwili czując smak jego ust. Zabrakło jej słów. Jej słownik skończył się na jedynym, cichym - Mmmm... - które wyrwało się z jej krtani, gdy tylko oderwał się od jej warg wpatrując się wprost w jej oczy. Utopiła się w tym spojrzeniu niczym płetwonurek głębinowy bez butli z tlenem. Mylił się co do tego, że nie zamknie swych ust. Owszem, nie na stałe, ale przynajmniej na tą chwilę zgubiła wątek.

Balet. Balet wydawał się dla niej najswobodniejszą z opcji do rozmowy. Nawet myśli powoli zaczęły się znów układać w całość, chociaż puzzli do tej układanki jeszcze wielu brakowało. Jeden pocałunek a tak się zgubiła. Nie potrafiła w to sama uwierzyć. - Nnnnie musisz odpowiadać teraz. - odpowiedziała z początku niepewnie testując swój głos, który jej chwilę temu odebrało. - Nie chodzi mi o to czy możesz czy nie. Chcę wiedzieć czy Ty się z tym będziesz czuł w porządku. Bo decyzja, owszem, należy do mnie, ale... chcę wziąć i Twoje zdanie pod uwagę. Zależy mi na tym, byś odpowiedział szczerze i bez odnoszenia tego do mnie samej. - powiedziała wciąż wpatrując się w niego jak zaklęta - Masz czas by się nad tym zastanowić. Mam dwa tygodnie na podjęcie decyzji. - dodała sprawdzając koniuszkiem języka na swoich wargach resztkę jego smaku. Rozbroił ją kompletnie tym co zrobił i ciężko jej się było przestawić znów na ten ich pełen dystansu kontakt. Wciąż była lekko zamyślona. Przymknęła oczy, po chwili mrugając powiekami, jakby starała się wybudzić ze snu. Odwróciła wzrok na przednią szybę, moment później klaszcząc dłońmi w swoje uda. - To co? Zamiana miejsc? - zapytała zmieniając już zupełnie temat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:15, 27 Cze 2010    Temat postu:

Jakie też niehumanitarne? Cwany uśmieszek znów pojawił się na jego ustach. Rozbrojenie Elizabeth nie było wymagającym zajęciem. Co nie znaczy ze nudnym. Wręcz przeciwnie. Bardzo ciekawym i szalenie... Zachęcającym do dalszych poczynań, no ale miał ją uczyć jeździć. I wrócił dystans, choć już nie tak wyraźny jak poprzednio - Chcesz mnie urazić ta niehumanitarnością? - zapytał nadal ją podpuszczając - Tobie też już coś nie pika, więc... Humanitaryzm zostawmy sobie daleko w tyle. - jasne, mówił to tylko po to by okręcić kota ogonem i by wyszło na jego. Ani z jego ust, ani z jej nie wypłynęło słowo skargi i jeśli coś tu było niehumanitarne to to że... Musiał teraz Lizzy edukować a przyjemności należało zostawić na później. To właśnie, podejście Roy'a, było najbardziej niehumanitarne ze wszystkiego co się działo - Czułbym się nie w porządku gdyby moje jedno głupkowate 'nie' miało ci odebrać coś co lubisz, tak wiec ja... - wskazał na siebie dłońmi - Nie mam nic przeciwko. I tylko od ciebie... - jego dłonie wskazały na Elizabeth - Zależy decyzja. Jeśli chcesz zatańczysz, jeśli nie twoja rzecz. - wyłożył własne zdanie jak zwykle jasno i klarownie. Miała wybór i jemu nic do tego. Są gorsze zawody, albo przypadki w których kobieta nie ma nic do gadania. - To jednak miło że pytasz. - uśmiechnął się do wampirzycy, wiedząc że to trafiony wybór. Cokolwiek miał teraz na myśli - Jasne. Zmiana bo nas noc zastanie. - obrócił się i wysiadł by zamienić się miejscami ze swoją uczennicą. W rożne rzeczy wtajemniczał ale w jazdę samochodem jeszcze nigdy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:50, 27 Cze 2010    Temat postu:

- Nie. - pokręciła przecząco głową - Nie urazić. Bynajmniej. Ale... - jęknęła nie wiedząc jak odpowiedzieć. Jednak szybko się zreflektowała - Takie rozbrajanie jest... niesprawiedliwe. - rzuciła znajdując pierwsze określenie jakie przyszło jej do głowy. W końcu Roy sam powiedział, że nie pasuje jemu to, że ona go kusiła i prowokowała. No, może nie dosłownie i to ona sobie jak zwykle na własne potrzeby przekręciła, ale odebrał jej broń do zemsty i wyrównania rachunków. Musiała się mocno pilnować, by nie naruszać wyznaczonej przez niego bariery a w tym wypadku to on zyskał pełne pole manewru. Popatrzyła się na niego marszcząc lekko brwi, wciąż w myślach szukając sposobu na odegranie się za to tak, by nie przekroczyć wyznaczonej jej linii. Nie znajdowała żadnego pomysłu jak to zrobić. To dopiero było niehumanitarne.

Kiwnęła głową słysząc jego odpowiedź. O ile łatwiejszym było by dla niej podjęcie decyzji w chwili, gdyby powiedział jej 'Nie'. Mogła by sobie wtedy swoją rezygnację zrzucić na karb tego, że to dla dobra ich dwojga. A tak? Zostawała z decyzją sama i... chyba nie była pewna co wybrać. Z jednej strony korciło ją aby się sprawdzić na scenie występując. Z drugiej zaś było tyle przeciw. Nie wiedziała kompletnie co wybrać. Odsunęła decyzję jeszcze w czasie, woląc się jeszcze na spokojnie zastanowić nad tym wszystkim. Pierwsze próby miały się zacząć za parę dni, więc miała jeszcze czas na udzielenie ostatecznej odpowiedzi. A poza tym mogła się jeszcze wycofać.

Wysiadła ze swojej strony, łapiąc w dłonie swoją torebkę. Na szybko wyciągnęła z niej tenisówki zabrane z szafki w Pacific i zmieniła je zamiast kozaków. No, przecież na obcasach nie zamierzała się uczyć jeździć. To byłoby absurdem. Przeszła dookoła, podchodząc do chłopaka stojącego jeszcze tuż przy drzwiczkach kierowcy, uśmiechając się do niego lekko. - Mała poprawka... - mruknęła spoglądając na niebo, na którym już powoli się robiło ciemno - Noc to już nas zastaje. - zaśmiała się - A niewyspanie nam nie grozi raczej chyba, że masz w zwyczaju zapadać choć na krótki letarg codziennie. - dodała opierając się pośladkami o drzwi i klamkę do nich.

Odwlekała jak tylko mogła moment, gdy miała zasiąść za kierownicą. Dobrze chociaż, że już obcasów nie miała, bo nogi coraz bardziej miękkie jej się wydawały. Jeszcze jej nie przeszło po tym jak ją pocałował a jeszcze prowadzenie napawało ją sporą obawą. Zachowywała się trochę jak dziecko, ale niewiele mogła na to poradzić. Od czasu, gdy ona i James zostali sami na tym świecie bez rodziców, kierownica jakiegokolwiek pojazdu była dla niej powodem stresu. Ale nie chciała się za bardzo do tego przyznawać. Kiedyś trzeba było przełamać pierwsze lody i zmierzyć się sama z sobą. Wsunęła dłoń pod swoje plecy, chwytając za klamkę i po chwili obracając się do auta, otworzyła by wrzucić za siedzenie kierowcy torebkę i buty. Teraz jej kompletnie nie były do niczego potrzebne. Po tym przymknęła ponownie drzwiczki i spojrzała się na Roya. - Na pewno wiesz co robisz? - zapytała unosząc brwi pytająco.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:37, 27 Cze 2010    Temat postu:

- Niesprawiedliwe? - zapytał zaskoczony takim ujęciem jego starań o nią. Różne opowieści słyszał ale to że pocałunek kobiety jest wobec niej niesprawiedliwy, to było coś nowego, a jednocześnie zwalającego z nóg - I nie patrz tak na mnie. - dodał widząc znajomy mu już poniekąd wyraz oczu wampirzycy - Wiem co ci chodzi po głowie. - mruknął celując w nią palcem. Nie dał szans, nawet najmniejszych na to by mogła się odegrać. Kiedy już usiadł po stronie pasażera dokończył z uśmiechem dobrodusznego, choć trochę zbzikowanego profesorka - Ucz się moja droga. Na nagrody czas przyjdzie później. - po tych słowach wyszczerzył się bezkarnie, wiedząc co teraz robi Elizabeth i jak niebezpiecznie nagina wszelkie granice, mniej czy bardziej stałe. I wszystko dlatego że miał dobry humor. Strach się bać co mógł wyczyniać gdyby był w wyśmienitym. Sprawa butów rozwiązała się sama i Roy pokiwał z aprobatą głową, widząc w jej wyborze rozsądek i komfort - Całkiem, całkiem, ale ja jednak wolałem sandałki. - zajęczał przesłodzonym tonem podlotka - Letarg, letargiem, ale to by wyglądało trochę dziwnie gdyby ktoś o trzeciej nad ranem ćwiczył parkowanie, nie uważasz? Ludzie śpią. A nie jeżdżą po parkingu w te i wewte.... Mniejsza z tym. - mruknął nie widząc potrzeby by się nad tym dłużej rozwodzić. Spojrzał na Lizzy i powiedział pewnie - Tak, wiem co robię. - potwierdził pewnie przy okazji wszystkie jej obawy - Nie posiadam żółtych papierów, decyzje podejmuję świadomie. Przekręcaj kluczyk skoro biegi i inne takie już znasz. - rozporządził. Nie zapiął pasów, nie był typowym nauczycielem czy instruktorem - No dalej, nie bój się. - zachęcił ją pogodnym tonem głosu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:38, 27 Cze 2010    Temat postu:

- Ano niesprawiedliwe. - przytaknęła jego zdziwieniu. - Bo nie za bardzo mam... jak się odegrać. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, unosząc nieznacznie kąciki swych ust. - Ja mam się tak nie patrzeć? Ja? - zapytała upewniając się, że na pewno tego chłopak od niej chce. Stanęła blisko niego, nawet bardzo blisko stając prawie na palcach dla lepszego efektu, marszcząc brwi i mrużąc przy tym oczy. - A jak będę, to co mi zrobisz? - rzuciła jeszcze nieco przekornie, po czym obracając się w stronę drzwiczek wślizgnęła się do auta siadając na fotelu kierowcy. Poprawiła sobie odległość siedziska od kierownicy i czekając aż Roy wsiądzie złapała jeszcze za wsteczne lusterko przymierzając się czy aby na pewno wszystko dobrze widzi.

Moment później jej nauczyciel już siedział obok. - Jakie nagrody? - mruknęła zaciekawiona. Nie zrobiła jednak niczego konkretnego. Już czuła się lekko zestresowana, chociaż jeszcze nic nie zrobili. Obróciła jednak głowę w jego stronę, opierając się dłonią o brzeg fotela tak, by móc wlepić w niego swój wzrok - Jaaaakie? - przeciągnęła słowo jak dziecko, które nie może się doczekać zdradzenia mu tajemnicy co też w tym roku Mikołaj przyniesie mu pod choinkę. Ta jego bezkarność potrafiła doprowadzić do frustracji. Chwilę po tym usiadła już normalnie opierając się plecami o oparcie i zapinając pasy chyba dla bezpieczeństwa, ale nie wiedziała do końca czyjego. Bo jej bezpieczeństwo było dyskusyjne.

Spojrzała się na swoje nogi, gdy skomentował jej obuwie. No cóż, może i lubiła fajnie wyglądać, ale w takich chwilach, gdy miała się czegoś nauczyć zdecydowanie bardziej wolała czuć się wygodnie niż modnie bądź interesująco. - Ha! Następnym razem założę sandałki jeśli tak bardzo podobają Ci się. O ile będzie kolejny raz, gdy się nie zniechęcisz po dzisiejszym podejściu. - zaśmiała się niezdecydowanym ruchem przenosząc swoje stopy na pedały, by wyczuć ich odległość i położenie. Westchnęła przy tym nieznacznie kładąc dłonie na kierownicy. W zasadzie nie było tak źle. Jeszcze się trzymała.

Zsunęła dłoń do stacyjki, by przekręcić kluczyk, lecz nim to zrobiła, zawahała się opadając bezwładnie głową na kierownicę. Na szczęście nie łupnęła czołem o klakson, toteż donośny dźwięk nie rozszedł się po okolicy. - Daj mi chwilę. - powiedziała prosząco, łapiąc parę głębszych oddechów, które tak na prawdę nie za bardzo jej przynosiły ulgę. Jednak odruchy były odruchami. Psychicznie dawały nawet sporo. Zebrała się w sobie i unosząc się ponownie przekręciła kluczyk odpalając auto. Wrzuciła na luz czekając na dyspozycje chłopaka co ma dalej robić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:00, 28 Cze 2010    Temat postu:

Roy pozostał niewzruszony na wszystkie jej prowokacje. Nie odpowiedział nic w temacie spoglądania na niego, w temacie rzekomej nagrody, nic, kompletnie. Kiedy chciał to też potrafił milczeć jak zaklęty i to bez przekręcania wyimaginowanych kluczyków. Odwrócił od niej wzrok a Elizabeth w szybie mogła dostrzec odbicie jego wyszczerzonych zwycięsko zębów. Czasem ciężko było z nim żyć. Rozmowa o sandałach była jednak na tyle bezpieczna że tej się podjął - Sandałki są najlepsze. I ciągle mi nie powiedziałaś gdzie je dostałaś. Może mają rozmiar na mnie... - miał szalone pomysły i w większości na szczęście ich nie spełniał. Jego poczucie humoru w takich wypadkach było rozbrajające - No, ale nie o tym prawda... Może przysuń sobie fotel. - podpowiedział widząc niepewne ruchy wampirzycy - Albo wyreguluj oparcie, będziesz siedzieć prosto. - nie zdążył zareagować kiedy głowa Lizz opadła na kierownicę. Uniósł dłoń w górę, ale zawahał się i zacisnął ją w pięść opuszczając na kolano. Dał jej tą chwilę uznając że faktycznie nie będzie lekko. Milczał wyrozumiale aż do momentu gdy sama zadecydowała coś zrobić - Świetnie. Więc teraz... - teraz zaczął się zastanawiać co dla niej lepsze i dał spokój z manewrami - Wrzuć jedynkę i jedź przed siebie. Poćwiczysz zmianę biegów i tak dalej. Pamiętaj że popuszczając sprzęgło musisz jednocześnie dodawać gazu, bo nigdzie nie pojedziemy. - kiedy on pierwszy raz dostał na kursie samochód pojechał od razu do miasta a z Elizabeth to nie wchodziło w grę - Możesz jechać prosto, aż do tego ciemnego forda. Widzisz? - wskazał jej samochód w dość sporej odległości od nich - Za nim postarasz się zaparkować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:40, 28 Cze 2010    Temat postu:

- Buuu... - powiedziała uśmiechając się wesoło. Przełamała w końcu barierę swojego stresu i już było o wiele lepiej. Chociaż mógłby powiedzieć co miał na myśli mówiąc o jakichś nagrodach. nie miała by nic przeciwko temu a nawet byłaby bardzo tym zainteresowana. No ale jednak chłopak wyglądał na niewzruszonego i musiała jej wystarczyć sama perspektywa nagrody, której przedmiotu nie znała. Nie mogło to jednak być nic strasznego, bo uśmiech w jakim się wyszczerzył zdradzał o wiele więcej niż jego właściciel chciał jej przekazać. - Szkoooda, że nie chcesz powiedzieć. - rzuciła. Humor jej ponownie wracał.

Spojrzała się w stronę ciemnego auta stojącego w jakiejś tam odległości od nich i pokiwała przytakująco głową. Widziała go. Trudno było go nie zauważyć zważywszy na to, że na tym parkingu zostało tyle samochodów, że można by je było zliczyć na palcach jednej ręki. No, dwóch rąk dla uściślenia. Powoli wrzuciła jedynkę, sapnęła i ruszyła przeciągając dość znacznie sprzęgło. - Skokami na przód marsz. - jęknęła po czym z trudem zaczęła zmieniać z jedynki na dwójkę. Rzeczywiście te skoki do przodu zaczęły wychodzić jej wręcz koncertowo. - Sorry, sorry. - rzuciła za wczasu nim chłopak zdążyłby skomentować to jak jej idzie. Musiała nabrać wprawy i niestety wypadło na jego auto. A wrodzonych zdolności do prowadzenia dziewczyna nie miała kompletnie.

Kiedy zaczęli się już turlać powoli metr za metrem, Elizabeth dopiero wtedy postarała się rozluźnić choć trochę. Oparła się wygodniej na fotelu, palcami ujmując kierownicę w przepisowym ułożeniu 'za piętnaście druga'. Trochę sztywno to wyglądało w jej wykonaniu, ale i tak cud, że pamiętała o takim szczególe. - W Mediolanie. - odpowiedziała nagle na pytanie o to gdzie kupiła swoje sandały. - Albo w Paryżu. Już nie pamiętam dokładnie. Ale chyba to było w Mediolanie. W pobliżu gallerii Vittorio Emanuele II. - stwierdziła przyspieszając nieco więcej niż do tych pięciu kilometrów na godzinę, bo auto zaczęło się już dławić od takiej powolnej i ślimaczej prędkości - Mój brat powinien wiedzieć dokładniej. Bo to on się szlajał wtedy ze mną z nudów i to on za nie wtedy płacił.

Zaczęli zbliżać się już do wskazanego jej przez Roya samochodu. Dziewczyna wyprężyła się w siedzeniu całkiem jakby miała za chwilę dodać gazu, włączyć wycieraczki i zamknąć oczy, ale jednak powoli doturlała się do obranego punktu i w równie żółwim tempie ze skupieniem i uwagą, przygryzając przy tym swoje usta, zaparkowała auto. Puściła po tym na moment kierownicę, wrzucając biegi na luz i spoglądając z nieukrywaną z siebie dumą na chłopaka. Sapnęła przy tym jakby nie wiem jaki to był dla niej wysiłek, ale po tym uśmiechnęła się do niego lekko. - No widzisz, mówiłam, ze jestem w tym beznadziejna. Jak w większości rzeczy. - stwierdziła spoglądając ponownie przed siebie - To co teraz mój nauczycielu? - zapytała gotowa zmierzyć się z kolejnym bykiem jakiego na jej drodze za chwilę postawi jej towarzysz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:27, 28 Cze 2010    Temat postu:

- Nie można mieć wszystkiego od razu, prawda? - zapytał zupełnie normalnym tonem czekając aż Elizabeth dostatecznie się zbierze i ruszy w drogę. Nie mówił nic, obiecał jej że będzie cierpliwy więc był taki. Nie myślał że jej 'skokami na przód', będzie aż tak szczerym stwierdzeniem, ale tez nic w tym temacie nie powiedział. Starał się mniej odczuwać szarpanie samochodu. I milczeć. Wyrozumiale. Opadł na oparcie i parzył cierpliwie na to jak posuwają się powolutku, ale jednak do przodu. Dobre było to że nie musiała go powtórnie odpalać. Jakiś plus - Luźniej. Kierownica nie gryzie, nie musisz jej dusić. - mruknął patrząc na dłonie wampirzycy - Nic nie zrobiła. - mruknął w jej obronie. Mediolan? No fakt, mógł się tego spodziewać. Zaproponowanie że na weekend wyskoczy sobie do Włoch nie było zbyt zabawne, więc nie powiedział tego. Lubił żartować z rzeczy realnych - Eee to na pewno nie mają mojego rozmiaru. - stwierdził z żalem - Zostaniemy jednak przy trampkach. - zdecydowanie. Kiedy parkowała jej skupienie było prawie że namacalne w samochodzie. Roy powstrzymał uśmiech, by nie wypłynął on na jego usta i by czasem nie uznała że z niej się naśmiewa. Otwarł drzwi i poszukał wzrokiem linii wyznaczającej miejsce parkowanie. Elizabeth stanęła po skosie, ale zawsze mogło być gorzej, a nie daj boże mógł się tłumaczyć właścicielowi samochodu obok za kilka rys których mogła być twórczynią - nie było tak źle. No weź się nie poniżaj. Jesteśmy cali i zderzaki też... Wsteczny i z powrotem. Teraz zaparkuj gdzieś gdzie chcesz byle równo z liniami. I postaraj się tak nie szarpać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:10, 28 Cze 2010    Temat postu:

Znów przytaknęła. Miał rację. Nie wszystko na raz. Za szybko by się to znudziło, gdyby zawsze dostawało się co tylko człowiek zapragnął od ręki, bez żadnych starań, oczekiwań czy dozy cierpliwości. Elizabeth potrafiła czekać. W zasadzie większość rzeczy które robiła, wymagało do niej cierpliwości i czasu. Nie należała do grona tych, co zaraz się wściekali, jeśli nie mieli tego co chcieli od razu.

Wskazówki chłopaka jak ma trzymać kierownicę ciężko było zastosować. Palce same zaciskały się na materiale, którym obite było kółko. Nawet przy dużej ilości spokoju, nie była za bardzo w stanie się na tyle rozluźnić, by puścić kurczowo trzymaną kierownicę. Jednak skupiła się w sobie i powoli zaczęła odpuszczać. Miał rację. Przecież auto nie mogło ją ugryźć. Nie zrobiło jej nic złego. Ot, wypadło akurat na nie, żeby ją nauczyć jeździć.

Obejrzała się za siebie i na boki, próbując odnaleźć sobie miejsce, gdzie by zaparkowała. W pierwszej chwili wybór padł na punkt znajdujący bardzo niedaleko nich, ale ambitnie stwierdziła, że to byłoby zbyt łatwe i przewidywalne. Aż tak, to nie chciała sobie ułatwiać zadania. Nie chodziło przecież o to, by tylko przesiedzieć za kółkiem trochę czasu, ale żeby się wreszcie czegoś nauczyć i skorzystać z faktu, że Roy miał do niej jeszcze sporo cierpliwości. Wrzuciła wsteczny, wycofała się kawałek i poczekała aż chłopak ponownie wsiądzie do samochodu. Wolała go mieć przy sobie na wypadek, gdyby coś poszło mocno nie po jej myśli. Czuła się przy nim nieco bezpieczniej i spokojniej. Był stabilizatorem dla jej odczuć.

kiedy znalazł się znów w aucie, powoli ruszyła na wybrane przez siebie miejsce. Jeszcze pamiętała jak jej kiedyś instruktor jazdy pokazywał parkowanie tyłem, kopertą. Postanowiła zmierzyć się z tym uważnie i ostrożnie parkując na miejscu dla inwalidów. Kiepski to był wybór, zapewne świetny powód do zażartowania sobie z niej, że obrała sobie najszersze z możliwych miejsc, ale przynajmniej wyszło jej w miarę równo. Niektórzy tak po prostu mieli, że przodem to im średnio szło, ale tyłem już lepiej. Najwyraźniej Elizabeth należała do tej grupy, której proste parkowanie sprawiało więcej trudu niż skomplikowane wycofywanie się, aby się wpasować w obraną przez siebie miejscówkę.

Jeszcze parę razy powtórzyli z chłopakiem parkowanie przodem i tyłem. W sumie to czas leciał niesamowicie szybko. Nawet się nie spostrzegła jak minęła jej dobra godzina na wachlowaniu w przód i na zad samochodem, ale w miarę upływającego czasu coraz lepiej jej to wychodziło. Zawsze była uważana za pojętną uczennicę i pomimo tego, że akurat do prowadzenia, to kompletnie nie czuła się stworzona, to jednak jako tako jej to szło. Roy oczywiście miał wiele chwil, by się z niej pośmiać. Parę razy tak się zakręciła, że niemal stanęła w poprzek miejscówki zamiast wzdłuż i nie była w stanie bez jego podpowiedzi wybrnąć sama. Jednak kiedy podpowiedział jej kiedy i jak wykręcić, jakoś sobie poradziła.

W pewnej jednak chwili, parkując niby przodem i niby w bardzo wygodnym i prostym miejscu tak przekręciła kierownicę, że pomimo instrukcji swego towarzysza, jeszcze bardziej się zablokowała. Nie widząc innego wyjścia jęknęła załamana. - Rooooy, proszę, wyprowadź go. Ja już nie mogę. - poddała się wiedząc, że co by nie zrobiła w tej chwili, to było by tylko gorzej. - Nie idzie mi tym razem. - Faktycznie. Samochód był w tej chwili tak po skosie ustawiony, że nawet i od sprawnego kierowcy wymagało to nie lada wysiłku i kilku podejść, by go wyprowadzić na prostą. - No chyba, że wysiądę i przestawię tamto auto... Bo nie chcę walnąć w zderzak... - zajęczała bezradnie. Niestety, kiedyś musiała zaliczyć pierwszą wpadkę. Szkoda tylko, że chłopak musiał być jej świadkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:01, 28 Cze 2010    Temat postu:

Poczuł się niezwykle dziwnie widząc jak ktoś go słucha i wykonuje jego polecenia bez słowa skargi. I jeszcze stosuje się do wskazówek jakie mruczał pod nosem. Uczepił się jednak miejsca dla inwalidów, mówiąc że raz to niedozwolone, a dwa że ma nie ułatwiać sobie zadania, bo nie o to w tej nauce chodzi. I to takie aż zabawne w tym wypadku nie było. Roy robił teraz raczej za figuranta bo Lizzy tak przewrażliwiona nim skończyła jakikolwiek manewr zaczynała od nowa i nie miał o czym gadać. Próbowała ile chciała, parę razy przeginała ale nie miał ochoty jej uwracać widząc jak dziewczyna się plącze. Jakoś nie miał serca więcej strofować Lizzy, widząc w jej dłoniach biedną, niczemu nie winną kierownicę. Kiedy wampirzyca kompletnie straciła głowę, wampir pokręcił swoja i złapał kierownicę okręcając ją właściwie - Dawaj. Do tyłu, przesiadamy się i jedziemy do domu. - wyglądała tak jakby miała wysiąść psychicznie, a on nie chciał by wybierała z niego uczucia według zachcianek bo nagle zaczął zastanawiać się nad tym czy zwariowany wampir włada świadomie swoimi mocami. Nie dała się jednak namówić, więc najpierw się zamienili miejscami a po chwili opuścili nieszczęsne miejsce parkingowe nie przestawiając niczego. Kiedy już byli na ulicach Seattle Roy spojrzał na Lizzy i poklepał dziewczynę po ramieniu - Nie było tak źle. To normalne że czasem nie wyjdzie, ale większość ci wychodziła i jak na pierwszy raz to całkiem zadowalające efekty osiągnęłaś. To nauka tylko, a nauka szlifuje umiejętności Lizzy. - absolutnie nie był na nią zły, ani nie miał zamiaru się wyśmiewać. Zaczesał jej włosy za ucho rzucając okiem ukradkiem na ulicę. Lizzy jakoś nie chciała na niego spojrzeć więc sam się o to upomniał - Rozumiesz? Relaks dziewczyno. Nic poważnego się nie stało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:40, 28 Cze 2010    Temat postu:

Eliza nie marudziła ani nie narzekała nawet słowem na jego wskazówki. W końcu to on się na tym znał a ona miała się nauczyć i przecież sama tego chciała. Nie było więc czego się czepiać. Z resztą chłopak tak cierpliwie do niej podchodził, ze aż jej było momentami głupio, że ona kompletnie chwilami sobie nie dawała rady. Przyjęła pokornie jego ględzenie na temat miejscówki dla niepełnosprawnych, tłumacząc się tym, że z daleka nie było widać, iż to takie miejsce a z bliska już nie sprawdziła tego. W końcu każdy mógł się pomylić a póki co nie było innego chętnego na to miejsce, więc na potrzeby pierwszego takiego podejścia i próby wyczucia samochodu chyba nie było to aż takim koszmarnym wykroczeniem. Zawsze potrafiła znaleźć sobie wymówkę dla swoich błędów. W mniejszym bądź w większym stopniu popełnionych świadomie.

Z cichym westchnięciem podeszła do kolejnej próby wykręcenia autem tak, by wyjechać z miejsca, w które tak niefartownie się wprasowała, ale ostatecznie, gdy Roy zauważył jak bardzo się sfrustrowała ta całą sytuacją i jak zaczęła się opierać do kolejnego podejścia, zamienili się miejscami. Klapnęła na fotelu pasażera, zapinając pasy i opierając się łokciem o drzwiczki zakryła dłonią swoje oczy. - Ojaaa... - jęknęła - Widzisz, prowadzenie nie jest dla mnie najlepszym pomysłem. Zawsze coś sknocę. - musiała sobie poskwierczeć, bo nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła. - Sorry, że tak się musisz ze mną męczyć. - podłamała się trochę i ze sporym wysiłkiem próbowała postawić się znów do pionu, by się nie załamywać.

- Wiem, wiem... - zajęczała ponownie kiedy zaczął ją podbudowywać na duchu - Spoko, zaraz się uspokoję. Tylko się wkurzyłam sama na siebie, że tak się dałam zakręcić jakiejś maszynie. Kawałkowi blachy kurczę, z silnikiem pod maską. Powinny być składane jak w tej bajce dla dzieci. Jak jej tam było? Tej co całą czteroosobowa rodzinką mieszkali w takim spodku, mieli psa z antenką a pani domu potrafiła dowolny przedmiot złożyć do rozmiarów puderniczki... - nie potrafiła sobie przypomnieć jak się nazywała ta kreskówka. Pstryknęła parę razy palcami zmuszając się do myślenia, ale nie potrafiąc sobie przypomnieć właściwej nazwy, kontynuowała - Jakbym się wtedy znów zakręciła, to bym wysiadła, złożyła i rozstawiła ponownie już we właściwie obróconą stronę.

Ten czuły gest założenia jej kosmyków za ucho był przyjemny. Poczuła się trochę lepiej wiedząc, że się na nią nie wścieka i że nie jest zły za to, że jej nie szło. Wzięła głębszy oddech wypuszczając ze świstem ustami powietrze i spojrzała się na niego z miną nieco przypominającą zbitego psa. Po chwili już z niej zszedł ten największy stres i frustracja. Uśmiechnęła się do chłopaka lekko niepewnie, ale z każdą chwilą coraz bardziej swobodnie. - No okeeej. - mruknęła - Już mi przeszło. Idziemy? - rzuciła zbierając ręką zza siedzenia swoje rzeczy i wychodząc na zewnątrz. Jakoś wcale nie chciała się ruszać, gdy tak chłopak przez moment trzymał rękę tuż przy jej szyi. Ale cóż, przecież nie mogli tak siedzieć po wieczność.


// Port Angeles / Kawalerka Smith'a


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Pon 14:40, 28 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:10, 02 Lip 2010    Temat postu:

/ Seattle / Ulice miasta

- Na parking... No dobra. - obejrzał się za siebie dla wszelkiej pewności że może ruszyć. Musieli moment poczekać bo akurat ktoś przejeżdżał. Kiedy było wolne Roy wyjechał ze swojego miejsca by po kilkunastu metrach skręcić na parking przy galerii. Weekend wiązał się ze zwiększoną liczbą samochodów na miejscach parkingowych i jeśli Lizzy chciała trochę zmienić wygląd samochodu to pewnie będzie miała ku temu nie jedną okazję - Wiesz co... - zaczął powoli nie chcąc jej zbyt denerwować - Ja wiem że sobie chcesz poćwiczyć, ale... - wyłapał miejsce dla nich by miała skąd zaczynać - Na manewrach świat się nie kończy. Obawiam się że prędzej czy później trafimy na ulicę i tam dopiero zaczniesz się uczyć właściwie. - każdy musiał umieć poprawnie zaparkować, to fakt ale poruszanie się po drodze było chyba bardziej kształcące niż powtarzanie w kółko tego samego na parkingu. Roy zaparkował i wyłączył silnik by wampirzyca zaczynała od zera. Odpiął pasy i rozporządził - Przesiadka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:01, 02 Lip 2010    Temat postu:

Przytaknęła jeszcze raz potwierdzając, żeby na parking podjechał. Dopięła pasy i rozsiadła się wygodniej w fotelu opierając głowę o wezgłówek. Wcale jej się nie spieszyło do tego, by usiąść znów za kółkiem. Wciąż ciężko jej się było przełamać zmierzając się ze swoimi obawami. No ale kiedyś wreszcie trzeba się będzie zmierzyć z nimi na poważnie. Nie mogła przecież tak zawsze odsuwać od siebie paraliżującej myśli o tym, że i ona mogłaby ulec wypadkowi. Przecież widmo tego nie musiało jej spotkać a jeśli nawet, to co? Przecież nie zginie. No chyba, że już totalnego niefarta by miała i odcięło by jej głowę. O nie! Nie chciała o tym myśleć.

Na słowa Roya spojrzała się na niego z zastanowieniem. - To znaczy... - zaczęła - Chcesz mi powiedzieć, że my... Że na miasto... Że miałabym wyjechać na ulicę? - zapytała zamieniając się z nim miejscami. Tym razem także zmieniła szpilki na tenisówki. Wczoraj ich nawet nie wypakowała ze swojej torebki toteż nie miała tego dylematu czy je zabrała ze sobą czy nie.

- Gosh! Roy! - jęknęła nieco wystraszona siadając za kółkiem. Zapięła pasy, poprawiła fotel i lusterka, ale jakoś nie była przekonana do tego, by odpalić silnik. - Roy, moi rodzice zginęli w wypadku. Tylko ja i brat to przeżyliśmy. Od tego czasu nie jestem za bardzo w stanie się przełamać, by nie myśleć o tym, że i mnie to może spotkać. A z resztą... Nie ważne. - rzuciła w końcu z westchnięciem - Okej, spróbuję, ale proszę bądź przygotowany na to, że jeśli zacznę panikować, to będziesz musiał nade mną zapanować. - stwierdziła odpalając silnik i biorąc głęboki oddech. Wyciągnęła na moment rękę w stronę chłopaka i kładąc mu dłoń na udzie ścisnęła lekko tak, jakby miało jej to w czymś pomóc. - To gdzie jedziemy? - zapytała obracając głowę na dziwnie usztywnionej szyi.

- Proponuję, nie wiem co Ty o tym sądzisz, na jakąś kolację. Bo na długo mi spokoju nie starczy. - mruknęła siląc się na uśmiech. - A wcześniej... - pyknęła palcami w deskę rozdzielczą i w jeden ze wskaźników - Na stację benzynową, bo bez benzyny i... - pochyliła się przyglądając się drugiemu słupkowi - I oleju w sumie też, to daleko nie pojedziemy. - rzuciła wyszczerzając się do chłopaka już całkiem swobodnie jak na stres jaki ją trzymał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:40, 02 Lip 2010    Temat postu:

Obchodząc wokół samochód kręcił głową myśląc nad tym jak tu Lizzy przekonać i doprowadzić do tego by przełamała swój strach. To czego się dowiedział po chwili wcale nie ułatwiło mu tego zadania - Elizabeth... - zaczął ze spokojem kiedy zajął miejsce pasażera - Jeśli tak się boisz to odpowiedź sobie na pytanie dlaczego to robisz. Skoro twoi rodzice zginęli w taki sposób, to dlaczego tak uparcie dążysz do tego by się nauczyć prowadzić? Bo chcesz? Jeśli tak to musisz się liczyć z tym że jazda samochodem nie opiera się jedynie na poprawnym parkowaniu. Musisz wyjechać na ulicę, bez tego się nie obejdzie. - może nie dzisiaj i nie jutro, ale niech się oswoi i przyjmie do wiadomości że prędzej czy później to ją czeka jak każdego kierowcę - Lizz... - uśmiechnął się do wampirzycy pokrzepiająco, a kiedy jej dłoń wylądowała na jego udzie, dłoń wampira spoczęła na karku dziewczyny. Przesunął po nim kciukiem wyczuwając niepotrzebnie napięte mięśnie - Jakoś damy radę, postaram ci się pomóc, ale nie denerwuj się niepotrzebnie bo teraz nie masz ku temu powodów. Gdzie... Możesz dziś spróbować skośnie parkować... Bo wczoraj miałaś z tym problemy i błagam... Nie wykorzystuj miejsca dla inwalidów bo to niedorzeczne. - Roy zerknął na wskaźniki i mruknął - Spójrz raz jeszcze. - benzyny było dostatecznie dużo. Nawiedził dziś już stację - A olej mam w garażu, to doleję jak wrócimy. I tak... Musisz się najeść, bo faktycznie długo tak nie pociągniesz, a skoro chcemy się jutro wybrać do miasta... Ruszaj.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:09, 02 Lip 2010    Temat postu:

Słowa chłopaka były pokrzepiające. Może rzeczywiście niepotrzebnie się spinała. - Tak, bo chcę. - przyznała się - Wiem, że to głupie wytłumaczenie, ale nie znoszę swoich ograniczeń i jeśli tylko jakiegoś jestem w stanie się pozbyć bądź jakoś pokonać, to robię co mogę by to zniknęło. - wyjaśniła - I tak, jestem uparta w tym względzie. - dodała czując przyjemny dotyk jego dłoni na swoim karku. Rozluźniał ją momentalnie. Jednak jednocześnie oprócz rozluźnienia coś jeszcze się z nią działo pod wpływem ciepła jego dłoni. Przestawała myśleć o jeździe. A to już nie było w tym momencie pożądane.

- Aaa.. No tak, masz rację - przytaknęła. W sumie to rzeczywiście, wszelkie wskaźniki spadały do minimum, gdy silnik był wyłączony. Dopiero, gdy się go odpaliło, widoczne były właściwe pomiary. - To co? Parkowanie po skosie a potem... Gdzie? Las? - zapytała ruszając sobie powoli w kierunku wybranego sobie miejsca na wykonanie tego manewru.

Powtórzyła parę razy wjazd na miejsce a potem wyjazd. W końcu jako tako dało się to znieść. - Dobra. - sapnęła kiedy po raz kolejny wycofała się z postoju. - To co? Przesiadka i jedziemy do lasu czy też... Ja mam spróbować nas tam dotelepać? - zapytała niepewnie, wrzucając na moment biegi na luz, by móc zsunąć stopy z pedałów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:27, 02 Lip 2010    Temat postu:

- Każdy ma jakieś ograniczenia. I nie jest najlepszym sposobem przełamywanie ich zaraz, teraz, tak na siłę. Wtedy masz jeszcze większe wątpliwości i opory, a to już naprawdę nie jest pożądane. - takie było jego zdanie. Nie wiedział czy podchodzi do jej problemu właściwie, ale chyba był w tym całkiem niezły skoro poczuł że napięcie mięśni Elizabeth ustępuje i stopniowo słabnie. Puścił ja by mogła robić to co zechciała stwierdzając - Las. Tu za bardzo nie ma na co się wybrać. Las, zostaje nam tylko las. - jakoś nie wyobrażał sobie zakradać się do stadniny na konie. Las był o wiele bezpieczniejszym i anonimowym miejscem żerowania. Nie odzywał się do Elizabeth kiedy ćwiczyła, bo nie musiał. Nie miał się o co przyczepić, potrzebowała wprawy i tyle, jak każdy - Twój brat ma prawo jazdy? - był ciekaw czy pierwszy z Prestonów sobie poradził z tym lepiej i szybciej niż Lizzy - Nie, nie... Dziś ci jeszcze odpuszczę. - nie żeby w nią nie wierzył, ale nie sadził by sobie z tym zadaniem poradziła - Wracaj tutaj... - miał na myśli miejsce pasażera - A ja poprowadzę. - tego mu jeszcze brakowało, by wykończyła się psychicznie.

/ Las w Seattle


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:58, 11 Lip 2010    Temat postu:

// Seattle / Galeria Handlowa


Jego wybryk wcale nie był żałosny. Był na prawdę bardzo sympatyczny a tylko na w tak dziwny i niezbyt wytłumaczalny w pierwszej chwili sposób zareagowała. Do tego widząc jeszcze po sobie jak purpurowe krople spływały po jej rękach jeszcze bardziej się zdenerwowała. Płacząca jak dziecko kobieta i tak była wyjątkowo żałosnym widokiem a wampir to już w ogóle. I czym ona tak bardzo się zdenerwowała? Przecież nie żartem, nie zabawą, nie kolejnym wygłupem, które przecież co chwila razem wyczyniali. Była wściekła na siebie za to jak potrafi rozwalić każdą fajną sytuację. I to jeszcze w taki sposób.

Roy opiekuńczym gestem zgarnął ją z miejsca, gdzie się złożyła w swojej paranoi i doniósł ją z powrotem do samochodu. Była mu wdzięczna za to. Bardzo. Jednak jeszcze bardziej się denerwowała przy tym, że postawiła go w takiej sytuacji. Nie miała ochoty nic mówić. Emocjonalnie miała wciąż totalną sieczkę w sobie i z trudem kawałek po kawałku starała się poskładać to znowu w całość oddzielając to, co uznała za swoje uczucia od tego czego nie rozpoznawała jako jej. Swoją drogą, to uznała, że powinna chyba odwiedzić psychologa. Albo od razu wampirzego psychiatrę. Rozchwiany emocjonalnie wampir to nie było coś dobrego. A tym bardziej, gdy przebywało się wśród ludzi. I z nim. Bo przecież to wszystko rozbiło się właśnie o niego i chłopakowi dostało się w sumie za niewinność. To ona była idiotką.

Posadził ją w samochodzie. Już nie było wokół nich tylu zaciekawionych i wścibskich spojrzeń. Dziewczyna sięgnęła do torebki i po chwili wyciągnęła paczkę wilgotnych chusteczek do demakijażu. Zawsze je z sobą nosiła a teraz musiały się przydać w dwojaki sposób zmywając resztki jej podkładu i pudru wraz ze śladami rubinu barwiącego jej policzki i dłonie. Zaczęła bez słowa powoli to robić. Nie chciało jej się wyciągać lusterka. I tak rozmiar zniszczeń jakie spowodowały łzy był tak duży, że po prostu musiała zmyć całość nie zastanawiając się nad tym co ma zachować a co nie.

Powoli skończyła ze swoją twarzą i zabrała się za ręce, które jeszcze były brudne. Dopiero po tym spojrzała się na chłopaka z dość smutnym wyrazem twarzy. - Przepraszam Roy... - powiedziała cicho - Narobiłam Ci tylko kłopotu... - dodała starając się panować nad sobą i mówić na tyle spokojnie, na ile była w stanie. Dojrzała jak jego bluza pokryła się w kilku miejscach plamami. Westchnęła zła na siebie, że i jego musiała ubrudzić przy tym wszystkim. Wyciągnęła rękę w jego stronę dotykając miejsca, które teraz mieniło się kolorem czerwieni. - Spiorę to, jak wrócimy do domu. - zadeklarowała wlepiając spojrzenie w jeden punkt na jego ramieniu. Łatwiej jej było się patrzeć na tkaninę niż na jego twarz. Materiał przynajmniej nie miał zawodu wypisanego na obliczu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:36, 11 Lip 2010    Temat postu:

Klapnął na betonie i założył ramiona na kolana patrząc jak Elizabeth nieudolnie, powoli, ale jednak doprowadza siebie do stanu sprzed piętnastu minut. Wsparł na ramionach brodę czekając aż w końcu on się pierwsza odezwie, bo sam nie widział powodów by zaczynać jakąkolwiek rozmowę. Analizując sobie to i owo w czasie potrzebnym jej na demakijaż nie wymyślił nic mądrego. Roy był strapiony tym co widział i w głębi zaczął się zastanawiać czy faktycznie nie zwalił na Lizz zbyt wiele. Miał na myśli cały ten cyrk z mieszkaniem. Pomyślał ze wystarczyłoby raczej jedynie uczyć ją jeździć i widywać się z nią raz na dzień i to jeszcze w ramach ograniczenia czasowego. Pomimo tego że chciał dobrze i wydawało mu się że tak jest, wyszło z tego coś diametralnie innego co postawiło go przed problemem z którym wypadało mu się teraz zmierzyć. Wzdrygnął się wyrwany z zamyślenia kiedy dłoń wampirzycy spoczęła na jego ramieniu - Hm...? Co mówiłaś? - musiał się mocno skupić by skojarzyć jej słowa - Aaa nie, nie przejmuj się. Nie musisz mnie przepraszać. Nic takiego się przecież nie stało. Każdemu mogą puścić nerwy. - uniósł wzrok na jej twarz, teraz wyglądającą już o wiele lepiej i na powrót kredowo bladą. Uśmiechnął się słabo i poklepał dłoń Elizabeth trochę niezdarnie - Chcesz jechać do domu?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:56, 11 Lip 2010    Temat postu:

Wcale nie zwalił na nią zbyt wiele. Dziewczyna wiedziała przecież doskonale co robi i na co się decyduje postanawiając z nim zamieszkać. Ba! Być razem z nim. Oboje przecież byli dorośli i oboje decydowali za siebie. Podjęte raz decyzje nie podlegały raczej możliwości wycofania się z nich. Poza tym to przecież nie było nic takiego strasznego razem zamieszkać, prawda? I ograniczenia czasowe nic by tu nie zdziałały. Ona na prawdę chciała z nim być. A to, że jej nerwy puściły, to była całkiem inna sprawa. I jej problem, chociaż może chłopak inaczej na to patrzył.

- Przepraszam, zachowałam się jak kretynka... I uświniłam Ci bluzę. - westchnęła widząc swoje koszmarne dzieło. Słyszała niegdyś, że wampir nie łzawi słoną wodą, lecz krwią. Miała na to teraz doskonałe potwierdzenie. Tylko szkoda, że w takiej sytuacji. - I narobiłam Ci masę problemów. - dodała jeszcze zmartwiona tym, że chłopak musiał się za nią tłumaczyć w drodze, aby ludzie nie zapytali co się stało.

Już było z nią trochę lepiej. Wciąż nie wiedziała czemu czuje się tak bardzo podirytowana a zarazem wzruszona i skąd w jej środku jakieś... sentymenty(?) się wzięły. Musiała na prawdę chyba zrobić sobie siekankę z emocji, usilnie starając się teraz je jakoś poskładać. Spojrzała się na swoją rękę, którą poklepywał teraz Roy a na której palcu widniała obrączka z podkładki czy nakrętki do śrubek. Uśmiechnęła się lekko, bardzo jeszcze niepewnie. - Wiesz, że w Europie nosi się ją na drugim ręku? - zapytała kiwając głową w stronę swojej dłoni - Na tym oznacza rozwód. Całkiem na odwrót. - powiedziała spokojnym, jakby wyjaśniającym tylko głosem. Akurat jej się tak skojarzyło.

- Tak, chyba tak. - przytaknęła na jego pytanie na temat powrotu do domu. Chyba dość miała na dzisiaj. Przynajmniej na tą chwilę. I nie miała zamiaru teraz chodzić pomiędzy ludźmi, bo każdy człowiek teraz powodowałby w niej kolejne nerwy. Takie irracjonalne, męczące uczucie, którego kompletnie nie rozumiała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:13, 11 Lip 2010    Temat postu:

- A tam... Szczerze rzecz biorąc całkiem fajnie teraz pachnie. - mruknął zaciskając nieznacznie usta. To była prawda, choć myślał że w życiu tego nie poczuje. Miał na swojej bluzie krew związaną z Elizabeth bardziej niż każda inna. I pachniała cudownie - Jaki problemów? Proszę cię, nie opowiadaj bzdur Elizabeth. - powiedział i zaczął się podnosić z ziemi pomagając sobie drzwiami - Zrozum, nic się nie stało, tak? Jest... Dobrze. - chwilowe zawahanie wskazywało na to że nie do końca wiedział czy naprawdę tak jest. Chciał w to wierzyć. Spojrzał na jej dłoń i zapytał zdziwiony - Na drugiej? Dziwne mają zwyczaje... - za to jej słowa o rozwodzie wydały mu się tak bardzo trafione, jak żadne inne dzisiejszego dnia. Przykład przykładem, ale Roy uznał że to całkiem sensownie podsumowywało całą sytuację która się teraz między nimi stworzyła - Okej... To zostań na tylnym... - mruknął - Tak chyba będzie lepiej, albo, jak chcesz... To siadaj obok mnie. - zostawił ja samą sobie i przeszedł na przód samochodu by dostać się na miejsce należne kierowcy, klnąc po cichu pod nosem na kluczyki, które jak zwykle mu się zgubiły.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:36, 11 Lip 2010    Temat postu:

- Fajnie? - mruknęła zdziwiona. Dziwne, że mu się to podobało. Ale w sumie racja, krew, to krew. Była nęcąca zawsze. Niezależnie od tego czy była ludzka, zwierzęca czy wampirza. Chociaż w tym ostatnim przypadku mogło być wiele możliwości interpretacji zapachu. W zależności od odczuć, które się ma do danej osoby. Nienawiść mogła spowodować agresję, sympatia takie miłe uczucie błogości a miłość? Zaczęła się przez moment zastanawiać jak to uczucie mogło by wpłynąć na interpretację zapachu krwi tej jednej osoby. Podniecenie? Chyba nie, bo to raczej jedno z drugim się nie wiązało. Może prędzej coś na kształt fascynacji, pragnienia w całkiem dziwnym tego słowa znaczeniu. No nie ważne. Mniejsza z tym. Podobało mu się i tyle. To dobrze. A w zasadzie to dobrze, że nie był na nią za to zły.

- Ano na drugiej. - przytaknęła i kiedy Roy zaczął się zbierać po prostu obróciła się na siedzeniu, na którym siedziała by usiąść prosto i móc zapiąć pasy. Wcale jej się nie spieszyło, by się przesiąść na przód i znaleźć się obok chłopaka. Jej nerwy jeszcze nie były w najlepszym stanie i lepiej, by się jej towarzysz nie musiał z nią męczyć widząc jej kiepski nastrój.

Po chwili Roy ogarnął się na tyle, by odnaleźć kluczyki. Ruszyli do domu a Elizabeth przez całą drogę milczała. Odchyliła tylko głowę w tył i kładąc ją na wezgłowiu zamknęła oczy starając się już całkiem wyciszyć i uspokoić. Nie miała wciąż za bardzo ochoty na rozmowę, więc skoro i on nie kwapił się do dyskusji, to i ona do niej nie dążyła. Miała chęć wrócenia do mieszkania i położenia się na łóżku zwinięta w kulkę. Najchętniej to by poszła spać, ale z racji tego, że była kim była, wchodził w grę tylko letarg. I to musiało jej wystarczyć.


// Port Angeles / Kawalerka Smith'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Transport / Samochody Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin