Pokój Edwarda.

Alice Cullen

Alice spojrzała na niego dziwnie.
Jasper musiał zgłupieć.
- Przykro mi, że musisz wysłuchiwać jego pokręconych myśli... Miewa gorsze dni, jak każdy z nas. Wiesz, ze wcale nie musisz tego robić, prawda?
Nie musisz wyjeżdżać...

Edward

-Muszę Alice. Jestem Wam to winien. Tyle mogę zrobić... -westchnął.

Alice Cullen

Pieprzysz Alice nie była tak powściągliwa jak Edward.
- Ona nic nie powie, wiesz?

Edward

-Ale nikt inny nie jest tego pewny... -mruknął coraz bardziej wściekły.

Alice Cullen

Głupia, głupia, głupia! Chciałaś go uspokoić a nie denerwować.!
- To moze należałoby ich przekonać - zaczęła Alice nieśmiało.

Edward

-Idź i powiedz to Rosalie...-mruknął z nadludzką siłą zamykając walizkę, mimo iż nie było to potrzebne- Ta blondyna ma ochotę rozwalić mnie przy pierwszej lepszej okazji.

Alice Cullen

- Ona ma ochote rozwalic wszystkich przy pierwszej okazji. To frustratka - skwitowala Alice

Edward

-Rosalie jest głęboka jak sadzawka. Każdy wie, że interesuje ją tylko jej wlasna uroda...-mruknał i się zamknął, kiedy usłyszał własne słowa. Przesadził.
-NIe kazdy.... -szepnął niepocieszony widząc minę Alice.

Alice Cullen

- Dziękuję, ze się poprawiłeś. - Alice skrzywiła się nieco - To frustratka, ale nie jest wcale taka płytka.

Edward

-Ale to ja....-zaczął nie kończąc wypowiedzi. TO ja słyszę jej myśli
-Nie ważne- uciął krótko.

Alice Cullen

Alice w kilku podskokach znalazła się przy Edwardzie. W kolejnym usiadła na jego walizce.
- Edwardzie, ja jednak myślę, ze powinienes porozmawiac z nami... znaczy się z całą rodziną...

Edward

Edward nachylił się nad Alice.
-Nie. ma. mowy. Podjąłem decyzję... -mruknął zły.

Alice Cullen

Alice nadal siedziala na tej cholernej walizce i machala nogami patrzac na Edwarda spode łba.

Jasper Hale

/z terenu przed domem

Jasper szybkimi skokami znalazł sie przy drzwiach od pokoju brata. Juz miał wejsc gdy usłyszał dobiegajace ze srodkla głosy. Bez trudu sie zorientował do kogo nalezały.
Zapukał kilka razy do drzwi i grzecznie czekał az go wpuszcza.

Edward

-Wejdź Jasper. Twoja kobieta posprzątała mi w pokoju, więc nie wygląda to tak tragicznie.... -mruknał próbując skierować myśli brata na inny tor.

Alice Cullen

Alice spiorunowała Edwarda wzrokiem
Jego kobieta?! A kopnąć Cię?

Jasper Hale

Jasper otworzył drzwi i wszedł do srodka. Wzrokiem obrzucił Alice a potem skierował cała swoja uwage na Edwarda
_witaj Edwardzie-powiedział z odrobina sarkazmu w głosie
-Moze powiesz mi łaskawie co to sie dzisiej działo w szkole?

Edward

-A ja myślałem, że już wszyscy o tym slyszeli....-westchnął odsuwając sie od Alice.

Alice Cullen

- Nie było nas w szkole. A ja mu nie powiedzialam wszystkiego - mruknęła Alice tak cicho jak tylko mogła.

Jasper Hale

Jasper nie spuszcał Edwarda ze wzroku.
-Usłysze wiec o co biega, czy mam sie w jakis inny sposob, innymi kanałami dowiedziec-czuł ze zaczyna sie irytowac z deczka

Edward

-Uratowałem Bellę Swan przed staniem się częścią karoserii auta jakiegoś nieodpowiedzialnego dupka. -mruknął stawiając małą walizkę przy drzwiach.

Alice Cullen

Alice nadal siedziała na dużej walizce i nie zamierzała z niej zejść.

Jasper Hale

Oczy jazz zwiekszyły swoja objetosc - Jak to uratowałes? W jaki sposób?
Nagle pewne mysl przeleciała mu przez głowe
-Edward..to nie mozliwe! Ty nie...-popatrzył groznym wzrokiem na brata

Edward

-Jestem bezczelnym dupkiem, który zagroził rodzinie...-powtórzył jego myśli, myśli Rose... -WIEM. Dlatego muszę coś z tym zrobić....-szepnął spoglądając na Alice- Skarbie zejdź z tej walizki...-mruknął.

Alice Cullen

Alice zacisnęła usta
To nie jest jedyne wyjście...
Spojrzała na Edwarda błagalnym wzrokiem, ale potulnie zeszła z walizki.

Jasper Hale

No taaak..mogłem sie tego po Tobie spodziewac-zachnał sie Jazz
-Musiałes pokazywac wszystkim jaki to mocnyi szybki jestes?! No tak..musiałes uratowac bliska Ci istote ludzka!-warknał tylko jakim kosztem..
Podszedł blizej do Edwarda i wysyczał mu w twarz-musiałes to zrobic? musiałes? pytam sie Ciebie. Czy chociaz przez chwile zastanowiłes sie co robisz?Czuł ze narasta w nim złosc na bezmyslne zachowanie Edwarda

Edward

-Gdyby coś zagrażało Alice... -mruknął zbolalym głosem- A jej uratowanie kolidowałoby z ujawnieniem naszej największej tajemnicy... To nawet wtedy... Zastanawiałbyś się chociaż przez chwilę? -W jego oczach można było zauważyć ból. On tego nie chciał. Nie chciał żeby Bella Swan była dla niego w jakiś sposób ważna. Ale nie mógł pozwolić jej zginąć. Po prostu nie byłby w stanie żyć ze świadomością, że już nigdy jej nie zobaczy. Ale teraz zamierzał wyjechać... więc co to za różnica?

Alice Cullen

Alice nie była pewna działań Jaspera. Nie mogła zobaczyc tego co się stanie. Wszystko było mgliste i zamazane. Przenosiła wzrok z Edwarda na Jazza przygotowana na to by w razie co stanąć między nimi.
Nie dopuszczę do tego

Jasper Hale

Jasper rzucił gniewne spojrzenie Edwardowi. Błyskawicznym ruchem chwycił za koszule brata, szarpnał i rzucił patrzac mu w oczy
-Jak mozesz porownywac sytuacje ktora miała miejsce ze mna i Alice! To nie dorzeczne.
Nie masz do tego zadnego prawa. Rozumiesz!-warknał ostrzgawczo.
-A Twoj postepek był karygodny!!. Nie wiem co postanowiłes zrobic, ale załatw to, bo inaczej ja to zrobie. Puscił Edawrda i czekał na to co powie. Cały czas kontrolował swoje odczucia, zeby panowac nad emocjami. Czuł wielki zal pomieszany ze złoscia.

Edward

-Bo co? -szarpnął się tak, że znacznie 'odsunął' od siebie Jaspera.
-Nic jej nie zrobisz... -zawarczał- ROZUMIESZ JAZZ? Ona NIC. NIKOMU. Nie powie. Nie wolno wam karać jej za mój błąd. -warknął i kopnął większą walizkę tak, że wyważyła drzwi od pokoju Edwaarda i spadła ze schodów.

Alice Cullen

Alice drgnęła. Normalnie ją przestraszył. Spojrzała na Jaspera i stanęła przy nich.

- Jazz - powiedziała cicho - Nie odzywaj się nawet słowem przez chwilę i wysłuchaj co mam do powiedzenia. Ty rówież Edwardzie - ciekawe, ze tak cichy głos tej niepozornej i drobnej dziewczyny potrafił nabrać tak twardego tonu.

- Nikt jej nic nie zrobi, bo to moja przyjaciółka. - przenosiła spojrzenie z jednego na drugiego. - Jazz.. - przerwała widząc, ze chłopak chce coś powiedzieć.- Wiem, ze mnie kochasz i chcesz mnie chronić. To słodkie. Ale Bella jest moją przyjaciółką, a przynajmniej będzie i byłoby mi strasznie przykro - spojrzała na niego wymownie. Jej spojrzenie mówiło: "Zraniłoby mnie to strasznie" - gdyby cokolwiek jej się stało. Poza tym Edward jest zdecydowany bronić jej, a ja nie chcę żebyście się bili. Nie chcę, żeby któremukolwiek z was coś się stało. Rozumiecie? Obaj?

Jasper Hale

Jasper miał powoli tego dość. Z jednej strony edward broniacy z taka zaciekłoscia tej beznadziejnej dziewczyny, a z drugiej strony jego ukochana Alice, mówia o przyjaźni.
-Aliceeeee...-wykrztusił słyszac jak mówi o przyjaźni- ze co! ze Wy ..przyjaciółki?..kiedy? gdzie/ Jak?!. W jego oczach małowało sie niedowierzanie pomieszane z odrobina ironii, ktora słychac było w jego słowach. Jego oczy pociemniały a na ustach pojawił sie jadowity usmieszek. Przez ułamek sekundy jego oczy zaiskrzyły by potem stac sie matowe.
-To sie w pale nie miesci-rzucił spojrzenie w strone Alice- Jak mogłas!!!!!!!!! Zdradziłas mnie i nasza rodzine. Czy nie wiesz do czego takie zachowanie moze prowadzic. I jeszcze na złosc wszystkiemu stoisz po jego stronie-wskazał palcem Edwarda. Jak mozesz?! A gdzie lojalnosc, przymierze z rodzina? Pamietaj jedziemy na tym samym wozku do cholery-przeklał siarczyscie.
-Kolejny raz bedziemy musieli sie wynosic bo jemu zachciało sie ratowac zycia ludzkiej istocie, ha!. W jego głosie słychac było coraz wiekszy jad i sarkazm.
Złapał szybkim ruchem kurtke z oparcia krzesła. Zblizył sie do Edwarda i wpatrujac sie w niego swidrujacym wzrokiem wysyczał mu prosto w twarz
- Powiedz mi czy ona naprawde była warta tego, zeby za cene jej zycia, zniszczyc nasze? Odpowiedz sobie na to pytanie!
Jeszcze raz obrzucił spojrzeniem dwojke wampirów po czym wyszedł.

/garaz

Alice Cullen

Alice patrzyła za Jasperem w ciężkim szoku.
O nie, mój drogi! Tak to nie będzie! Tego to ty mi nie zrobisz! Szybko ukryła wizję przed Edwardem.
- Nie ma mowy! - syknęła gniewnie i spojrzała na brata - Ty tu zostajesz. Nie waż się wyjeżdżać dopóki nie wrócę. Jeden porywczy idiota w osobie Jaspera w tej rodzinie wystarczy! - Alice nigdy nie była tak wściekła. Czuła jak złość eliminuje wszystkie inne uczucia, które do tej pory sie w niej gnieździły. Wypadła za Jasperem

//garaż

Edward

Edward rozejżał się po pokoju lekko zszokowany. To nie tak miało być. Oni wszyscy nie powinni się pokłócić przez neigo... Tego mu tylko brakowało.

Alice Cullen

// las

Wpadła do pokoju Edwarda jak bomba.

- No dobrze, z Jasperem sprawa rozwiązana, teraz Twoja kolej - wycelowała palcem w pierś Edwarda.

Edward

-Też mam od Ciebie uciec? -zapytał zanim ugryzł się w język. Nie chciał być niemiły, mimo wszystko.

Alice Cullen

Alice spiorunowała go wzrokiem.
- Siadaj na tyłku i wysłuchaj co mam ci do powiedzenia - powiedziała trzymając nerwy na wodzy.

Edward

Edward obrzucił ją spojrzeniem i usiadł grzecznie tak jak mu kazała. Alice chwilowo blokowała przed nim wszystkie swoje myśli, toteż wolał wysłuchać co ma mu do powiedzenia.

Alice Cullen

- Nie wyjedziesz Edwardzie, bo jesteś potrzebny tutaj. Zostaniesz, bo potrzebny będziesz. Nie chrzań mi, że naraziłeś rodzinę na niebezpieczeństwo i dlatego wyjeżdżasz... Zostaniesz właśnie po to, zeby jej bronic. Ona nikomu nic nie zamierza mówić. Jak myślisz Edwardzie, co zmieni Twój wyjazd? Myslisz że ona zapomni ot tak, bo zejdziesz jej z oczu? Myślisz, że nie będzie zadawała pytań? - Alice usiadła obok Edwarda.

Edward

-A myślisz, że przy mnie jest bezpieczna Alice? A co jeśli to ja będę najgorszym niebezpieczeństwem jakie mogło jej się przytrafić? Ta dziewczyna ściąga na siebie dosłownie KAŻDY wypadek. Jeżeli w Forks pojawiłby się jakiś zmutowany dinozaur to możesz być pewna, że pójdzie dokładnie w stronę domu Belli- jęknął.
-Ale po co jej jakiś potwór?! Skoro największy z nich uratował jej życie hmm? -warknął- Nie mam siły się już kontrolować... To kiedy rzucę się jej do gardła to tylko kwestia czasu...-szepnął zbolałym głosem, zaciskając zęby na wspomnienie zapachu Belli- To właśnie dlatego muszę wyjechać. Nie narażę tej dziewczyny na śmierć... a Was na zdemaskowanie.