Pokój Alice.

Alice Cullen

- Tak sobie gdybam.... - stwierdziła Alice skubiąc brzeg koszulki. - No bo Jazz.. Weźmy na przykład Istena... On jest tak cudownie miły i szalenie szarmancki.... I przy tym tak strasznie samotny... Czasem ma taki dziwny smutek w oczach... I gdyby tak... - Alice nie bardzo wiedziała jak ubrać w słowa to co myślała w tej chwili.

Jasper Hale

-Alice-zwrocił sie do niej usiadzmy i porozmawiajmy spokojnie-powiedzial wskazujac fotel.
-To prawda ze on jest symptayczny i masz racje ma smutek w oczach. Ale nie rozumiem do czego zmierzasz?

Alice Cullen

- O rany Jasper... - Alice poirytowała się nieco - Ja go polubiłam... Chciałabym żeby był szczęśliwy, nooooo

Jasper Hale

-Posłuchaj mnie-zwrocił sie w strone Alice- wiem ze chcesz jego szczescia, polubiłas go , ja mimo ze go nie poznałem jak Ty tez go polubiłem ale....-zawachał sie na moment po czym spojrzał swoimi wielkimi acz spokojnymi oczami na nia-tiu nie chodzi tylko o to , prawda?-wyczekiwał co powie

Alice Cullen

- A o co ma chodzić? - Alice uciekła spojrzeniem w bok.

Jasper Hale

Jazz dotknał dłonia jej policzka.
-Alice-powiedział spokojnie patrzac jej prosto w oczy-wiem znam Cie nie od dzisiaj-usmiechnał sie-i wiem ze cos jeszcze jest na rzeczy, wiem to wiec prosze nie probuj kombinowac-chytry usmieszek przemknał po jego twarzy

Alice Cullen

- Ale ja... - Alice spojrzała Jasperowi w twarz - ale ja nic nie kombinuję... Naprawdę... Ja tylko... Ja tylko chcę zeby się udało, noooo...

Jasper Hale

-Alice-szepnał -to juz wiem..powiedz co jeszcze. Wiem ze miałas wizje i ona z pewnoscia nie dotyczyła tylko jego o ile wogole.

Alice Cullen

- Nie powiem - Alice wyskoczyła jak z procy - I... nie, nie dotyczyła tylko jego... właściwie prawie wcale nie dotyczyła jego. Ale Ci nie powiem. Właściwie to powiem tylko częściowo.. właściwie to prawie nic ci nie powiem... Ale jak sie uda to wszyscy beda zadowoleni... w ostatecznym rozrachunku - intensywnie nad czymś myślała

Jasper Hale

-Alice!-warknał. Zaczynał byc zniecierpliwiony
-Nie baw sie ze mna w kotka i myszke, dobrze. Poprosiłem zebys mi konkrety powiedziała, ale skoro nie chcesz....to juz Cie nie mecze. Wstał, pocałował ja w czolko i jakby od niechcenia wyszedł z pokoju zostawiajac ja sama zamyslona.

/teren przed domem

Alice Cullen

Alice nie zauważyła że Jasper wyszedł.
- Wiesz, Jazz... nie mogę Ci wszystkiego powiedzieć, bo się wkurzysz. Ale bedziemy miec znów gości... Kolejne wampirzyce pojawia sie w Forks. W tym jedna... - Alice zdała sobie sprawę, ze mówi do czterech ścian i całej zgrai stojących u niej w pokoju sprzetów.
- Jasper - warknęła i otworzyła okno
- JASPER! - wydarła się

Alice Cullen

Alice wyrzuciła co jej na wątrobie leżało. Po odpowiedzi Jaspera trzasnęła oknem i wybiegła na dwór

// teren przed domem

Alice Cullen

//pokój Edwarda

Alice wpadła i pośpiesznie sie przebrała. Nie lubila wychodzic w niezbyt swiezych ciuchach. Wybrała granatowe rybaczki i granatowa koszulke, narzuciła błekitny sweterek. Wsadziła do kieszeni portfel i komórkę.

Alice Cullen

W chwili gdy wsuwała do kieszeni telefon nadeszła wiadomość:

"Cześć! Tu Isten. W końcu Twój numer mi się przydaje. Bardzo chiałbym się z Tobą
zobaczyć, tylko nie wiem czy masz czas. Muszę z kimś pogadać, a Ciebie znam tutaj najlepiej. Czekam na odpowiedź... "

Z usmiechem odpisała.

Za pół godziny będę w kafejce.
Marzę o capuccino Smile

Bardzo
chętnie się z Tobą zobaczę.
PS. Nie patrz na gitare wilkiem Wink

Alice Cullen

Schowała telefon i śmignęła do kafejki

// Forks / kawiarenka

Jasper Hale · Wysłany: Sob 1:15, 14 Mar 2009 Temat postu:

/z wodospadu

Jazz przemknał szybko po schodach do pokoju Alice. Otworzył drzwi i połozył ja na łozku.
-Jestesmy, zyczysz sobie czegos?-spytał z usmieszkiem

Alice Cullen · Wysłany: Nie 13:23, 15 Mar 2009 Temat postu:

Alice zapadła w kolejną wizję. Zbladła, o ile było to jeszcze możliwe...
- No nie - jęknęła zaniepokojona - akurat gdy wyjeżdżam... Twoja przyjaciółka wróciła. Twoje dwie przyjaciółki. Wróciły - poprawiła się cedząc każde słowo - Znaczy wrócą... - warknęła cicho - Lizz i Maria... Nienawidzę tego Jasper... Nienawidzę gdy coś się tak psuje! - pełna cichej rozpaczy, która nie chciała się podzielić, zaczęła pakować walizkę.

Jasper Hale · Wysłany: Nie 22:35, 15 Mar 2009 Temat postu:

Słyszac imiona dwoch wampirzyc Jaspera zamurowało na moment. Jego oczy stały sie puste by potem przybrac ciemniejszy kolor ale bynajmniej nie z głodu. Nabrał głeboko powietrza westchnał i poczuł jak strózka zimnego potu spływa mu wzdłuz kregosłupa
-Czego one tutaj chca?-warknał
-Jeszcze Lizzy no powiedzmy ze jestem w stanie zrozumiec ale Maria???
-Alice-zwrocił sie nagle do dziewczyny, czy mozesz powiedziec mi cos wiecej kiedy to moze sie zdazyc..mam na mysli Marie?

Alice Cullen · Wysłany: Nie 22:44, 15 Mar 2009 Temat postu:

- Już... właściwie to już tu jest... tylko dopiero teraz ją zobaczyłam - westchnęła - bo dopiero teraz zdecydowała się ciebie szukać

Jasper Hale · Wysłany: Nie 22:52, 15 Mar 2009 Temat postu:

-Alice ale o ktoremj teraz mowisz-spytał patrzac jej głeboko w oczy. Poczuł dziwny strach, ktorego nie potrafił okreslic.

Alice Cullen · Wysłany: Nie 22:58, 15 Mar 2009 Temat postu:

- O Marie. - domykała właśnie walizkę

Jasper Hale · Wysłany: Nie 23:04, 15 Mar 2009 Temat postu:

Jazz przymknał oczy. Czuł jak fale zimna i ciepła na zmiane przebiegaja po jego ciele. Wiedział co to oznacza. wiedział z czym bedzie musiał sie zmierzyc.
-Ech.. 0westchnał tylko-czego ona tutaj chce. mam nadzieje ze nie..-urwał nie dokonczywszy zdania. Podszedł do alice i przytulił ja

Alice Cullen · Wysłany: Nie 23:05, 15 Mar 2009 Temat postu:

- Jazz... - przytuliła się - Jazz.. uważaj na siebie, dobrze?

Jasper Hale · Wysłany: Nie 23:09, 15 Mar 2009 Temat postu:

Pocałował ja w czubek głowy a potem w pliczej z czułoscia. Spojrzał w jej oczy i powiedział-przyrzekam. Delikatny usmiech odnalazł wyjscie i zagoscił na chwil kilka na jego twarzy.
-Pomóc Ci z tymi bagazami?-spytał. chciał zrobic cokolwiek zeby czyms innym zajac mysli

Alice Cullen · Wysłany: Nie 23:14, 15 Mar 2009 Temat postu:

- Właściwie się spakowałam już - uśmiechnęła się - ale... możesz się zająć mną. Mam jeszcze chwilkę.

Jasper Hale · Wysłany: Nie 23:19, 15 Mar 2009 Temat postu:

Jasper niewiele myslac przyciagnał do siebie Alice i zblizył swoje usta do je warg. Usiadł na rogu kanapy i posadził sobie Alice na kolanach twarza w jego strone. raz jego pocałunki były delikatne to innym razem bardziej łapczywe jakby chciał złapac jej usta i nie puscic. Na koniec usmiechnał sie i czule pogładził po policzku. Ukrył swoja twarz w jej włosach i wyszeptał-kocham Cie Alice. Pocałował w szyje przymykajac oczy. chciał zapamietac kazdy jej pocałunek, kazdy dotyk, zapach jej skory.

Alice Cullen · Wysłany: Nie 23:22, 15 Mar 2009 Temat postu:

Alice zaśmiała się
- Też cie kocham Jazz - oddawała jego pocałunki. Wplotła palce w jego włosy. Ukąsiła go w usta. Nagle rozległ się dźwięk smsa. Alice wygrzebała telefon z kieszeni. Odczytała wiadomość.
- To od Istena, Jazz... Muszę iść, kochanie. - ucałowała Jaspera namiętnie i chwyciła walizkę. - Nie możesz mnie odwieźć Jazz - jekneła.

Jasper Hale · Wysłany: Nie 23:35, 15 Mar 2009 Temat postu:

Jasper spojrzał na Alice a w jego oczach zagoscił smutek.
-Uawazj na siebie-krzyknał w jej strone. Wstał i delikatnie pocałował ja na pozegnanie. Czuł jakby ten pocałunek go sparalizował.

Alice Cullen · Wysłany: Nie 23:44, 15 Mar 2009 Temat postu:

- Ty też - ucałowała go i razem z walizką wybiegła z domu.

// forks / motel u selene / pokój Istena

Jasper Hale · Wysłany: Pon 21:57, 16 Mar 2009 Temat postu:

Jazz ocknał sie po chwili. Czuł sie jkaos dziwnie, jakby nie był soba. Z zamyslenia wyrwał go dzwiek smsa. Sprawdził komórke i odczytał wiadomosc.
-Dam sobie rade i bede uwazac. Nie martw sie o mnie powiedział w myslach i usmiechnał sie oczami.
Złapał z oparcia kurtke i wyszedł na zewnatrz.

/teren przed domem

Alice Cullen

//teren przed domem

Wszystko tutaj boleśnie przypominało jej o tym kim była wcześniej i o tym kim się stała teraz.
Schowała twarz w ramionach Edwarda i załkała bezgłośnie.
- Nie zostawiaj mnie samej, dobrze? - pokój ją przerażał, jak wszystko w pustym domu. Jej ciałem wstrząsały dreszcze.

Edward

- Zostanę jak długo będziesz potrzebowała - polożył ją na łóżku i usiadł obok niej. Głaskał ją uspokajająco po plecach bo czuł jej dreszcze.
- Będzie dobrze. Jutro zapolujemy. Dzisiaj musisz trochę odpocząć - pocałował ją gdzieś w skroń i wlepił wzrok w sufit. Dalej nie mógł się pogodzić z tym,że ją uderzył. Dlatego położył dłoń na jej brzuchu i delikatnie go pogładził.

Alice Cullen

- Wiesz dobrze, ze tego głodu nie zaspokoi krew zwierząt. - powiedziała kuląc się w sobie.
- Zniszczę salon, doszczętnie... - mruknęła stwierdzając iż monotonny masaż Edwarda wycisza ją wprowadzając w stan dziwacznego otępienia.
- Przepraszam za fortepian... Obiecuję że go odkupię. - westchnęła przymykając oczy. W gardle paliło ją niemiłosiernie i dałaby wszystko by to pieczenie złagodzić. Najgorsze jednak było to że wraz z tym pieczeniem nadchodziły dreszcze podniecenia. Jej wyczulone i przewrażliwione zmysły reagowały na dotyk drugiej istoty w sposób, który Alice za wszelka cenę starała się ukryć przed Edwardem. Starym sposobem zaczęła liczyć po japońsku.

Edward

Słuchał tego co mówi i marszczył czoło. Nie pozwoli jej zniszczyć domu.
- Nie zrobisz tego Alice - dalej gładził ją po brzuchu jakby to miało jakoś pomóc i przeprosić ją za to co zrobił.
- Alice...przepraszam za to co zrobiłem. Nie panuję ostatnio nad sobą tak jak zwykle. Te wszystkie problemy mnie przytłaczają i już nie wiem co mam myśleć. Wiesz,że nie zrobiłem tego specjalnie,prawda? - odwrócił głowę i spojrzał jej w oczy. Pogłaskał ją delikatnie po policzku.

Alice Cullen

- Nie szkodzi, naprawdę. Nic się nie stało - na wspomnienie o uderzeniu dostała gęsiej skórki i aż się wzdrygnęła.
- Zrobiłeś to co trzeba było zrobić. - skwitowała ugodowo. Przytuliła policzek do jego dłoni.
- Dlaczego ja jestem sama, Edwardzie? Co jest ze mną nie tak? Dlaczego uciekam od nich a może oni ode mnie? - westchnęła przymykając oczy.

Edward

- Nie jesteś sama. Masz mnie i rodzinę.Wiesz,że nigdy Cię nie zostawimy - teraz głaskał ją jakoś po ramieniu. Nie chciał żeby Alice myślała,że jest sama. Edward nigdy by jej nie zostawił.
- Chodź tu - westchnął i lekko ją uniósł kładąc na sobie. Przytulił ją mocno do siebie wsadzając nos w jej włosy.