Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Dom Dutton'a
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:23, 27 Maj 2009    Temat postu:

- Słucham?! - pochylił się do przodu - Co zrobiłaś?! - opadł znów na oparcie fotela i przyłożył sobie dłoń do czoła. Nie wierzę... - Patrzył na nią z mieszaniną wściekłości, złości i żalu na twarzy. Zamknął już dawno ten temat, a ona na nowo go otwierała. - Co się stało ze nagle zmieniłeś decyzję? - zapytał ironicznym tonem. Wiedział że coś musiało ją do tego zmusić. Sądził że nie działała bezinteresownie. Syriusz zaczął mu się wyrywać, ale trzymał go nie dopuszczając do ucieczki. Podrapał go uspokajająco za uchem, ciagle wptrując się w Kate.
To tak nie może być... Nie może mi tego zrobić... Co ja mam zrobić...? Był rozdarty pomiędzy resztkami uczucia do Kate a niechęcia za to co mu zrobiła. Benjamin... To ona cię zostawiła, nie ty ją.. Ona odeszła... Wstał nagle i zostawił kota. - Nie zjedz go proszę... Ja... - zawahał się - Muszę pomysleć. Rozgość się - powiedział niepewnie. - Wrócę za jakiś czas.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Benjamin dnia Nie 17:39, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:03, 14 Cze 2009    Temat postu:

/ Szpital

Wszedł cicho do domu. Dobrze wiedział, kto tu na niego czeka. Nie pomylił się. Kiedy tylko wszedł Kate podpłynęła do niego zgrabnym ruchem i zrzuciła mu ramiona na szyje. Robiła tak zawsze, kiedy tylko chciała coś od niego uzyskać. Zaświergotała radośnie - Benjamin! - Może kiedyś to coś by ci dało... Uchylił się przed jej dłońmi i powiedział tylko - Nie przeszkadzaj mi teraz, proszę. - poszedł do kuchni i zobaczył Syriusza całego i zdrowego. Pochylił się nad nim i pogłaskał. Kate dreptała mu po piętach i zatrzymała się przy nim. Pociągnęła zgrabnym noskiem - Człowiek, zmiennokształtna i ... wampirzyca? - Benjamin zesztywniał słysząc wyrzut w jej ostatnim słowie. Wyprostował się i spojrzał jej w oczy, które zmrużyła niebezpiecznie - I wampirzyca. - powiedział ze spokojem spoglądając na nią z góry. Sobhian Blackrose. Kate zacisnęła pięści - To nic ci nie da - ciągnął spokojnie - Siedź tu, mną się nie przejmuj. Skoro przyjechałaś za mną to podejrzewam, że nie masz gdzie mieszkać... - skrzywił się lekko widząc zaskoczenie na jej twarzy - Wpadłem tylko przebrać się i odświeżyć - obrócił się i poszedł do sypialni po czyste ubrania. Jego wybór padł na ciemnozieloną koszulkę i czarne spodnie. Udał się do łazienki gdzie wziął niezbyt relaksującą kąpiel. Czuł że Kate cały czas kręci się pod drzwiami. Wyszedł z łazienki zapinając pasek u spodni. Stała przed drzwiami, z których wyszedł jej mąż - To nic nie da Kate. Ja nie zmienię zdania. - z tymi słowami minął ją ostrożnie. Wziął Syriusza na ręce i sięgnął po kluczyki do auta i zostawił wściekłą Kate samą w domu. Poszedł do garażu i wsiadł do samochodu. Białego kota usadowił na siedzeniu dla pasażera. Jeśli nie złoży ponownie pozwu o rozwód sam to zrobię. Nie zostawię tak tego. Czarne Volvo wyjechało na ulicę. Benjamin okręcił leniwie kierownicą przygryzając paznokcie u lewej dłoni. Skierował się do domu Sobhian.

/ Dom Sobhian Blackrose


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aprilan
Vampire



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bruxelles
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:58, 08 Lip 2009    Temat postu:

/Ulica
April podeszła cicho do drzwi i uśmiechając się lekko do siebie przeczytała jeszcze małą notkę. Wiedziała, że nie powinna się tak ulatniać bez żadnej wiadomości.

Dzięki za wszystko Benjaminie,
życzę ci wszystkiego najlepszego w życiu.
Jakkolwiek się będę zachowywała
jak mnie kiedyś zobaczysz
nie bierz tego do siebie.
Pamiętaj, że ja zawsze chodzę
własnymi drogami Smile.

Aprilan

PS. Mógłbyś od czasu do czasu sprawdzić
Co z moją bratanicą Dorcas?
Mieszka tam gdzie ja mieszkałam.


Gdy wsunęła kartkę pod drzwi, wsiadła do swojej Impali i odjechała z nieodłącznym melancholijnym uśmieszkiem na twarzy. Wiedziała, że musi o wszystkim zapomnieć, ale nie mogła uciec od wszystkiego i wszystkich bez nawet takiej notki.

/Seattle/Port


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:55, 09 Lip 2009    Temat postu:

/ Kawiarnia / Seattle / Forks / Obrzeża

Zaprkował przed swiom domem. To jest jeszcze mój dom? Zastanawiał sie czy nie zapukać. Uznał że nie należy przesadzać. Nacisnął klamkę. Zamknięte? Wrócił do samochodu kręcąc głową i czując się z lekka podirytowany. Musi jej nie być. Kiedy otworzył drzwi faktycznie po Kate nie było śladu. Rozejrzał się i zauważył że jej rzeczy nadal tu są. Widać gdzieś poszła. Nie tracąc czasu poszedł do swego pokoju i wyciągnął stary podniszczony plecak. Naupychał w niego tyle ubrań ile sie dało. Wziął parę płyt i kilka książek. Kiedy wychodził zauważył małą kartkę pod drzwiami stanął nad nią. Czyżby zostawiła mi wiadomość? Schylił się i przeczytał wiadomość nie od Kate jak się spodziewał tylko od April. Lekko zdziwiony tym czego się dowiedział zamknął drzwi i przekręcił w nich klucz. Schował kartkę do kieszeni i pojechał do budynku, który teraz uważał za swój dom.

/ Dom Sobhian Blackrose


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:30, 06 Lut 2010    Temat postu:

/ Dom Sobhian Blackrose

Nie podejrzewał że wróci tutaj. Nie pamiętał kiedy tu był po raz ostatni. Jego przysłowiowy skromny mały, biały domek. Mały. Dwa pokoje, kuchnia, łazienka. Kawałek ogrodu. Mieszkał tu już jakiś rok nim poznał Sobh. Dzielił dom z Syriuszem. Czasem wpadał Takeo, wpadła Kate. Teraz bo jego byłej żonie nie było śladu. Otworzył drzwi a z wnętrza budynku powiało chłodem. Było w środku prawie tak zimno jak na zewnątrz. Dawno już nikt w nim nie przepalał. Zalatywało lekko czymś zbutwiałym, wilgocią. Było tu tak samo pusto tak jak w domu który opuścił, ale jednak lepiej. Tutaj nigdy nie było wampirzycy. Jego dom znajdował się na szarym końcu obrzeży. Daleko od domu Sobh jeszcze dalej od domu Mariki i Adama. Cisza i spokój. Ideał - Witaj na starych śmieciach Syriuszu. - powiedział do kota w swoich ramionach przekraczając próg - Jak kiedyś. Pamiętasz? Taki mały byłeś... - mówił do niego bo tak było przyjemniej. Cisza nie dzwoniła w uszach, nie pozwalało to zwariować. Rozejrzał się po znajomych kątach. Wszystko było takie jak pozostawił tylko że porośnięte warstwą kurzu - Tylko nie uciekaj tak jak kiedyś... - mruknął do kota stawiając go na ziemi - Dziwnie by wyglądało gdybym od samego rana skakał za tobą po drzewach. - strzepnął parę białych kłaczków z kurtki i patrzył z góry na kota który powędrował do jednego z pokoi z nosem przy ziemi. Wrócił do samochodu i wyciągał z niego swoje bagaże. Kartony z drobiazgami po Sobh zaniósł do większego pokoju, wraz z torbą ze swymi rzeczami. Do mniejszego pokoju trafiła torba Jean jak i jej zabawki, których szczerze mówiąc nie miała wiele. Głównie były to kredki, wszystko czym dało się malować czy rysować i bloki. Obrzucił ten pokój wzrokiem. Będzie potrzebować biurka... Plany co do niej się nie zmieniły. Dalej miała iść do szkoły. Przecież musieli żyć normalnie. Zamknął drzwi. Potarł skostniałe dłonie. Był głodny jak wilk ale to musiało poczekać. I tak nie znajdzie tu niczego zdatnego do spożycia, a najpierw wypadało ogrzać wnętrze. Wyszedł na tył domu gdzie było ułożone drewno. Wziął tyle ile mógł pomieścić w ramionach i poszedł do pieca. Zapatrzył się na płomień zapałki. Pokręcił głową i podpalił cienkie drewienko od którego miała zająć się cała reszta. Kiedy uzyskał zamierzony efekt rozkręcił wszystkie kaloryfery w domu. Nie wiedział od czego zacząć. Musiał usiąść i pomyśleć. Zawędrował do kuchni a spod zlewu wyciągnął ścierkę od kurzu. Wykręcił ją pod bieżącą i wytarł pospiesznie powierzchnię szafek, blat stołu i krzesła. Tak by zapewnić sobie jakieś minimum czystości. Usiadł przy stole i wpatrzył się w okno. Leżał przed nim otwarty zeszyt, a w prawej dłoni trzymał długopis którym uderzał rytmicznie w lewy kciuk.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:55, 08 Lut 2010    Temat postu:

Popatrzył na to co spisał. Przypomniało mu się jeszcze o tym że do posłania Jean do szkoły potrzebny jest jakikolwiek dokument potwierdzający jej tożsamość. Wyciągnął telefon i zadzwonił do Paul'a. Półwampira z którym załatwiało się takie sprawy. Uzgodnił z nim wszystko, sprawnie i bez problemów. Zadzwonił na lotnisko. Najwcześniejszy lot był dopiero na 12. Nic innego nie udało się dla niego wyszukać. Powłóczył się po domu bo nie chciał siedzieć w miejscu. Drażniło go takie nic nie robienie. Chwycił w pół Syriusza i uniósł go w górę - I jak? Pamiętasz już? - kot popatrzył na niego tym specyficznym jakby inteligentnym i tajemniczym spojrzeniem zielonych oczu. Benjamin pokiwał głową i westchnął patrząc na kartony. Jutro, albo wieczorem. Teraz nie... Spojrzał na zegarek. Była ósma rano. Odstawił Syriusza. Postanowił udać się do sklepu. Najlepiej pieszo by jak najwięcej mu to zajęło. Wyszedł od tyłu. Po raz pierwszy z taką chęcią korzystał ze swego daru. Nie chciał nikogo spotykać., nie chciał z nikim rozmawiać. Niewidzialność to umożliwiała.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Benjamin dnia Pon 17:55, 08 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:38, 08 Lut 2010    Temat postu:

/ Sklep / Ulica / Centrum

Spojrzał do zeszytu rozłożonego na stole. Nie wiedział dlaczego, ale zrodziła się w nim mania sprawdzania punkt po punkcie czy dobrze robi. Przez to co stało się ostatnio chciał być dokładny, bardzo dokładny. Nie wiedział co przeoczył i nie chciał już popełniać kolejnych błędów. Pochował to co kupił do szafek i do lodówki. Syriusz otarł się o jego nogi - Tak. O tobie też nie zapomniałem. - przykucnął i pogłaskał kota. Wskazał na jego miseczkę - Tam masz świeżą karmę, wodę... Wyjeżdżam za chwilę i wrócę wieczorem, tak? - poszorował go za uchem i wstał. Udał się do łazienki i doprowadził do porządku. Wybór czarnej koszuli wydawał mu się całkowicie naturalny i zgodny z tym co czuł. Zostawił rozpięte dwa ostatnie guziki u góry by go nie dusiło. Przesunął dłonią po srebrnym łańcuszku. Dostanie go. Tak jak chciałaś... Czuł się w tym nie naturalnie i drętwo, ale nie miał wyboru. Wzruszył ramionami i zmarszczył czoło kiedy grzywka nie chciała się ułożyć. Jak zawsze trochę sterczała. Poszedł do kuchni i upewnił się ze jego jedyny towarzysz ma wszystko czego mu potrzeba - Żebym nie musiał cię szukać jak wrócę. - przykazał mu i chwycił swój zeszyt. Razem z manią przestrzegania kolejnym punktów, narodziło się uczucie posiadania tego zeszytu zawsze przy sobie - To narazie przyjacielu. Do wieczora. - mruknął i zamachał dłonią. Wciągnął na siebie kurtkę i wyszedł w z domu. Wsiadł w samochód i udał się do Seattle. Pierwsze w kolejności było biuro Paul'a

/ Seattle / Biuro Paul'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:36, 18 Lut 2010    Temat postu:

/ Lotnisko / Ulice

Całą drogę od Nowego Yorku aż do Forks przespała. Najpierw w samolocie, gdzie na lotnisku rozpłakała się, a następnie gdy już była w samochodzie. Potrzebowała snu. Snu, który by zregenerował jej nadszarpane nerwy i rozpacz jaka się w niej kryła. Spała chyba dość długo, nawet nazbyt długo bo gdy się obudziła było już jasno na dworze, a słońce świtało ku górze. Rozejrzała się nieprzytomnym wzrokiem po nieznanym jej miejscu. Przetarła oczy myśląc, ze jej się to tylko śni. Ale gdy otworzyła je szerzej wciąż znajdowała się w nieznanym jej pomieszczeniu. Zaczęła drżeć ze strachu. Taty nie było. Zaczęła się bać. - Tato! - zawołała, ale nikt jej nie odpowiedział. - Tato! Tato! Tato!!! - zaczęła się wydzierać na całego wpadając w szał. Skuliła się cała i objęła dłońmi kolana mocno przyciskając je do siebie. Kołysała się na łóżku w przód i w tył jak by miała chorobę sierocą. - Ja chcę do domu. Gdzie jest mama. Gdzie jest tata? - mówiła głośno co raz bardziej się trzęsąc z strachu. Nagle wszyscy zniknęli a ona została sama. Tak sobie wmawiała. - Mamo! Mamo! - poczęła płakać nie mogąc się uspokoić. Jej ciało przeszywały nieprzyjemne dreszcze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:05, 18 Lut 2010    Temat postu:

Benjamin zerwał się wczesnym świtem i zajął się pobieżnym rozpakowaniem kartonów. Pochował rzeczy należące do Sobh w szafki a fotografie ułożył narazie na stole, wiedząc że będą mu wcześniej czy później potrzebne. Chciał je poprzywieszać, bo chciał by wspomnienia w nim nie zgasły. Ze zdjęć uśmiechała się do niego Sobh a Ben pokiwał głową patrząc na nią. Rozejrzał się wokół jakby nagle przypomniał sobie gdzie jest. Spadła na niego szara rzeczywistość. Tak. Dziś Jeanine zapiszemy do szkoły i poprosimy o urlop. Tak. Pokiwał głową i zacisnął dłonie jakby upewniając się w słuszności swej decyzji. Obrócił się i poszedł do kuchni by przygotować im śniadanie na które miały się składać grzanki. Nim wyciągnął tostowy chleb usłyszał Jeanine w pokoju. Wstaje. To dobrze. Wstawił wodę na herbatę i podłączył opiekacz a z pokoju dziewczynki zaczął dobiegł go jej płacz. Rzucił wszystko i poszedł tam. Otwarł drzwi i podszedł do okna by odsunąć roletę. Przysiadł obok Jean i objął ramieniem przyciągając córkę do siebie. Pogłaskał ją po głowie - Jestem tutaj mała. Śniło ci się coś? - do pokoju wdarły się pierwsze promienie zimowego słońca - Powiedź mi. Czego się wystraszyłaś, hm? - poprosił cicho.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:02, 24 Lut 2010    Temat postu:

Rozhisteryzowana wtuliła się w ojca trzęsąc się nadal ze strachu. - Gdz... - przerwała aby przełknąć ślinę nagromadzoną w jej ustach. - Gdzie my jesteśmy tato? - patrzyła z przestrachem na nieznany jej pokój. - Ja chce do domu. Do mamy. Dlaczego tam nie jesteśmy? - kręciła głową jak by chciała odpędzić od siebie złe myśli. Broda jej drgała, a policzki były całe zaczerwienione od pocierania ich dłońmi. - Ja chcę do domu! - zrobiła się nieznośna. Oderwała się od ojca i położyła się na łóżku. Zaczęła pięściami i nóżkami walić o materac łóżka. - Mamo! Mamo! - wołała żałośnie. Im bardziej sobie uświadamiała, ze matki już nie ma na tym świecie tym bardziej cierpiąca pustka rozdzierała jej maleńkie jeszcze serduszko. Biło głośno jak by chciało się wyrwać z jej serca. - Oddajcie mi mamę. Chcę do mamy! - wołała co raz głośniej. - Chcę do domu. - Na przemian wypowiadała te dwa, krótkie zdania. Zachowywała się jak by coś w nią wstąpiło. Nawet pogoda za oknem nie była w stanie ją ucieszyć. Nic dla niej nie miało sensu. Nic nie cieszyło. Odkąd zabrakło jej matki, a było to zaledwie dwa dni temu nie radziła sobie z sobą. Jej ojciec również nie potrafił sobie z nią poradzić. Kiedy jej złość ustąpiła zakopała się pod kołdrą podkulając pod siebie nóżki i silnie zaciskając dłonie, krzyżując je na klatce piersiowej. Ucichła. Nie chciała z nikim rozmawiać. Nawet z ojcem. Bo nikt nie mógł jej przywrócić mamy. Nikt nie mógł jej pomóc. Albo sama się z tym upora, albo będzie taka nieznośna. Nie dała się nawet dotknąć ojcu. Kiedy próbował odsuwała się od niego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:23, 24 Lut 2010    Temat postu:

Benjamin popatrzył na swoją córkę kołysząc się lekko - Jesteśmy w domu. To jest teraz nasz dom. - powiedział cicho przeczesując jej blond włosy ostrożnie - Tutaj mieszkałem nim poznałem Sobhian. - wytłumaczył Jeanine - Jesteśmy nadal w Forks. Nadal na obrzeżach miasta tylko dalej od centrum. O wiele dalej. - puścił ją gdy tylko sobie tego zażyczyła. Nie widział sensu z przytrzymywaniem jej siłą przy sobie. Siedział patrząc na atak histerii kilkuletniej dziewczynki. Nie dała mu się tknąć, nie chciała go posłuchać. Nic do niej nie trafiało. Jego tłumaczenie - Jeanine... Teraz tu jest twój dom. I choćbym chciał to nie mogę zwrócić Sobh. A przecież tak bardzo bym chciał... - odbiło się jak grochem o ścianę. Odwrócił od niej wzrok i ukrył twarz w dłoniach błagając o ciszę. Ktoś go wysłuchał i Jean zamilkła. Spojrzał na nią ale zobaczył tylko materiał kołdry. Pociągnął na próbę ale jego córka szarpnęła w swoją stronę. Ben zrezygnowany wyciągnął się na łóżku obok niej - Powiem ci może co dziś ciekawego będziemy robić. - zaczął bez większej nadziei na odzew z jej strony - Kiedy zjemy śniadanie, wyjdziemy z domu i pojedziemy do miasta. I zobaczymy twoją szkołę. Chciałaś do niej iść i w końcu tam trafimy. Zapiszemy cię i będziesz chodzić do klasy z innymi dziećmi. Poznasz fajne panie nauczycielki i nauczysz się wielu pożytecznych rzeczy. Ja zajrzę do szpitala, a później... - w zależności jak wszystko się potoczy - Może pojedziemy do Port Angeles, albo Seattle i kupimy ci książki. Hm? Co ty na to Jean? Wybierzesz sobie tornister... - zerknął na nieruchomy kształt pod kołdrą - I piórnik. I...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:19, 25 Lut 2010    Temat postu:

Pokręciła gwałtownie głową. - To nie jest mój dom. - rzuciła hardo spod kołdry. Nie tutaj mieszkała. Nie znała tego miejsca. Nie chciała tutaj być. Chciała do matki. Matki, której już nie było. Nie potrafiła się z tym pogodzić. Było to dla niej zbyt ciężkie. Przyłożyła głowę do poduszki. Zacisnęła usta w wąską linię gdy ojciec się położył koło niej. Niby słuchała tego co mówił, ale wcale się z nim nie zgadzała. Chciała iść do szkoły kiedy żyła Sobhian. Mieli tam iść wspólnie. Jednak gdy teraz nie było matki nie miała na to ochoty. Nie chciała nikogo poznawać. Nie chciała się z nikim przyjaźnić. Według siebie nie potrzebowała tego w ogóle. - Nie chcę iść do szkoły! - wykrzyczała spod przykrycia. - Nigdzie nie pójdę. Nie chcę żadnego głupiego tornistra, ani piórnika, ani książek. - zacisnęła rączki w pięści. - Nie chcę śniadania. Nie chcę jeść. Nie chcę niczego. Zostaw mnie w spokoju. - rozbeczała się na nowo. Jej fanaberie było co raz to bardziej gorsze do zniesienia. Kto by mógł pomyśleć, ze tak małe dziecko może się tak zachowywać? Jak by wcale to co się do niej mówi nie docierało. Zatrzęsła się silnie a po jej policzkach płynęły słone łzy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:34, 25 Lut 2010    Temat postu:

Ben zerknął na dziewczynkę - Ale to jest mój dom. - powiedział niezbyt zadowolony tym że Jeanine tego nie zaakceptowała. Wiedział że zrobiła mu to na złość. Za to co ją spotkało, za to co jego spotkało. Nie umiała sobie z tym poradzić. Usiadł na łóżku. Mogła sobie pomyśleć że jedynie spełnia jej prośbę. Ben wrócił jednak po dziesięciu minutach z tostem i kubkiem herbaty w dłoniach. Usiadł ponownie i oparł się o ścianę wyciągając przed siebie długie nogi. Jadł spokojnie czekając na to aż Jean łaskawie wychyli się spod kołdry bo nie mogła przebywać pod nią do końca swoich dni. W końcu musiała zaczerpnąć świeższego powietrza - Przecież nie zmuszę cię do jedzenia. Jak zgłodniejesz to sama o nie poprosisz. - stwierdził sentencjonalnie zagapiony w przeciwległą ścianę - Nie chcesz iść? - pokręcił głową i milczał przez chwilę gryząc w skupieniu. Słyszał szlochy, ale nie zrywał z niej kołdry, bo nie wyobrażał sobie użyć wobec Jean siły - Wiesz... Szkoła... Może i to wszystko jest głupie tak jak mówisz, ale... - podrapał się po policzku jednym palcem - To jest alternatywa dla nudy. I twojego wycia. Tam... Będzie weselej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:20, 25 Lut 2010    Temat postu:

- Ale nie mój. - rzuciła ze złością. Ojciec w ogóle jej nie słuchał. Nie rozumiał chyba co do niego mówiła. Miała wrażenie, że nikt nie potrafi jej zrozumieć. Brakowało jej powietrza, ale nawet na chwile nie wyszła spod kołdry. Uchyliła jedynie mały dziubek przez niego zaciągając świeżego powietrza by się nie udusić. - Nie poproszę! - rzuciła ostro wiercąc się na łóżku. Zdrętwiała od tego wszystkiego. Chciała stąd uciec. Ale jak miała to zrobić skoro jej ojciec cały czas przy niej był? Nie miała i tak dokąd pójść. Chciała znaleźć się w domu matki. - Jest głupie i już. - uchyliła kołdrę odrzucając ją od siebie i gwałtownie siadła na łóżku. Wbiła w ojca czerń swoich oczu. Teraz tak złośliwych, z ognikami niebezpieczeństwa. - Nudę!? Nudę!? - Powtarzała rozsierdzona. - Jaką nudę? To, ze mi matka umarła ma być nuda? A może mam się z tego powodu cieszyć? Bo przecież tak najlepiej zabić nudę? - zeskoczyła z łóżka mało co się nie potykając o swego misia, który teraz leżał na ziemi i pobiegła prosto przed siebie. Nie wiedziała gdzie jest tutaj łazienka. Na oślep jej szukała. Gdy się w niej znalazła zamknęła zamek na drzwi i ani śniła go otwierać komukolwiek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:41, 25 Lut 2010    Temat postu:

Ben pierwszy raz poczuł coś na kształt złości - Trudno. Przyjmij teraz proszę do wiadomości że także i twój. - postawił kubek na swym udzie czując jak ciepło z niego płynące zaczyna rozluźniać napięte z podenerwowania mięśnie. Nie poznawał jej. Ten krzyk, ten uniesiony ton. Zachowywała się jak dorosła a Benjamin nie miał pojęcia gdzie się tego nauczyła i kiedy aż tak wydoroślała - Nie jest głupie. Jest potrzebne. - powiedział i upił znów trochę. Nie miał sił się z nią sprzeczać. Sam wyglądał niezbyt ciekawie. Jeśli przedtem jego twarz była blada to teraz miała niezdrową szarą barwę. Cienie pod oczami postarzały Benjamina i sprawiały że wyglądał chorobliwie. Przesunął się na bok gdy Jean wyskoczyła spod kołdry jak z procy. Spojrzał na nieznaną mu twarz, na złość w jej oczach, na poczochrane teraz a zwykle ładnie uczesane blond włosy. Kiedy uciekła Ben zacisnął zęby. Nie wytrzymywał. Stanął pod drzwiami łazienki a dłonie półwampira zacisnęły się silnie w pięści - Jeanine! - zawołał a jego oczy zwięzły się złowieszczo - Czy ty myślisz że mnie to nie rusza?! - mięsień na policzku zadrgał nerwowym tikiem - To ja musiałem patrzeć jak umiera! To ja musiałem zanieść jej ciało do lasu i spalić! To ja musiałem wszystko najcenniejsze po Sobh zebrać byśmy o niej pamiętali! By była wiecznie z nami choćby duchem! Sam musiałem się przez to borykać, by oszczędzić tobie tego wszystkiego. Bo nie chciałem byś na to patrzyła! Bo tak jest.... Lepiej. - wyprostował się i rozluźnił dłonie. Odetchnął kilkakrotnie by się opanować - Wyjdź z łazienki. Natychmiast. - pierwszy raz jego ton był tak nieustępliwy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:12, 25 Lut 2010    Temat postu:

- To nie jest mój dom i nigdy nim nie będzie! - wykrzyczała siedząc na zimnej posadzce. Całe jej ciało teraz trzęsło się od wzburzenia jakie w niej się nagromadziło. Wcale niczego nie ułatwiała swoim zachowaniem ojcu. Była jak rozkapryszona mała pannica. W ten sposób starała się sobie jakoś pomóc, ale sama nie do końca zdawała sobie sprawy z tego, ze to nie jest dobry wybór ani sposób. Nie zdawała sobie sprawy, ze swoimi słowami i zachowaniem rani swojego ojca. Skuliła się i objęła swe małe nóżki rączkami. Kiwała się w przód i w tył a jej usta były wykrzywione w małą podkówkę. Zanosiło się na kolejny wybuch płaczu. Słuchała w otępieniu słów ojca. Każde wspomnienie tego co działo się z jej matka, jej widok poszarpanej, cierpiącej, umierającej, ściskał bardzo mocno jej serce jak by brakowało jej tchu. Pomimo wszystko. Pomimo tego jak się zachowywała potrzebowała miłości i ciepła za obojga rodziców. Zatrzęsła się silnie. Rozszlochała się na dobre. Pocierała silnie piąstkami swoje zaczerwienione do granic możliwości oczy. Białka były poprzecinane małymi, czerwonymi żyłkami. Oczy również podkrążone. - Mamo. Mamo. - cicho szeptała jak w transie. Lecz jej matki nie było przy niej. I nigdy już nie będzie. I z tym musiała się pogodzić choć wcale nie chciała. Nie miała na to najmniejszej ochoty. Przeraziła się gdy jej ojciec wrzasnął na nią. Zawyła jeszcze głośniej przygryzając sobie silnie dolną wargę aż poczuła metaliczny posmak krwi w ustach. Pozbierała się z podłogi mozolnie. Otworzyła drzwi do łazienki na oścież i z spuszczoną głową wtuliła się w nogi ojca bo tego teraz potrzebowała. Jej napady były bardzo dziwne. Płacz wcale jej nie pomagał, a raczej działał usypiająco. Ziewnęła przeciągle bo od tego wszystkiego zachciało jej się po prostu spać. Ledwo trzymała się na nóżkach. Przestała płakać, ale doszła jej nowa cecha. A nawet dwie. Raz spuszczona wciąż głowa, jak by nie chciała na nikogo spoglądać, a druga to milczenie. Ciche, uparte. Chyba najbardziej bolące.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:39, 25 Lut 2010    Temat postu:

Czekał. Nie miał zamiaru wyłamywać zamka od drzwi do własnej łazienki. Czekał. Słyszał znów to samo. Jej szloch. Nie wiedział co na to poradzić. Nie chciała go słuchać. Pomocy też nie chciała. Szukał alternatywy i znalazł ale uznała że nie chce iść do szkoły. Ben opuścił bezradnie dłonie po bokach kiedy przytuliła się do niego. Mała dziewczynka sięgając mu co najwyżej do połowy uda. Pochylił się i wziął ją w ramiona. Przytulił mocno do siebie i szepnął Jeanine do ucha - Moja mała posłuchaj mnie chwileczkę. - przesunął delikatnie palcami rozczesując jej włosy. Uważał by nie ciągnąc zbyt silnie - Teraz musisz pogodzić się z tym że nie ma mamy. Ja też muszę się z tym oswoić. Tak. I tak samo jak i tobie mi nie jest łatwo. Ale... Musimy sobie poradzić we dwoje. Teraz liczysz jedynie na mnie a moim oczkiem w głowie jesteś ty. - uśmiechnął się nieznacznie czując jak Jean leci przez ręce - No to chodź... - zaniósł ją do łóżka i spoczął obok niej na wypadek gdyby znów budziła się z krzykiem. Był w stanie poczekać i wszystko przesunąć. Sam był śpiący więc przymknął powieki widząc że Jean zbiera się na to samo - Śpij kochana. - powiedział cicho głaszcząc ją machinalnie po głowie - Śpij. Nie będę cię teraz nigdzie ciągnął jeśli nie chcesz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:25, 26 Lut 2010    Temat postu:

Poczuła jak ojciec ją bierze na ręce. Złożyła swoją małą główkę na jego ramieniu. Słuchała go w względnej ciszy. Niby rozumiała to co mówił. Pokiwała jedynie nieznacznie głową. Przysypiało jej się. Była wykończona. Oboje byli. Za dużo przeszli. Ona sprawiała ciągłe kłopoty. Teraz nie miało być wcale lepiej, ale w formie o wiele łagodniejszej. Kiedy znalazła się w łóżku przyłożyła od razu główkę do poduszki. Została nakryta kołderką. Poczuła jak po jej ciele rozpływa się błogie ciepło. Skłaniało to tylko ku jednemu. Zamrugała zawzięcie kilkakrotnie powiekami, ale zbyt mocno jej ciążyły aby mogła je utrzymać w górze normalnie. Przymknęła je i już nie otworzyła. Zasnęła szybciej niż można było to przypuszczać. Dodatkowo dotyk ojca gładzącego jej główkę uspokajał chwilowo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:51, 26 Lut 2010    Temat postu:

I co ja mam z tobą teraz począć Jean? Wsunął sobie dłoń pod głowę i patrzył na śpiącą córkę pragnąć móc uciec od problemów podobnie jak ona. Ty jeszcze jesteś taka mała i niczym prócz śmierci Sobh się nie przejmujesz, a ja muszę zajmować się wszystkim. Musze myśleć za dwóch bo nic innego mi nie pozostało. Przymknął powieki i podkurczył pod siebie długie nogi. A ty... Proszę cię pomóc mi choć trochę, bo za dużo mamy do stracenia. Zaczął oddychać równomiernie i tracić kontakt z rzeczywistością. Na tapczan wskoczył biały kot i otarł się o mężczyznę - Chodź... - wymruczał cicho pod nosem Ben - Do ciebie też znajdzie się kawałek miejsca. - wyciągnął na ślepo dłoń i trafił na koci łepek. Pogłaskał go a zwierzę ułożyło się między ojcem a córką. Półwampirowi udało mu się to czego pragnął. Na jakiś czas oderwał się od problemów. Dostał tą szanse co Jeanine. Wykorzystał ją. Zasnął. Syriusz myjąc łapki przypatrywał im się z nikłym zainteresowaniem zajęty całkowicie sobą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:23, 26 Lut 2010    Temat postu:

Szarpnęła się lekko na łóżku. Jak by ja ktoś gonił. Ja by popychał. Przewróciła się z niepokojem na bok. Chwila ciszy i znów to samo. Szarpnięcie, a w dodatku dyszała dość głośno jak by biegła co tchu brak. Znów jej się śniły złe rzeczy. Tym razem nie krzyczała. Była jak w jakiejś niemocy. Jak by ja od wewnątrz paraliżował strach. Sapnęła głośniej nosem próbując nabrać powietrza. Przypominało to w pewien sposób szloch. Jednak nie płakała. Na jej policzkach nie widniały mokre strugi łez. Nagle aż cała dygnęła na łóżku podskakując bo miała wrażenie, ze spada w dół. Obudziła się z cichym jękiem przerażenia. Aż siadła. Rozglądała się po pokoju nie bardzo kontaktując gdzie jest. Kiedy jej wzrok odzyskał normalną widzialność i barwę skojarzyła fakty. Położyła się ponownie i już nie mogąc spać bezwiednie leżała gapiąc się uparcie w sufit. Usta jak zwykle ostatnio wykrzywione były w małą podkówkę. Przewróciła się na bok plecami do ojca i podkuliła pod siebie nogi. Nie chciała go budzić. Z łóżka też nie miała ochoty wychodzić za nic w świecie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:45, 26 Lut 2010    Temat postu:

Ben spałby spokojnie w dalszej nieświadomości gdyby nie Syriusz. Kot widać wystraszył się czgoś i odbił od jego boku by gładko wylądować na podłodze skąd szybkim truchtem udał się w bliżej nieokreślonym kierunku. Benjamin sapnął i rozmasował bok patrząc na Jean wiercącą się. Kiedy półwampir wsłuchał się w bicie serca kota stwierdził że ten znajduje się pod drzwiami na tyły domu. Jean przestała się męczyć więc wstał powoli i poszedł na korytarz powłócząc nogami by dać wolność kotu. Jeszcze mi tego brakuje byś ty nabawił się nerwicy. Śmigaj przyjacielu. Kot zadowolony wyszedł a Ben poszedł do kuchni. Sprzątnął ze stołu to co miało się składać na ich śniadanie. Pozmywał kiedy przyniósł z pokoju Jean swój kubek. Gdy wszystko powycierał wrócił do swojej córki. Z szafy wygrzebał jej czyste ubrania stwierdzając że wisi nad nim widmo prania. Jak wrócimy... Przysiadł na łóżku i pochylił się nad dziewczynką - Jeanine. - zaczął łagodnie - Hej mała... - przesunął dłonią po jej wątłym ramieniu - Budzimy się. Ja wiem że nie masz ochoty. Ja też nie, ale... Tak trzeba. Hm? Jean. Wstań, proszę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:55, 26 Lut 2010    Temat postu:

Z pod przymrużonych oczu obserwowała wszelkie ruchy jej ojca. Najpierw to jak wyszedł a następnie to jak wrócił. Patrzyła na ubrania, które jej przygotowywał i wzruszyła na to jedynie obojętnie dłońmi. I tak nie miała ochoty iść. Nie mógł jej zmusić do tego aby to zrobić. Poczuła jak zasiada na łóżku i głaszcze ją po ramieniu. Jak przemawia do niej a ona jedynie zacisnęła usta w wąską linię. Otworzyła oczy patrząc się gdzieś daleko przed siebie jak by nieobecnym wzrokiem. Skulona kręciła zawzięcie głową nie zgadzając się z nim. Nie chciała iść i nie miała zamiaru wychodzić z łóżka. Cofnęła się w tył tym samym odsuwając się od dłonie ojca. Obróciła się na drugi bok i pociągnęła ku sobie kołdrę nakrywając się nią po samą brodę. Nie odzywała się nawet ani jednym słowem. Uparcie milczała jak niemowa. Była już tym wszystkim zmęczona. Przymknęła znów udręczone powieki. Ziewnęła przeciągle i cicho zakaszlała próbując się pozbyć suchoty z gardła. Ale nie poprosiła o picie. Nie zamierzała prosić o nic.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:36, 26 Lut 2010    Temat postu:

- Nie chcesz iść? - Ben zapytał głupkowato bo przecież kręcenie głową Jeanine mogło oznaczać tylko jedno - Jean... - zajęczał cicho kiedy odsunęła się od niego. Popatrzył na dziewczynkę siedzącą naprzeciw niego. Sam przyjął jej lustrzaną pozycje i podciągnął nogi pod siebie. Objął je ramionami i wsparł brodę na kolanach. Zamrugał. Choć się zdrzemnął nie odczuł żadnych korzyści. Ciągle był nie wyspany i sądził że tak będzie przed dłuższy czas bo w śnie już nie znajdzie tego spokoju co zwykle. Bo brakowało mu obok lodowatego ciała, bo to uczucie przyjemnego chłodu kojarzyło się Benjaminowi z bezpieczeństwem - Jeanine... - popatrzył na córkę pustymi, pociemniałymi oczami - Nie robię ci tego na złość. Nie robię tego byś... To dla twojego dobra mała. Musisz wyjść z tego łóżka i tej pościeli. Nie można... Nie możemy się zamknąć w tym domu i siedzieć w nim bez końca. Musimy żyć. Przynajmniej się starać Jean... - potarł łydki ukryte pod materiałem spodni. Zacisnął lekko usta a jego spojrzenie stało się bardziej intensywne, żywsze - Obiecuję ci załatwić to możliwie jak najszybciej, bo sam nie mam ochoty łazić po tej przyrodzie długo. Jean... - uklęknął przed nią i ujął jej dłonie. Przy użyciu nieznacznej ilości siły rozprostował jej palce. Pochylił się i dał buziaka w policzek - Nie będę cię męczył, tyko... - pociągnął za rękaw jej piżamy - Pomóż mi, no dalej moja panno.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:49, 02 Mar 2010    Temat postu:

Pokręciła znów zawzięcie głową. Oznaczało to jednomyślnie, ze nie chce iść. Choć siedziała to nie poruszyła się nawet o milimetr. Dla niej nie wydawało się to być dobrem. Nie chciała tam iść do obcych ludzi. Nie chciała wychodzić z łóżka. Nie chciała wychodzić z domu. Wolała się zamknąć na cztery spusty. Bo po co miała by się uczyć. Po co miała by zdobywać nowe umiejętności skoro oprócz ojca nikt inny nie pochwali. Skoro jej matka tego nie będzie widzieć? Skrzyżował sobie dłonie na piersi przyciskając je do siebie. Usta wydęła w podkówkę. Znów pokręciła zawzięcie głową. - Eeee... - wyjęczała nie zgadzając się z nim. - Nie mówiła nic więcej. Nie chciała. Wielu rzeczy nie chciała. Nie robiła to po złości ojcu, ale też nie zamierzała się do niczego przymuszać. Spuściła głowę i lekko bujała się w przód i w tył. Nerwowymi ruchami. Wiele czasu musiało minąć zanim całkowicie dojdzie do siebie i będzie mogła normalnie funkcjonować. Jednak dziś nie była gotowa na to, aby iść tam gdzie ją chciano zaciągnąć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:19, 02 Mar 2010    Temat postu:

- Jeanine... - Benjamin opuścił ramiona po bokach przyglądając się jej - Nie rób tak. - przytrzymał dziewczynkę by przestała się kiwać bo to nie było dobrym objawem. Choroba sieroca? Tylko nie to... Tego do pełni szczęścia mu brakowało. Albo mały napad histerii, albo choroba sierot. Wspaniale. Skrzyżował nogi i wsparł plecy o zimną ścianę. W duchu poczuł coś na kształt zadowolenia. Taka zimna... Westchnął bezgłośnie i posadził swą córkę na kolanach - Ja wiem ze nie masz ochoty. - przyznał bo dostatecznie to pokazywała. Przesunął dłonią po skulonych plecach Jean. Powoli. By poczuła ciepło płynące od ojca - Ale popatrz na to z drugiej strony. Mama zawsze chciała byś się uczyła. I nie sądzę by była zadowolona widząc cię teraz taką. Nie chciała byśmy się zamykali w domu i przestali wychodzić. Napewno chciała byśmy żyli dalej w miarę normalnie, kochana. I tak zamierzam żyć. - wyznał i pocałował czubek blond główki - Ja muszę pracować, ty musisz się uczyć. Musisz jeść byś miała siły pobawić się z Syriuszem. Jean... Proszę cię.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:41, 02 Mar 2010    Temat postu:

Kiedy wspomniał o matce cicho załkała. Brakowało jej matki. Wtuliła się w nogi ojca i cicho sobie popłakując ściskała swoje małe piąstki. Przygryzała je nerwowo zębami jak by się czymś strasznie denerwowała. Wzruszyła bezwiednie ramionami. Tak jak by słowa ojca wcale do niej nie dochodziły. Nie wiedziała jak miała mu to jaśniej przekazać, ze nie chce wychodzić. Nie broniła ojcu, żyć, choć ona sama nie wiedziała co miała ze sobą jeszcze począć. Otarła mokre policzki od łez. Jej płacz umilkł. Brakowało jej strasznie matki. Popatrzyła na ojca pustymi oczyma. Nie było w nich ani odrobiny radości, ani iskierki nadziei, że będzie lepiej. Ani żadnych chęci do życia. Czuła się tak jak by jej to ktoś wyrwał z jej ciała i zamknął izolując ją szczelnie od tego. Było jej w zasadzie obojętne to co się z nią stanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:05, 02 Mar 2010    Temat postu:

- No dobra. - na plus było to że opanowała swój płacz sama i nie wybuchnęła nagle. A jakbyś użyła swego daru na nas? Wątpił by to podziałało. Jean chyba po prostu nie dałaby rady temu podołać - Ubieramy się i to prędko. - zarządził zdobywając się dla niej na szczątkowy uśmiech - Bo na serio stąd nie wyjdziemy i wtedy będę miał więcej problemów niż teraz a wierz mi. Mam już ich po dziurki w nosie. No dalej... - pociągnął rękawy jej piżamy w górę i sięgnął po bluzkę. Radził sobie całkiem nieźle i sprawnie. Niejeden ojciec mógłby patrzeć na to z zazdrością - Kiedyś chciałem zostać opiekunką... Opiekunem do dzieci, wiesz? To było bardzo dawno, ale chciałem bo ta praca by mi odpowiadała. - niemożliwym był potok jego słów. Nie przeszkadzało mu to że Jean nie odzywa się do niego. Nie mógł pozwolić sobie na takie otępienie. Musiał myśleć, musiał się starać dla córki - Teraz spodnie. Pomogłabyś mi trochę, a nie... - ale i z tym sobie poradził. Po kilkunastu minutach Jeanine siedziała na łóżku w pełni ubrana - Jeszcze włosy... Poczekaj muszę iść po szczotkę. - wstał w łózka i poszedł do łazienki potykając się o własne stopy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:46, 02 Mar 2010    Temat postu:

Ojciec zadecydował za nich oboje. Nie sprzeciwiała się więcej bo nie miała siły, ale nie była z tego zadowolona. Po prostu brakowało sił aby to wyrazić. Czuła się źle. Od ciągłych nerwów rozbolał ją po prostu brzuch. Bez czucia uniosła odrętwiałe dłonie. Głowa zwisała lekko w bok. Nie cieszyła się tym, że ma na sobie nową bluzkę. Zimne ubranie jakie na nią wciągnął Ben spowodowało, że przeszył ją nieprzyjemny dreszcz, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Słuchała tego co mówił ojciec. Raz nawet kiwnęła mu głową, ale nie wiadomo było czy faktycznie było to kiwnięciem, czy był to objaw jakiegoś tiku. Przymknęła swe powieki by po chwili znów je otworzyć. W brzuchu jej zaburczało niemiłosiernie. Była cholernie głodna. Siedziała na łóżku czekając za ojcem. Ukryła za dłonią swoje ziewnięcie. Zatrzęsła się lekko aby czym prędzej rozgrzać. To, ze miała iść do szkoły wcale jej ani nie bawiło ani nie pocieszało. Bała się tego. Położyła się na łóżku. Siedzenie sprawiało jej trudności z utrzymaniem na prosto swojej drobnej sylwetki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:14, 02 Mar 2010    Temat postu:

Benjamin wrócił do pokoju uderzając wolno, ale rytmicznie szczotką w udo. Widząc Jeanine wyciągnął jeszcze bluzę z szafki. Teraz jeszcze mi zamarzniesz? Zaczynało mu brakować na chwilę obecną pomysłów. Posadził znów tą bezwładną laleczkę, którą stała się jego córka na brzegu łóżka i pochylił się nad Jean by doprowadzić jej włosy do ładu. Czesał ostrożnie by nie musiała wykrzywiać już bardziej ust. Nie przysparzał jej dodatkowego bólu jeśli nie musiał - A więc? Jak czeszemy? - zapytał nie chcąc więcej trwać w ciszy - Kitka? Czy z opaską? A może chcesz warkoczyk? Tak. - znów zadecydował za nią - Upleciemy ci zgrabnego warkoczyka i taka ładna, wystrojona pójdziesz do... - urwał słysząc jej burczenie w brzuchu - I zjesz coś. Nie chcę by padły na mnie oskarżenia o głodzenie dziecka. Zrobię ci co tylko będziesz chciała... - mruknął rozdzielając jej włosy na trzy części. Wysunął trochę język by zrobić to poprawnie i by jego warkocz przypominał to czym miał być. Kiedy skończył można było powiedzieć że efekt jest zadowalający. Zapętał na końcu różową gumkę i popatrzył na zabawny pędzelek. Połaskotał nim Jean po policzku, ale mało to dało - Bluza. - przytrzymał jej ją i zaprowadził do kuchni gdy łaskawie się ubrała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:48, 04 Mar 2010    Temat postu:

Coś ją zakręciło w nosie więc kichnęła zasłaniając dłonią nosek. Potarła palcem pod nosem. Chwilę później została sprowadzona przez ojca do siadu. Opuściła bezwiednie dłonie. Chwaliła ojca choć tyle, że starał się ją nie ciągnąć. Dzięki temu nie odczuwała bólu związanego z tym. Kiedy zapytał jej się jak ją uczesać nie odpowiedziała. Wzruszyła jedynie ramionami odpowiadając za każde słowo, ze jest jej to w zasadzie obojętnie. Jak ją uczesze tak będzie miała. Dziś nie przykładała uwagi do swego wyglądu. Dziś wszystko było jej obojętnym. Dlaczego to robiła. Bo życie nie było takim jakim miało być? Bo to co wczoraj jeszcze czy może raczej przedwczoraj uważała za fajne i zabawne dziś było bezsmakowe i nijakie. Przechyliła lekko głowę w bok gdy ojciec skończył. Ubrała na siebie bluzę i poczuła jak robi jej się trochę cieplej. Odbijając się dłońmi od materaca wstała na równe nogi i lekko się zachwiała na moment, ale szybko złapała równowagę ciała. Poszła do nieznanej jej kuchni. Kiedy doszła do wejścia stanęła w progu rozglądając się po niej niezbyt zaciekawionym wzrokiem. Ziewnęła potężnie zasłaniając usta dłonią. Pomimo wszystko nie zapomniała o kulturze osobistej jakiej ją nauczyła matka przez ten czas. Skrzyżowała sobie dłonie na piersi i czekała. Tylko to jej pozostawało. Nie mówiła na co ma ochotę. Nie ułatwiała ojcu niczego. Nie robiła mu tego na złość choć mógł tak myśleć, ale po prostu stała się dość dziwna. I wciąż była trochę zła na ojca, ze w tych ostatnich chwilach zabrał ją od matki i nawet nie mogła się z nią pożegnać, choć gdzieś tam w głębi niej wiedziała, ze chciał dobrze i sam również jej o tym mówił. Była upartym dzieckiem i nie chciała dopuszczać do siebie takich myśli.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:42, 04 Mar 2010    Temat postu:

Benjamin zerknął na Jeanine stojącą w progu. Nie podobała mu się jej apatyczność, brak jakiejkolwiek żywszej reakcji prócz płaczu, szlochu i rzewnego zawodzenia. Zajął się przygotowaniem dla niej śniadania, a w zasadzie wczesnego obiadu, albo jak kto wolał drugiego śniadania. Spojrzał na nią raz jeszcze i wskazał dłonią na krzesło - Może sobie usiądziesz? To krzesło jest jak najbardziej normalne. Zapewniam cię że nie gryzie. - pozwolił sobie na słaby żart ale nie uśmiechnął się ani odrobinę. Wrócił do swego zajęcia, jakim było rozsmarowywanie dżemu po kromce chleba. Trafiło na egzotyczny smak papai i czegoś jeszcze, ale nie miał czasu by się w tym zagłębiać. Kiedy oblizał nóż stwierdził że jest pyszny. Nie gwarantowało to jednak powodzenia z Jeanine. Zrobił jej herbatę i osłodził. Postawił na stole i usiadł na krześle patrząc na swoją córkę - Zobacz, mnie nie ugryzło. - powiedział zapraszając ją raz jeszcze na siedzisko - I stwierdzam że mimo iż twarde jest całkiem wygodne. I poduszka sprawia ze jest ciepło. Siadaj Jean i zjedź. Proszę. - zbyt często był zmuszony dodawać to słowo ostatnimi czasy. Nie chciała go słuchać, lub robiła to opornie wiec musiał prosić. Benjamin poszorował się po głowie, nie robiąc żadnego zamętu w krótkich, równo przystrzyżonych włosach. Złożył ramiona na blacie wyglądając przez okno czegoś. Czegoś lub kogoś. I tak się nie doczekam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:05, 04 Mar 2010    Temat postu:

Bez większego zainteresowania z jej strony patrzyła na to co robił ojciec. Kiedy wskazał jej na krzesło wolno idąc za jego palcem zerknęła w stronę krzesła. Można by rzecz, ze w jej ruchach było coś co dawało powody do sądzenia, ze zachowuje się jak mały, zaprogramowany robocik. Jean zrób to, Jean nie rób tego. Jean nie płacz. Jean uśmiechnij się. To ją po raz kolejny przerastało. Miała zaledwie jakieś 6 lat. To znaczy na tyle wyglądała, bo tak na prawdę miała może z dwa lub trzy miesiące jak nie mniej. Nie wiedziała. Nie liczyła czasu bo nie było jej to potrzebne. Nie wtedy gdy żyła jej matka. Teraz czas miał zostać jej powiernikiem. Każda minuta, sekunda czy też godzina miała być u niej odmierzana co do joty. Nie poruszyła się nawet o milimetr. Jedynie zmieniła pozycję z jednej nogi na drugą. Dopiero gdy jej ojciec usiadł opuściła ręce i wolno jak by z niepewnością tego co mówi ojciec zaczęła się przesuwać w przód. Patrzyła na krzesło jak by na prawdę miało ją zaraz ugryźć. Przystanęła przy nim i wyciągnęła wystraszona rączkę w przód dotykając krzesła. Nic. Zero reakcji. Zasiadła na nim. Dłonie , a raczej łokcie oparła o blat. Wzięła do ręki kanapkę. Wgryzła się w nią i przegryzała ją wolno. Nigdy nie była wybredna. Jadła to co dostawała. Dżem był dobry więc nie miała co narzekać. Nie patrząc na ojca skinęła mu głową w podzięce. Upiła łyka gorącej herbaty. Zbyt szybko bo poparzyła sobie język. Zmarszczyła silnie nosek i trąc o zęby próbowała go rozmasować. Ugryzła znów kawałek a zimny dżem łagodził choć trochę podrażnienie. Westchnęła bezgłośnie wpatrując się z opuszczoną głową w jeden punkt.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:29, 04 Mar 2010    Temat postu:

- No dobra. Przynajmniej mi z głodu nie zemdlejesz. - Benjamin skubnął skórki wokół paznokci i zaczął je przygryzać bezwiednie. To co się z nią działo, z jego córką wytrącało z równowagi - Więc się najedz, a ja się ogarnę. I poszukam tych... Twoich lewych dokumentów. - zostawił ją samą w kuchni i wyszedł przed główne drzwi od domu, by dostać się do samochodu. Wyciągnął ze schowka jej akt urodzenia, który przywiózł ze Seattle i wpatrzył się w małe literki. 'Sobhian Blackrose'. Pokręcił zrezygnowany głową i wrócił do domu. Razem z nim wszedł Syriusz, widocznie głodny bo lekkim truchtem pobiegł do kuchni a Ben usłyszał chrzęst suchej karmy w miseczce. Półwampir poszedł do pokoju gdzie trzymał swoje ubrania. To że jego wybór już zupełnie machinalnie padł na czarną koszulkę jaki i bluzę oraz spodnie nie dziwił. A ja się dziwiłem ze ty Adamie tak ciągle na czarno. Teraz ja mam ku temu powody. Wsunął dłonie w kieszenie spodni by ułożyć je tak powinno być. nadsłuchując odgłosów z kuchni wiedział że Jeanine je, a kot łasi się do jej nogi jakby chciał wyłudzić smakowity kąsek. Poprawił jeszcze koszulkę i zapiął zamek bluzy do połowy. Jak każdy młody ojciec... Usta zwykle uśmiechnięte były wykrzywione w nieustępującym z nich grymasie. Tyle. Wrócił do kuchni i usiadł na swoim poprzednim miejscu - Smakuje ci? - zapytał z nutką nadziei na choć szept z jej strony. Wpatrywał się w córeczkę z troską i zaniepokojeniem. Syriusz przysiadł na środku kuchni pieczołowicie czyszcząc futerko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:52, 04 Mar 2010    Temat postu:

Nie odpowiedziała w ogóle ojcu jedząc dalej w spokoju. Doskonale słyszała to co robił. Mało ją to obchodziło. Kiedy w domu pojawił się Syriusz zerknęła na niego i na dosłownie moment ożywiła się. - Syriusz. Kici. Kici. - zawołała go do siebie wręcz szeptem. Podrapała kota za uchem i uszczknęła mu kawałek chleba i na dłoni podała mu. Patrzyła jak zjada to z jej ręki. Otarła swoją dłoń i na powrót stała się taką jak była przed chwilą. Patrząc na kota myślała, ze ma stanowczo za dobrze w życiu. Nie musi się niczym przejmować, chodził gdzie chce swoimi drogami. Nie miał z niczym problemów. Nie to co ludzie. Nawet wampiry czy wół wampiry tez miały swoje problemy i troski. Kiedy ojciec wrócił do kuchni uniosła lekko głowę patrząc na niego po czym znów ją opuściła. Na pytanie czy smakuje wzruszyła znów obojętnie ramionami. Dokończyła jeść. Dopiła herbatę. Zeszła z krzesła i poszła na korytarz, albo coś co na niego wyglądało. Chciała sięgnąć swej kurtki więc się wysilała. A im bardziej się wysilała tym bardziej się złościła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:14, 04 Mar 2010    Temat postu:

Benjamin westchnął i pokiwał głową - Również się ciesze że ci smakowało moja droga. - w zasadzie nie wiedział po co to mówi skoro Jean nie przykładała do tego wagi - Przynajmniej tobie, co? - burknął pod nosem patrząc na niczemu niewinnego kota. Wstawił talerzyk i szklankę do zlewu. Wyszedł na korytarz i patrząc jak Jean usilnie się wyciąga by sięgnąć kurtkę pospieszył jej z pomocą - Proszę. - powiedział podając jej okrycie. Sięgnął po swoją kurtkę i ubrał ją. Pochylił się by zasznurować buty. Przykucnął gdyby Jean potrzebowała jego pomocy, ale że zakładała kozaki nie pchał się tam gdzie go nie potrzeba. W dłoni miał teczkę a w kieszeni długopis oraz telefon. Choć sam nie wiem po co... - Już? Doskonale. Poczekaj. Pozwól mi... - wsadził teczkę miedzy kolana i poprawił Jean czapkę by nie nawiało jej w uszy, bo kiedy był w samochodzie stwierdził ze jak to w Forks było zimno i wietrznie. Wyszli przed dom a Benjamin zwyczajowo zawołał do ich kota - Pilnuj! - przekręcił klucze w drzwiach i razem z córką weszli do zagraconego garażu. Sam nie wiedział skąd to wszystko ma. Jeanine zajęła swoje miejsce a Ben wyprowadził samochód. Wysiadł a niego na moment by zamknąć garaż a kiedy wrócił zagadał do Jeanine - Tak... - potarł zgrabiałe od zimna dłonie - Szkoła. Zaraz tam będziemy i zapiszemy cię do niej. - wrzucił pierwszy bieg, rozejrzał się i ruszył - Zobaczymy klasy jeśli będzie taka możliwość, bo nie wiem... Jeszcze powinny mieć dzieciaki wolne. W końcu świąteczna przerwa... Ciekawe czy w ogóle ktoś będzie? - dopiero teraz się nad tym zastanowił, ale uznał ze skoro Jeanine dała się wyciągnąć z domu to nie może tej szansy zaprzepaścić - Kierunek centrum! - chciał wskazać zabawnie palcem ale wiedział że nie ma sensu się wysilać.

/ Ulica / Centrum / Szkoła / Parking


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:54, 08 Mar 2010    Temat postu:

Siłowała by się nadal z głupimi wieszakami gdyby nie jej tata, który podał jej kurtkę. Wzięła ją od niego i lekko skinęła głową pierwszy chyba raz przemawiając do niego od kilku dobrych chwil. - Dziękuję. - Mruknęła cicho spod kurtki, którą zaczęła nakładać niezdarnie na siebie. Na szyi zawiązała sobie szalik, dokładnie się nim opatulając. Poprawiła swoją kurtkę tym razem w lepszym stylu. Sprawnymi ruchami rąk zapięła zamek i pozapinała w niej zatrzaski. Spojrzała na swe kozaczki, które kupiła jej matka z ojcem. Chwyciła jeden w dłoń i wciągnęła na nogi. Jeśli Ben chciał jej pomóc to nie wykazywała do tego chęci, a zarazem pokazywała, ze sobie doskonale z tym poradzi. Westchnęła cicho pod nosem. Założyła drugi but na nogę i poprawiła swe dzwonowate spodnie. Omiotła się wzrokiem i na moment kącik jej ust drgnął w górę, ale po chwili znów usta wyglądały jak by ktoś namalował na nich płaską linię. Pozwoliła poprawić sobie czapkę by czasem nie robić ojcu przykrości. Gotowa wyszła na dwór. Zeszła po schodach i poszła do samochodu. Wsiadła do niego sadowiąc się na fotelu. Pociągnęła za pas, a ten się zablokował co wywołało w niej złość. Zmarszczyła silnie nos i lekko go popuściła. Ustąpił więc chwilę później siedziała już zapięta. Odchyliła głowę w tył patrząc na drogę. Kiedy ruszali obrzuciła nieznany jej dom wzrokiem. Nie widziała go z zewnątrz. Teraz miała ku temu okazję. Gadanina jej ojca na nic się zdała bo Jean nie zaszczyciła go ani jednym słowem. Nawet kiwnięciem. Przymknęła swe powieki i czekała cierpliwie aż dojadą do miejsca, które się zwało szkołą.

/ Ulica / Centrum / Szkoła / Parking


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:17, 21 Kwi 2010    Temat postu:

/ Księgarnia

Z zadowoleniem i ożywieniem raz po raz patrzyła na tył samochodu gdzie były jej przybory szkolne. Ta mała mieścina miała w zaletach to do siebie, ze wszędzie było blisko. Przy rozpędzeniu auta do odpowiedniej prędkości znaleźli się pod nowym domem dla Jean, do którego wciąż jeszcze nie mogła się przyzwyczaić choć starała się. Kiedy Ben zaparkował i zgasił silnik sprawnie rozpięła pasy i pociągnęła za klamkę. Wysiadła z auta i z niecierpliwością czekała aż jej ojciec wypakuje wszelkie przybory. - Na prawdę? To fajnie. Będę mogła coś narysować? - podskoczyła entuzjastycznie. Po wypakowaniu wszystkiego ruszyli do domu. Benowi szło opornie otwieranie drzwi gdyż miał zajęte ręce, ale w końcu udało im się dostać do środka. Rozebrali z siebie wierzchnie rzeczy, które wylądowały na wieszaku, a jej rzeczy trafiły do nowego pokoju. Poszorowała po łebku kota, który przyszedł stęskniony się przywitać. - Syriuszek! - z uśmiechem dłuższą chwilę go zabawiała. Była tak strasznie niepodobna do tej dziewczynki, sprzed 3 godzin. I to nie było do końca naturalne. - Tato. Tato. - pociągnęła Bena za nogawkę. - A będzie dziś obiad? Jestem głodna. - od tego chodzenia zgłodniało jej się. Miała ochotę na coś ciepłego. Kiedy ojciec pokiwał głową poszła do swego pokoju. - To ja porysuję. - rzekła na odchodnym i zniknęła u siebie w pokoju biorąc się za blok rysunkowy i nowe kredki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:35, 21 Kwi 2010    Temat postu:

/ Księgarnia

Nie poznawał jej. Znów nie poznawał własnej córki, ale teraz przynajmniej się z tego cieszył, bo to co sobą reprezentowała nie martwiło go. Patrzył z entuzjazmem na to jak się wierci - Oczywiście, że będziesz mogła. Spróbujesz i kredek jak się rysuje. I te farbki. Tez zapewne będą dość ciekawe. - uśmiechnął się do niej. Znaleźli się pod domem i wyciągnął z samochodu to co Jean powybierała. Wyciągnął klucze od domu i po chwili cichych, żartobliwych powarkiwań otworzył drzwi. Ben zaniósł jej wszystko do pokoju i ułożył na biurku, by mogła do woli korzystać. Zdjął z siebie kurtkę i buty. Roześmiał się gdy zdrobniła imię ich kota i sam się pochylił by go pogłaskać. Spojrzał na Jean kiedy szarpnęła jego nogawkę. Uznał że wzrost apetytu jest dobrym objawem i pokiwał głową - Oczywiście, że będzie. A co byś chciała?! - zawołał wchodząc od kuchni i zacierając z tego powodu dłonie. Zajrzał do lodówki zastanawiając się co by ugotować, by jej i jemu odpowiadało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:03, 21 Kwi 2010    Temat postu:

- A smażona ryba jest? Lubię rybę. - rzuciła z swego pokoju do ojca. Zagarnęła ręką najpierw Pana Ciapka, którego dawno porzuciła gdzieś w kąt. - Cześć Ciapuś. To znowu ja. Już jestem. Opowiem Ci jak było w szkole. - zaśmiała się cicho i zasiadła sobie za biurkiem skulając nogi i cicho szepcząc na ucho swemu misiowi. - Było fajnie. I tam jest taka pani. Nazywa się Siobhan. Podobnie do mojej mamy. I jest nauczycielką. - Jean zauważyła rezolutnie. - I chyba będzie mnie uczyć. Tatuś obiecał, ze będzie, ze to załatwi. - uniosła misia w górę i uśmiechnęła się szeroko. - Co mówisz? - przyłożyła sobie pyszczek misia do ucha. - Ach tak. Bardzo. Jest bardzo miła, sympatyczna, ładna, ślicznie się śmieje i ma urok w sobie. I ciekawe rzeczy opowiada. - pokiwała głową z zadowoleniem. Zerknęła w stronę drzwi i znów popatrzyła na misia. - Co? znów przyłożyła jego pyszczek do swego ucha. - Po feriach świątecznych, ale ja już bym chciała. Muszę poczekać niestety. - Mało kiedy Jean się tak niecierpliwiła. Teraz po prostu miała ochotę jak najszybciej znaleźć się w tej szkole. - Porysujemy razem prawda? - chwyciła w swe dłonie blok i kredki. Otworzyła zakładkę, a jej oczom ukazała się czysta kartka. Z pudełka ostrożnie wysypała kredki. Poszczególnymi kolorami zaznaczała odpowiednie rysy. Jej rysunek w żadnym wypadku nie przypominał bazgrołów innych dzieci, a rysunek raczej dorosłej, wyćwiczonej osoby. Na jej rysunku miała zamiar znaleźć się pani Siob i tata i Jean i szkoła. Do tego właśnie dążyła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:18, 21 Kwi 2010    Temat postu:

Benjamin zasępił się patrząc do lodówki. Ach wymyśliłaś sobie... Rybę... Rybę ma Syriusz w karmie, ryba sobie pływa, ryba, ryba... Ryba! Postukał zmarzłym na kość filetem w lodówkę i uznał że skoro chce rybę to będzie musiała poczekać aż się rozmrozi - Ryba będzie na kolację Jeanine! - zawołał wkładając ją do garnka z wodą - Chyba że lubisz mięso mrożone... - zamiast ryby na obiad miały być ziemniaki i warzywka z paczki. Nazywa się Valedhed Poprawił ją machinalnie w myślach słysząc co nadaje Ciapkowi. Na imię jej Siobhan. Najszybszy i najprostszy obiad jaki znał Benjamin. Szybszy był jeszcze jeleń w lesie na wynos, ale nie miał ochoty tego uczyć Jeanine. Żyli wśród ludzi i musieli zachowywać wszelkie pozory człowieczeństwa. Kiedy ostrugał ziemniaki i wstawił je na gaz powędrował do Jean ciekaw jej najnowszego dzieła. Przysiadł na jej łóżku zaglądając z ciekawością na kartkę i podpierając sobie brodę dłonią - Co tworzycie śliczni? - naturalnym dla niego było że rysowała i ona i jej miś. Widział już zarysy dużego budynku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin