Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

South Street Seaport
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:08, 31 Sie 2009    Temat postu: South Street Seaport



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:23, 25 Wrz 2009    Temat postu:

/ Ulica

Zerkał z krzywym uśmieszkiem na jej zdenerwowaną minę. Nie tłumaczył jej gdzie jedzie. Miał tak jak ona ochotę zjeść coś dobrego a odwiedziny restauracji wydawały mu się nudne – Perfumy? – dał się wciągnąć w jej gierkę widząc jak szybko zamyka torebkę. Zaczęła mu opowiadać szybko i dokładnie jaki konkretnie zapach wybrała. Jeśli robiła to by Adama zająć wysilała się niepotrzebnie. Oddany w pełni drodze i maszynie przestał się przejmować tym co ukrywała jej torebka. I tak kiedyś się dowiem… Już z daleka było widać maszty, tylko że bez żagli. Wiał silny wiatr i były zwinięte – Chciałaś zjeść coś dobrego, prawda? Zapraszam na obiad. – powiedział kiedy zaparkował na uboczu. Wysiedli z samochodu pociągając z ciekawością nosami. Ponad klasyczny zapach miasta przebijał się zapach soli, ryb i wodorostów. Adam ujął Marikę pod ramię i weszli pomiędzy innych turystów, których ze względu na pogodę nie było zbyt wielu. Rozglądał się za jakąś przyzwoicie wyglądającą knajpką. Atmosfera restauracji na poziomie nie odpowiadała mu dziś zbytnio. Kiedy taką wypatrzył pociągnął w jej stronę Marikę. Po chwili siedzieli w kącie na szerokiej, wygodnej i wysłużonej kanapie. Karta dań składała się prawie z samych dań rybnych. Zamówili to co pierwsze rzuciło im się w oczy. Oboje dążyli do tego by czas upływał im przyjemnie. Zapatrzeni w siebie nie widzieli wokół siebie innych osób. Po co? Pytał Adam w myślach obserwując najedzoną i zadowoloną Marikę. Po co mi inni? Wszystko, czego mi potrzeba siedzi teraz przedemną. Kiedy skończyli zapragnęli przejść się na spacer. Adam zapłacił i wyszli znów na zimny wiatr. Przeszli się powolnym krokiem po drewnianym porcie spoglądając na statki tu zacumowane. Adam opowiadał jej to co pamiętał z lekcji okraszając to jakimś zabawnym komentarzem czy anegdotą którą kiedyś usłyszał. Przychodziło mu to niezmiernie łatwo, nie musiał się wysilać. Przy Marice zachowywał się tak jak zawsze chciał się zachowywać. Było mu miło i przyjemnie. W takim oto nastroju postanowił doprowadzić pewne sprawy do końca. Mimo tego, że zgodziła się już raz w Adamie kiełkowało ziarno niepokoju. Zboczyli z trasy uczęszczanej przez turystów. Kroczyli teraz kamienistym brzegiem, a nad mini krążyły wszędobylskie mewy. Chłodny wiatr targał jej włosami we wszystkie strony. Zerknął na kobietę. Dla niego zawsze wyglądała przepięknie. Adam przysiadł na wykrzywionych barierkach pociągając na swoje kolana Marikę. Nie pozwolił jej siedzieć obok niego. Metal był zimny a nie chciał by się rozchorowała. Objął ją w pasie i oparł policzek o jej ramię - Marii… - poprawił czapkę która podniosła mu się do góry. Naciągnął ją na uszy nerwowym ruchem - Pytałem już raz… Nie zaszkodzi mi zapytać ponownie… - powiedział cicho raczej bardziej do siebie niż do kobiety na jego kolanach patrząc gdzieś w horyzont - Dobrze wiesz, kim dla mnie jesteś i jak na mnie działasz. Jak ważna jesteś. Gdyby ciebie nagle zabrakło… - urwał i zacisnął usta na krótką chwilę - Stałbym się nikim. Byłbym taki jak kiedyś. Nie miałbym po co żyć. Więc… - wsunął dłoń do wewnętrznej kieszeni i wyciągnął granatowe pudełko. Uchylił wieczko ruchem kciuka i ich oczom ukazał się [link widoczny dla zalogowanych] Zerknął niepewnie najpierw na przedmiot a później na Marikę - Czy wyjdziesz za mnie? – zapytał ze spokojem a jego zdenerwowanie zdradzało jedynie serce, które zachowywało się tak jakby za wszelką cenę chciało się wyrwać i uciec oraz lekko drżąca dłoń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:01, 25 Wrz 2009    Temat postu:

/ Ulica

- Tak perfumy, takie o zapachu lawendy i piżma. Ślicznie pachną. Są bardzo miłe dla powonienia, nie za lekkie, ale też nie za mocne. Takie jak dla mnie myślę w sam raz. Mam nadzieję, że i Tobie będą się podobać. Później Ci pokażę, nie będę Cię teraz odrywać od kierownicy. - dało się posłyszeć jej leciutki chichot. Zapatrzyła się w szybę mijając jakiś przechodni. Adam zręcznie zaparkował auto. W końcu obwieścił jej po co tu przyjechali i dokąd się wybierają. Poczuła faktycznie lekkie ssanie w żołądku. - A w takim razie zgadzam się. Przed wyjazdem trzeba się posilić. - Wysiedli z samochodu i trzymając się za rękę ruszyli ku niewielkiej knajpce przyciągającej swoimi smakołykami. Jako, ze było to portowe nabrzeże rzeczą jasną i oczywistą było to iż większość dań będzie z ryby. Miała jednak szczęście, że je lubiła. Zasiedli na starej kanapie, zamawiając to co im obojgu przypadło do gustu. Spędzali ze sobą czas cudownie rozluźnienie, gadając o wszystkim i o niczym. Czasem milczeli, czasem się śmiali jak zakochana para nastolatków, którzy nie potrafią się sobą nacieszyć. Trzymali się za dłonie nad stołem, wymieniali czułe spojrzenia, gesty i szepty. Zachowywali się tak jak by byli jedynymi osobami w tej knajpie nawet nie dostrzegając nikogo więcej. Po obfitym posiłku czas było, aby przewietrzyć się trochę. Wybrali się na romantyczny spacer, chociaż pogoda wcale im nie dopisywała, ale oni zdawali się tego nawet nie dostrzegać. Mroźny wiatr rozwiewał jej włosy, które co rusz poprawiała, ale każdy podmuch co raz to silniejszy rozwiewał je na nowo. Doszli do metalowych barierek. Kiedy Adam zasiadł na nich i ona chciała to uczynić obok niego, ale prędko porwał ją na swoje kolana nie pozwalając tego uczynić. Pierwsze słowa jakie padły z jego ust ponownie wprawiły ją w osłupienie. Kolejne sprawiły ogromną radość i rozczulenie. Ujrzała przed sobą granatowe pudełeczko, które się otwarło a w środku znajdował się przepiękny, srebrny pierścionek. Zamrugała kilkakrotnie powiekami i w końcu spojrzała na Adama. Ponownie się jej pytał czy zostanie jego żoną. Była tego pewna jeszcze bardziej, za każdym razem kiedy on ukazywał jej tak wspaniałe uwielbienie, czułość i troskę. - Adamie... - popatrzyła mu głęboko w oczy ujmując jego twarz w dłonie. - Po stokroć powiem tak. Wyjdę za Ciebie choćby i nawet jutro. - powiedziała poważnie. Przechyliła głowę lekko w bok i przywarła swoimi wargami do jego obdarzając go namiętnym, pełnym pasji i pożądania pocałunkiem. Kiedy oderwała w końcu swoje usta od jego wyciągnęła nieśmiało dłoń w jego kierunku i pozwoliła by wsunął jej ten jakże śliczny pierścionek na palec. Wyciągnęła ją delikatnie przed siebie i chwilę wpatrywała się w jego oczka. - Jest przepiękny. Dziękuję. - powiedziała cicho wtulając się w niego. Po policzku popłynęła jej samotna łza oznaczająca niebywałe szczęście jakie właśnie przeżywała. - Och. Nigdy chyba nie przestaniesz mnie zadziwiać i sprawiać tak wiele radości. Chcę byś wiedział, ze to moje życie bez Ciebie byłoby totalną pustką i niczym więcej jak czarną otchłanią, która mnie wciąga. Dzięki Tobie, moje życie stało się tak kolorowe i barwne jak tysięczna gama palety kolorów. - Ujęła jego zimną dłoń w swoją rękę i przyłożyła do ust składając na niej swoje malutkie pocałunki. Na końcu przyłożyła ją sobie do policzka i wtuliła w nią rozkoszując się jego cudownym, niezastąpionym dotykiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pią 19:02, 25 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:33, 25 Wrz 2009    Temat postu:

Czym był dla niego chłód dzisiejszego dnia? Czym byli dla niego otaczający go ludzie? Czy ktoś liczył się dla niego bardziej niż kobieta która właśnie łączyła się z nim w pocałunku? Wszystko jest niczym w porównaniu z tobą... Zacisnął wokół jej pasa ramiona bojąc się że Marika rozwieje się w kłębach szarego dymu a on zostanie sam na tej barierce po wieki czując powiew lodowatego wiatru na twarzy. Nagle poczuł wszystko o wiele intensywniej i realniej niż zazwyczaj. Jej pocałunek sprowadził go natychmiast na ziemię, rozwiał wszelkie problemy i przemyślenia jakie się w nim kumulowały. Była tego tak samo pewna jak on. Zatopił się w Marice. W jej brązowych oczach, w jej bujnej grzywie, w jej ustach, w jej miłości. Kiedy oderwała się od niego spojrzał nieśmiało w twarz kobiety. Wyciągnęła w oczekiwaniu dłoń. Chwycił maleńki przedmiot który wyrażał wielką miłość jaką do niej żywił i wsunął go Marice z uśmiechem na palec - Proszę. - powiedział z dumą wyraźnie słyszalną w głosie. Okręcił głowę i patrzył jak łza toruje sobie drogę przez jej policzek. Starł ja szybko. Nie chciał u niej widzieć łez nawet jeśli były one wynikiem szczęścia a nie smutku. Dał jej pociągnąć swoją dłoń w górę. Poczuł momentalnie jej wewnętrzne ciepło. Przytulił Marikę do siebie, nie chciał by marzła - Jesteśmy kwita. - wyszeptał jej do ucha przymykając powieki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:49, 25 Wrz 2009    Temat postu:

Mogłaby z nim tu tak trwać aż po wieki. Nawet nie czuła chłodu, który innym doskwierał teraz tak mocno. Ogrzewało ją ciało Adama i jego wewnętrzna rozpalona miłość. To wszystko dawało jej ukojenie i spokój. Pociągnęła leciutko noskiem i westchnęła zadowolona. Chciałaby w pełni tą chwilę zatrzymać na zawsze. Poprawiła mu czapkę na głowie, która odsłoniła przez przypadek lewe ucho. Nie chciała by rozchorował jej się na nowo. Ponownie spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się najszerzej jak tylko potrafiła. - Nie mamy za co być kwita, to nie przysługa mój drogi. - powiedziała spokojnie. Dla niej była to wiekowa chwila, którą miała zapamiętać do końca swego życia. Gdyby miała aparat zrobiłaby im zdjęcie na pamiątkę. Niestety nie miała. Musiała zarejestrować w mózgu ten obraz chowając go na resztę lat. - Wracamy? - zapytała cichutko. Nie bala się o siebie a raczej o Adama. - Nie chce byś mi marzł. Wolę byś się ogrzał. - przemawiała do niego z troską słyszalną w głosie. - Mój przyszły mężu. - dodała słodkim głosikiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:08, 25 Wrz 2009    Temat postu:

Analizował to co miał przed oczami. Przestwór oceanu skojarzył mu się z oczkiem jej pierścionka. Za każdym razem gdy na niego spojrzy przypomni sobie to co teraz czuł. Chwila wyryła mu się w pamięci na tak długo jak będzie przebywać na tym padole. Nie zapomnę. Zerknął na Marikę kiedy poprawiła mu czapkę - Dziękuję. - to jedno krótkie słowo miało wyrażać wszystko za co był jej wdzięczny. Za to że spotkał ją w pubie, za koncert, poniekąd za Martina i za to że on wytypował go dla niej, za to że pozwoliła mu sobie pomóc z potłuczonym szkłem w salonie, za to że właśnie Adamowi wyjawiła to gdzie się znajduje i za to że zgodziła się kroczyć u jego boku przez resztę życia. Wyrwała go z zamyślenia swoim pytaniem - Co? - wymruczał patrząc na Marikę trochę nieprzytomnie - Wracamy? - powtórzył jej pytanie jak echo - Tak. Jeśli chcesz tak. - pokręcił głową na jej dalsze słowa. Uśmiechnął się. Tylko i wyłącznie do Mariki - Pani Knight... - wypuścił kobietę z ramion i pozwolił zeskoczyć jej ze swoich kolan.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pią 20:10, 25 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:39, 25 Wrz 2009    Temat postu:

- Nie ma za co. - ręcznie ześlizgnęła się z jego kolan i wyciągnęła do niego swoją dłoń. Kiedy ją uchwycił pociągnęła go w swoją stronę śmiejąc się radośnie. Zimne powietrze wielkimi haustami wdzierało się w jej płuca przytykając ją lekko. Zasłoniła dłonią usta aby ukryć kaszel. Kiedy w końcu przestała objęła go w pasie i przytuliła do niego krocząc u jego boku. - Tak, pani Knight już nie Grey a Knight. - była z tego powodu jak najbardziej zadowolona. Z chęcią by zmieniła nazwisko już teraz. Według niej i tak uważała się już w pełni za jego żonę, choć nie byli po ślubie jeszcze. - Wracajmy do naszego domu. - poprosiła cicho niskim altowym głosikiem. Jednakże kroczyli jeszcze kilka minut wolnym, niespiesznym krokiem w stronę auta, rozkoszując się tym pięknym miejscem, którym zapewne obu miało zapaść na zawsze w sercach i pamięci. To tu dzisiejszego dnia Adam ponownie jej się oświadczył. Tu nazwał ją panią Knight. Tu połączyło ich coś szczególnego. Dzisiaj, kilka minut temu, między nimi zapadła pewność, ze oboje tego chcą, kroczyć tą samą ścieżką po wieki. A miłość, szacunek, zaufanie i wiara miały im przyświecać każdy kolejny cudowny dzień, wprost stworzony dla nich aby cieszyć się tym co wzajemnie sobie ofiarują. To dziecko, które nosiła w sobie choć nie było Adama tak jak ona odczuwało, ze będzie miało jednak wspaniałego tatę. Według niej Adam będzie troskliwym, opiekuńczym i wyrozumiałym ojcem dla przyszłego Adama Juniora, jeżeli będzie to chłopiec. Co do nadania właśnie takiego imienia dziecku w żadnym wypadku nie zmieniła zdania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:54, 25 Wrz 2009    Temat postu:

Zwlekł leniwie swoje cztery litery z barierki z odczuwalną ulgą. Była zimna i twarda. Otoczył Marikę ramieniem i przetarł oczy załzawione od wiatru - Knight... - uśmiechnął się mimowolnie. Wpatrzony przed siebie, krocząc dostojnym krokiem odważył się na więcej - Marika i Adam Knight. - przekręcił w bok głowę i wykrzywił lekko usta zastanawiając się nad tym - Też ładnie brzmi. - powiedział cicho stawiając kołnierz u kurtki. Zeszli z ostatnich stopni drewnianego pomostu a z daleka dało się zobaczyć samochód Mariki - Chcesz jechać teraz? - zapytał spoglądając na nią zaskoczony. W jego pojęciu dom i mieszkanie to były dwie różne rzeczy. Nie wiedział do końca o które miejsce może jej chodzić. Wyciągnął z kieszeni kluczyki zastanawiając się czy nadal pozwoli mu prowadzić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:14, 25 Wrz 2009    Temat postu:

- Tak, bardzo ładnie brzmi jak się ze sobą zestawi te dwa cudowne imiona. - śmiała tak o nich mówić. Według niej samej byli dla siebie stworzeni, ulepieni z tej samej gliny. Rozejrzała się wokoło, nie było zbyt wiele osób, być może za sprawą zimnego wiatru i nieprzyjaznej pogody. Szczerze mówiąc to tak na prawdę mało co ją to obchodziło. - To znaczy chcę wrócić do domu w Forks, ale najpierw musimy jechać do Twojego mieszkania, spakować się i przygotować przed podróżą. Jeżeli chcesz możesz cały czas prowadzić, bo widzę, że sprawia Ci to radość a poza tym czułbyś mi się całą drogę nieswojo i naburmuszony, że za kierownicą siedzi kobieta a Ty jako pasażer, dlatego pozostawiam Ci kluczyki i auto w pełni do dyspozycji. Cieszysz się? - łypnęła na niego z boku ukradkowym wzrokiem po czym przysłoniła sobie oczy bo zawiał silniejszy wiatr robiąc zamieć. Wzdrygnęła się mimowolnie i jej zaczął w końcu doskwierać chłód. Palce u stóp jej skostniały, na rękach i nogach z zimna wystąpiła u niej gęsia skórka. Trzepała się raz po raz. Nawet zaczęła szczękać zębami. Psiknęła zasłaniając sobie nosek dłonią. Wyciągnęła z torebki chusteczkę higieniczną i wydmuchała w nią zgrabnie nos. - Przepraszam. - powiedziała cicho i niezbyt wyraźnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:33, 25 Wrz 2009    Temat postu:

- Nie wiem czy takie cudowne... - zaczął z żartobliwym przekąsem - Twoje napewno tak.. Moje... Jest zwykłe... Każdy wie kiedy przypadają imieniny... I przez to najczęściej zapominają... - nie nadmienił jej że Grace zapominała często. Regularnie i uparcie przez ostatnich dziesięć lat. Dużą zasługę miał w tym sam Adam który zawsze uciekał przez dwudziestym czwartym grudnia. W tym roku Wigilia jawiła mu się trochę inaczej. O czym ja myślę... Zacisnął ramię trochę mocniej wokół Mariki kiedy uzmysłowił sobie że to będą ich pierwsze wspólne święta - Wszystko po kolei Marii... Spokojnie. Wrócimy. - przypomniał sobie przybliżone obliczenia - Powinniśmy być w Seattle jutro, wczesnym rankiem. - uśmiechnął się tryumfalnie i podrzucił w górę kluczyki wyginając się trochę w tył. Złapał je bez problemu. Głowa przestała mu dokuczać - Cieszę się... Cholernie. - pochylił się i ucałował jej chłodny policzek. Zerknął na posiniałą z zimna twarz kobiety. Ruszył szybciej. Otwarł przed Mariką drzwi i zamknął je szybko kiedy wsiadła. Obszedł samochód ślizgając się lekko - Tak... - zamruczał przekręcając kluczyki w stacyjce. Włączył najwyższy stopień ogrzewania i wycofał - Pani życzenie jest dla mnie rozkazem. Kamienica.


/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:16, 22 Sie 2010    Temat postu:

/ Szary biurowiec jakich wiele

Mark dotarł do portu zgodnie z przewidywaniami akurat o czasie. Miał jeszcze parę minut do tego jak się Robert wraz z Adamem zjawią, o ile się nie spóźnią w ogóle. Przeszedł się spokojnym krokiem wzdłuż przystani przyglądając się rozstawionym wzdłuż niej knajpkom. Wypatrywał w nich wolnych miejsc zastanawiając się na którą z nich padnie ich wybór tego wieczoru. Kilka z nich jego zdaniem nie nadawała się kompletnie. A to ze względu na to, że były to typowo obiadowe ogródki ale także ze względu na klientelę, która przesiadywała w co poniektórych. Jakoś nie widział się w roli pośrednika nieruchomości z podbitym okiem. Straciłby na wiarygodności a to było dla niego niedopuszczalne. Podszedł w końcu na sam środek przystani i opierając się o jakiś słupek, rozejrzał się na boki szukając wzrokiem czy gdzieś wyłapie dwójkę mężczyzn. Jeszcze mieli te kilka minut, więc na razie nie dzwonił, postanawiając póki co zdać się na swój zmysł wzroku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:35, 22 Sie 2010    Temat postu:

/ Mieszkanie na drugim piętrze

Taksówkarz wyrzucił ich przy głównej bramie. Adam zastanawiając się co będzie robić, o czym będzie konwersował przez te kilka godzin szedł obok Roberta, który wyglądał na takiego który nie miał z tym najmniejszych problemów. W przeciwieństwie do Adama był jak zwykle rozluźniony i uśmiechnięty. Czarnowłosy natomiast szedł z dłońmi głęboko wbitymi w kieszenie. Minę miał nietęgą. Przeszli obok wielkiego statku a Adam przypomniał sobie swoją ostatnią wizytę tutaj. Nie dane mu było się nad tym rozwodzić bo Robert zawołał ciągnąc go za ramię - Chodź... Zobacz tam jest Mark! - zamachał mu z daleka by ich dostrzegł. Adam oderwał wzrok od desek pod stopami i spojrzał na bruneta opierającego się o słupek. Podeszli do niego a Robert obwieścił - Wygrałem z nim... - wskazał na Adama palcem - W Tekkena! - czarnowłosy spojrzał na niego krzywo i stwierdził - Zapomniałeś dodać że w jednym rajdzie rozwaliłeś trzy samochody. Długo już na nas czekasz? - zapytał Marka pytając też zaraz gdzie idą dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:55, 22 Sie 2010    Temat postu:

Długo się rozglądać na boki nie musiał, bo chwilę później dostrzegł dwie znajome łepetynki i z lekkim uśmiechem na twarzy powitał je uniesieniem ręki z daleka. Moment później znaleźli się obok niego. Mark podniósł się ze słupka i otrzepał odruchowo swoje spodnie z tyłu na wypadek gdyby miały się zabrudzić od sprawdzanego przed oparciem się o niego słupka. Podał wpierw jednemu a potem drugiemu z nich rękę na powitanie jakby się dziś jeszcze nie widzieli. - Siema. - rzucił ogarniając spojrzeniem rozweselonego kolegę. - No to ładnie. - podsumował. Robert wyszczerzył się w szerokim uśmiechu - Jakieś ofiary muszą być! - odpowiedział rozweselony młodszy. Mark spojrzał się na zegarek na swoim ręku. - Nie, niedługo. Ledwie przyszedłem. Właśnie się zastanawiałem czy nie w biurze powinienem na was czekać, bo w sumie ustaliliśmy gdzie idziemy, ale nie dogadaliśmy się gdzie się spotykamy. - wyjaśnił czarnowłosemu opuszczając rękę i chowając dłoń do kieszeni. - Możemy gdzieś tam. - zaproponował wskazując palcem kierunek do jednego z ogródków. - Pozostałe jakoś tak albo głównie z żarciem są, albo też wchodząc i siadając przy stoliku dobrowolnie wywieszasz sobie karteczkę nad głową, że chcesz oberwać. Różni się tu kręcą. - powiedział - Albo możemy do tamtej, ma wolne stoliki a i wygląda na w porządku. - wskazał w drugim kierunku jakiś inny ogródek piwny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:20, 22 Sie 2010    Temat postu:

Adam przysiągł sobie w duchu że jeśli ktoś go zapyta o to czy zna Evansa powie że nigdy o takim nie słyszał. Wyswobodził swoje ramię spod jego uścisku i przywitał się z Markiem wyciągając w jego kierunku dłoń - Mamy już jedną ofiarę. - odparł cierpko i obrzucił Roberta sugestywnym spojrzeniem od góry do dołu - Więcej nam nie trzeba. - stwierdził i rozejrzał się wokół. Port na pewno nie był pusty. Większość knajp była zapełniona i jeśli chcieli znaleźć sobie jakiekolwiek miejsca wypadało coś wybrać i to szybko - W porządku. - bezsensownym było by czekanie w biurze, przecież nie szli na zorganizowaną wycieczkę by zaczynać z jednego miejsca. Spojrzał na kierunek który mu wskazywał Mark i wykrzywił nieco usta - Mam dość smarkaterii w domu. Tutaj już nie muszę ich tolerować. - w ogródku przesiadywała grupka młodzieży, a Adam nie miał najmniejszej ochoty przebywać pośród takich, którzy mogli być rówieśnikami jego brata - Nie, oberwać też nie chcemy. - poparł go badając wzrokiem zebranych w kolejnym ogródku. Zaczesał włosy w tył i spojrzał na swoich towarzyszy - Idziemy do ostatniego. - obrali właściwy kierunek i ruszyli w tamtym kierunku - Amanda przypadkiem nie dzwoniła? - zapytał Adam wyczuwając w powietrzu sól i wodorosty. W to wszystko było wmieszana jeszcze smażona ryba, która nie była pożądanym przez niego komponentem.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Nie 13:21, 22 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:08, 22 Sie 2010    Temat postu:

- A tam ofiarę! - żachnął się Robert odpowiadając buńczucznym spojrzeniem na wzrok Adama. On się wcale nie czuł ofiarą i nie miał zamiaru nią zostawać. Kiedy już wybrali knajpę, w której zamierzali zasiąść, najmłodszy z nich poleciał przed nimi zająć dla nich jakieś miejsce przy stoliku. Mark ruszył zaraz za nim towarzysząc czarnowłosemu. - Piwo? - zapytał kiedy przechodzili przy barze, przedzierając się między ludźmi, by się dostać do miejsca zaklepanego dla nich przez Roba. - Nie, nie dzwoniła. - zaprzeczył - Ale wysłała faks z jakiś tam swoim prawniczym bełkotem, żebyś się spojrzał którym paragrafem chcesz pojechać po Ralph-ie. - wyjaśnił - Czy malwersacja i pięć lat odsiadki, czy już po całości to znaczy zawłaszczenie sobie cudzej kasy, nieopłacenie od tego podatków, działanie na szkodę zakładu pracy i coś tam jeszcze było. Generalnie jakieś cztery kartki tekstu, przez którego nie zdążyłem się przegryźć przed wyjściem z roboty. - dokończył odbijając na bok, by zamówić dla nich coś do picia. Uśmiechnięta barmanka zaproponowała dzban piwa i kufle, by każdy z nich sobie nalał ile tam by chciał. Mark zgodził się i po paru chwilach dołączył do Adama i Roberta taszcząc ze sobą trzy kufle i dzban. Rozstawił na stoliku przed każdym z nich po jednym, na środku zostawiając piwo, by się każdy samemu obsłużył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:26, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Ofiarę, ofiarę. Słyszałeś by Mark zaprzeczył? - zapytał Adam wskazując ruchem głowy na wspomnianego mężczyznę - Nie, prawda? Więc musi się ze mną zgadzać. - tego był pewien i już nie musiał sprawdzać reakcji najstarszego z nich - Piwo... - mruknął - Wódka, wino... Cokolwiek co na moment pozwoli się wyłączyć. - powiedział Adam oglądając się na Marka i próbując przecisnąć ku Robertowi - Przecież dziś jest poniedziałek! Czego ci ludzie tutaj u diabła szukają, więcej ich nie mogło być...? - powarkiwał pod nosem kiedy zajmował swoje miejsce przy stoliku. Wysłuchał bruneta i skinął głową - Zawsze musi się pochwalić swoją przemądrzałością. Przynajmniej widać że na prawdę chce się za to zabrać. A mówiłem przecież... - wyciągnął telefon z kieszeni i zabrał się do powolnego pisania wiadomości podzielając swą uwagę jeszcze na dwóch mężczyzn kiedy już ponownie byli w komplecie - Długo jeszcze tam siedziałeś? Powiedziałem że zajmiemy się tym jutro... - zerknął na Marka z przyganą w oczach. Wystukał kilka kolejnych słów ujmując wszystko tak by nie dawać Amandzie powodów do kolejnych odwiedzin - Dzięki. - mruknęli zaskakująco zgodnie najmłodsi z towarzystwa. Adam odłożył na chwilę telefon i chwycił dzbanek by rozlać każdemu z nich. Chwycił swój kufel i zapytał patrząc na bursztynowy płyn - Za co?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:44, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Ale też nie przytaknął, więc niczego nie można zakładać. - bronił się Robert starając się nie pozwolić szefowi na powiszenie na nim zbyt długo, bo tylko rodziło to kolejne preteksty do jechania po nim jak po kobyle. A na to nie chciał dać mu pozwolenia. - Pewnie tego co my? - rzucił gdy Adam do dotelepał się do niego do stolika - Możliwości klapnięcia na zadzie i zresetowania się na kilka godzin? - rzucił z powietrza. W zasadzie ciężko było stwierdzić skąd ich tutaj tylu nalazło. Jednak miasto było duże, więc nie powinno dziwić, że takie miejsca jak to było oblegane. Chociażby zwykły rachunek prawdopodobieństwa i statystyki mówił o tym, że gdzieś ci ludzie musieli się wieczorami podziewać. Nie każdy siedział w domku głaszcząc żonkę po główce i usypiając swoje dziatki w łóżeczkach. Oni sami byli tego świetnym przykładem, bo każdy z nich w jakiś sposób urwał się od tej tradycji tatusiowania. - Widać chciała koniecznie mieć pretekst do odezwania się. Na szczęście nie truła osobiście swoją obecnością. - rzucił Robert słysząc komentarz Adama o ich prawniczce. - No... - Mark spojrzał się znów na swój zegarek - Pół godziny temu skończyłem. - wyjaśnił podstawiając swój kufel Adamowi, by mu nalał do niego piwa. - Ta, jutro, jutro. - przytaknął - Ale jakoś tak się zeszło, wiesz? To tu świstek, tam papierek i gdzieś jeszcze pomiędzy parę telefonów. Bo przez te umowy i sprawdzanie całego zeszłego roku, to tak wyszło, że zwlekałem ze sprawami bieżącymi. Chciałem nadrobić. - zaczął się tłumaczyć ze swojej nadgorliwości. - Zaaa... Nadgodziny! - rzucił Robert szczerząc się niemożliwie z interpretacji takiego toastu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:03, 22 Sie 2010    Temat postu:

Czarnowłosy nabrał powietrza by coś odszczeknąć Robertowi ale uznał że sobie nie zasłużył. Jemu wystarczyło to co sam wiedział, a wiedział że Mark zgodziłby się z nim bezapelacyjnie - To niech szukają sobie tego gdzie indziej. - burknął obdarzając spojrzeniem poszczególnych gości. Tym bardziej kiedy on tutaj był. Skoro Adam zdecydował się wyjść z domu przynajmniej w jednej z knajpek mogłoby być luźniej. Tak los mógłby mu sprzyjać a najwyraźniej nie chciał być mu przychylny - Tego już chyba żaden z nas by nie zniósł. - podchwycił Adam obierając sobie przez moment osobę prawniczki jako główny obiekt kpin - Ciągle sobie nikogo nie znalazła. Nie wiem czy czeka za tym aż będzie po pięćdziesiątce i w końcu do niej dotrze że jest starą panną? - zapytał raczej retorycznie, bo według niego kobieta po trzydziestce, a taką przecież była Mandy, już mogła zostać spokojnie do starych panien zaliczana - Bo ty nie umiesz sobie powiedzieć 'koniec'. - stwierdził - Twoja perfekcja zawsze bierze nad tobą górę. W każdej z dziedzin życia. - mruknął wspominając jego drastyczną dietę i to z jaką uwagą jej przestrzegał. Adam parsknął śmiechem i wzniósł ku Robertowi kufel - Za twoje ciężkie nadgodziny, spędzone na wyczerpującym umysł liczeniu...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:26, 22 Sie 2010    Temat postu:

Narzekania Adama na zbyt tłoczne otoczenie nie zdawały się na wiele. Jakoś nikt nie chciał z tego powodu opuścić wybranej przez nich knajpy. Ale czego się spodziewać po ludziach, którzy nie rozumieli dostojeństwa sytuacji, że skoro sam Adam we własnej osobie się przełamał do wyjścia na piwo, to wszyscy powinni sobie poleźć w cholerę. Dwaj towarzysze mężczyzny tylko uśmiechnęli się pod nosem słysząc jego słowa. - A kto by ją tam zrozumiał. - odparł Mark, ale zaraz Robert dorzucił też swoje pięć centów - A może czeka na tego swojego jedynego. - stwierdził dziwnie wpatrując się w tym momencie w Adama. Zaraz jednak przeniósł wzrok w swój kufel przyglądając się białej pianie na wierzchu napoju. - No bo ciężko tak przerwać kiedy wokół siebie jest bajzel jakich mało. - wytłumaczył się najstarszy z nich ze swojej dokładności. Wznieśli wszyscy toast. - Za nadgodziny. - potwierdził Mark upijając spory łyk piwa. Ciekawe ile coś takiego ma kalorii i ile będzie je musiał potem spalać oczyszczając z nich swój organizm.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:45, 22 Sie 2010    Temat postu:

Ale mogli by mi zrobić tą przyjemność? Mogliby. Mało knajp w Nowym Yorku? Rozumiem. W Forks, ta jedna czy dwie, ale tutaj? Mało? Ale nie... Wychwycił spojrzenie jakie wymieniali między sobą mężczyźni i westchnął w duchu przeklinając samego siebie. Adam wbił wzrok w Roberta pragnąc by ten zginął w jakiś męczarniach za bzdury jakie wygadywał - Dziwne. Przecież doskonale cię zna... Może boi się okazać swoje uczucia? - zapytał z ironią nie życząc sobie takich żartów ze swojej osoby. Na nudę tutaj przynajmniej nie mógł narzekać - Za nadgodziny. - zgodził się Adam wychylając łyka. Wrócił do pisania wiadomości dla Amandy wyrzucając z siebie co chwila krótkie i treściwe zdanie - Wiem że jest bajzel. - powiedział poirytowany tym jak Mark sformułował zdanie - Nie musisz... - machnął lekko dłonie w jego stronę - Bynajmniej jeśli już o tym mowa. Zdecydowałem... - kilka sekund temu - Że zostaję tutaj na stałe. Bez względu czy to się komuś będzie podobało czy nie. Więc nie będziecie już musieli słać wiadomości... - zerknął na Roberta przerywając sobie pisanie na kolejny łyk piwa. Było zimne i gorzkie. Przez to bardzo dobre - A ty nie będziesz mnie budził o drugiej w nocy, bo będę na tyle blisko by w ciągu godziny zjawić się pod twymi drzwiami i zwolnić Kat z potrzeby opiekowania się tobą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:36, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Sądzę, że to nie o mnie jej chodzi. - odpowiedział Rob odbijając w stronę Adama drobne uszczypliwości. Wyszczerzył się przy tym ścierając po chwili kciukiem z kącika swoich ust pianę z piwa po wzniesieniu toastu. - Serio zostajesz? - zapytał zdziwiony Mark. Żaden z chłopaków raczej się nie spodziewał takich rewelacji usłyszeć. Przynajmniej nie tego dnia. - Na stałe? - spojrzał na czarnowłosego z niemym pytaniem wypisanym na jego twarzy jakby szukał potwierdzenia tego, że się nie przesłyszał. Robert jednak był mniej taktowny niż kolega. - To dlatego twoja żona, Marika, tak się z tobą ścięła? - zapytał i dostał zaraz pod stołem od Marka kopniaka w kostkę aż się musiał schylić, by rozetrzeć bolące miejsce. - Ale mną nikt nie musi się opiekować. To ja się muszę opiekować Kat. Zwłaszcza teraz, kiedy nosi w sobie moje dziecko. - wyjaśnił szybko. - To zapewne będzie chłopak. - dodał dumny z tak na prawdę nie swojej roboty. Bo to nie on miał być przecież biologicznym ojcem a jakiś fagas jeszcze z czasów studiów jego małżonki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:55, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Ale ja tak sądzę. - powiedział Adam z naciskiem jakby jego zdanie było najważniejszym i nie można było już z nim polemizować - Serio. - odparł kończąc pisać do Amandy, tak długie wiadomości pisała tylko jego żona. Uciekł się do tego samego tylko dlatego by nie musieć rozmawiać z kobietą. Wysłał to co napisał i wsadził telefon w kieszeń - Na stałe. - przyznał wiedząc że robi dobrze - Cieszy mnie to że i wy się cieszycie. - wycedził widząc ich zdziwione miny. Jestem taki straszny? - Zostawiłem was na rok i mamy tego konsekwencje, a ciągnie się po sądach nie jest na moje zdrowie. Poza tym matka też już młoda nie jest... Tutaj mam większość tego co mogę nazwać moim obowiązkiem. - spojrzał na Roberta a kącik ust drgnął mu w górę jakby wiedział co zrobił Mark - Nie. Nie dlatego. O to pewnie dopiero się pokłócimy. - powiedział nagle uśmiechając się niezwykle jak na niego pogodnie. Każdy wiedział co czai się za tym uśmiechem - Tak. - przytaknął swemu rówieśnikowi - Zapewne podobny do taty jak kropla wody. Przestań marzyć Rob. - powiedział Adam i przeniósł wzrok na Marka - Mam nadzieję że nie powiesz iż nie jestem wam potrzebny? - zapytał wspierając ramiona na blacie stolika i świdrując mężczyznę spojrzeniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:10, 22 Sie 2010    Temat postu:

Perspektywa tego, że ich prawniczka mogłaby się zainteresować Robertem była dla mężczyzny nie do przyjęcia. Zaczął analizować każdą z możliwości i szukać dziury w całym przypominając sobie ostatnie spotkania z Amandą na wypadek, gdyby znalazł w nich coś podejrzanego. Na przykład cień podejrzenia o to, że rzeczywiście i nim mogła być zainteresowana. Nie, zdecydowanie to czarnowłosy przyciągał całą jej uwagę. Oni byli tylko złem koniecznym dla utrzymania kontaktu z Adamem. - Ej! Ale to nie nasza była wina, że ten pacan władował sobie do kieszeni nie jego forsę! - zareagował Robert a Mark przytaknął mu jak rzadko kiedy. - Oj podobny, podobny. - wysapał młodszy wbijając usta w kufel piwa, by na moment znaleźć sobie zajęcie. - Czy ważne do kogo podobny? - zapytał uparcie się trzymając wersji, że to on musi odpokutować za zdradę żony. - Nie no, przydasz się na miejscu, jasne. - potwierdził Mark klepiąc dwukrotnie Adama po ramieniu. - Jasne, że tak. - poszedł Rob za zdaniem starszego. - No to za Nowy York! - wzniósł toast z uśmiechem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:28, 22 Sie 2010    Temat postu:

- W takim razie czyja? - zapytał - Skoro nie wasza to moja. Cóż widać Ralph uznał że skoro moje owieczki hasają wolno, to może sobie robić co chce. Szkoda że się pomylił. - mruknął cicho zdradzając im przy okazji jedną ze swoich hipotez na temat powodów które skłoniły ich księgowego do matactwa - Ogólnie nie ważne, ale nie zapomnisz że to nie ty jesteś jego ojcem chociaż możesz kochać jak własne. Chyba że sobie sam to wmówisz, jak tak zrobisz to przyjdę do ciebie byś i mi zdradził tą sztukę. - powiedział unosząc dłoń z kuflem w górę by upić z niego. Adam uśmiechnął się do nich blado ciesząc się że nie usłyszał czegoś w stylu 'nie było cię tutaj, to sobie radziliśmy. I teraz też sobie poradzimy.' To jedynie go upewniało w słuszności decyzji. Wskazał na Roberta palcem i mruknął do Marka - Teraz to za Nowy York, a na studiach to było tylko za Missisipi, by jego mieszkańcom się lepiej żyło. Jak się narodziło w takiej dziurze... - ten stan był najbiedniejszy w całym USA - Zobacz jak się zmienił. - wyszczerzył się do Roberta przypijając do jego toastu. W tle leciały jakieś stare ballady i siedziało się całkiem przyjemnie gawędząc z nimi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:55, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Adam, odwal się. - rzucił ostro Robert. - Chyba nie zamierzasz teraz na nas zwalić winy za to, że cię Ralph doił. - zwrócił mu uwagę, ale zaraz Mark zaczął go uspokajać. Przegonił jednak po chwili jego rękę ze swojego łokcia, bo wcale nie chciał uspokojenia. - My żeśmy to zauważyli. - podkreślił - I nie zwlekaliśmy z niczym, tylko żeśmy od razu dali ci znać. - zaznaczył, żeby nie było wątpliwości, iż niczego przed nim nie ukrywali. - A dzieciak urodzony w małżeństwie będzie zawsze twoim dzieciakiem nawet jeśli kto inny go zrobił. - zaparł się co do własnego zdania. I on na prawdę wyglądał na takiego, który jest przekonany co do tego, że chce wychowywać nie swoje dziecko. Mark po chwili dolał im do kufli piwa, zamawiając jeszcze jeden dzban. Tym razem jednak Robert uparł się, że zapłaci. Tak dla odmiany. - Ludzie się zmieniają. - przyznał najstarszy rację Adamowi kiedy ten napomknął o różnicy między dawnymi czasami a obecnymi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:10, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał używając tak samo ostrego tonu jak Robert - Co przed chwilą powiedziałem?! Jak nie wasza to moja. Masz jakiś problem z rozumieniem tego co się do ciebie mówi? - warknął rad z tego że jego nikt nie uspokaja - Pomyśl dwa razy nim coś raz jeszcze powiesz. - poradził mu odchylając się w tył by wesprzeć plecy o oparcie kanapy. Wpatrzył się w Roberta, który wytoczył kolejną zachwycającą teorię. Prychnął kpiąco - Pogratulować podejścia do życia. Kobieta ci się puściła a ty ją za to klepiesz po głowie. To przechodzi wszelkie pojęcie. Jesteś nienormalny, bardziej nienormalny niż ja... - generalnie to nie była jego sprawa, ale w związku z tym że z nim pracował i przyjaźnił, czego może nie było teraz widać, to jednak musiał zająć jakieś stanowisko. I zajął, sprzeczne z przekonaniami Roberta. Adam pokiwał głową i mruknął patrząc ponad ramie Roberta - Idiocieją. Zmieniają się i idiocieją. - odchrząknął i machnął lekko dłońmi jakby chciał skończyć, to co jak zwykle sam zaczął - Pogadajmy o czymkolwiek innym...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:23, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Słucham cię, słucham. - odpowiedział Robert - Ale to też nie twoja wina. Nie było cię tutaj, nie gapiłeś się mu przez palce. I my też nie. Więc może lepiej to na bok odłożyć? - zaproponował i chyba to była jego pierwsza rozsądna propozycja od dawna. Mark pokiwał z aprobatą głową. Nie chodziło przecież o to, by się teraz mieli wściekać jeden na drugiego zamiast mile spędzić wieczór. Albo przynajmniej postarać się go spędzić miło. Temat Katie był chyba rzeką nie do przebrnięcia. Można było tak długo. Ktoś do Roba o tym, że jest durny tak akceptując obecną sytuację a on o tym, że jak się kocha, to się wybacza i że wszystko da się znieść. Niepoprawny romantyk. Głupi romantyk jakby to dodał Mark. Ale to nie jego małżeństwo omawiali. - O czym? - zapytał Robert po propozycji Adama, by zmienić temat. - Jak tam ci się mieszkało poza Nowym Yorkiem? - zapytał Mark rzucając pierwszym lepszym pomysłem z głowy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:47, 22 Sie 2010    Temat postu:

Wydawało mi się że mnie nie słuchasz. Popatrzył na niego jeszcze przez kilka sekund, by upewnić się że to koniec. Wbił wzrok w ściankę kufla który zaczął obracać powoli by się uspokoić. Wiedział że niezbyt poprawie prowadzi tą rozmowę, ale inaczej nie potrafił, bo Robert zwyczajnie świadomie czy też nie go irytował. W jednym jednak masz rację... Nie była to wina żadnego z mężczyzn zgromadzonym przy tym stoliku. Co nie znaczy że Adam jako odpowiedzialny w jakimś sensie za nich i za ich utrzymanie nie mógł się poczuwać do winy - O czymkolwiek... - mruknął czarnowłosy pilnując się by nie warknąć znów na swego rówieśnika. Westchnął w duchu, ale uznał ze temat wymyślony przez Marka jest nawet przyzwoity i możliwy do pociągnięcia - Całkiem nieźle. Tylko strasznie nudno. Forks jest małe. Nic się w nim praktycznie nie dzieje. Jedynym co różni jeden dzień od drugiego to to że pada, albo i nie pada. Jest cicho i spokojnie, chyba że Junior zaczynał płakać, albo ktoś przyszedł... - wzruszył ramionami - Nic wielkiego. Tutaj jest o wiele lepiej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:36, 22 Sie 2010    Temat postu:

- O matko... Nie zniósł bym tego. - powiedział Robert upijając solidnego łyka ze swojego kufla. Po chwili zostało mu w nim niewiele ponad dno a po pianie już prawie śladu nie było. Mark również upił ze swojej szklanki. - No to pewnie przyjazd tutaj był w sumie odskocznią. Tutaj nigdy na nic nie ma się czasu. - stwierdził najstarszy z tej trójki - Nie czułeś się tam trochę jak na wakacjach na wsi? - zapytał z zaciekawieniem. W sumie obaj, i on i Robert dziwili się w ogóle, że Adam aż tyle tam wytrzymał. No ale był to jego wybór i nikt go przecież tam siłą nie zaciągnął. widocznie tego chciał. - Kiedy się tu przenosicie z Mariką i małym? - zapytał Rob, po chwili oferując jakąś swoją pomoc, gdyby było trzeba.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:58, 22 Sie 2010    Temat postu:

Knight pokiwał głową. Kiedy wrócił tutaj, po tym jednym dniu nie mógł sobie wyobrazić że aż tyle tam wysiedział. Nie wiedział dlaczego teraz to go tak uderzyło, bo przecież bywał w Nowym Yorku parokrotnie, ale aktualnie było inaczej. Nie potrafił podać jednego konkretnego powodu - Tak, nawet się tego nie spodziewałem. Nowy York nie jest odskocznią. To Forks jakby nią było. Będąc tutaj uznałem że to jest to czego potrzebowałem, to co mnie zadowala. Cenię sobie takie życie. Nawet jeśli nie ma chwili wolnej, choć nigdy na to nie narzekałem. - podsumował. Zawsze robił co chciał i miał wolny czas, bynajmniej wtedy kiedy jeszcze był kawalerem - Czułem. - przyznał - I pora skończyć te wakacje. - uspokoił Roberta gestem dłoni. Jeszcze było za wcześnie na przyjmowanie takich propozycji - Nie mam pojęcia. Wspominałem że Marika jeszcze nic nie wie, więc... Nie wiem jak ustosunkuje się do tego pomysłu. - powiedział i przełknął piwo - Przecież małżeństwa na odległość też istnieją, prawda? - zapytał retorycznie - Więc narazie bym się nie martwił. - zakończył na tym temat ewentualnej przeprowadzki - Powiedz lepiej na kiedy mam szykować wyprawkę dla małego Evansa. - poprosił Roberta bez grama uszczypliwości w głosie. Kiedy się postarał też potrafił.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:27, 22 Sie 2010    Temat postu:

Wysłuchali we dwójkę słów Adama jakby to całkiem kto inny im opowiadał o tym wszystkim. Już prędzej takie opisy usłyszeliby od jego matki, która chciałaby im zrelacjonować życie jej syna, dzieląc się z nimi swoimi obawami i bolączkami. Po czarnowłosym tego się nie spodziewali. Robert rozlał resztkę piwa do trzech kufli i skoczył po następny dzbanek. - Zaraz, moment. Za chwilę wracam. - zapewnił i po chwili rzeczywiście wrócił. Z dzbanem piwa i jedna butelką wódki. Jeśli mieli ją pić na czysto, to piwo raczej nie było chyba dobrym pomysłem. Jednak mężczyzna zasiadł ponownie przy stoliku jakoś nie spiesząc się po inną popitkę. Złapał za swój kufel wznosząc toast. - To za małe miasteczka, które chwała im za to, że są, dają odskocznię. - rzucił a o dziwo taki toast Markowi się spodobał. - Za małe miasteczka. - przytaknął. Po chwili Adam wrócił do kontynuacji swojej wypowiedzi. - No niby istnieją. - przytaknął Mark - Chociaż nie wiem jak to w praktyce wychodzi. - przyznał się a Rob mu zawtórował - No to racja, oby wyszło, jeśli już innego wyjścia nie będzie. - stwierdził młodszy zamaczając usta w piwie. Kelnerka przyniosła im trzy kieliszki, za co chłopaki podziękowali. - No, w teorii Kat pewnie gdzieś tak listopad-grudzień będzie rodzić. Chociaż ciężko na razie powiedzie dokładnie, bo... - podrapał się po czubku głowy jakby nie wiedząc co powiedzieć i jak wytłumaczyć swoje obawy - Ta ciąża jakaś dziwna jest. Lekarz mówił, że bardzo szybko się rozwija. I nie wiadomo co jest grane. A Kat nie chce mówić kto był jej... No wiecie. Nie mamy pojęcia czy to nie coś genetycznego. Dlatego tak zaczęła się upierać, że chce usunąć. - wyjaśnił. Sam nie wiedział co jest nie tak z tą ciążą a brzuch Katie rósł niemal w oczach. Trochę go to niepokoiło, ale nie było co się zwierzać kolegom z takich wątpliwości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:50, 22 Sie 2010    Temat postu:

Popatrzył na przyjaciół kiedy po jego słowach zapadła chwila ciszy. Niby nic wielkiego bo gwar wokół nich ciągle trwał ale dla trójki przy stoliku było to dość namacalne. Adam spojrzał w swój kufel sądząc że piwo rozwiązuje język. Nie odstawił go jednak a wypił resztę oblizując lekko usta z goryczy. Z goryczy życia, małych porażek jakie odnosił. Ze wszystkiego. Kiedy na stoliku wylądował kolejny dzbanek, któremu towarzyszyła butelka czystej, Adam stwierdził ze przydało by się coś przegryźć. Znów się poświęcił i tym razem sam przeszedł do baru. Cudów nie mieli wiec wrócił z paluszkami w szklance - Nie patrzcie na mnie. - nie miał ochoty na nic więcej - Wystarczy. - Adam ujął w dłoń kufel czekając na kolejny toast. A ten go zaskoczył. Ułożył jego własną wersję - Za małe miasteczka, które pokazują to co naprawdę powinno się doceniać. - za to mógł już wypić. I tak też zrobił. Adam pomyślał że jeśli sytuacja go zmusi to po miesiącu będzie mógł mu powiedzieć jak to jest z małżeństwami na odległość. Jakby nie patrzeć właśnie przerabiał coś takiego. Mark będzie miał relację z pierwszej ręki. Czarnowłosy uśmiechnął się niemrawo jakby obojętnie podpierając sobie brodę dłonią. Sam był ciekaw co z tego wyjdzie. Ujął w dłoń butelkę kiedy pojawiły się przed nimi kieliszki. Rozlał każdemu i postawił obok kufli. Uniósł lekko brew na wspomnienie o 'dziwności' ciąży. Zerknął na Marka i uznał że nie wypada pytać. Przyszło mu coś innego za to do głowy - Mark. Może ty nam teraz powiesz coś o sobie. Skoro tak miło nam się rozmawia. Podziel się swoimi problemami. Tutaj każdy ma jakieś. Może zaradzimy? - zapytał patrząc na niego z ciekawością.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:08, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Ja? - zapytał Mark zdziwiony, że teraz na niego padła kolejność mówienia o sobie. - Ja nie mam raczej żadnych problemów. - odpowiedział poprawiając się na swoim krześle i układając odruchowo szew spodni, by leżał odpowiednio prosto. Upił łyka swojego piwa stwierdzając, że faktycznie to aż dziwne jest, że wszystko gra. A może nie grało a on nie zdawał sobie z tego sprawy? - Nie, serio. U mnie wszystko gra. Jula teraz z moim dochówkiem w sanatorium, ja sobie odpoczywam relaksując się od nich no i nie mogę narzekać. - powiedział - No bo co za problemy mogę mieć? - nie mógł, bądź nie chciał się ich doszukać. A jego trocinowa dieta, bieganie na siłownię bądź squash'a i przesadna dbałość o wygląd to raczej nic nowego było dla niego. Z żoną się dogadywał. Kupił tą chromoloną działkę i jeździł na nią co weekend, by doglądać sadzonki Julii. A, no jedyne co, to najmłodsza pociecha miała tą astmę. Ale dali radę nad tym zapanować. Żadnych nowości. Kurczę, czy było coś nie tak?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:21, 22 Sie 2010    Temat postu:

Robert i Adam spojrzeli po sobie i jak jeden mąż zawołali - Co ty pieprzysz! - po chwili pytali już jeden przed drugiego - Jak możesz nie mieć? Ale pomyśl dobrze. Nic, absolutnie? - było to niemożliwe. Oni obaj mogli Marka obdarować niemałym zbiorem problemów, a i dla nich jeszcze by zostało coś na później tak by się nie nudzili - Nie wierzę. - powiedział Adam przegarniając włosy. Zdjął marynarkę i odłożył ją za siebie bo z każdą chwilą robiło mu się cieplej - Ja też nie. - wciął Robert - Brak problemów to też problem. - powiedział wskazując na najstarszego z nich oskarżycielsko paluszkiem wydobytym z opakowania. Adam spojrzał na niego parskając śmiechem - Ty w tym temacie się nie wymądrzaj bo i tak masz... - oszczędził sobie i utopił słowa które cisnęły mu się na usta w piwie - To tylko my... - wskazał na siebie i Roberta - Mamy takie życiowe wyboje, a twoje życie jest proste i fajne? Jak to robisz? Wiem. - Adam wycelował w Marka na moment i stwierdził - Napisz poradnik. - zabrzmiało to na pół kpiąco, a na pół poważnie. Trudno było stwierdzić co przeważało - Tak! - podchwycił najmłodszy - Chętnie skorzystam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:09, 22 Sie 2010    Temat postu:

- No nie pieprzę. - zajęczał mark na prawdę nie mając im nic do powiedzenia. Przechodził obecnie w swoim życiu chyba coś, co niektórzy nazywali zbliżającym się syndromem wieku średniego i zaczął ze zdwojoną siłą przykładać się do utrzymania jak najbardziej odpowiedniego wyglądu. Jednak to nie był temat do omawiania przy piwie z kolegami. Prędzej baby by miały przy tym ubaw przedni.I poroztrząsałyby go na dziesiątki różnych ewentualności i innych objawów a na koniec okazałoby się pewnie, że jest bardzo ciężko chory, niemal umierający i zapewne te jego zmagania z zachowaniem sprawności fizycznej były tego przyczyną a zarazem wyjaśnieniem wszelkich rzekomo targających go dylematów. Jednak nic się nie działo i nie wariował przecież. Nie skakał też w bok, chociaż była w tym centrum fitness, do którego tak regularnie chadzał całkiem sympatyczna młoda instruktorka, ale to nadal nie była zdrada czy coś. Po prostu milo się na nią patrzyło i sympatycznie z nią rozmawiało. I to nie było żadne zauroczenie. No przecież kochał Julkę i poza nią świata nie widział. Nie miął takich jak oni problemów. - No nic, serio. - powiedział po chwili analizy. - Nic mi kompletnie nie przychodzi do głowy. - dodał skrobiąc się za uchem. Wilgotna od skroplonej wody szklanka piwa zostawiła mu na spodniach półkolisty ślad, który zaczął ścierać palcem odruchowo, nieco zły za to, że był nieuważny. - Nie. Serio. Nie mam żadnych zmartwień poważniejszych. Nie mogę narzekać na żonę, w pracy też jest okej poza takim jednym - tu spojrzał na Roberta - który ostatnio był nie do życia. Kredyt spłacam regularnie. Kochanki nie mam. Teściowa siedzi tak daleko, że mnie nie zamęcza. Psa w domu nie mam, więc nawet na sukę nie mogę poutyskiwać. Serio, chłopaki, u mnie jest normalnie, jeśli tak można powiedzieć. - zaśmiał się słysząc słowa o tym by napisał poradnik. No przecież to nie było coś wyjątkowego, prawda? Żył sobie spokojnie, pracował, był przykładnym ojcem i mężem, starał się spełniać oczekiwania żony i raczej należał do ugodowych ludzi, więc dość szybko z każdym dochodził do porozumienia. - Oj przestańcie! I co ja niby miałbym w tym poradniku napisać, co? Kiedy to wszystko jakoś tak samo wychodzi. I nawet nie wiem dlaczego, ale jest spokojnie. Wcale nie jest proste ani fajne, ale jest normalne, zwyczajne. - wzruszył ramionami nie wiedząc co im powiedzieć, by się poczuli usatysfakcjonowani. Może powinien na poczekaniu wymyślić jakiś swój życiowy dramat? Tylko jakoś nawet nie mógł go sobie wyobrazić. - Rob, polej z tej flaszki, skoro już ją przyniosłeś. - rzucił chcąc odgonić ich zainteresowanie od siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:24, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Pieprzysz... - stwierdził Adam przeciągle. Nie mógł wierzyć że tylko on ma pod górkę. On i Robert w zasadzie, ale w końcu musiała istnieć jakaś równowaga w przyrodzie. Dwa nieszczęścia, przeciwko jednemu szczęściu. Uwielbiam tą sprawiedliwość. Wypadało się jednak cieszyć że choć jednemu z nich się powodzi na tyle by mógł stwierdzić ze nie miał żadnych problemów - Nie to co my... - pociągnął cicho i spojrzał na Roberta bo ten miał pomysł na poradnik jaki miałby stworzyć Mark - Napiszesz w nim jak to robisz. Musisz mieć jakiś sposób na życie. Może, ja nie wiem... - zawiercił się i poprawił spodnie przedrzeźniając gest kolegi - Może to jest to? Albo... - strzepnął sobie z rękawa koszulki nieistniejący pyłek i poprawił materiał - Coś w tym jest? - spojrzał na Adama a ten pokręcił nie widząc w jego gestach niczego co miałoby dawać powodzenie w życiu. Robert spojrzał na Marka i powiedział pewnie jakby przed momentem rozmawiał z jego matką i ta zdradziła mu najważniejsze - Jesteś urodzony w czepku. - wydedukował a to mogło tłumaczyć wszystko. Złapał za butelkę napełniając ich kieliszki - A za co teraz? Za przyszły sukces wydawniczy Marka Brown'a? - Adam ujął kieliszek i okręcił go w palcach - Za to że kiedyś jednak się przymkniesz? - zapytał wykrzywiając wąskie usta w parodii uprzejmego uśmiechu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:52, 24 Sie 2010    Temat postu:

- Pieprzyć to ja mogę. Ale żonę w domu. - stwierdził odbijając krótko i dosadnie piłeczkę w stronę Adama wyszczerzając się przy tym w uśmiechu. - Nie no, dobra. Niech wam będzie. Mieliśmy ostatnio z Julą ciężki okres, ale już chyba przeszło. - rzucił zadowalając tym stwierdzeniem chyba głód dwójki swych towarzyszy. Otaksował wzrokiem Roberta, który oczywiście miał już dwadzieścia scenariuszy na temat tego co też mogło się przydarzyć jego koledze. Jak to czasem mówią 'dupa grochowa' z niego była, skoro nie dostrzegł wcześniej tego, że kolega też przechodził swoje ciężkie chwile. każdy tak miał czasem. Ale potem się to jakoś wszystko układało i szybko zapominało się o problemach na jakiś czas. Przynajmniej do chwili, gdy się znów pojawiały. - Nie, nie napiszę nic. Mam swoje za uszami i nikomu radzić nie będę, bo to by się mogło źle skończyć. - rzucił w stronę niepocieszonego Roba, który zatopił właśnie swoje usta w kuflu z piwem. - Odczep się od mojego wyglądu! - żachnął się - Nie każdy musi wyglądać jak ostatnia fleja jak ty! - powiedział oskarżycielsko do kolegi. Ten zaraz zaczął się bronić. - Wcale nie wyglądam jak fleja! Nie prawda! - stwierdził zaburzony nie mając pojęcia, że piana od piwa znów została ponad jego wargami - A właśnie że tak. Gdzie masz krawat, co? Spodni to ci się nawet prasować nie chciało a zamiast tego piwa powinieneś doić raczej mleko. Też by ci białe ślady na miejscu wąsów zostawiało. - odszczeknął Mark eleganckim gestem zgarniając swój kufel ze stołu. - Wytarłbyś przynajmniej paszczękę. - rzucił do kolegi. Młodszy znów się zaburzył - Wcale nie! Krawat mam w kurtce. Nie był mi teraz potrzebny. A po spodniach nie widać! - starł jednak wierzchem dłoni pianę z piwa pod swym nosem, bo na jej obronę już nie znalazł argumentu. - Za kobiety. - zaproponował Mark toast, kiedy przezroczysty płyn został nalany do kieliszków i każdy ujął swój w ręce. Rob odpowiedział skwaszonym uśmiechem Adamowi. - To nie byłby toast skuteczny. - powiedział na propozycję o jego zamilknięciu. - Za baby jest lepszy. Gdyby nie one, mężczyźni nie mieliby wrzodów żołądka. - przytaknął w końcu na propozycję Marka Robert.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:17, 24 Sie 2010    Temat postu:

- Bo ci uwierzę że tylko i wyłącznie żonę. - mruknął Adam pod nosem patrząc na brzeg blatu z obojętną miną. Kiedy Mark z Robertem się przekomarzali pogratulował sobie przyzwyczajenia zakładania krawatu do pracy. Zeskrobywał paznokciem przyschnięty brud czekając aż panowie skończą. Był w połowie zwalczania uciążliwej plamy, która wyglądała na taką po sosie. Podczas tego uznał że i Markowi czasem wiatr w oczy wieje, skoro przyznał że coś tam jednak się działo. Tak wiara w brak sprawiedliwości na świecie wróciła na swoje miejsce a czarnowłosy odetchnął z zadowoleniem - Błagam... - zaczął Adam czując jak zbiera mu się na ból głowy od ich wymiany zdań - Nie rozmawiajcie o modzie. I tym bardziej modzie w pracy. Widywałem gorszych od naszego rogacza i jakoś żyli. - stwierdził. Robert nie miał ani poprzebijanych uszu, nie nosi kolczyków przy brwiach, wargach czy w nosie, pomysłowość ludzka nie znała w tym temacie granic. On mógł mu wybaczyć brak krawata - A kiedy się kupuje smakołyki dla żony, która jest w ciąży to nie ma czasu by uprasować sobie spodnie. - to już był trochę bardziej zgryźliwe. Obrzucił sceptycznym spojrzeniem swego rówieśnika i pokręcił nieznacznie głową. Chciał by już skończyli, ale sam nie mógł się oprzeć temu by nie dolać oliwy do ognia - Postarałbym się by był skuteczny. Znasz mnie. Coś bym wymyślił. - odwdzięczył się Robertowi przesadnie radosnym uśmiechem, takim który bardzo, bardzo rzadko gościł na jego ustach - Zależy za które baby. - zauważył Adam patrząc na kieliszek - Bo za Amandę nie wypiję. Chyba że za jej stronę zawodową. A wrzody... Wrzody się zasusza alkoholem. Czyli jednak za kobiety!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark Brown
Człowiek



Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:55, 24 Sie 2010    Temat postu:

Mark na słowa Adama wbił spojrzenie w barierkę ogródka, w którym siedzieli. Chrząknął cicho, ale po chwili powrócił spojrzeniem do czarnowłosego spoglądając się na niego jakby nie wiedział o czym mówi. - No dobra. - zrezygnował z ciągnięcia tematu ubrania Mark a Rob zaraz mu przytaknął. Odpuścili nieco. - Oj zejdź z mojej żony! - zawarczał słysząc docinki Adama, które dotyczyły jego małżonki. Zaraz się jednak zreflektował, bo i to jak ujął swe słowa mogło być powodem dogryzania - Nie mówicie już o niej. Ma swoje prawa kobieta. A ja powinienem ją wspierać teraz. I to dlatego spodnie. - spojrzał się na swoje kolana - I koszula czasem gdzieniegdzie nie odprasowana. A krawat w kieszeni, bo nie jestem na spotkaniu u klienta, więc nie muszę ganiać jak wy teraz. - biadolił z wyrzutem Rob. Markowi już to powoli wychodziło bokiem. - No już zatkaj się. - zajęczał pokazując palcem, że może dla odmiany by drugi toast wypili z tej butelki, co taka osamotniona stała. Przynajmniej Rob by się zatkał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:11, 24 Sie 2010    Temat postu:

Adam zareagował na ciszę ze strony bruneta śmiechem - Mark! - zawołał jeszcze bardziej rozbawiony otwierając szerzej oczy - Mark... - Adam wybuchnął śmiechem widząc wyraz twarzy swego przyjaciela. Odchrząknął i zapytał - Ładna chociaż była? Nie powiemy Julie. - obiecał. Pewnym też było że jak tak dalej im pójdzie to nie będzie z tego wieczoru zbyt wiele pamiętał - A może inaczej. - powiedział przekręcając głowę w drugą stronę - Ładna jest? - to było chyba już lepiej sformułowane. Robert oczywiście wtrącił swoje, jak zwykle przy tym byt wiele wyolbrzymiając i jak zwykle za bardzo ufając dedukcji Adama która nie musiała być prawidłowa - Wiedziałem... - wycelował w Marka oskarżycielsko palcem - To dlatego od jakiegoś czasu chodzisz taki zadowolony. - Adam spojrzał na tego o którym teraz rozmawiali ciekaw czy Robert poprawnie zgadywał. Wpatrywali się w najstarszego z nich jakby miał im wyjawić boską prawdę objawioną - Ty się już zamknij. - rzucił Adam do Rob'a nie mając ochoty wysłuchiwać historyjek jak trzeba dbać o żonę. Niektóre żony dbają o siebie same lepiej niż... Żaden z nich nie miał takiej jaką miał Adam - Mark... - wrócił do rozpoczętego tematu - Może jednak nam coś powiesz? - sięgnął po paluszka i przełamał go na pół wpatrując się w twarz mężczyzny wyczekująco.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin