Dom Shane'a

Caroline Thomas

- Chętnie. Nie mam żadnych planowanych spotkań w kalendarzu - zaśmiała się cicho.
- Masz rację - przytaknęła i spojrzała na niego. - To co robimy dzisiaj?

Shane

- Dzisiaj?- pomyślał chwilę - dzisiaj... Eeee... Masz jakieś pomysły? - spojrzał na nią z nadzieją.

Caroline Thomas

Położyła głowę na jego kolanach, wyciągając się na kanapie i udając, że myśli.
- No więc... eee... mam mnóstwo pomysłów! - pisnęła uradowana. Tak naprawdę nie miała żadnego, ale to był mało znaczący szczegół.

Shane

Pochylił głowę i spojrzał na nią.
- Jak na przykład?- zapytał z ciekawością. Zastanawiał się, jakież to pomysły mogły jej wpaść do główki.

Caroline Thomas

- Mystère. Je ne vais pas vous le dire. Pensée. - powiedziała po francusku z idealnym akcentem, chyba po raz pierwszy w życiu. Spojrzała na niego, sprawdzając, czy cokolwiek zrozumiał.

Shane

- Comment? Je ne peux pas. Enseigne-moi comment faire - odparł bez dłuższego zastanawiania się. Jego akcent nie był może najlepszy, bo przecież we Francji spędził tylko rok.

Caroline Thomas

- Eh bien, nous avons un problème. - westchnęła cicho i podniosła się do pozycji siedzącej. Pocałowała go delikatnie w policzek.
- Mieux?

Shane

- Quelques - Powiedział, starając się, aby wydawało się, że nie jest do końca usatysfakcjonowany.

Caroline Thomas

- Il ne suffit pas - uśmiechnęła się łobuzersko, przysunęła do niego i pocałowała go w usta.
- Et maintenant?

Shane

- Mieux, mieux - zaśmiał się i przyciągnął ją do siebie, by złożyć na jej ustach delikatny pocałunek.

Caroline Thomas

- Mhm. Angielski jednak pasuje mi bardziej - uśmiechnęła się, przytulając się do niego.
- Więc jakieś pomysły? Skoro myślenie idzie ci teraz lepiej - zaśmiała się.

Shane

Pomyślał przez chwilę. - Myślenie może i idzie mi lepiej, ale pomysłów nadal brakuje. Chyba jestem skazany na twoje propozycje - powiedział, udając zawiedzionego.
- A jak tam twoja choroba? Cudowne ozdrowienie? - zaśmiał się.

Caroline Thomas

Burknęła coś niezrozumiałego pod nosem.
- Owszem, czuję się świetnie - zaśmiała się. - A czy ja kiedyś chorowałam? - spytała go oczywiście retorycznie

Shane

Wzruszył ramionami, słysząc jej pytanie. Spojrzał na nią, próbując coś wymyślić, jednak nic konkretnego mu nie wychodziło xD. Spojrzał na nią, jakby mając nadzieję, że do jej głowy wpadło coś mądrego.

Caroline Thomas

Spojrzała na niego z dezaprobatą.
- Faceci są beznadziejni - pokręciła głową i wstała z kanapy.
- Nie wiem co robimy i gdzie idziemy, więc będę tak stała, dopóki niczego sensownego nie wymyślisz. - skrzyżowała ręce na piersi.

Shane

- Zaproponowałbym coś, ale nie wiem co w tym mieście jest, a co nie. no chyba, zę chcesz pojechać do Seattle. - Spojrzał na nią. - W chwili obecnej mogę ci zaproponować spacer, do Forks - mruknął

Caroline Thomas

- W takim razie wybieram Seattle. Może być? - spojrzała na niego.

Shane

- Oczywiście. Jaki środek komunikacji wybierasz? - zapytał ,uśmiechając się do niej i patrząc w tym samym kierunku.

Caroline Thomas

- Eee... dobre pytanie. Naturalny? Ja tam mogę pobiec, znaczy się jako wilk oczywiście - uśmiechnęła się ironicznie.

Shane

- No to biegnijmy, postaram się biec wolniej niż zwykle, inaczej mnie nie dogonisz - zaśmiał się i spojrzał na nią, jakby rzucając jej wyzwanie.

Caroline Thomas

- Kochany, jak mało o mnie wiesz - zaśmiała się głośno.
- To ty będziesz musiał dotrzymywać mi kroku - wykazywała swoją pewność siebie. Co do tego wątpliwości nie miała.

Shane

Z trudem powstrzymał śmiech, co nadało jego twarzy głupkowaty wygląd.
- No okej, skoro tak uważasz. - Spojrzał na nią - żebyś się nie zdziwiła.

Caroline Thomas

Zaśmiała się, widząc wyraz jego twarzy.
- Nikt jeszcze mnie nigdy nie zaskoczył. Tobie też się to pewnie nie uda - uśmiechnęła się ironicznie i wyszła na dwór, gdzie spokojnie przemieniła się w wilka. Wyłożyła się na ziemi, czekając na niego.

Shane

- Jeszcze zobaczymy - mruknął cicho i wyszedł za nią, przemienił się w wilka i spojrzał na nią z uśmiechem. Nie czekał na specjalny sygnał tylko pognał w stronę lasu.
// las

Caroline Thomas

Poderwała się z ziemi i najszybciej jak tylko umiała pobiegła za nim. Nie chciała odpaść w przedbiegach. xD.

// Las