Dom Embry'ego

Embry

- Dla Lee to mało zabawne - mruknął i podszedł do niej.Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Teraz Lee i Gas'a posłał gdzieś daleeko xd
- Jesteś bardzo zmęczona? - zamruczał przygryzając płatek jej ucha

Ana

Spojrzała na niego lekko zdziwiona. Czy ona dobrze zrozumiała jego pytanie? Przecież widział jak... Stwierdziła w duchu, że wilki z La Push są jednak przedziwne.
-To zależy... -mruknęła.

Embry

- Zależy od czego? - przesunął ustami po jej szyi przygryzając delikatnie jej skórę a potem pogładził to miejsce czubkiem języka. Miał nadzieję,że jednak zmęczona nie będzie .

Cassie Ordian

Minęła ich pełna obojętności. Chciała tylko Deę, nikogo więcej. Tęskniła, tęskniła okropnie bo przywiązała się już do swojej wiedźmowatej ciotki. Weszła do swojego pokoju i chwyciła kartkę i ołówek. Chciała być taka jak Dea, zamieniać suche liście w banknoty, unosić pióro które po jednym dotknięciu palca lewituje kilka metrów nad ziemią. Chciała przemieniać plastikowe pierścionki z automatów w najprawdziwszą biżuterię. Narysowała portret Dei, z rudą szopą i serduszkami nad głową. Ot cała Ciotka. Rozmarzona, delikatna aż chce się ją kochać. Dziwne tylko że Embry...
Pomyślała zawiedziona.

Ana

-Jesteś pewny?... -szepnęła cicho, lekko przymykając przy tym oczy. Westchnęła cichutko.

Embry

- Jakbym nie był to bym tego nie robił - zamruczał wsuwając dłonie pod jej bluzkę i gładząc jej brzuch i muskając przy tym jej piersi

Ana

Mruknęła cichutko spoglądając na niego.
-Cóż.... Po tej sforze można spodziewać się wszystkiego... -westchnęła i zaśmiała się cichutko muskając go paluszkami po karku.

Embry

Uśmiechnął się i uniósł ją do góry. Oplótł się jej nogami w pasie.
- Zabieram Cię do góry - powiedział jej do ucha i wszedł po schodach do swojej sypialni. Zamknął drzwi na klucz i położył się z nią na łóżku.Pozbył się już po drodze jej bluzki.

Ana

-Doskwiera Ci aż tak samotność? -zaśmiała się, kiedy go o to pytała. Przyciągnęła go do siebie z szerokim uśmiechem.

Embry

- Może trochę - zaśmiał się i pocałował ją namiętnie i wsunął dłonie pod jej spodnie zsuwając je z niej. Trochę mu przeszkadzało że kilka godzin temu była z Gasem ale jakoś to przeżyje xD

Ana

-To mi na trochę nie wygląda... -zaśmiała się również ściągając z niego spodnie. Delikatnie przygryzła jego ramię. La Push coraz bardziej jej się podobało!

Embry

- Przestań już gadać - uśmiechnął się i zatkał jej usta pocałunkiem. Jego dłonie powędrowały pod jej majteczki.

Ana

Nie miała nic przeciwko. Uśmiechnęła się cwanie i całowała go po brodzie i szyi, jednocześnie ruchami bioder pomagała mu zsunąć swoją bieliznę z ud.
-JUż ani słowa... - Szepnęła kusząco.

Embry

Uśmiechnął się i bez problemy zsunął jej bieliznę. Potem pozbyli się jego spodni i bokserek. Uśmiechnął się łobuzersko i dość niespodziewanie i gwałtownie wiadomo co XD

Ana

Jęknęła dość głośno, przygryzając dolną wargę. Po chwili uśmiechnęła się z satysfakcją. Zacisnęła dłon na jego plecach, drugą na ramieniu i wpiła się w jego usta. Niezły wynik: dwaj faceci w dwa dni XD

Embry

W końcu po jakimś czasie pocałował ją jeszcze raz lekko i opadł obok niej. Nakrył ich kołdrą. Położył jedną rękę pod głową a drugą zacisnął w pięść. Poczuł w pewnym momencie potworną pustkę. Gorszą niż wtedy kiedy Dea odeszła. Właśnie...
Dea... czuł,że stało się coś złego. Może nie dosłownie już ale przyszło mu to do głowy kiedy poczuł pustkę

Ana

-Coś się stało? - Spytala szeptem, glaszcząc go po torsie. Dojrzała bardzo istotną zmianę w zachowaniu Em i intensywnie zastanawiała się, o co może chodzić. I wpadła na niemal genialny pomysł. - Wyrzuty sumienia, co?

Embry

- Nie to coś innego - pokręcił głową - takie dziwne uczucie strasznej pustki - pogłaskał ją po ramieniu i odgarnął jej włosy z twarzy.
- Było wspaniale,nigdy się tak nie czułem - powiedział,a w zasadzie skłamał zmieniając temat. Nie chciał teraz jeszcze zwierzać się Anie,która była jego hm...kochanką(?) .

Ana

Uśmiechnęła się, ale w tym całym uśmiechu było coś drwiącego.
-Jasne. - Mruknęła bez zadnego sarkazmu. Tak dla potwierdzenia tych jego słów. - Myślę, że chyba powinnam iśc, nie?

Embry

Wywrócił oczami.
- A ja myślę - uśmiechnął się łobuzersko i ułożył się na boku - że powinnaś jednak - wsunął dłoń pod kołdrę - zostać - wodził dłońmi po jej ciele delikatnie.
- Jest już późno

Ana

Przymknęła powieki a z piersi wyrwało jej się westchnienie. Ciche.
-Em... Siostra i tak jest już na mnie cholernie wściekła, a jeszcze dodając twoją dziewczynę. - W tym momencie sobie coś uświadomila. Przyjechała do Forks w poszukiwaniu ojca, ktory rzekomo miał ją kochać, a ojciec się jej po prostu wstydził. Rozwaliła związek swojej siostry i związek jej przyjaciela. A w tej konkretnej chwili leżała z nim w łóżku. Poczuła się gorzej niż dziwka.
-Wracam. - Oznajmiła stanowczym szeptem.

Embry

- Dea jest z Markiem.Nie czuję jej wcale. Nie wiem co się z nią dzieje. Nie dzwoniła ani nic. Może teraz robią to samo co my - na samą myśl o tym zacisnął jedną dłoń w pięść żeby Ana nie widziała.
- Zostań. Lee gdzieś pojechała. Proszę - tak,dobrze słyszała o coś wreszcie poprosił. Dawno mu się to nie zdarzyło. Może nie chciał być sam? Brakowało mu obecności kobiety,oczywiście dorosłej jakieś bo Cassie się nie liczy xd Objął ją od tyłu i składał delikatne pocałunki na jej karku,szyi i ramieniu.
- Źle Ci tu? - zamruczał

Ana

-Źle. - Skłamała jak automat. Odepchnęła go delikatnie. - Em... Ja tu nie pasuje. Niepotrzebnie przyjeżdżałam. idiotka ze mnie. - Wymamrotala, próbując delikatnie uwolnić się z jego uścisku.

Embry

- Jasne - wywrócił oczami - po prostu masz się tu okropnie - burknął. Dobrze mu wychodziło udawanie obrażonego. Wsunął bokserki i przkrył się kołdrą

Embry

W końcu po krótkiej romowie stwierdził że idzie pobiegać. Miał nadzieję że Ana zostanie. Pobiegł na plazę

Embry

Wieczorem przyszedł do domu i jak co wieczór w samych bokserkach, z piwem w ręku rozsiadł sią przed telewiorem.

Leah

/Dom Gasparda

Zapukała do drzwi. Nie było jej kilka dni w La Push i była jedyną osobą którą chciała zobaczyć. Oczywiście dlatego, że nie miała pojęcia, że on także spał z jej siostrą.

Embry

Burknął coś pod nosem i odstawił piwo. Wstał i otworzył drzwi z grymasem na twarzy.
- Lee - ucieszył się na jej widok - wchodź - wpsuścił ją w drzwiach. Ten bajzel w domu nie powinien jej przerazić

Leah

Wręczyła mu do ręki butelkę wina. Uśmiechnęła się lekko. Ale kiedy poczuła zapach Any mina jej zrzedła. Usiadła w salonie na kanapie zwalając wcześniej sterty gazet z miejsca, gdzie chciała usiąść.
-Ty też przerżnąłeś moją siostrę? -zapytała mało sympatycznie- Załatwiła Was obu w JEDEN DZIEŃ?

Embry

Sam pomógł jej odgarnąć jej te gazety z kanapy. Postawił butelkę na stole i usiadł obok niej. Widział,że była na niego zła. Ujął jej dłoń żeby mu nie uciekła.
- Tak ale wtedy nie do końca wiedziałęm,że to Twoja siostra - spojrzał jej w oczy

Leah

-Kłamiesz...- przewróciła oczami. Stare problemy... Ahhh słodki domku.
-Sama sobie nie wysyłałam durnych wiadomości... -strzeliła go w ramię.
-Spokojnie.... Nic Ci nie zrobię... -wystrzeliła oczy w niego i otworzyła wino które mu przyniosła- Wystarczy mi, że zgnębię Gasparda.

Embry

- nie były durne - zmarszczył brwi i przyniósł szklanki bo nie wiedział gdzie ma kieliszki. Myśl,że zgnębi Gasa go pocieszyła. Usiadł znów obok niej i nadstawił dwie szklanki

Leah

-Jesteście beznadziejni.... -westchnęła- Wystarczy pokazać Wam kawałek biustu i nagle jesteście bardzo spięci w górnej części ud... -warknęła i napiła się wina- Tobie da popalić Dea... O ile wróci... Ja zniszczę temu dupkowi resztki ego. I nie ciesz się jak głupi... -wycelowała w niego palcem- Bo Dea nie wróciła. Więc stosunkowo jesteś w gorszej sytuacji.

Embry

- Perspektywa,że Gaspard będzie miał przerąbane w domu w tej chwili najbardziej mnie cieszy - napił się trochę wina . Na wzmiankę do Dei spojrzał na nią spode łba. Specjalnie to zrobiła,był tego pewny. Wiedziała jak ten temat na niego działa.
- Dea siedzi sobie z Markiem w tej pieprzonej Irlandii . I jak nie wróci tak jak mówiła chyba się tam wybiorę - burknął

Leah

-Mhmm... I na dzień dobry co jej powiesz? Hej Dea przeleciałem siostrę Leah? -prychnęła- Pozdrów ją od brata... Będzie przechodził ciężkie chwile... -podniosła szklankę do góry w ramach jakiegoś pokręconego toastu.
-Zdradziłam go... -mruknęła zatapiając usta w czerwonym płynie.

Embry

- Nie wiem co jej powiem ale przywiozę ją tutaj - powiedział pewny tego że tam pojedzie po nią. Zamrugał z dwa razy. Robiło się coraz ciekawiej.
- No,no... - zaśmiał się. Bieedny Gaspardek xd
- Z kim? - był facetem ale ciekawski był strasznie

Leah

Prychnęła spoglądając na niego ze spokojem.
-A gdzie ta empatia? Męska solidarność? Cokolwiek? -zapytała przekrzywiając nieco głową.
-Zresztą... I tak go nie znasz.

Embry

- Męska solidarność? - prychnął - proszę Cię Lee, nie rozśmieszaj mnie - on z Gasem i jakakolwiek solidarność. Chyba coś na tej Alasce jej mózg zamroziło. On sobie z Gasem nawet nie mówił hej na ulicy.

Leah

Siedział obok niej więc przyciągnęła go do siebie za koszulkę.
-W czym jest lepsza ode mnie hmm? -mruknęła mierząc go spojrzeniem- Co w niej takiego zobaczyliście?

Embry

Spojrzał na Lee od gory do dołu. Były bardzo podobne ale według niego Lee była ładniejsza a Ana była taka słodka z charakteru o xd
- W niczym - wzruszył ramionami - Ty jesteś idealna - zapewnił ją i położył dłonie na jej ramionach