Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Kasyno i bar
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Dom Publiczny "Pod Czerwoną Podwiązką" XD
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anabella
Człowiek



Dołączył: 28 Maj 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:17, 02 Sie 2010    Temat postu:

- Ooo... jak słodko. - zamruczała jakby jej się to na prawdę spodobało, że powiedział do niej per 'kochanie' - I od razu się milej robi na sercu. - udała szczerze wzruszoną, składając teatralnie ręce ze sobą na ułamek chwili. Zaraz jednak wywróciła oczami i zmieniając całkiem ton swojego głosu na bardziej oschły, kontynuowała. - Uważaj, bo się jeszcze rozczulę. - rzuciła - Nie, nie musisz mnie uczyć grzecznego zachowania. - dodała uśmiechając się jeszcze do niego słodko do tego stopnia, ze aż ją zemdliło. Powstrzymała jednak odruch pokazania mu jak bardzo jej się chce rzygać przy takiej cudnej wymianie zdań. Sprawiało jej to jednak fascynującą radość, że mogła komuś się ponaprzykrzać.

- Przekażę. - odpowiedziała niezbyt pocieszona tym, że nagle się jej trafiła rola gońca. - Boże broń mnie od takiego Ojca! - rzuciła wzdychając teatralnie. - Byłabym wtedy chyba za świadomą aborcją, nawet po narodzinach, gdybym miała być Twoją córką. - stwierdziła, po chwili odchodząc po kolację dla niego. I wcale nie zamierzała mu przynieść tego, co mu by normalnie Bill przygotował.

Zjawiła się pomiędzy siedzącymi przy barze mężczyznami i uśmiechając się do nich lekko wyjaśniła, że szef jest nieco zajęty musząc wpierw z kimś porozmawiać. Wskazała przy tym głową stolik, przy którym zasiadł właśnie Norman przy Adamie. Obiecała im jednak, że jak tylko skończy rozmowę i zje coś, to z nimi porozmawia. Po tym podeszła do Billa i poprosiła o specjalne zamówienie dla swego pracodawcy. Ten pokręcił niezbyt zadowolony głową, ale jednak przygotował dla niej to, o co poprosiła.

Ze sporą tacą odebraną od barmana, przemknęła się między ludźmi zbierając do swej podwiązki po drodze jeszcze kilka banknotów. Jednego gościa musiała pchnąć ręką, by ponownie usiadł na swoim miejscu na pufie, bo pchał łapy tam, gdzie nie było trzeba. Poradziła sobie jednak z nim bez problemów docierając po chwili do właściwego stolika. - najmocniej przepraszam. - powiedziała miłym głosem uśmiechając się lekko do Adama. On jej nic nie zrobił a wręcz przeciwnie, wydał jej się sympatycznym w porównaniu z Normanem.

- Twoja kolacja, Tatuśku. - rzuciła opuszczając znad swej głowy tacę, z której ściągnęła spory talerz przysłonięty elegancką półkolistą, metalową przykrywką. Postawiła talerz przed mężczyzną, po chwili zestawiając jeszcze dwie szklanki. - Smacznego. - wyszczerzyła się w uśmiechu z profesjonalnie wręcz oddanym dygnięciem wieloletniej, bardzo uprzejmej kelnerki. Szkocką z lodem postawiła przed swoim pracodawcą, natomiast drugą, sok jabłkowy z cytryną i lodem przed Adamem. Temu drugiemu podała jeszcze menu na wypadek gdyby coś sobie zażyczył. - Jeśli masz na coś ochotę. - podała mu kartę rozmyślnie czekając na moment aż Norman podniesie przykrywkę.

Pod nią, na talerzu, znajdował się jogurt niskokaloryczny, jabłko, kilka winogron, maleńka porcja białego twarożku z rzodkiewką i dwie kromki chrupkiego pieczywa wielozbożowego. Jej uśmiech mówił sam za siebie. Była pewna, że się wścieknie za taki posiłek mu przyniesiony. Tylko czekała na to, co powie na jego widok, gotowa odpysknąć się w najbardziej słodki i przejaskrawiony do obrzydzenia sposób. - Coś jeszcze? - zapytała z niewinną miną czując przyjemność z uprzykrzania Normanowi życia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Norman
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:51, 02 Sie 2010    Temat postu:

- Jasne że starych. - mruknął pod nosem Norman, mający lekkiego hopla na punkcie swego wieku. Zapalił papierosa i zaczął się bawić zapalniczką uważnie wpatrując się w bladawą twarz, jak zwykle przyozdobioną kurtyną czarnych włosów - A czego ty możesz chcieć od Martina? I to jeszcze w ramach sprawy związanej z Mariką? - nie miał pojęcia jak połączyć te dwie sprawy, bo o ile go pamięć nie myliła kuzynostwo nie było ze sobą we wzorowych kontaktach a winą za to obarczał nikogo innego jak swego rozmówcę - Nie ma Martina, siedzi u Carmen. Wiesz... - powiedział kiwając głową na boki wyrażając tym samym pewnie swoją bezaprobatę dla postępowania przyjaciela - Chce zostać ojcem, radość, śpioszki, kaftaniki i inne małe draństwa... A czego ty chciałeś od niego? Nie mogłeś zadzwonić tylko musisz się zjawiać tutaj osobiście? - przymknął powieki i zaciągnął sie by zaznać uspokojenia, bo usłyszał za sobą słowa które nie polepszały mu nastroju - Dziękuję córuniu. - odpowiedział woląc w tym momencie nie patrzeć na nikogo innego, tym bardziej na Anę albo na Adama. Spojrzał podejrzliwie na zastawę która znalazła się przed nim i odwrócił głowę patrząc na Ane z błyskiem w oku. Spojrzał przez moment na wyglądającego zaciekawionym obrotem sprawy Adamem. Wiedząc że gra na zwłokę nic nie da bo Ana nie wyglądała na taką która zamierzała odejść uniósł pewnie dla jej pociechy pokrywkę nie wiedząc na kogo za moment bardziej się wścieknie. Na Billa, za to że tak usłużnie spełniał jej życzenia czy na Anę. Spojrzał na to co miał na talerzu i zapytał dziewczynę uprzejmie, tak uprzejmie jak tylko mógł - Czy kontaktowałaś się w jakikolwiek sposób z Juliette Dubois? Czy może zginęła i jej duch w ciebie wstąpił?! Albo prosiła cię o to byś umilała mi życie?! - opadł na krzesło z którego w czasie kiedy jej wyrzucił te kilka rzeczy wstał nieświadomie. Sięgnął po szklaneczkę i golnął z niej zdrowego łyka - Kontynuuj. - stwierdził nakłaniając do tego Adama ruchem dłoni - A ty... - pokręcił głową nie znajdując dla niej chwilowo niczego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:14, 02 Sie 2010    Temat postu:

- Pomocy Norman. - odpowiedział nie widząc powodu do owijania w bawełnę. Chyba mnie postrzeliło by zwracał się do was o nią, ale to desperacja... A Adam nie widział chwilowo innego wyjścia. Oni byli ostatnimi do jakich mógł się zgłosić. Wybierając między rozprawą w sądzie i zadowoloną miną Howarda, a pomocą szefów czegoś na kształt mafii wybierał to drugie. Ryzyko było. Bo jeśli coś się nie powiedzie, to oskarżenia Aarona pewnie poszerzą się o współpracę z półświatkiem, albo o coś jeszcze gorszego. Chwilowo było mu wszystko jedno, a każdy sposób wydawał się dobry by pozbyć się tego gnojka ze swego życia. Przygryzł wargę kiedy usłyszał że Martina nie ma, nie pomogło mu to ani trochę, utrudniało wszystko. Miał moment na przemyślenia dalszej drogi, bo pojawiła się owa nieznana mu z imienia dziewczyna. Brwi automatycznie powędrowały w górę słysząc jak się do siebie zwracają. Tatuśku? Córuniu? Podziękował za kartę i szklankę bladym, niezbyt wesołym uśmiechem bardziej zainteresowanym tym co dostał Norman na kolację. Odłożył menu na bok nie chcąc się tutaj rozsiadywać - Nie, dziękuję. - odpowiedział i ujął w dłoń szklankę czekając aż Norman w końcu coś zrobi. Nie chciał mu przerywać swoimi słowami, bo wiedział że od tego zależy powodzenie czy tez nie powodzenie jego sprawy. Kiedy zobaczył ten wegetariański zestaw, napił się szybko soku by ukryć wybuch śmiechu jaki chciał go napaść niespodziewanie w wyniku połączenia produktów na talerzu, miny dziewczyny święcie z siebie zadowolonej i zachowania Fibannaciego. Nie miał pojęcia skąd ta się urwała, ale albo faktycznie była jego córką, skoro aż tak sobie pozwalał, albo Norman zmienił się nie do poznania. Adam odchrząknął chcąc opanować swój głos, w którym pewnie dałoby się szybko wyłapać czystą kpinę - Pamiętasz tego adwokata z którym Marika była na koncercie? Howarda? - kiedy Norman pokiwał głową Adam pociągnął dalej nie przejmując się stojącą nad nim wiernie wartowniczką - Ostatnio miałem z nim małą... Nieważne. Chodzi o to że chce mnie za to oskarżyć i wciągnąć sprawę na wokandę. A ja bardzo bym nie chciał ciągać się z nim po sądach za złamany nos i kilka trzonowców.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabella
Człowiek



Dołączył: 28 Maj 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:36, 02 Sie 2010    Temat postu:

- Ależ proszę, 'sunbeam'. - zaczęła, tym razem nazywając go promyczkiem. Już widziała oczami wyobraźni jak go szlak trafi i mężczyzna wyleje na nią swoją wściekłość przy pierwszej nadarzającej się okazji. - Cała przyjemność po mojej stronie. - odpowiedziała uśmiechnięta, kiedy dostrzegła jak Norman unosi pokrywkę. - Jej. Niestety nie kontaktowałam się z ową Juliette. - odrzekła strapiona, ale zaraz się rozpogodziła - Cieszę się jednak niezmiernie, że ktoś jeszcze o Ciebie dba. - dodała gorliwie.

Po chwili dojrzała jak mężczyzna nerwowym ruchem łapie za szklankę ze szkocką i upija z niej łyka. - Bill się koniecznie upierał, że będziesz wolał do kolacji jednego... - zaczęła wskazując palcem na szklankę z whisky - Zamiast świeżo wyciśniętego soku z owoców. Przykro mi z tego powodu. - stwierdziła.

Spojrzała się na moment na Adama, właśnie zwracającego się do niej. - Gdybyś coś chciał, to Bill... - zaczęła i nie kończąc pokazała palcem w stronę baru, gdzie uśmiechnięty jak zawsze barman obsługiwał swoich gości podając im zamówione przez nich posiłki i trunki. Zaraz jednak przeniosła spojrzenie na Normana. Jej uśmiech poszerzył się znacznie z wyrazem triumfu wymalowanym na jej twarzy. Może i w garażu przegrała rozgrywkę, ale teraz ją z pewnością wygrała.

- A ja... - zaznaczyła, skoro jej pracodawca nie umiał znaleźć dla niej słów ani pochwały ani nagany - Wracam do swojej roboty. - odpowiedziała nie chcąc im przeszkadzać - Bo inaczej nie zarobię wystarczająco, byś potem ze mnie nie zdarł więcej, niż to jakakolwiek ustawa przewiduje. - rzuciła, teraz znowu spoglądając na Adama. - Najmocniej przepraszam, że przerwałam. - kiwnęła głową i obróciła się, by odejść w stronę podestu, gdzie było jej miejsce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Norman
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:19, 02 Sie 2010    Temat postu:

- Naprawdę... - powiedział Norman uśmiechając się do Any tak promiennie jak tylko mógł na to wskazywać jego nowy przydomek - Wielkie dzięki. Wróżę ci szybki awans. - awansować miała nie w górę, a w dół oczywiście - Nie? A to dziwne... - mruknął w ironią - Myślałby kto że macie tą samą matkę... - powiedział przypominając sobie różne dziwaczne dla niego pomysły Juliette - Już nie moja droga. Teraz na placu boju o moje względy zostałaś już tylko ty, więc staraj się, staraj... I rusz tyłek po coś normalnego do jedzenia! - zawołał łapiąc ją za nadgarstek - Coś normalnego. Normalnego dla mnie. - skinął głową tłumacząc jej wytrwale - I Bill już dobrze będzie wiedział co to jest. - wyciągnął tacę z jej rąk i uniósł tak by nadstawiła swoje śliczne łapki i znów ją ujęła. Odstawił na nią swoją kolację, coś co miało nią być i rzucił - Migiem. - wrócił do papierosa i Adama pozostawiając bez komentarza jego oczy, oczy śmiejące się z niego - I co my niby mielibyśmy z tym zrobić? - zapytał nie za bardzo mając mu ochotę udzielić pomocy o jaką prosił - Pamiętam go, nawet dość dokładnie. Z tego co wiem nawet raz do mnie zajrzał. I za nos żąda sobie sprawy w sądzie i...? To go pobiłeś? - zapytał zaskoczony bo w końcu kiedy Ana nie stała mu nad głową poprawnie zaczynał łączyć fakty. Spojrzał na Adama jakby zobaczył go pierwszy raz w życiu i wykrzywił usta w niemym uznaniu dla niego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:38, 02 Sie 2010    Temat postu:

Niebieskie tęczówki kierowały się raz na Normana a raz na Anę, jak podczas meczu w tenisa. Adam nie miał pojęcia co jest grane, ale wyglądało to na przekomarzanki typu 'kto się czubi ten się lubi'. Mimo tego że zagrywka z kolacją była mistrzowska, nie zapałał do dziewczyny sympatią bo nie zdzierżyłby gdyby jemu zrobiono coś takiego. Masz tupet... Poczekał aż skończą swoje słowne potyczki rozglądając się po kasynie. Patrzył na grających w pokera, na siedzące każdemu z mężczyzn na na kolanie dziwki dopingujące do gry. Przyjemnie było się tutaj zaszyć, przy jednym z bocznych stolików i ma moment zapomnieć o bożym świecie. Gdybyście tylko wy się przymknęli... Obrzucił zniechęconym spojrzeniem parę, którą mógłby okrzyknąć 'najdziwniejszą', zaraz przed jego bratem i szwagierką. Kiedy w końcu skończyli postanowił wyłożyć Normanowi wszystko jasno. Bo inaczej nic do ciebie nie dotrze. - To takie dziwne? - zadrwił z niego odstawiając szklankę na stolik i składając na nim ramiona by wesprzeć się na nich i pochylić w przód - Posłuchaj. Macie wszystkich w kieszeni. Policja... - znał z widzenia komendanta z Seattle i o ile się nie mylił był to facet siedzący tyłem do nich i masujący z zadowoleniem udo dziwki okupującą jego kolana - I reszta... Jeśli przemówicie mu do rozsądku, a ten kretyn pobiegnie się poskarżyć, dla was nie będzie problemem, by te oskarżenia wyparowały, tak? Właśnie. - przytaknął widząc jak zaczyna robić na mężczyźnie palącego papierosa wrażenie - A skoro mu nie wyjdzie i skoro będzie wiedział że nie ma prawa by mu wyszło i jego kodeksy, które chyba uwielbia okażą gówno warte, to w końcu da i mi i Marice spokój. Proste? - warknął na końcu, bo im więcej mówił tym bardziej chciał by do Normana to dotarło. Wyprostował się i spojrzał na niego wyczekująco krzyżując ramiona na piersi. Mnie możesz mieć gdzieś, proszę bardzo. Nie zależało mu. Zrób to przez wzgląd na Marikę. Nie powiedział jednak tego Normanowi nie chcąc się aż tak przed nim płaszczyć. Miał swoją dumę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabella
Człowiek



Dołączył: 28 Maj 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:10, 02 Sie 2010    Temat postu:

- Uważaj, bo jeszcze kupię ten Twój promienny uśmiech i się porzygam z radości. - odpowiedziała słuchając uwag na temat jej rzekomego pokrewieństwa z niejaką Dubois. Swoją drogą dziwnie byłoby mieć na nazwisko pochodzące od lasu i drzew w nim rosnących. - Jakbym o nie zabiegała... - prychnęła z kpiną wyraźnie słyszalną w jej głosie.

Nie miała najmniejszego zamiaru latać dla niego po kolację. I to, że w ogóle mu cokolwiek przyniosła, to już i tak był chyba jakiś cud. - Zabieraj swoje łapy ode mnie! - warknęła próbując wyszarpnąć swój nadgarstek z jego uścisku kiedy ją tak bezpardonowo obrócił w swoją stronę - Nie pamiętasz już umowy? Nikt, ale to nikt nie ma prawa mnie macać. Wynocha z tymi mackami. - dodała wściekle jadowicie, ale pozwoliła sobie postawić na rękach tacę, na której po chwili znalazła się cała kolacja, którą właśnie odrzucał.

- Chyba Ci się coś w mózgu poprzewracało. - stwierdziła z uśmiechem, który nagle pojawił się na jej twarzy - Gdybyś chciał mieć tutaj kelnerkę, to byś ją zatrudnił. A ja nie mam najmniejszego zamiaru robić Ci za gońca. - dodała, ale odeszła po chwili od stolika w stronę baru po to, by przekazać Billowi, że jednak ten osioł nie zniesie zdrowego żarcia. Zgodnie jednak ze swoją obietnicą, nie zamierzała nawet w najmniejszym stopniu poddać się jego woli i przynieść mu posiłek. Zaraz po przekazaniu prośby Normana, skierowała się w stronę najbliższej z dziewczyn, prosząc ją o przysługę, by zaniosła kolację temu pacanowi.

Chwilę po tym wypiła duszkiem jednego drinka i wróciła na podest znów bawiąc się na nim w najlepsze. Czuła co prawda wiszącą nad nią furię wściekłości swego pracodawcy za to, że nie wykonała jego polecenia i to nie ona przyniosła mu posiłek, ale miała to bardzo głęboko gdzieś. Zamierzony przez nią cel doprowadzenia go do białej gorączki został osiągnięty i Anabelle dzięki temu z prześlicznym uśmiechem wskoczyła na swoją rurkę, z zadowoleniem i dziką satysfakcją kręcąc się w tańcu na niej.

Kolejne spojrzenia na niej się zaczęły zatrzymywać. Już zaczynała rozpoznawać kilku ze stałych bywalców tego przybytku. Spasły facet w średnim wieku obłapiający jedną z dziewcząt niedaleko stolika przy którym siedział Norman i jego towarzysz był chyba policjantem, jak jej za którymś razem szepnęła któraś z koleżanek. Lustrował ją tak samo wygłodniałym wzrokiem z jakim jej pracodawca nie tak dawno rzucił się na szklankę ze szkocką, by się napić. Gdzieś w innym kącie młody i chudy jak nieszczęście okularnik, udając niewzruszone czytanie gazety aż się czerwienił kiedy co jakiś czas zakręciła się zadkiem w odpowiednio płynnym ruchu, od czasu do czasu łapiąc za kocią kitę, którą przypięły jej dziewczyny do majtek, aby jej strój wyglądał na bardziej pełny.

Ana miała ochotę na odrobinę szaleństwa. Rozpędziła się trochę i po chwili znalazła się wysoko na drążku, obracając się do góry nogami i trzymając się rurki jedynie łydkami, spiralnym ruchem zaczęła zjeżdżać w dół przyprawiając kolejnych gapiących się na nią mężczyzn o co najmniej rumieńce podniecenia. Jednak dla tego całego zbiorowiska była nietykalna. Jedyny kontakt, na jaki pozwalała, był w chwili gdy wsuwali jej pod podwiązkę bądź koronkę jej pończoch banknoty. Co bardziej nachalnych bądź napalonych momentalnie usadzała na kanapie, która w miarę upływu czasu przez jaki kasyno i bar były otwarte, coraz bardziej się zapełniała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Norman
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:40, 02 Sie 2010    Temat postu:

- Spróbuj mi zapaskudzić garnitur to w żadnym burdelu pracy nie znajdziesz. - zagroził i zabrzmiało to całkiem serio - Choćby ostatnia kurewka umarła a ty miałbyś być jej następczynią. A nie? - zapytał obrzucając spojrzeniem sylwetkę dziewczyny z góry do dołu. Wywrócił oczami kiedy zaczęła się na niego wydzierać. Na moment zacisnął dłoń mocniej a usta złączył w jedną bezduszną kreskę, każąc Anabelle się zamknąć - Nie histeryzuj. - powiedział twardo - I zejdź mi z oczu. - rozkazał choć wcale nie musiał bo sama wiedziała co do niej należy. Wypalił papierosa i zagasił go pieczołowicie w popielniczce słuchając Adama i stwierdzając że nie gada od rzeczy, tylko wie na czym stoi - Proste. - odparł ze spokojem nie przejmując się warkliwym tonem męża kuzynki jego przyjaciela - Wszystko sobie przemyślałeś, prawda? Jednak masz łeb na karku. - przyznał mu z uznaniem i skłonił nieznacznie głowę przed czarnowłosym - Dobrze. Nie mam żadnych 'ale', do twojego planu. - powiedział oglądając się w stronę baru a po chwili podestu, by zobaczyć popisy Any. Westchnął wiedząc że na kolację poczeka ale szklanka szkockiej całkiem nieźle wynagradzała mu ten czas - Zadzwonię do Martina i spróbuję go tu ściągnąć. - osobiście nigdy nie bawił się w zastraszanie. Ale raz na jakiś czas należała mu się jakaś rozrywka, tym bardziej skoro już miał przysłużyć się rodzinie - Rozumiem, że absolutnie nikt ma się nie dowiedzieć. - stwierdził, bo pytanie było w tym wypadku niepotrzebne - Jak coś ustalimy, skontaktujemy się z tobą, chyba że nie będziesz potrzebny to wtedy dowiesz się już po fakcie co i jak. - powiedział kończąc tym samym audiencję u niego - To wszystko. - wstał od stolika bo mężczyźni od wieczoru kawalerskiego wyglądali na takich którzy nie mieli już zbyt wiele czasu. Podszedł do nich bez słowa zostawiając Adama samego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:20, 02 Sie 2010    Temat postu:

Westchnął słuchając dalszej części słownej wojny która teraz według niego wygrał mężczyzna pomagając sobie jednak siłą fizyczną. Chyba lepiej było by pójść bezpośrednio do Martina. Nie wiedział czy los Mariki ciągle tak samo mu leży na sercu. Był zaskoczony tym że Norman jednak go nie wyśmiał nakazując mu radzić sobie samemu. Nie pałali do siebie nigdy szczerą sympatią, ale nie brał go też za realnego wroga. Był mu obojętny, chyba że tak jak teraz potrzebny - Oczywiście że tak. Z pustymi rękami... - może nie ujął tego najlepiej. I tak jest lepsze od 'z pustym mózgiem'. - Nie wypadało przychodzić. - Adam wiedział co mieli zrobić, wiedział jak, chodziło o to by go wyręczyli i ugasili żarliwe zapędy Aarona chcącego za wszelką cenę pogrążyć rodzinę Knight'a zaczynając od Adama. On również skinął głową ciesząc się w duchu z tego ze jego plan został zaaprobowany bez przeszkód - Naturalnie, nikomu ani słowa. - może i był ciekaw opinii Mariki jaką wywołałby to posuniecie, ale jak powiedział Chrisowi lepiej by nic nie wiedziała. Bez różnicy o czym miałaby nie wiedzieć. Kiedy Norman zapewnił go że wszystko załatwi i zostawił go samego czarnowłosy nie mruknął ani słowa. Posiedział jeszcze chwilę wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt czerwonej ściany. Dopił swój sok podzwaniając o szkło stopionymi częściowo kostkami lodu z nudów. I tak nikt nie zwrócił na to uwagi. Wstał i zostawił na stoliku kilka dolców. Wyszedł z kasyna a po chwili był już na ulicy powoli uświadamiając sobie co teraz go czeka. Mam nadzieję że ten kretyn przekazał jej to o co prosiłem... Podejrzewał że nawet gdyby Chris to zrobił, to nic nie zmieniłoby stanowiska Mariki. Sam tego chciał, więc nie narzekał.

/ Hall / Ulice / Forks / Obrzeża / Dom Adama Knight'a / Teren przed domem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabella
Człowiek



Dołączył: 28 Maj 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:56, 02 Sie 2010    Temat postu:

Anabelle nie słuchając już tych jego wszystkich słów wypowiadanych w zdenerwowaniu bawiła się świetnie. Przydzielone jej do pracy miejsce było całkiem komfortowe, klienci po kilku pierwszych, bardziej zdecydowanych usadzeniach ich na miejscu nie dawali jej już popalić a ona sama cieszyła się tym, ze może sobie potańczyć.

W większości nie musiała się na nich w ogóle patrzyć. Po prostu spędzała sobie czas na tańcu tak, jakby to może w ramach nudy robiła sobie w domu przed lusterkiem co nie było dla niej jakimś wielkim obciążeniem. A każda kolejna minuta przynosiła jej kolejną kasę, która była jej tak bardzo potrzebna.

Miała za dużo w sobie dumy, by wrócić do domu i przyznać się rodzicom, że nie wystarczyło jej pieniędzy na dokończenie podróży jej życia i że nie udało się jej zwiedzić tych wszystkich miejsc, o których marzyła by zobaczyć. Wciąż chciała przyjechać do swej rodzinnej miejscowości, wyciągnąć z walizki gruby plik wywołanych zdjęć i pochwalić się, opowiadając rodzince o tym wszystkim co robiła i gdzie była. i żaden sposób na dotarcie do celu nie był dla niej podłym czy niewłaściwym.

Przynajmniej dopóki nikt jej nie rozpoznawał i nie wskazywał palcem jako tej Anabelle Daemon, która przyjechała tu z Portugalii, z małej mieściny na południu kraju i teraz z braku funduszy i chęci szybkiego ich dorobku, wylądowała jak jakaś podrzędna dziwka w burdelu trzęsąc tyłkiem na rurce. Póki nikt tak nie mówił, było dla niej okej. A realizacja jej marzeń wciąż była na wyciągnięcie ręki, trzeba się było tylko postarać, by jej nie zaprzepaścić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Norman
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:20, 02 Sie 2010    Temat postu:

Norman wlekąc się do baru wystukał szybko wiadomość tekstową, bo wątpił by ten oczarowany swoją zaciążoną kobietą Martin był w stanie sklecić porządne zdanie. Podszedł do dwójki mężczyzn pytając o to co ich interesowało. Na sypialnię się zgodził, na taniec Anabelle się zgodził, na drugą dziwkę nie informując ich o tym ale też się zgodził. Myślał jednak że tamta się sama złamie i ulegnie namową facetów i w końcu przestanie się zarzekać i przy okazji straci to tak bardzo go bawiące dziewictwo. Zdarł z kolesi chcąc kasy nie tyle dla siebie, co dla Any by czym prędzej się stąd wyniosła bo działała mu coraz bardziej na nerwy a ciśnienie skakało mu przy niej niebotycznie wysoko. I nawet rzodkiewka która mu zaserwowała by na to nie pomogła. Odebrał swój talerz, pełen prawdziwego jedzenia. Stek z ziemniakami i surówką. Poszedł do swojego kąta mając nadzieję zdążyć zjeść nim dziewczyna zrobi sobie przerwę i nie daj boże a przyjdzie do niego zapytać co uzgodnił. Jedząc zaczął rozmyślać nad życzeniem Adama i tym jak je zrealizować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabella
Człowiek



Dołączył: 28 Maj 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:21, 02 Sie 2010    Temat postu:

Skoro Norman tak bardzo chciał się jej z tego miejsca pozbyć, to dlaczego jej po prostu nie wywalił? Wciąż pracowała w jego przybytku i wciąż miała codziennie możliwość uprzykrzania mu życia. No chyba, że pomimo takiego spierania się z nią i okazywania tego wszem i wobec wszystkich wokół, mimo wszystko pasowało mu to, że ktoś od czasu do czasu podotrzymywał mu towarzystwa. Chociażby i dla samej możliwości kolejnej draki i podniesienia sobie wzajemnie ciśnienia.

Anabelle zrobiła sobie w końcu przerwę. Zadowolona z kolejnego pliczku zostawianego Billowi na przechowanie, zamówiła sobie sok do picia. Widząc zjadającego swoją kolację Normana, pozwoliła sobie do niego podejść z nieniknącym jak zwykle uśmiechem na jej twarzy. - Smacznego szanownemu Panu. - rzuciła tradycyjnie już prowokacyjnym tonem, który chyba samą nutą zaczynał gotować mężczyźnie krew w żyłach.

- I jak tam? - zapytała - Udało się coś z tymi 'karkami' coś ustalić? - dodała, bo jakoś nie zastała ich już przy barze, bo się zdążyli zmyć zanim Ana zrobiła sobie chwilę na odsapnięcie. Mężczyzna zdążył tylko coś kiwnąć głową, że tak, ale zanim udało mu się przełknąć kolejny kęs posiłku, by móc sobie na dziewczynie pojeździć ze swoimi żartami, podszedł do niej jakiś gość, odciągając jej uwagę w bok.

Po chwili okazało się, że dawał jej całkiem ładną jak na jej normalny urobek kwotę tylko za to, że zatańczy dla niego. Wszyscy wokół mogli się patrzeć, ale on chciał czegoś specjalnie dedykowanego z myślą o nim. Głupia by była, gdyby się nie zgodziła. Uśmiechnęła się do swojego pracodawcy z miną 'jak mus, to mus' i poszła na swój podest posyłając po prostu o parę więcej uśmiechów w stronę gościa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Norman
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:31, 09 Sie 2010    Temat postu:

Zerknął przelotnie na Anę i stwierdził wracając do konsumpcji - Nie przesadzaj. Wolałabyś bym się udusił. Nie bądź taka fałszywa bo ci to jeszcze kiedyś bokiem wyjdzie. A wierz mi, nie jest wtedy zabawnie. - zakończył gapiąc się na swój talerz, bo Ana jakoś podnosiła mu i tak wysokie ciśnienie a nikt tutaj nie chciał by Norman dostał udaru - Tak, załatwiłem wszystko. - westchnął kiedy ktoś podszedł. Zmierzył kolesia niezbyt przychylnym spojrzeniem, ale Ana wolała swoje. Norman nie cierpiał przerywania mu rozmów, choćby takich miłych i zaczepnych jakie prowadził zazwyczaj z dziewczyną. Miał nadzieję że wrócą do tej rozmowy. Katrine przysiadła na moment przy jego stoliku by sobie odsapnąć przy pracodawcy. Zjadł przy niej kolację wysłuchując opinii jakie zebrała z okazji remontu i nowego wystroju. Nie spotkał się jeszcze z negatywna, co bardzo go cieszyły. Rzucał zniecierpliwione spojrzenia w stronę podestu czekając aż Ana łaskawie przywlecze do niego swój zgrabny tyłek. W końcu by się czymś zająć zapalił papierosa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabella
Człowiek



Dołączył: 28 Maj 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:15, 09 Sie 2010    Temat postu:

- Udusił? - rzuciła zdziwiona - Gdzież bym śmiała. - odparła z przekonaniem. - Jakbyś kipnął, to bym straciła pracę. A wraz z nią możliwość szybkiej realizacji moich planów. Dlatego nawet nie próbuj mi zbyt szybko wyzionąć ducha. - stwierdziła jakby to ona miała coś do powiedzenia w tym temacie. - Albo przynajmniej postaraj się dotrzymać jeszcze w pionie jakiś najbliższy tydzień-dwa, okej? - poprosiła na nią na serio ładnie. Mogła o wiele gorzej. - Potem duś się, top czy wykrwawiaj jak tam wolisz i jaką masz fantazję. - zakończyła swoją wypowiedź, ale nie bardzo im było dane porozmawiać dłużej.

Parę minut przeciągnęło się w paręnaście na podeście. Rzeczywiście Norman zdążył już zjeść swój posiłek i siedział teraz na miejscu nie wiedzieć po co. Zwykle jak się dowiedziała wypijał zawartość swojej szklanki po kolacji i niedługo potem znikał. Jednak skoro jeszcze siedział na swoim miejscu, to chyba czekał na jakąś jej zgrabną repetę słownych docinków. Nie miała jednak chyba w tej chwili pomysłu do czego się doczepić, więc zgarniając od Billa szklankę soku podeszła od tak do niego do stolika. - Dobra. Serio potrzebuję teraz chwili na oddech, bo ten cap mnie wymęczył przy drążku. - skomentowała gościa dzięki któremu zyskała kolejnych parę banknotów upchniętych w podwiązce jej pończoch.

- Powiesz mi coś więcej na temat tego, co ustaliłeś z 'karkami'? - zapytała czekając na słowa wyjaśnień i jakichś instrukcji od swego pracodawcy. Usiadła przy tym na pufie przed jego stolikiem, by nie stać tak jak jakiś sęp nad duszą czekając aż ducha wyzionie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Norman
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:50, 09 Sie 2010    Temat postu:

- Ojej. - mruknął współczująco - Czyżby jednak praca nie była taka fajna bo mała Ana się umęczyła? Ojejjejej... - zajęczał pod nosem - To naprawdę straszne. - strzepnął popiół i przeszedł do bardziej konkretnych rzeczy - To nie są karki, to twoi klienci. - poprawił dziewczynę, choć w zasadzie bez większej różnicy było to jak ich nazywali. Należało być jednak na tyle uprzejmym jak się dawało, choć u Normana zakrawało to na dziwactwo - Zażądałem całkiem ładnej, okrągłej sumki.... - wskazówką były wydmuchnięte cztery kółka. Wstaw sobie przed te zera piątkę kochana - I na wszytko poszli. Co prawda nie wiedzą o twojej zmienniczce, ale to raczej bez większej różnicy. Dostaniesz na ten wieczór tą sypialnię... Wspominałem ci? - nie miał pojęcia czy już jej to wyłożył - Na pierwszym piętrze. Poza tym masz jeszcze na to trochę czasu... - zwrócił wzrok w jej stronę pociągając ze szklanki z czymś co zapiekło w gardle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabella
Człowiek



Dołączył: 28 Maj 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:29, 09 Sie 2010    Temat postu:

Odpowiedziała mu miłym, wręcz słodkim uśmiechem kiedy zaczął biadolić na punkcie jej zmęczenia. Już to widziała, że by jej miał żałować. Prędzej by Anie czołgi zaczęły pomykać pod powiekami, ale nie uwierzyłaby, że by jej współczuł nieregularnego oddechu i naciągniętych mięśni. - Nie no. Praca bajer, nic do niej nie mam. - rzuciła obojętnym tonem, co może jednak miało świadczyć, że nie do końca wszystko było tak na glanc.

- A tam karki czy klienci... - mruknęła pociągając sporego łyka ze szklanki. Zaraz po tym zamachała dłonią przed swoim nosem, bo kółeczka z dymu dotarły do niej a dziewczyna nie lubiła gdy jej ktoś w twarz dmuchał papierosem. - Boże jak to capi! - stwierdziła nie mogąc się powstrzymać od komentarza. Dobrze, ze nie wiedziała o tym, że te cztery kółeczka i piątka przed nimi była stawką za nią na zbliżającą się niedługo noc. Chyba by zleciała z krzesła z wrażenia. - Co Ty za siano palisz? - zapytała pochylając się w jego stronę i wyciągając mu z ust papierosa, by się zaciągnąć lekko kiepem nim go wypali.

Oddała mu jednak zaraz czując jak to rzekome drapanie z powodu zawartości w szklance z pewnością nie mogło pochodzić z alkoholu lecz z tego co jarał Norman. Zakrztusiła się dość solidnie rozganiając ręką resztki dymu, który wypływał w tej chwili z jej ust. - Nic gorszego już nie znalazłeś do zwijania? - zapytała słuchając dalszej części wypowiedzi mężczyzny. - Tak, tak, wspominałeś coś o czerwonym pokoju. Gdziekolwiek on jest. Ale znajdę, spoko. - odpowiedziała przełykając spory, jeszcze większy niż poprzednio łyk soku ze swojej szklanki, bo nijak inaczej nie dałoby się tego siana co palił jej pracodawca pozbyć z ust.

- No to git. Dzięki, że to ustaliłeś. - powiedziała chociaż raz się uśmiechając do niego ładnie i szczerze. - A właśnie. - przypomniało jej się coś - Dobra, dobra, nie ma co się pieklić tak za jednego bucha. - rzuciła za wczasu będąc pewna, że zaraz Normana znów nerwy poniosą. - Mam coś dla Ciebie. - powiedziała wstając od stolika i podchodząc na moment do Billa po sporej wielkości szarą kopertę. Wróciła zaraz podając mężczyźnie to, co miała w rekach, samej w tym czasie dopijając już na stojąco ostatni łyk soku. - Zmykam. - powiedziała jeszcze odnosząc szklankę i wracając na swój podest do pracy z nową energią.

W kopercie znajdowało się pięć zdjęć w formacie A4. Na pierwszym z nich była część kasyna i stół, przy którym siedziało kilka z dziewcząt obstawiając sobie dla żartów żetony w pokera. Pióra, kapelusze, gorsety i podwiązki mieszały się z dymem papierosów, czerwonym oświetleniem i kieliszkami do martini z zatopionymi wewnątrz zielonymi oliwkami. Taka scenka rodzajowa nie wiedzieć kiedy i przez kogo uwieczniona na zdjęciu. Na drugim był Bill za swoją ladą robiący z widowiskowym rozmachem drinka. Krople błękitnej cieczy mieszały się w powietrzu z mlecznym płynem, zastygłe w bezruchu dzięki klatce zdjęcia. Tylko cytrynki w tym powietrzu brakowało, żeby wyobrazić sobie pełen skład drinka przez niego szykowanego. Trzecia fotka to był hall Podwiązki. Jeden z posążków świeżo odremontowanych, świecących bielą na tle czerwonego aksamitu, którym powleczone były ściany zamknięty pomiędzy sztachetkami rusztowania, którego jeszcze nie zdjęto. Wyglądał jak w klatce. Czwarta była jeszcze ciekawsza. Neon na dachu Podwiązki, świecący się nocą. Jaśniejszy i wyraźniejszy o wiele niż pozostałe światła tętniącego życiem miasta. Rozmazane nieco w tle punkciki były jak świetliki latające wokół tego emblematu. I piąte zdjęcie. Ostatnie. Jako jedyne zrobione w sepii. Norman siedzący przy swoim stoliku, ujęty od pasa w górę. Zaciągający się dymem z papierosa i trzymający w dłoni szklankę ze szkocką albo czymś podobnym, bo kolor się zgadzał. Był wyraźnie nad czymś zamyślony, ale sprawiał wrażenie poważnego i zdystansowanego. Ogólni jakość zdjęć była na prawdę dobra. I chociaż bez obróbki elektronicznej, każde z nich miało jakąś duszę i czar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juliette
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:24, 11 Sie 2010    Temat postu:

//ulice miasta

Delikatnie postukując obcasami weszła do kasyna. Odmienione zatrzymało ją w progu. Uważnie lustrowała każdy kąt, rozpoznając nowe i stare miejsca. Uśmiechnęła się i z aprobatą pokiwała głową.
Wzrok klienteli prześliznął się po jej sylwetce, co sprowadziło rozbawienie na jej lico. Wyprostowała się i kołysząc biodrami, po swojemu, weszła do lokalu. Bill uniósł głowę i natychmiast się rozpogodził. Juliette nagrodziła go niezmiernie ciepłym uśmiechem i powoli podeszła do wysokich stołków przy kontuarze. Dłonią przesunęła po świeżym wyposażeniu. Smukłe palce niemal z czułością pogładziły gładką powierzchnię. Usiadła. Sukienka miękko spłynęła po zgrabnych nogach, wirując w okolicy kolan. Juliette okręciła się na taborecie i wylądowała twarzą do Billa, zakładając nogę na nogę. Smukła łydka napięła się lekko, gdy półwampirzyca oparła stopę o przeznaczoną do tego poprzeczkę stołka.

- Juliette - powitał ją Bill nieznacznym ukłonem - To co zwykle?
- Bill - roześmiała się - Gdzie bym nie poszła to na kawę po irlandzku zawsze będę wracać do Ciebie. Inna się nie umywa. - skomplementowała kiwając głową na tak. - Poproszę. Z odrobiną cynamonu na wierzchu. - zaznaczyła przypominając mu, chociaż była przekonana, iż nie było to potrzebne.
- Pamiętam - barman nie musiał nawet zwracać uwagi na to co robił, doświadczenie i praktyka robiły swoje. - Co u Ciebie? Nie tęsknisz za nami? - postawił kawę przed nią.
- Powoli się kręci - przeciagnęła się jak kotka i przez chwilę rozkoszowała aromatem znad wysokiej szklanki. - I tęsknię i nie tęsknię. - odpowiedziała wymijająco. Zbyt dużo uszu, zbyt dużo oczu, jednak spojrzenie, które rzuciła staruszkowi mówiło wszystko. Tęskniła. Za tym miejscem, bo stanowiło całkiem miłą część jej życia. Tęskniła za ludźmi. Nie tęskniła za pracą. - Firma powoli nabiera rozpędu. Myślę, że latem wypuścimy pierwszą kolekcję. A propos... - pogrzebała w torebce i wyciągnęła proste acz gustowne opakowanie w kolorze stalowego błękitu przeciętego jedną, granatową linią wstążki. - To dla Ciebie. Nazwałam je Barista. - lekko uścisnęła palce Billa, gdy wziął od niej pudełeczko.
- Ale to po włosku.. - zaczął
- Dokładnie - zaśmiała się figlarnie i subtelnym gestem odgarnęła włosy do tyłu. Odkąd wróciła z Paryża utrzymywała ową długość czupryny, z jaką przyjechała.
Ze szklanką w ręku obróciła się i upijając maleńkie łyczki przemknęła wzrokiem po towarzystwie siedzącym w kasynie. Kilku mężczyzn skłoniło jej się z niemymi pytaniami w oczach. Lekko pokręciła głową i odwzajemniała ukłony. Na większości tych oblicz odmalowało się trudne do ukrycia rozczarowanie. Juliette wzruszyła ramionami i oparła łokciami o bar. Dostrzegła Normana. Zmarszczyła czoło widząc piękną kobietę obok niego.
Ach, tak to więc wygląda Ponury... - blask w jej źrenicach przygasł, a myśli pomknęły ku prezentowej torebeczce spoczywającej w jej torbie. Westchnęła i wróciła do picia kawy. Bill zerknął na nią ze współczuciem lecz gdy tylko pochwyciła jego spojrzenie, odwrócił głowę zajmując się pucowaniem kieliszka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Norman
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:50, 11 Sie 2010    Temat postu:

- To nie jest siano. Siano to palicie wy... - chodziło mu o ogół osób kupujących byle jakie fajki, po to tylko by zaspokoić swój nałóg. Uznał ze ta piątka to stanowczo zbyt wiele jak na nią i trzeba było iść najniżej jak się dało i wynająć ją za dolara. Za centa. Poprawił sam siebie po chwili uśmiechając się pod nosem - Och zamknij dziób. - żachnął niecierpliwie słuchając jej dziecięcych utyskiwań. Popatrzył na Anę niecierpliwie, aż w końcu przestanie odgrywać tą mało zabawną komedię z krztuszeniem się na jego oczach - Gdyby mnie jakimś cudem nie było klucze da ci Bill. Sądzę że jesteś z nim w wystarczająco dobrej komitywie, by uzyskać je bez problemu. - wszystko, każdy przymus kontaktu z Aną zwaliłby na barki kogoś innego, byle tylko nie mieć z nią do czynienia. Wydawała mu się, mimo wszystkiego co mówił, piekielnie inteligentną a co absurdalne przy okazji była też niemożliwie głupia. Skoro łapała się pracy tancerki w burdelu - Nie masz za co dziękować. Taka praca. Nie dajecie w rynsztoku, tylko w cywilizowanych warunkach. - powiedział chcąc jej to po raz kolejny uzmysłowić. Zaciągnął się powoli rozsiadając wygodniej w fotelu. Przełożył szklaneczkę z blatu na swoje kolano bawiąc się nią dla zabicia czasu. Spojrzał na dziewczynę spodziewając się podanej z uprzejmością i wyrafinowaniem cykuty albo trutki na szczury. Odłożył papierosa na brzeg popielniczki oraz odstawił szklankę na stolik. Widząc kopertę zapytał kpiąco - Co tam jest? Wąglik? - uciekła mu jednak, więc nie dostał odpowiedzi na swoje pytanie. Otworzył ja i spojrzał na kolorowe fotografie. Mimowolnie na twarzy mężczyzny pojawił się słaby uśmieszek. Zerknął przelotnie na dziewczynę przy rurze i wrócił do zdjęć jak i do swojego papierosa. Patrząc na zdjęcia stwierdził ze jakby nie są one z Podwiązki. To było dziwaczne, patrzeć na dziewczęta nigdy nie uwieczniane przez fotografa. Choć nie... Było przecież kilka sesji. Przełożył zdjęcia i westchnął ciężko widząc na jednym z nich siebie. Wiedziałaś na co też klatki tracić. Nie wyglądam za dobrze w takich odcieniach. Nie sposób go było zadowolić. Choćby i ktoś stał na uszach pół dnia przed nim, Norman i tak by stwierdził że ma krzywo ułożone sznurówki. Wstał od stolika zbierając zdjęcia i chowając je do koperty. Ruszył do baru by zapytać Billa kiedy będzie się kontaktował z kolesiem na wszelkie posyłki. Pomyślał że warto było by sprawić tym zdjęciom choćby antyramy, by się nie zniszczyły, przynajmniej jeśli chodzi o te cztery z nich. Piąte nie miało wyjść poza szufladę jego biurka. Jasna cholera! Taka była jego reakcja na doskonale mu znajome rude włosy należące do kobiety siedzącej przy barze - Kogo powitały skromne progi mojego burdelu... - zaczął kpiąco na tyle głośno by go słyszała i by Juliette nie miała wątpliwości że kieruje te słowa właśnie do niej - Gdybym miał kota właśnie roniłbym łzy na jego pogrzebie bo by z wrażenia zdechł. - podszedł do baru i wręczył bez słowa kopertę barmanowi - Juliette. Moja ulubiona dziwka wróciła? - zerknął na filiżankę kawy w jej dłoniach - A szkoda, myślałem że na stałe.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juliette
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:31, 11 Sie 2010    Temat postu:

Wyczuła go zanim się zbliżył. Ten jego specyficzny zapach... Juliette niezauważalnie wciągnęła powietrze aż zakręciło jej się w głowie. Podświadomie uśmiechnęła się przymykając oczy. Zadrżały jej kolana a po kręgosłupie przeszły rozkoszne ciarki podniecenia.
Gdyby tylko zechciał... Wypuściła powietrze oczyszczając płuca nie tylko z jego zapachu, ale także z każdej złośliwości jaką ją uraczył. Przełożyła nogę na drugą nogę, odrobinę odsłaniając na chwilę kształtne kolana.
- Właściwie - uniosła głowę i ze spokojnym uśmiechem spojrzała na Normana - przyszłam poprawić sobie dzień doskonałą kawą Billa. - odstawiła naczynie na kontuar i oparła dłoń na drewnianej krawędzi, drugą lekko ujęła się pod boki. Pochyliła się w kierunku Normana.
- Zaskakujesz mnie. Nie byłam świadoma, że byłam Twoją ulubioną dziwką. Do tej pory żyłam w przekonaniu, że po prostu byłam najlepsza - nic nie zakłóciło spokojnego tonu jej głosu - Nie wygląda, żeby Twój świat się beze mnie zawalił. - dyskretnie rzuciła spojrzenie nowemu nabytkowi. - Podwiązka pięknieje, a i Ty wyglądasz kwitnąco - lekko drgnął jej kącik ust. Palcem przesunęła po świeżo lakierowanym drewnie.
- Może Ty najzwyczajniej w świecie za mną tęsknisz... - zaśmiała się delikatnie wiedząc, że zaprzeczy. Była przekonana o tym, że nawet jeżeli by tęsknił, to w życiu by się do tego nie przyznał. Spojrzała mu w oczy z rozbawieniem. Na ich dnie tliły się gwałtowniejsze i silniejsze uczucia. Od lat niezmienne.
- Chciałam po prostu Was odwiedzić. I... - sięgnęła do torby. Wyciągnęła z niej kopertę - zaprosić Cię na otwarcie fabryki - wręczyła mu prostą, sztywną kopertę ze starannie wypisanym jego nazwiskiem. - Byłoby mi miło gdybyś przyszedł. - dokończyła. Ledwie się powstrzymała od cisnących się jej na usta pytań i uwag. Ledwie powstrzymywała się by nie odpowiedzieć równą złośliwością.
Czemu Ty jesteś tak cholernie uparty? Czemu nie możesz sobie sam pozwolić na szczęście? I dlaczego, do jasnej cholery, ciągle mnie odpychasz? Niecierpliwym ruchem odgarnęła kosmyk z kącika ust.
- I tak uściślając... - zawiesiła głos - Już nie jestem Twoją dziwką - miękkim, kocim ruchem, wolno opuściwszy i podniósłszy powieki, chwyciła filiżankę z kawą i upiła malutki łyczek w widoczny sposób rozkoszując się smakiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabella
Człowiek



Dołączył: 28 Maj 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:26, 11 Sie 2010    Temat postu:

Te jego utyskiwania na to, że rzekomo nie pali siana były zabawne. Anabelle zdawała sobie jednak z tego sprawę, że ten jego papieros nie był taki zły jak go opisała, ale przecież by się nie przyznała, prawda? I sprawiało jej to dziką satysfakcję, że się wkurzał na jej gadanie. Chyba sobie upodobała wkurzanie go i doprowadzanie do białej gorączki dla samego faktu zobaczenia jak nim ciska. Mógł sobie marudzić co tam chciał, ale Ana i tak wiedziała swoje. A gdyby oddał ją na całą noc do tańca za tego dosłownie jednego dolara czy centa, to ona by już mu dała popalić wtedy. Jeszcze tak złośliwej i zarazem cukrowej dziewczyny to chyba nie widział. I Norman wcale nie był lepszy narzekając pod nosem na jej dziecinność. Też miał swoje naloty, które bawiły ją niemal do łez.

Od Billa z pewnością udałoby się jej wyciągnąć klucze od pokoju. O to nie musiała się martwić raczej. Jakoś nie mogła uwierzyć, że się w ogóle zgadzała na to, by dać się zamknąć w tym pomieszczeniu z bandą nagrzanych i podpitych facetów. Ale serio, chciała się stąd jak najszybciej ulotnić i miała nadzieję, że parę takich nocy pełnych tańca a będzie mogła zrealizować swoje marzenia nie martwiąc się czy starczy jej grosza na kolejną podróż. Prychnęła pod nosem słysząc o 'dawaniu' w byle rynsztoku. Ona nie dawała. Nie pozwalała się nawet dotknąć a co dopiero coś więcej, więc jej raczej ten jego komentarz nie powinien dotyczyć. Chyba, że jej pracodawca tak bardzo chciałby zobaczyć ją aż tak upodloną, oddającą się byle komu. Nawet, jeśli warunki w Podwiązce miały być wręcz królewskie, nie dałaby mu tej satysfakcji. I nie miał prawa sądzić, ze byłoby inaczej.

Bawiąc się doskonale na swoim podeście tańczyła tak, jak na to miała ochotę. Co jakiś czas co prawda trzeba było usadzić jakieś niespokojne ręce garnące się do jej uda czy kolana, ale to raczej nie przeszkadzało jej w niczym. W ramach swojej kolejnej zabawy, by dopiec swojemu pracodawcy zrezygnowała na chwilę ze swojego podestu i przeszła się bezczelnie po kolejnych stolikach. Zdjęła z siebie opaskę z uszami kota i zabierając jednemu gościowi kapelusz, nałożyła go sobie na głowę. Facet raczej nie narzekał, że to zrobiła, bo po jego minie oraz kolejnym banknocie wsuniętym pod koronkowe wykończenie jej pończochy widać było coś całkiem przeciwnego.

Znajdując się zaraz po tym na drugim stoliku, przy którym siedziało dwóch mężczyzn w garniturach, zsunęła się w dół, przysiadając jednemu z nich na kolanach i przeszkadzając solidnie w wysłaniu jakiegoś maila, którego usilnie próbował dokończyć. Dostał po łapkach, które próbowały wsunąć się chciwie między jej udach, ale za to dorobił się kapelusza zwiniętego od gościa z fotela przy poprzednim stoliku. Chwilę później znów znalazła się na blacie trzeciego tym razem stołu. Jakaś parka, w średnim wieku, elegancka kobieta i równie przystojny mężczyzna chyba szukali urozmaicenia dla ich nudnawego małżeństwa, przychodząc w takie miejsce. W głębi ducha Ana cieszyła się, że te stoliki są tak stabilne, bo jak nic, gdyby tylko się zatrzęsły, to by z któregoś zleciała i nici by były z jej zabawy.

Kątem oka dostrzegła jakąś rudowłosą piękność, która przyciągnęła Normana do siebie niczym magnes. Uśmiechnęła się pod nosem stwierdzając sobie, że jednak ten "facet-niewydymka" mimo, że się zarzeka, iż żadna go nie pociąga, to jednak poleciał się przywitać z tą smukłą i śliczną zarazem w swojej oryginalnej urodzie rudowłosej kobietą.

Po przeskoczeniu sobie ze stolika na stolik i zwinięciu po drodze a to łyka soku, a to jakiejś karty do gry, którą pewnie ktoś przyjdzie za niedługo od niej odebrać, wróciła na podest podciągając się na drążku w górę. Spiralnie zsunęła się po chwili do połowy jego wysokości, chwytając udami metalową poręcz i zjeżdżając resztę drogi głową w dół, aż napotkała przed swoją twarzą spojrzenie jakiegoś mężczyzny. Wyciągnęła spod ramiączka swojego stanika fanta w postaci zabranej karty do pokera, zyskując w papierku kolejnego polityka pod swoją podwiązką. To była dobra noc. Całkiem niezła dla niej finansowo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Norman
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:22, 11 Sie 2010    Temat postu:

- Cieszę się ze doskonałość naszego barmana wciąż jest bliska twemu podniebieniu. - mruknął robiąc lekki ukłon w stronę Bill'a który to zauważył i potraktował niedbałym skinieniem głowy - Bo wy lubicie być zaskakiwane, choćby i tak błahymi stwierdzeniami. Ale tak, byłaś ulubioną, co za tym idzie również najlepszą. By było ci lżej możesz sobie wybrać sobie tą z opcji która bardziej odpowiada twojemu ego. Obie są przecież bardzo pozytywne. - powiedział spoglądając na Juliette i zazdroszcząc półwampirzycy tego że nie zmieniał się ani troszkę, a na jej twarzy akurat wychwyciłby jakieś zmiany - Cóż, fundamenty Podwiązki są mocne. A ja nie jestem człowiekiem który się załamuje z byle powodu. - powiedział uśmiechając się adekwatnie szeroko do celności obraźliwej uwagi - Och... - zerknął jak i półwampirzyca na Anę - Ona jest tutaj chwilowo. Przynajmniej tak utrzymuje. Nie ma się czym przejmować - odpowiedział obojętnie znów zwracając swą uwagę ku Juliette - Nie, skądże. Przecież właśnie dopiero co swoim pojawieniem się zamordowałaś mojego kota. - nie mógł tęsknić, a tym bardziej jeśli już to nie mógł się do tego przyznać. Wywrócił oczami widząc kolejną kopertę - Mam dość łapówek na dziś. Z tym bezpośrednio do niego. - wskazał na Bill'a ale że Juliette nie należała do ustępliwych i trzymała tą kopertę był zmuszony ją ująć w dłoń. Zerknął na półwampirzycę w trakcie otwierania koperty - Miło mi, postaram się znaleźć odrobinę czasu dla ciebie. - zgodził się widząc w jej oczach udrękę. Schował zaproszenie do koperty, a korerta zniknęła w wewnętrznej kieszenie marynarki - Wybacz. Stare przyzwyczajenia. - przeprosił za nieścisłość z dziwką. Pożegnał się z nią i udał się ku wyjściu z kasyna. Zobaczył Anę paradującą po stolikach i przysiągł sobie że jej łeb ukręci jutro i nie wyprosi u niego łaski kolejnymi fantastycznymi fotkami. Przy gościach nie zamierzał jej łajać. Pchnął drzwi poirytowany obecnością Juliette i tym zaproszeniem.

/ Pakamera Normana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bill
Człowiek



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:12, 11 Sie 2010    Temat postu:

Przyglądał im się w milczeniu. Nie odzywał nie, komentował. Co prawda był barmanem, jednak nie wszędzie starał się wciskać swoje trzy grosze. Przyglądał się zachowaniu Normana i Juliette i czytał z nich jak z otwartej księgi. Jego zawód wiązał się z tym, że co wieczór rozmawiał z różnymi ludźmi. Jedni dzielili się z nimi problemami, drudzy żartowali a jeszcze innym wystarczyło tylko to, kiedy to on mówił. Był spokojnym facetem. Wyrozumiałym i zaradnym życiowo. Pracował tu bo najzwyczajniej w świecie lubił tą robotę. Nie oceniał ludzi. Nie był jakimś zasranym psychiatrą, który starałby się pomagać ludziom w problemach, bądź rozwiązywać je. Mógł za to wysłuchać i ewentualnie dodać od siebie parę słów komentarza. Lubił nie tylko ten bar i kasyno, ale cały burdel Normana. Pracował tu od lat. Nie mówię oczywiście, że chodził na dziwki. To jego prywatne życie, z którego nigdy się nie zwierzał. No chyba, że ludziom, których darzył prawdziwą sympatia. Od czasu do czasu i on lubił sobie ponarzekać.
-Dzieci... -mruknął zerkając na Juliette- Jak dzieci... -dodał po chwili jeszcze i odwrócił się, by wytrzeć szklanki. Wystarczyło jedno spojrzenie bystrego i czujnego oka, by Bill zorientował się, że panienka Dubois nadal żywi gorące uczucia do zimnej i z pozoru obojętnej osoby Normana. Wzruszył lekko ramionami. Nie zamierzał się wtrącać do tej sprawy. Pozwolił sobie tylko na krótki komentarz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juliette
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:24, 11 Sie 2010    Temat postu:

- Jeżeli idzie o to - Juliette odwróciła wzrok od miejsca, w którym zniknął Norman - To ON zachowuje się jak dziecko - prychnęła poirytowana. - Zachowuje się jakby odrobina szaleństwa i uczucia mogła go zabić - westchnęła.
- Wiesz co Bill.... Ja się chyba napiję malibu z sokiem ananasowym... ALbo tequilli. Daj mi coś... - powiedziala niezdecydowana. - Znasz mój smak lepiej niz ja sama. - stukała palcami o blat.
- Miłe słowo mogłoby urwać mu szczękę - parsknęła - Doprawdy.... - wyciągnęła z torby torebkę prezentową.
- Dasz mu to później? I nie zapominaj o soku na kaca... Zostało Ci jeszcze tych ziół, które Ci dałam? - mieszankę sporządziła specjalnie dla tego ponurego gbura, którego kochała - Bez nich, przy jego tempie picia, niedługo zostałby bez wątroby... - wywróciła oczami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bill
Człowiek



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:36, 11 Sie 2010    Temat postu:

Pokręcił głową patrząc na nią z niemal troskliwym spojrzeniem. Westchnął sobie głęboko. Wziął od niej te zielska i schował je za blat.
-Juliette. Mogę robić dla niego ten sok... Ale nie jestem jego nianią. Nie będę za nim latał ze szklanką... -puścił jej oczko i przyjrzał się dziewczynie.
-Nadal zajmuje ważne miejsce w twoim sercu, prawda? -zapytał polerując swoją ulubioną kolekcję kieliszków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juliette
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:07, 11 Sie 2010    Temat postu:

- Bill... - zachichotała - byłbyś cudowną niańką - wyszczerzyła się - albo raczej cudownym ojcem.. Dla każdej z nas, ale dla niego.... - pokręciła głową - Byłby strasznie niewdzięcznym dzieckiem - mruknęła
Chwilę pomilczała zanim odpowiedziała na jego pytanie - Zawsze tam był, zawsze jest i obawiam się, że zawsze będzie. To bez sensu... - sięgnęła po kieliszek - Napełnisz mi go czymś odpowiednim? - zamrugała błagalnie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmen
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 858
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:08, 11 Sie 2010    Temat postu:

//hall

Weszli oboje do kasyna. Carmie ogarnęła pomieszczenie wzrokiem. Nie było jej tu uu..już sporko czasu. Podbały jej się zmiany jakie wprowadził Norman. Wchodząc tu odruchowo położyła dłoń na brzuchu. Zauważyła rudą czuprynę i ścisnęła dłoń Martina.
- Juliee! - zawołała już od drzwi. Jak szybko umiała tak podeszła do przyjaciółki.
- Tęskniłam za Tobą - przytuliła się do niej mocno. Julie była jej przyjaciółką od zawsze. Zawsze się wspierały nawzajem. A ostatnio nawet nie pisały do siebie smsów. Usiadła na krześle barowym .
- Hej Bill - uśmiechnęła się tak jak kiedyś - sok pomarańczowy. Najlepiej z lodówki albo z lodem - poprosiła bawiąc się jakąś miseczką,która stała na blacie. Chyba trochę barkowało życia w Podwiązce.Tego siedzenia w barze, gry w kasynie i całodniowej zabawy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martin
Człowiek



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:24, 11 Sie 2010    Temat postu:

/ Hall

Podążył niezbyt śpiesznym krokiem za Carmen. Obrzucił całe pomieszczenie wzrokiem, ale po chwili utkwił je w barmanie stojącym jak zawsze za kontuarem, który czyścił swoje szkło do perfekcji, tak aby żaden z zamawiających klientów nie miał o co się przyczepić. Bill znał się na swojej robocie i nic nie trzeba było mu dawać do zrozumienia. Był tutaj odkąd tylko pamiętał. Podszedł bliżej baru. Wymienił solidny uścisk ręki z Billem. - Hej Bill. - skinął głową i spojrzał na Juliette. - Julii nic się nie zmieniłaś. Kwitniesz jak zawsze. - puścił do niej oko uśmiechając się lekko. Oparł się o bar. - Widzę wielkie zmiany nastały w Podwiązce. A Norman gdzie? Znów zaszył się w swojej norze? On tam kiedyś zdechnie w tych ciemnościach. - wywrócił oczami. Skrzyżował sobie nogi. - I jak tam firma ruda? Dalej robisz za alchemika? - spostrzegawczy dojrzał by pewien błysk w jego oku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juliette
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:57, 11 Sie 2010    Temat postu:

Błagalne spojrzenie zostało urwane gdy tylko Juliette usłyszała pisk Carmen. Obróciła się i odwzajemniła uścisk przyjaciółki.
- Żyję, wyszłam, mam się świetnie - uśmiechnęła się szczerze - Jak widać nadmiar ludzi i tlenu mnie nie wykończyły - puściła oczko obojgu przybyłym.
- Jak maleństwo? - pogłaskała brzuch latynoski z ukłuciem zazdrości w sercu. Zwróciła się ku Martinowi
- Ty zawsze wiesz jak sprawić by kobieta poczuła się wyjątkowo miło - pogładziła policzek narzeczonego przyjaciółki iście delikatnym gestem. - Twój przyjaciel mógłby się od Ciebie nauczyć, że uprzejmość nie zabija. I odpowiadając na Twoje pytanie, Martin: Tak. Zaszył się w swojej norze zaraz po tym jak oskarżył mnie o mord na jego kocie. - zmarszczyła czoło - Mam nadzieję, że jak zdechnie, to ktoś się odważy go wydobyć z tych ciemności zanim zacznie śmierdzieć... - pod kołderką wesołości kryła się irytacja i urażona duma, którą Norman znów podeptał swoją ignorancją. Machnęła ręką jakby chciała od siebie odgonić natrętną muchę.
- Skoro tak chciał to tak ma. Mógł mieć inaczej - zakończyła temat. Na kolejne pytanie mężczyzny oczy jej rozbłysły i najwyraźniej się ożywiła.
- Firma się kręci doskonale, w lecie pierwsza kolekcja znajdzie się na półkach. Dzisiaj odebrałam zaproszenia na otwarcie - pogrzebała w torbie i wyjęła kopertę z zaproszeniem. Wręczyła je Martinowi i Carmen - Niespodzianka - zaśmiała się.
- Urządzam imprezę na otwarcie. Nie wyobrażam sobie, żeby Was miało tam nie być. - uściskała obojgu dłonie. Zerknęła na Martina - A alchemia... - zawiesiła glos - to moje drugie imię - odpowiedziała mu mrugnięciem. - Tutaj masz dowód - poszperała znów w torebce i wyjęła z niej podobne opakowanie do tego, które wcześniej wręczyła Billowi. - Nazwałam je Amigo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmen
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 858
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:30, 11 Sie 2010    Temat postu:

- WSzystko w porządku. Jutro mam kolejną wizytę - zaśmiała się i upiła łyka soku. Wzięła od Julie kopertę i otworzyła ją. PRzeczytała zaproszenie i pokazała je Martinowi.
- Jasne,że będziemy - uśmiechneła się szeroko i schowała kopertę do torebki.Wzięła opakowanie od Martina i powąchała nowy zapach.
- Jest świetny Julie - uśmiechnęła się szczerze i cmokęła Julie w policzek.
- Idealnie pasuje do Ciebie,Kochanie - pogłaskała Martina po ramieniu i oddała mu pudełeczko. Poprosiła Billa żeby dolał jej soku.
- A masz może te moje ulubione ciasto z truskawkami? - spytała z nadzieją w głosie. Odkąd była w ciąży miała ochotę tylko jeść i jeść.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martin
Człowiek



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:49, 11 Sie 2010    Temat postu:

Zerknął na elegancką kopertę. Wziął ją do ręki i chwilę czytał uważnie co tam było napisane. Schował ponownie kartkę do koperty i powędrowała do kieszeni jego kurtki. - Masz to jak w banku, że się zjawimy skoro nas zapraszasz. - skinął jej głową. Pogładził Carmen po głowie. - Czy ja wiem? Uczyć? Hm... - Nie wytrzymał i parsknął śmiechem. - Znasz Normana. On się nigdy nie zmieni. Tego go nauczyło życie, a o zmianę nawyków bardzo trudno, wiem to chociażby i po sobie. - przysunął sobie nogą krzesło siadając obok nich by miał lepszą widoczność. Powąchał perfum jaki dostał od znajomej. - Ładny. Podoba mi się. - podziękował jej całując ją w policzek. - Kocie? Przecież Norman nie ma kota, nawet nie wiem czy lubi futrzaki. - roześmiał się kręcąc na boki głową z niedowierzaniem. Co to człowiek nie wymyśli przechodziło ludzkie pojęcia. - Boże czyżby Norman do reszty zdziczał? - uniósł brwi w geście zaciekawienia. Wyszczerzył swoje białe zęby. Pomimo jego wieku trzymały się na swoich miejscach jak najlepiej. Rozłożył ręce na boki. - Wypełznie stamtąd prędzej czy później. Przecież złego diabli nie biorą. - wzruszył ramionami. Cóż mógł na to powiedzieć? W zasadzie nic. Wszyscy wiedzieli jak jest między Juliette, a Normanem. - A myślałem, ze nabrałaś do tego w końcu dystans. - najwidoczniej się przeliczył. - Cieszy mnie to niezmiernie, ze Ci się powodzi. Zmiana klimatu otoczenia powinna Ci służyć. Jestem bardzo ciekaw czy Twoje kosmetyki okażą się fenomenem. Oby tak było. Będę za to trzymał kciuki. - puścił do niej oczko lekko się uśmiechając. - Dobrze wiedzieć. Wiesz to bardzo przydatna rzecz. - To była rozmowa między nim dwojgiem tak jak kiedyś. Nie chciał w to wplątywać Carmen. Nie mogła się denerwować niczym przecież. Nie chciał jej dostarczać jakiś trosk. Dość już i tak przeszła z nim. - Pięć miesięcy przeleciało jak z bata strzelił. Jednak pewne rzeczy pozostają niezmienne. - uśmiechnął się blado. Wsadził sobie dłoń w kieszeń i począł się bawić kluczykami od samochodu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juliette
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:31, 11 Sie 2010    Temat postu:

- Kota, kota - powtórzyła - Zamordowałam jego nie istniejącego, wymyślonego kota - zawtórowała śmiechem Martinowi. - Zawsze był dziki, ale teraz - gwizdnęła cichutko - Przeszedł samego siebie. Jak go znam, to w chwili obecnej ze złością topi moją obecność w kieliszku. - wywróciła oczami. Uśmiechnęła się do Carmen
- Jestem pewna kochanie, że wszystko będzie w porządku. Znacie już płeć? - mimo zazdrości radowała się ich szczęściem. Sama doszła do wniosku, ze jej chyba ni będzie nigdy dane zostać matką. Nie słyszała w każdym razie by jakakolwiek pół-wampirzyca zaszła w ciążę.
- Amigo zostało skomponowane specjalnie z myślą o Tobie, Martin. - przyznała. - To jeden z tych ekskluzywnych zapachów wypuszczonych na rynek krótkimi seriami. To samo jest z Baristą - skinęła głową Billowi - i Amantem. - przeznaczenia ostatnich nie zamierzała zdradzać. - Nie będzie ich raczej można kupić w sklepach. Zostaną zaprezentowane jako okazy specjalne, ale nic więcej. Natomiast sama kolekcja będzie dość uniwersalna, przesycona cytrusami i trawą cytrynową z odrobiną zielonej herbaty. W męskich zapachach dominować będzie piżmo i odrobina grapefruita... - szeptem uchyliła rąbka tajemnicy. - Dystansu nie zdołałam nabrać. Za bardzo we mnie to tkwi, zbyt gwałtownie - westchnęła z dziwną melancholią. Wysłuchała ostatnich słów Martina z lekkim uśmiechem - Alchemii życia nigdy się nie zapomina - zażartowała wiedząc, że ten żart dla mężczyzny będzie miał drugie dno, zrozumiałe tylko dla nich obojga. - Pięć miesięcy to akurat tyle ile potrzeba by nabrać sił na nowy i szybki start - przekazała zawoalowaną informację - Choćby od jutra - dodała ze śmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmen
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 858
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:44, 11 Sie 2010    Temat postu:

Słyszała,że mówią jakimiś szyframi więc tylko wywróciła oczami. Przecież mogli wtajemniczyć Carmen bo ona by nigdy nic nikomu nie powiedziała. No ale ich sprawa. Carmie nawet się nie odzywała do nich. Wdała się w pogawędkę z Billem. Rozmawiali o tym co Carmen robiła kiedy nie była w Podwiązce, o tym jak się czuje i o tym co słychać u Billa. Ogólnie różne polty. Zwykle tak spędzała tu dnie kiedy tu mieszkała. Zjadła chyba z 4 kawałki ciasta i czuła,że może może dalej jeśc i jeść. Nie chciała wyjść przy Martinie na jakiegoś żarłoka. Była ciekawa czy Julie ma też takie perfumy dla kobiet. Limitowane edycje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martin
Człowiek



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:22, 12 Sie 2010    Temat postu:

Martin nie mogąc się powstrzymać zaczął się dziko śmiać. - No weź przecież Norman jest kochany. - Zależy jak na to patrzeć. Kiedy nie łajał swoich pracowników i miał dobry humor to na prawdę był z niego teges gościu. Oczywiście Martin nie gustował w facetach, żeby nie było zaraz, ze wypowiada się o nim jak jakaś baba. - To chyba u niego jest norma więc nic się tak na prawdę nie zmieniło. - okręcił się lekko na krześle. Skrzyżował sobie dłonie na piersi patrząc to raz na Juliette to raz na Carmen, która pochłaniała duże ilości jedzenia. Wywrócił oczami, a kąciki jego ust drgnęły lekko w górę. Nie chciał jej dogryzać bo wiedział, ze kobiety z natury są przewrażliwione na punkcie swojej sylwetki. Przemilczał to po prostu zgrabnie. Skoro była taka spragniona słodkości to jej nie bronił niczego. Byle mu tylko później nie utyskiwała, jaka to ona jest gruba i w nic się już nie mieści. XD Popatrzył bokiem na rudowłosą kobietę. - Nie znamy jeszcze. Dopiero się dowiemy jak oczywiście będzie chciała Carmen. A jak nie to poczekamy do rozwiązania. - jemu chyba to było bez różnicy. Później najwyżej miałby jakąś niespodziankę. Choć z drugiej strony też dobrze było by wiedzieć, bo mógłby się zorientować pod jakim kątem urządzić pokoik dla dziecka. Miał ciężki orzech do zgryzienia w tym temacie. - Tak? To tym bardziej jest mi miło i muszę podwójnie podziękować. - Podziękował jej znów serdecznie. Wysłuchał jej dalszej części mowy. - No tak to takie rodzynki, można by rzec. Jedyne, niepowtarzalne i w swoim rodzaju. Czuję, że będę się u Ciebie zaopatrywać. - mrugnął do niej zabawnie - Ach w takim kontekście. To super. Jestem pewien, ze odbiorcom się to spodoba. To teraz chyba w modzie tak? Bo ja z modą to wiesz nie na bakier. - roześmiał się odchylając lekko w tył. - Rozumiem Cię. Ciężko jest się wyzbyć pewnych uczuć. No cóż. - poklepał ją pokrzepiająco po plecach. - Pamiętaj co nas nie zabije to nas wzmocni, a poza tym na starą miłość najlepsza jest nowa. Więc może lepiej by się było rozejrzeć za nowym obiektem westchnień? - Nie doradzał jej, ani nie wskazywał kierunku. Tak po prostu to były jego wolne myśli, które ujawniał głośno przed nią. - Masz rację. Pomyślę o tym na pewno. - wiedziała o co chodzi. - Myślę, ze da się coś w tym kierunku wymyślić. Tylko nie dziś kochana, nie dziś, obiecałem Carmen zakupowe szaleństwo dla malucha. - Sam osobiście nie lubił chodzić na zakupy, ale dla swej wybranki mógł się choć raz porządnie poświęcić. Wyciągnął dłoń przed siebie, a po chwili spoczęła na udzie Carmen. Gładził ją lekko i uspokajająco po tejże nodze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierre
Wilkołak



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:38, 14 Sie 2010    Temat postu:

// Seattle / Butique Margaret O'Leary


Auto zatrzymało się na podjeździe a Piotrek spokojnie wyłączył silnik i wyszedł z samochodu, by otworzyć swoim zwyczajowym gestem drzwi przed dziewczyną. Po chwili trzymając ją w talii niczym dla bezpieczeństwa, aby mu nie uciekła weszli do baru. Nie omieszkał sobie zagwizdać pod nosem. Dawno już tu nie był a to co zobaczył, było sporą zmianą.

- Łał, remont. - stwierdził z uśmiechem podchodząc do jednego ze stolików, który był wolny i odsuwając przed Alis krzesło, by mogła sobie usiąść. Wciąż czekał aż mu się dostanie po głowie, bo jakoś do tej pory raczej ją w takie miejsca nie zabierał. - Żyjesz? - zapytał upewniając się, po czym dodał jeszcze - To co pijesz? Kawa czy chcesz... Coś mocniejszego? - rzucił patrząc kątem oka na nowy nabytek tego lokalu. Dziewczyna wyginała się na rurce w całkiem sympatycznych dla oka pozach. Jaka szkoda, że tym razem nie wypadało mu wlepić w nią swego wzroku i przez chwilę chociaż oddać męskiej wyobraźni pole do popisu. Ale cóż, nie byłby aż tak okrutny dla Alis, męcząc ją swoimi zachciewajkami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alison
Pół-wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:51, 14 Sie 2010    Temat postu:

Miała ochotę walnąć głową w auto kiedy wysiadła i zobaczyła gdzie ją przywiózł. Alis nie była nigdy w takim miejscu dlatego wtuliła się odrobinę w Piotrka kiedy prowadził ją przez korytarze. Usiadła przy stoliku i wlepiła wzrok gdzieś w stolik.
- Taa..ale coś mocniejszego jednak się przyda - uniosła lekko kącik ust w górę. Zauważyła kilka osób przy barze w tym dwie dziewczyny,które widocznie lubiły tu przebywac. Tak przynajmniej się wydawało. Uniosła spojrzenie na Piotrka,który zerkał na tancerkę. Zmarszczyła czoło i nachyliła się przez stolik. Trzepnęła go lekko po głowie i usiadła już normalnie.
- Może jeszcze ją tu zawołaj i niech Ci tańczy na stoliku? Mogę pojechać do domu - mówiła cicho i zbyt spokojnie.Nie chciała żeby ktoś ją słyszał. Jeszcze się nie przyzwyczaiła do tego miejsca dlatego pewnie się tak zachowuje. I była oczywiście zazdrosna,że Piotrek patrzy jak jakaś inna dziewczyna robi akrobacje na rurce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierre
Wilkołak



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:23, 15 Sie 2010    Temat postu:

Piotrek w tym miejscu czuł się całkiem swobodnie. I chociaż obdarzył spojrzeniem kolejno dziewczyny przebywające w tym pomieszczeniu, to jednak najwięcej zainteresowania poświęcił swojej partnerce. - Nie ma sprawy. - rzucił po czym podszedł do baru po kartę, którą zaraz przyniósł podając ją Alison. - Proszę, wybierz na co masz ochotę. - powiedział i zasiadł przy stoliku na kanapie.

- Ał! A to za co? - zajęczał, kiedy dostało mu się po głowie. - A ma zatańczyć? - zapytał przekornie - To zaczekaj, już ją wołam. - powiedział drażniąc się z dziewczyną gestem unoszenia się ze swojego miejsca jakby na prawdę chciał po nią pójść i zaprosić do ich stolika. Usiadł jednak zaraz łapiąc Alison za rękę i ściągając ją z krzesła, by usiadła koło niego. - Chodź no tu moja zazdrośnico. - rzucił obejmując ją mocno ramieniem i całując w czoło. - Nigdzie się nie wybierasz a ja nie będę ściągał tu żadnych lasek. No chyba, że tego będziesz bardzo chciała. - wyjaśnił wdychając zapach jej włosów.

Po chwili sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki wyciągając z niej papierosy. Pochylił paczkę w stronę Alis na wypadek, gdyby miała ochotę częstując ją, po czym sięgnął ustami po jednego papierosa, odpalając go moment później. - To co wybierasz do picia? - zapytał rzucając pobieżnie wzrokiem na salę. Jakoś znajomych twarzy nie dostrzegał, prócz jednej z panienek na kolanach któregoś z gości. Wymienił z nią krótkie mrugnięcie na powitanie, uważając na to, by Alis nie dostrzegła. Jakoś nie chciał jej się tłumaczyć z jego dawniejszych przyzwyczajeń. Nie był nigdy aniołkiem i swoje za uszami miał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alison
Pół-wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:36, 15 Sie 2010    Temat postu:

Zamówiła sobie jakiegoś drinka z whiksy i usiadła Piotrkowi na kolanach.
- Wcale nie jestem zazdrosna - wzruszyła ramionami wyciągając jednego papierosa z paczki. Kiedy Piotrek już zapalił Alis wzięła od niego zapalniczkę i sama zapaliła.Alison powoli przyzwyczajała się do tego miejsca. Odwróciła głowę w jego stronę.
- Po prostu zazdroszczę jej,że się tak rusza - wywróciła oczami i pocałowała go lekko w usta. Alis pewnie by się zabiła jakby miała takie coś robić jak ta dziewczyna.
Wzięła do wolnej ręki swojego drinka i zanurzyła w nich usta.Przyglądała się dziewczynie jakby chciała podpatrzeć jakieś jej ruchy.
-A co z Twoją siostrą? Mieliśmy się z nią spotkać,w któryś dzień? - spytała siadając na krześle obok niego. Położyła dłoń na jego udzie i lekko go głaskała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierre
Wilkołak



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:38, 19 Sie 2010    Temat postu:

- Nie? - zapytał uśmiechając się jednym kącikiem ust. Właśnie siadając na jego kolanach zaznaczała swój teren dając wszystkim wokół wyraźnie do zrozumienia czyj jest. Rozbawiło go to nieco.

Spojrzał się na tańczącą Anę przyglądając się jej czego u niej Alison się doszukuje. Ruszała się nieźle, ale... I tak wolał swoją dziewczynę od niej. Złapał ją za podbródek, gdy go lekko pocałowała i przyciągnął za niego bardziej do siebie nie pozwalając jej uciec zbyt szybko. Dopiero po chwili wypuścił ją od siebie, klepiąc ją lekko w bok pośladka, skoro miał już jej pupę na swoich kolanach.

- Z Achi? A można do niej zadzwonić. Jeśli się nie migdali z tym jej fagasem, to mogłaby do nas tutaj przyleźć. - stwierdził gdy Alis umknęła na krzesło obok.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alison
Pół-wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:17, 19 Sie 2010    Temat postu:

- Zaraz migdali - zaśmiała się i wzięła swojego drinka kiedy Bill go przyniósł.
- Wiesz...miłość jest ślepa a z resztą może one nie jest taki zły. Alan też najpierw Cię nie lubił a teraz chyba nie ma nic przeciwko - zanurzyła usta w alkoholu biorąc dość sporego łyka. Zerknęła jeszcze raz na tancerkę.
- Zapiszę się do niej na lekcje tańca - zaczęła się cicho śmiać kiedy wyobraziła sobie siebie na jej miejscu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pierre
Wilkołak



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:39, 21 Sie 2010    Temat postu:

Alis zapewne nie wiedziała, ale przy takim ruchu pewnie ciężko było, by to akurat Bill osobiście jej tego drinka podesłał. (;P) Niemniej jednak fakt był taki, że dziewczyna dostała swoją szklaneczkę z zawartością.

- Taa... Ale Alan i ja to całkowicie coś innego niż ja i ten fagas co się kręci koło Achi. - rzucił Piotrek z zaparciem. Nie lubił jak jakikolwiek facet kręcił się koło jego siostry. Inna sprawa to to, że koło niej zawsze ktoś to robił. Czasem sam żałował, że jest jej bratem.

- Uuu! I co? Byś mi tak w domu przed łóżkiem pomykała w kusej bieliźnie? - zainteresował się tym tematem zaciągając się dymem z papierosa, którego palił.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Dom Publiczny "Pod Czerwoną Podwiązką" XD Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 20, 21, 22  Następny
Strona 21 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin