Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Sypialnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Mariki Grey
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:16, 06 Sty 2012    Temat postu:

- Tak, pewnie tak. Pewnie masz rację. Zresztą każdy związek jest inny i tyle. Nie ma dwóch tych samych osób. Sam to wiesz. - tak, czy siak nie wątpił, że w końcu Adam i Marika w końcu poukładają sobie wszystko między sobą, bo nie chciałby kiedyś bratanków czy bratanice w innym kontynencie. Czas pokaże co to będzie. - Nie wiem czy interesuję. Raczej nie. Przynajmniej w ostatnim czasie to dawałeś mi do zrozumienie. Jestem dla Ciebie złem koniecznym, ale pomimo tego co sobie myślisz, uwierz, że ja się nigdzie nie pchałem. Przecież nie prosiłem się o przyjście na świat, to ktoś zadecydował za mnie. Sytuacja jest jaka jest. Zdarzyło się i już. - Nie mieli na to wpływu. Musieli albo się tolerować albo nie. Proste i logiczne. - No, Madagaskar. W swoim czasie był popularny. - Najwidoczniej co do filmów mieli inny gust. Nie każdego dało się zadowolić. Nie zamierzał tego robić na studia. - Trochę mam. W zasadzie ostatni tydzień szkoły, a później tylko matura. Przygotowuję się od jakiegoś czasu. No, ale będę miał trochę więcej czasu więc powtórzę wszystko jeszcze raz. Nie chcę żadnych niespodzianek. - Zależało mu na bardzo dobrych wynikach. Może i nie był jakimś tam kujonem, ale też nie uczył się najgorzej. Wiedział, że jak się postara to mu wyjdzie. - W zasadzie jak wszystko dobrze pójdzie studia chciałbym powiązać z muzyką. To jedna opcja. To znaczy studia muzyczne. Chciałbym się pod tym kątem bardziej rozwijać, ale to nie wszystko. Postaram się znaleźć dorywczą pracę, a jak wszystko uda mi się pogodzić ze sobą tak aby było dobrze, pójdę na drugi kierunek, ale już zaocznie. Tylko jeszcze nie wiem jaki, będę musiał się nad tym zastanowić. - cóż rozmowa szła im całkiem dobrze. Gdy tylko chcieli mogli normalnie porozmawiać ze sobą. Pod tym względem Chris był mile zaskoczony. Choćby miało to trwać krótką chwilę to i to było dobre. - Raczej chcę grać, ale zawsze trzeba mieć jakąś ewentualność na wypadek gdyby miało nie wyjść. Rynek muzyczny przepełniony jest różnego rodzaju gwiazdkami. Nie jest łatwo się przebić, ale zobaczymy. - To były jego marzenia, które chciał spełnić. Czy mu się powiedzie nie wiedział, ale będzie się bardzo starał aby tak było. Zmienił pozycję i przeszedł do siadu opierając się o ścianę by mieć normalny kontakt wzrokowy z Adamem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:20, 06 Sty 2012    Temat postu:

Jego cierpliwość znów została wystawiona na próbę i częściowo nie wytrzymała. Mężczyzna wycelował pudełkiem które trzymał w Chrisa i poruszył nim lekko w górę w i dół jakby machał palcem ostrzegając go przed czymś - Zwolnij. Zwolnij bo nie masz prawa tak sądzić. - oznajmił złowróżbnie - Nie jesteś dziesięcioletnim dzieckiem i nie muszę cię niańczyć, podejrzewam, skoro jesteśmy już z tych samych rodziców że nawet tego nie chcesz. Zapewniam cię jednak że mam dość na głowie i nie mogę przybiegać do ciebie co wieczór z pytaniem jak ci minął dzień mój drogi bracie? Jednakże jak widzisz, jestem tutaj i poświęcam ci mój czas. Mogę iść, skoro nie chcesz mnie widywać. Jeśli potrzebowałeś pomocy to mogłeś zajrzeć nie masz do mnie daleko, a korony na głowie nie nosisz, więc nic ci z niej nie spadnie! - warknął na końcu - Przepraszam, ale nie mogę myśleć za wszystkich. Sytuacja jest jaka jest. - powtórzył za nim i skinął głową - Ja jednak nie będę się przykładał do tego by wszystko było spójne. To zależy również od ciebie i Judit. - powiedział kończąc na tym swoje małe, zwięzłe kazanie. Zaczesał włosy w tył i poszorował dłonią po karku jakby bolał go po jakimś wyczerpującym ćwiczeniu fizycznym. Odłożył pudełko z kolorowymi zwierzakami na bok, prawdopodobnie chcąc je zabrać ze sobą. Splótł palce wyginając ramiona w tył, za siebie. Kilka kostek strzeliło głucho, a Adam wyprostował się w fotelu. Słuchał o planach Chris'a powstrzymując się i gryząc w język by na samym wstępie nie powiedzieć mu że jest kretynem. Według niego muzyka nie była czymś co mogło być pewne, co mogłoby mu dać stały zarobek i jakąś przyszłość. Dawał sobie rękę uciąć że to samo powiedziałaby Grace. Nie zrobiła na nim wrażenia rzetelna analiza rynku jakiej dokonał jego brat. Nie fruwał w chmurach i to jedynie uspokoiło Adama - To.... Powiedziałbym, że mogłem się tego spodziewać. - stwierdził kulawo, bo kiedy ktoś by się go zapytał wcześnie co przypuszczalnie wybierze Chris, tylko to przyszłoby mu do głowy. Spuścił wzrok patrząc na blondyna - Gdzie? Nowy York? Do Juilliard przyjmują najlepszych. Czym ty ich olśnisz? - stwierdził wyobrażając sobie prawdopodobnie że blondyna pożegnają już kiedy tylko zobaczą w nagłówku podania jego nazwisko. Adamowi który zawsze mierzył najwyżej na myśl przyszła najlepsza akademia muzyczna w swoim rodzinnym mieście - Gitara? - zapytał by mieć absolutną pewność co do tego że się nie pomylił.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:41, 06 Sty 2012    Temat postu:

Wysłuchał w względnym spokoju słów Adama. Ani jeden jego mięsień nie drgnął nawet o milimetr. Był po prostu spokojny. To zaskakujące jak nawet na niego. Nie chciał się denerwować bo i po co? Tow niczym nie pomagało, poza tym podejrzewał, że gdyby tylko podniósł głos, skończyło by się na kłótni. Było to czymś zbytecznym w obecnej sytuacji. - Ale nie o to mi chodziło. - westchnął ciężko próbując w najnormalniejszy sposób wyjaśnić swój punkt widzenia bratu. - Przecież nie wymagam tego od Ciebie byś mnie niańczył. Zauważ, że praktycznie mam osiemnaście lat. Potrafię zadbać o sobie. Nie chodzę, ani głodny, ani brudny. Uczę się. Staram się przykładać do nauki na tyle na ile potrafię. - dłonie mu opadły jak by właśnie uszło z niego życie. - Siedź! - przecież niczego takiego nie zasugerował. Nie rozumiał co się z nim dzieje. - Nie powiedziałem tego. To była nowość. Kiedyś chciałem mieć brata, ale przecież nie podejrzewałem, że mam. - wzruszył ramionami. Było jak było. Różnie w życiu bywa i nikt nie ma na to wpływu. - To nie jest tak, że ja nie chcę, ale jak sam wiesz początki nie były kolorowe, prawda? - Gdyby wrócić pamięcią do tego to dało by się zauważyć, że więcej się kłócili niż dogadywali. - Adam, nie wym agam od Ciebie abyś przybiegał do mnie co wieczór. I pytał jak mi minął dzień. Obydwoje wiemy jak jest. Skoro jesteśmy z tych samych rodziców, to raczej jest to nam zbyteczne. Gdybym tego zapragnął usłyszałbyś taką prośbę z moich ust. - Jednak tak nie było. Wiedział, że jego brat miał dużo na głowie, ale Chris również tylko, że ich sytuacje diametralnie się różniły od siebie. - Owszem mógłbym. Nie spadła mi. I to nie chodzi o koronę. - podrapał się zafrasowany po karku zatrzymując na dłuższy moment tam dłoń. - Masz swoje problemy, a ja swoje, po co Cię mam obarczać swoimi, skoro sam nie masz lekko? Mój problem jest taki, że nikt mi w nim nie pomoże. Sam się muszę z tym uporać, ok? A nie potrzebuję ani współczucia, ani żalu, ani żadnych takich ludzkich odruchów. - To i tak niczego by nie zmieniło. Najpierw sam musiał się z tym wszystkim uporać. Poza tym i tak nie mógł tego wyjawić Adamowi. - Doceniam to, że jesteś i rozmawiasz ze mną. - kiwnął głową spoglądając na czarnowłosego. - Wiem, że jest jaka jest. Ostatnie czym powinieneś sobie zawracać głowę to mną. Poradzę sobie. Nie jestem już małym dzieckiem. I nie wymagam stałej opieki rodzicielskiej. Doskonale wiesz, ze gdybym chciał uciec już dawno bym to poczynił. Więc od razu mówię, że nie mam takiego pomysłu. Powiedziałem, chcę ukończyć szkołę i tyle. - Sam nie pamiętał kiedy się tak rozgadał. W zasadzie kiedy tyle słów zamienił z Adamem. Było to czymś dziwnym, a zarazem nawet miłym. Kiedy rozmowa znów zeszła na tory szkoły i usłyszał ton Adama jak i widział jego wzrok coś go poruszyło. Mógł o tym nie mówić, wiedział, ze tak będzie, zaśmiał się gorzko. - Tak. Jak zawsze. W waszych oczach zawsze będę tym głupim dzieciakiem, który nic nie potrafi, a tym bardziej niczego nie będzie potrafił osiągnąć. - W zasadzie było mu to wszystko jedno. Robił co chciał. Gdy Adam wybierał się na studia, to robił to zapewne z własnym przekonaniem jakie wybrać, tak samo jak i młody. To jego życie i to on wybiera co chce studiować. Dobrze, ze w ogóle chciał. - Jeszcze nie podjąłem decyzji czy to akurat będzie Nowy York. Mam dwa miesiące na przemyślenie tego. - Musiał poważnie to przeanalizować, czy akurat będzie to dobrym wyborem. - Nie inaczej. To jest moje powiedźmy realne marzenie. Ale nie jedynie, więc twardo stąpam po ziemi. Wiem, że do takich szkół nie jest łatwo się dostać. - Chciałby, ale czy mu pójdzie to nie wiadomo. Mógł tylko być pełny wiary by to się spełniło. - Gitara i śpiew. Śpiewam również. - Chciałby się szkolić pod okiem profesjonalistów. Mieć fajny pomysł na siebie. Ale w żadnym wypadku nie być jakąś gwiazdką typu pop czy dance. - Wiem, że wam się to nie podoba. I wiem, że jest ciężko, ale jeżeli nie spróbuję, to być może do końca życia będę żałował, ze tego nie zrobię. - zakończył twardo stawiając na swoim. I tak zrobi to co uzna za słuszne. Był o tym święcie przekonany.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:52, 06 Sty 2012    Temat postu:

- Więc czego ode mnie chcesz? - zapytał Adam bo mimo iż wysłuchał Christophera uważnie nie znalazł czegoś co mogłoby być tą zadrą miedzy nimi. Początki były jakie były. On nigdy brata nie miał i nie chciał mieć. Trudno było mu też polubić go od razu skoro właśnie wtedy gdy w jego życiu pojawił się blondyn jego żona zaczęła rodzić co było wynikiem kłótni między nim, Chrisem a Grace. Adam nie cierpiał kiedy coś narzucało mu się z góry a tak właśnie zrobiła ich matka. W całej tej sprawie wszyscy prócz jego samego byli winni. Adam tylko brał na swoje barki kolejne sprawy. Trudno by darzył miłością wszystkich wokół. Jednak po długim czasie, kiedy wszystko już jakoś się uspokoiło i wypracowało własny system Adam tak jak teraz, potrafił zwyczajnie porozmawiać z Christopherem nie wyżywając się na nim i nie rozstawiając po kątach. Czarnowłosy pokręcił głową - Nie. Nie miałem nic takiego na myśli. - zaprzeczył kiedy usłyszał żal w tonie chłopaka - Nie wiem jak jest z twoim talentem. Nie wiem jak wysoko mierzysz. Mierz jak najwyżej, proszę bardzo. - powiedział ugodowo chcąc go uspokoić - Przemyśl jednak czy to czemu chcesz się poświęcić, czemu poświęcisz kilka następnych lat jest tym co zapewni ci utrzymanie. Wiem, zaraz powiesz, że jeśli nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz. Jasne, rozumiem. Idź i staraj się o przyjęcie gdziekolwiek, na jakiekolwiek studia jeśli masz ochotę. Wybierz tylko to co pozwoli ci żyć. I pamiętaj że jeśli coś nie wyjdzie będziesz mógł mieć pretensje jedynie do siebie. Bo to będzie tylko i wyłącznie twój wybór. Czasem lepiej wybrać rozsądek, a marzenia mogą poczekać. - stwierdził wstając z krzesła - I nie masz dwóch miesięcy. - dodał szukając na jego biurku jakieś kartki i długopisu - Radziłbym się dowiedzieć czy już teraz nie należy rozesłać podań. Później mogą ich nie przyjmować z powodu nadmiaru chętnych, a po co być na liśce rezerwowych, prawda? - zapytał retorycznie zerkając na blondyna i unosząc lekko w górę brew jakby powątpiewał coraz bardziej w jego plany, które mogą spalić na panewce z powodu zwykłego niedoinformowania - Słuchałeś kiedyś Martiego Friedmana? - kiedy Chris pokręcił głową Adam wcale się nie zdziwił. Tak, wam tylko wszystko co nowe w głowie. A to co mniej popularne już dla was nie istnieje... Napisał kilka słów na kartce a po chwili zastanowienia dwa z nich wyraźnie podkreślił.

Marty Friedman - wirtuoz gitary
- Viper
- Devil Take Tomorrow
- Time To Say Goodbye


Zmiął kartkę i rzucił nią w chłopaka lekkim gestem. Odłożył długopis i powiedział - Posłuchaj go i pomyśl gdzie jesteś ty. Przyjdź mi później powiedzieć. - Adam nie wybierał więcej filmów. Po prostu wziął połowę z nich, Marika miała sobie wybrać to co zechce obejrzeć. Skinął głową unosząc dłoń z pudełkami dziękując za pożyczkę. Nim wyszedł obrócił się w drzwiach sypialni i dodał - Jeśli już przyjdziesz, to przemyśl też i rozważ czy nie opłaci ci się powiedzieć mi gdzie jest Judit. Radzę tak z dobrego serca. Do zobaczenia. - rzucił na odchodne i zbiegł ze schodów, bo stanowczo zbyt długo tu już siedział.

/ Dom Adama / Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:41, 08 Sty 2012    Temat postu:

- Niczego od Ciebie nie chcę. - odpowiedział zgodnie z prawdą. Nie wymagał od brata niczego co by się skupiało na jego osobie. Do tej pory radził sobie jak widać. Wiele między nimi przeszło, nie znaczyło to jednak, że miało to ich scalić. O, nie. Jednak mogli wypracować między sobą jakąkolwiek więź jak i porozumienie, nie mówiąc o jakimś szacunku. Na to wszystko potrzeba wiele czasu. Christopher niczego nie żałował, ale to co działo się teraz było czymś w miarę dobrym, co mogło pozwolić im na normalną rozmowę ze sobą bez jakichkolwiek przepychanek. Co też bardziej skłaniało chłopaka do bycia szczerym. - Oczywiście, że mierzę wysoko. Przynajmniej staram się wciąż dążyć do kształcenia i dokładam wszelkich starań, aby wychodziło mi to jak najlepiej. Oczywiście nie mogę się mierzyć nawet w połowie z zapewne doświadczonymi muzykami mającymi obycie z estradą. - Byłoby to wielkim kłamstwem gdyby powiedział, że ma. Bo granie w szkole czy po klubach jest w zasadzie niczym w porównaniu do tego kiedy wchodzi się do studia nagrywać czy jeździ na koncerty i występuje przed wielką publiką. Sam nie wiedział czy tak na prawdę jest na to gotowy i sobie poradzi. Oczywiście chciał mocno w to wierzyć, ale marzenia były marzeniami, a życie realne mogło go zmiażdżyć i pokazać, ze tak na prawdę jest nic nie wart. - Wiem, wciąż to rozważam, calutki czas. - Czasem miał wrażenie, że jego mózg eksploduje od nadmiaru tych wszystkich przemyśleń, bo na jego szali stało życie, stały zarobek i utrzymanie. Nie mógł pozwolić na to by coś poszło nie tak. Jeden, choć najmniejszy błąd mógł sprawić, że nie będzie miał nic. Podparł brodę dłońmi głęboko o tym rozmyślając, a po chwili wyrwał się z tego stanu otępienia. - Tak, chcę się pozbyć wszelkich wątpliwości aby wybrać jak najlepiej i wcale nie wiem czy postawię na dobrego konika. Czy to co zadecyduję się powiedzie. To nie jest proste. - Nie zamierzał się jednak załamywać z tego powodu. Musiał być twardy. To nie zniszczy mu życiu. Musiał głęboko to przemyśleć. I musiał dokonać wyboru pomiędzy marzeniami, a życiem realnym. Czasu nie pozostało mu zbyt wiele. - Tak, masz rację. To znaczy chciałem poczekać do wyników z matury, ale skoro mówisz, ze może być za późno, to fakt dowiedzieć się nie zaszkodzi. - W zasadzie praktycznie kończył szkołę. Nie było czasu do stracenia. - Nie, nie słuchałem. - pokręcił głową na boki nie kojarząc osoby, którą jej podał. Patrzył jak coś kreśli na kartce nie zastanawiając się za bardzo co to jest. Kiedy ta sama kartka, po której kreślił Adam znalazła się koło niego chwycił ją w swoje dłonie czytając co jest tam napisane. Uniósł w górę brwi i posłuchał brata. Pokiwał głową. - Dobrze, postaram się. - Nie wiedział co go czeka tak na prawdę. I nie miał nawet pojęcia na co się porywa. I ile jeszcze wyzwań przed nim. - Nie ma za co. - rzucił Adamowi na odchodne, który zabrał pudełka z jego filmami. Nie były mu teraz potrzebne. Miał ważniejsze sprawy na głowie niż oglądanie filmów. Zmarszczył czoło gdy Adam poradził mu aby zastanowił się nad powiedzeniem gdzie jest Judit. Nie odpowiedział na to nic. Nie chciał. Nie będzie kapusiem, który ją wyda. Obiecał jej to i zamierzał dotrzymać obietnicy. Adam powinien uszanować to, że Judit nie ma ochoty tutaj być. Wzruszył ramionami wciąż trzymając w dłoni kartkę i przypatrując jej się. Gdy został już sam w domu dłuższy czas nie ruszał się z łóżka. Nie mógł jednak tak dłużej siedzieć. Zasiadł przy biurku włączając laptopa. Na you tube wpisał sobie nazwę wykonawcy i tytuł. Ubrał słuchawki na uszy by się dobrze wsłuchać. Uderzyło go dość mocne brzmienie. Koleś był dobry. Zaś Chrisa naszły lekkie wątpliwości, bo owszem był dobry, ale nie tak jak on. Jemu brakowało chyba jeszcze z połowy tego co miał tamten. Szkoła pomagała uczyć jak dobrze grac, nawet poprawnie, ale nie jak być dobrym muzykiem i ani nauczyciele, ani szkoła nie zapewni mu tego co chciałby osiągnąć. Z każdą kolejną piosenką i z każdym brzmieniem przekonywał się, że studia muzyczne to nie to co powinien podjąć. Tego nauczy się sam jak i sam dojdzie do wprawy bez szkoły. Miał jeszcze jedno podejście, które rozmyślał. Studia prawnicze i to w większym stopniu zapewniło by mu utrzymanie. A granie zostawi na później. Jeżeli mu się uda będzie grał weekendami po klubach, tam ucząc się wprawy. Nie chciał próżnować. Wziął się za pisanie podania. Musiał wybrać odpowiednie studia. Buszując po internecie sprawdzał kolejne uczelnie. Postawił na trzy opcjonalnie z nich. Columbia University. Rockefeller University. University of Rochester. Nie mógł być pewny czy na którąkolwiek z nich się dostanie, ale miał nadzieję. I poczuł jak jakiś ciężar z niego spada, jak by właśnie podjął dobrą decyzję, najlepszą w jego przypadku. Czuł się z tym lepiej. Pół dnia spędził przy komputerze. Po pięć razy sprawdzał czy wszystko dobrze wypełnił, czy nie ma błędów, które nie świadczyłyby o nim najlepiej. Odetchnął głęboko piersią kiedy skończył. Wysłał zgłoszenia mogąc teraz jedynie czekać i ewentualnie rozglądając się za czymś innym gdyby się nie powiodło. Nie chciał nikogo zadowalać swoją decyzją jak jedynie siebie. Dochodził już wieczór kiedy skończył. Nawet nie wiedział, że tyle czasu mu to zajęło. Zgłodniał niemiłosiernie czując jak burczy mu w brzuchu. Wyłączył komputer odchodząc od biurka. Zasunął za sobą krzesło. Rozejrzał się po pokoju i zszedł na dół do kuchni aby coś przekąsić i później pójść do brata.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Christopher Knight dnia Nie 17:50, 08 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Mariki Grey Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin