Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Ogród

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Mariki Grey
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:35, 23 Lip 2009    Temat postu: Ogród



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:32, 24 Lip 2009    Temat postu:

Nieśpiesznie otworzyła szklane drzwi dzielące dom od ogrodu. Otworzyła drzwi balkonowe i wyszła na taras. Rozejrzała się po całej posesji, a szczególnie lustrowała ogród. W głębi siebie była nim bardzo zachwycona, tak jak lubiła bardzo dużo zieleni, kompozycji kwiatowych, studzieńka. Odsunęła sobie ogrodowe krzesło i przysiadła na nim zrzucając z nóg swe pantofle. Nogi oparła o drugie krzesło. Głowę wsparła na dłoni, która opierała się na poręczy owego krzesła. Zamyśliła się, próbowała to sobie wszystko poukładać w głowie. Odkąd tu przyjechała jej życie wywróciło się do góry nogami. Wewnętrznie cierpiała jeszcze bardziej niż wcześniej. Co raz to częściej zastanawiała się nad odebraniem sobie życia. Stawała się nieprzyjemna, agresywna, wkurzająca. Takim sposobem broniła się przed światem wewnętrznym. Jej rodzice pociągnęli tylko malutki sznureczek, który teraz wlecze się za nią jak cień, pogłębia ją w samounicestwieniu. Potrzebuje, chyba psychologa i to bardzo dobrego. W przeciwnym razie źle to się skończy. . Miała już dosyć tego wszystkiego, była okropnie zmęczona tym wszystkim.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:38, 24 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
/ Kuchnia


Przechodząc przez korytarz przystanął by zamknąć drzwi od salonu. Przez tarasowe okno dostrzegł pewną osobę paradującą za niskim płotem. Prowokujesz mnie? Nie mogłas chodzić po drugiej stronie ogrodu? Wypadł lekkim krokiem na tras. Jego kroków nie było słychać na jesiennej trawie. Oparł się o płot i zapytał donosnym głośnym, tonem pełnym przewrotnej radości - Już zaczynasz?


Z zamyślenia wyrwał ją donośny głos mężczyzny. Wolno przeniosła głowę w jego kierunku. Przechyliła ją w bok i skrzywiła się. - Że niby zaczynam co? - zapytała głupkowato. - Nie rozumiem o co Ci chodzi? Czy już nawet na taras nie można wyjść, no chyba, że naruszam Twoją prywatność to wybacz pójdę sobie. - powiedziała nazbyt spokojnie i znów obróciła głowę w przeciwnym kierunku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:53, 24 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
Wywrócił oczami. Chyba nie myliłem się aż tak bardzo... Oparł łokieć na sztechetce. - Gnębienie mnie... - wytłumaczył jej łaskawie i uniósł w górę jedną brew zniecierpliwiony. Wolną dłonią poprawił sobie bluzę. Chłodny wiatr nie był zbyt przyjemny. - Tak więc... - przymusił się by jakoś pociągnąć tą rozmowę - Choć trochę ci się podoba? - wskazał ruchem brody na dom.


- Hm..może być nie jest zły. - powiedziała obojętnym tonem głosu. Nawet nie raczyła na niego spojrzeć. Nie umiała, a może nie chciała, wiedziała, że jeden jego niewłaściwy ruch i znów będzie się na niego wydzierać, a nie miała dzis na to kompletnie siły. - A co do gnębienia to mnie się nie śpieszy mam na to mnóstwo czasu, także spokojna Twoja głowa. - mówiła znieczulona na wszystko. Nie dostrzegała nawet tego iż na dworze nie jest za ciepło. Było jej to zbyt obojętne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:10, 24 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
- Och... - Adam zrobił zrezygnowaną minę - Myślałem że będę mógł się zabawić. - westchnął - Nudzę się... - zrezygnował widząc że jest i tak jakaś nie w sosie. - Czyli że jednak nie jestem pelikanem, co? - przypomniał Marice do czego go porównała - Trafiłem. - stwierdził ukrywajac swą dumę z tego powodu.


- Jak się nudzisz to się pobaw... - nie dokończyła i machnęła ręką. - Zresztą nie ważne. I jesteś pelikanem bo szybko łykasz bajki jakie Ci się wciska , a to, że nie krzyczę po Tobie nie zwalnia Cię z obowiązku bycia nim . -wyszczerzyła się do niego bezczelnie. - A zabawiać to Ty się możesz z dziwkami w burdelu, Martin z chęcią na pewno Cię tam zabierze. - powiedziała kąśliwie. Skoro Adam chciał się specjalnie z nią droczyć nie pozostawała mu dłużna. - Robisz to wszystko specjalnie, wywołujesz we mnie agresję, lubisz jak się po Tobie wydzieram? Bawi Cię to co? Przecież to jest takie fajne. - powiedziała sarkastycznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:45, 24 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
- Nie mam z kim... - stwierdził ze spokojem - Myślałem że się skusisz skoro jesteś tak samo wredna jak ja. - okręcił kota ogonem - Mówisz że wciskasz mi bajeczki? Och ty biedna zakłamana dziewczynko. - wiatr zdmuchnął mu grzywkę na oczy. Odgarnął ją - Jestem masochistą. Chcę wywołać u siebie ból głowy a twoje wrzaski działają na mnie najlepiej. - spróbował dobić ją czymś innym.- Jak tam Aaron? - ot i wbił szpilę. Uśmiechnął się i przekręcił głowę wyczekująco jakby plotkował z najlepszym znajomym. Pamiętał jej ostatnią reakcję wtedy gdy wypowiedział jego imię.



- Jesteś jakiś nienormalny, nie wiem na głowę za dziecka upadłeś czy co? Jak chcesz by Cię głowa bolała to weź się walnij o murek domu efekt gwarantowany. - lekko się uniosła. - Nie jestem zakłamana, raczej rzekłabym szczera, ale to nie ważne. - wzruszyła lekko ramionami. Już miała obrócić głowę kiedy usłyszała jego ostatnie słowa. Zakuło ją coś w sercu. Na jej twarzy malował się lekki ból. Bardzo dobrze wiedział w które miejsce uderzyć. Spięła się cała co tez można było bardzo łatwo zauważyć. Obróciła się tym razem cała do niego i przyjęła zacięty wyraz twarzy. - Nie waż się wypowiadać przy mnie tego imienia!. - syknęła do niego okropnie zła. Ponownie zaczęło się w niej gotować. - Pieprz się wiesz, zejdź ze mnie i nigdy, ale to nigdy nie wypowiadaj przy mnie tego imienia! - wrzasnęła na niego wściekle. Zacisnęła dłonie w pięści, była gotowa go za to w tej chwili zamordować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:21, 24 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
- Jestem jak najbardziej normalny. - powiedział Adam oburzony - To nie moja wina że mam tak kochaną matkę. - wyrzucił z siebie z obrzydzeniam - To dzięki niej jestem taki jakim mnie widzisz - stwierdził z emfazą. Kiedy zobaczył wyraz jej twarzy wyszczerzył się z wyższością - No co? - zapytał jakby nieświadom, stroskanym tonem. To że padło akurat na kobietę stojacą w sąsiednim ogrodzie to była świadoma decyzja. Musiał się odegrać na kimś za to co sam czuł. Za to co zrobiła mu Selene. Było tak miło patrzeć jak kogoś boli równie mocno jak jego. Adam zachowywał sie jak chory psychopata przelewajac całą swoja wściekłość i żal w Marikę. - Nie będziesz z nim razem kopać grządek pod warzywa? - w jego tonie kpina przebijała wszystko inne. Miło co?



- W tym jesteśmy podobni do siebie. - przyjęła pozycje obronną. - Rodzice to zło konieczne, zresztą jak dla mnie to ja nie mam rodziców. - rzekła lodowatym tonem głosu. Postąpiła krok w przód. Jego następne słowa zabolały ją jeszcze bardziej. Traktowali ją jak przedmiot, który można wymienić na coś lepszego. Czuła się z tym okropnie źle, zaniżało to jej poczucie własnej wartości. Uważała, że skoro wszyscy się nią tak bawią a później odrzucają to po prostu nie jest nic warta, jest zwykłym zerem. Zaczerpnęła trochę powietrza. - Nie, nie będzie!! - powiedziała twardo ze złością. Obróciła się do niego plecami. Podbródek jej zadrgał niebezpiecznie. Oczy jak by tez jakoś zwilgotniały. Po jej policzku popłynęła łza. Starła ją bardzo szybko i zaczęła głęboko oddychać by nie dać się fali płaczu. Kobieto co się z Tobą dzieje? Weź się w garść, rozklejasz się jak dziecko. Bądź twarda.. Mówił jakiś wewnętrzny głos w jej głowie. - Jesteś na prawdę chory, wyżywanie się na innych sprawia Ci wielką frajdę, gratuluje odwagi a współczuję głupoty. - powiedziała łamiącym się głosem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pią 20:24, 24 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:00, 24 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
Adam westchnął lekko. Zmrużył oczy. Czuł się tak szczęśliwy, poczuł się tak przewrotnie zadowolony jak wtedy gdy na początku wyprowadzał z równowagi Sel. - Dlaczego? - rzucił od niechcenia. Widział co się z nią dzieje. Był od Mariki o wiele twardszy. Być może nie czuł nigdy niczego do Sel. Może tak mu sie tylko uroiło? Może potrzebował tego by jedynie odkryć w sobie coś nowego? Odtrącił od siebie to wszystko. Nie było sensu tego ukrywać. Jego uczucie poszło na marne. - Tak jak twoje... - mruknął do siebie pod nosem. Doprowadził do tego czego chciał. Pragnął jedynie poznać powody. Czyżby takie same? Poczuł przyjemne uciskanie w głowie. Na początku ból był zawsze mobilizujący. - Wyżywam się bo... - Bo? Taki jestem. Wybacz... Zacisnął nieświadomie pięść.



- Och, daruj już sobie te uszczypliwości. - obróciła się w końcu w jego stronę. W jej oczach malowała się dziwna rozpacz. Poczuła się zraniona jak młode pisklę porzucone przez swą matkę. - Czy to ważne? To moja sprawa dlaczego. - powiedziała cicho. Zniknęła gdzieś z niej cała złość, ale na jej miejsce weszła rozpacz, ból, smutek. Wszystko razem wzięte łamało ją wewnętrznie w tej jednej chwili mógł ją poznać jako tą słabą, kruchą kobietę. Swoimi słowami dobił ją kompletnie. - Chciałeś mi sprawić ból prawda? Cieszy Cię to bardzo prawda? - zaczerpnęła lekko powietrza w płuca. - Chcesz wiedzieć dlaczego. - powiedziała po namyśle. - To ja Ci powiem bo mną się można pobawić, potraktować jak zabawkę a później rzucić gdzieś w kąt kiedy się znudzę, taki już mój żywot. Jestem...Jestem po prostu nic nie warta taka prawda. - otworzyła się trochę przed nim. - Rodzice tez mnie nie oszczędzili, także wychodzę na zero. - wzruszyła ramionami, podbródek znów począł jej lekko drgać. Obróciła się od niego i poszła wprost przed siebie. Zasiadła sobie na powrót na ogrodowym krześle. Podciągnęła sobie kolana pod brodę i oparła o nie swą głowę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pią 21:04, 24 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:04, 25 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
Kiedy wysłuchał jej historii popatrzył na nią spod półprzymkniętych powiek – Lubię jak kogoś boli. - To, co że miała tak samo zjebane życie jak on. Adam pociągnął dalej. Nie umiał sobie odmówić, kiedy pierwszy raz w życiu miał okazję powiedzieć komuś co tak naprawdę leży mu tam gdzie powinien mieć serce. Było mu że różnicy że odeszła. Jak dla niego mogło jej wcale nie być. – Wyobraź sobie że jesteś do mnie o wiele bardziej podobna niz myślisz, przyjmij to do wiadomości – oświadczył krzakowi hortensji, który miał przed oczami – Pomyśl że taki skończony sukinsyn jak ja może okazywać cieplejsze uczucia. Katalizatorem tych okropnych wydarzeń jest kobieta. I co wtedy? Och, przez jakiś czas jest fajnie, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie ‘wspaniale’. A to zakupy, a to kawa… Kupujesz sobie dom bo planujesz ułożyć sobie w końcu życie. Masz 29 lat i myślisz : czas najwyższy się ustatkować. I nagle musisz wyjechać, bo jakiś idiota wytacza ci sprawę w sądzie. I ona oczywiście jedzie z tobą, bo twierdzi, że uschnie z tęsknoty. – jego dotychczasowa wypowiedź biła ironią i pogardą dla samego siebie, za to że wplątał się w coś takiego – Spędzacie tam kilka dni, ona wyjeżdża bo ma pracę i obowiązki a ty zostajesz. Wariujesz z samotności, choć przedtem wcale tego nie odczuwałaś. Wsiadasz w pierwszy lepszy samolot, bo jesteś tak głupia że tęsknisz. I co zastajesz? – Adam uśmiechnął się krzywo – Swoją wybrankę siedząca na schodach własnego motelu. Po krótkiej rozmowie oświadcza, że nie może z tobą być. Co czujesz? Wściekłość? Gniew? Agresję? Czujesz się wykorzystana? – pokręcił głową rozbawiony i machną ręką jakby to co mówił nie miało znaczenia. Kiedy nad tym sekundę pomyślał, uznał że to prawda. Dla niego już nie miało znaczenia – Ty nic nie czujesz, bo zamiast serca masz czarna dziurę! I żyjesz, egzystujesz. Wokół siebie tworzysz coś gorszego niż było przedtem. Jeśli przed tymi wydarzeniami zadowalałaś się ironią to teraz szukasz zaczepki. Nie obchodzą cię osoby, które gnębisz swoim zachowaniem. Szukasz czegoś lub kogoś na czym można się wyżyć – wskazał krótko na Marikę – Masz głęboko gdzieś co czują te osoby. W twoim odczuciu powinny dzielić z tobą to co czujesz. Powinno ich boleć tak samo jak ciebie. – zaczął się śmiać głośno – Jesteś zdegradowana do tego stopnia że kiedy powodujesz wypadek to nie pytasz tej drugiej osoby czy nic jej nie jest, tylko myślisz : Cholera po co zapinałam pasy, może by mnie już nie było? Dla ukoronowania wszystkiego mieszasz się w ciemne interesy z nadzieją że ktoś cię sprzątnie bo sama nie masz na tyle odwagi by to zrobić... – spojrzał na kobietę z daleka. Nawet stąd dostrzegał na jej twarzy szok. – Dlatego… Tak cieszę się ze ciebie również boli. – zakończył swój monolog tonem w którym groźba była wyraźnie słyszalna. Nie pytaj mnie więcej o to co ja czuję…



Westchnęła bardzo ciężko. Słuchała jego opowieści w milczeniu lecz na twarzy malował się szok i niedowierzanie. Odpłacił jej tym samym czym ona jemu, nieskłamaną szczerością. Po co on mi to mówi? Jak by mnie to cokolwiek obchodziło. A może jednak coś obchodzi, sama nie wiem, przynajmniej jedno jest wiadome dlaczego zachowuje się tak oschle i chłodno w stosunku do innych. Tylko czy to coś tak na prawdę zmienia między nami? - myślała spokojnie. Powstała i uchwyciła w swe dłonie krzesło na którym właśnie siedziała. Podeszła z nim bliżej jego płotu, ale nie zbyt blisko więc wciąż dzieliła ich widoczna granica. Postawiła je bezpiecznie na trawie i ponownie na nim usiadła. Nie chciało jej się stać, ale też nie chciała by musiał do niej krzyczeć a tym bardziej by ktokolwiek ich słyszał. Popatrzyła na niego nieodgadnionym wzrokiem i lekko odchrząknęła, nabrała powietrza w płuca i po wysłuchania całego użalania się Adama zaczęła do niego przemawiać. - Rozumiem, tak na prawdę szczerze i prawdziwie. - mówiła spokojnie. - I wbrew temu co myślisz ja mam serce i uczucia i potrafię współczuć. I przykro mi, że spotkało Cię w życiu takie nieszczęście. Nikt nie zasługuje sobie na takie traktowanie nawet Ty czy ja. I owszem zauważyłam to jak najbardziej , że jesteśmy do siebie bardzo podobni, ale to Adamie niczego między nami nie zmienia, Ciebie cieszy fakt, że mnie to boli, mnie zaś nie. I przykro mi z tego powodu, bo choć jestem jaka jestem i tak mnie życie ukształtowało to ja jednak czuję, Twoje słowa ranią jak szkło, a to tylko dlatego, że Ciebie skrzywdziła kobieta, przez to próbujesz wyładować cały swój gniew na mnie, proszę bardzo droga wolna, tylko nie oczekuj, że nie obdarzę Cię tym samym. - ciągnęła cały czas swój wywód, była z nim w tej chwili jeszcze bardziej szczera niż kiedykolwiek w życiu. Chciała sobie to wszystko raz a porządnie wytłumaczyć. - I potrafię wczuć się w Twój osobisty ból bo znam to uczucie doskonale, nie tylko Ty w życiu zostałeś zraniony i skrzywdzony i odczuwam go razem z Tobą może nie w ten sam sposób, ale odczuwam. Ale to wszystko nie zmienia żadnego faktu istnieje między nami wielka granica ja pewnie pozostanę tą pieprzoną zołzą w Twoich oczach a Ty w moich skończonym wkurwiającym idiotą, choć mam do Ciebie szacunek za szczerość. Najlepiej będzie jeśli Ty Adamie nie będziesz mi wchodził w drogę a ja Tobie. Chyba, że chcesz ze mną ponownej konfrontacji? - spojrzała z przymrużonymi oczyma w jego twarz. - Wtedy to już inna sprawa. Decyzja należy do Ciebie, ale pamiętaj, że każde działanie pociąga za sobą nieodwracalne konsekwencje. - kiedy w końcu skończyła nabrała głęboko powietrza w płuca i odchylila lekko głowę w tył.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:40, 25 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
Spojrzał na nią krzywo. Nienawistnie i ze złością. Jestem tak głupi... Po co ja to mówiłem? Uśmiechnął się ironicznie. - Ciebie nie ma obchodzić co ja czuję. - pokręcił głową i wzruszył ramionami rozkładając bezradnie dłonie - Nie powiedziałem ci tego wszystkiego by wzbudzić w tobie jakieś śmieszne poczuce winy, czy żalu nie... - westchnął - Nie obchodzi mnie to że tobie jest przykro. Nie masz się wczuwać w co co ja czuje bo nie jesteś w stanie - prychnął nagle rozjuszony - Powiedziałem ci to bo zapytałaś. - nie potrzebował od nikogo współczucia. Co ono dawało? Nic. Było kolejną ślepą uliczką w jego życiu. - Mówisz o konfrontacji? Sama w to nie wierzysz. Nie jesteśmy na tyle pokorni by przejść obok siebie bez słowa urazy. Widzisz, to że tu mieszkasz i jesteś zołzą a ja skończonym wkurwiajacym idiotą jak pięknie mnie nazwałaś daje szanse przeżycia innym. - mimo wszystko uśmiechnął się ze znajomym obłędem w oczach. - Wykończymy siebie nawzajem a innym pozwolimy żyć w spokoju. - zawsze umiał postawić na swoim. Patrzył na siedzącą Marikę ze spokojem. Był ciekaw jak zareaguje na jego rewelacje. Oparł ramiona na płocie i rozglądał się po jej ogrodzie. Zrównałbym to wszystko z ziemią... Nie było mu źle z tym co zrobił. Parę jego dziwnych zachcianek zostało ujawnione. Pragnienie szcząścia i śmierci. Adam był pełen sprzeczności. - Teraz już nie jestem w twoich oczach idiotą co? - wywrócił oczami - Pewnie raczej jestem chory psychicznie, no może i jestem. - dodał sarkastycznie - Myśl o mnie co chcesz.... - zmarszczył lekko czoło. Jak mówiłem o bólu to tak... Wcale tego nie chciałem! - Ale pomyśl nad tym. - obrócił się od płotu i usiadł na kamieniu. Oparł się o sztachetki. Chciał czymś zając ręce, gdyby miał papierosa chętnie by zapalił.


Spojrzała na niego i roześmiała się na głos. W tej chwili to ona zaczęła się zachowywać jak chora, pokręcona hipokrytka. Wyszczerzyła się do niego bezczelnie i założyła sobie ręce za głowę lekko odchylając się na krześle. - Cóż może i masz rację, nie jesteśmy w stanie spokojnie obok siebie przejść by sobie nie skakać do gardeł. A tak szczerze to nie przypominam sobie osobiście bym się Ciebie pytała dlaczego, postawiłam pytanie czy lubisz patrzeć jak mnie to boli, nie pytałam o to co Tobie dolega, sam z tym wszystkim wyskoczyłeś jak Filip z konopi , więc mi nie mów, że nie mam Ci współczuć, poza tym ja to potrafię robić, Ty zaś nie i to nas tak bardzo różni. - stawała się na powrót tą zimną, wkurzająca i chłodną zołzą. - I szczerze mówiąc to mało co obchodzi mnie Twoje chore zdanie. Co do tego czy jesteś psychopatą, to zależy jak na to patrzeć, z mojego punktu widzenia to zdaje mi się, że próbujesz takiego zgrywać, ale nie jesteś nim. - wzruszyła ramionami. Po chwili zniknął jej z pola widzenia. Przymknęła lekko powieki i uśmiechnęła się pod nosem mega zadowolona. Ziewnęła przeciągle zasłaniając sobie usta dłonią. Zaczęła się zachowywać jak by w ogóle nie doszło między nimi do tej rozmowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:20, 25 Lip 2009    Temat postu:

Adam mylił się i to bardzo. Życie nauczyło ją aż ponad i twierdząc, że życie nie nauczyło ją wdzięczności to był w wielkim błędzie. Wysyłam same sprzeczności. Kazał jej nie współczuć, a za chwilę mówi, że jest niewdzięczna jedno z drugim kolidowało. Wzruszyła jedynie lekko ramionami i wcale nie przejęła się wściekłością Adama jak i też nie była nawet z tego zadowolona było jej to na prawdę obojętne. Sam sie doprowadzał do tak nędznego stanu. Wstała w końcu z krzesła i odstawiła je z powrotem na swoje miejsce. Weszła powoli do salonu, zamykając za sobą delikatnie drzwi. Była nad wyraz opanowana. Tak Panie Knight, dziwny z Ciebie człowiek, sam nie wiesz czego chcesz od życia, jesteś jak pies ogrodnika sam nie weźmiesz a drugiemu tez nie dasz - skończyła swe rozmyślania i roześmiała się na głos. Poszła do salonu pooglądać telewizję. Chciała spędzić samotnie, miłe popołudnie na tyle na ile było to możliwe.

/Salon


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Sob 22:22, 25 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:13, 25 Wrz 2010    Temat postu:

/ Teren przed domem / Dom Adama Knight'a

Ciekawe kto w ogóle był taki genialny i zadecydował że będziecie sąsiadami? Zeskoczyła na ugięte nogi i wyprostowała się ruchem głowy odrzucając z czoła różową grzywkę która zasłaniała jej oczy. To chyba najgenialniejszy pomysł tego kogoś. A jednocześnie najbardziej pieprznięty. Ciekawe komu miałbym składać gratulacje? Otrzepała dłonie pozbywając się z nich choć trochę czegoś zielonego co też i porastało sztachetki drewnianego płotu. Poprawiła bluzę przesunęła dłonią po szyi patrząc na dom z dość dziwnej perspektywy bo od tyłu. Zwykle widywała go tylko z przodu. I tak nie robił na niej żadnego wrażenia, ciągle będąc postrzeganym jako więzienie. Ogród mógł być spacerniakiem z którego i tak rzadko korzystała woląc już wychodne do szkoły. Przeszła się do drzwi nie będąc jednak za bardzo zadowoloną. Lubiła Pecha i po cichu liczyła że może choć na trochę go sobie przywłaszczy. No cóż. Pech chciał. Roześmiała się cicho zastanawiajac się co by było gdyby sprawiła sobie zwierzątko. Judit uznała jednak że to poczeka. Rok szkolny nie był nieskończony. A co do tego co będzie później miała już własne plany.

/ Piwnica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Mariki Grey Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin