Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Korytarz
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:43, 22 Sty 2010    Temat postu:

Wróciłaś jednak? Uwielbiał kiedy drzwi tak skrzypiały. Dawało to atmosferę gorączkowych nerwów, tajemniczości, sprawiało że serca biły szybciej. Obserwował Marikę w milczeniu. Nic? Zachowywała się jak najbardziej naturalnie, jakby nic się nie stało. I to chyba było w tym wszystkim najgorsze. Wsunął obrączkę na palec, cięgle była jego. Nie wyobrażał sobie by Marika go opuściła. Musiał się dowiedzieć. Sięgnął po jej dłoń i splótł ich palce razem. Choćby chciała nie mogła mu uciec dalej niż na długość ramienia. Przysunął się do niej wyczuwając tak znajomy, kuszący zapach jej ciała - Ty mi powiedź. - powiedział cicho nie mogąc wyzbyć się jadowitego tonu - Dlaczego on? Dlaczego zaraz po ślubie? Dlaczego nie przed, dlaczego nie wtedy gdy był jeszcze odwrót? Gdy istniało jakieś wyjście? - przesunął dłonią po jej włosach - Dlaczego Aaron po raz drugi? I to jeszcze tak że.... - zawiesił głos i dokończył zbolałym szeptem - Pół Forks widziało?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:54, 22 Sty 2010    Temat postu:

Nie rozumiała o co Adamowi chodziło. - Ale Adam o co chodzi? - uniosła brwi w górę. Dowiedział się? Skąd? Tego nie wiedziała. Ale co się dowiedział? Przecież nic nie zrobiła. Wymieniła kilka zdań z Aaronem bardziej grzecznych lub mniej. Czy to było grzechem? - Adam ja nadal nie rozumiem o co chodzi? - pokręciła lekko głową ściskając delikatnie jego dłoń jak by bała się, ze jej ucieknie. - Aaronem? A co ja z nim takiego robiłam, ze pół Forks widziało? Kto konkretnie widział? Hm? I co widział? Może mnie uświadomisz bo ja nie wiem. - odsunęła się lekko od niego. Zirytowało ją to. Została posądzona o coś czego nawet się nie dopuściła. - Przed ślubem? Przecież wiele razy z nim to robiłam przed ślubem. Nie wiedziałeś? Jak nie wiedziałeś? Wiedziałeś. - westchnęła ciężko tłumacząc mu to jak dziecku. Nie była winna. Nie miała się z czego tłumaczyć. Ktoś puścił plotki i już. Zabolało ją to. Słowa Adama, przypuszczenia jakie wysnuwał również ją bolały. Wysnuwał wnioski, a tak na prawdę nie poznał prawdziwych faktów. Czyżby jej nie ufał? Coś od wewnątrz zaczęło ją ściskać. Cholernie to rozdzierało jej serce. Biło teraz nienaturalnie szybko. A wyszła tylko do sklepu po zakupy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:09, 22 Sty 2010    Temat postu:

- Chodzi o to że... - nie umiał ubrać w słowa tego co czuł wewnątrz siebie. Rozczarowanie, zdradę, nienawiść? Chyba jednak było to najzwyklejsze uczucie zawiedzenia się na kimś. Bolało najbardziej bo zawiódł się na kobiecie, która do tej pory była idealna, nie miała najmniejszej skazy na charakterze. Ufał jej bezgranicznie, jak nikomu innemu. A ty... Odsunęła się od niego więc Adam natychmiast ją puścił. Skoro nie chcesz... Jej kolejne słowa sprawiły że w głowie Adama zawirowało a z mnogości uczuć, wyodrębniło się jedno. Najbardziej destrukcyjne. Gniew - Wiedziałem?! - odsunął się od Mariki nie wierząc własnym uszom. Patrzył na żonę jakby zobaczył jej drugie 'ja', jakby dostrzegł jej drugą ciemną naturę - Wiedziałem że mnie kochasz a nie kurwisz się na głównej ulicy! Z kim?! - odetchnął ciężko i zacisnął pięść. Uderzył nią po chwili w ścianę - Z Aaronem! - odwrócił od niej wzrok bo nie mógł na to patrzeć. Nie mógł, nie chciał niczego zobaczyć. Pochylił głowę w dół czując jak ogarnia ją coraz większy ból. Złapał się za skronie, czując jak w jego żyłach pulsuje coś odpowiedzialnego za jego wybuchowość - Wyjdź. - powiedział to jedynie dlatego by z jego ust nie padły gorsze oskarżenia. Choć to już i tak...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:42, 22 Sty 2010    Temat postu:

- No o co? - ponaglała go niecierpliwiąc się. Chciała to od niego usłyszeć. Ciążyło jej to. Chciała usłyszeć to czego ona sama nie wiedziała. To co ktoś mu powiedział. - No wiedziałeś o tym. Byłeś tego świadkiem nie raz. - powiedziała bo jen chodziło o kłótnie z Aaronem. O rozmowy nic więcej. Nie wiedziała natomiast co jemu chodzi po głowie. Po chwili miała się tego dowiedzieć. Usłyszeć najgorsze słowa jakie mogła usłyszeć od swego męża. - Kur... - zatkało ją tak, ze nie potrafiła słowa wydobyć z ust. Jego słowa przeszywały jej ciało jak ostre sztylety. Nogi się pod nią ugięły. Musiała sobie dać chwilę aby dojść do siebie. Ciężka gula stanęła jej w gardle. W płucach brakowało powietrza i siłą tylko musiała się o niego domagać aby się nie udusić. Poczuła się tak bardzo zraniona. Jak by ktoś splamił jej honor. Jej ciało zbroczone krwią. Od każdego mogła coś takiego usłyszeć, ale nie od niego. - I w końcu to powiedziałeś. - zaczęła z wielkim bólem. - To co o mnie sądzisz tak na prawdę. - głos jej się łamał, ale starała się trzymać twardo choć przychodziło jej to z wielkim trudem. To kim dla Ciebie jestem. Jestem dziwką, która według Ciebie się puszcza. Z Aaronem. - to słowo wyrzuciła z obrzydzeniem bo to wszystko była jego wina. - Zwykła nic nie warta dziwką, która Cię zdradza tak? Nawet nie wiesz jak bardzo jesteś w błędzie. Wyjdę, ale nie szukaj mnie. Skoro tak o mnie sądzisz nie jesteś mnie wart bo poświęciłam Ci wszystko. Całe moje pieprzone życie. Moje serce. A Ty mnie wyzywasz od kurw. Zawsze byłam Ci wierna. I jestem. - obróciła się na pięcie, szarpnęła za klamkę i wybiegła z domu trzaskając drzwiami. Dopiero gdy była na zewnątrz rozpłakała się. Musiała z kimś pogadać, a jedyną osobą jaką tu znała była Sobh. Musiała aby nie oszaleć i nie zrobić sobie krzywdy bo tak strasznie ją to bolało.

/ Dom Sobhian Blackrose


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:30, 22 Sty 2010    Temat postu:

Wysłuchał jej słów z ciężkim sercem zwrócony do Mariki plecami. Znów... Oddychał ciężko przez nos, sapał. Znów to wszystko z mojej pieprzonej winy... Pięść bolała tak jakby rozciął ją tak jak kiedyś o szklankę. Wyrzut w głosie Mariki, jej żal. To było gorsze. Przymknął oczy i wysłuchał reszty próbując się uspokoić. Powiedział co wywnioskował, co powiedziała mu Jean, co widział w oczach Sobhian. Marika jednak zaprzeczyła. Zaprzeczyła stanowczo. Zapewniła go o swojej wierności względem niego. Adam nie wiedział komu i jak bardzo ma wierzyć. Skoro już jej nie będę ufać, to komu? Sobie nie mogę a... Tracił zaufanie do samego siebie. Jego słowa traciły wartość. Co z tego że w hotelu, w ich noc poślubna powiedział że nie uważa Mariki za dziwkę, skoro teraz wykrzyczał jej to w twarz? Koniec. Już teraz żałował. Nie miał pojęcia co zrobi jeśli to wszystko, okaże się jednym wielkim a nieśmiesznym wcale żartem. Kto mówił prawdę, a kto snuł insynuacje zabawiając się kosztem ich uczucia? Dowiem się. Kiedy drzwi się zatrzasnęły i zapadła cisza Adam powoli dochodził do równowagi. Długo. Nie wyzbył się jednak gniewu. Był tylko bardziej zrównoważony. Rozluźnił zaciśnięte do tej pory pięści. Poczuł znów krew na języku. Postanowił znaleźć odpowiedź. Odpowiedź u samego źródła ich wiecznych, niekończących się problemów. U Aarona Howarda. I raz a dobrze zrobić z tym porządek. Kiedy uznał że może już w zupełności się kontrolować, ubrał kurtkę i buty. Z cichym westchnięciem wyszedł z domu. Mroźne powietrze zakuło go w twarz. Kolejny poważny błąd. Tylko i wyłącznie jego błąd. Znów płaciła Marika. To musiało się skończyć.

/ Ulica / Centrum / Dom Aarona


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:31, 25 Sty 2010    Temat postu:

/ Dom Sobhian Blackrose

- Tak.- 'niekończące się wakacje' z ust Mariki brzmiało cudownie. Adamowi bardzo spodobał się ten pomysł. Chciał odpoczynku i spokoju. Uchylił przed Mariką drzwi wejściowe. Znaleźli się w ciepłym korytarzu a Adam błogosławił w duchu centralne ogrzewanie. Przystanął przy kaloryferze dogrzewając uda i łydki. Rozpiął powoli kurtkę i zawiesił ją na wieszaku. Zerknął na Marikę gdy padła propozycja odwiedzin Grace - Myślisz że to dobry pomysł? Dość się z nami namęczyła. Ja się z nią dość namęczyłem... - zauważył ostrożnie. Nie podzielał jej uśmiechu - Tym bardziej jako niespodzianka... My nie lubimy niespodzianek. - miał na myśli siebie i matkę. Kiedy dostatecznie się ugrzał chwycił w dłonie torbę z zakupami, która przyniosła Marika. Trzeba było iść z tobą. Uznał ze jest dla niej stanowczo za ciężka. Skierował swe kroki do kuchni - Zawsze można do niej wpaść... - stwierdził ugodowo.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:59, 25 Sty 2010    Temat postu:

/ Dom Sobhian Blackrose

- Mężu znam Ciebie już jakiś czas i wiem mniej więcej co lubisz, a czego nie. Zdążyłam się dokładnie tego nauczyć. Domyślam się, ze nie lubicie niespodzianek. Źle to ujęłam. Po prostu chciałam ją odwiedzić. Przecież kilka godzin z nami jej nie zabije. Mam nadzieję... - Kiedy znalazła się na tak znajomym jej korytarzu od razu rozebrała się aby nie przegrzać. Chwilę musiała odczekać nim się rozgrzeje. Przeciągnęła się lekko. - Ciesze się, że się ze mną zgadzasz. Skoro i tak będziemy w Nowym Yorku to ją odwiedzimy. Na pewno się ucieszy z naszej wizyty. Pomyśl jak byśmy tak byli, a nawet jej nie odwiedzili? Nie wypada tak. - poszła do kuchnio trąc lekko rękę o rękę aby się szybciej zagrzała a palce przestały szczypać. Pomyślała, ze musi zacząć nosić swe rękawiczki.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:49, 09 Maj 2010    Temat postu:

/ Teren przed domem

Kiedy w końcu uporała się z ubraniem synka i ze swoim zrzuciła z swych stóp buty układając je równo jeden koło drugiego. Obróciła się w stronę wejścia i kolejno patrzyła na wchodzące domu osoby. Najpierw zlustrowała wzrokiem Chrisa. Był najszybciej z wszystkich, ale jego niezadowolenie jeszcze bardziej rozbawiło Marikę. Następnie była Jud i na samym końcu pan domu. Rodzina w komplecie można by rzec. Co z tego, ze pewne osoby były tutaj niechciane. Lub mniej tolerowane. Poprawiła synka, który lekko obsunął się w dół. - Im prędzej to załatwicie tym prędzej będę mogła was ulokować w moim domu na przeciwko. Jak już mówiłam tutaj się w obecnej chwili nie pomieścimy. - pierwsza zrobiła kroki w przód. Pozwoliła aby Pech się zaznajomił z miejscem. Przykucnęła przy nim i podrapała go za uchem. Uśmiechnęła się lekko do niego. - Biednyś Ty. Spokojnie tutaj nie stanie Ci się krzywda. - poszorowała go jeszcze pod bródką i wstała na równe nogi. - Miło w końcu wrócić do domu. To ja może zadzwonię do Bena? - zwróciła się właściwie do męża jak by ignorując pozostałą dwójkę. W rzeczywistości to właściwie ich nie dotyczyło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:58, 09 Maj 2010    Temat postu:

/ Teren przed domem

Popatrzyła na Marikę i Adama. Jej kurtka zawisła przez chwilę. Z westchnięciem naciągnęła ją na siebie powtórnie. Dlaczego my? Co on by pojechać nie mógł? Łypnęła na Adama nieprzyjaźnie opierając się o ścianę. Zerknęła w stronę schodów ciekawa tego gdzie prowadzą. Jasne, nie pomieścimy... To choć trochę większe od tej klateczki w Nowym Yorku... Twój pewnie podobny metrażem, a może większy? Zakręciła młynka słuchawką swobodnie do tej pory zwisającą - Komu miło to miło. - szczeknęła patrząc na uradowaną Marikę. Judit wyprostowała się i rzekła chcąc jak najszybciej dostać klucze od jej domu i zejść siostrze z oczu - Listę zakupów i drogę do sklepu! - zapięła kurtkę i dodała - Kasę również. - nie będzie się do nich dokładać ze swojej karty. Miała mieć własne wydatki. Marika po chwili wyrecytowała jej wszystko, a Jud starała się zapamiętać. Jej mąż wygrzebał z portfela pieniądze. Wsadziła je do kieszeni spodni i spojrzała na Christophera - Idziesz? - nie czekając za jego decyzją wypadła z domu czując że jeszcze chwila a udusiłaby się tam.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Judit dnia Nie 23:00, 09 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:31, 09 Maj 2010    Temat postu:

/ Teren przed domem

Zamknął oczy nie mogąc na to wszystko patrzeć. Chciało mu się rzygać. Od wszystkiego. Od nerwów, od niechęci jaką żywił do brata, do tego miejsca, do tego, że matka go tak urobiła i on głupi się zgodził, a jego bratowa była jeszcze głupsza i też się zgodziła. Cicho sobie oddychał i liczył w myślach do stu. Zatrzymał się przy pięćdziesięciu siedmiu kiedy Judit wzięła kasę od Adama. Myślał, ze lista zakupów podawana przez Marikę nigdy się nie skończy. Był ciekaw kto to będzie niósł? Bo jego cholernie ręce bolały i jakoś nie kwapił się do tego aby cokolwiek nosić. Podobnie jak Judit chciał znaleźć się jak najdalej stąd. Choćby miał to być i sąsiedni dom, ale nie dzielony z rodzeństwem. To mu wystarczało. Odbił się od ściany i wzruszył obojętnie ramionami na słowa czy idzie. Ze spuszczoną głową wyszedł z domu nawet nie zdążając się porządnie rozgrzać. Wychodząc zamknął za sobą drzwi i zszedł po schodkach werandy wlokąc się niemiłosiernie za różowowłosą dziewczyną.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:42, 09 Maj 2010    Temat postu:

/ Teren przed domem

Gdy ich rodzeństwo wyszło Adam nie wytrzymał i roześmiał się wspierając o ścianę - Widziałaś ich? Są nie reformowalni... - odchylił głowę w tył nadal się śmiejąc. Rozpiął powoli płaszcz i odwiesił go na kołek. Westchnął uspokajając się. Podejrzewał że mają z nimi spokój na jakieś 45 minut bo niezbyt ochoczo zabrali się do wymarszu w stronę sklepu - Niech wiedzą jak się z nami żyje, prawda? - zapytał trącając synka w policzek. Jego matkę obdarzył pocałunkiem i ujął w pasie. Popatrzył w dół, na Pecha - Marika miała racje. Nie bój się. - kot machnął ogonem i powędrował dalej. Adam spojrzał na swoją żonę i powiedział - Oczywiście, że miło. Teraz jednak jestem zmuszony przyznać ze stęskniłem się za tą cisza i... Spokojem. - to czy będą sobie żyli tak spokojnie jak dotychczas było kwestią sporną, ale narazie nic nie mąciło dobrego nastroju Adama. Poprowadził Marikę do kuchni. Zawsze po powrocie do domu pijali herbatę. Zwinął z szafki jej torebkę, bo tam zapewne miała telefon - Zadzwoń. Pewnie się ucieszy. Pozdrów go odemnie. - ziewnął i podszedł do kuchenki wstawić wodę na gaz.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:10, 10 Maj 2010    Temat postu:

Wiedziała, ze tak będzie. To, że i Judit i Chris do wszystkiego podchodzili z wielką niechęcią nie było dla niej żadną nowością. W końcu jednak ktoś musiał się za nich wziąć. A mieli o wiele, wiele gorzej, że akurat trafili na Adama i Marikę. Zawtórowała lekkim śmiechem mężowi, a na jej ustach widniał nieskazitelny uśmiech triumfu. - Widziałam. I wcale nie jest mi z tego powodu żal. - zamrugała powiekami i zerknęła jeszcze raz na drzwi. Cieszyła się spokojem, jaki w obecnej chwili był im dany. Musieli jakoś spożytkować ten czas. - To jest piękne. Niech się nauczą. To już nie Hiszpania, ani Nowy York. To Forks, a taka szkoła przeżycia im się przyda. Teraz dowiedzą się co to znaczy być dorosłym. - puściła oczko do Adama i przyjęła z wielkim zadowoleniem buziaka od niego. - Święta prawda kochanie. - junior popatrzył swoimi ciemnymi, brązowymi oczkami na ojca i zamachał dłońmi po swojemu jak by się do niego wyrywał. Jednak Marika go przytrzymała. Powędrowała za nim do kuchni i zasiadła sobie na jednym z krzeseł. Czas był na karmienie. Odsunęła miseczkę stanika i przyłożyła twarzyczkę synka do piersi. Poczuła jak po chwili zaczyna ssać. - Tak najedz się do syta. - pogładziła ciemne włoski malucha i z uśmiechem spojrzała na Adama. - Oczywiście, ze pozdrowię. - Wzięła do ręki swój telefon i kiedy Adam podał jej numer wykręciła numer, przyłożyła słuchawkę do ucha i czekała aż ją połączy z Benjaminem.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:24, 12 Maj 2010    Temat postu:

/ Sklep / Ulice / Centrum miasta / Dom Adama Knight'a

Całkowicie rozluźniony wracał do domu, u boku zabawnej istotki. Jak to sam Chris twierdził Judit miała talent do zabawnych historyjek więc nie było nigdy smutno, ani nudno. I nawet noszenie toreb, których obiecał się na początku nie tykać już nie było takie złe. W życiu Chrisa dziewczyna znalazła jakieś miejsce. Z stopy koleżanki przeszła na stopę dobrej znajomej. Bo przynajmniej chłopakowi nie było tutaj samemu aż tak źle, miał z kim pogadać, w pewien sposób z bratnią duszą, a to o wiele bardziej ułatwiało życie. Sam nawet nie wiedział tak dokładnie kiedy znaleźli się pod znajomy im domem. Wcześniej się mu nie przyglądał, ale teraz dokładnie go obejrzał i gdy zobaczył numer podobnie jak Judit zrzedła mu mina. 1313. To mówiło za wszystko. Ich kot, zwał się Pech. Pomyślał, ze to typowe dla nich. - Wiesz co, ja już wiem dlaczego oni są tacy zgorzkniali. Ten numer, ich życie w zasadzie jest jak jeden wielki, pierdolony pech. - wybuchnął gromkim śmiechem naśmiewając się z tego. - Mój brat to ma farta. Albo głupie szczęście. Buuu... Może ten dom tak na nich działa? - pokręcił głową rozbawiony i wszedł na werandę. Łokciem nacisnął klamkę i wszedł do domu czekając za dziewczyną. Odłożył torby na ziemię i zamknął drzwi. W domu panowała cisza. Wzruszył na to ramionami. Lepiej dla nich. Ściągnął z siebie kurtkę i buty. Chwycił na nowo torby w ręce i powędrował do kuchni.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:41, 12 Maj 2010    Temat postu:

- Oni nie są zgorzkniali. - zauważyła przemądrzale Judit zadzierając nosa w górę - Christopher, oni są po prostu dorośli. - wybuchnęła gromkim śmiechem, który poniósł się po opustoszałych obrzeżach - Wapniaki zakichane. Kiedyś w nocy im zmienię numer na szczęśliwą siódemkę, albo przyczepię im na drzwi koniczynę. Czterolistną. Tak na szczęście też... - westchnęła lekko patrząc na numer domu w jakim pomieszkiwała jej siostra i reszta idealnej rodziny - Ale pewnie masz rację. Lubią chyba takie przesądy. Ten kot w dodatku jest czarny przecież. - dziewczyna wdrapała się na werandę i weszła do domu za chłopakiem - Twój brat ma moją siostrę, a to chyba najgorsza z możliwych kombinacji na tym świecie. - mruknęła rozpinając kurtkę. Dla niego szczęście, dla nas pech. Odwiesiła ją i ściągnęła buty - Dobra weźmy się za ten obiad, bo chcę już do siebie. Gdziekolwiek teraz to moje miejsce jest. - weszła do kuchni odgarniając włosy z twarzy. Spojrzała na Chrisa i zapytała - Co gotujesz? Błagam. Coś szybkiego. - nie chodziło o to by imponować, a o to by mieć spokój.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:19, 02 Sie 2010    Temat postu:

/ Teren przez domem

Znalazł się w przyjemnym zaciszu swojego domu, uciekając przed słońcem które to paliło coraz bardziej, a czarne ciuchy w których zazwyczaj się pokazywał nie za bardzo to lubiły razem z jego bladą skórą. W uszy ukuła go cisza. Nie słyszał telewizora, ani radia, ani Juniora czy też jego matki. Wytłumaczenia było proste. Według niego Marika poszła już spać i zamknęła drzwi bojąc się samej siedzieć w domu. Adam ziewnął zmęczony dzisiejszymi jazdami, wspinaniem się na klify i męczarnią w Podwiązce. Potarł oczy ściągając buty chcąc jedynie coś zjeść, wykąpać się i zdrzemnąć się, bo na spanie było jeszcze stanowczo za wcześnie. A znając mojego syna, kiedy się obudzi będzie chciał się bawić, a pamiętając co powiedziałem opiekować się nim teraz będę ja. Spektrum jego obowiązków miało się teraz znacznie poszerzyć. I teraz nie zaczął narzekać. Wszedł do kuchni swoje kroki kierując bezpośrednio do lodówki, bo na jednej kanapce i jabłkowym soku długo nie mógł pociągnąć.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:52, 05 Sie 2010    Temat postu:

/ Pokój Jud / Recepcja / Hotel / Ulice / Seattle

Weszła do domu, który za niedługi czas zacznie uważać za przeklęty. Bała się tego co tutaj na nią czekało jeszcze bardziej niż konfrontacji z tym blond psychopatą. Ten czarny był gorszy. Wszystko co starsze jest gorsze. Miała na myśli swoja świętobliwą siostrę. Zamknęła cicho drzwi licząc na to że może Adam o niej zapomniał i nie było go w domu, albo co nie do pomyślenia odroczył sobie pogadankę z nią. Nie była taką marzycielką i wiedziała że nic z tego. Zdjęła z siebie kurtkę i odwiesiła ją na wieszak. Rozejrzała się po korytarzu stwierdzając że w domu panuje niepokojąca cisza - Adam!? - Nic. Ta mała cholera przecież zawsze ich budziła... Nie był to wczesny poranek. Była godzina jedenasta. Czyli prawie południe. A może się spóźniłam? Boże gdzie są ci ludzie?! Zajrzała do kuchni. Pusto. Do salonu. Pusto. Zapukała do łazienki. I tutaj było głucho. Spojrzała na schody. Ktoś chyba musi być skoro drzwi były otwarte... Zazwyczaj jak wyjeżdżają zamykają chatę na cztery spusty. Nie to co ona. Nabrała głębiej powietrza i z niemrawą miną zaczęła pokonywać kolejne stopnie prowadzące ją na pierwsze piętro. Wiedziała że Mariki nie było. Nie było też zmiłuj. Był gdzieś chyba Adam. Zajrzała do pokoju jej siostrzeńca, na daremno. Był jeszcze pokój gościny, pudło. Stanęła przed drzwiami do sypialni i pchnęła je lekko.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:50, 07 Sie 2010    Temat postu:

/ Sypialnia

Zaniosła talerz i szklankę do kuchni, opłukała je i zostawiła by same wyschły. Wróciła na korytarz i chwyciła klamkę małych drzwiczek znajdujących się pod schodami. Wyciągnęła odkurzacz nadsłuchując jak Adam przybija coś na zewnątrz. Znając jego dziwne poczucie humoru pomyślała że pewnie w ramach podziękowań dostanie na przykład trumnę zbitą na prędce. Odepchnęła to od siebie i zaczęła odkurzać systematycznie wszystkie powierzchnie płaskie po których się stąpa. Namęczyła się w kuchni musząc manewrować między krzesłami i nogami od stołu. Salon choć największy poszedł jej najszybciej bo, było tam mało mebli. Kanapa, szafa, stolik i dwa fotele. Wpadła do łazienki odgarniając włosy z czoła, które przylepiły się do niego. Wolała nie spoglądać w lustro i nie zapamiętywać siebie tak połamanej i zadeptanej przez niego. Wystarczyło jej to że wiedziała jak się czuje. Odłączyła odkurzacz i polazła na górę. Zerknęła na pokój gościnny i uznała że tutaj nie trzeba odkurzać, bo nikogo u siebie nie przechowywali. Zatrzasnęła drzwi i poszła do pokoju bachora, tutaj już chcąc poodkurzać dla świętego spokoju swego szwagra. Weszła do sypialni i zmieniła nutę bo pokazać [link widoczny dla zalogowanych] najchętniej by zrobiła. Z zadowolonym uśmieszkiem zeszła na dół by zacząć w końcu tak przemyślnie zorganizowany dla niej taniec ze szmatą. Wystraszyła się Adama, nie słyszała jak wszedł. Pokiwała bez słowa głową i oddała mu odkurzacz zgrzytając zębami słysząc jak ją pogania. Wyciągnęła coś czym mogła zetrzeć kurze, a kiedy z tym się uporała nalała sobie wody do miski, odmierzyła nakrętkę płynu do podłóg i wrzuciła w nie szmatę. Zaczynała od góry, poprzez kuchnię, łazienkę i korytarz by skończyć w salonie.

/ Salon


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:34, 08 Sie 2010    Temat postu:

/ Taras na tyłach domu

Porzucił miskę pod drzwiami kuchni do której wszedł. Butelkę odstawił na bok szafy, a otwieracz wrzucił do szuflady. Wrzucił coś na ząb, by nie iść spać jedynie z piwem w żołądku. Nie jadł obiadu a nie miał ochoty dawać Ben'owi okazji do eksperymentowania na nim przy pomocy gastroskopu. Wyszedł z kuchni przecinając korytarz. Zawitał do łazienki i pod jej drzwiami zostawiając miskę. Wyszedł po dwudziestu minutach i przewieszonymi przez ramię ciuchami. Miał już wchodzić na górę, kiedy klapka u tylnych drzwi zaskrzypiała i pojawił się miauczący w niebogłosy Pech. Adam wywrócił oczami i zawrócił do kuchni poganiając kota, który osiewał się jak mógł ocierając o wszystko co napotkał po drodze. Nalał mu wody, bo zapomniał kupić mleka i dosypał karmy. Ziewając stał nad nim chwilę. Zostawił kocura i z twardym postanowieniem że teraz wejdzie na górę i już nic go nie zmusi by zawrócić udał się do sypialni.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:44, 12 Sie 2010    Temat postu:

/ Lotnisko / Seattle / Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a

Jechała z dozwoloną prędkością czasem dociskając gazu, a czasem go popuszczając. Im bliżej była tym większe ją zżerały nerwy. Ciekawe jak się zachowa Adam? Wyklnie mnie? Ucieszy się? Sama nie wiem - Ta niepewność ją zabijała. Niczego nie mogła być pewna. Wjechała na obrzeża miasta. Tylko kilka dobrych metrów dzieliło ją od domu. Kilka domostw, które musiała ominąć jadąc prostą drogą. Tutaj jak zawsze nic się nie działo. Bił nienaturalny spokój. Codzienność. Pogoda nawet dość dopisywała. Nie było, ani za zimno ani też za gorąco. Minęła jakiegoś przechodnia, który szedł chodnikiem i ujrzała w końcu biały dom o numerze 1313. Specyficzny numer, który bardzo lubiła. Wiązał się z jej życiem i życiem Adama jej męża. Wjechała na podjazd. Coś ją uderzyło. Zatrzęsła się lekko, ale szybko się opanowała. Zaparkowała auto przed domem. Chciała otworzyć garaż bo bez problemu mógł pomieścić dwa auta. Otworzyła garaż i zobaczyła, ze nie ma auta Adama. Wiedziała, ze nie ma go w domu. Nie oddał by nikomu swojego samochodu. Wjechała do środka. Wyciągnęła juniora z fotelika odpinając go z pasów bezpieczeństwa. Zamknęła garaż i weszła na wąską dróżkę prowadzącą do domu. Trzy, cztery pięć i podest. Podeszła do drzwi naciskając dla pewności klamkę, ale dom był zamknięty. Wyciągnęła klucze od domu. Włożyła je do zamka i przekręciła. Weszła do środka. Uderzyła ją cisza panująca w tym domu. Zamknęła za sobą drzwi. Na nic się stroiła. Adama i tak nie było. Nie miał kto ją ocenić. Wzruszyła ramionami. Mogła się tego spodziewać. Odłożyła swą torebkę na szafkę i powędrowała do kuchni.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:06, 12 Sie 2010    Temat postu:

/ Kuchnia

Mimowolnie poprawiła sobie sukienkę. Już odruchowo chciała odrzucić w tył swe włosy, ale przecież je przykróciła więc jedynie lekko je przygładziła dłonią. Była kobietą i to były naturalne kobiece odruchy. Tak już miały. Przeszła mały korytarz podchodząc do drzwi. Nie zamykała zamka więc nie miała problemu by je otworzyć, bo przecież nic tak na prawdę nie stanowiło ku temu przeszkody. Nie chciała by ten ktoś, kto stał za jej drzwiami ponownie zadzwonił. Mógł przecież zbudzić jej śpiącego teraz synka, a na to nie miała ochoty. Wiedziała, że jak junior nie pośpi sobie smacznie to zacznie marudzić. Pokręciła lekko głową. Chwyciła za klamkę drzwi pociągając ją w dół. Otworzyła drzwi na pół oścież. Wlepiła swe bystre spojrzenie w tajemniczym przybyszu. Pierwszy raz widziała tego mężczyznę na oczy. Po chwili przypatrywania się mu przemówiła. - Tak? - zamrugała lekko powiekami i poprawiła się. - Przepraszam, to znaczy słucham pana o co chodzi? - Chciała się dowiedzieć z czym do niej przyszedł tenże nieznajomy jej całkowicie przybysz. Jeżeli miałaby zaklasyfikować do jakiejś grupy, to tak na zwykłego robola nie wyglądał, za gładkie ręce. Kobiety to rozpoznawały. Hm... Bardziej coś w rodzaju urzędasa. Marice trochę kojarzył się z Howardem. Na samą myśl o nim dostawała odruchu wymiotnego. Po kręgosłupie przebiegł jej zimny dreszcz. Wyprostowała się lekko będąc z tym mężczyzną o włosach kręconych niczym baranki prawie na równi. Przygryzła lekko wnętrze prawego policzka licząc w myślach do trzech by mu trzasnąć drzwiami jak się w końcu nie odezwie. Nie lubiła takiej zalegającej ciszy jak by facet zapomniał języka w gębie. To był jej dom i to ona dyktowała warunki, a skoro tak to miał dosłownie kilka sekund na odezwanie się, a później w razie jego dalszego milczenia zatrzaśnie mu drzwi i już nie otworzy. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hugh
Człowiek



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:51, 13 Sie 2010    Temat postu:

Otworzyła mu kobieta, podpierając się zdjęciami zgromadzonymi w agencji, pani Knight. Dyskretnie zmierzył ją wzrokiem i postarał się by głos nie zatracił spokojnego, profesjonalnego tonu, który wzbudzał zaufanie.
- Dzień dobry, przepraszam, że niepokoję. Czy to dom państwa Knight? – nie czekając na potwierdzenie, które dla niego było jedynie formalnością, uściślił – Czy zastałem pana Adama Knight’a?
Nosił się z nonszalancką, sportową elegancją, która pasowała do jego nietypowej urody. Sztywny garnitur nie był dla niego, wolał marynarkę do jeansów i koszulę niedopiętą na ostatni guzik. To nie krępowało ruchów a w jego pracy stanowiło idealny strój, który powodował, ze nie czuł się niewłaściwie w żadnym towarzystwie. Podstawowym plusem było jednak to, iż nikt nie odbierał go jako sztywniaka, w przeciwieństwie do nastawienia jakie budzili jego koledzy po fachu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:46, 14 Sie 2010    Temat postu:

Brew jej strzeliła wysoko w górę. Opuściła ją po chwili otwierając trochę szerzej drzwi by do niego wleciał letni powiew wiatru. Wciąż nie wiedziała o co chodzi, bo mężczyzna póki co niczego, konkretnego jej nie wyjaśnił. - Tak, nasz. - Pokiwała lekko głową. Wyciągnęła dłoń w tył bawiąc się kluczami uwieszonymi u zamka. Oczka jej się lekko rozszerzyły. Na moment przestała w ogóle poruszać powiekami, a po chwili dopiero przypomniała sobie jak to się robi właściwie. Odgarnęła grzywkę z czoła niedbałym ruchem. - Męża nie ma akurat w domu, a o co właściwie chodzi? I czego pan od niego chce? - zrobiła się podejrzliwa. Jeśli chodziło o obcych ludzi nie potrafiła im jakoś ufać. A tu przyszedł jakiś koleś, wypytuje o jej męża. I co jeszcze? Chciała konkretów. Na razie nie dostała właściwie nic. Oblizała sobie językiem lekko swe usta. Spojrzała gdzieś ponad głową mężczyzny jak by obserwowała to co się tam dzieje. Było spokojnie. Już zliczała w myśli wszystkich tych sąsiadów, którzy ciekawscy zaglądali z swych firanek na to co się dzieje. Starocie... Nic ino wam plotki w głowie... Zajmijcie się swoimi sprawami! - Odwróciła od tego swój znudzony wzrok znów go przenosząc na jegomościa. Przestąpiła z nogi na nogę biorąc się pod bok.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hugh
Człowiek



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:25, 16 Sie 2010    Temat postu:

Hugh rozejrzał sie dyskretnie i zanotowawszy kilka ciekawskich głów w pobliskich oknach westchnął.
- Jestem z policji - jego ruchy gdy podawał jej legitymację policyjną wraz z jakąś książką bardziej przywodziły na myśl domokrążnego sprzedawcę Biblii.
- Czy możemy porozmawiać w środku? - zapytał cicho i spokojnie, z uśmiechem, bowiem nie chciał odgrywać komedii ani powodować nadmiernej sensacji w okolicy. Chwilowo badali wszelkie tropy i poszlaki związane z porwaniami kobiet. Jego najlepszy przyjaciel, Mike, dał mu znać że coś kroi się na mieście. Podobno miał świadka, lecz dopóki Hugh czegoś nie potwierdzi, tamten nie chciał dziewczyny narażać na niebezpieczeństwo. A Hugh był mu coś winien...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hugh dnia Pon 15:27, 16 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:30, 16 Sie 2010    Temat postu:

Coś w niej drgnęło. Nie spięła się, ale tez nie była zadowolona. Nie wiedziała czego może chcieć policja od jej męża. Przygryzła lekko wargę. - Policja? A czego może policja chcieć od mojego męża? - zmarszczyła lekko czoło. Faktycznie wejście przed domem nie było dobrym miejscem do rozmów. Spojrzała na jego legitymację z nikłym zainteresowaniem. Równie dobrze mogłaby to być legitymacja rencisty i miałaby to głęboko w poważaniu. Nie była w zbyt dobrym nastroju do rozmów z obcymi, a tym bardziej jeśli chodziło o jej męża. Tym bardziej, że dziś nie miała na to zbyt wiele czasu. Chciała przecież zaprosić Bena na obiad, a żeby to zrobić musiała się udać do sklepu na zakupy. Oczywiście mogłaby dalej debatować i rozmawiać na ten temat, który wydawał się jej drażliwym. Koleś i tak nic od niej nie wyciągnie. Choćby Adam zrobił nie wiadomo co to broniłaby go niczym lwica. Była jego oddaną żoną i kiedyś obiecali sobie wspierać się wzajemnie. Zastanawiała się co ma w tej sytuacji zrobić. Zastanawiać? A niby dlaczego miałaby się zastanawiać, czyż przecież nie zmieniała się? Dawna Marika tego nie robiła. Ona działała od razu. Coś błysnęło w jej oczach. Coś złowieszczego. Ukazała swe białe kły w szatańskim uśmiechem, który kojarzył jej się jedynie z czymś złym. Zacisnęła na moment usta, a po chwili je rozchyliła. - Zresztą, nie ważne. Jak pan widzi mojego męża nie ma. Myślę, ze państwu bardziej zależało na rozmowie z nim, niż ze mną samą. Wejść? - prychnęła cicho pod nosem jak by miała go wyśmiać. - W tej chwili to nie jest najlepsze wyjście. W obecnej chwili śpieszę się. Muszę jeszcze syna ubrać. - Akurat z opresji wybawił ją junior, który najwidoczniej się obudził i zaczął płakać przeraźliwie jak by go obdzierali żywcem ze skóry. - Pan wybaczy, ale mój syn domaga się mej uwagi. Proszę wrócić jak Adam się zjawi. I oczywiście z jakimiś konkretami. Bo na prawdę nie wiem co policja ma do mojego męża. - wzruszyła ramionami cofając się w tył. - Tym czasem do widzenia panie inspektorze. - Obróciła się na pięcie i trzasnęła drzwiami najwyraźniej zatrzaskując mężczyźnie drzwi przed nosem. Uśmiechnęła się pod nosem zadowolona z siebie. Powędrowała w stronę pokoju dziecka.

/ Pokój przy sypialni


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Wto 22:36, 17 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:04, 23 Sty 2011    Temat postu:

/ Teren przed domem

- To wierz. - odparła prosto - Przecież to nic trudnego. Ja nie wiem Chris. Wy dorośli to lubicie sobie wszystko komplikować. - ciągnęła rezolutnie chcąc przekonać chłopaka - Przecież wuja nie jest głupi. To znaczy tak mi się wydaje. No a skoro tak jest to nie może sobie szukać na upartego winnego. Pani w szkole zawsze mówiła że to nie ładnie. Bo to tak jak kłamstwo, nie? No sam powiedź. - poprosiła by jej przytaknął - A kłamstwo jest złe. - przemilczała już kwestię że ona kłamie od urodzenia, ale Ben i Sobh zawsze mówili że tak trzeba. Przyjrzała się chłopakowi szukającemu kluczy zastanawiając się nad tym jakby zareagował. Chyba jednak wolała nie sprawdzać. I tak by powiedział że zmyślam... - Musisz mieć wpływ. Przecież to twój brat. To prawie jak tata. A dlaczego wasz tata z wami nie mieszka? - zapytała nagle przekrzywiając lekko głowę i zaczesując długie włosy za ucho. Zapomniała już chyba o ewentualnej przeprowadzce jaką miałby odbyć blondyn gdyby Adam czy też Marika go wyrzucili z domu. Weszła na korytarz i zmarszczyła lekko drobny nos - Czuję jakbym się włamywała... - przysunęła się do Christophera, który wszedł za nią jakby ze strachem przed pustym domem, choć dobrze wiedziała że nic jej tutaj nie spotka. Było cicho i chłodniej niż na dworze. Pokręciła się w miejscu z niezdecydowaniem i zapytała - Idziemy na górę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:34, 23 Sty 2011    Temat postu:

/ Teren przed domem

- Oj Jean, Jean. - pokręcił uparcie głową na boki. Jaka ona była naiwna w swym myśleniu. To znaczy miała myśli dziecka, które jeszcze nie doświadczyła dorosłości. Choć co on mógł wiedzieć o tym co przeżywała młoda? Nic. Nie znał prawdy. Może to i lepiej. Był z tych bardziej stąpających po ziemi. - Mylisz się. Nie lubimy sobie komplikować. Po prostu życie samo stawia nam poprzeczki chcąc byśmy im sprostali. Chciałbym mieć tak lekkie podejście do życia jak Ty. Kiedy będziesz w moim wieku sama zobaczysz, ze nic nie jest łatwe. - postąpił kilka kroków w przód w stronę schodów. Właśnie miał taki zamiar, wejść na górę wziąć co trzeba i opuścić czym prędzej ten dom. Nie kojarzył mu się z niczym dobrym. - Wiesz co? To co mówi Twoja pani jest prawdą, ale to akurat rozmija się z obrazem mojego brata. Według niego on może wszystko, bo to mu się należy. Uwierz nie mam powodów by Cię kłamać. Trochę przeżyłem przez te kilka ostatnich miesięcy i wiem jak jest. Kiedy będzie chciał to zrobić, to zrobi. - Na kolejne pytanie calutki zesztywniał. Jego twarz widocznie pobladła. Usta wykrzywiły się w lekką podkówkę. - Bo jest daleko i w obecnej chwili nie należy do naszego świata. - To było trochę zawiłe i nie chciał tego tłumaczyć dziewczynce, o co na prawdę chodzi. - Po prostu musiał zostać tam gdzie jest. - Skłamał. Nie chciał mówić prawdy. Może i była zbyt bolesna. - Nie mówmy teraz o tym. - Zarządził spoglądając znacząco na schody przed sobą jak by były jedynym ratunkiem. - Nie włamujesz się. Ja mam klucze, dostałem takie polecenie więc nie jest to wkradaniem się. - Tak właśnie było zaczął się wspinać na górę. - Tak, idziemy. Muszę zabrać stamtąd kilka rzeczy. - Bez zbędnych ceregieli trzymając się poręczy na wszelki wypadek kierował się ku pokoikowi dziecięcemu. Nie chciał mieć swego brata na karku przez swe zaniedbanie, poza tym chciał mu pokazać, ze potrafi dotrzymać słowa.

/ Pokój przy sypialni


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Christopher Knight dnia Nie 19:35, 23 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:35, 24 Sty 2011    Temat postu:

/ Pokój przy sypialni

- Bo czas akurat jest ważny, zresztą co Ty tam wiesz, chodzisz dopiero do podstawówki i masz lajtowe zajęcia. Poczekaj jak zaczniesz liceum wtedy pogadamy. - Przekrzywił głowę na bok czemuś się przyglądając. Po chwili też odwiesił ją uważając na każdy ruch jaki stawiał na schodach. Nie chciał żadnej tragedii. Gdyby małemu się coś stało mógł sobie osobiście kopać grób. I tak Adam pogrzebał by go żywcem, a zresztą on sam z poczucia winy by to zrobił. - To wcale nie jest śmieszne Jeanine. - Może i dla niej było, ale jemu akurat nie było do śmiechu wcale, a wcale. Nie potrafił jej jasno wyjaśnić relacji jakie są między braćmi. Ona po prostu myślała po swojemu i dla niej to było proste. Niestety czasem się po prostu nie dało. - A Ty za dużo zadajesz pytań i wścibiasz nos w nie swoje sprawy. - odszczeknął jej nie potrafiąc się tego wyzbyć. Dzieci nie rozumiały chyba, ze o pewnych rzeczach nie chciało się mówić tak jak by były tematem tabu. - Nie wiem. Poznaję go na tyle na ile się da. To mi wystarcza. Nie muszę się go pytać o wszystko, poza tym on nie lubi być wypytywany. - wzruszył ramionami obojętnie. - To akurat wiem i ja Jean. Nie jest mi nowością, ze słucha tego co ja. Nie zapominaj, że jestem tutaj od kilku miesięcy. - Pewne rzeczy dało się zobaczyć gołym okiem. - Chodziłem do niego, ale przestałem. Jak by chciał przyjść to by przyszedł. - On ciągnął dalej ze swoją upartą gadką ciągle na nie. Miał w końcu swoje zdanie jak i pogląd na pewne sprawy i nikt nie miał wpływu na to. - Nie mógłbym. To znaczy może i mógłbym, ale nie chcę. Rozumiesz? Jak będę chciał to pójdę, a Ty mnie do tego nie namówisz. Nie rozumiesz pewnych rzeczy Jean. A zapytaj... - zaśmiał się kpiąco z jej zamiarów. Sama chyba nie wiedziała na co może się skazać. Jak Adam nie naskoczy na nią to będzie święto. - Tylko radzę Ci się uzbroić w odwagę. Nie wiem jak zareaguje mój brat i nie ręczę za niego. - umywał od wszystkiego ręce. To nie było w jego gestii. Robiła to na własną odpowiedzialność. W tym momencie mały się zawiercił na jego ramieniu. Uspokajał go by jeszcze wytrzymał do czasu, aż dotrą do szpitala. - Cicho, cicho, jeszcze troszkę. Śpij mały śpij. - kołysał go w ramionach cicho nucąc mu coś pod nosem. - Chciałabyś. Rację, pfff... - kąciki jego ust drgnęły w górę ciesząc się nie wiadomo z czego. - Nie wymądrzam się panno mądralińska, która sama się w obecnej chwili wymądrza o tym czego to nie wiem i jak powinno się robić. - pomachał jej palcem przed nosem śmiejąc się z niej w dobre. Odbił piłeczkę odpłacając jej się tym samym co ona jemu. - Nie chcemy bo najwidoczniej jest nam z tym dobrze, ok? - zacisnął usta dłuższą chwilę milcząc. Zszedł na dół stając u końca schodów. Poszukał wzrokiem wózka. Odebrał torbę od malej by się nie męczyła. Wsadził ją pod wózek. Odsunął kocyk i ułożył małego w środku. Nakrył go dokładnie by czasem się nie przeziębił i wycofał wózek ku wyjściu. - Po prostu nie wiem Jean. Coś tam jest w środku, ale nie umiem się określić co to jest. Jak będę wiedzieć to Ci powiem. - zacmokał zdegustowany patrząc na małą z góry. - Dzięki, miło słyszeć to z Twoich ust. Szkoda, ze tylko Ty tak myślisz. - Wywrócił oczami lekko kołysząc wózkiem na boki. - Ja zawsze uważam. Nie martw się. - Dotykało go to, ze każdy go pouczał i nikt w niego nie wierzył. No cóż taka już widocznie jego dola.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:08, 24 Sty 2011    Temat postu:

/ Pokój przy sypialni

Jakie lajtowe?! Gdyby Christopher wiedział z czym musi się zmagać uczennica pierwszej klasy, to... Na pewno by tak nie powiedział, nie, nie. W podstawówce wcale nie było lajtowo. Prychnęła tylko cicho, nie chcąc się z nim teraz wykłócać - Ale ja się nie śmieje. - powiedziała zupełnie poważnie - Tata mówi że niektórzy to mają tak naturalnie że uśmiechają się do ludzi, wiesz? - spojrzała na chłopaka koso i zamknęła dziób skoro wtykała nosa nie tam gdzie było jej wolno. Nie odezwała się już do niego. Blondynka uniosła brodę z całą kilkunastomiesięczną dumą jaką już w sobie wyrobiła. Spróbowałby na mnie nakrzyczeć. Ja tez bym na niego nakrzyczała. Zacisnęła lekko usta kiedy chłopak stwierdził ze się wymądrzała. Chciała dobrze. Nie to nie. Jeanine jak każda młoda dama potrafiła strzelić pokazowego focha. Oddala torbę Chrisowi i ujęła Ciapka za uszy próbując wywinąć nim pirueta w powietrzu. Przypilnowała chłopaka pilnując by dobrze przykrył swego bratanka, a kiedy ruszył wózkiem podbiegła otworzyć mu jak szeroko główne drzwi. Zamknęła je i przekręciła klucz. Wyciągnęła go z zamka. Rozejrzała się po znajomym otoczeniu i odezwała się w końcu patrząc na Chrisa który zdążył już zjechać wózkiem z werandy. Trudno było jej się nie uśmiechnął kiedy tak stał z wózkiem przed sobą - Pasuje ci. - mruknęła i zeskoczyła lekko i cicho ze schodów - Masz dziewczynę?

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:29, 24 Sty 2011    Temat postu:

Błogosławił tą ciszę, która nastała. W końcu może coś do niej dotarło. Mógł w spokoju robić co miał do zrobienia. Zastanawiał się tylko jak długo ta cisza potrwa. Pewnie nie długo. Ty byś nie wytrzymała pięciu minut, żeby o coś nie zapytać. - Zaśmiał się pod nosem. Popatrzył na Jeanine z śmiechem widocznym na jego ustach i w oczach jak strzeliła jak to się mówiło tego kobiecego focha. Tak to tylko one potrafiły robić. Facet zielony nie wiedząc o co chodzi, a one swoje. Pokręcił głową na boki. Nabrał kilka głębszych wdechów przechodząc obok lusterka. Przystanął przy nim i na szybko poprawił swe rozczochrane włosy. Nigdy nic nie wiadomo. Nie lubił wyglądać jak zaraz po wstaniu z łóżka. Odliczał sobie w myślach czas co rusz zerkając na młodą. Uraczony pomocą wydostał się na zewnątrz z wózkiem. Czuł się co najmniej głupio. Jak młody tatuś, a jeszcze nawet o małżeństwie nie zdążył pomyśleć. Z speszoną miną stanął na werandzie, zerkając na to czy Jean dokładnie zamknęła drzwi. Uznając, ze tak zjechał na dół kierując się ku dróżce. Słysząc jej słowa bynajmniej nie na miejscu zmieszał się. A kiedy zadała kolejne pytanie spiął się cały. Przygarbił się i z rażącym wzrokiem popatrzył na młodą. Szybko odwrócił wzrok. Wywrócił oczami spoglądając w niebo jak by szukał tam ukojenia, jednak go nie znalazł. - Nie. - Wzruszył ramionami. - Nie mam czasu na dziewczyny. - Jedna uciekła. Kto by mnie chciał. - Biedaczek. Nie wyszło mu i cierpiał? Kto tam go wiedział. I jak zwykle z tym czasem. Jean zaś będzie się z niego śmiać. Było mu to obojętnie. - Poza tym jeszcze nie spotkałem odpowiedniej. - Skłamał gładko pchając wózek przed siebie. Wyszedł na chodnik wiodący obok ulicy by skierować się w stronę szpitala. Im szybciej się tam znajdą tym lepiej.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:59, 19 Lut 2011    Temat postu:

/ Ulica

Oparł się o drzwi próbując jakoś pozbierać rozbiegane we wszystkie strony myśli. Nie było to łatwe, tym bardziej że gdzieś z tyłu jego czaszki tłukły się słowa Christophera, a Adam chcąc nie chcąc przyznał mu rację. Nie było sensu przeczyć samemu sobie. Zmieniłby jednak wypowiedź swego brata. Mógł sobie chcieć nie widzieć kogoś, ale nie posuwałby się chyba tak daleko jak osądził to Christopher. Były to tylko pobożne życzenia czarnowłosego które spełniały się nie na tych osobach co trzeba. Zatrzymał się przy wózku wydostając z niego Juniora, który wyglądał na takiego który miał o wiele więcej energii od swojego ojca. Niezbyt to cieszyło tego który trzymał go teraz na ramionach - Bądź tak dobry co i pomyśl że dobrze zrobiłby ci sen. Tobie, ani tym bardziej mi, to nie zaszkodzi. - Junior popatrzył na Adama z zainteresowaniem, które miało mało ze zrozumieniem jego słów - Tak, wiem że wymagam cudów, w które sam nie wierzę. Byłbyś jednak tak miły, prawda? - zapytał unosząc brew. Oczy dziecka powiodły po jego twarzy. Junior pacnął ojca w policzek co wywołało na wąskich ustach slaby uśmiech. Świetnie, przynajmniej ty jeden jeszcze mnie słuchasz i nie wytykasz błędów. Kochany jesteś. - Chodź... - zaczął czarnowłosy wchodząc po schodach - Może się zmęczysz i dasz mi trochę spokoju. - zawsze do niego mówił jak do dorosłego człowieka. Nie zdrabniał żadnych nazw, ani nie zwracał się do Juniora pieszczotliwie. Sam też nie przypominał sobie by tak kiedykolwiek robiła Grace względem niego - Przeciągniemy... Zostaw włosy. Przeciągniemy łóżeczko, a nie moje... - był zmuszony wyplątać czarne kosmyki z łapki dziecka co zaowocowało nachmurzoną miną głównego zainteresowanego - Tak. Chętnie wysłucham co ty masz do powiedzenia na temat swego kochającego ojca. Najlepiej jak stworzę księgę życzeń i zażaleń. Żebym chociaż jedno rozpatrzył... - Junior chwycił w palce kołnierzyk jego koszuli a Adam złapał brzeg łóżeczka, które przeciągnął do sypialni.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:20, 26 Kwi 2011    Temat postu:

/ Teren przed domem

Adam spojrzał na Marikę z pełnym politowania wzrokiem, pokazując jej że przeoczyła jakiś bardzo ważny etap - On pluje mlekiem. Jest mleku przeciwny jak ja słońcu. Wątpię by się pokusił. Szczerze wątpię. - jakby mu zaproponowała suchą bułkę to pewnie byłby bardziej łakomy niż mogłaby sobie wyobrazić. Zdążył już poznać gusta kulinarne ich syna dostatecznie dobrze by odradzać kobiecie wszelakich prób podtykania małemu mleka. Adam przesunął Juniora na drugie ramie stwierdzając ze ucho po lewej ma tak samo wrażliwe na jego płacz jak to po prawej - Żeby się chciał położyć... - powiedział, a z jego ust wyrwało się lekkie westchnięcie bo mały sprawiał czasem niespodzianki i ustawiał sobie godziny snu pod siebie, a nie pod ojca czy matkę - Pewnie zwyczajnie ma mokro... - stwierdził nie widząc innego uzasadnienia dla histerii Juniora. Wślizgnął się za Mariką na korytarz i zamknął po cichu drzwi. Znaleźli się w przyjemnie chłodnym i długim, bo ciągnącym się przez większość domu, korytarzu - Po lewej... Salon. Po prawej... Najpierw kuchnia, później łazienka. - do której miał zamiar zaraz zawitać, by rozwikłać problem ich syna - Wybacz mi. Zaraz wracam. - wyminął ją ostrożnie uznając że powiedzenie jej 'by się rozgościła' zabrzmiałoby głupio. Zniknął za drugimi drzwiami po prawej na dłuższą chwilę. Kiedy wyszedł po jego ustach błąkał się zadowolony uśmieszek, a Junior już nie płakał - I po sprawie. - rzekł stawiając go na nogi. Mały kołysząc się na piętach stał obok niego sięgając mniej więcej trochę powyżej Adamowego kolana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:47, 26 Kwi 2011    Temat postu:

/ Teren przed domem

Och, a to bardzo ciekawe. Bo jeszcze niedawno mały nie miał z tym żadnych problemów, a teraz nagle ma? I niech nie patrzy na nią takim wzrokiem, bo skąd to może wiedzieć skoro nawet nie próbowała? - Mlekiem z butelki też bym pluła. - Odpowiedziała mu wymijająco. - To się jeszcze okaże. - Na pewno nie zamierzała robić tego cały czas. Raczej chodziło o karmienie przed snem, o ile jak to stwierdził Adam się pokusi. Czy będzie chciał czy nie czas pokaże. - Pewnie tak. - O tym raczej żadne z nich nie pomyślało. No cóż tyle spraw na głowie. Marika westchnęła ciężko bo czuła, ze coś jej po prostu umyka. Była jak by niepotrzebne. Jej mąż świetnie sobie ze wszystkim radził, a ona nie pasowała do tego ze złamaną nogą jak jakaś kaleka i małe dziecko, którym też trzeba się zająć. - Mną się nie przejmuj. - mruknęła cicho pod nosem dalej się rozglądając. Postąpiła kilka kroków w przód zaglądając do kuchni. Lustrowała ją dobrą chwilę nic nie mówiąc. Następnie zajrzała do wspomnianego salonu. Tutaj zatrzymała się na dłuższą chwilę opierając się o framugę ramieniem. Obróciła głowę na moment kiedy jej mąż wyszedł z łazienki. Obróciła ją jednak znów przyglądając się salonowi. Ona nie podzielała jego uśmiechu. Czuła się raczej sfrustrowana. Przybrała jednak maskę zadowolenia by niczego nie było po niej poznać i odrywając się ostrożnie od miejsca w którym stała zrobiła dwa kroki w przód stając przed małym i mężem w zasadzie nic nie mówiąc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:18, 26 Kwi 2011    Temat postu:

Jak ty ostatnio polubiłaś to stwierdzenie. Okaże się i okaże... Nie sądzisz że go nadużywasz? A może masz zamiar się ze mną licytować, współzawodniczyć? Proszę bardzo. Wiedział przynajmniej że się nie przeliczył i na samym wstępie oboje stawiali sobie na swoich drogach jedno utrudnienie za drugim. Takie przyjemne hobby. Mężczyzna przekrzywił głowę a jego usta powoli wyprostowały się by przypominać cienką kreskę, która nie wyrażała niczego konkretnego. Oczy zaśmiały się odrobinę - Mariko... - zaczął podchodząc do niej z Juniorem. Wziął małego w ramiona a ten wyciągnął rączki by potarmosić rękaw jej bluzki - Tu masz swój dom i nie musisz udawać zadowolenia. - powiedział powoli i wyraźnie. Wiedział na co się pisze mówiąc te słowa. Nie zdziwiłby się ani trochę gdyby Hiszpanka nagle wybuchła zła za jego mentorski ton. Oparł się o futrynę i zgiął w kolanie nogę sadzając na udzie Juniora. Trzymał go by mały mógł dalej zaczepiać matkę. Widzenie cię cały czas szczęśliwej traktuję prawie jak omam, a bynajmniej jak coś nierzeczywistego, więc... Nie patrząc na żonę poprawił mu spodenki i mówił dalej - Jesteś u siebie, a ja bardzo rzadko jestem aniołem, którego można przyłożyć do rany. Jeśli masz się męczyć lepiej powiedź co cię gryzie. I chodź na kawę. Czy herbatę, co tam chcesz. - zaproponował nagle idąc do kuchni. Liczył że z nim pójdzie, choć nie czułby się zaskoczony gdyby tego nie zrobiła. Adam spojrzał na Marikę przez ramię i ponowił zaproszenie ruchem głowy. W kuchni całkiem przyjemnie się kłóci i wylewa wszystkie żale, nawet te których nie chcesz mi zdradzić.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:46, 26 Kwi 2011    Temat postu:

A co, to w końcu Marika i nie zamierzała wciąż ulegać zdaniu mężowi. Skoro miała coś do powiedzenia, to właśnie to czyniła. Utrudnienia czasem były dobre. W ich przypadku nad wyraz. Oni uwielbiali sobie wszystko utrudniać i nie raz godzinami mogli by się wykłócać o to kto ma rację? Jej wzrok powędrował za małymi rączkami syna, który zajął się jej bluzką, ale nie zareagowała na to. - Na prawdę? A skąd Ty możesz wiedzieć czy udaję zadowolenie? A może na prawdę jestem zadowolona? - rzuciła z kpiną w przestrzeń ponad głową męża nie spoglądając mu nawet w oczy. Jeżeli myślał, ze zamierza demonstrować mu tutaj siłę swojego gniewu to się przeliczył co niemiara. Nic podobnego się nie stało. Uśmiechnęła się półgębkiem. - O tak, to zauważyłam dawno, nie musiałeś o tym akurat wspominać. - wzruszyła ramionami opierając się na kulach. - Nic mnie nie gryzie. - A na pewno jeżeli coś gryzło to w tej chwili nie zamierzała przed nim tego ujawniać. - Nie pijam kawy, ale herbatę z chęcią. - Poczekała aż Adam podniesie się z klęczek i pójdzie z kuchni. Dała sobie chwilę na odczekanie, a po chwili już w normalnym humorze weszła, a raczej wczłapała do kuchni dopadając do jednego z krzeseł i powoli na nim usiadając, a kule postawiła oparte o stół w takiej pozycji aby się nie zsunęły czasem. Splotła sobie dłonie na blacie stołu nie mając za bardzo więcej nic do roboty.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:28, 05 Sty 2012    Temat postu:

/ Kuchnia

Wyszła na korytarz i spojrzała na ciągnące się ku górze schody. Widziała przed sobą górę lodową. Nie wiedziała jak ma się tam wdrapać. Jeszcze tego nie obmyśliła. Przeraziła się, ale myśl, o tym, że ma być na czyjejś łasce ją motywowała. Nie chciała tego. Chciała udowodnić samej sobie, że sobie poradzi. Nie pozwoli na to aby Adam wciąż patrzył na nią takim wzrokiem. Z taką niechęcią. Podeszła do barierki schodów i złapała się za nią. Postawiła na pierwszym schodzie zdrową nogę, chwilę się zastanawiając jak poradzić sobie z tą chorą. Używając trochę więcej siły i narażając się na dodatkowy ból nieznacznie się schyliła w dół chwytając ją i kładąc na schodzie. Podciągnęła się i jakoś dała radę. Przebyła dopiero króciutką odległość a była zmęczona jak po całodniowym marszu. Lekko dyszała. Sytuacja powtarzała się kilkakrotnie. Będąc już w połowie przytrzymała się mocniej barierki bo zakręciło jej się w głowie, ale nie pozwoliła sobie na żaden upadek. Zacisnęła kurczowo dłoń na poręczy oddychając ciężko i starając się unormować oddech. Dała sobie chwilę na odpoczynek. Nie mogła zawrócić. Nie po tym czego już dokonała. Nie myślała o niczym innym jak tylko o tym aby się dostać na górę. To jej dodawało potrzebnych sił. Musiała jednak zmienić taktykę, bo przy tej nie zajdzie dalej. Używając całej siły jaka była jej potrzebna znów postawiła nogę na kolejnym schodzi i tym razem uniosła nogę nieznacznie w górę cicho jęcząc. To też nie była dobra taktyka. Opuściła ją w dół. Musiała pozostać przy tamtej. Męczyła się dobre kilka minut. Przed nią jawił się koniec schodów. Już prawie była. Tak niewiele dzieliło ją od syna. Oparła głowę o rękę. Akurat nie miała kiedy tylko teraz ból w niej nasilił się. To nie pozwalało jej swobodnie myśleć, ale nie pozwoliła ab zapanował nad nią. Obejrzała się za siebie. Było stromo. Upadek z takiej wysokości na pewno nie zakończył by się dobrze. Skoro już zaczęła nie mogła skończyć. Nie w tym miejscu. Zbierając resztki sił w sobie jakoś dała radę wykonać kolejny ruch. Jeden z ostatnich. Jeszcze trochę. No Mariko dasz radę... Nie poddawaj się! - Mobilizowała samą siebie. Nie dała za wygraną. Udało jej się. Znalazła się na końcu i stanęła na samym szczycie rozglądając się na boki, bo nie była tutaj wcześniej. Rozejrzała się po jednym z pomieszczeń, które wyglądało na sypialnię, powiodła po niej wzrokiem i ujrzała niewielkie łóżeczko stojące przy ścianie, a w nim spał sobie smacznie ich syn. Jak najciszej potrafiła weszła do środka podchodząc do niego i lekko pochylając się w przód by palcami przeczesać jego ciemną czuprynkę. Wyglądał jak anioł gdy spał. Jak nic niewinna istota. Marice w oku zakręciła się łza, ale szybko ją starła. Usiadła sobie na brzegu łóżka by być najbliżej łóżeczka jak tylko mogła. Jej dłoń leżała na jego oparciu. Wpatrywała się w niego w milczeniu. Wolną rękę położyła sobie na brzuchu delikatnie go gładząc. Choć jeszcze był płaski to za jakiś czas zapewne zacznie się kształtować. Ciekawiło ją jak będą wyglądać ich dzieci. Jej i Adama. Czy to będą dziewczynki, a może chłopcy, a może jedno i drugie. Nie wiedziała. Czuła w sobie niepokój i niepewność. Nie wiedziała jak będzie wyglądać ich przyszłe życie i czy w ogóle go doczekają. Przeklinała swój piekielny wypadek i to, że nie mogła niczego sobie przypomnieć, ale czuła potworną pustkę w sercu. Bolało ją tam i sama nie potrafiła określić dlaczego tak jest. Bo Adam traktował ją tak jak traktował? Jak by była dla niego co najmniej nie lada kłopotem? Po prostu nie mogła się określić. Pochyliła się w przód kładąc głowę na ręce, która wisiała w powietrzu przytrzymując się łóżeczka nie chcąc się ruszać jak na razie.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pią 0:06, 06 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:20, 06 Sty 2012    Temat postu:

/ Sypialnia / Dom Mariki

Wszedł do środka uświadamiając sobie że właśnie przeszedł najprawdopodobniej pierwszą jak do tej pory całkiem normalną, pozbawioną większych złośliwości rozmowę ze swym bratem. Prawdziwą rozmowę, a nie przesłuchanie czy rozmowę na zasadzie wydawania kolejnych poleceń. Było to dla niego całkowicie nowe i dziwne uczucie. Ostatnio przyzwyczaił się do czegoś innego i był skłonny przyznać że to dość ciekawa odmiana. Otrząsnął się jakby przeszły go zimny wiatr. Pozbył się tych odczuć bo oto wrócił do swego królestwa w którym to był wszystkim a jednocześnie niczym, bo jego poddani nie za bardzo chcieli go słuchać.. Stwierdził że nie musi się wysilać na jakiekolwiek 'jestem' czy 'wróciłem' bo było to mało istotne. Wszedł do kuchni i stanął w progu. Adam zachmurzył się i cofnął po swoich krokach zaciskając dłoń na kolorowych pudełkach. Obrócił się i zajrzał do salonu, ale tam nikogo nie było. Ile mnie nie było? Dziesięć minut? Piętnaście? Ruszył na górę zaglądając po drodze do łazienki. Tez pusto. Skoro jedno z was chwilę temu kategorycznie zaznaczyło ze nie jest dzieckiem, to drugie z was musi się tak zachowywać? Postawił stopę na schodach i zaczął się po nich wspinając na górę z miną która nie wróżyła niczego dobrego. Ależ nie denerwuj się. Nie przejmuj... To wszystko jest gówno warte. A dlaczego? Bo sami mnie do tego doprowadzacie! Stanął w drzwiach sypialni i spojrzał na Marikę tak że powinna gdzieś się schować. Widząc jednak że przerwałby komuś sen wycedził tylko przez zaciśnięte zęby - Rozumiem, że to nie mogło poczekać, tak?

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:23, 09 Sty 2012    Temat postu:

/ Dom Mariki Grey / Ulica / Dom Adama Knight'a / Teran przed domem

Idąc ulicą niezbyt wiele się rozglądał. W zasadzie w obecnej chwili mało go obchodziło co się dzieje dookoła. Choćby się waliło i paliło mało by go ruszyło w tym momencie. Miał jeden prosty cel. Dotrzeć do domu brata i zrzucić z siebie ten cały ciężar niepewności, choć w zasadzie to czym się przejmował? Nie miał za bardzo czym. Wbił swoje dłonie w kieszenie spodni, które gdyby nie pasek zapewne poleciały by mu w dół. Był dość szczupły jak na swój wysoki wzrost. Lekko zgarbiony nie dbający o to czy ktoś go widzi czy nie przemierzał w niezbyt szybkim tempie chodnik, co jakiś czas licząc je dla rozluźnienia. Kopnął jakiś kamyczek, który śmiał stanąć na jego drodze. Popatrzył jak poturlał się na trawę. Uniósł głowę w górę widząc biel domu, który należał do Adama. Jednak opuścił ją tak szybko jak ją podniósł. Obejrzał się w bok i dostrzegł, że w jednym z domów poruszyła się firanka. To nie był pierwszy przypadek, zauważał to już wcześniej. Ludzie potrafili być wścibscy. Nie macie swojego życia? Wara ode mnie. Znajdźcie sobie inny obiekt, do oglądania.. - Irytowało go takie zachowanie niemiłosiernie. Westchnął cicho wchodząc na posesję Adama i zamykając za sobą furtkę. Ścieżką wyłożoną kostką przeszedł w mgnieniu oka. Wchodził po schodach wyciągając dłonie z kieszeni. Kiedy znalazł się u ich drzwi zapukał niezbyt głośno. Raz, drugi i trzeci, ale nikt mu nie otworzył. Zniecierpliwił się. Nacisnął klamkę, a ta ustąpiła z łatwością bez żadnego oporu. Wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Rozejrzał się, ale na dole nie było żywej duszy. - Adam! - zawołał ściągając buty i rozglądając się raz po raz, ale nikt mu nie odpowiedział. Usłyszał z góry śmiech, który chwilę później ustał. Spojrzał na schody i zaczął się wdrapywać na górę. Po chwili stał już w drzwiach ich sypialni. - Przyszedłem. - Obwieścił dość naturalnym tonem głosu. - Spojrzał na Marikę, która przyglądała się mu, ale nie potrafił określić jakim wzrokiem. Nie rozwodził się nad tym. - Witaj Mariko. - Zapomniał, że nie widziała go w szpitalu, a bywać też tutaj nie bywał więc szybko się zreflektował. - Jestem bratem Adama. Chris. - to jej mogło coś powiedzieć, ale tylko tyle, raczej i tak nie kojarzyła jego twarzy. Choć był zdziwiony. Uniósł lekko brwi w górę, ale po chwili je opuścił. Widok Mariki swobodnie przebywającej koło Adama. Jeszcze niedawno Adam wyglądał na zmartwionego, teraz wydawał się trochę luźniejszy. Nie chciał badać tego w żaden sposób ani tym bardziej się wtrącać, bo raczej nie skończyło by się to za dobrze. Przeniósł swój wzrok na brata, który leżał na łóżku. - Wszystko sobie przemyślałem i dokonałem wyboru. - Chris nie chciał długo tutaj zabawić. Miał jeszcze swoje obowiązki. Oparł się o framugę krzyżując sobie dłonie na piersi. Marika zapewne nie wiedziała o co chodzi, a on nie kwapił się aby to wytłumaczyć. Odrzucił grzywkę na bok, która wpadła mu do oczu.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Christopher Knight dnia Pon 14:27, 09 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
Strona 6 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin