Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Dom Monique
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Wille Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:19, 12 Lip 2010    Temat postu: Dom Monique

Ładny, całkiem nieduży jak na okolicę domek ze ślicznym, bardzo zadbanym ogrodem, w którym dziewczyna często organizuje w sezonie letnim imprezy dla swoich najbliższych i znajomych.
W tym domu każdy jest mile widziany, zawsze ktoś się kręci i na pewno kogoś się spotka z niezapowiedzianych gości, bo już wszyscy się do tego przyzwyczaili, że dziewczyna lubi, gdy jej domostwo tętni życiem.
Na wieczorne okazje i zabawy, wszystkie drzewka w ogrodzie podświetlone są niewielkimi, kolorowymi lampkami a nie dalej jak parę kroków od domu zbudowana została obszerna altana z parkietem do tańca, bo bardzo często Monique urządza tu potańcówki.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:57, 12 Lip 2010    Temat postu:

// Port Angeles / Kawalerka Smith'a


- Śledzie śmierdzą. - orzekła pewnym głosem gotowa się spierać do upadłego w tym temacie. - A jeszcze połączenie alkohol plus śledzie w dowolnej postaci jest bleee... - wysunęła język udając obrzydzenie. Nie znosiła śledzi a ni za życia ani obecnie. I bez znaczenia czy tylko ich smaku czy także ich zapachu. - A tam morzem... - rzuciła wzruszając ramionami - Czemu Ty się sprzeciwiasz? No dokończ, co Ci nie pasuje? - zapytała podkręcając chłopaka do zakończenia wypowiedzi.

Po chwili dyskusja nagle się ucięła. Zetknięte ze sobą usta skutecznie ją przerwały. Dopiero, gdy po chwili ich twarze się rozłączyły chłopak mógł się odezwać. - Tak Ci źle, tak Ci źle? - rzuciła upewniając się, że aż tak bardzo jest z powodu jej pocałunków nieszczęśliwy. Wiedziała, to znaczy bardziej czuła, że wcale tak nie jest. - Nie. Nie podnoś mnie. Nie! Nie! Roy! Co Ty robisz? - zaśmiała się czując jak jej nogi odrywają się od ziemi uniesione wraz z nią całą. - Ty chyba lubisz mnie dźwigać... - mruknęła niesiona w jego ramionach po schodach aż do samochodu.

Niedługo potem znaleźli się przed bramą do posesji Monique, zahaczając jeszcze po drodze o ową cukiernię, do której mieli wstąpić po drodze. Tort z owocami okazał się gigantyczną stertą pudełek, w których były zapakowane kolejne blaty ciasta. Łącznie było ich pięć. Dziewczyna ledwie pakunek wytachała do samochodu a gdy dotarli na miejsce wcale nie było dużo lepiej z wyniesieniem tego i postawieniem w ogrodzie na stole. Latynoska muzyka dość intensywnie rozchodziła się po okolicy, ale sądząc po pozostałych odgłosach, chyba nikomu z sąsiadów nie przeszkadzało to, bowiem bawiło się tu chyba z ćwierć dzielnicy. A przynajmniej spora część młodych ludzi zamieszkujących w pobliżu.

Gdy tylko podjechali przed dom znajomej Elizy, ktoś wybiegł do nich otwierając im bramę, by mogli wjechać. To był Nikolas. Dziewczyna wyszła z samochodu pozwalając Royowi zaparkować na podjeździe do garażu, gdzie zostało mu wskazane miejsce. Sama w tym czasie wyściskała się z kolegą na powitanie. Moment później jeszcze kilka osób do nich wybiegło się przywitać. Samej organizatorki ciężko było od razu uwidzieć, bowiem krzątała się przygotowując ostatnie smakołyki na grilla.

Wśród grupki, która ich powitała byli chyba wszyscy z zajęć baletu, których Roy już poznał. Było też kilka innych osób, z którymi dziewczyna zaczęła się witać czekając aż chłopak wysiądzie z auta i będzie mogła nadrobić zaległości w przedstawianiu mu po kolei każdego. Nikolas zaraz po zamknięciu za wjeżdżającym autem bramy, podszedł do drzwi, przez które wysiadał chłopak, by i z nim się przywitać. - Siema. - rzucił powitalnie czekając aż się Roy wygramoli z samochodu. - Ooo! To do zabrania? - zapytał widząc zawartość tylnego siedzenia. Widząc potwierdzenie krzyknął do coś do kogoś i momentalnie ze trzy osoby się pojawiły, by pomóc to wszystko przenieść na stoły stojące w tylnej części ogrodu, bo właśnie tam impreza miała miejsce.

Elizabeth wciąż była ściskana przez kolejne osoby, ale gdy tylko udawało jej się wypaść z powitalnych ramion swoich przyjaciół, obracała się w stronę chłopaka czekając aż ten do niej dołączy. Wyciągnęła w jego stronę rękę czekając na niego, próbując się w tym czasie opędzić od witających ją i oglądających jej ciuchy spojrzeń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:23, 12 Lip 2010    Temat postu:

Roy kiedy przemierzali drogę pod adres który wyjawiła mu Elizabeth, zastanawiał się ileż ludzi tam będzie, by to wszystko co wampirzyca odebrała z cukierni zostało zjedzone. Myślał że to może będzie coś w granicach rozsądku, taka kameralna, zamknięta impreza dla znajomych. I to co zobaczył na początku trochę go zaszokowało. Przyzwyczajony jednak, ochłonął szybko i zredukował bieg na mniejszy by po chwili skręcić na podjazd domu należącego do Monique - To jak jakiś mały koncert... - mruknął zerkając na Lizzy - Tutaj tak zawsze? - kiedy dziewczyna pokiwała głową uspokoił się do reszty. Machnął dłonią dziękując i jednocześnie witając się z Nikolasem, a w pamięci przemknął mu obraz czerwonej kanapy. Pochwalił w duchu organizację bo dostał miejsce które mógł w każdej chwili opuścić, chyba że jakiś kretyn zajedzie mu z tyłu, miał nadzieję że tak się nie stanie. Roy zgasił silnik i wyciągnął kluczyki ze stacyjki widząc w bocznym lusterku że ktoś na niego czeka - Czołem Ni... - nie zdążył dokończyć, ani podać mu dłoni - Tak, odebraliśmy z cukierni. - resztą już nie musiał się zamartwiać. Razem z mężczyzną przeszli do reszty, a Roy parsknął śmiechem widząc Elizabeth wyczekującą go jak na zbawienie - Jak się macie? - przywitał się ze wszystkimi kiedy już zjawił się w kółku zainteresowań, nie wiedząc dlaczego i na niego rzucają się z taką chorobliwą wręcz wesołością i ufnością.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:56, 12 Lip 2010    Temat postu:

- No... Taki mały, ogrodowy. - zaśmiała się doskonale wiedząc co ich czeka. - Co miesiąc. - przytaknęła na pytanie jak często Monique urządza takie spędy - A w lato to nawet częściej. Zawsze się u niej ktoś kręci. - dodała porwana po chwili w wir ramion i uścisków.

Kiedy chłopak do niej dotarł, ścisnęła jego rękę, kolejno starając się mu przedstawić wszystkich - Tych to już znasz... Sebę można pominąć, bo się ubrał jak pingwin... - zażartowała przenosząc wzrok na kolejne osoby - Jose, Elma, Matias... - zaczęła wyliczać. Ciężko było od razu spamiętać wszystkie imiona. Sebastien podszedł do Roya witając się z nim, na moment przerywając dziewczynie przedstawianie wszystkich. - Hej Roy. Fajnie Was widzieć. Wciąż razem... Żaden pingwin Eliz! - burknął wyciągając rękę na powitanie. Nikolas poklepał chłopaka po plecach zaganiając wszystkich do ogrodu.

- Katie już znasz. Timmy, Angus, Joe... A tam Camilla, Sarah... - kontynuowała gdy mijali w drodze do rzeczonego ogrodu kolejne osoby - Tamtych nie znam, ale to tutaj żadna różnica. - powiedziała cicho wiedząc, że chłopak ją usłyszy - Cześć Wam. - rzuciła witając się z nieznajomymi.

Ogród był spory, ładnie zadbany. Na każdym drzewku czy krzaczku świeciło się od groma małych bądź dużych lampek. Altana wybudowana nieco z boku powiadała tych światełek najwięcej tworząc przy tym sympatyczne uczucie jakiejś większej imprezy. Z przeciwnej strony ogrodu stało kilka długich stołów pozastawianych niezliczoną ilością wszelkiego typu żarcia. Właśnie tutaj wylądowało kilka z przywiezionych przez nich blatów. Reszta musiała poczekać na jakieś wolne miejsce w lodówce. Na samym środku, niedaleko schodków prowadzących do budynku rozstawiony został ogromny grill, przy którym uwijał się Poul i jeszcze dwóch chłopaków pomagających mu w oporządzeniu się. Z tarasu przed domem rozchodziła się muzyka i jak Roy mógł dostrzec, była grana na żywo przez grupkę wesołych latynosów, popijających sobie od czasu do czasu piwem swe wyschnięte od śpiewu gardła.

Elizabeth uśmiechnęła się słysząc rytmu jakiejś bardziej melodyjnej salsy. - Rooooy... - spojrzała się na niego z uśmiechem przerywając na trochę próbę przedstawienia mu wszystkich. Przyjdzie jeszcze na to pora. Wychwytując wzrok chłopaka kiwnęła sugestywnie na altanę, gdzie kilka par wirowało w obrotach. Nim jednak doczekała się jego odpowiedzi, dotarł do nich Monique witając ich serdecznie - Cześć Elli. Cudnie wyglądasz... - rzuciła do Elizabeth ściskając ją i na moment zmuszając do puszczenia ręki Roya, by okręcić wokół dziewczyną dla lepszego przyjrzenia się jej kusej sukience. Jej wzrok chyba mówił wszystko. Po tym przywitała się też z Royem. Nie mniej serdecznie, acz nieco bardziej spokojnie poklepując chłopaka po plecach, gdy go uściskała. - Fantastycznie, że jesteście. Parkiet, stoły, muzyka, procenty... Z resztą sobie sami poradzicie, bo muszę lecieć do następnych. - rzuciła pokazując im co jest gdzie i po chwili umknęła witać się z kolejnymi gośćmi.

Lizz znów spojrzała na Roya kiwając w stronę parkietu. - Roooy... - mruknęła jeszcze raz zachęcając chłopaka by z nią zatańczył.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:31, 12 Lip 2010    Temat postu:

- Lizz... Nie czepiaj się człowieka. Nie będę go pomijać. - powiedział gdy przywitał się z Sebą nie inaczej jak żółwikiem - Dobrze wygląda. - powiedział obrzucając kolesia wzrokiem, uśmiechając się do niego i zastanawiając się w duchu co miało znaczyć to 'wciąż razem', ale jakoś nie miał serca się czepiać. Puścił to mimo uszu zastanawiając się ile osobników męskich, czy też jak po chwili się okazało damskich jeszcze mu zazdrości. Przywitał się z każdym po kolei czując się jak gejsza, która każdemu musi okazać szacunek i pochylić się usłużnie. Nawet nie starał się ich zapamiętać - Jak nie znasz, to dobrze. Zwalniasz mnie z potrzeby zapamiętania kolejnego tuzina imion. - mruknął trącając Elizabeth ramieniem. Jednak już po chwili, kiedy wampirzyca się przywitała Roy również musiał to zrobić. Jego wzrok lustrujący ogród trafił na stoły. I pożałował, że jest na diecie, bez względu którą dietę teraz miał na myśli. Przeskakując po oświetlonych kolorowo drzewach trafił też na zespół i okazało się że to jednak jest mały koncert. Spojrzał na Elizabeth odrywając swój wzrok od kota przycupniętego w samym kącie działki - Słucham? - poznał i rozgryzł właściwie jej proszący ton, ale nim cokolwiek zdążył odpowiedzieć zjawiła się odpowiedzialna za całą imprezę - Witaj Monique. Dziękujemy... - jak ta liczba mnoga dumnie brzmiała - Za zaproszenie nas... Zapowiada się fajna zabawa. - objął wampirzycę ramieniem z szerokim uśmiechem wymalowanym na bladej twarzy. Zerkając za odchodząca Monique mruknął na ucho Elizabeth - Na prawdę będę zazdrosny. I to jeszcze o kobietę. Powinienem ci przypiąć jaką karteczkę, albo co... Tak patrzeć na ciebie to mogę ja. - powiedział egoistycznie, kierując swe kroki, dla uciechy Elizabeth ku altance.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:05, 13 Lip 2010    Temat postu:

Dziewczyna wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu słysząc jego słowa. - Zazdrosny? O Monique? - zaśmiała się łapiąc go gdzieś w okolicy pasa i powoli zmierzając w stronę parkietu. Przedarcie się tam wcale nie było proste. Musieli po drodze przywitać się jeszcze z całą serią kolejno mijanych osób i dopiero pod daszkiem altanki znaleźli chwilę spokoju dla siebie.

- I jaką byś mi treść na tej karteczce wypisał? - zapytała się zaczepnym tonem stając naprzeciw Roya i powoli dostosowując swój rytm i kroki do melodii, która właśnie była grana przez zespół.

- Nie masz powodu być zazdrosny. - rzuciła w chwili, gdy po kolejnym obrocie znalazła się w jego ramionach - Jestem tylko Twoja. - mruknęła z uśmiechem. Szybsza melodia zmieniła się w nieco wolniejszą meksykańską lub kubańską balladę. Elizabeth wykorzystując chwilę objęła chłopaka wokół szyi pozwalając sobie przytrzymać go na parkiecie przez jeszcze jeden utwór. - I nikt więcej nie może sobie do mnie uzurpować jakichkolwiek praw. - kontynuowała poruszając się płynnym ruchem w rytm ckliwej piosenki śpiewanej przez zespół - A to, ze się popatrzą... - wzruszyła ramionami dodając obojętnie. Pochyliła się jednak nad nim i dla pocieszenia musnęła ustami jego wargi. - Mój Ty zazdrośniku jeden... - stwierdziła wtulając się w jego ramiona i pozwalając mu się poprowadzić w tańcu.

Melodia znów się zmieniła na nieco szybszą. Dziewczyna spojrzała się na Roya z uśmiechem. - Chodź, poudajemy chociaż, że coś pijemy. - mruknęła zachęcająco rozluźniając swoje objęcia, by mogli podejść do stołów z których jeden w całości zastawiony był dzbanami z jakimś ponczem, puszkami piwa czy innymi butelkowanymi napojami. Ledwie tam dotarli i Elizabeth zdążyła wybrać na co powinna mieć ochotę do picia, pojawiła się koło nich Katie.

- No cześć Wam robaczki. - rzuciła radosnym tonem. Dziewczyna obróciła się od stołu, by spojrzeć w jej stronę - Jak się bawicie? - zapytała rzucając spojrzeniem to na jedno, to na drugie - Dobrze. Całkiem nieźle. - odpowiedziała koleżance oddając uśmiech za uśmiech - A Ty? - rzuciła się rewanżując - Całkiem też w porządku, chociaż mój partner na dzisiaj wieczór jeszcze nie zdążył przyjechać. Jak zwykle się spóźnia. A Poul zajęty przy grillu, to z nim nie pogadasz... - mruknęła okazując swoje niezadowolenie.

Eliza chciała coś odpowiedzieć na te słowa, ale Katie kontynuowała. - Będziesz miała coś przeciwko, jeśli Ci Roya porwę do tańca? - zapytała z nadzieją w głosie spoglądając z miłym uśmiechem na chłopaka. Dziewczyna unosząc pytająco brwi spojrzała się na Roya. - Jeśli będzie miał ochotę... - rzuciła unosząc rękę i z przeczącym pokręceniem głowy wskazała, ze z jej strony drogę mają wolną. Otworzyła sobie puszkę z coca-colą, udając po chwili, że upija łyka. - Roy? - Katie wlepiła w niego spojrzenie czekając na jego zgodę bądź odmowę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:35, 13 Lip 2010    Temat postu:

- Dobrze słyszysz. Zazdrosny o Monique. - przyznał z miną która wyrażała niezadowolenie, ale z samego siebie. Rozchmurzył się dopiero przy kolejnym rzucie najnowszych znajomych, na których wypadało zrobić dobre wrażenie, a nie odgrywać skończonego niezadowolonego mruka. Trafili na altankę i znaleźli dla siebie kawałek miejsca - Nie wiem jeszcze, coś co by mówiło o tym że jesteś zajęta. - stwierdzenie że jest 'czyjaś' zabrzmiałoby zbyt prostacko według Roy'a. Z Lizzy tańczyło się o wiele przyjemniej niż z cioteczkami. Tempo było inne, melodia i kobieta w jego ramionach również - Ja wiem... - powiedział uśmiechając się lekko - Ale to jej nieposkromione spojrzenie... - wywrócił lekko oczami - Poza tym daje słowo... - mruknął jej do ucha - Że gdyby we mnie wlepiano takie samo wygłodniałe spojrzenie... - z tym 'wygłodniałym' może i trochę przesadził, ale na pewno nie było ono neutralne - To też byś zapragnęła mnie obkleić jakąś kartką, tak dla świętego spokoju. I zadowolenia. - powiedział kończąc na tym temat. Praw faktycznie uzurpować nie można sobie było żadnych. W dość powolnym, leniwym wręcz tańcu doskonale było widać kto jest czyj, i co wiąże Roy'a i Elizabeth, choć aktualnie żadne z nich chyba się nad tym nie zastanawiało. Kiedy skończyli pokłonił se zabawnie i cmoknął dłoń wampirzycy dziękując za taniec - Pójdę kiedyś na warsztaty z aktorstwa. Będę udawał lepiej... - mruknął kierując się wraz z Lizzy do wszelakich napojów mających za zadanie ugasić pragnienie - Hej Katie. - powiedział uśmiechając się do dziewczyny. Słysząc rozmowę jaka się wywiązała odwrócił się od dziewczyn zastanawiając się czy logicznym jest udawanie wypicia piwa. Z kilku powodów jednak odrzucił ten pomysł i wyciągnął dłoń po, jak mu się zdawało po zapachu, sok jabłkowy. Słysząc swoje imię spojrzał na wampirzycę i Katie - Przepraszam, nie słuchałem was. O co chodzi? - kiedy Katie ponowiła swoją prośbę czy tez propozycję Roy odsunął pustą jeszcze szklankę od siebie - Eee... Jasne. Tylko nie odpowiadam za twoje stopy. - mruknął śmiejąc się cicho. Katie chyba nie bardzo to przeszkadzało, widać należała do tych które nie lubiły podpierać ścian i brały co tylko było. Modląc się w duchu by nie trwało to długo i by jego jedynym zajęciem nie było obracanie kolejnych dziewczyn na parkiecie, przybierając dobrą minę do złej gry powlekł się z Katie pod znajomą mu już altankę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:44, 13 Lip 2010    Temat postu:

Uśmiechnęła się słysząc potwierdzenie, że Roy jest zazdrosny przez kobietę. Cała ta sytuacja była w sumie dość zabawna, bo Lizz kompletnie nie interesowała się przedstawicielkami swojej płci a wręcz przeciwnie, Roy był doskonałym przykładem tego, że preferowała płeć przeciwną. Jednak widząc minę chłopaka zmarszczyła nos i zrobiła z ust dziubek żałując go z powodu tych męk, które musiał przechodzić z powodu taksującego ją wzroku Monique. - Ale ja już mam to 'coś'. - powiedziała wesołym głosem pokazując chłopakowi wciąż noszoną na palcu nakrętkę od śrubki. Wyglądała nieco topornie i mało finezyjnie ale jako jedyny element biżuterii na jej dłoniach dość wyraźnie rzucała się w oczy. Czując jego oddech tuż przy swoim uchu, gdy tak pochylił się nad nią, by pomarudzić jeszcze troszkę na temat zazdrości, zaśmiała się lekko. - Wygłodniałe? - zapytała próbując sobie przywołać z pamięci minę dziewczyny, by stwierdzić czy rzeczywiście za takie mogło być uznane. Przy dużej dozie humoru i lekkim naciąganiu faktów faktycznie mogło być w tym coś na rzeczy. Jednak dziewczyna nie była zainteresowana swoją znajomą i to pewnie o wiele bardziej było chyba zauważalne.

- Oj, to na pewno. - przytaknęła kiedy jej towarzysz stwierdził, że w podobnej sytuacji pewnie też by chciała go jakoś oznaczyć. - Nie zniosłabym myśli, że jakaś franca wlepia w Ciebie niestosowne spojrzenie. - zaśmiała się z własnych słów, bo brzmiały co najmniej śmiesznie dla niej - Wydrapałabym oczy czy co tam się robi w takich wypadkach. A już facet, to w ogóle. - dodała - No chyba, że jakiś przystojny facet, to wtedy może i ja bym się z nim zaprzyjaźniła... - mruknęła próbując wkręcić Roya w swój żart na ten temat. Nikim innym się przecież nie interesowała jak tylko nim. Ale pośmiać się z możliwości zawsze było dozwolone. - Ooo! No patrz, Pam już się na Ciebie patrzy... - rzuciła wskazując bardzo lekkim skinieniem głowy w stronę dziewczyny stojącej niedaleko altanki i przyglądającej się ich tańcu. - To co? Idę drapać? - zażartowała uśmiechając się przy tym lekko. Jednak kiedy ich usta się zetknęły nie chciała nigdzie od niego odchodzić a i potrzeby jako takiej już nie było, bo owa wpatrująca się w nich Pam zniknęła z zasięgu wzroku tak szybko, jak się pojawiła.

Podziękował jej za taniec z zabawnym dygnięciem. Rozbawiona tym Elizabeth z trudem powstrzymała się od głośniejszego śmiechu. Stojąc już przy stołach i udając popijanie z puszki napoju, obserwowała po chwili oddalającego się od niej Roya, ciągniętego przez Katie ponownie na parkiet. Oparła się o brzeg stołu śledząc ich kroki w zamyśleniu, uśmiechając się przy tym do siebie pod nosem, że to chyba teraz powinna mu nakleić jakąś karteczkę z serii "Moje, nie rusz". Jednak była na tyle tolerancyjna, że tak na prawdę nie widziała w osobie swojej koleżanki zagrożenia. Wręcz przeciwnie, mogłaby nawet stwierdzić, że gdyby miało by być chłopakowi z dziewczyną lepiej niż z nią, to powinna się tylko cieszyć. Odgoniła jednak dość szybko te myśli od siebie czując gdzieś w swojej głowie nieprzyjemne uczucie ukłucia. Taaak... No więc byłaby zdolna do zazdrości. Ale dla jego dobra potrafiłaby się jej wyzbyć.

Zamyśloną Elizabeth odnalazł po chwili Sebastien. Namówił ją po chwili do tego, by i ona dała się wyciągnąć na parkiet skoro jej partner właśnie wirował w obrotach z Katie. W sumie miał rację. Nie będzie przecież z nudów podpierać brzegów stołu. Odstawiła otwartą puszkę napoju na blat za sobą i powędrowała do altanki, gdzie z każdą chwilą coraz ciaśniej się robiło wraz z przybywającymi na imprezę ludźmi. Nawet się nie obejrzała kiedy a już ileś utworów przetańczyła, co jakiś czas tylko tęsknym wzrokiem powracając do Roya, któremu też nie za bardzo odpuszczano i nie pozwalano samemu zbyt długo podpierać płotów ogrodu. Dziewczyna niemal przechodząc 'z rąk do rąk' obtańczyła sporą część męskiego grona. Sebastien, Nicolas a nawet i Poul, któremu udało się na pewien czas oderwać od grillowania nie omieszkali wyciągnąć ją na parkiet. Dopiero po kolejnej piosence, stęskniona już za Royem dziewczyna postawiła się kolejnemu chętnemu do tańca z nią towarzyszowi odmawiając. Wypatrując z tłumu ludzi swojego chłopaka, tym razem tańczącego z Victorią, podeszła z uśmiechem do pary i bez kozery wtrącając się dziewczynie w paradę rzuciła - Odbijany. - zgarniając go dla siebie. Akurat znów natrafili na jakiś wolniejszy kawałek, dzięki czemu dawało się ze sobą chociaż chwilę porozmawiać. Obejmując go za szyję spojrzała się na jego twarz z utęsknieniem. - Jak się bawisz? - zapytała palcami przemykając po skórze jego karku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:28, 13 Lip 2010    Temat postu:

Skazano go na cierpienia. Roy osobiście do Katie nic nie miał prócz tego że nazwała go 'robaczkiem', gdy witała się z nim i z Lizz. Każdy miał jakieś awersje. Zabawiając się z dziewczyną rozmową, zatańczyli ze sobą a Roy nasłuchał się komplementów. Dobrze tańczył, według Katie nawet bardzo przyzwoicie. On sam nie był takiego zdania i ciągle jego uważał by jej nie nadepnąć, nie potracić kogoś czy wręcz nie sprawić małej masakry wśród tańczących pod altanką. Gdzieś mignęła mu fryzura Elizabeth i chore uczucie tego że ostawił ja samą pod stołem zniknęło. Katie puściła go kiedy w końcu zjawił się jej chłopach czy tez znajomy, któremu zwyczajem wszystkich tutaj musiała zaraz przedstawić. Roy wsuwając dłonie do kieszeni, pragnąc wyglądać na zmęczonego i potrzebującego chwili spokoju został ujęty pod ramie i okręcony w kółko. Kiedy już pierwsze wrażenie szoku tak bezpardonowym potraktowaniem minęło zobaczył przed sobą, kobietę która jeśli się nie pomylił miała na imię Sarah. Elizabeth przedstawiła mu ją na początku - A gdzie masz Elzę? - zapytała przyglądając mu się z dołu i przebierając zabawnie nogami jak mała dziewczynka. Wampir spojrzał w stronę altanki wyciągając szyję i powiedział wskazując krótko palcem - Tam, tańczy z Sebą... - został znów ujęty pod ramie i pociągnięty w tamtą stronę - Chodź, nie będziemy się nudzić czekając za naszymi połówkami. - nie odważył się zaprotestować. Sarah tańczyła tak żywiołowo, że miał trudności by za nią nadążyć i mógł rzec że zsapał się solidnie. Później była Victoria, blondynka, trochę wyniosła i sztywna dla otoczenia. Poczuł ulgę nie musząc z nią zbyt wiele konwersować, choć każda jego partnerka odchodziła spłakana ze śmiechu tutaj nie musiał się starać o rozbawienie kobiety. Największą ulgę poczuł kiedy ktoś trącił go w ramię i zobaczył jedyną w swoim rodzaju Lizzy. Podziękował Victori i ujął w pasie Elizabeth pragnąc nie oddawać jej już nikomu - Jak? To harpie.... - oświadczył cicho patrząc na poszczególne pary ukradkiem - A ja tutaj chyba muszę być... Rzucony na pożarcie każdej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:11, 13 Lip 2010    Temat postu:

A tam od razu cierpienia. Wcale nie było tak źle. Poza tym nawet się nie bronił, kiedy Katie poprosiła go do tańca. Nie mógł więc narzekać, że jest aż tak dla niego koszmarnie. I tańczył na prawdę przyzwoicie. Dlatego też nie było dziwnym, że po pierwszej partnerce, która testowo go wypróbowała na parkiecie i nie została przez niego stratowana ani też połamana, pojawiły się następne. W zasadzie, to gdyby tylko chciał, to mógłby przetańczyć całą noc co i rusz zmieniając towarzyszki w tańcu. Poruszał się całkiem płynnie i zgrabnie jak na mężczyznę więc nie było dziwnym, że miał takie wzięcie. Poza tym jego urok osobisty potrafił nie tylko Elizabeth urzec. Nawet o dziwo i sama Monique chciała go porwać w podrygi gdyby nie to, że sprzątnęła go jej sprzed nosa Sarah.

Zadowolona z udanego odbicia swojego partnera, Elizabeth z przyjemnością znów znalazla się w jego ramionach. - Harpie? - zdziwiła się lekko sama spoglądając się dyskretnie po otaczających ją ludziach. Wcale nie wyglądali na aż tak bardzo napastliwych. - Skrzydeł tu ani pazurów nie widzę... Skrzeków też nie słychać. - mruknęła uśmiechnięta patrząc się teraz wprost w niego. Objęła go nieco mocniej za szyję czując jego dłonie wokół swojej talii. - Chcesz mi powiedzieć, że Cię wyratowałam od nieszczęścia? - zapytała wesoło. Jednak po chwili niezbyt przyjemnie się poczuła. Nie bylo to jeszcze nic silnego ani poważnego, ale to uczucie niepokoju w sobie zbyt dobrze znała i nazbyt dokładnie rozpoznawała. Nie chcąc pokazywać Royowi, że coś jest nie w porządku położyła głowę na jego ramieniu skierowaną w stronę jego szyi, by móc czuć tak blisko siebie jego zapach.

Przetańczyli jeszcze ze dwa utwory. Raz nawet dziewczyna musiała się usilnie bronić przed odbiciem jej partnera, ale na szczęście udało jej się grzecznie i w miarę zwięźle wyjaśnić Olivii, że niestety ale tym razem nie da sobie wyszarpnąć towarzysza z uścisku i może innym razem. W końcu Elizabeth stwierdziła, że znów przydało by się przyatakować stół zastawiony tyloma pysznościami. Nim jednak udało im się przecisnąć między tańczącymi już nie tylko pod altanką jak i wokół niej ludźmi i dotarli do obłożonych smakowitościami stołów, zjawił się przy nich Poul, przynosząc dla nich ze sobą papierowe talerzyki z kiełbasą z grilla. - Pomyślałem, ze pewnie jesteście głodni, bo z parkietu to ani jedno ani drugie nie schodziło z Was nawet na chwilę. - rzucił wyszczerzając się w uśmiechu. - Dzięki. - odpowiedziała dziewczyna, rozglądając się właśnie za kawałkiem ciasta. W sumie nie mogła wybrać co łatwiej jej się będzie udawało jeść. Z powodu coraz silniejszego uczucia wywracania się jej żołądka do góry nogami ciężko się było skupić na podjęciu decyzji czy deser czy kiełbasa z grilla. Nałożyła sobie w końcu na osobną tackę ciasta, które rozgrzebała łyżeczką, zostawiając je sobie pod ręką do chwili aż zadecyduje. Do Poula dotarła Katie ze swoim kolegą. W sumie w ciągu kilku chwil wokół nich był już mały tłumek. Seba i Niki też dołączyli nawiązując niezbyt zobowiązującą dyskusję miedzy nimi. Dziewczyna objęła Roya z pasie, chcąc mieć go blisko przy sobie na wypadek gdyby znów chcieli jej go odbić. Przysłuchiwała się komentarzom na temat organizacji imprezy, jedzenia, muzyki i tego kto się w ogóle zjawił, wpatrując się przez cały czas w policzek chłopaka. Czuła się coraz gorzej. Coś podjeżdżało jej pod samo gardło ze strachu, paraliżując zapewne ośrodek mowy, bo przestała się już całkiem odzywać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:00, 13 Lip 2010    Temat postu:

A co miał zrobić? Nie wypadało odmówić. Poza tym to była znajoma Lizzy i na niej, jak i na reszcie jej przyjaciół chciał wywrzeć dobre wrażenie, by nie trzeba się było za niego przypadkiem wstydzić. Roy pokiwał szybko głową wskazując nieznacznym ruchem brudy na Sarah - Ta... Chciała mnie prawie że przewrócić kiedy szedłem do stołu. Siłą zaciągnęła do tańca. Tamta blondynka... - przyciszył głos bo Victoria kręciła się niedaleko nich z mężczyzną którego wampir jeszcze o dziwo nie poznał - To reprezentowała chyba gatunek cierpiących w ciszy. Cudem dowiedziałem się jak ma na imię... - lubił mówić i rozmawiać, ale druga strona musiała mu się odwdzięczać tym samym - Bo jak ty na nie patrzysz to pazurów nie ma, nie skrzeczą, ani skrzydłami nie machają. Ale są. I to się liczy. Tak! - szepnął tryumfalnie uśmiechając się szerzej do Elizabeth - Uratowałaś mnie od rozszarpania i wyplucia. Masz miłe koleżanki, serio nic do nich nie mam, ale i tak wolę ciebie. - mruknął obracając wampirzycę w lekkim piruecie. Śmieszyły go trochę próby wywłaszczenia go sobie do tańca, ale rosła w nim duma kiedy patrzył na broniącą go Lizzy, samemu czując ulgę bo nie był zmuszony odmawiać kolejnym kobietą. Chwila odpoczynku i nieśmiertelnym się przydawała, więc para wampirów udała się w kierunku stołów - Hej... - zapytał Lizz kiedy zobaczył spieszącego ku nim Paula. To na co wpadł było dość niedorzeczne, ale gdyby chwilę się nad tym zastanowić miał prawo tak pomyśleć, było tutaj całe kolo baletowe i brakowało tylko jednej osoby - A Beani będzie? - w zasadzie dwóch - Albo ten od Elyzabeth? - Roy wysłuchał mężczyzny dając pierwszeństwo wyboru dziewczynie u jego boku. Podziękował również, tłumacząc że może później, ale teraz z chęcią się czegoś napije bo zdechnie z pragnienia. Przywłaszczył sobie kubek z sokiem i wrzucił do niego skręconą spiralnie u góry słomkę by mieć się czym pobawić w razie czego. Trzymając szklaneczkę w dłoni prawej słuchał tego o czym dyskutowano, wtrącając się przy okazji i chwaląc organizacja. Ogólnie mu się podobało. Gdyby był człowiekiem, czuł by się jeszcze bardziej rozluźniony, ale teraz z lekka odhumanizowany, wśród ciepłych ciał ludzkich i jednego kociego serca pałętającego się po ogrodzie nie było tak jak kiedyś - Lizzy...? - mruknął do niej półgębkiem spoglądając na wampirzycę pytająco.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:39, 13 Lip 2010    Temat postu:

Starał się chłopak, co Elizabeth doceniała. Była zadowolona, że tak łatwo i lekko Roy wsiąkł w jej towarzystwo. Chyba musieli go polubić, bo jakoś nigdzie nie dojrzała żadnej skwaszonej miny. Wręcz przeciwnie, lgnęli teraz do nich jak muchy do lepu. W sumie możliwym było, że nie będąc już ludźmi, sprawiali wrażenie o wiele milszych dla oka. Jednak chyba nie tylko wygląd robił swoje, bo i co do charakteru nikt nie zdążył się przyczepić. Tym bardziej to było teraz dla dziewczyny widoczne u jej towarzysza. Z każdą chwilą zdobywał niczym za pstryknięciem palcami kolejne sympatie. Nie była o nie zazdrosna. No, może troszkę. Jednak nie był to dla niej żaden powód do jakichkolwiek żali czy dąsów a do dumy i miłego uczucia połechtania, że 'to ona go wypatrzyła', jeśli to tak nazwać można było.

Kąciki jej ust wygięły się w ładny łuk, gdy chłopak zaczął jej relacjonować swoje znajomości. - Owszem, Sarah jest czasami koszmarnie uparta. - przytaknęła cicho, nie chcąc by ktokolwiek słyszał ich rozmowę. - A Vic... Odkąd chłopak ją zostawił z dzieckiem na karku, jest strasznie zamknięta w sobie. - dodała słuchając dalszych opowieści podczas tańca.

- Beani? - zapytała zdziwiona nieco Katie - Coś Ty! Jej to by chyba nikt nie zaprosił prócz Eliz a i tak pewnie wtedy by się nie pojawiła. - zaczęła odpowiadać na jego pytanie, jednak Nicolas wszedł jej zaraz w słowo - Ale Drago będzie. On jest zdecydowanie bardziej od niej rozrywkowy. - wyjaśnił chłopak sięgając po puszkę piwa ze stołu. Zaraz też się Sebastien dołączył i tamten musiał i jemu podać puszkę. Nagle włączyła się także w rozmowę i Victoria o dziwo. - Od tej pluskwy to każdy byłby bardziej rozrywkowy. - stwierdziła zabierając Sebie z rąk piwo i otwierając je sobie.

Chłopak próbował się jakoś obronić, ale na nic się zdały jego jęki i smęty. Rzucił na moment wzrokiem na Roya i sięgając po kolejną puszkę, mając nadzieję, że tą już uda mu się wypić, powiedział - Widzisz co ja się mam z tymi wszystkimi, rozwydrzonymi babami? Widzisz?[/i] - zapytał retorycznie, ale zaraz Poul roześmiał się głośno nabijając się z kolegi - I właśnie dlatego żadna z nich nie jest Tobą zainteresowana! Nawet Eliz Ci zwiała sprzed nosa... - parsknął śmiechem - Z całym szacunkiem dla Ciebie Roy. - dodał jeszcze próbując opanować się na moment. Jednak po chwili znów się śmiał a w ślad za nim poszła i reszta towarzystwa zagłuszając dość znacznie słowa kierowane przez Roya do Elizy.

Ta jednak bez problemu usłyszała jego głos pośród innych. - Eee? - wyrwała się niczym ze swych myśli - Sorry, zamyśliłam się. - powiedziała potrząsając lekko głową jakby faktycznie z owego zamyślenia się starała otrząsnąć. Towarzystwo zgromadzone wokół nich śmiało się a znajdując sobie temat związków wśród siebie zaczęło wymieniać się spostrzeżeniami obgadując zapewne nieobecnych bądź też tych, co nie za bardzo mieli siłę przebicia, by się bronić. Korzystając z chwili, że nikt na nich nie patrzył, dziewczyna sprzedała ćwiartkę kiełbasy przemykającemu między ich nogami kotu. - Oni nie są normalni, nie? - rzuciła prostując się ponownie i obejmując znów chłopaka w pasie. Starała się ze wszystkich sił zachowywać normalnie pomimo tego, że sam zapach tej kiełbasy w połączeniu z tym, co się zaczęło w niej dziać powodował w niej uczucie zbliżającego się wielkimi krokami odruchu wymiotnego. ON znów się gdzieś czaił i była pewna, że zaatakuje. Ją zaatakuje sycąc się jej strachem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:08, 13 Lip 2010    Temat postu:

- A szkoda. - odparł Roy zadziwiając tym pewnie Elizabeth - Bo zawsze byłem ciekaw jaka jest na takim w miarę neutralnym gruncie. Sami wiecie... - spojrzał na wszystkich po kolei - Tańczycie jak wam każe na próbach. A tutaj, w takiej luźniejszej scenerii... Szkoda. - pokiwał głową wsadzając słomkę do ust. Przygryzł ją jedynie trochę. Kiedy dowiedział ze że przybędzie mężczyzna z rosyjskim akcentem wyobraził sobie jego tańczącego jakiś narodowy taniec i rozkaszlał się by ukryć wybuch śmiechu, co skutecznie zostało usprawiedliwione zachłyśnięciem się sokiem - Fajnie. - mruknął wpatrując się z ziemię pod stopami, pragnąć przywołać swoje usta do porządku - Ej... Macie fajną nauczycielkę. - powiedział szczerząc się do blondynki - I... - kobiety i rozmowa o mentorach baletu została dla Roy'a zepchnięta na dalszy tor, bo zajął się Sebkiem i Nickiem - Nie narzekaaajcie. - powiedział machając lekko dłonią - Z kobietami fajnie jest. Zawsze inaczej. Poza tym Seba powiem ci w zaufaniu... - już mu miał coś powiedzieć kiedy dostał strzała w tył głowy - Auuu! Widzisz! Co ja mam z tą kobietą. - Elizabeth nie pozwoliła mu poutyskiwać w zaufaniu jak to bardzo źle z kobietami bywa - Ratuję ci skórę chłopie. - jęknął rozcierając sobie tył głowy i zerkając na nią z niemrawym uśmieszkiem. Uśmieszek był nie mrawy, bo nie wyglądała najlepiej, a już na pewno nie miała w zwyczaju się zawieszać wśród znajomych - No coś ty... Są w porządku. Każdy lubi w żartach ponarzekać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:34, 13 Lip 2010    Temat postu:

Uniosła lekko brwi faktycznie zdziwiona komentarzem Roya. Co jak co, ale nie spodziewała się tego, że Beani mogłaby w końcu przypaść mu do gustu. Wreszcie nie tak dawno temu potrafił na niej wieszać psy za te jej zdystansowane podejście. Najwidoczniej się coś zmieniło i jednak mile się zaskoczyła tą odmianą.

Elizabeth była trochę nieobecna. Ściskało ją w żołądku a pod czaszką miała wrażenie jakby ją ktoś uderzał młotem udarowym. Strach zabierał jej oddech, którego na szczęście nie potrzebowała, ale dziewczyna ze wszystkich sił starała się nie dać po sobie nic poznać. Wyrwały ją trochę ze skupienia słowa jej stowarzysza na temat mówienia czegoś w sekrecie na co faktycznie zareagowała palnięciem go w tył głowy, by sobie darował zdradzanie tajemnic w tym towarzystwie. Tutaj i tak niewiele dawało się przemilczeć. Jeszcze tego im było trzeba, by zaczęto o nich rozmawiać.

- Nie narzekaj, nie narzekaj. - mruknęła siląc się na uśmiech - Ostatnio mówiłeś co innego. - dodała próbując zażartować. Otaczające ich dziewczęta zebrały się w jedną grupkę rozpoczynając zawziętą dyskusję na temat swojego nauczyciela tańca. Zaczęło się od ogólnie jego osoby, lecz po chwili zeszło się na temat obcisłych gdzieniegdzie spodni i dziwnych ruchów podczas tańca i tego jego śmiesznego akcentu. Elizabeth została przy Royu słuchając rozmów mężczyzn, które to okazały się równie zbieżne, bo traktowały o kobietach. Każdy miał coś od siebie do powiedzenia i żaden nie omieszkał sobie poutyskiwać na swą niedolę.

Przytulona do chłopaka z każdą chwilą czuła się coraz gorzej. Zaczęła czuć jak jej mięśnie brzucha zaczynają się samoistnie napinać a dłonie drżeć z coraz trudniej skrywanego przerażenia. Jej oprawca, jej stwórca musiał być gdzieś blisko. Czaił się jak zwykle nie pozwalając się dojrzeć. I pastwił się nad nią doskonale wiedząc, że dziewczyna go czuje. Wiedziała o tym dobrze. Ta fascynacja spowodowana jej wrażliwością i obłęd, który go zaślepiał w poszukiwaniu upojenia się strachem bawił go. A Lizzy coraz intensywniej czuła to skupienie się na niej i chorą, doprowadzającą do obłędu grę.

W pewnej chwili nie wytrzymała i wciskając chłopakowi papierowy talerzyk z resztką kiełbasy, zasłaniając usta z trudem przeprosiła wszystkich i pomknęła do łazienki, chcąc zwymiotować. Wśród towarzystwa zapadła cisza pełna konsternacji i zastanowienia. - A tej co się stało? - nadchodzący do nich głos Monique wybił wszystkich z zamyślenia i spowodował, że każdy utkwił na moment wzrok w Royu, jakby ten miał skądś znać powód zachowania Elizabeth i mógł zaraz im wytłumaczyć to jakoś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:56, 13 Lip 2010    Temat postu:

- Każdy mówi co innego - wtrącił Poul mrugając do Elizabeth porozumiewawczo co zapewne miało służyć pognębieniu Roy'a. Wampir skwitował to bladym uśmieszkiem i krótkim komentarzem - Nie każdy jest taki jak ty. - uśmiechnął się do mężczyzny wzruszając ramionami nic sobie z niego nie robiąc. Roy kiedy Lizzy stała przy nim zaczął odczuwać jak jej mięśnie coraz bardziej się napinają. Po przeanalizowaniu wszystkiego uznał ze nie ma powodu do nerwów. Wszyscy prócz chwilowej uszczypliwości Poula byli mili, zajęci sobą i jednocześnie ogółem. Aktualnie maglowany temat o Petrovie mało interesował Roy'a bo nie miał on już związku z Lizzy. Zachwiał się kiedy tak nagle wepchnęła mu swój talerzyk w dłoń o mało co nie oblewając sokiem Sarah. Odwrócił gwałtownie głowę patrząc na wpadającą do domu wampirzycę. Wampir popatrzył na kiełbaskę która podpowiedziała mu co ma odpowiedzieć. Odchrząknął i uniósł wzrok na zgromadzone wokół niego towarzystwo - Za tłusta... Kiełbasa była trochę za tłusta pewnie a Lizzy ma od jakiegoś czasu problemy z żołądkiem. Po prostu za ciężkie jej szkodzi i tyle. - pokiwał głową jakby samemu utwierdzając się w tym co powiedział. Pociągnął nosem i spojrzał na mężczyzn odpowiadających za grilla - Nie czujecie jak coś wam się przypala? - albo zaraz przypali, jedno z dwojga. Poul i Nikolas popatrzyli na siebie i śmignęli w tamtą stronę a Roy dokarmił znów kota, który już raz nagrodzony chciał więcej i dostał resztę kiełbasy Elizabeth. Zastanowiły go spojrzenia, które posłała mu kobieca część grona tutaj zebranego, ale zajął się rozmową z Sebkiem, bo on jako jedyny z jemu znajomych został na miejscu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:56, 13 Lip 2010    Temat postu:

Elizabeth zniknęła z oczu wszystkich odprowadzona niektórymi spojrzeniami aż po same drzwi wejściowe z ogrodu do domu. Wyjaśnienie chłopaka chyba wystarczyło. A przynajmniej większości osób. Monique zaczęła się co prawda zamartwiać, że ta kiełbasa nie mogła być aż tak tłusta, by dziewczynę ruszyło, na co Katie musiała zareagować pocieszaniem jej.

Pozostały przy Royu Sebastien wzruszył ramionami stwierdzając, że ot, - Bywa przecież. - doskonale znając Elizę na tyle, by wiedzieć, że rzeczywiście mogło w tym być coś na rzeczy. Victoria jednak nie wytrzymała i dodała od siebie swoje trzy grosze, które wszyscy przyjęli z niejaką konsternacją. - A może ona jest po prostu w ciąży? - zapytała skupiając na sobie wzrok chłopaków, którzy moment później na skutek słów Roya czmychnęli w stronę grilla przeklinając niejakiego Joe'ya za to, że nawet smażących się mięsiw na węglu nie umie dopilnować.

Nie przejęta niczym Victoria kontynuowała swoje gdybanie. - No ja też tak miałam jak byłam w ciąży. Różne zapachy i takie tam... Były strasznie drażniące. A poza tym Eliz chyba przed tą kiełbasą jadła tort, nieprawdaż? Kogo by po tym nie ruszyło... - mruknęła jeszcze. Odpowiedział jej zaraz Seba. - No przestań! Powiedziałaby nam na pewno. Poza tym Roy chyba też... - rzucił stając jakoś w obronie przed taką opcją. Katie jednak nagle zbystrzała - No, Eliz raczej nie z tych, które nie myślą o tym, by się zabezpieczyć. - mruknęła a zawtórował jej zaraz bardzo cichy, kierowany tylko do niej głos Monique.

- Ej, ale oni musieli to przecież robić, nie? Pomyśl o niej. Kto by jej nie tknął? - zapytała jakby chcąc poroztrząsać temat życia intymnego dziewczyny. Jednak zaraz Katie jej odpowiedziała - Oj przestań gadać głupoty. Może rzeczywiście ją coś ruszyło. Każdy mógł się zatruć. Nawet i tą Twoją kiełbasą. - rzuciła a Roy chwilę później poczuł pokrzepiające poklepywanie po plecach Sebastiena. - Nie martw się, stary, baby tak czasem mają i tyle. Wróci i pewnie jak zwykle już nic jej nie będzie. Nie pierwszy i nie ostatni raz. - próbował go pocieszyć chłopak. Samej zainteresowanej wciąż jeszcze nie było. Najwyraźniej musiała się doprowadzić do pionu po tym, jak całe jej ciało ogarnął bezwład i panika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:17, 13 Lip 2010    Temat postu:

Roy spojrzał na Victorię ze zdziwieniem. To co już ona wymyśliła było kompletną abstrakcją, choć im dłużej blondynka maglowała ten temat tym bardziej zdziwienie ustępowało z twarzy wampira zastępowane czymś trudnym do określenia na pierwszy rzut oka. Otrząsnął się czując poklepywanie na plecach. Zaczął już się zastanawiać co też by 'chyba on', ale milczał dalej patrząc na Victorię - Nie, nie, nie... - zabrał w końcu głos wiedząc że jak teraz tego nie wytłumaczy to nigdy tego nie zrobi - Przestańcie spekulować. - odwrócił kota ogonem ucierając wszystkie ciekawskie nosy kobietą węszącym sensację - Wy zawsze dopatrujecie się najlepszego. - przecież ciąża nie była czymś 'najgorszym', zapewne zaskoczył kobiety które uważały że dla faceta stan błogosławiony to koniec świata - A ja wam mówię że pech chciał i tylko to... - wskazał dłonią gdzieś w głębię ogrodu - Co teraz zapewne ruszy twojego kota... - spojrzał na Monique, której uśmieszek powoli przygasł - Sprawiło że Lizz zrobiło się niedobrze. - zmierzył je wszystkie niezbyt miłym spojrzeniem chcąc wepchnąć im te kawałki nieszczęsnej kiełbasy prosto do gardeł. Miał prawo wiedzieć lepiej a przynajmniej chcieć by tak to wyglądało - Ech Seba daj spokój. Po pierwsze nie żadne baby... - choć jak na nie popatrzył to uznał że to całkiem trafne określenie - A po drugie... Stało się. Przejdzie jej i tyle. Chodź stąd... - on zabrał swój sok, a Sebek piwo. Poszli usiąść byle dalej od rozgadanych kwok. Roy chciał pomyśleć a jego towarzysz nie był aż tak wymagający by mu w tym przeszkodzić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:41, 13 Lip 2010    Temat postu:

Elizabeth rzeczywiście potrzebowała dłuższej chwili, by się postawić na nogi. Dopóki uczucie paraliżującego strachu jej nie minęło, nie była się w stanie zwlec z podłogi, oparta ręką o sedes, do którego z ledwością dopadła wbiegając do łazienki. Miała ochotę wyć z powodu swojej bezsilności i tego z jakim trudem musiała starać się znów doprowadzić do pionu. Gdyby tylko mogła ujrzeć swojego stwórcę, wyssałaby z niego wszystkie te paskudne emocje. Jedną po drugiej. Aż nic by w nim nie zostało. Aż stałby się warzywem kompletnie bez uczuć, bez pragnień, bez tych wszystkich obsesji na jej punkcie. I wreszcie dałby jej żyć. Normalnie żyć i nie bać się na każdym kroku, że jakakolwiek dobra chwila, która ją spotka, zaraz zostanie okupiona tym zatrważającym i obezwładniającym uczuciem bezsilności i czekania aż jej psychopatyczny oprawca nasyci się jej stanem dając jej spokój znów na jakiś czas.

On lubił, gdy Elizabeth tak bardzo się go bała. Upajał się do nieprzytomności jej strachem i dręczył ją, katował, kosztując z lubością jej rozpaczy i szaleństwa. Osunęła się już całkiem na podłogę starając się pozbierać wszystkie swoje rozedrgane myśli. Dzika fascynacja i żądza jej cierpienia powoli stawała się coraz mniej bolesna. Wpatrując się obojętnym spojrzeniem w białe kafelki na podłodze usilnie próbowała się poskładać znów w całość. Ciężko i powoli jej to szło.

Sebastien zgodził się z Royem odejść od dziewcząt, które najwyraźniej nie mogły tak lekko darować sobie tego tematu i jeszcze przez chwilę dyskutowały na temat czy Elizabeth może być w ciąży czy też nie. Kiedy jeszcze zabrakło im mężczyzn w najbliższym otoczeniu rozkręciły się już w swoich hipotezach na dobre, chociaż ostatecznie zeszło im się na gdybanie czy dziewczyna aby na pewno nie jest anorektyczką, bo była chuda, blada i do tego wiecznie na diecie.

Seba wypatrzył wolną huśtawkę na tyłach ogrodu. Usiedli po chwili na niej dość ospałym ruchem bujając się raz w tył raz w przód. Chłopak zrozumiał potrzebę Roya przemilczenia niektórych spraw i posiedzenia w ciszy przez jakąś dłuższą czy krótsza chwilę. Westchnął sobie tylko pod nosem dość mało inteligentnie - A no tak to... - siorbiąc powoli swoje piwo z puszki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:55, 13 Lip 2010    Temat postu:

Twarz wampira stężała kiedy słyszał za sobą jeszcze ciągłe komentarze na temat rzekomej ciąży. Im dalej od plotkar a bliżej do huśtawki tym bardziej jego myśli stawały się coraz bardziej zakręcone. Wetknął słomkę w usta i dał się wyprzedzić Sebastienowi by patrząc na jego plecy, ulać trochę ze szklanki. Roy dedukował co akurat w przypadku rzekomej ciąży szło mu dość opornie. Miał nikłe pojecie o terminach i czasie w którym występują pierwsze oznaki świadczące o tym że kobieta jest w ciąży, ale jednego był pewien. Nie on. Chyba że cudem, co nie było możliwe choć Aberforth pewnie by mu natarł uszu za niewiarę. Odrzucił to jednak chcąc wierzyć Elizabeth. W końcu ona kiedy czuła się zaniepokojona zapytała, co prawda przymuszana do tego przez wampira, czy nie jest już ojcem. Roy siadając na dechach huśtawki miał nadzieję na taki sam, szczery rewanż. Tak więc ciąży nie było, przynajmniej tak nie myślał. Było jednak coś innego, co musiało dość mocno niepokoić Lizzy. Roy sprowadził się się na ziemię i słysząc słowa Sebka pokręcił głową wiedząc że tak nie zaczyna się rozmowy. Przy odrobinie starania ze strony wampira wciągnął mężczyznę w dość intensywną dyskusję na temat meczy koszykówki i aktualnej sytuacji w lidze, bo jak się okazało to było coś o czym mogli wspólnie podebatować. I temat był neutralny. Daleki od kobiet i ich problemów żołądkowych.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:20, 13 Lip 2010    Temat postu:

Dziewczyna w końcu zebrała się w sobie na tyle, by zwlec się z ziemi i stanąć na nogach przed lusterkiem. Odkręciła zimną wodę i ostrożnie, tak by nie rozmazać makijażu przemyła swoją twarz, szyję i kark, zmywając z nich jakiekolwiek oznaki dręczenia. Westchnęła sobie jeszcze i w końcu wyszła z łazienki do reszty, stwierdzając, że przecież w nieskończoność siedzieć tam nie może.

Szukając w ogrodzie Roya kilka osób ją zaczepiło. Ktoś się zapytał czy wszystko okej a ona tylko kiwnięciem głowy potwierdziła, że tak. Nie dała się też wyciągnąć na parkiet. Nie miała najmniejszej ochoty tańczyć a poza tym czuła się zobowiązana pojawić się w pobliżu chłopaka, by mu powiedzieć, że nic jej już nie jest. Nie wiedziała co prawda jaką ma sobie znaleźć wymówkę na to, ze tak ją ścięło, ale odepchnęła ze zmęczeniem myśli o tym na bok, stwierdzając, że jakoś to będzie.

Znalazła chłopaka na huśtawce z Sebkiem. Gawędzili w najlepsze, gdy pojawiła się na horyzoncie. Dopiero gdy podeszła bliżej mężczyźni ją dostrzegli. Sebastien popatrzył się na nią współczująco, ale nie pytał co się stało. Upewnił się tylko, ze wszystko jest u niej w porządku i po chwili ściskając ją lekko odszedł, zostawiając ich na chwilę samych, by mogli sobie porozmawiać. Dużym plusem jej byłego partnera do tańca było to, że kiedy tego sytuacja wymagała, nie był wścibski i nie zadawał pytań na które ktoś by nie chciał odpowiadać. Za to go chyba Elza lubiła właśnie, żałując gdzieś w głębi, że pomimo wszystko chłopak jakoś nie znalazł sobie dziewczyny.

Usiadła na huśtawce na miejscu, gdzie przed chwilą siedział Seba i jak tylko ten się oddalił, podwinęła na bok nogi opierając swoją głowę o ramię Roya. Chciała być przez chwilę blisko niego, czując się spokojniej i bezpieczniej w zasięgu jego ramion. Nie wiedziała co prawda jak zacząć tłumaczenie się, ale stwierdziła, ze pewnie i tak chłopak rozpocznie rozmowę. Albo też nie, jeśli coś go teraz gryzło i nie wiedział równie jak ona jak zacząć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:41, 13 Lip 2010    Temat postu:

Zajęci debatą kto też będzie lepszy w tym sezonie i wyląduje na szczycie nie zauważyli poruszenia w ogrodzie jakie wywołało się pojawienie chyba najbardziej oczekiwanej teraz osoby. Mężczyźni dostrzegli Elizabeth kiedy przedarła się przez kordon znajomych i była całkiem blisko huśtawki na której siedzieli. Roy obrzucił ją uważnym, zaniepokojonym spojrzeniem. Była tak blada jak zwykle, ale ewidentnie coś na niej ciążyło. Wampir dał głęboki skłon w dół i ostawił swoją szklankę, której już nie musiał trzymać jako rekwizyt, na bok. Przesunął się odrobinę chcąc dać Elizabeth więcej miejsca kiedy Seba odszedł a ona została z nim. Objął wampirzycę ramieniem i machinalnym, nie potrzebnym w jej wypadku a uzasadnionym z powodu ludzkiej obecności geście przyłożył dłoń do jej czoła jakby sprawdzał temperaturę. Nie odnotował niczego sensacyjnego. Dla innych lodowate, dla niego takie jak zwykle, letnie - Dobra. Zaczynając od własnego przykładu... Przesiedziałem z familią kilka kolacji i nie odrzucało mnie na widok jedzenia. Przynajmniej nie tak jak ciebie. I moje mięśnie bez powodu też się tak nie napinają, jakby za moment chciały popękać. Słucham.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:58, 13 Lip 2010    Temat postu:

Cóż mogła mu na te pytanie odpowiedzieć? Przecież wciąż nie czuła się na siłach, by zacząć z nim rozmawiać o swojej przeszłości i o tym wszystkim, co doprowadziło ją do dnia dzisiejszego i tej całej sytuacji, która nie tak dawno miała miejsce. Nie chciała go też ani denerwować ani niepokoić niepotrzebnymi w tym przypadku ewentualnościami. To był jej problem. I to na nią czatował ten psychopata. Nie chciała chłopakowi odbierać poczucia bezpieczeństwa i swobody. Zasługiwał przecież na spokój i możliwość beztroskiego życia. Po co więc byłyby mu jej prawdziwe tłumaczenia?

Czując jego obejmujące ją ramię i dłoń na swym czole w tak czułym i miłym ludzkim geście uśmiechnęła się nieznacznie. - Nic mi nie jest... Nie martw się. - powiedziała starając się zagłuszyć jego dylematy spokojnym i pełnym ciepła głosem. Troszczył się o nią a ona tylko przynosiła mu ostatnio same problemy.

Westchnęła słysząc jego żądne odpowiedzi pytanie. A w zasadzie to nie było pytanie, lecz rozkaz. Może nie wypowiedziany tak, jak one zwykle brzmiały, ale mimo wszystko. - A jadłeś bądź piłeś cokolwiek odkąd...? - mruknęła wiedząc, że chyba nie musi kończyć zdania, bo chłopak się powinien domyśleć - Zrobiło mi się niedobrze i tyle. - dodała opierając głowę na jego ramieniu - Ale już jest okej. Nie martw się. - powiedziała przykładając policzek do jego obojczyka - I przepraszam, jeśli napędziłam Ci stracha... - przeprosiła trącając nosem jego szyję. Miała nadzieję, że długo się wkurzać na nią nie będzie. To, ze był czymś poddenerwowany, to bez trudu zauważyła. Chociażby po tym jak zaczął rozmowę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:13, 13 Lip 2010    Temat postu:

- Yhm... Nie martw się, nie martw... - nie miał zbyt wielu powodów do zmartwień więc mógł sobie łamać głowę choćby i stanem zdrowia Elizabeth. Czymś się musi martwić, gdyby się nie martwił byłby już martwy. Po chwili przemyślenia miało to głębszy sens, ale nie poddał tego szczegółowej analizie jak zrobili by to filozofowie ze starożytności - Ne, nie jadłem. Ale tym się nie wykręcaj. - powiedział nie chcąc by tak mu uciekała w nieskończoność - Ty teraz nic nie zjadłaś. I jesteś dłużej niż ja... - machnął lekko dłonią, a Elizabeth doskonale wiedziała co chciał powiedzieć - Więc powinnaś się już przyzwyczaić. - bywał nieugięty, zdarzało mu się. Dodał po chwili - Nie wiem jak mogło ci się zrobić nie dobrze skoro my jemy tyle o ile... Sama wiesz. - wzruszył nieznacznie wolnym ramieniem - Stracha... Mi to tak wiesz, raczej musiałem ci wymyślić na szybko usprawiedliwienie. I masz problemy z żołądkiem, jakby co. Ja to nic. - powiedział i spojrzał sugestywnie w stronę jej znajomych plotkareczek z baletu - Tamte to dopiero. Ciotkami już chciały zostać. - mruknął zsuwając się odrobinę w dół na huśtawce.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:26, 13 Lip 2010    Temat postu:

Wciągnęła cicho nosem jego zapach czując jak bardzo przyjemny jest dla niej. Że zaczynała uwielbiać chwile, gdy był obok, to było mało powiedziane. Szalała za nim. I powoli zaczęło do niej docierać, że to wszystko, co między nimi było w nie wiadomo jakiej chwili, stało się dla niej czymś więcej niż tylko czasową fascynacją. Wolno, wręcz ślimaczym tempem czuła jak rozwija się w niej coś więcej niż przyjaźń czy pożądanie będące naturalną koleją rzeczy między dwójką bliskich sobie osób. Zależało jej na nim.

- No, ale zrobiło mi się niedobrze i tyle. Nie wiem, coś mnie ostatnio męczy i widocznie dziś znowu mnie dorwało. - wzruszyła ramionami kładąc na jego piersi dłoń, by móc się do niego bardziej przytulić. Chwilami stawała się niczym mokra koszula. Przylepiała się do niego i nie miała najmniejszej ochoty się sama od niego odsuwać. - Ciotkami? - zapytała zdziwiona wywracając oczami do góry - O rany! No to wymyśliły... - jęknęła nie komentując zbytnio tej nowiny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:44, 13 Lip 2010    Temat postu:

'I tyle.' To nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia. Nic nie dało jeśli było na odczepne. Roy może nie był z wykształcenia medykiem, ale wiedział jak każdy że wymioty czy też nudności nie świadczą o niczym dobrym. Może i się jej czepiał, ale przecież w dobrej wierze. Pytanie o to czy wampiry chorują, było teraz poniżej jego godności i wiedział że wsypało by go dokumentnie jednocześnie pozwoliłoby się Elizabeth dowolnie wykręcić. Trzeba było założyć że nie chorują. Choć prócz Elizabeth nie poznał jeszcze innego osobnika ich gatunku i strzelał - A właśnie tak. Ciotkami. Fajne grono, w tym jedna ciota zadłużona w... - zabrzmiało to może niezbyt grzecznie, ale to tylko dlatego że Roy nie zdrobnił jednego z wyrazów właściwie - Przepraszam. Podały jeden ciekawy objaw na którym to osnuły swą jakże ciekawą teorię, a mianowicie te twoje nudności... I... - był biegły w zabawie słowami więc okręcił wszystko tak by wyglądało na to ze to one raczej posądzają Elizabeth o ciążę niż on - Przygotuj sobie dobre wytłumaczenie, bo te harpie faktycznie są w stanie w to wierzyć. I kupować na zapas śpioszki... Tym bardziej jak stwierdziła Monique 'Kto by cię nie tknął?' - pech chciał że siedział obok niej. Roy roześmiał się cicho, oczekując na odpowiedź jakiej udzieli Elizabeth.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:03, 13 Lip 2010    Temat postu:

A tam o niczym dobrym. Zależy jak by się na pewne sprawy spojrzało. Z jednej strony nudności mogły nie być niczym dobrym, ale w niektórych sytuacjach mogły być objawem samych dobrych rzeczy. Co prawda akurat w przypadku Lizz to raczej nie wchodziło w grę, ale jednak mimo wszystko ogólna zasada była zasadą.

- Ale ciotkami? - zapytała nie dowierzając za bardzo co też mogło im się zrodzić w głowach. No i ta jedna... Co ją tak Roy ładnie nazwał. - I na podstawie tego jednego objawu wysnuły całą teorię? - zdziwiła się jeszcze bardziej - Niesamowite... - jęknęła również jak on osuwając się nieznacznie na huśtawce. Ale potrafiły wymyślić... Trochę ją jednak zirytowało takie myślenie. A co jeśli nawet? Co im było do tego? Co prawda cały czas sprawa rozbijała się o sam fakt, że Elza nie mogła być w ciąży, nie miała nawet takiej fizycznej możliwości, bo jej ciało już było martwe i nie mogło się rozwijać dając miejsce dziecku, ale sam przedmiot genialnych pomysłów jej znajomych ją denerwował. Nie mieli prawa się wtrącać w jej życie. A już na pewno nie w towarzystwie Roya.

Jednak w całej tej sprawie nie pomyślała o jednym. O tym, że Roy również mógł tak pomyśleć. Bo w sumie czemu by nie? Ile byli razem? Miesiąc? Może dwa w sumie? Bo przez resztę czasu się nie widzieli. Różnie mógł to sobie przyjąć. - Ty żartujesz, że tak powiedziała?! - zapytała unosząc się z jego ramienia z niejakim szokiem wypisanym na twarzy. Jeśli Monique rzeczywiście tak pozwoliła sobie skomentować, to przegięła. I to mocno. - Powiedz, że się przesłyszałam... - jakoś rozmowa na temat tego czy miała te nudności czy nie oraz czy była w tej domniemanej ciąży zeszła na dalszy plan. Elizabeth nie zamierzała puszczać płazem takich komentarzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:18, 13 Lip 2010    Temat postu:

- Tak... Ciotkami. - powtórzył chyba już po raz trzeci. A przecież miał obok siebie inteligentną dziewczynę - Eche... - już myślał że jej nie rozgryzie. Takie balansowanie na pograniczu prawdy i zatajenia jej strasznie go irytowało, bo nie lubił niejasnych sytuacji. Tym bardziej jeśli chodziło o Elizabeth - Prawda? Pomyślałby kto że powinnyście mieć w głowie tylko piruety i drążki do ćwiczeń a nie... No ale Victorii nie ma się co czepiać... - mruknął odchylając głowę w tył. Skoro Lizz mu powiedziała że kobieta ma już dziecko to chyba wiedziała najlepiej. Lepiej niż reszta rozchichotanego stadka łabędziątek pod altaną - Eee... Nie? Nie żartuję. Mówiłem ci... - zajęczał i szurnął stopą po ziemi by zaczęli się powoli bujać - Że o nią mam powody być zazdrosny. Takie teksty... To daje do myślenia. - powiedział chcąc za wszelką cenę wyciągnąć z Elizabeth odpowiedź, byle tylko nie zadać jej w pewnym sensie teraz dość krepującego pytania wprost. Widząc minę wampirzycy poprosił ją zaraz - Uspokój się. Przecież... Ona powiedziała, to fakt, ale na pewno żartowała... Nie przejmuj się nią, bo nie warto, proszę Lizzy. - tak, teraz zamierzał sobie odgryźć ten niewyparzony jęzor.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:34, 13 Lip 2010    Temat postu:

No i właśnie dla niej to balansowanie na granicy półprawdy pozwalało dziewczynie nie drążyć tematu tak dokładnie, by musieć wyjawiać pełną prawdę przed nim. Na to tak jakby nie miała powodu a z każdą chwilą coraz bardziej wracał jej humor, więc i to stawało się łatwiejsze przy tym.

- Jak to tylko piruety i drążki? - zapytała - Jestem świetnym przykładem, że nie tylko... - mruknęła - Bo mam Ciebie w głowie... - dodała uściślając. Nie chciała zbyt wielu niejasności, bo najwyraźniej wokół jakiejś jednej z nich Roy właśnie krążył. - To znaczy że co, Roy? - próbowała się upewnić w swych podejrzeniach, bo zaczęło jej się coś w myślach dziwnego rodzić. - Chcesz mi powiedzieć, że niby ja i Monique... Coś? - rzuciła nie chcąc nazywać po imieniu związku między dwiema kobietami.

- Nie, nie. Proszę jaśniej, Roy. O czym myślisz i... dlaczego miałabym popuścić Monique za wtrącanie się w moje prywatne sprawy i to z tak bezczelnym komentarzem? - zapytała obracając się lekko, uważając przy tym, by podczas huśtania nie spaść. Spojrzała się na twarz chłopaka uważnie czekając na odpowiedź. - Proszę jasno i klarownie. - rzuciła chcąc z niego wydusić co też takiego go męczy. Bo że męczyło, to było widać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:52, 13 Lip 2010    Temat postu:

Balansowanie na granicy prawdy i kłamstwa. Tego właśnie powinna zakazywać Konstytucja i to jeszcze surowo zakazywać. A jeszcze srożej karać za takie czyny - Ty... - uśmiechnął się lekko, bo on teraz jakoś nie miał drygu do tego by pożartować - Ty jesteś z innej planety raczej. - powiedział teraz już jednak chichocąc cicho - I nikt nie powiedział ze to iż masz w głowie akurat mnie jest objawem zdrowia psychicznego. - tutaj już się roześmiał, choć jego śmiech zawisł w powietrzu, bo Elizabeth pytała dalej a to o co pytała już takie zabawne nie było - Nie że ty i ona... - powiedział wywracając oczami - Tylko że ona do ciebie. Nigdy nie dała ci tego odczuć? - zapytał nie mogąc powstrzymać swej ciekawości w tym przypadku. Jej kolejna prośba sprawiła że wampir spoważniał bez reszty. Drapiąc się po karku zaczął - Bo nawet jakbyś nie popuściła to nic nie zrobisz. - powiedział sądząc że podchodzi do sprawy całkiem rozsądnie - Szkoda sobie strzępić języka. - westchnął nieznacznie i kolejny raz poruszył stopą. Nie wypadało owijać w bawełnę i mijać się z tematem w nieskończoność bo to do niczego nie prowadziło, więc jednak przyszło mu zapytać wprost. Utkwił wzrok w Elizabeth i zrobił to - Jesteś w ciąży czy nie?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Wto 22:54, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:17, 13 Lip 2010    Temat postu:

No cóż. Mogła by zakazywać. Ale tylko w jego przypadku. Przy stylu przesłuchań jakie potrafił jej zrobić Roy takie balansowanie czasem było jej jedyną linią obrony. I jako takiej nie powinien jej nikt odbierać. - Ha! Zarzucasz mi, ze jestem niepoczytalna? - zaśmiała się lekko - No cóż, jeśli tylko z Twojego powodu, to proszę bardzo, mogę być wariatką. - dodała uśmiechając się wciąż do niego.

Pytanie o to, czy Monique nie dała jej kiedyś do zrozumienia, że niby one miałyby... Nie. Zdecydowanie nie. - No chyba żartujesz... - mruknęła wesołym głosem. - Oj, dawała. Ale to kompletnie nie moje klimaty i... na szczęście nie była namolna. Darowała sobie w pewnym momencie. Chyba. - wyjaśniła wywracając oczami znów w górę, bo tłumaczenie tego było dla niej tandetnie żenujące.

Odpowiedź na jej pytanie a w zasadzie to pytanie jej zadane w odpowiedzi wprowadziło ją w stupor. Gdyby nie to, że Roy ją wciąż trzymał w objęciach, pewnie by spadła z huśtawki. Na jej szczęście bądź też nieszczęście, bo tak łatwiej było by się wymigać wtedy od wytłumaczenia się, trzymał ją pewnie w ramionach. - Ja? - zapytała retorycznie - O matko... To to wam się uknuło, gdy pobiegłam do łazienki? - dodała wlepiając w niego swoje spojrzenie. Wysiadła lekko przy tym pytaniu. Nie wiedzieć czemu nie miała pojęcia jak mu wyjaśnić, że to przecież niemożliwe było w jej przypadku. Ale czy on tego nie wiedział? Może faktycznie nie rozmawiali nigdy o tym a on nie miał z kim innym o tym podyskutować.

Jednak szukanie słów, by odpowiedzieć na jego pytanie przerwali jej nagle Poul i Katie. Martwiąc się o nią podeszli do nich chcąc się dowiedzieć co się z nią dzieje. - Eliz, wszystko w porządku? - zapytała dziewczyna pochodząc do siedzącej na huśtawce pary - No właśnie. Martwiliśmy się i chcieliśmy wiedzieć czy nic się nie stało, bo oboje potem tak zniknęliście... - dodał chłopak spoglądając na nich objętych. Katie jednak poczuła się nieswojo widząc, że chyba w czymś przeszkodzili. Ale Poul nie widział powodu do skrępowania. - Bo jeśli okej jest, to chodźcie, zaraz będzie część koncertu. - rzucił oczekując, że się zbiorą ze swojego chwilowego odludzia.

- Eee... Nie no. Jest okej. - odpowiedziała Elizabeth nieco wybita ze swego rytmu obracając się do nich, by nie siedzieć tyłem. Przeszkodzili im. Ale może to i dobrze, bo musiała się zastanowić jak odpowiedzieć swojemu towarzyszowi na jego pytanie tak, by nie okazało się, że jest z nią coś nie tak. W końcu on wciąż mógł zostać ojcem. Ona niestety nie. - No to jak okej, to chodźcie. - podchwycił szybko Poul i łapał wampirzycę za nadgarstek podciągając ją do wstania z huśtawki. Katie w tej sytuacji też nie była dłużna. Podała Royowi swoją rękę, by i on mógł wstać i podreptać do reszty. Elizabeth spojrzała się tylko na chłopaka przepraszającym gestem i dała się pociągnąć w stronę tarasu domu, gdzie miało się zacząć zaraz coś dziać. Wyciągnęła tylko w tył rękę, by móc w nią chwycić dłoń wampira. Rozmowa najwyraźniej musiała zostać odłożona na później.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:43, 13 Lip 2010    Temat postu:

Jakich przesłuchań? Nikt jej nie świecił lampką prosto w oczy ani nie zaciągał do osobnego pomieszczenia by tam wyciągać z niej bezdusznie, krzykiem, prośbą czy groźbą zeznania. Roy tylko z nią rozmawiał. I nikt nigdy nie narzekał że wywiady jakie przeprowadzał w ramach pracy były przesłuchaniami. Elizabeth miała pecha po prostu, że trafiła na niego. Albo szczęście. Przynajmniej nie mogła powiedzieć że jej facet się nią nie interesuje. Zależy z której strony na to spojrzeć - Nie byłbym chyba taki pewny, wiesz? - to nic. Monique to był temat którym mógł się zająć wtedy kiedy już nie miał do roboty nic lepszego, a teraz tak nie było - Przecież nie ja. - burknął pod nosem, a huśtawka adekwatnie do jego tonu bujnęła się mocniej - Nie słuchałaś mnie? Z jakiego innego powodu kobiety poczuwają się do bycia ciotkami? I wspominałem też o śpioszkach... Spałaś wtedy? I nie uknuło się 'wam', tylko uknuło się im. - poprawił Elizabeth by nie być na pierwszym miejscu listy podejrzanych. Choć chciał kontynuować swoją rozmowę, a nie żadne przesłuchanie, dalej nie pozwolono mu, ba wręcz brutalnie przerwano - Wcale nie zniknęliśmy. - wtrącił się tego już nie mogąc zaakceptować - Jak widać siedzimy tutaj ciągle. - Roy miał jeszcze dodać że było im całkiem miło i wygodnie dopóki im nie zakłócono spokoju. Nie korzystając z pomocy Katie wstał i wsuwając dłonie w kieszenie podreptał za idącą ze sobą trójką. Z racji tego że swój wzrok wlepił w trampki nie zauważył dłoni Lizzy i w niezmienionej konfiguracji (trzech wesołych - jeden ponury) dotarli na miejsce przeznaczenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:25, 14 Lip 2010    Temat postu:

Owszem. Nikt jej siłą nie zmuszał do czegokolwiek. Jednak niejednokrotnie to nie siła dawała efekty. Czasem uśmiech, spojrzenie czy też ciepłe słowo działały lepiej niż jakiekolwiek inne rozwiązania. Dlatego też Roy potrafił z niej wyciągać takie rzeczy, których normalnie by nie powiedziała. I robiła to z dziwnym poczuciem przyjemności czy poczucia spełnienia jakiegoś obowiązku, którego przecież nikt na nią nie nałożył. No i na pewno nie mogłaby narzekać na brak zainteresowania. Wręcz przeciwnie. Chłopak chciał o niej wiedzieć niemal wszystko. Tylko nie każdą rzecz była na razie gotowa mu opowiedzieć o sobie. Niektóre sprawy lepiej, żeby pozostały w jej umyśle szczętnie zamknięte. Przynajmniej do chwili, gdy dziewczyna uzna, że moga ujrzeć światło dzienne. A na to jeszcze nie była odpowiednia chwila. Chociaż to tylko ona tak sądziła.

- Phf! - coś dziwnego wyrwało jej się z ust, gdy chłopak wspomniał o tym, że jej koleżanka może wciąż być nią zaintersowana - Chcesz mi powiedzieć, że Monique próbuje...? - zapytała rozszerzając lekko oczy. - Słuchałam Cię, słuchałam... - przytaknęła. - No nie przesadzaj. Nie jestem ani głucha ani... no właśnie. - rzuciła z ledwie minimalnym grymasem spowodowanym tym, że chłopak na prawdę nie musiał aż tak jej tego powtarzać. Chciała mu jakoś odpowiedzieć, ale przerwali im. Poganiana przez Poula i Katie poszła w stronę domu, gdzie miał się odbyć niby koncert. jak zawsze organizowany gdzieś w połowie, bądź bardziej pod koniec imprezy. Czując jak chłopak nie ujmuje jej dłoni obejrzała się za siebie. Widząc jego naburmuszenie, gdy tylko znaleźli się w tłumku oglądających przedstawienie wymknęła się swoim znajomym, by znaleźć się blisko niego. Dała mu całusa w policzek, po czym stając przed nim obrócona plecami, delikatnie chwyciła jego nadgarstki, aby po chwili objąć się jego ramionami. Trochę irytujące to było wrażenie, że musi to robić sama, że dopominała się. Ale chyba go coś ugryzło i trawił jeszcze swoje niezadowolenie. - Roy, - szepnęła obracając lekko głowę, aby widzieć go za sobą - Nie martw się. Nic się przecież nie stało... - mruknęła próbując go pocieszyć. Jednak najwyraźniej chłopak nie miał na to najmniejszej ochoty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:37, 14 Lip 2010    Temat postu:

Nie chciał nic powiedzieć. Mimo wszystko zakwalifikował jej znajomą jako 'dziwną' i to nie z powodu preferencji seksualnych. Dla Roy'a Monique po prostu była dziwna. Uznał że ma kolejne braki w informacjach kiedy znalazł się wśród reszty dzisiejszych gości. Wieczór pełen atrakcji. Uśmiechnął w końcu dopiero wtedy kiedy dostał buziaka od Elizabeth. Kiedy już upomniała się o swoje, nie pozostał dłużny i z własnej woli zacieśnił swe ramiona wokół wampirzycy - Dobra, dobra... - mruknął wspierając brodę na jej prawym barku - Już wystarczy. Przynajmniej jesteś wykręcona od jedzenia na resztę wieczoru, bo przecież teraz możesz się bać że cokolwiek ci zaszkodzi. - przesunął dłonią po ramieniu Lizz, by przestała się już dopatrywać wszelakich objawów niezadowolenia u niego - Słuchaj tych... - no makaroniarze to nie byli - Miłych panów. - zakończył w końcu patrząc na grupę latynoskich muzyków - I odpręż się. - a nim nie powinna się już przejmować. On nie potrafił się gniewać długo. Co zrobi? Albo mu powie później, albo nie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:34, 14 Lip 2010    Temat postu:

Elizabeth rzeczywiście się odprężyła. w jego ramionach wszystko wydawało się inne, spokojniejsze. I bezpieczniejsze. Uśmiechnęła się czując jego policzek blisko swego. Mruknęła cicho sobie pod nosem z zadowoleniem, słysząc słowa chłopaka. Zespół grał całkiem nieźle. I bynajmniej tym razem nie jakąś swoją latynoską muzykę a coś bardziej ogólnie dostepnego. Polecialo parę coverów znanych utworów, przy których zebrani goście zaczęli śpiewać do wtóru. Po tym było też parę ich własnych kawałków przeplatanych smętnymi balladami w klimatach latynoskich. Pomimo zasłuchania się w muzykę, kilka par zaczęło sobie tańczyć, jeszcze inni poprzysiadali sobie w zasadzie gdzie tylko się dało, bo na trawie wciąż było jeszcze trochę za chłodno. Wreszcie i nadszeddł moment, w którym publika włączyła się do zabawy już całkowicie. Został rozstawiony przenośny ekran a na rzutniku z okna górnego piętra domku puszczono teksty popularnych piosenek. Kapela przygrywała a kolejno zmieniające się na tarasie osoby bawiły się w karaoke. Wychodziło im to raz lepiej a raz gorzej. Ale niezależnie od tego wydawalo się, że zdecydowana większość bawi się wyśmienicie. W którymś momencie na zabawę dotarł też wspominany całkiem niedawno Drago Petrov, który także dał się namówić na śpiewanie. Dziewczyna stojąc objęta w ramionach Roya uśmiechała się cały czas, powoli uspokajając i wyciszając swoje wszystkie wcześniejsze nerwy. Obróciła lekko twarz w jego stronę, muskając ustami delikatnie jego policzek skoro znalazł się tak blisko. - Chcesz spróbować swoich sił? - zapytała ciekawa tego, czy chłopak lubi takie zabawy. Część ludzi porozchodziła się znow na boki a w pobliżu altanki ustawiona została niewielka wieża dla tych, którzy woleli potańczyć a nie chcieli się dołączać do mniej lub bardziej udanych występów. - Albo może chcesz jeszcze zatańczyć? - dodała inną możliwość.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:09, 14 Lip 2010    Temat postu:

- O boże... Nieee. - zajęczał kiedy zaproponowała mu zaśpiewanie jednej z piosenek. Skrzywił się cudacznie i dość zabawnie i zajęczał raz jeszcze - Nieee, ja się nie nadaję. Na prawdę. - pokręcił głową przerażony perspektywą mini występu - Zobaczysz że wszyscy by zdębieli i zaraz obrzucili tym co by mieli pod ręką. Wierz mi, nie chciałabyś tego posłuchać. Skoro już... - to wolał zatańczyć. Zostawiając za sobą melorecytację Poula i radosne piski Katie, wyciągnął Elizabeth pod altankę, by mieć choć trochę spokoju - To uciążliwe. - mruknął kiedy szli ścieżką wyłożoną tłuczonym kamieniem - Ich obecność. - już dawno nie był wśród tylu ludzi, a jeśli bywał to zazwyczaj byli oni spokojni i opanowani, a nie tak jak tutaj radośni, tętniący optymizmem i życiem a co za tym idzie ciepłą krwią - Wrzodów się jedynie nabawić można z tego wszystkiego. - powiedział uśmiechając się lekko. Nie miał ochoty nikogo spróbować, ale to było dla Roy'a czasem zbyt przytłaczające. Znaleźli się pod daszkiem i skłonił się głęboko przed wampirzycą pytając - Zatańczy pani ze mną? - uśmiechnął się szeroko czarując Elizabeth, byle tylko się zgodziła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:39, 14 Lip 2010    Temat postu:

Widząc jego nastawienie do śpiewania zaśmiała sie lekko. Trudno było się nie roześmiać gdy tak chłopak starał się rękami i nogami próbować wybronić od popisów wokalnych. - Ależ chciałabym zobaczyć. A w zasadzie posłuchać. - mruknęła z uśmiechem jeszcze bardziej obracając się głową w jego stronę, by pochylić się nad jego uchem. - Mógłbyś mi kołysanki kiedyś ponucić jak będę zasypiać. - dodała wyjaśniając, że wcale nie musi tego robić przy większej publiczności. - I obiecuję, że bym w Ciebie niczym nie rzuciła. - stwierdziła jeszcze po raz kolejny całując go w policzek, tym razem tuż przy samym uchu.

Kiedy znaleźli się pod dachem altanki a Roy dopiero co wyjęczał swoje rozsterki związane z obecnością tylu ludzi wokół, Elizabeth przyznała mu rację. - Owszem. Dość znacznie, gdy tak od nich aż bucha adrenaliną. - kiwnęła przy tym głową po czym ściszając dość znacznie głos, by nikt ich nie usłyszał, dodała jeszcze - Tym bardziej jak się zna... A, z resztą nie ważne. - dokończyła z machnięciem ręką uznając, że na prawdę nie ma się co rozwodzić pomiędzy ludzką a zwierzęcą krwią. Wyszczerzyła się w uśmiechu widząc jego dworny ukłon i odpowiedziała z podobnym rozmachem kobiecym dygnięciem. - Z przyjemnością mój miły panie.

Zaczęli tańczyć. Niezbyt spiesznie ale też i nie powoli, w rytm jakiejś ballady rockowej z lat siedemdziesiątych. Melodii dość skutecznie udawało się zagłuszyć usilnie wyduszane dźwięki słów piosenek śpiewanych przy karaoke. - I jak wrażenia z grilla w wydaniu Monique? - zapytała w pewnej chwili po kolejnym obrocie znajdując się na moment w objęciach chłopaka. Była ciekawa jego opinii. Zastanawiała się czy w tym wydaniu będzie chciał następnym razem też tu przyjść. Jakoś bez niego ona już pewnie by się nie wybrała a lubiła od czasu do czasu takie rozrywki. Dla niej dziewczyna miała talent do organizacji. Na jej nasiadówki zawsze zbiegało się tylu ludzi, że impreza mogła spokojnie uchodzić za niewielki festiwal czy też innego typu masową zabawę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:52, 14 Lip 2010    Temat postu:

Rzuciłaby, rzuciła, chociażby poduszką. Chyba że zgodziłaby się na melorecytację. Mało śpiewu i melodyjności, więcej tekstu. To jeszcze by wampirowi odpowiadało - Zobaczę co da się zrobić Lizzy, choć w tym twoim niecnym planie wyciągnięcia z mojego gardła umiejętności wokalnych widzę jeden słaby punkt. - powiedział przybierając zmartwiony ton - Ty nie zasypiasz. - pokiwał głową z ciężkim westchnięciem, które wyrwało się z jego ust - I z kołysanką jako taką może być problem. Ale pomyślę co da się zrobić, serio obiecuję. - kiedy się zgodziła na taniec z nim z zadowoleniem ujął Elizabeth w talii i po chwili, po kilku mało skomplikowanych krokach mógł powrócić z nią do rozmowy jaką prowadzili - Ale... Nie jest źle. - tym bardziej kiedy jego myśli zaprzątało całkowicie co innego. Kto by myślał o pragnieniu - Hm? Tak... - zaczął zastanawiając się co odpowiedzieć i jaką opinię wystawić - Gdybym był człowiekiem to byłbym w siódmym niebie. Teraz jestem na przeskoku między szóstym a siódmym. I to tylko dlatego ze masz harpiowate znajome. - Roy roześmiał się i poprawił - Nie, na poważnie to jest całkiem fajnie. Dlaczego miałoby mi się nie podobać, prawda? Ludzie są przyzwoici, muzyka też przecież nie należy do najgorszych i ci Latynosi dają radę. Moniqe ma żyłkę do tego. Pomaga wam też w organizacji przedstawień czy tylko udziela się tanecznie? - zapytał próbując przez chwilę wyłowić z małego tłumiku wspominaną przez niego kobietę wzrokiem. Obrócili się jednak i nic z tego nie wyszło - Dlaczego pytasz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:34, 14 Lip 2010    Temat postu:

Zgodziłaby się na cokolwiek, oby tylko móc słyszeć jego głos. Miał dla niej przyjemną barwę i lubiła kiedy się do niej odzywał ot tak, po prostu. A że akurat z mówieniem chłopak raczej nie miał problemów, mogłoby to być za obopólną korzyścią. Uniosła brwi czekając na kontynuację jego wypowiedzi ciekawa jaki słaby punkt dojrzał. Jednak po chwili wyszczerzyła się w bardzo szerokim uśmiechu, spoglądając się na niego radośnie. - no to jak dla kogo słaby punkt. - pisnęła - Bo ja widzę same plusy. - odpowiedziała na temat swojego nie spania. Mógłby do niej mówić czy też recytować coś aż do upojenia. Bądź do chwili, gdy sama miałaby dość a to nie prędko by zapewne nastąpiło.

Korzystając z możliwości jaką dało im kolejnych kilka kroków w tańcu i czując jak objął ją w talii, przyciągając do siebie, mogli spokojnie porozmawiać. Chociaż na tyle, na ile dawały im swobodę przemykające się w swym tańcu inne osoby. Jeszcze raz uśmiechnęła się kiedy usłyszała o siódmym czy też szóstym i pół niebie. Z resztą w jego towarzystwie uśmiechała się niemal cały czas, z małymi wyjątkami, które na dłuższą metę można było uznać za wypadki. Każdemu mogły się zdarzyć. - Czasami pomaga. A czasem to my jej. - odpowiedziała na pytanie o Monique. Dziewczyna już tyle organizacji imprez miała za sobą, ze swobodnie mogłaby na tym własny biznes ukręcić.

- A tak, po prostu. - rzuciła po chwili z uśmiechem wzruszając ramionami. Nie było konkretnego powodu. Chociaż nie, był. - Tak w zasadzie, to... - cmoknęła lekko ustami zastanawiając się nad prawdziwym powodem dla którego tak się upewniała o jego zdanie. - Tak w zasadzie, to byłam ciekawa. Chciałam wiedzieć czy Ci... podpasują Ci ludzie. Czy taka wersja mnie, wśród nich Ci odpowiada... - mruknęła. - ja wiem, to chyba głupie, nie? - stwierdziła spoglądając na niego z lekko zmarszczonym nosem - Powoli pozwalam się poznać... Nigdy wcześniej, nikomu nie pozwoliłam tego zrobić. - dodała wspierając rękę na jego ramieniu i pozwalając się obrócić parę razy podczas kolejnych wymyślanych swobodnie figur.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:51, 14 Lip 2010    Temat postu:

- Same plusy? - zapytał zdziwiony i rozgryzł Elizabeth w mgnieniu oka - Uważasz że możliwość mówienia, mówienie i mówienia... To plus? Nie wiem czy ktokolwiek dałby radę to wytrzymać, tym bardziej jeśli bym porzucił sztywne ramy bajek i przeszedł do własnych wniosków. Wtedy by pewnie wyszło że Brzydkie Kaczątko to ćpun i brał tak dużo iż dostał omamów i zobaczył siebie w kałuży jako łabędzia i wtedy z wrażenia przedawkował i odleciał. Jakież to słowo zabawnie dwuznaczne... - uśmiechnął się niewinnie. To jednak dobrze, że nie miał pod opieką żadnego dziecka. Bezpieczniej dla tych malców. Roy uniósł lekko brwi i odchylił głowę w tył by zapytać - Inna wersja ciebie? Czyżbym miał do czynienia z osoba dwulicową? - podpytał przebiegłym tonem. Raczej nie miał. Odrzucił to - To dziwaczne stwierdzenie. Inna wersja ciebie... Jakbym tańczył teraz z twoją wredną siostra bliźniaczką. - nie zauważył różnicy, albo nie wiedział na co miał zwrócić uwagę przez co nie wiedział o co chodzi Elizabeth - Pozwalaj. Jak najbardziej. Jesteś całkiem interesującym obiektem do poznawania, a ja mogę być tylko usatysfakcjonowany tym, że oto mi przypadł zaszczyt zaglądania w twoje wnętrze. - z krasomówczości powinien dostać najwyższe oceny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:16, 14 Lip 2010    Temat postu:

Przytaknęła gdy zapytał o te same plusy. Dalsze słowa tylko wywołały u niej perlisty śmiech, hamowany z wysiłkiem położoną na ustach dłonią. - No właśnie. - kiwnęła potwierdzając, gdy tylko powstrzymała się od śmiania na tyle, by coś wydukać. - Lubię jak mówisz. Cokolwiek. nawet i takie abstrakcje. - stwierdziła przybliżając swą twarz do niego, by zetknąć ich policzki razem. Leciał właśnie jakiś wolniejszy kawałek, który pozwolił na chwilę spokojniejszej rozmowy niż przed chwilą.

Poczuła się dziwnie głupio i niezręcznie gdy zapytał o tą jej rzekomą dwulicowość. - No bo... - zaczęła nieco cicho nie wiedząc jak zebrać myśli do odpowiedzi. - Wcześniej, jak się z kimkolwiek spotykałam... - zbierała się powoli, aż w końcu westchnęła, stwierdzając, że co jej tam, najwyżej się zacznie śmiać. - nigdy nie mieszałam swojego życia prywatnego i tego jaka jestem na co dzień z... no wiesz. - mruknęła wyjaśniając - Jakoś tak. I jesteś pierwszym, którego komukolwiek przedstawiam i... Ech. Nie wiem. Po prostu chciałam znać Twoje zdanie. - dokończyła wzruszając jeszcze raz ramionami i pozwalając się chłopakowi delikatnie wygiąć w tył na moment, okrężnym ruchem znów do niego wracając.

- Jestem rzeczywiście taka wredna? - rzuciła nagle wracając do rozmowy, gdy jej twarz znalazła się przed jego. Spojrzała przy tym w jego oczy z delikatnym uśmiechem, trącając nosem jego nos dla żartów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Wille Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin