Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Dom Monique
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Wille Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:38, 14 Lip 2010    Temat postu:

Roy chwilę zbierał się do odpowiedzi nim wybrał jej poprawną wersję - Dobra, kiedyś ci opowiem jakąś zmyślną bajkę do poduszki. To znaczy ty powiesz o czym chciałabyś posłuchać, a ja to przerobię według własnego uznania. Wolę to niż kołysanki. - i jak na załączonym obrazku było widać można się pośmiać z tych jego bajek. Wychodziło mu to raczej naturalnie i bez przymusu - Ha! Jestem wyższy niż ty na tych twoich monstrualnych szpilkach. - powiedział zadzierając głowę w górę - Ach Lizz rosnę w oczach z dumy zapewne. Czuję się bardzo doceniony jeśli już postanowiłaś... To miłe z twojej strony. Tylko po co mi o tym mówisz? Wiesz... - znów się rozgadał, gaduła jeden - Tym bardziej jeśli dostarcza ci to powodów do zadowolenia i szczęścia, hm? No bo skoro tak jest to ja lubię być przedstawiany, no i chyba twoje grono też mnie zaakceptowało. Co prowadzi nas do podsumowania, a ono wypada ewidentnie na plus, czyż nie? Właśnie. Więc nie mrucz pod nosem tego twojego 'no wiesz' tylko odpręż się i przestań dręczyć. Bo nie masz powodów. - zakończył pogodnie. Popatrzył w oczy Lizz i powiedział trochę zbity z tropu jej tonem - Skądże. Twoja bliźniacza siostra jest wredna, a skoro takowej nie masz, a ty jesteś kobietą miłą dla wszystkich i optymistyczną, to.... - pokręcił głową wiedząc że tym razem zgubił się we własnym wywodzie - Nie, nie jesteś wredna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:01, 14 Lip 2010    Temat postu:

Zgodziła się z takim rozwiązaniem. Podobało jej się. Z resztą, nie musiało być większego dla niej powodu, by jego głos, cokolwiek by wtedy mówił, sprawiał jej przyjemność. Stwierdzenie o szpilkach wybiło ją z rytmu. - Co? - spojrzała się w dół rozkojarzona zastanawiając skąd mu się wzięły teraz te szpilki. - Aaaa... No. - przytaknęła po chwili - W sumie. - dodała jeszcze słuchając jego dziwnego wywodu na temat tego co powiedziała i jak on to widzi.

Obserwowała go podczas wypowiadania każdego zdania. W sumie, to... To co mówił, było w porządku. Jednak jakoś tak jeszcze dziwniej jej się zrobiło, gdy usłyszała pytanie o to w jakim celu mu o tym wspomniała. - Nie ważne. - mruknęła jeszcze raz z nieco pochmurniejącym nastrojem - To tak jakoś. - dodała obracając na moment swą twarz nieznacznie w bok, by poobserwować rosnące i malejące kolorowe słupki na wyświetlaczu wieży, w której stronę akurat była zwrócona - Masz rację, bez sensu Ci to mówić. - podsumowała zatykając się na chwilę. Czasem otwierała się, ale zaraz ten zapał był gaszony. Może rzeczywiście niepotrzebnie starała się by mógł ją poznać całą, taką jaką była?

Widząc jego błękitne oczy w nią wpatrzone pokręciła lekko głową, poprawiając swą dłoń leżącą na jego barku. Objęła palcami jego kark, gładząc przy tym delikatnie skórę szyi pod opuszkami palców. Wolny utwór przyspieszył nieco, przeskakując do kolejnej melodii i kolejnego kawałka znanych chyba wszystkim przebojów ostatniego czasu. - nie przesadzaj z tym byciem miłą i optymistyczną. - mruknęła. Właśnie chyba był tego świetny przykład, ze nie zawsze tryskała szerokim uśmiechem. Czasami był on nieco mniejszy. I tyle. Nic nadzwyczajnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:18, 14 Lip 2010    Temat postu:

- Miałaś nie mówić że coś jest nie ważnym. - uwrócił ją natychmiast okręcając jednocześnie wokół osi. Nie cierpiał kiedy musiał się tłumaczyć z tego co mówił, a teraz tak wypadało - Na prawdę, doceniam to że się otwierasz i przełamujesz. I to jeszcze z mojej przyczyny. To fantastycznie móc wiedzieć że ma się na kogoś dobry wpływ. To tak jak z czekoladą, ponoć zawsze poprawia humor. Problem tylko w tym czy jestem gorzki czy... Mleczny? - wzruszył ramionami - Ale nie o tym miałem przecież mówić. - przywołał sam siebie do porządku i zamilkł nie wiedząc co ma jeszcze powiedzieć - I... - zaciął się podobnie jak Lizz - To wcale nie jest bez sensu. Nie przesadzaj. Nie neguj wszystkiego... To wpędza później jedynie w problemy. - miał nadzieję że przemówił jej do rozsądku, a jeśli nie to nich lepiej powie od razu o co chodzi. Nie miał dyplomu z 'kobiecej psychiki' i czuł że zaraz się zgubi w jej meandrach umysłu, albo już to nastąpiło - A dlaczego mam nie przesadzać? Wcale nie przesadzałem. Jesteś taka. - że czasem miała niemrawą minę... Każdemu się zdarzało. Martwiła się tym co stało się tydzień temu? Zdenerwowała się i tyle. Roy tego nie rozpamiętywał w nieskończoność. Chyba że było coś jeszcze o czym nie wiedział, lub nie dostrzegł.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:46, 14 Lip 2010    Temat postu:

Wcale nie musiał jej się tłumaczyć. Jednak skoro zaczął, to wypadało chociaż wysłuchać. - No wiem, że miałam nie mówić... - wywróciła w górę oczami, lekko przy tym wzdychając. - Nie, Roy, nie musisz mi teraz Ty tego mówić. - jęknęła w odpowiedzi. - Ja tak jakoś tylko. Nie wiem czemu. - wzruszyła ramionami bezwiednie. - Nie, nie. Mów, jeśli tylko chcesz. - poprosiła nie chcąc blokować jego słów. Starała się w sobie coś przełamać, ale najwyraźniej średnio jej to szło, skoro nawet teraz chłopak zaczął jej się z czegoś tłumaczyć. I to jeszcze z jej powodu.

- Oj, ja tak zawsze. - mruknęła - Zawsze kiedy chciałabym coś z siebie wyrzucić a co z jakiegoś powodu mi nie idzie, to neguję wszystko, co tylko się da. Pesymistka czasem ze mnie wychodzi. - wyjaśniła siląc się na uśmiech, który byłby radosny. Przy słowach o pesymizmie raczej średnio to pasowało. Próbowała coś w sobie przełamać. Coś, co gnieździło się w jej głębi i nijak z siebie nie mogła tego wydusić. Postanowiła zmienić taktykę. Może samo po prostu to z niej wyjdzie, gdy przestanie się nad tym zastanawiać.

- No taaa... - rzuciła - Optymistyczna pesymistka. - zaśmiała się nie mogąc powstrzymać się od takiego sklejenia razem słów z kilku zdań. - Oj Roy, Roy... - pokręciła głową przyciągając go do siebie mocniej - Pocałuj mnie a nie tyle gadasz... - mruknęła lekko rozkazującym tonem. Jego usta najlepiej na nią działały.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:00, 14 Lip 2010    Temat postu:

Chyba raczej nie wiedziała skoro musiał ją upominać z tego powodu. Roy wybaczył jednak szybko, wiedząc że to ich do niczego nie doprowadzi. On nie chciał być czepliwy, a Lizz miała się nie czuć osaczana, tym bardziej przez niego i wywody wampira, tak zakręcone że jeszcze chwila i sam stwierdzi że nie wie co powiedział - E tam pesymistka... Obawiam się że krucho z tym u ciebie będzie, ponieważ mawiają że jestem nieuleczalnym optymistą i ten... Pamiętaj. Szklanka zawsze do połowy pełna, broń boże jak stwierdzisz że pusta. - przykazał jej żartobliwie śmiejąc się cicho, w jej szyję. Zmrużył oczy i pokręcił głową na miks pesymizmu i optymizmu padający z jej ust. Po chwili kącik ust uniósł mu się zaczepnie w górę i zapytał - Tam sądzisz? Że całuję lepiej niż ględzę...? Umiesz mi zamknąć gębę, na prawdę... - burknął z udawanym wyrzutem zabierając się za spełnienie jej żądania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:31, 14 Lip 2010    Temat postu:

- No, jest szansa, że mi się polepszy z czasem. - rzuciła uśmiechnięta - Potrafiłeś tak szybko mnie zarazić w domu lenistwem, to może i optymizmem też się uda? - stwierdziła zaczepnie płynnymi ruchami przechodząc wokół niego, gdy ją obrócił wokół siebie.

Znajdując się znów przed nim i słysząc jego słowa wygięła usta w lekko tajemniczym grymasie uśmiechu. - Oj... twoje ględzenie doceniono w radiu. - mruknęła - I jak ja powiem Ci na ten temat komplement, to nawet nie zauważysz pewnie. Ale tego... - kontynuowała wpatrując się teraz w jego usta z bliska - ...chyba nie każdy może... - starała się dokończyć, ale jej słowa przerwane zostały spełnianą przez niego prośbą. Racja, żądaniem w zasadzie.

Gdzieś za nimi ludzie powoli zaczęli się rozchodzić już do domów. Coraz bliżej było świtu a i Elizabeth potrzebowała czasu, by się skryć przed wschodzącym na widnokręgu słońcem. Roy nie musiał się spieszyć z niczym, ona niestety tak. - Rooooy... A propos bajek... - mruknęła cicho spoglądając w jego oczy i odrywając na moment usta od jego ciepłych warg - Twój kopciuszek musi zacząć wracać do domu z tego balu... - rzuciła z uśmiechem, zaczepiając ustami jego usta - Jeśli nie chcesz za niedługo zjeżdżać połowy królestwa w poszukiwaniu gdzie Ci się skryję przed promieniami... - znów musnęła jego wargi - ...to masz jedyną i niepowtarzalną okazję poprowadzić rydwan z dyni zastępując miejsce dla szofera i odwieźć na miejsce swojego kocmołucha. - rzuciła błyszczącymi oczami wpatrując się w jego źrenice i wciąż zaczepnie muskając jego usta.

Gdzieś z niedalekiej odległości Elizabeth usłyszała cichy komentarz chyba Nicolasa kierowany do Sebastiena. - I widzisz co straciłeś? Było tyle czekać? - padło pytanie a rozgoryczona odpowiedź wypowiedziana zaraz została przez zaciśnięte zęby - Odczep się i zajmij się swoją żoną i dziatkami. - dziewczyna dosłyszała i westchnęła w duchu, że gdyby jeszcze i o niego Roy mógłby być zazdrosny, to już w ogóle by miała... Nie była zainteresowana nikim innym niż tym, z którym właśnie tańczyła. A w zasadzie to stała, bo muzyka ucichła wyłączona z zasilania, gdy Katie zabrała wieżę z powrotem do domu. Zaczynała się właśnie wielka akcja sprzątania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:48, 14 Lip 2010    Temat postu:

Problem z tym że optymizm wcale nie był wymyślnie zamaskowaną i przebiegłą chorobą. I Roy nie był pewien czy i tym tak łatwo da się zarazić Elizabeth. Zapomniał się, szczerze rzecz biorąc pierwszy raz zapomniał się w pocałunku składanym na ustach wampirzycy. Miał takiego pecha że mu przerwano. Z konieczności. Zamruczał, co nie zabrzmiało jak zadowolenie i otwarł oczy - Wszystko się zgadza moja droga, tylko nie ten kocmołuch. - powiedział unosząc jej dłoń w górę, zmuszając Elizabeth do piruetu jakby miała zaprezentować przednią suknię balową - Ale tak, tak.. Masz rację, wypada się zbierać i... - spojrzał na tych którzy zbierali się do wyjścia, albo podejmowali o tym decyzję - Pora się pożegnać z wielkim światem. A więc... Pozostaje mi jedynie podziękować za wspaniały wieczór. - dygnął przed nią jak przystało. Podziękowania podziękowaniami, a Roy miał po cichu nadzieję że kolejna taka impreza odbędzie się już u nich, w No Name. Miał nadzieję że Lizz też to przypadnie do gustu. Opuścili parkiet z kolejnym bajkowym komentarzem - A co będzie jak nas słońce po drodze złapie i zamiast koni mechanicznych zostaną nam myszy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:12, 14 Lip 2010    Temat postu:

Wszystko kiedyś musiało dobiec końca. Nawet te miłe, nawet bardzo miłe chwile. Pozostawał tylko smak ust na wargach powodujący przyjemne rozkojarzenie w myślach. Okręciła się w ostatnim obrocie, kończąc go dygnięciem ze śmiesznym, teatralnym wyolbrzymieniem.

Jego pomysł na pewno by się jej spodobał. Jej myśli w którymś momencie też krążyły wokół No name. A właściwie, to jego dachu. Zastanawiała się czy nie dało by się tam zaaranżować małego ogrodu, w którym latem można by było spędzać dzień nie martwiąc się o to, że ktoś ich wypatrzy. W końcu nigdzie w okolicy nie było wysokich tam budynków i można byłoby bez obaw wyjść na słońce nie narażając się na ciekawskie i sprowadzające problemy na głowę spojrzenia.

- Ha! - uśmiechnęła się na jego pytanie o możliwość zmiany rydwanu - Lepiej żeby tak się nie stało, ale... powiem Ci w sekrecie, że na taką okoliczność w moim magicznym worku od chrzestnej matki, która jest wróżką swoją drogą... Na takie okazje mam schowane równie cudowne spodnie i jakąś bluzę z kapturem. Najnowszy krzyk mody wśród kopciuszków. - zaśmiała się po chwili pociągając chłopaka ze sobą za rękę, by mogli się pożegnać ze wszystkimi kolejno. - I właśnie dlatego ten worek noszę zawsze przy sobie. - dodała - Ma wewnątrz taką cudowną, trójwymiarową czarną dziurę dzięki czemu wszystko się tam zmieści. - rzuciła podchodząc do Seby i Nicolasa, którzy byli akurat najbliżej nich, by się z nimi pożegnać.

Puściła na moment dłoń Roya, aby móc wyściskać na pożegnanie chłopaków, po czym czekając na swego towarzysza, ruszyła dalej w kierunku miejsca, gdzie stał samochód, żegnając się z kolejnymi napotkanymi po drodze osobami. Na Monique natknęli się na samym końcu, niemal przy samym aucie. Dziewczyny ucałowały się w policzki na odchodnym, przy czym organizatorka imprezy nie omieszkała zaprosić ich oboje na kolejną pod warunkiem, że znów przyniosą takie same ciasto jak tym razem. Ponoć rozeszło się w trakcie pierwszej godziny imprezy pomimo, że wydawało się początkowo, iż będzie go aż nadto dla wszystkich.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:33, 14 Lip 2010    Temat postu:

Jacy to oni zbieżni byli. Nawet myśli, choć niewypowiedziane mieli podobne. Z dachem pewnie też by się coś dało zrobić. Wystarczyło by nadmieniła tylko o tym pomyśle głośniej. Wszystko było jeszcze w trakcie realizacji, wiec dlaczego nie? Ogród w zatłoczonym Seattle i to jeszcze na dachu był na pewno ciekawym rozwiązaniem - I czego ja się dowiaduję? Więc jednak! - zawołał zwycięsko, unosząc palec w górę - Wiedziałem że ta twoja torba całkiem normalna nie jest. I proszę. Wróżka jako chrzestna matka... A za kuzyna masz Księcia z Bajki? - teraz to już całkiem pomieszał historie. Musiał przestać snuć swoje teorii które na pewno były by tak samo barwne i szczegółowe jak zaskakujące, ale kto by rozprawiał o bajkach żegnając się z dorosłymi facetami? Wypadało porzucić swe twórcze zajęcie. Wymienił z nimi uścisk dłoni, za moment żegnając się już z tym kto tylko nawinął się jemu i Elizabeth. Nie wiedzieć dlaczego Roy uniósł wzrok w górę, wbijając go w niebo kiedy wampirzyca żegnała się z Monique. Po jednogłośnym zapewnieniu że postarają się o te same wypieki, mogli już się z tego miejsca spokojnie urwać i wrócić do domu - Jaa... - jęknął Roy kiedy zajął swoje miejsce w samochodzie - Moje plecy... - po chwili przemyślenia stwierdził - Jakby mnie zabolały. - roześmiał się bo w rzeczywistości nic nie poczuł. Taki nawyk, po staniu prawie że bez przerwy przez kilka godzin mógł sobie wodze fantazji puścić i ponarzekać.

/ Port Angeles / Kawalerka Smith'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Wille Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin