Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Pacific Northwest Swimming Pool
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:23, 07 Sie 2010    Temat postu:

Nie była kaprawa, no gdzieżby śmiał tak stwierdzić. Po prostu strasznie dziwacznie wyglądałby w jej ramionach. Owszem kiedy był nieprzytomny to całkiem inna sprawa. Wyglądało by to nienormalnie na przykład gdyby jakaś mysz przemknęła by im teraz pod nogami a Roy z piskiem cienkim jak przystało na kobietę wskoczył na ramiona Elizabeth i objął ją ze strachu tak silnie jakby próbował udusić i wyszeptał jej do ucha 'mysz'. Pomylona sytuacja. Tak samo jakby dawał się jej nosić. Sama stwierdziła że to on jest posiadaczem spodni w tym związku, więc korzystał ze wszystkich przywilejów wynikających z takiej hierarchii. Po ślubie i tak byłby szczęśliwy bez względu na to z której strony na to spojrzeć. Miałby w końcu do kogo wracać, teraz też miał, ale wtedy uzyskało by status oficjalny. Może Lizzy nie pitrasiłaby mu domowych obiadków i nie mówiła z troską 'zdrzemnij się bo jesteś śpiący'. Była by jednak jego żoną a samo to miało w sobie jakąś godność. Przynajmniej dla Roy'a tak to wyglądało. A jakie kawaler miał zobowiązania? Żadne. Dopiero kiedy awansowałby na męża trochę by tego przybyło. W zasadzie tylko określenia uległy by zmianie. Nie opiekowałby się swoją narzeczoną, tylko już żoną. Nie przedstawiałby jej jako Elizabeth Preston, a jako Elizabeth Smith. Byli by małżeństwem a nie narzeczeństwem i tak dalej. Cała filozofia, pomiędzy nimi w zasadzie aż tak diametralnych zmian by nie było. I faktycznie te jej gdybania były zatrważające. Obraziłby się na Elizabeth gdyby wiedział że przez myśl jej przemknęło to iż mogłaby mu się znudzić. A tam naukowcy. Zawsze mogli się pomylić i nie badać tego DNA co powinni. Albo badać coś co uważali za coś całkowicie innego. Chciałby widzieć tą pra - kurę. Skoro w prehistorii wszystko było taaakie wielkie... Woda poddała selekcji jego myśli i wsadziła je do właściwego worka - Nie pytałem o rzeczy aż tak pasjonujące. - powiedział śmiejąc się z tego jak określa przeraźliwe nudne biznes plany - Chodziło mi o rzeczy bardziej przyziemne. Ach tak Jed... - powiedział i przypomniało mu się o sypialni - Yhm... Właśnie. - podchwycił gdy zaczęła temat o jego rodzinie - Nie. Nie pokazywałem, bo kiedy? - siedząc na Alasce raczej nie miał z nimi kontaktu, w ogóle ostatnio jakiś zalatany był - Chciałabyś jechać ze mną? - zapytał bo nie wiedział czy nadal będzie się denerwowała tak jak za pierwszym razem kiedy to Aberforth i Caren wpadli z wizytą w sobotę - Oj tam... Jej wiedzy nigdy się nie da zaspokoić. Zobaczysz że pierwsze co zrobi jak tylko mnie zobaczy to będzie upomnienie się o kasę za opiekę nad chomikami. Mała materialistka. - burknął pod nosem. Sępiła na bracie jak mogła.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Sob 22:30, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:42, 07 Sie 2010    Temat postu:

no nie. O myszach to tu nie było mowy. I o szczurach czy innych ogoniastych stworzeniach też nie. Elizabeth co prawda nie lubiła tego typu gryzoni, bo kojarzyły się jej z chorobami, poprzegryzanymi kablami w mieszkaniu oraz wszędzie porozsiewanymi bobkami po kątach, ale raczej nie potrafiłaby sobie wyobrazić Roya wskakującego jej na ręce z przerażeniem w oczach. Wyglądałoby to coś na kształt takiej jednej kreskówki. Scooby Doo czy jakoś tak to było. tam ten pies zawsze jak się czegoś bał, wskakiwał najbliższej osobie na ręce. I wampir w takiej chwili wydałby się jej właśnie takim Scooby'm.

Zaraz, zaraz. Teraz też przecież nie przedstawiał jej nikomu jako swojej narzeczonej. Poza tym jakoś w ogóle prócz rodziców, siostry i dwóch koleżanek w pracy jakoś nikomu więcej jej nie przedstawiał. W ogóle, gdyby tak się zastanowić, to niewiele z jego życia przed przemianą wiedziała. Nie znała jego znajomych, nie była w miejscach, które lubił... Ciekawość coraz bardziej się w niej rozbudzała by poznać go trochę lepiej.

- Och, jak dla kogo pasjonujące. - odpowiedziała. Jej nie przeszkadzało czytanie takich prac. Każde z tych tomów miało dla niej jakąś wizję i wczytując się w jego treść, poznawała zamysł jego twórcy. Mieli w domu przygotowanych dwadzieścia najlepszych alternatyw do rozkręcenia własnego biznesu. Nie było to pasjonujące i wciągające poznanie ich? Dla niej było. - Mnie tam odpowiada taka lektura. Chociaż może brakuje jej akcji, to fakt. - zaśmiała się cicho obmywając się pod prysznicem.

- W sumie... - zamyśliła się na moment - Jeśli pogoda nie byłaby dla mnie barierą... - mruknęła - A chyba nie powinna. - rzuciła spłukując ze swego karku mleczny płyn. Wtedy gdy jego rodzina tak niespodziewanie do nich wpadła, dziewczyna raczej stresowała się bardziej tą niezapowiedzianą wizytą niż nimi samymi. No może przez pierwszych parę chwil owszem, zjadały ja nerwy, ale potem już było okej. No, w miarę okej. Przynajmniej do chwili, gdy jego kochana siostra zaczęła wnikać w szczegóły tego, co się dzieje w ich sypialni.

- To mam pomysł! - rzuciła uśmiechnięta. - Nie wiem jak się z nią umówiłeś na rekompensatę, ale... Możemy jej coś kupić. Jakiś fajny ciuch czy coś... - zaproponowała. Zawsze wychodziła z założenia, ze prezenty rzeczowe a nie finansowe są więcej warte. Chyba, że 'młoda', jak ją Roy kiedyś nazwał, w ten sposób sobie zbierała na kieszonkowe. Wtedy, to inna sprawa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:07, 07 Sie 2010    Temat postu:

To tylko przykład mający zobrazować kretynizm podobnej sytuacji. Żadna kobieta nie nosiła na rękach faceta chyba że tylko w przenośni, albo koleś był wyjątkowym pantoflarzem. Choć taki raczej nie wyglądał poza obcas a gdzie tu spoglądać tak wysoko, aż na ramiona. Jakoś nie było okazji by ją komukolwiek przedstawić. Roy mimo daru do zaskarbiania sobie sympatii ludzi i bywania duszą towarzystwa, nie obskakiwał wszystkich imprez. Nie wiedzieć dlaczego lubił swoje cztery ściany. Okazywało się że to facet z nutką tajemnicy dla niej - Daruj, błagam cię. To jak 'Moda na sukces' dla ekonomistów. W każdym odcinku prawie to samo. Różnią się kolory wykresów i ewentualnie cyferki. Jak odpuścisz sobie piętnaście okaże się że w szesnastym jest ciągle to co w poprzednich. Taa... W tamtym serialu też brakuje akcji. - mruknął kpiąco pod nosem. Skoro chciała, nie będzie jej tego zabierał, ale naprawdę nie widział w tym niczego pasjonującego. Wybrał by jeden z tych polecanych przez rektora - Zawsze możemy ich ściągnąć do nas... - podsunął kiedy tylko wspomniała o pogodzie - Oglądałaś prognozę? - żywił podziw wiedząc o ile rzeczy, dla niego błahych i nieistotnych wampirzyca dba. Pewnie jakby zapytał to wiedziałaby jaka pogoda jest prognozowana na przyszły tydzień, to też by coś powiedziała i nie było by to 'nie mam pojęcia' - Ciuch? Nie wiem czemu ona teraz hołduje. Kiedyś była gotką. - pokręcił głową - Raz hipiską. Matce się podobało bo chodziła w sukniach do ziemi, ojcu nie bo... Bo nie. Jakieś pół roku temu chyba kochała się w rytmach Green Day'a a jak ją widziałaś ostatnio wyglądała całkiem normalnie i nie wiem co to było. Jakby na koszulce był napis 'Najlepsza siostra na świecie' byłaby zadowolona?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:25, 07 Sie 2010    Temat postu:

Roześmiała się na słowa Roya o porównaniu biznes planów do 'mody na sukces' do tego stopnia, że woda lejąca się z prysznica wpłynęła w jej usta i dziewczyna przez moment prychała próbując się pozbyć jej nadmiaru. Dopiero kiedy opanowała się od dalszego śmiechu to się udało. - Oj Roy, Roy... Nie chodzi o wybranie byle którego tylko tego, który jest najciekawszy i najlepszy. O ten, który akurat Tobie się spodoba najbardziej. - rzuciła naciskając jednym palcem na jego klatkę piersiową dla zaznaczenia o kogo jej chodzi.

- No może niekoniecznie? - odpowiedziała niezbyt do tego przekonana - Wiesz, jakby do nas, to trzeba by było i przygotować jakiś obiad czy kolację i ogarnąć mieszkanie i... Może to głupie, ale ciężej by się było od czegoś wymigać gdybyśmy chcieli się wykręcić. A tak, to zawsze można powiedzieć, że tylko na pół godziny czy godzinę podeszliśmy, bo idziemy do kina czy mammy zarezerwowany stolik w restauracji. Cokolwiek. - wyjaśniła obejmując go na moment w pasie, by na spokojnie dokończyć rozmowę. Spojrzała się na niego z uśmiechem, unosząc wzrok na jego oczy - Nie myśl sobie, że chcę ich unikać czy coś... Ale za mało jeszcze poznałam Twoją rodzinę, by wiedzieć na co mogę sobie pozwolić i jak się zachować. A tak... - wzruszyła lekko ramionami - Zostanie dla nas jakaś swoboda. - postarała się wytłumaczyć za wczasu ubiegając pytanie.

Zmarszczyła nos słysząc pytanie chłopaka o koszulkę z zaproponowanym napisem. Pokręciła przy tym przecząco głową niezbyt przekonana do takiej wizji. - Za parę lat pewnie coś takiego by doceniła, ale teraz... Pewnie nie za bardzo. - odpowiedziała - Przynajmniej tak mnie się zdaje. Ale... Skoro nie wiesz jaki jest teraz jej styl... A mówiłeś, że Mediolan i to całe życie we fleszach by się jej spodobało... - zastanowiła się na moment - To może byśmy jej ufundowali taki karnet? Dla niej i dla jej wybranej koleżanki. Do salonu urody na wybrany przez nią zabieg? - zaproponowała inne wyjście - Wiesz, każda kobieta to lubi a jeszcze z "psiapsiółką"... - wywróciła oczami uśmiechając się przy tym - Poezja. Wiesz ile plotek wtedy można wymienić między sobą? Nie znam takiej, której by się to nie spodobało. A jak coś, to będzie na mnie. Co Ty na to? - rzuciła wciąż obejmując go w pasie. Uniosła zaraz jedną rękę, ścierając dłonią z jego piersi pianę, która jeszcze się nie zmyła pod strumieniem wody.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:51, 07 Sie 2010    Temat postu:

- Ale ja się nie znam. - jęknął szukając w wampirzycy ratunku - Ja ci mogę powiedzieć jakie gatunki będą popularne i kto wydaje płytę w tym roku, ale nie to który biznes plan jest bardziej wartościowszy. Bo czym to by się różniło gdybym wszystkie wydatki spisywałby sobie w jednym notesie i później podliczył? Na to samo by wyszło. Poza tym jak można przewidzieć jakie zyski będę miał po pięciu latach. Po takim czasie z No Name może już nic nie być, albo może to być jeden z najbardziej. - on wolał na 'żywca'. wziąć się za to, starać się i sprawdzając czy się opłaca czy nie. Z reguły nie miał zaufania do planów ani pomysłów bo wiedział że wszystko może spalić na panewce. To odnosiło się również i do niego, bo wiedział że porywał się z motyką na słonce, ale do swojej zaradności miał więcej zaufania niż do 'przepisu na udany biznes' stworzonego przez kogoś. Pokiwał głową analizując słowa Elizabeth. Miała na to dobre spojrzenie. Do niego, do tego że stał się niejadkiem rodzice już się przyzwyczaili a w Lizzy mogli by faktycznie coś smacznego wmuszać szczególnie Caren - Nie. W porządku, to zrozumiałe. Nie mam ci nic za złe. Powiem ci tylko że nie gryzą choć kiedy jestem obok nich to wygląda całkiem inaczej. W porządku. Możemy do rodziców wpaść wieczorem jak pozałatwiamy tutaj wszystko. W zasadzie mógłbym też nawiedzić rozgłośnię. Ravitz w weekendy jest tak zajęty że ponoć zgadza się na wszystko byle mieć chwilę, to... - przekrzywił głowę zastanawiając się czy warto iść do mężczyzny i prosić się o urlop. Było warto bo przecież nie straciłby nic, jedynie trochę czasu - A która nie lubi w jej wieku fleszy? Ale za chomiki? Karnet na zabieg w salonie piękności? - za dużo - Proponuję jakąś ładną szmatkę. - stwierdził kiwając głową by utwierdzić się w tym co powiedział - Chcesz jej dać okazję do poplotkowania? Poczekaj niech tylko cię zobaczy, znów się będziesz stresowała kiedy zacznie wymyślać. Miałaby już podstawy... - mruknął z uśmiechem całując Elizabeth. Chyba za punkt honoru obrał sobie nagminne podpuszczanie wampirzycy, nie żeby cieszył się z tego jak musiała później się w sobie zbierać, bo sam wiedział że nie było to nic przyjemnego. Mimo wszystko z ramion nie za bardzo chciał jej wypuścić a pocałunku nie wyobrażał sobie przerwać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:26, 08 Sie 2010    Temat postu:

- Ale ja się tak troszeczkę znam. - odpowiedziała. W końcu na studiach podstawy ekonomii i administracji miała. Co prawda zawsze zachodziła w głowę po jaką cholerę informatykowi była znajomość analizy tych cyferek i te chore wykresy, ale dzięki temu wiedziała czego powinna szukać. Poza tym naczytała się ostatnio w wolnych chwilach tyle materiałów na ten temat, że spokojnie chyba by mogła się pokusić o to, by własny biznes plan ułożyć. Chociaż wolała się z tym nie wychylać, żeby potem nie było na nią jakby coś poszło nie tak. - I dobrze. - pokiwała głową z aprobatą - Ty będziesz potem tym wszystkim dowodził mój Kapitanie. Pozwól, że wpierw odpowiedni okręt dostaniesz. - mruknęła z uśmiechem.

- I wcale by na to samo nie wyszło. Bo Ty byś to stworzył na łapu-capu. Bez rozeznania się w rynku i bez przygotowania sobie wszystkiego odpowiednio. - wyszczerzyła się w uśmiechu - Jak Ty chcesz solidny dom wybudować jak fundamenty byś z klocków Lego chciał składać, co? - tym razem pokręciła z dezaprobata głową, chociaż cały czas się uśmiechając. - Grunt to dobra podstawa mój drogi. - powiedziała z przekonaniem pukając palcami w jego obojczyk.

- Okej. - zgodziła się. - To wieczorem do Twoich rodziców. Tylko zadzwoń może do nich wcześniej i uprzedź, że będziesz. Że będziemy. - poprawiła się zaraz uśmiechając się do chłopaka. Fajnie tak było mieć jakąś rodzinę. Nawet i czyjąś, ale mieć rodziców. Chociaż Elizabeth za bardzo się jakoś nie utożsamiała z tym, żeby miała być jej częścią, to jednak miło jej było i cieszyła się, że chłopak miał jeszcze taką możliwość. Chciała, żeby jak najczęściej ich widywał, póki jeszcze może i dopóki jest to dla nich w ogóle wykonalne. Wiedziała, że za kilka lat będą się musieli z nimi pożegnać i więcej ich nie widzieć, więc chciała aby Roy ten czas maksymalnie wykorzystał.

- No nie... To nie były chomiki. - była gotowa bronić swego zdania. Ona sama chciała dziewczynie podziękować, bo bez niej nie stałaby tu właśnie z chłopakiem - Dzięki niej mogłeś do mnie przyjechać. To nie jest tego warte? - rzuciła forsując swój punkt widzenia. Roześmiała się słysząc jego pewność co do tego, ze jego siostra ją obskoczy. - Spoko. Przyjmę to z godnością. - stwierdziła - Przynajmniej się postaram. Chyba, że mnie zastrzeli jakimś pytaniem znowu, to wtedy... Cóż. Przekupię ją czymś i będzie git. - orzekła marszcząc nos z wyrazem triumfu spowodowanego kolejnym jej genialnym pomysłem.

Jego pocałunek znów przerwał jej kolejne gdybania. Coraz ciężej im obojgu było przerywać bliskość swych ust. Poddała się jego wargom ulegle, panując jeszcze póki co nad sobą. Jednak z każdą chwilą było coraz trudniej się oderwać od niego. Chcąc jakoś zburzyć spokój ich myśli okręciła się wraz z nim znajdując się po chwili na miejscu, gdzie od dopiero co stał, plecami do ściany. Czując ciepłe strugi wody spływającej spod prysznica, robiło jej się jeszcze bardziej gorąco. Dłoń z jego piersi przesunęła się na jego ramię, głaszcząc mokrą od wody skórę.

Igrał z nią. Doskonale sobie zdawała z tego sprawę. Pomimo tego, że musiała walczyć z sobą, by postarać się przerwać w odpowiedniej chwili, odroczyła jeszcze na moment to, pociągając ze sobą chłopaka w stronę ściany, którą miała za plecami. Ciężko było sobie odmówić jego ust. Zatopiła się w pocałunku z przyjemnością, dotykiem odkrywając jego skórę. Z każdą chwilą coraz bardziej się zapominała. Dla ostudzenia się, nie chcąc za szybko odrywać swych warg od pocałunku, zaczęła odliczać w myślach baranki. Jednak zaraz stwierdziła, że te zwierzątka kojarzą jej się z miękkim runem, runo z ciepłem a ciepło z gorącem skóry chłopaka.

Wszystko się ze sobą zapętlało. Nie chcąc już dłużej zwlekać i bojąc się, że się nie opanuje za chwilę, sięgnęła ręką za siebie, przekręcając gałkę wody. Lodowaty strumień popłynął na nich oboje studząc dość skutecznie różnicą temperatur ich rozpędzone emocje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:03, 08 Sie 2010    Temat postu:

A czy Elizabeth nie lubił klocków Lego? Fajne były. I domki z nich nie przewracały się przy pierwszym lepszym szturchnięciu. Sam sprawdzał. Ale faktycznie, lepiej by dom miał jakieś solidne fundamenty a nie tylko kolorowe, plastikowe kosteczki. Nie zgodziłby się z nią w sprawie Angeli. I musiał coś przypomnieć. Choć chwilowo tak bardzo zaabsorbowany czymś innym sam zapomniał co miał Lizzy powiedzieć. Jej zabiegi na początku nic nie dawały. Oboje mieli problemy z nijaką samodyscypliną wobec siebie, ale tym razem to Roy zaczynał sprawiać problemy. Nie mógł się oprzeć mając ją tak blisko siebie. Przez myśl mu przemknęło że chyba lepiej by było jakby nie dopominała się o zniesienie jego własnych granic, wtedy wszystko było łatwiejsze a przynajmniej szybciej dawało się opanować. Kiedy tylko dosięgnęła go lodowata woda natychmiast jak oparzony oderwał się od Lizzy i sięgnął po kurek. Spojrzał na wampirzycę i wybuchnął śmiechem - Nie powiem... Subtelnie to zrobiłaś. - przyznał kłaniając się przed nią - Matko, chodźmy stąd i do domu, bo zastanie nas ranek. - pogonił Elizabeth kładąc jej dłonie na ramionach i powoli starając się nakierować na szatnię - A wracając do Angeli, nie zapominaj. Ona nie wie że jechałem po ciebie. W zasadzie nikt nie wie. - mruknął zabierając żel pod prysznic sądząc że wampirzyca już dostatecznie się wymoczyła z chloru. Nie było go na nich czuć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:44, 08 Sie 2010    Temat postu:

Jego pocałunki były zbyt przyjemne, by ich sobie odmawiać. Ciężko było powiedzieć stop kiedy wcale się tego nie chciało. dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że chyba nie tylko na chwilę przestała myśleć o tym co było wokół, ale także Roy. Jego dłonie ją oplatające, usta z coraz większą zapalczywością ją całujące i zmysły coraz bardziej niespokojne wcale nie pomagały w opanowaniu się i doprowadzeniu do porządku. Dopiero zimna, lodowata wręcz woda spływająca na ich ciała dobudziła w jednej chwili Elizabeth. I Roya chyba także, skoro tak zareagował.

- Ale skutecznie mój drogi. - wyszczerzyła się niczym dumne z siebie dziecko - I nie musiałam niczego tłumaczyć. - dodała schodząc na bok, bo zimna woda na jej ciele powodowała gęsią skórkę. Sięgnęła po ręcznik, żeby się wytrzeć, kiedy w tym samym czasie wampir zakręcił dopływ wody. Wytarła i siebie i jego, dzieląc się ręcznikiem. - Chodźmy, chodźmy. - zaśmiała się słysząc jak ją pogania. Zgarnęła z półki pęk kart elektronicznych i wyłączając wszystko za nimi ruszyła tam, gdzie ją Roy prowadził.

Trafili moment później do szatni. Znów dziewczyna miała dylemat jak się przebrać, ale tym razem wciąż jeszcze trzymając w myślach jego pocałunek ostatni po prostu odwróciła się do niego plecami i ściągając z siebie mokry kostium zamieniła go spokojnie na suchą bieliznę. - No okej. - przytaknęła słysząc jak jej uświadamia gdzie wtedy był. - Aaa... Co ja wtedy robiłam, że się nie mogłam zająć Twoimi pupilami? - zapytała wciągając na siebie sukienkę. Znowu miała problem z suwakiem na swoich plecach. Tak jak i poprzednio, tak teraz nie mogła sobie poradzić z zapięciem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:53, 08 Sie 2010    Temat postu:

- Aż za. - dodał wywracając oczami na widok jej szerokiego, zadowolonego z siebie niemożliwie uśmiechu. Kiedy skończyła się wysuszyć wytarł i siebie. Zawiesił sobie ręcznik na szyi i przeszedł do szatni wraz z Elizabeth zadręczając ją dalej swoją skromną osobą - Yhm... - W końcu uczył się od niej, uczył się planować i dbać o szczegóły i pozory by wszystko jakoś wydawało się spójne i logiczne dla otoczenia. Rozwiązał sznureczek od spodenek z przyzwyczajenia wciągając przy tym brzuch - Gdzie byłaś...? - namyślał się przez chwilę - Miałaś obóz... To znaczy no szkółkę baletową, zgrupowanie jakieś, nie wiem jak to się odbywa dokładnie. A mnie wysłali oczywiście w ostatnim momencie, bo jak zwykle się im przypomniało że ktoś jechać musi i... I tak ani mnie, ani ciebie nie było w domu. - wciągnął na siebie dolne części garderoby i powiedział - Chyba że masz jakieś lepsze usprawiedliwienie. To mów, chętnie posłucham. - zerknął na Elizabeth i postanowił jej pomóc - Daj... - pacnął jej dłonie by wypuściła zamek i poprosił - Weź włosy w górę, bo pewnie znajdą się zaraz między suwakiem. - kiedy to zrobiła zapiął zamek dostrzegając i haftkę. - Proszę bardzo. - sięgnął po koszulkę i naciągnął ją na siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:16, 08 Sie 2010    Temat postu:

A tam zadręczając. Wcale nie zadręczał jej swoją osobą. A jeśli tak, to i ona jemu uprzykrzała czas sobą. Było więc po równo. - No co? - zapytała z uśmiechem - Źle zrobiłam? Inaczej wcale bym Cię tak szybko nie wypuściła i... Mogłoby się to nie najlepiej skończyć. Przynajmniej na razie. - mruknęła z uśmiechem. Wcale jej się nie spieszyło do tego, by skonsumować ich znajomość właśnie w takim miejscu, pod prysznicem na basenie. Nie to, żeby miała coś do tego miejsca, ale jak na pierwszy ich raz, to raczej kiepski byłby wybór.

Idąc do szatni trąciła go jeszcze ramieniem dla zabawy. - Okeeej... - rzuciła przyjmując do wiadomości, że miała właśnie wyjazdowy trening - Mówisz o szkoleniu baletowym bądź obozie treningowym? Okej. Niech Ci będzie. - kiwnęła głową potakująco akceptując takie rozwiązanie. Wzdrygnęła się gdy dał jej po rękach. Jednak uśmiechnęła się przy tym zgarniając ze swoich pleców włosy jak chciał. Zaraz po tym, gdy poradził sobie z jej sukienką złapała go na moment za nadgarstki, przyciągając do siebie chłopaka. Objęła się sama jego rękami pozwalając sobie na chwilę w jego ramionach. Odchylając głowę w bok, pocałowała go w policzek i dopiero wtedy wypuściła.

- Dzięki. - powiedziała spoglądając na niego, gdy naciągał na siebie koszulkę. Sama nałożyła buty w tym czasie i sięgnęła po szczotkę do włosów, by je rozczesać. Gdy się w końcu zebrali, Elizabeth pogasiła wszystkie światła, ustawiła odpowiednie wskaźniki na panelu do ich regulacji i opuścili szatnię po chwili znajdując się przed dyżurką pana Swampshadow. Wampirzyca zapukała w szybkę, budząc mężczyznę. Oddała mu taśmę z kartami i po chwili mogli już wyjść na zewnątrz budynku. Chwytając dłoń Roya, wyszli na ulicę zbierając się do powrotu. - To gdzie teraz? - zapytała mijając drzwi wejściowe do Pacific.


// Ulice miasta


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Nie 14:17, 08 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:14, 08 Sie 2010    Temat postu:

Zerknął na Lizzy bo to co mówiła bardzo nie pasowało do tego co zazwyczaj sobą reprezentowała. Myślałby kto że to on był oziębły. No cóż, Roy odchrząknął i pokiwał głową przyznając jej świętą rację - Faktycznie, pogratulować rozsądku i samozaparcia. - nie miał zamiaru się nad tym dłużej rozwodzić ani przez chwilę. Poprawił koszulkę układając poprawnie jej tył i zasznurował buty. Gotowy do drogi podreptał za Lizzy i poczekał aż odda wszystko strażnikowi. Nie wiedział czy potrafiłby być tak miły gdyby to jego budzili, ale tamten chyba był przyzwyczajony, przynajmniej na to wyglądało. Wyszli przed budynek a Roy zaczął swój zwyczajny obrzęd szukania kluczyków po kieszeniach - Sam nie wiem. No bo... - wyciągnął je razem z podszewką kieszeni, którą upchnął zaraz na miejsce - W zasadzie skoro nie śpimy, to... Sam nie wiem. - spojrzał na zegarek. Był kwadrans przed dwudziestą trzecią. Wszystko co było potrzebne, było już pozamykane, mężczyzna który mógł uraczyć go urlopem pewnie spał już w domu, a Jed pewnie też - Wracamy do domu i zabieramy się do wszystkiego z rana?

/ Ulice miasta


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Nie 19:07, 08 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin