Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Starbucks

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:19, 28 Gru 2009    Temat postu: Starbucks


Najlepsza kawa w mieście. Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:23, 15 Lut 2010    Temat postu:

/ Ulica

Rozpięła kurtkę gdy tylko weszła i przewiesiła ją sobie przez ramię. Intensywne aromaty różnych kaw zachęcały do wypicia i przegryzienia czegoś słodkiego. Judit sama czuła się jak ryba w wodzie. Towarzystwo jak narazie było jej zbędne. Podeszła do kontuaru i złożyła na nim ramiona. Stanęła na palcach by lepiej widzieć. Dlaczego mi wzrostu nie dali tyle ile bym chciała? - Caffè Latte i... - popatrzyła na ofertę przekąsek - Muffina czekoladowego. - poczekała chwile i dostała swoje zamówienie. Kawę w wysokim białym kubku z muffinkiem do kompletu. Chwyciła to w obie dłonie i rozejrzała się. Wykrzywiła niezadowolona usta bo wyboru nie miała zbyt dużego. Zostało miejsce przy wejściu z którego zrezygnowała od razu. Nie będzie mnie wciąż owiewać jak drzwi będą otwierać... Wybrała to drugie, przy oknie. Postawiła przed sobą kawę. Kurtka wylądowała na oparciu a torba na kolanach. Wyciągnęła z niej laptopa i włączyła go. Jedząc orientowała się tym co warto by tu zobaczyć. Okazało się że jest dość blisko Central Parku. Patrząc na mapę znalazła nawet centrum leczenia psychiatrycznego. To by się komuś przydało... Zachichotała cicho. Słuchała [link widoczny dla zalogowanych], nie zwracając uwagi na to co jej odtwarza. Kołysała się lekko na krzesełku, poddając się bezwiednie przyjemnej, spokojnej melodii. W końcu na Bronx daleko nie jest... Prześledziła dalszą część mapy. Ale Chinatown jest bliżej. Na korzyść tego drugiego miejsca przeważyło wszystko. Od bliskości aż po ciepło. Nie chciała chodzić cały boży po zimnie. Wolała już zaszyć się w jakieś knajpce i czekać do wieczora. Zajrzała do torby i wyciągnęła z niej swój portfel. Przeliczyła pieniądze. Powinno mi wystarczyć. Cholera co to jest?! Spojrzała na wyświetlacz iPoda gdy skończyła się piosenka. Judit poczuła niedosyt, kiedy wybrzmiały ostatnie takty. Była bardzo przyjemna, taka inna, wręcz relaksująca. Serenity? Wysiliła się i przypomniała sobie skąd to ma. Dostała do przesłuchania przed obozem od znajomej a później to już nie miała czasu i iPoda przy sobie. Zerknęła na nazwę wykonawcy. Godsmack... Od czego jest internet? Po jakiś 15 minutach wiedziała wszystko co było jej potrzebne a pierwszą rzeczą w jaką musiała się zaopatrzyć był ich najnowszy singiel. Dopiła w spokoju kawę patrząc przez ogromną szybę na ulicę. Po muffinku nie było już okruszka. Tak. Plan był gotowy. Najpierw do jakiegoś muzycznego, po tą płytę, później taksówka i do Chinatown... Pozbierała się ze swojego miejsca i zarzuciła kapucę na głowę. Chwyciła torbę i sprawdziła czy ma wszystko co jej potrzebne. Zapakowała w nią laptopa i wyszła ziewając przeciągle. Na działanie kofeiny trzeba było poczekać. Wsunęła dłonie w kieszenie. Sklepów w Nowym Yorku był wiele. Ale Jud chciała zobaczyć ten największy. Złapała taksówkę i rzuciła - Macy's.

/ Macy's


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:00, 01 Mar 2010    Temat postu:

/ Ulice

- Tak. Z moją wredną aparycją to było by dość prawdopodobne. Do tego jeszcze piękna wspólniczka... - uśmiechnął się do Mariki gdy przytrzymywał dla niej drzwi lokalu - I interes się kręci. - powiedział z udawanym entuzjazmem w głosie. Na wzmiankę o nosidełku, nie powiedział nic. Skoro się nie pomylił było dobrze, a skoro jak stwierdziła Marika nie było im jeszcze potrzebne to się nie wtrącał. Ona wiedziała lepiej od niego. W końcu wy, kobiety znacie się na tym lepiej. - Od planowania jest mój notes. Gdzieś go mam to nie zapomnimy niczego. Mam nadzieję. Ale pewnie... - stanęli w kolejce. Wewnątrz było przyjemnie ciepło, więc rozpiął paszcz nie chcąc się przegrzać. Pachniało smakowicie. Adam przesunął wzrokiem po przekąskach zastanawiając się co dobrego wybrać - Pewnie skupimy się na ubraniach i innych temu podobnych, co? I tak nie będzie sensu przewozić tego wszystkiego stąd do Forks. - zerknął na Marikę stojącą przed nim w kolejce. Obrócił głowę i rozejrzał się. Było kilka wolnych miejsc. Jak na złość nic na boku nie ma... Zawsze istniała nadzieja że coś się zwolni - Co bierzesz? Te muffiny wyglądają apetycznie... - powiedział jakby do siebie gdy przesunęli się do przodu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:25, 01 Mar 2010    Temat postu:

/ Ulice

- Tak piękna wspólniczka handlująca dziećmi. Boże. - zaśmiała się cicho. - Dajmy temu spokój. To głupie. Nigdy bym nie sprzedała swojego dziecka. - Jakiś ciekawy gap obrócił głowę w ich stronę słysząc wymianę zdań między nimi. Spiorunowała go szybko wzrokiem by się nie wtrącał w nie swoje sprawy i nie podsłuchiwał. Kiedy się szybko speszony obrócił uśmiechnęła się triumfalnie. Moje spojrzenie czasem zabija. - zaczęła się śmiać w głębi siebie. - To dobrze, ze go masz. Przyda się jak najbardziej. Nie chciała bym niczego zapomnieć. - powiedziała ciszej aby nie dawac nikomu powodów do jakichkolwiek plotek. Nie miała na to ochoty. - W zasadzie tak. Ubranka i smoczki i butelki i temu podobne. Takie najpotrzebniejsze rzeczy. I tak szybko z tego wyrośnie i znów trzeba będzie kupić następne. Dzieci szybko się rozwijają. Czasem nie można za tym nadążyć. - przesunęła się w przód gdy kolejna osoba została obsłużona. - Część można zostawić tutaj. Bo czasem będziemy tu przyjeżdżać. A część zabierzemy ze sobą do Forks. - również rozpięła płaszcz. Zrobiło jej się niebotycznie gorąco. - Muffiny. Mmm... - cicho zamruczała. - Czemu by nie. Z chęcią skosztuję. Do tego parzona kawa. Idealnie połączenie. - uśmiechnęła się lekko. Byli co raz bliżej do napełnienia swych wygłodniałych brzuchów.XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:12, 01 Mar 2010    Temat postu:

- A kto mówił o naszych dzieciach? - zapytał parskając śmiechem. Nikt nie wie czyja była dziewczynka. Spojrzał bez większego zainteresowania na faceta, który rozdrażnił Marikę i prychnął pod nosem. Więcej nie ciągnął tego tematu skoro Marika uznała że to koniec. Wsunął dłoń do kieszeni w poszukiwaniu portfela. Skrzyżował nogi opierając się swobodnie o kontuar. Zerknął na kanapki zastanawiając się nad tortillą - Powinienem go mieć, poczekaj... - przeszukał kieszenie spodni a kiedy sprawdzał w prawej skinął głową - Jest. - wrócił do swej poprzedniej pozycji gdy znów przesunęli się trochę - Marii. - zmarszczył lekko brwi, kiedy został zmuszony by wytężać słuch - Tu nikt... - rozejrzał się - Nas nie zna. Mów normalnie. - poprosił ją nie widząc powodów do tego by trzeba było szeptać. Przez hałas jaki czynili ludzie i tak mało co było słychać. Nikt nas nie posądzi o handel towarem, w dodatku żywym. Nagle, patrząc na Marikę, uświadomił sobie coś ważnego. Coś co z perspektywy czasu wydawało mu się okropne i nieludzkie. Przecież ja miałem się tym właśnie zajmować z twoim kuzynem, a teraz sobie z tego żartujemy... Byłabyś ze mną nadal gdybym się podjął tego zajęcia? Popatrzył na nią, na jej plecy i burzę kręconych, brązowych loków przenikliwie. Chciałbyś? Wątpił. Był pewien że nie. Choć kto wie...? Wolał się zająć czym innym więc rozmowę o tym co musieli kupić przyjął z ulgą modląc się by Marika nie zauważyła tego że wyraźnie się zasępił - Pewnie sprawi ci wielką przyjemność wybieranie tego wszystkiego. W końcu wszystkie się tym lubicie zajmować. Rzekomo. - uprzedzając jej wszelkie pytania jakie mogłyby paść pod jego adresem powiedział - Ja nie kupowałem nigdy. Nie wiem czy to jest przyjemne czy nie. Zawsze gdy już coś takiego się zdarzyło Grace biegła do sklepu. - powiedział wzruszając ramionami - W domu tylko wysłuchiwałem zachwytów. Zobacz Adam... - zaczął przedrzeźniać matkę wywracając oczami - To takie śliczne, a to takie ładne i tak dalej... Jakoś nigdy nie umiała mi tego podarować. - A tu proszę... Westchnął w głębi siebie. Teraz ja będę coś wybierać dla syna. - Będziemy przyjeżdżać jak najczęściej. - uznał. Tam jest ten kretyn... - Lubimy się oderwać, prawda? To takie... Potrzebne. - wyrwał się z zamyślenia - Tak. Te czekoladowe są pyszne. Albo jabłkowo - cynamonowe jeśli lubisz rodzynki. - zawsze jej służył pomocą jeśli mógł. Nawet jeśli chodziło o polecenie czegoś do jedzenia - Kawa? Masz rację. - kiedy mógł ją już pić korzystał z tego, choć nadal nie w pełni - Nie ma nic lepszego jak mocna kawa rano... W ramach wynagrodzenia pochrzanionego poranka. - w końcu nadeszła ich kolej i sprzedawczyni zwróciła się do Mariki z uprzejmym - Dzień dobry. Co podać?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:28, 02 Mar 2010    Temat postu:

Wzruszyła bezwiednie ramionami. Samej jej się nie uśmiechało szeptać, ale z drugiej strony nie lubiła jak ktoś się przysłuchiwał ich rozmowie. To należało do niej i do niego, a nie do kogoś innego. To były ich problemy. Problemy, które rozwiązywali między sobą. - Wiem, przepraszam, ale... - odchrząknęła cicho i obróciła się w stronę męża stojąc plecami do lady. - Nie cierpię jak ktoś się nam przysłuchuje. - wyznała z brutalną szczerością i Adam musiał to zrozumieć. Nie miała jakichkolwiek obaw jeśli o to już chodziło. - Dobrze. - podwyższyła swój ton o dwa stopnie do normalnej rozmowy aby nie musiał wytężać niepotrzebnie słuchu. Powróciła do swej pierwotnej pozy tym razem stając obok męża bo tak było je wygodniej. Tutaj w tej chwili tak na prawdę nie musiała się martwić niczym. Przyszli przecież jedynie coś zjeść przed zakupami jakie je czekali. Zerknęła na czarny notes męża, który wyciągnął z kieszeni. Zagapiła się dłuższy czas na niego. Coś jej się nagle przypomniało. Pamiętała tekst, który napisał tam. Tekst, który pisał gdy był daleko od niej. Z perspektywy czasu nie miała już co się tym przejmować, ale wtedy była na prawdę załamana. Pomimo tego, ze wszyscy jej tłumaczyli bała się w to uwierzyć. Bo osoba, na której jej bardzo zależało, którą obdarzyła prawdziwą miłością wyjechała. Uciekła wręcz od niej. Nie rozumiała tego wtedy. Zastanawiała się wielokrotnie co takiego zrobiła, że Adam się wystraszył. Pokręciła nieznacznie głową odpędzając od siebie te ponure myśli. - A co jeśli byś nie wrócił? Co gdyby teraz nas tutaj nie było? Nie bylibyśmy małżeństwem Adamie? Nie dzielilibyśmy się wspólnie szczęściem? Ktoś jednak chyba nad nami czuwa bo nie pozwolił na to. Ty nie potrafisz żyć beze mnie, a ja bez Ciebie. Jesteśmy z sobą związani bez prawa rozwiązania... - Westchnęła cicho i zagłębiła się w rozmowie z mężem przestając myśleć o czasie przeszłym. - Co? Ach tak. No dziwne raczej abyś kupował skoro nigdy Ci to nie było potrzebne. Wiesz to chyba normalne, że młode matki w większości się zachwycają takimi rzeczami. Mnie pewnie... - zaśmiała się cicho nie mogąc się powstrzymać, a tym samym ostrzegając Adama. - To nie ominie. Też się będę tak zachwycać. I będziesz musiał się uzbroić w anielską cierpliwość. Takie małe ubranka, buciki, czapeczki są takie fajne. - uśmiech powrócił na jej brzoskwiniową twarz. - Oczywiście. Lubię powracać do tego miejsca bo napawa mnie spokojem. Poza tym bardzo dobrze mi się kojarzy. Dzięki temu miejscu mam Ciebie za męża. Bo nie wiem co by było gdybyś wtedy nie przyjechał i nie został na dłużej. Nie chcę o tym myśleć. Cieszę się tym co mi jest dane. - z czułością przytuliła się do swego męża przesuwając się w przód. - Oczywiście, że lubię. Brzmi bardzo kusząco. Mmmm... - zamruczała cicho stając przed kobieta zerknęła na męża. - Zdam się na Ciebie. Wybieraj. - powiedziała wywijając się od obowiązku wyboru. Kobieta zza lady utkwiła swe spojrzenie w Adamie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:50, 02 Mar 2010    Temat postu:

Skłonił się nieznacznie w podzięce za to że zdecydowała się mówić głośniej. Za dużo głośnej muzyki w młodości. Stanowczo. - A nawet jeśli to i tak powinnaś to mieć gdzieś... Niech się chrzanią Marii. - stwierdził z nikłym uśmiechem patrząc na poszczególnych ludzi, na kobiety czekające w spokoju i pijące kawę z godnością, na mężczyzn czytających przy małych stolikach gazety, na dzieciaki wpadające tutaj po kanapki jeśli nie dostały, czy też nie wzięły z domu. Wsunął dłoń do kieszeni ale Marika na jego barki złożyła obowiązek wyboru. Zerknął na żonę niezbyt zadowolony i mruknął pod nosem - Jak nie będzie ci smakować to nie zwalaj winy na mnie. - spojrzał na muffiny i zaczął - Poproszę dla... Tego czekoladowego na końcu. - wskazał krótko palcem na wyrośnięte, pulchne ciemne ciasto - I tortillę z kurczakiem. Tylko ciepłą. - zaznaczył wyraźnie patrząc na kobietę przy kasie mało przychylnie - I dwie kawy. Czarne. Mocne. - spojrzał na Marikę i wypuścił powietrze z ust wolno rozglądając się za miejscem - Idź tam... - ruchem brody wskazał na mały stolik w samym kącie. Miejsce się zwolniło a takie Adamowi w zupełności odpowiadało - Ja przyjdę jak odbiorę i zapłacę. - jego żona odeszła we wskazanym przez niego kierunku a Adam wsparł się o kontuar i czekał przez chwilę aż kobieta poda mu wszystko. Zapłacił i odwrócił się w stronę Mariki rozsiadającej się przy stoliku. Był zmuszony przystanąć gdy kobieta, może trochę młodsza od Grace koniecznie chciała się przed nim przecisnąć. Adam poczuł nieodpartą chęć wylania jej na głowę zawartości białych kubków, ale musiał zrezygnować. Dostał się do Mariki i usiadł rozkładając przed nią jej porcję. Przed nim wylądował oprócz tego notes i długopis - Więc? - zapytał rozrywając saszetkę cukru - Co najpierw?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:20, 02 Mar 2010    Temat postu:

- Tak, tak. Niech się chrzanią. - powtórzyła za mężem obojętnie. Miał rację. Co innym było do nich? Nic. Uśmiechnęła się triumfalnie i wystawiła lekko język tak aby tylko on to zobaczył. - Już nie przesadzaj. Na pewno będzie smakować. Nie mam co do tego wątpliwości. - powiedziała patrząc na wybór jaki poczynił. Lubiła czekoladę. Uśmiechnęła się nieznacznie co oznaczało, ze wybrał dobrze według niej. - Ok. Pędzę. - roześmiała się cicho i odwróciła się na pięcie idąc w skazane miejsce. Zakręciła się wokół jakiejś kobiety. Przystanęła przed następną, która wysunęła krzesło w tył. Pomstowała na nią w myśli. Ty stara jędzo pośpiesz się bo nie będę tak stała cały dzień. Myślisz, ze nogi to na loterii wygrałam? Jak mi zajmą miejsce to Ci wysmaruję twarz sosem... - cichy pomruk wyrwał się z jej ust. Zerknęła na kobietę lodowatym spojrzeniem. Szybko się przesunęła na szczęście Mariki bo już miała otworzyć usta aby zwrócić jej uwagę. Przeszła obok niej szybko i zajęła sobie miejsce ściągając z siebie płaszcz bo było jej bardzo ciepło. Po chwili dołączył do niej jej mąż. Wzięła od niego kawę, ściągnęła wieczko i odpowiednio posłodziła cukrem z torebeczki. Wzięła się za przepysznego muffinka. Ugryzła kawałek i rozkoszując się nim popatrzyła na męża. - W zasadzie to. Tak. Potrzebujemy smoczki. Butelki. Jedna musi być szklana, reszta mogą być plastikowe. Będzie nam potrzebny podgrzewacz do mleka. Podejrzewam, ze nie zawsze będę mogła karmić piersią. Pieluszki. I te tetrowe. I te normalne. Zobaczysz ile na dobę nasz synek potrafi razy zrobić kupkę. Łóżeczko. Z wózka na razie zrezygnujemy. Ubranka. Czyli śpioszki, czapeczki, buciki, kocyki i temu podobne. Ach wszelkie kosmetyki do pielęgnacji jego skóry. Oliwki, szampony, mydełka. Specjalny proszek do prania. I co tam jeszcze? - zastanawiała się nie mogąc sobie spamiętać. Tyle tego było.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:36, 02 Mar 2010    Temat postu:

Adam nie wiedział za co się ma najpierw zabrać - Czekaj! - zdjął z siebie płaszcz i przewiesił go przez oparcie krzesła. Otworzył kubek i wsypał do niego cukier. Wymieszał pospiesznie i upił łyk czując jak gorący napój wlewa mu się do żołądka poprzez przełyk. Odstawił go i w lewą dłoń chwycił swoje śniadanie a w prawą długopis - Teraz możesz. - wgryzł się w tortillę pisząc pospiesznie to co dyktowała Marika. Zastanawiającym dla niego było to że w większości kobieta użyła liczby mnogiej, ale uznał że tak musi być więc nie czepiał się jej o to. Kartka została systematycznie zapełniona pochyłym, drobnym pismem, z którym niejeden miałby trudności jeśli musiałby odczytać - Nie wiem. Nie patrz na mnie. - powiedział po kolejnym kęsie. Popatrzył na listę zastanawiając się co jeszcze jest im potrzebne - Chyba, wszystko wymieniłaś. Reszta się przypomni jak już będziemy w sklepie. - odłożył długopis i chwycił kubek. Gorycz kawy w połączeniu z tortillą dawała niesamowite wrażenia. Trzeba było jeść osobno więc mężczyzna skupił się na ciepłej kanapce - Jak muffin? Odpowiada? - zaczesał włosy z czoła a po chwili i tak zdmuchnął natrętną grzywkę - To wszystko co najpotrzebniejsze. Skoro i tak wyjedziemy zaraz gdy go odbierzemy ze szpitala to resztę się kupi w Seattle. - podrapał się po policzku śledząc wzrokiem listę - To chyba najbardziej rozsądne. - rzucił okiem na Marikę - Nie uważasz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:57, 02 Mar 2010    Temat postu:

Poczekała. Dała się spokojnie mężowi rozebrać i napić kawy. Sama w tym czasie albo popijała kawę albo jadła ciastko. Kiedy mogła mówiła dalej. Tym razem spokojniej, wolniej i z większym wyważeniem. Co rusz przerywała aby albo zaczerpnąć powietrza, albo przegryźć muffinka w ustach. Strzepnęła kilka okruszków, które opadły swobodnie na jej spodnie. - Nie wiem. Co ważniejsze to chyba póki co wszystko. Nic mi do głowy nie przychodzi. Tak masz rację zobaczymy w sklepie. - kiwnęła głową zgadzając się z nim w pełni. - Jak najbardziej. Jest pyszny. Chcesz spróbować? - wyciągnęła w jego stronę dłoń z ciastkiem by go poczęstować. Ta restauracja była magiczna. Same pyszności. Można było się pożywnie z rana najeść, ale nie tylko i popołudniu jak i zarówno wieczorem. Każdy mógł znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. - Nie rozpędzajmy się bo później nie zabierzemy się z tym wszystkim. To wystarczy. Resztę kupimy u nas na miejscu. Będzie bliżej do domu. I wszystko pod ręką. - chwyciła kubek z kawą w dłonie i przyłożyła go do usta, ale nie upiła z niego. Musiała się czymś zająć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:23, 02 Mar 2010    Temat postu:

Zamknął notes z czarną zmaltretowaną przez właściciela okładką i położył na nim dłoń - Czyli narazie wystarczy. - zawyrokował kończąc powoli swoje śniadanie wypatrując w nim daremno chyba jeszcze jakiś kawałków z kurczaka. Pokręcił przecząco głową na jej propozycję. Nie miał ochoty na słodkie - Dzięki, ale nie ma apetytu. - po tortilli zostały jedynie okruszki i zmięty papierek który Adam obracał powoli w palcach. Kulka która mu o czymś przypomniała - Skoro tak to nie będzie potrzebny to... - notes trafił do tylnej kieszeni spodni. Ustalone. Bawiąc się papierową kuleczką zapytał - Marii... Jutro jest sylwester. Chciałbyś go jakoś spędzić? Wyjść gdzieś? Do... - zamrugał wpatrując się w swą zabawkę. Przypominała mu świetlista kulę co roku, tradycyjnie spuszczaną z masztu na Times Square - Gdziekolwiek? - nie miał pojęcia gdzie mogli by się udać - Jest okazja powitać Nowy Rok na ulicach, na Times Square... Widziałaś? Napewno słyszałaś o tej tradycji. - pominął to że sam tą noc zazwyczaj przesypiał bo nie miał się z kim bawić. Upił kilka łyków kawy wpatrując się z zaciekawieniem w kobietę naprzeciwko niego - Czy zostajemy w domu? - przy niej ludzie tłoczący się tu, siorbiący i gawędzący przez telefony nawet mu nie przeszkadzali. Rozmawiał z Mariką i na niej się głównie skupiał.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Wto 21:25, 02 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:38, 02 Mar 2010    Temat postu:

Nagle roześmiała się beztrosko. Potarła swój policzek. Upiła łyka kawy i odstawiła kubek na stolik. - Wiesz co? - pokręciła lekko głową. - Masz lepszą pamięć niż ja. Bo z tego wszystkiego zapomniała już o tym. Sylwester... - jak to brzmiało trochę dziwnie. Teraz miała z kim go spędzać. Wcześniej albo siedziała w sylwestra w pracy, albo wymawiała się czymś zamykając w domu i siedząc przed telewizorem. Jakoś nie miała ochotę na zabawę. Teraz było inaczej. Miała przecież swojego męża, a z nim z chęcią mogła go spędzić chociażby i w domu. - Tak. Słyszałam. Musi to wyglądać na żywo przepięknie. - powiedziała szczerze. Zjadła do końca swoje ciastko i posprzątała za sobą jak to miała w zwyczaju. Otarła usta dłonią aby czasem żaden okruszek na niej nie został. - Jeśli tylko masz ochotę to możemy pójść. Z chęcią to zobaczę na własne oczy. Chcesz? - wlepiła w niego spojrzenie swoich brązowych oczu. - A później możemy zwyczajnie wrócić do domu. I tak też spędzimy sylwestra. Nie mam ochoty jakoś chodzić po ludziach. Tylko Ty i ja. - jak zwykle przemówił przez nią egoizm. To miało być ich pierwsze, wspólnie spędzone święto. I nie chciała do tego innych osób. Uśmiechnęła się do niego uroczo i dłonią powiodła do jego dłoni lekko splatając swoje palce z jego. - Co Ty na to? - zapytała z lekkim rozmarzeniem. Przy Adamie zawsze wszystko było piękniejszym, lepszym i bardziej oryginalnym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:02, 02 Mar 2010    Temat postu:

Spojrzał na Marikę niepewnie nie wiedząc z czego się śmieje. Miała tysiąc możliwych powodów, a Adam miał nieodparte chore wrażenie że właśnie śmieje się z niego i tego co jej zaproponował. Nie pomylił się tak do końca, a radość w jaką w niej wzbudził była autentyczna i co najważniejsze nie była szydercza. Rozluźnił się uspokojony jej słowami - Staram się pamiętać o wszystkim. - mruknął z nutką dumy w głosie. Obiecałem ci Marii to. Wielokrotnie. - Ma swój urok. Chodziłem tam z Grace jak byłem mały. Pamiętam kiedy się tu przeprowadziliśmy i wtedy, to było właśnie jakoś zimą... Zabrała mnie by to pokazać. - zamilkł uznając że ją zanudza i to co mówi jest mało interesujące - Jeśli masz ochotę, to z chęcią z tobą pójdę. Byle tylko nie było tak jak ostatnio, i... - nie chciał by znów napadły ją lęki związane z ilością ludzi wokół niej - Skoro już tutaj jesteśmy, a taka okazja jest raz do roku to chciałbym ci to pokazać. - powiedział podpierając brodę dłonią. Ścieśnił splot ich palców planując sobie w myślach ten wieczór - Bardzo dobry wybór. - pochwalił małżonkę z uśmiechem - Ty i ja. Innej opcji nie ma. - skinął głową zgadzając się z Mariką - Zbierajmy się. Czeka nas jeszcze sporo. - poderwał się z krzesła dopijajac swoja kawę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:11, 03 Mar 2010    Temat postu:

- I to Ci się chwali mężu. Często myślisz za nas dwoje. - wyszczerzyła się do niego rozsiewając swój urok. Jej uśmiech był przeznaczony tylko i wyłącznie dla niego. Jak zawsze zresztą. Tylko on mógł go oglądać w pełnej krasie. Inni się nie liczyli. Mogli to ujrzeć, ale nie mogli odczuć jego mocy. Westchnęła aż sobie z lekkością kolorowego motyla. Popatrzyła na męża rozmarzonym wzrokiem. Lubiła tak na niego patrzeć. Było to takie przyjemne. Odrywało od wszystkiego innego. Gdyby nie stolik dzielący ich pewnie właśnie całowała by Adama co tchu braknie w piersi. To też uwielbiała. Smakować jego słodkie usta. Zawsze kojarzące jej się z nabrzmiałą, soczystą maliną. Aż oblizała sobie lekko wargi językiem. Zawierciła się nerwowo na krześle. Aż ją od środka skręcało. Jakiś tam płomień wewnątrz niej tlił się z pożądaniem dla niego, jaki nie zdołali ugasić rano. - Z chęcią to zobaczę u Twego boku. Zastąpię Ci Grace. Mam nadzieję, że rekompensata będzie należyta. - zaśmiała się cicho. Słuchanie jego opowieści jak zawsze ją rozluźniało. Nie ponaglała go. Jeśli nie chciał dłużej tego ciągnąć, ona nie zamierzała tego z niego wyciągać. - Skończeni egoiści z nas. - pokręciła z niedowierzaniem głową. - Ale za to jacy wyczesani. - oczka jej się lekko zaiskrzyły. Adam miał rację czas było się zbierać. Wstała dopijając kawę. Odłożyła pusty kubek na stolik i narzuciła na siebie płaszcz. Pozapinała guziki i gotowa skierowała się do wyjścia. - Tak. Ciężki dzień. Miejmy to za sobą. - ujęła go pod rękę i wyszła na zewnątrz w chłód zimy.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:30, 03 Mar 2010    Temat postu:

- Ktoś musi, prawda? - zapytał przewrotnie zadowolony z pochwały jaką skierowała w jego stronę - A ja to po prostu lubię. Bardzo. - Mój chodzący problemie... Od początku tak było. Podejmował pewne decyzję za Marikę, albo skutecznie pokazywał jej lepszą, właściwszą drogę i mało się mylił w swych wyborach. Wynik była całkiem niezły. Wręcz zaskakujący dla każdego kto prześledziłby ich relacje od początku. Byli małżeństwem o czym świadczyły złote kółka na ich palcach. Widząc jak oblizuje usta stwierdził - Czyli muffinek był aż tak dobry? Chcesz na wynos? Zjesz sobie jak będziemy kupować. Poza tym... - wycelował w kobietę palcem - Dostaniesz dziś tego obiecanego miesiące temu hot - doga. W nagrodę za wzorowe sprawowanie i nie sprawianie problemów. - chwycił swój płaszcz i narzucił go na plecy wsuwając ramiona w rękawy - Matka zastąpiona tobą? Ta rekompensata będzie w takim razie z olbrzymią nawiązką. Nie wiem jak odwdzięczę się za taki nadmiar szczodrości. Chyba jedynie ciężką harówką. - roześmiał się gdy Marika stwierdziła że są egoistami i w dodatku 'wyczesanymi' - Masz rację. Gorszego połączenia na świecie nie ma. Ślepo zapatrzeni w siebie, zazdrośni... Cholernie. - oboje nigdy tego nie ukrywali - Ale nam to jakimś cudem wychodzi wspaniale. - poczekał aż się ubierze. Po decyzji że rezygnuje z drugiego ciastka złapał ich kubki i wyrzucił do kosza. Zerknął na jej profil i uśmiechnął się nieznacznie jakby wiedział o czym myślała kilka minut temu. Musieli na chwilę się zatrzymać by przepuścić wchodząca grupkę nastolatków - Marii... - szepnął pochylając się ku niej - Nie będzie taki okropny. - chciał w to wierzyć - W końcu mamy siebie. - dał jej buziaka i wyprostował się by wyjść kiedy już mogli. Prawda?

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin