Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Ołtarz
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Centrum miasta / Kościół / Kaplica
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ojciec Bobby
Człowiek



Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:16, 06 Sty 2010    Temat postu:

Odmaszerował za ołtarz by przygotować sie do udzielenia sakramentu Komunii. Organy grały, widać organista starał się dziś wybitnie mocno. Wierni może trochę niemrawo, ale jednak śpiewali. Świeżo upieczone małżeństwo odwracało się powoli a on skupił swą uwagę na kobiecie której nogi odmówiły na sekundę posłuszeństwa. Mężczyzna teraz już jej mąż zapobiegł wszelkiemu nieszczęściu. Bobby usatysfakcjonowany wzniósł dłonie ku niebu by dopełnić wszystkiego jak należy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:52, 06 Sty 2010    Temat postu:

Siła pocałunku Mariki nie osłabła, ale ona sama już tak. Zacisnął ramię wokół jej talii gdy tylko to wyczuł. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Adam nie zobaczył niczego niepokojącego. Chwilowa słabość już minęła. Uspokojony tym faktem dostrzegł o wiele więcej. Dostrzegł ciepło, miłość jaką owa kobieta go obdarzała, zadowolenie, zachwyt, nijaką ulgę związaną z tym że już po wszystkim. Obrócił się powoli i wrócił z Mariką na miejsce przeznaczone dla nich. Nie puścił jej. Jego dłoń cały czas zaciskała sie delikatnie na boku żony. Pochylił się kiedy coś szepnęła. Mimo muzyki organów zrozumiał i uśmiechnął się ukradkiem, patrząc uważnie pod nogi - Tak Marii? - mruknął do niej kiedy już usiedli - Słucham cię kochana? - zwrócił się do niej jednym z najpogodniejszych tonów na jaki mógł się zdobyć. Teraz było to już nieodwracalne. Byli ze sobą nierozerwalnie związani, tak jak zawsze tego chcieli. Lustrował jej twarz z uwagą. Nie doszukał się bladości czy objawów zmęczenia. Siły opuściły ją chwilowo chyba ze szczęścia. Westchnął i chwycił jej dłoń by mogła dowolnie czerpać z jego wewnętrznej siły. To co najważniejsze mieli już za sobą. Poczuł się dziwnie lekki. Gdyby mógł przeciągnąłby się z lubością. Jednak Adamowi nie było dane tego zrobić więc siedział spokojnie o wiele bardziej rozluźniony i uśmiechnięty. Teraz wszystko było prostsze. Teraz zawsze Marika będzie obok niego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:10, 06 Sty 2010    Temat postu:

Wracając na wyznaczone dla nich miejsca pod nosem lekko się uśmiechnęła. - Nic... - również cichutko zachichotała. - Nie mogłam się oprzeć pokusie aby Ci tego nie powiedzieć w tak doniosłej chwili. - wyszeptała mu lekko pochylając się w jego stronę. Ujmując suknię pod tyłkiem siadła na krześle. Delikatnie trzymała go za rękę kiedy jej ją podał. Ceremonia prawie się kończyła. Nie mogła się nadziwić jak to szybko zleciało, a przecież jeszcze niedawno byli w domu. A teraz? Siedzieli odświetnie ubrani obok siebie. Nałożyli sobie na dłonie obrączki, wymawiali przysięgę tak wiele znaczącą dla obojga. I to było w tym wszystkim najpiękniejsze. - Już na zawsze pozostaniesz moim mężem. - lekko drgnął jej mięsień ręki kiedy ścisnęła mocniej dłoń Adama, ale nie był to nerwowy tik. Ona była w pełni rozluźniona. Nie miała się czym tak na prawdę denerwować. Bo Adam był obok. Dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Był całym jej przeszłym i przyszłym życiem. W pełni dziś w tym kościele, przed Bogiem dziękowała za dzień w którym go spotkała. Za ten pub w którym pierwszym raz się pokłóciła z nim. Może i wtedy było to nieprzyjemne, ale dzięki temu ich znajomość się rozwinęła. Mimo tego, ze wtedy szczerze się nienawidzili to jakoś nie potrafili obojętnie przechodzić obok siebie. Już wtedy musiało coś miedzy nimi być. Może i nie miłość, może nie przyjaźń, ale to było coś więcej. Coś czego nikt by się nie spodziewał. Marii wciąż wierzyła, ze los każdego człowieka jest zapisany w gwiazdach, a ich losy zostały splecione ze sobą może i nawet z pomocą boskiej reki. Tego tez nikt nie wiedział. Kiedy ksiądz podszedł do nich z hostią przyklękła na miękkim dywaniku. Złożyła ręce jak do modlitwy. Uniosła lekko głowę w górę jak by ją zadzierała. I przyjęła chleb Jezusa do swego serca jeszcze raz dziękując w myślach. Bo dzięki temu miała najwspanialszy skarb na świecie. A w przyszłości powije z nim jeszcze wiele dzieci.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ojciec Bobby
Człowiek



Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:26, 06 Sty 2010    Temat postu:

Pastor dopełnił wszelkich obowiązków przepisowo. Wzniósł Ciało Pana w górę i wyszeptał pod nosem odpowiednie ku temu modlitwy. Najpierw podszedł do pary młodej, następnie do świadków, na końcu do rodziców. Kiedy krótka kolejka ludzi stojących do niego się skończyła wrócił do ołtarza i wymył kielichy. Przystanął na ambonie i pobłogosławił swym owieczką zamaszystym ruchem dłoni czyniąc znak krzyża. Nim skończył podszedł do Mariki i Adama - Bardzo ładnie moje dzieci. - uśmiechnął sie do nich szczerze zadowolony z powodu że oto kolejna para podjęła tak ważny krok w swoim życiu. Zerknął na Marikę a do Adama puścił po chwili oko - Za parę miesięcy widzimy się na chrzcinach. Wszystkiego najlepszego i... Dobrej zabawy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:38, 06 Sty 2010    Temat postu:

Skinął pewnie głową na ostatnie słowa Mariki. Na zawsze. Nie widział innej możliwości. Gdy wyrósł przed nimi ksiądz ze złotym kielichem w dłoni przyklęknął szybko. Przyjął Komunię ze splecionymi ciasno palcami dłoni. Podparł nimi brodę wpatrując się w obraz Najwyższego i nie mogąc sie nadziwić że to już. Zerknął w bok. Marika była bardzo zamyślona. Wiedział że przeżywa, wiedział też że osiągnął to do czego dążył. Uczynił ją szczęśliwą i kochaną. Dał jej to czego obawiała sie już nigdy nie zaznać. I nie bolało to ani trochę. Dane im było siedzieć przez moment a później wstali by przyjąć końcowe błogosławieństwo. Przeżegnał się oszczędnie i spojrzał zaskoczony na księdza który podążył w ich stronę. Wysłuchał jego słów i uśmiechnął się mówiąc - Dziękuję. Za wszystko. - spojrzał na Marikę i skinął głową - Oczywiście, za parę miesięcy tu będziemy. - nie wyobrażał sobie ochrzcić dziecka gdzieś indziej niż tu. Wyprostował się po chwili i obrócił w stronę wyjścia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:13, 06 Sty 2010    Temat postu:

Podziękowała wielce księdzu za ciepłe słowa. Skinęła mu głową lekko gładząc swój brzuch. - Oczywiście. Za kilka miesięcy na pewno się spotkamy. - mrugnęła do niego zadowolona. Msza dobiegła końca. I było po wszystkim. Teraz przed nimi była jeszcze droga do Seattle na salę. Czekała ich wspólna, wspaniała zabawa na uczczenie ich zawarcia małżeństwa. Nie mogła się powstrzymać. Kiedy również się obróciła ucałowała Adama w policzek. Narzuciła na siebie bolerko i wzięła w dłoń przepiękny [link widoczny dla zalogowanych] Na samym końcu ruszyli do wyjścia kiedy goście zaczęli wychodzić. Dziś niezwykle promieniowała radością. Uśmiechnęła się w ich kierunku ukazując swe białe zęby. Nikt nie mógł powiedzieć, ze jest kobietą, która czegoś się boi, albo, ze jest jej źle. Jednak każdy mógł zauważyć jak jest szczęśliwa z Adamem. Według niej to był bardzo piękny ślub. Dopiero teraz zauważyła jak był kościół [link widoczny dla zalogowanych]. Sobh na prawdę się postarała jak obiecała. Kościół był przybrany niezwykle skromnie, ale ładnie i zobaczyła również fotografa. Wcześniej również go nie zauważyła a on wciąż albo to kręcił, albo cykał im zdjęcia. Nie przeszkadzało jej to. Będą mieli przynajmniej pamiątkę na przyszłość. Uchwyciła Adama pod rękę. Zerknęła w jego stronę. Był równie zadowolony i szczęśliwy co ona. Aż miała ochotę płakać z dumy jaka ją rozpierała od wewnątrz. Czy mogła chcieć czegoś więcej? Przecież przy nim miała wszystko czego tylko mogła zapragnąć. Spełniał każdą jej prośbę. W pełni zadowalał. I chronił. Cały on. Jej mężczyzna ze snów. Nie mogła trafić lepiej bo w jej oczach nikt mu nie dorównywał do pięt.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Śro 20:15, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:24, 06 Sty 2010    Temat postu:

Benjamin z dumą szedł przed Adamem i Mariką. Przyczynił się do spełnienia ich marzenia. Awansował na przyjaciela a wszyscy, którzy widzieli ich pierwsze czy kolejne spotkania nie mogli by w to uwierzyć. Przez ułamek sekundy spojrzał na Sobh i wyobraził sobie siebie i ją na miejscu Mariki i Adama. Na jego twarzy rozlał się błogi uśmiech. Sobhian kroczyła z gracją, płynęła wręcz nad podłogą a Benjamin tracił kontakt z otoczeniem. Przywołał się do porządku i usiadł na boczku szczerząc się nerwowo. Cała uroczystość przebiegała bez większych zakłóceń. Gdy składali sobie przysięgę skupił się na ich sercach. Adama biło tak mocno i regularnie jakby za wszelką cenę chciało się wyrwać z jego klatki. Benjaminowi dziwnym wydawało się to iż słyszy to tylko on, Sobh i Jean. Jego serce dudniło. Łomotało. Mariki natomiast biło sobie spokojnym, równym jakby wesołym rytmem. Spojrzał podobnie jak ksiądz po zgromadzonych gdy ten zadał im pytanie o jakiekolwiek sprzeciwy. Benjamin uśmiechnął sie cwanie. Mielibyście choćby i najmniejszy... Podejrzewał że miałby co robić na oddziale chirurgii. Przez tydzień. Lekko drgnął gdy Marika zdawała sie osłabnąć. Miała jednak obok siebie kogoś kto jej zawsze będzie pomagać. Z nią ani z dzieckiem nic sie nie działo. Po prostu zapomniałaś ze szczęścia do czego są nogi... Zachichotał pod nosem. Nad niczego nieświadomą parą krążyła kamerzystka. Nie przeszkadzała im, nie narzucała sie, a oni chyba wcale nie zauważali co się wokół nich dzieje. Kiedy ksiądz zakończył Ben przyklęknął szybko i zamachał dłońmi pokazując wszystkim że mają wyjść. Moje owieczki. Sio! Very Happy

/ Teren wokół kaplicy i plebani


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:53, 06 Sty 2010    Temat postu:

Kiedy organista dał znać ruszyła wolno do przodu z dumą trzymając w dłoni [link widoczny dla zalogowanych] kwiatów idealnie pasujący do koloru jej [link widoczny dla zalogowanych]. Zajęła miejsce po tej samej stronie co Marika. Wyprostowana wsłuchiwała się w to co mówił ksiądz. Kiedy wstawali i ona wstawała. Kiedy klęczeli robiła to samo. Współgrała ze wszystkimi. Najbardziej za serce ujęła ją scena przysięgi. Westchnęła cicho co po wampirzemu oznaczało płacz. Dosłownie się wzruszyła. To co widziała i wyczuwała od nich rozpierało jej serce radością. Dwoje ludzi przeznaczonych sobie, tak szalenie zakochanych w sobie i gotowych na to aby iść ze sobą przez całe swe życie. Bez wahania. Słowa wypowiadali tak lekko jak by szemrał w lesie cicho wiatr. Ich usta poruszały się jak skrzydełka motylka. Dłonie dotykały się jak liście spadające z drzewa z niebywałą lekkością. Ich spojrzenia przywodziły jej na myśl górski strumyk, tak lustrzany, odbijający każdą chociażby i najmniejszą emocję wydobywająca się z wnętrza ich ciała. Delikatnie się uśmiechnęła. Nieznacznie chwyciła Bena za dłoń. I dla niej to wiele znaczyło. A Adam i Marika potwierdzali to, ze można być na prawdę szczęśliwym. Nie mogła się napatrzeć na tą dwójkę, która emanowała spokojem, ale niebywałym szczęściem. Cieszyła się bardzo, ze jednak Marika trafiła na kogoś takiego. I życzyła jej z całego serca jak najlepiej. Gdyby mogła to by ją uściskała i powiedziała jak razem pięknie wyglądają. Msza dobiegła dość szybko do końca. Powędrowali do wyjścia. Dała się nawet sfotografować. Znów się lekko uśmiechnęła. To było piękne przeżycie. Będzie to pamiętać bardzo długo, bo takich ślubów się nie zapomina. Pozostawało im wszystkim się radować z tego powodu. Jak radowała się Sobh.

/ Teren przed kaplicą


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Siobhan Valedhed dnia Śro 20:54, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:58, 06 Sty 2010    Temat postu:

Odwróciła głowę i spojrzała na syna, który z dumnie uniesioną brodą wkroczył do kościoła trzymając przy sobie kobietę którą kochał. Wyglądał tak jak powinien wyglądać, wyglądał tak jak chciała by wyglądał. Pasowali do siebie. Zmienił się. Przez resztę mszy zastanawiała sie czy wybory jakich chciała za niego dokonać przez całe życie były słuszne. Był jedynakiem, zawsze chciała dla niego dobrze. Jednak on, zawsze miał gdzieś to co ona uważała dla niego za lepsze. Teraz to nie miało większego znaczenia. Był szczęśliwy, sam do tego doszedł. Grace nie należała do kobiet, które łatwo się wzruszają, ale kiedy Adam pocałował Marikę otarła szybko oczy. Jeanine objęła ją w pasie. Grace spojrzała w dół czując jak rozlewa się po niej spokój ducha. Martwiła się o niego a niepotrzebnie. Nie będzie sam. Uznała to za wspaniały początek ich wspólnego życia. Za dobrą wróżbę. Wiedział czego chce... Zawsze. Msza się kończyła a Benjamin zerwał się nagle i zaczął gestykulować by przekazać im bez słów że mają wyjść - Dlaczego tata się tak spieszy? - zapytała Jean nie wiedząc o co chodzi. Grace chwyciła ją za rączkę - Bo jest taka tradycja. Kiedy para młoda wychodzi sypie się na nich ryż. - wyjaśniła idąc za rodzicami Mariki - Czym...? - kobieta pokręciła głową. Zobaczysz.

/ Teren wokół kaplicy i plebanii


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Norman
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:00, 06 Sty 2010    Temat postu:

Przysiadł w ostatniej ławce kryjąc się w ciemnym kącie, które tak bardzo lubił. Nie był ani bliską rodziną ani nikim ważniejszym a z Kościołem był od kilkunastu dobrych lat na bakier. Pragnął jedynie twardo nie zasnąć co przychodziło mu z ogromnym trudem. Przez resztę mszy spoglądał regularnie co pięć minut na zegarek. Zaczynał być już głodny. Głowa go bolała nieznośnie a Juliette oczywiście jak było potrzeba to nie było. Wywrócił oczami. Nie czekał do samego końca. Po Komunii do której naturalnie nie przystąpił wyszedł przed budynek kościoła by odetchnąć i przygotować się na dalszą część katorgi.

/ Teren wokół kaplicy i plebani


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martin
Człowiek



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:24, 06 Sty 2010    Temat postu:

Siedział spokojnie w ławce. Może i nie wzruszał się tak jak co poniektórzy, nie był typem faceta, który płacze na ślubach, ale jednak był zadowolony. Dobrze się patrzyło na Marikę, która wprost jaśniała pośród kościoła. No i Adam. Był taki, jakiś inny. Uśmiechnięty jakim go jeszcze chyba nigdy nie widział. Również szczęśliwy, no i zakochany. Tak to rzucało się w oczy. Sposób w jaki patrzył na Marikę. Takie oddanie. Nie był głupi. Ucieszyło go to pomimo wszystko, ze tym dwojgu się dobrze ułożyło. Cieszył się, ze jednak zmusił Adama aby Marika zamieszkała obok niego i aby się nią opiekował. Dzięki temu mógł dziś być na tak doniosłej uroczystości. Przycisnął do siebie Carmen gładząc ją delikatnie po plecach. Jego miłością była ona. Ucałował ją w czubek głowy. W końcu się skończyło. Podniósł swoje cztery litery i zaczął iść w kierunku wyjścia wraz z swoją dziewczyną kiedy mężczyzna ich pogonił.

/ Teren przed plebanią


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:28, 06 Sty 2010    Temat postu:

Adam zobaczył jak wszyscy wychodzą. Odetchnął głęboko, wypuszczając powietrze ze świstem. Zostali sami pod ołtarzem. Poczuł na policzku buziaka Mariki - Chodź tu... - wymruczał cicho podając jej swoje ramię. Poprawił płaszcz. Nie uśmiechało się mu wychodzić na mróz. W porównaniu z tym co ich tam czeka w kościele było bardzo ciepło. Spojrzał podejrzliwie na gości, którzy ustawiali się w półokręgu wokół drzwi a następnie na Marikę - Gotowa? - wyszczerzył się do niej ukazując piękno swego uśmiechu w pełnej krasie. Kiedy wychodzili zwrócił uwagę na przybranie kościoła. Sobh wiedziała co robi - Trzeba będzie im za to wszystko podziękować. - mruknął. Tyle dla nas zrobili. Wyszli wprost w promienie zimowego słońca a na głowy jak płatki śniegu, który na szczęście nie padał posypał im się drobny ryż.

/ Teren wokół kaplicy i plebani


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:51, 06 Sty 2010    Temat postu:

Po kościele, który już prawie opustoszał rozszedł się cichy stukot jej obcasów. Dumnie wyprostowana, ujmując Adama pod ramię szła wprost do wyjścia. W końcu miała być z czego dumna. Przechyliła lekko głowę w bok przyciskając ją do jego ramienia. Było jej tak błogo, tak wspaniale. Kiedy Adam zapytał się jej czy jest gotowa pokiwała zawzięcie głową zgadzając się. - Z Tobą mężu gotowa jestem iść przez całe życie i dłużej. Z Tobą jestem gotowa na wszystko. - powiedziała rozczulonym głosem. Wyszli przed kościół i miękkie ziarenka zaczęły się sypać im nad głowami. Zaśmiała się radośnie, a jej śmiech przemieszany z śmiechem Adama niósł się przed kościół. - Jak miło. - powiedziała cicho zerkając po zebranych. Była im wszystkim wdzięczna za to, ze przybyli. Że ich wspierali i dotrzymywali im towarzystwa w tym dniu. - Na pewno podziękujemy. Postarali się. Za co jestem im wdzięczna. - wyszeptała cicho do męża pochylając się w jego stronę. Ponownie posłała szczery, szeroki uśmiech zgromadzonym.

/ Teren wokół kaplicy i plebani


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Centrum miasta / Kościół / Kaplica Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin