Garaż

Jacob

Podniósł się powoli, tak by głowa Mel nie spadła zbyt gwałtownie xD. Przeciągnął się leniwie i spojrzał na Mel. - Co jest? - zapytał z uśmiechem.

Melanie

-W tym rzecz, że nic nie ma.
zamruczała sama do siebie.
-Jake, sory za wykorzystanie cię jako poduszkę-znów się zarumieniła-nawet nie wiem kiedy to się stało.

Jacob

- Do usług. - zaśmiał się. - Jak to "nic nie ma"? - zapytał i wyciągnął rękę do Mel by pomóc jej wstać.

Melanie

-Tak sobie mrucze do siebie.
Powiedziała chwytając ręke i podnosząc się. Zrobiła to jednak zbyt szybko i zachwiała się niebezpiecznie.

Jacob

Złapał dziewczynę by nie upadła. - Ostrożnie. - uśmiechnął się. - Jesteś głodna? - zapytał nadal ją trzymając.

Melanie

Spojrzała na niego.
-Masz ładne oczy.
Zarumieniła się.
-Czy ja to naprawdę powiedziałam?

Jacob

- Dzięki. - bąknął. - Twoje też są ładne. - zakłopotany puścił dziewczynę i spojrzał gdzieś w bok. To się znowu dzieje - pomyślał zgnębiony.

Melanie

-Ale ze mnie idiotka.
Powiedziała, po czym wzruszyła ramionami.
-To twoja wina.
Pokazała mu język.

Jacob

- Dlaczego moja? - zapytał trochę śmielej otwierając drzwi garażu. Odwrócił się i spojrzał na Mel badawczym wzrokiem.

Melanie

-Gdybyś był nieobranym ziemniakiem, nie kusiłbyś tak.
Powiedziała posyłając mu uśmiech.

Jacob

- Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi z tym "nieobranym ziemniakiem"? - zapytał i oparł się o ścianę garażu wpatrując się w Mel intensywnie.

Melanie

-to troche skomplikowane.
Powiedziała.
-i raczej nie chcesz wiedzieć.
Powiedziała pokazując mu język.
-Taka pokrętna babska logika.

Jacob

- Chętnie ją poznam. Nie wiem o niej za wiele. - podrapał się w tył głowy i uśmiechnął się lekko.

Melanie

-Więc...
Zastanowiła się chwilę.
-Jakby ci to wytłumaczyć...
Przeczesała włosy ręką.
-Okej. No to tak. Nieobrany ziemniak, to moje porównanie do chłopaka, nie mającego nic do zaoferowania zarówno z zewnątrz jak i w środku. Bo. Nieobrany ziemniak z natury jest.. hm.. niezbyt zachęcający. Po obraniu go również nie jest zbyt pięknie. Rozumiesz?
Spojrzała na chłopaka.
-Mam nadzieje że nie.
Mruknęła do siebie

Jacob

- No... dobra. Trochę to dziwne ale chyba rozumiem. - powiedział robiąc niepewną minę. - I mówisz, że ja nie jestem takim ziemniakiem? - starał się zachować powagę.

Melanie

Westchnęła
-Mówiłam ci, lepiej by było, jakbyś był.
Machnęła ręką.
-Pośmiej się. Śmiech to zdrowie.

Jacob

Zaczął przeszywać Mel wzrokiem. Podszedł bliżej. - Ale dlaczego? Wolisz takich pustych kolesi?

Melanie

Zamrugała zdezorientowana.
-Jakich pustych?

Jacob

- Mówię o tych nieobranych. Oni są puści tak? I wolisz takich? Skoro żałujesz, że nie jestem jednym z nich... - mówił, a mina mu rzedła.

Melanie

-Ohh..
zmieszała się.
-To nie o to chodzi.

Jacob

- Coś tu kręcisz. - powiedział podejrzliwie. Usiadł na pufie, skrzyżował ręce na piersi i spojrzał wyzywająco na Mel. - Mów.

Melanie

-Ja po prostu...
Czuła, po prostu czuła, że to zaszło za daleko.
-Czy ty nie byłeś aby głodny?
Spytała, próbując zmienić temat.
Widząc minę chłopaka, westchnęła. I spojrzała w jego oczy
-...po prostu, nie chcę znów nieodpowiednio ulokować swoich uczuć.

Jacob

Wstał. Spojrzał dziewczynie w oczy i uśmiechnął się tylko. - Chodź, pójdziemy coś zjeść. - złapał Mel za rękę i razem wyszli z garażu.

/Teren wokół domu

Melanie

/teren wokół domu.

Jacob

/Kuchnia

Wszedł szybkim krokiem i wyciągnął spod ściany stary motor. - Paliwo powinno jeszcze być... - mruknął do siebie pod nosem.

Melanie

Stała i patrzyła na poczynania Jake
motor?
Uśmiechnęła się.

Jacob

Wyprowadził motor na zewnątrz i otrzepał z kurzu siedzenie. - Jedziemy na przejażdżkę. - uśmiechnął się, jego oczy jakby się świeciły.

Melanie

-A nie zabijesz mnie.
Powiedziała żartując.

Jacob

- Postaram się nie wjechać w drzewo. - pokazał jej język. Wsiadł na motor. - Wskakuj.

Melanie

Traciła go w ramię i wsiadła na motor.
-yy.. gdzie mam się złapać.
Spytała

Jacob

- Złap się mnie... gdzie tam chcesz. - roześmiał się cicho i odpalił maszynę. Silnik warknął głośno, motorem zatrzęsło. - Jest dobrze. - uśmiechnął się.

Melanie

-Gdzie tam chcesz?
Zapytała zaśmiewając się na całego.
W końcu objęła go w pasie, kładąc mu brode na ramieniu.
-Pamiętaj, że ja chcę żyć.
Powiedziała głośniej by usłyszał.

Jacob

- Nie ty jedna. - uśmiechnął się i ruszył z piskiem opon.

/Ulica

Melanie

-Aha..
powiedziała, łapiąc go mocnej i czując szarpnięcie motoru.
/Ulica

Jacob

/Ulica

Zatrzymał się przed garażem i zeskoczył z motoru. Wziął głęboki wdech. - Od razu lepiej. - westchnął czując znajome czyste powietrze.

Melanie

-Jesteś straszny.
Powiedziała stając kolo niego
-oni aż tak nie śmierdzą.
Dodała przekonana o swoich racjach.

Jacob

- Mów sobie co chcesz. Śmierdzą. I to bardzo. - przeciągnął się. Wprowadził motor do garażu i po chwili z niego wyszedł. Spojrzał na Mel. - Chodź. - ruszył w kierunku domu.

/Pokój Jacoba

Melanie

Pokręciła głową i ruszyła za chłopakiem

/pokoj Jacoba

Jacob

/Ulica

Wszedł do garażu, wskoczył do swojego starego rabbita i odpalił silnik. Samochód tylko głośno zajęczał po czym zgasł. - Żyj, gracie! - warknął pod nosem Jacob. Wózek po chwili ożył. Jake wyjechał z garażu i skierował się w stronę Forks.

/Forks/Ulica

Emma

//La Push/Ulica

Emma spojrzała na niego wyrwana z zamyślenia.
- Nad tym jak mogę Ci się odwdzięczyć - była to bowiem druga myśl, która przyszła jej do głowy. - Więc? Masz jakiś pomysł?