The Strip

Alice Cullen

Główna ulica Las Vegas

Gość

/Lotnisko.

Wyszli na główną ulicę miasta. Cóż było ładne.
- Poluj - zakomedował tylko. Oparł się o jakąś ścianę i czekał spokojnie.

Elisabeth

Kiwnęła lekko głową, znikając w tłumie. Krążyła, łowiąc zapachy. Dwóch rosłych mężczyzn znalazło ją w ciemnej uliczce.
- Hej, mała zgubiłaś się?
Gapili się na nią z obleśnymi uśmiechami.
- Możemy ci się pomóc odnaleźć...pójdziesz z nami, pokażemy ci urocze miejsca....
Drugi zachichotał bezczelnie taksując ją wzrokiem. A ona stała, patrząc na nich pusto.
- Patrz, nic nie mówi...to co, John?
Zarechotał. Elisabeth spojrzała na niego, złapała go za kark, przyciągnęła do ust i bezceremonialnie wgryzła się w szyję, powoli pijąc krew. Zamknęła oczy rozkoszując się jej smakiem. Po chwili dopadła drugiego, nawet nie zdążył krzyknąć. Postrzeliła oba ciała, po czym zniknęła w tłumie...chciała więcej.

Gość

Czekał spokojnei aż Elisabeth zaspokoi pragnienie. Jednak nie pozwalał jej odejść za daleko. Co jakiś czas przechodził ilka metrów by stale mieć ją w zasięgu...nawet węchu.

Elisabeth

Czuła nadal Colina...nie lubiła być obserwowana. W szybkim tempie przemieściła sie wystarczająco daleko, by jej nie czuł. Zniknęła w kolejnych zaułkach, polując na wszelkie śmiecie się tam czające. Pedofilów, gwałcicieli czy prostych złodziei. Nie musiała długo czekać. Następny mężczyzna się przypałętał i skończył w dokładnie ten sam sposób. Powoli wpadała w ciąg. Trudno ją było z takiego wyrwać. Oczy lśniły jej żywym szkarłatem. Uśmiechała się troszkę wariacko, szukając więcej, więcej. Po spożyciu kolejnych pięciu, oparła się o ścianę, odetchnęła cicho. Krew szumiała jej w głowie, tętniąc żywo. Twarz nabrała lekkich kolorów. Rozejrzała się. Gorąco. Nasycona stała, wyprostowana, obserwując powoli przesuwający się tłum.

Gość

Gdy trwało to już byt długo zaczął jej szukać...I w końcu znalazł. Podszedł do niej cicho i stanął obok. Milczał. Obserwował ją tylko uważnie.

Elisabeth

Patrzy na tłum, po chwili spojrzała na niebo, uśmiechnęła się sztucznie. Wbiła beznamiętny wzrok w księżyc, obserwując go cały czas.

Gość

Wywrócił tylko ślepiami.
- Hotel? - spytał tylko krótko. Nie miał ochoty na dłuższe rozmowy, prznajmniej chwilowo.

Elisabeth

Kiwnęła głową, ruszając przed siebie. Rude kosmyki opadały na lalkową twarz, zasłaniając szkarłatne oczy. Poprawiła kapelusz, przymknęła oczy na kilka krótkich chwil, po czym zniknęła gdzieś w tłumie, kierując się do hotelu.

Gość

Szedł spokojnie koło niej.
Milczał jak na razie i nie miał zamiaru się odzywać.
- który hotel wybierasz? - spytał spokojnie.

Elisabeth

- Zaden
Stwierdzila pusto, obrocila sie do niego przodem.
-Wracamy do Voltery...dzis jest bal.
Oczy rozblysly jej na kilka krotkich chwil

\\ Volterra

Gość

Juli czym prędzej wsiadła do nowo zakupionego auta i czym prędzej udała się w stronę Forks. Wiedziała, że ktoś mógłby powiązać ją z morderstwem. Odpaliła silnik i ruszyła w stronę swojego celu.

\\Forks