Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Domek Gerard'a
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Rezerwat / Domy, domeczki, chatynki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:27, 16 Sty 2010    Temat postu: Domek Gerard'a

W domu zawsze panuje lekki bałagan jeśli nie - Gerard umarł. W niektórych zakamarkach znajdziesz zapasy dropsów. Domek ma jedno piętro i piwnicę.

Przedpokoju - salonowo - jadalnia
Na środku, na panelach leży biały, puszysty dywan. Na nim stoi średnich rozmarów stoliczek ze szklanym blatem, a przy nim równie biała co dywan kanapa. Pomieszczenie jest duże i wpada tu dużo światła przez okna. w rogu stoi duży, stary [link widoczny dla zalogowanych], a na nim leży kilka książek.

Kuchnia
Urządzona przytulnie. Wszystkie meble są wykonane z drewna w przyjemnym dla oczu koloru. Tu także jest jasno.

Sypialnia
Pokój znajduje się na piętrze. Tutaj zazwyczaj panuje największy bałagan. To tu także jest najwięcej dropsów. Prócz kilku półek z książkami, gitary i biótka jest tu tylko łóżko, a nad nim okno.

_____________________

//Lokum Sher

Stanął przed drzwiami u śmiechając się do Sher otworzył zamek i przepuścił dziewczynę w drzwiach. Zapalił światło i zamknął drzwi po czym ściągnął kurtkę i powiesił ją na wieszak. Wskazał palcem na kanapę i polecił Jane żeby usiadła. - Hmm... Zjesz coś?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:34, 16 Sty 2010    Temat postu:

Rozejrzała się po domu.
- Fajnie tu masz.- Podsumowała na moment przystając, zaczarowana fortepianem *__* Usiadła jednak w miejscu, które wskazał Ger.
- A na przykład co? Albo nie. Zdam się na Ciebie.- Powiedziała ściągając szalik, który po chwili wylądował tuż obok niej na kanapie xD I taki nagły entuzjazm ją napadł.
- A może Ci pomogę?- Zapytała już gotowa wyskoczyć prosto do kuchni Ger'a xP Uwielbiała robić i pochłaniać ogromne ilości sałatki ^^, Pomijając słodycze oczywiście xd


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Sob 19:36, 16 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:41, 16 Sty 2010    Temat postu:

- Jak tam chcesz - wzruszył ramionami i zniknął za drzwiami kuchni. W pierwszej kolejności zajżał do lodówki. Dropsy... dropsy... drops... Hej! Co tu robią dropsy? Dropsy... masło! I dropsy... O! A za dropsami szampan. Może być... chyba że to dropsy w butelce. Wyciągnął go i wyjął dwie lampki i udał się z tym do salonu. Z tajemniczym uśmiechem postawił yo przed Sher i znowu zniknął w kuchni. Cóż on ot umiał gotować... Tak! Wodę! Nieee.... niedobre... Pomyślmy... gotowane dropsy, dropsy na maśle... Spaghetti! Z triumfującym uśmiechem na ustach wyciągnął wszystko co było mu potrzebne i zaczął przygotowywać danie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:52, 16 Sty 2010    Temat postu:

Podziękowała za szampan i wydawało się, że jednak nie ma zamiaru się ruszyć. Wtem wstała i podążyła do kuchni, kiedy tylko Ger tam zniknął. Zaszła go od tyłu...
- Dobrze, wiem, nie patrzeć kucharzowi na ręce...- Upomniała sama siebie i po rozpoznaniu co będzie robić Ger zadowolona poszła do salonu i... Wiadomo- fortepian, jej okazała miłość *___* Usiadła sobie i mając nadzieję, że Ger nie zauważy- co było niemożliwe- zaczęła sobie grać. I miała niecny plan, ale odstawiła go na potem. ^^" Jeszcze tylko przemknęła po łyk szampana, ale i tak po chwili wróciła 'na miejsce' czyli przy fortepianku xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Sob 19:54, 16 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:58, 16 Sty 2010    Temat postu:

Gdy usłyszał muzykę w pierwszej chwili podniósł głowę, ale później z uśmiechem powrócił do przygotowywania dania. Rytm wystukiwał także palcami na blacie. Gdy skończył wział talerze i pognał do salonu stawiając je na stole. Bezszelestnie podszedł do Sher i wystraszył ją. Po chwili usiadł obok niej i spojrzał za okno. W ciemną i wydawać by się mogło, że w bez graniczną noc. Właściwie lubił tę porę dnia. Była dla niego taka... jakby to określić... magiczna. Szczególnie teraz: w zimie. Zimę także uwielibał. Po chwili ocknął się z rozmyślania i spojrzał na Jane/ Sher.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:13, 16 Sty 2010    Temat postu:

Nagle została wyrwana z transu, toteż nastał moment zastanawiania się, czy przypadkiem nie umarła xD Posunęła spojrzeniem do Ger'a i cmoknęła go w policzek.
- Dziękuję...- Wyszeptała cicho przez moment jakby szukając czegoś w jego oczach. Poczuła zapach... Jedzenia xD
- Chodź, głodna jestem!- Mruknęła z przekąsem i gdy znalazła się nad talerzami, a właściwie, gdy usiadła na kanapie... Spojrzała na jedzenie. Wyglądało apetycznie.
- Ładnie to wygląda, aż szkoda mi to ruszać.- Podsumowała i mimo wszystko skusiła się, by spróbować.
- Pycha!- Uśmiechnęła się szeroko do swojego przyjaciela. ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:23, 17 Sty 2010    Temat postu:

Poszedł posłusznie za Sher i usiadł obok niej. Uśmiech nie znikał z jego twarzy. Właściwie Gerard był dzisiaj jakiś miły... aż nader miły. Możliwe, że miał tam jakiśdzień dziecka czy coś. Każdy kto go znał dziękowałby Bogu, że poznał Sher. Wziął talerz do ręki i nie bardzo wiedzac czy jego talent kulinarny nie zawiódł go w tym miejscu nabrał makaron na widelec i wpakował go sobie do ust. Odetchnął z ulgą, gdy stwierdził, że spaghetti nie ma posmaku kropli do uszu, ani żadnego innego świństwa... Stwierdził też, że nie są to dropsy. Wzruszył ramionami i gdy zjadł już znaczną część posiłku nalał i sobie, i Sher szampana. Bombelków jakoś nigy specjalnie nie lubił, ale dzisiaj wyjątkowo mu smakowały. Sam jakoś nie wiedział co się z nim dzieje. Wziął kieliszek do jednej ręki, a gdy wstał skierował się do fortepianu i postawiwszy nam nim trunek usiadł przed klawiaturą. Uśmiechnął się pod nosem i najpierw zaczął grać piosenkę, którą podarowała mu Sher, a później popisując się talentem wokalnym zamiar miał zaśpiewać coś. Zaczął grać dość szybko, a właściwie tempo gry było umiarkowane. W myślach opowtarzał sobie rytm i w końcu cichutko odchrząknął i zaczął śpiewać aksamitnym głosem. Strarając się jak mógł nie spuszczał wzroku od klawiatury i swoich palców na których jeszcze miał napisane: 1, 2, 3...
All alone in an empty room
nothing left but the memories of when I had my best frIend
I don't know how we ended up here
I don't know but it's never been so clear
We made a mistake, dear.
And I see the broken glass in front of me
I see your shadow hangIng over me
and your face, I can see...
Through the trees
I wIll find you;
I wIll heal the ruins left inside you
cuz I'm stIll here breathing now...
I'm still here breathing now...
I'm still here breathIng now...
untIl I'm set free.
Go quiet through the trees


Skończył śpiewać na refrenie. Westchnął i wziął kieliszek do ręki i obrócił się na krześle. Uśmiechnął się nieśmiało i oczywiscie oczekiwał jakiejś oceny. W pewnym momencie poczuł się jakoś dziwnie... Oczywiście.... no dziwnie. Nie potrafił tego opisać. Jakby do tej pory czegoś mu brakowało. Jakby poczuł ciepło rodzinne... rodziny której nigdy nie miał. Na tę krótką chwilkę jego mózg jakby się wyłączył. Jeśli Sher coś mówiła on i tak tego nie słyszał. Wpatrywał się tempo przed siebie czyli w ciemność za oknem przerywana co chwila białymi plamkami na tle. Teraz jakby zakręciło mu się w głowie. Po chwili gdy był już obecny westchnął i wstał po czym upoadł na kanpaę obok Sher. Uśmiechnął się do niej smutno i czekał na odpowiedź nie bardzo wiedział czy już jej nie powiedziała. Dał jej całusa w policzek.

* kurde. jestem dziwny. też tak często mam, że coś mi sie dzieje. tak jakoś dziwnie się czuję i nie wiem co to jest bo nie mogętego opisać... ale lubię to. heh.. ;]
* [link widoczny dla zalogowanych]
miłej zabawy w górach xD*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:22, 17 Sty 2010    Temat postu:

* co rozumiesz mówiąc, że 'coś Ci się dzieje', 'jakoś tak dziwnie się czujesz'?
Dla mnie to ty nie jesteś dziwny xd *

Kiedy skończyła jeść (trzeba przyznać, że jedzenie było wyborne) i popijać szampana, podążyła za odchodzącym w kierunku fortepianu Gerardem. Nie spuszczała z niego wzroku, a uśmiech na jej twarzy zmieniał się pod pływem słów, pięknych słów piosenki. Wzruszyła się i dała to po sobie poznać. Obserwując go zauważyła coś... Te rzadko spotykane zamyślenie.. Coś głębszego niż dotychczas. Zastanawiała się co czuje w tym momencie, a nawet przyszło jej do refleksji nad samą sobą. Kiedy usiadł obok niej... Złapała spojrzeniem jego źrenice, uśmiechając się trochę nieśmiało po całusie, którego złożył na jej policzku. Nie przeczyła, bo to było miłe, takie... Przyjazne.
- Masz piękny głos, piękna piosenka...Wspaniale...- Wyszeptała i oparła głowę na jego ramieniu. Ciężko by było opisać to, co czuła.
- Wiesz... Jesteś... Niesamowity.- Podsumowała prosto z serca. Po dłuższej chwili dźwignęła się i usiadła na klęczkach na kanapie, tak, by być twarzą do niego. Zmierzyła go wzrokiem.
- Ty.. Tak się zamyśliłeś... Co kryjesz tam, w środku...- Mówiła wolno, jakby nie umiejąc pozbierać tych z pozoru banalnych słów. Nie chciała być ani natrętna, ani zbyt ciekawska. Sprawiała wrażenie bardzo pozytywne, zupełnie jakby druga osoba była dla niej najwyższą wartością. Szczególnie Gerard, którego, być może osobiste uczucia właśnie teraz chciała poznać. Odniosła rażenie, że Ger stał się dla niej kimś ważnym. Czuła to całą sobą, pragnęła go przez to jeszcze bardziej poznać. Jakby jej teraz ktoś powiedział, że przecież dopiero dziś go poznała- nie uwierzyła by w to, nie dopuszczała do świadomości tej myśli, nie chciała tego, bo to niosło ze sobą tylko głupie uprzedzenia. Błądziła teraz nieco zaczarowanym spojrzeniem po jego oczach lśniących od światła w tym pomieszczeniu. Była gotowa przyjąć wszystko, niezależnie od treści, słuchała więc, a w jej głowie cały czas szumiała piosenka, jaką on zaśpiewał przed chwilą. Z pewnością tego nie zapomni. Uśmiechnęła się delikatnie, cierpliwie wyczekując...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Nie 22:32, 17 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:51, 17 Sty 2010    Temat postu:

Zamyślił się żeby po chwili wybełkotać: - Ja... często mam takie... 'zawiasy'. - Dalej nie wiedział jak to nazwać czy opisać. On także błądził po jej oczach nie ukrywajac uśmiechu. Narazie milczał i rozmyślał o... wszystkim. O dzisiejszym dniu... o Sher... Właściwie zdawało mu się że znają się conajmniej kilka lat.

[sry że krótko ale musze iść xD]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:26, 18 Sty 2010    Temat postu:

* Rozumiem, rozumiem xD *

No tak, 'zawiasy'... Ona raczej nazwałaby to krótkim, acz głębszym rozmyślaniem na temat samego siebie i wszystkiego bliskiego wokoło xd Uśmiechnęła się miło i położyła głowę na jego kolanach, tym samym rozkładając się na kanapie. No cóż, jakby to ładnie ująć, Ger posłużył jej za poduchę xP Chciało jej się spać, już było... Chyba po północy i to sporo. Nie była jednak pewna. A może to już kolejny dzień? Nieee, na dworze cały czas było ciemno. Uniosła wzrok ku jego oczom, przewracając się na plecy.
- Mogę tak sobie leżeć?- Zapytała z uśmieszkiem, któremu nie sposób było odmówić xd Trzeba przyznać, że w jej głowie na okrągło przelewały się słowa piosenki, a przed oczyma miała moment, kiedy Gerard to śpiewał. To było piękne, piękne pod każdym względem i bardzo poruszyło wrażliwą Sher... To był fakt.

*yee ja tego teraz sobie słucham niemal na okrągło, to jest super *__* nawet się z trzy razy 'popłakałam', szczególnie kiedy wiedziałam o czym to jest xP Ja już tak mam xd *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Pon 18:30, 18 Sty 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:40, 18 Sty 2010    Temat postu:

Gdy Sher się o niego oparła uśmiechnął się i udając oburzonego powiedział: - Co ty robisz?! Nie wolno ci! - a po chwili wybuchnął gromkim śmiechem. Spojrzał na zegarek i rzeczywiście - było późno i to nawet bardzo. Dziewczyna miała prawo być zmęczona więc tylko pogłaskał ją po głowie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:08, 19 Sty 2010    Temat postu:

Leżąc tak błądziła wzrokiem po suficie. Kiedy zaczął ją jednak głaskać, powróciła do niego spojrzeniem... Uśmiechnęła się. Było tak... Magicznie?
- Lubię Cię bardziej niż możesz sobie wyobrazić.- Stwierdziła ledwo słyszalnym tonem. Właściwie była to jej 'głośna myśl', gdyż nie oczekiwała odpowiedzi na to stwierdzenie... W pewnym momencie sięgnęła do kieszeni spodni i wyciągnęła z niego srebrny łańcuszek. Otworzyła niedużą, zdobioną kapsułkę, której jeszcze nikomu nie pokazywała. Teraz okazało się jasne, że było to jedyne zdjęcie po domniemanym jej ojcu (starszym mężczyźnie, który ją za dziecka przygarnął, wychował...). Przyglądała się tak chwilę temu malutkiemu zdjęciu, gładząc je palcem, zupełnie jakby była tam żywa osoba, której tak bardzo jej brakuje, którą pragnie jeszcze raz dotknąć i podziękować jej za wszystko. Zdjęcie przedstawiało starszego, zadbanego mężczyznę o spokojnym i niezwykle przyjemnym wyrazie twarzy, która od pierwszego spojrzenie budziła sympatię i pozytywne emocje... Wyrozumiała twarz starszego człowieka. Uniosła ku górze owe zdjęcie, niemal pod oczy Ger'a.
- Wiesz, że gdyby nie on, nigdy byśmy się nie poznali?- Zapytała, a właściwie stwierdziła, wspominając. Uśmiechnęła się nikle.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Wto 17:10, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:25, 19 Sty 2010    Temat postu:

Na słowa Sher zaśmiał siętylko: - Czyli muszę staruszkowi podziękować? - puścił jej oczko i spojrzał ukradkiem na zdjęcie w jej rękach i z nieco mniejszym uśmiechem powiedział: - Opowiedz mi o nim... - widział z jaką czułością patrzyła na to zdjęcie. On także wlepił w nie wzrok. Po chwili zemdlał. Nie! Nie zemdlał... Zasnął.... albo... o tak! precież nie ma prądu! Gdy już sięupewnił roześmiał się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:35, 19 Sty 2010    Temat postu:

Kiedy zgasło światło zmrużyła oczy, gdyż stało się to za szybko i bardzo niespodziewanie. Po chwili jednak otworzyła je i zauważywszy nad sobą coś ciemniejszego, co zapewne było Geradem, postanowiła spełnić jego 'życzenie'.
- On...- Zatrzymała się. Niesamowitość tego człowieka ciężko było ująć w słowa.
- Był to człowiek otwarty, nader serdeczny, przyjazny, prawdomówny, wyrozumiały, cierpliwy... Jego zalety można by wymieniać w nieskończoność. I jakoś tak się stało, że nie widziałam w nim wad. Być może ich nie miał, albo ja byłam zbyt zamroczona, by cokolwiek widzieć- bez wątpienia stawiała na to pierwsze.- Kiedy przyszłam do niego pierwszy raz, jako dziecko... Wyciągnął ku mnie ramiona i nie pytając o nic przyjął do siebie. Za każdym razem, gdy patrzyłam w jego oczy... Widziałam ten pierwiastek dobra, promieniujący znacznie bardziej niż u innych osób, ba, nieporównywalnie bardziej. Nawet muchy by nie skrzywdził. Zwykle uśmiechnięty, podczas rozmowy patrzący ze spokojem prosto w oczy...- Zrobiła przerwę na chwilę. Jej wypowiedź była troszkę chaotyczna, ale nie umiała inaczej. W tym człowieku było za dużo, by można było to ująć jednym ułożonym zdaniem.
- Nawet w człowieku skreślonym przez społeczeństwo dostrzegał możliwości, dobro, podtrzymywał na duchu do końca, nigdy nie chował wyciągniętej do potrzebujących ręki. Zawsze można było na niego liczyć. Był wobec siebie samokrytyczny. Zrobił coś źle, to nagle jego głównym celem stawała się naprawa tego i to z nawiązką. Nigdy nie kłamał, przez co był godny zaufania. Lubił opowiadać o swoim życiu, uświadamiał mi, że zło jest jak narkotyk. Raz spróbujesz być złym, może to radykalnie zmienić całego Ciebie, aż doprowadzi do zupełnego zniszczenia. Trzeba przyznać, że co do otaczającego nas świata miał rację. Ludzie są zakłamani. Dziękuję mu, że mi to pokazał, że otworzył mi oczy, bo... Jakby tego nie zrobił mogłabym przyczynić się do nieszczęścia pewnych osób, mogłabym narobić sobie nieodpowiedzialnym postępowaniem gnoju w życiu, za przeproszeniem. Moje życie mogłoby wyglądać inaczej. Może nie widziałabym prawdziwych wartości? Nie wiedziałabym jak cenne są pewne cechy, jak ważna jest przyjaźń, że trzeba być samokrytycznym...- Ściszyła głos. Fakt, jej los mógłby przybrać zupełnie inną postać, gdyby nie on, gdyby nie człowiek, który lubił siedzieć na zielonej trawie muskany przez letni, ciepły wiaterek i patrzeć na czyste, błękitne niebo, rozmyślać o życiu i nad tym, co zrobić, by było lepsze. Człowiek, który lubił śpiew ptaków i cień, który rzucały stokrotki. Człowiek, który nie rozumiał sensu kłamstwa, ani żadnych innych złych postępowań... Kim teraz byłaby Sher? Złodziejem, kłamcą, pustym człowiekiem? Może i nie, ale i tak wiele mu zawdzięczała, to było widać, gdyż każde słowo wypowiadała z ogromnym szacunkiem do tego człowieka, towarzyszyła temu też pewna wzniosła zaduma.
- I powiedz mi... Dlaczego tak wspaniali ludzie są pomijani, dlaczego nikt ich nie widzi? Dlaczego nikt nie widzi promieniującego od nich, nieskalanego światła? Czy rzeczywiście... Czy rzeczywiście klapki na oczach większości są tak czarne, że są w stanie przysłonić aż tak wiele? I dlaczego... Dlaczego tacy ludzie jak on właściwie nie mają przyjaciół? Dlaczego są odrzucani? Czyżby ktoś miał na ich temat jakieś wyimaginowane stereotypy? Śmieszne.- Skończyła i spróbowała w ciemności wyszukać jego oczu.
- Ale wierzę, że ty nie masz klapek na oczach. Ty jesteś inny. Może właśnie za to Cię lubię.- Po omacku wyszukała dłońmi jego twarzy i przyciągając go lekko ku sobie pocałowała go w usta, tak po prostu...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Wto 19:47, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:33, 19 Sty 2010    Temat postu:

Słuchał każdego jej słowa. Widział, a właściwie słyszał jakim zaufaniem darzyła go osoba właśnie obok niego siedząca. Usłyszał nawet, że bardzo chciałaby go zobaczyć. Dotknąć czy nawet i poczuć... On nie widział jednak w tym sensu. Co było - to przeszłość. Nie wracajmy do tego. To się znowu nie stanie. On miał swoją własną idęę: ' życie toczy siętu i teraz. myśl, czuj, kochaj...'. Powtarzał ją sobie zawsze - w każdej sytuacji. Gdy był smutny albo gdy był wręcz przeciwnie - wesoły. Gdy upadał i się wznosił. No... zawsze! O ludziach też miał swoją opinię: uważał, że wszystkop psują, że nie można im ufać, że... są jak robaki! W pamięc zapadł mu jeden tekst: ' gdyby zabić wszystkich ludzi - to rozwiązałoby wszystkie problemy.' On kochał świat! Wszystko... Każdą minutę życia, każdą sekundę!Nawet jeśli to życie nie było takie jak je sobie wyobraził. Oczywiście są wyjątki. Wyjątkiem była [ a przynajmniejtaką miał nadzieję] Sher. Podziwiał ją. Szanował. To z jakim szacunkiem i z jaką dumą mówiła o innym człowieku... On tak by nie umiał. Przerazał go jednak fakt, że zaufał komuś w tak krótkim czasie [ zaledwie kilka godzin], ale kogo to obchodzi? Z tego jego kolejnego ' zawiasu' wyrwało go ciepło, które poczuł na swoich ustach. Od razu uśmiechnął się bowiem zorientował się co to. Nawet jeśli dziewczyna tego nie widziała: był szczęśliwy i to bardzo. Po chwili wpadł na pewien pomysł i 'oderwał się' od niej. Zsunął nogi z kanapy i stanął na miękkim dywanie, na którym mógłby marzyć cały czas. O czymkolwiek! Taak... marzyć. W każdym razie to jedna z czynności, który wychodziła mu najlepiej. Stąpał bardzo powoli, a gdy zszedł z dywanu przyspieszył kroku i zmierzył do kredensu. Otworzył powoli drzwiczki i wyjął kilka świeczek i zapalniczkę. Wstał i udał się od razu do stolika świeczki przeróżnego koloru oczywiście stawiając na stole. Zapalił je i w końcu mógł zobaczyć twarz Sher. Zobaczył jakby... radość w smutku. Właściwie to w tęsknocie, bo Ger - nawet jeśli był totalnym przygłupem - uczucia rozróżniać umiał. Uśmiechnął się do niej słodko i kierując swoje oczy na jej twarz stwierdził, że w tak nikłym świetle wygląda ona jeszcze lepiej. Teraz dopiero było tu magicznie. W rogu stary fortepian, na stole szampan, za oknem zima i padający śnieg, a wszędzie - świeczki! Brakowało mu tylko dropsów, ale teraz nawet o nich nie myślał. Był zbyt ' zajęty'. Gdy znowu opadł na kanapę obok Jane - cały czas się uśmiechał - i nalał im szampana. Zauważył, że on sam jest dziwny. Ma jakieś wachania nastrojów i inne tego typu rzeczy. Przez chwilę myślał czy nie jest w ciąży, szybko jednak nieco rozbawiony odgonił tę myśl. O tak! Myśli to on umiał odganiać - o ile już coś myślał. Spojrzał po chwili na Sher nieco zdezorientowany swoim cieniem co go wpierw przeraziło, ale chwilę później - rozbawiło. Tak więc znowu złożył delikatny pocałunek na jej policzku. Nie był pewny czy Sher nie ma nic przeciwko kolejnemu całusowi więc po tym szybkim cmoknięciu usiadł normalnie i wpatrywał się na wprost siebie. Co tam było? Hmm... ściana. Tak! Nawet ściana go interesuje. On kochał ścia... Nie! Ścian nienawidził, bo stworzył je człowiek. A tu kiedyś stało biedne drzewo dropsikowe... CO?! Tzn.... Cytrynowe czy coś takiego. Po chwili roześmiał się w duchu. Westchnął radośnie tzn. z uśmiechem na ustach. Po krótkiej chwili swój wzrok znowu skierował na Sher. Oparł się o oparcie i przypomniał sobie cały dzień. Spotkanie w lesie, wizytu u Sher, kolacja u niego i wspólna gra... Dropsy już pomijał bo chciał się wyleczyć z 'nałogu'. Przypomniał także sobie jak ją oszukał. Właściwie to było tylko drobne kłamstewko z tą grą... a jakie zabawne! No... czyli ogółem wszystko. Jak się cieszył że ją poznał. Jak się cieszył, że dzisiaj miał nader dobry humor! Jak się cieszył, że dzisiaj [albo też wczoraj] w ogóle wyszedł. No naprawdę miał dzień dziecka! U niego tzw. 'hepi dej!' - to z jego zamiłowania do języka angielskiego no i oznaka jego głupoty, ale cóż... pomińmy to i wytnijmy. Albo... Nie jego głupota przecież nie zna granic. On ma w głoię pustkę! Różową dziurę czy coś takiego. No to takie z kosmosu.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gerard dnia Wto 20:35, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:03, 20 Sty 2010    Temat postu:

Kiedy Ger wstał, zmieniła pozycję na siedzącą. Obserwowała go z widocznym zaciekawieniem. Plątał się tu i tam.. I nagle w pomieszczeniu zapanowała… Światłość! Świeczki i świeczunie kolorowe użyczały im teraz swego magicznego, bladego, niepowtarzalnego światła *___* W odpowiedzi na buziaka uśmiechnęła się słodko, mierząc jego oczy jakby szukającego czegoś wzrokiem. Przeniosła spojrzenie na świeczki i po dłuższym gapieniu się w nie- raczej nie da się tego ująć inaczej- zjechała z kanapy wprost przed stolik. I wydawało jej się, że tych świeczek przybyło xd
Zamyśliła się na dłuższą chwilę. Odwróciła głowę w jego kierunku… Wyglądała trochę dziecinnie spoglądając na niego z dołu.. Przecież klęczała przy owym stoliku, gdyż, trzeba przyznać, obserwowanie świeczek to tak fascynujące zajęcie, że potrzeba do tego specjalnej pozycji xD ! Wstała, uprzednio zabierając jedną świeczkę ze sobą.
- Naprawdę potrafisz grać na gitarze?- Zapytała przypominając sobie, jak Ger u niej w domu powiedział, że ‘woli gitarę’. Usiadła tuż obok niego przypatrując się płomykowi tańczącemu na niebieskiej parafinie… Zmrużyła oczy w zamyśleniu. Jakoś tak przyszło jej myśleć xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:59, 20 Sty 2010    Temat postu:

Właśnie wracając do wyjątków... o ile gdzieś tam o nich była mowa, przypomniała mu się pewna piopsenka, którą miał zamiar zaśpiewać. Gdy Sher zsunęła się z kanapy najpierw się wystraszył, bo pomyślał, że to nie było zaplanowane, ale zorientował się, że tak nie jest. Gdy spojrzała na niego tymi swoimi oczkami - jak dla niego tak magicznymi - z uśmiechem na ustach zsunął się i wylądował obok niej. Odruchowo spojrzał w okno. Było jaśniej. Ciemno - ale jaśniej. Zaśmiał się w duchu - siedzieli tu całą noc, a mimo tego mózg - mały, ale jest - Gerarda nie prosił się o sen! Później znów przeniósł wzrok na Sher. Mógłby tak na nią tylko patrzeć i marzyć. Godzinami, a nawet i może całymi dniami. A na wzmiankę o gitarze tylko kiwnął głową i od razu wstał i pobiegł po zeszyt z chwytami./ Po dradze oczywiuście zaliczył fikołka na dywanie i... szafkę odbitą na czole, ale to te mniej ważne sprawy jak na teraz. Masując głowę pojawił się znowu i usiadł na kanapie. Ułożył odpowiednio gitarę i poślinił opuszki palców by przewrócić kilka kartek. Zaczął stroić gitarę i nieodrywając wzroku od swoich palców powtarzał, albo i przypoinał słowa piosenki chociaż miał jazapisaną właśnie pod chwytami. Miał zamiar zaśpiewać [link widoczny dla zalogowanych] Odchrząkną kilka razy cy po chwili zacząć powoli grać. Gdy doszedł do odpowiedniego momentu zaczął śpiewać:

When i was younger
I saw my daddy cry
And cursed at the wind
He broke his own heart
And i watched
As he tried to reassemble it

And my momma swore that
She would never let herself forget
And that was the day i promised
Id never sing of love
If it does not exist

But darlin,
You, are, the only exception
- ten wers powtórzył cztery razy.

Maybe i know, somewhere
Deep in my soul
That love never lasts
And we've got to find other ways
To make it alone
Or keep a straight face

And i've always lived like this
Keeping a comfortable, distance
And up until now
I had sworn to myself that i was content
With loneliness

Cos none of it was ever worth the risk, but


Poi tym występie odłożył gitarę na bok. Gdy ją śpiewał zrobiło mu się jakby... smutno? Może toi ze względu na wspomnienia. Szybko jednak się pozbierał i przypomniał swoje motto. Wtedy spojrzał na kartkę zeszytu. Przy każdej piosence miał jakiś dopisek. Pod tą piosenką było napisane: ' ludzi należy kochać i mówić im to póki jeszcze nas słyszą.' Uśmiechnął się kąckiem ust i zamknął zeszyt. Czekając na jakieś słowa lub cokolwiek ze strony Sher sięgnął po szampana i napił się. Wtedy znowu odpłynął - jak to sobie nazywał - wpatrywał się w ścianę przed siebie [znowu], a myśląc w głowie miał pewną piosenkę*. Zdecydowanie za dużo muzyki! Ten 'zawias' był jednak krótki i już po chwili wrócił na ziemię. Jego oczy powędrowały na Sher. Nagle znowu włączyli prąd, więc z uśmiechem, ale bardzo powoli zaczął zdmuchywać wszystkie świeczki, aż pokój wypełnił się jasnym, przyjemnym jak dla niego dymem. Spojrzał na swojego gościa i zapytał z grzeczności: - Może sięczegoś jeszcze napijesz albo zjesz? - zaczął pakowaćświeczki do pudełka, a po chwilki zamknął je i wrócił na kanapę opróżniając kieliszek wlewając sobie trunek do ust.

* jkbc to napisze ci jaką xD
małooo wieeem. xP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:50, 20 Sty 2010    Temat postu:

Kiedy grał obserwowała go uważnie, to, z jaką łatwością przychodziła mu 'obsługa' gitary, przyprawiało ją o zachwyt. Kiwała się delikatnie na boki. Miał miły dla uszu ton i jeszcze ten nie do ujęcia, niezwykle pozytywny wyraz... Mimo wszystko bardziej zainteresowały ją słowa piosenki. Oprawa stała się mniej ważna. Zastanawiała się, czy to co śpiewa... Czy to prawda? Kiedy odłożył gitarę i zrobił 'porządek' przesunęła się trochę bliżej niego.
- Wspaniale.- Powiedziała spoglądając w jego oczy- jak to miała w zwyczaju. Przyglądała mu się tak dłuższą chwilę z wymalowanym spokojem na twarzy. Wstała. Rzuciła mu ostatnie spojrzenie, któremu towarzyszył momentalny uśmiech. Podeszła do fortepianu. Usiadła lekko, kładąc dłonie na klawiaturze. Podchodziła do tego instrumentu z niespotykaną subtelnością, można rzec, z uczuciem... Uśmiechnęła się do towarzysza i zaczęła coś grać... Była to piękna, poruszająca melodia. Zapewne posłużyła jej jako 'zasłona dymna', dała czas na wyładowanie i przemyślnie kilku spraw. Kiedy skończyła, uśmiechnęła się nikle. Właściwie nikt poza Gerem nie słyszał jej improwizacji. Uśmiechnęła się szerzej i podeszła w miarę żwawo do niego. Przykucnęła. Jakoś tak 'wróciła do życia'. Zmierzyła jego źrenice i po chwili mógł poczuć, jak Sher ujmuje jego twarz w swe ciepłe dłonie...
- Chyba znaczysz dla mnie więcej niż możesz sobie wyobrazić.- Rzuciła w jego stronę i po chwili milczenia pocałowała go, trochę inaczej niż dotychczas. Pokazała mu całą sobą, że jest dla niej naprawdę ważny. Z jej oczu... Można było w tym momencie czytać jak z otwartej księgi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Śro 21:59, 20 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:35, 20 Sty 2010    Temat postu:

Nie usłyszawszy odpowiedz wzruszył tylko ramionami i tę ciszę uznał poprostu za 'nie.' Więc nic jej nie nalał i nic nie przyszykował doo jedzenia. Gdy usłyszał pochwałę uśmiechnął się tylko i mruknął: ' eee tam.' Gdy tym razem znowu Sher podeszła do instrumentu wyglądało to jakby między sobą walczyli na muzykę. Oczywiście nie o to tu chodziło. Gdy przyszła znowu do niego stwierdził: - Pięęęęknie - przeciągając głloskę specjalnie. Po chwili zapytał ciekaw: - Znasz Edith Piaff? - na wspomnienie o tej francuskiej, wspaniałej artystce coś się w nim ożywiło. Kochał ją. To znaczy... oczywiście jej muzykę. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale dłonie które poczuł na swoich policzkach przeszkodziły mu. Oddał pocałunek z równie prawdziwym uczuciem. Gdy się od niej 'oderwał' [znowu] oparł swoje czoło o jej i przymkął oczy. Pociągnął nosem - oczywiście bezgłośnie - i wciągnął jej zapachy. Uśmiechnął się kącikiem ust. Teraz mógłby, a nawet nie chciał się od niej odrywać. Błędzł nosem wzdłuż jej szyi. Można było powiedzieć, że 'odczytywał' jej uczucia. Po niueco dłuższej chwili westchnął i przesunął się na kanapie. Teraz miał czas żeby pomyśleć. Pomyśleć o wszystkim. Ale... nie potrafił. Nie mógł. Coś go rozpraszało jakby... był nad przepaścią i miał myśleć. Spojrzał na zegarek przypięty do swojej ręki. 6:00. Było już późno... a tak właściwie to wcześnie. Zachichotał w duchu, ale możliwe było, że jeden z tych dźwięków 'wyszedł' z niego. Nagle przypomniał sobie tekst który gdzieś usłyszał: ' pozwół moim emocją wyjść. Chcą zagrać w grę.' Cały czas się uśmiechał, ale nagle uśmiechnął znikł z jego twarzy. Właśnie. 'Pozwól moim emocją wyjść.' Spojrzał na Sher, wziął głęboki wdech i powiedział: - Ja... Myślę... Kocham. Cię. - oddzielał każde słowa teraz błądząc wzrokiem po kanapie. - Kocham CIĘ. - powiedział nieco pewniej niebardzo wiedząc jak ma wytłumaczyć to co czuje więc westchnął - Słuchaj... - przymknął oczy, a gdy mówił to przyłożył dłonie na swoim torsie: - Nie potrafię bez ciebie oddychać! - tu zrobiłkrótką przerwę i dodał: - Potrzebuję cię jak bicia serca. - później się zamknął. Mogła go wziąć za totalnego idiotę, ale on mówił to co czuł. Przygotował się na to, że mogłaby teraz wyjść albo zrobić coś z tych rzeczy. Na dworze było już szaro. Kolejny szary, nudny, zimowy poranek. Westchnął i odwrócił wzrok by spojrzeć w okno. Oczekiwał od niej jakiejś... jakiejkolwieg reakcji.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gerard dnia Czw 21:58, 21 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:59, 24 Sty 2010    Temat postu:

Skinęła głową na zapytanie o Edith. Fakt, darzyła ją szacunkiem. Szacunkiem do całej jej osoby, nie pomijając oczywiście twórczości. Teraz Sher siedziała w milczeniu, może dlatego, że jej mózg jak i organizm odmawiał powoli posłuszeństwa. Ger mógł poczuć, jak jej pragnąca snu głowa powoli zsuwa się na niego. I nagle doszedł do niej jego głos. O dziwo, bardzo wyraźnie... Spojrzała w jego oczy, błądzące to tu, to tam... Słuchała uważnie, jak zwykle delikatnie uśmiechnięta. Patrzyła z tak ogromnym zrozumieniem... Nim zdołał skończyć przyłożyła palec do jego ust.
- Cii.. Nic więcej nie mów...- Wyszeptała czule. Widać, że trochę nieswojo się czuł mówiąc to, dlatego też Sher pozwoliła mu dalej nie mówić. Wszystko zrozumiała bardziej niż mógł to sobie wyobrazić. Nastał moment milczenia, kiedy brała palec z ust Ger'a. Cały czas mierzyła spojrzeniem jego oczy... Wreszcie otworzyła usta, jakby chcąc coś powiedzieć...
- Ger... Też Cię kocham...- Wyszeptała powoli. Znaczył dla niej zbyt wiele, by mogła czemukolwiek zaprzeczyć. Nie mogła przecież okłamywać swoich uczuć. To byłoby głupie i mogłoby być bolesne w skutkach. Miłość z odwzajemnieniem w kilka godzin? Do teraz wydawało się być niemożliwe. A jednak. Przymknęła oczy i pocałowała go, jednak inaczej niż dotychczas. Nagle te może dwie minuty stały się jednymi z najszczęśliwszych w jej życiu. I choć ta obietnica była niepotrzebna, teraz przysięgła samej sobie, gdzieś tam, w środku, że nigdy, nigdy nie zrani Gerarda w żaden sposób. Uśmiechnęła się subtelnie i ułożyła głowę na nim w taki sposób, by go nie ugniatać. Chwyciła jego dłoń delikatnie, spuszczając wzrok gdzieś przed siebie. Była gotowa z nim być, być z dobrym człowiekiem, którego... Kiedy pomyślała o pierwszej rozmowie, aż ciężko opisać jak wielką radość poczuła, jak się cieszyła, że mogła go poznać. Gdyby wtedy nie zawrócił w jej kierunku... Gdyby nie zaproponowała mu wizyty u siebie... Gdyby...
- Kocham Cię...- To jej ostatnie, ciche słowa, gdyż nawet nie zauważyła, kiedy zapadła w głęboki sen...



* w końcu trzeba iść spać. organizm odmówił posłuszeństwa xP *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Nie 18:13, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:46, 26 Sty 2010    Temat postu:

Gdy Sher przyłożyła palec do jego ust on spojrzał na niego co musiało wyglądać zabawnie, ponieważ zrobił zeza xP Na słowa Sher uśmiechnął się ciepło i pocałował ją w czoło. Gdy zasnęła on głaskał ją czule i patrzył w okno. Było już jasno wiec się jej nie dziwił. Po chwili zasnął sam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:44, 07 Lut 2010    Temat postu:

*No, kara została przedłużona pod pretekstem nie wywiązania się pewnego pięknego dnia/dni z obowiązków no.. To tak, żebyś nie pytał.*

Jane poczuła, jak jej twarzy dotykają blade promienie słońca, wpadające przez pobliskie okno. To już rano? Zapytała samej siebie otwierając z trudem oczy. Podparła się na łokciu w taki sposób, aby móc zobaczyć więcej niż zwisającą tuż obok rękę Ger'a. Uśmiechnęła się odruchowo, gdy na niego popatrzała i trwała tak moment sprawdzając, czy na pewno śpi. Kiedy już się upewniła bezszelestnie opuściła kanapę. Obejrzała się jeszcze za siebie. No, śpi. Dumna z siebie, a raczej z tego, że go nie obudziła podążyła do.. Kuchni. Postanowiła zrobić jakieś lekkie, niewymyślne śniadanie. Co chwila zerkała do salonu, czy aby Gerard nie wstał. Wszystko robiła niezmiernie cicho, co dziwne, bo zwykle robione przez nią śniadanie byłoby wstanie wybudzić ze śpiączki xd Zrobiła.. [link widoczny dla zalogowanych]... Miała szczęście, bo lodówka Ger'a okazała się świetnie wyposażona ;D Ustawiła wszystko to, co trzeba na stole. Sama usiadła obok śpiącego i cmoknęła go subtelnie w czoło.
- Śpiochu, trzeba wstać...- Uśmiechnęła się do siebie. Zerknęła jeszcze tylko na jedzenie. Oby tylko smakowało! Tortilla niby taka prosta, ale bardzo ją lubiła, miała nadzieję, że Ger również ^^,


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Nie 17:58, 07 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:52, 07 Lut 2010    Temat postu:

Spał, spał, spał... Śnił. Co mu się śniło? No więc tak. Stoi na łące. Na pięknej zielono różowej łące. Ogólnie nad nim piękna tęcza, chmurki, słonko. Dookoła biegają jednorożce, a na środku usypany jest wielki stos z dropsów. I pewnie śniłby dalej gdyby jakiś obśliniony ktoś nie zostawił swojej śliny na jego czole. Później się okazało, że to Sher, ale zostawmy to. Przetarł oczy i przełknął kilka razy ślinę. Dalej miał ciężkie powieki, więc podrapał się po głowie i zapytał: - Czy ty mnie obudziłaś? - był rozbawiony, ale próbował udawać złego - Czy ty nie wiesz, że nie budzi się śpiącego w....widzisz ładny dzień mamy. - miał zamiar powiedzieć wilka. Spojrzał na stół i powiedział: - Czy ty... Nie ważne. Zrobiłaś śniadanie. - pocałował ją w policzek i usiadł prosto. Nadal był śpiący, ale zabrał się za jedzenie. - Kanapy nie są wygodne - bolały go kości, a jedynym lekiem przeciwbólowym były dropsy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:50, 07 Lut 2010    Temat postu:

Kiedy się wypowiadał nie potrafiła odbierać tego poważnie, choć szczerze- powoli zaczynała, jednak coś innego ją zainteresowało. Nie budzi się śpiącego.. Widzisz? To nie pasuje, co on... Uniosła brew.
- Gerard, co chciałeś po.. A, nic.- Jeśli zmienił zdanie pewnie Sher nie miała tego słyszeć. Patrzyła tak na niego jeszcze dłuższy moment i sama wzięła się za jedzenie. Kiedy zjadła, ponownie przeniosła wzrok na niego, po czym oparła się o oparcie kanapy. Spojrzeniem tkwiła teraz przeciwległej ścianie, wyraźnie zamyślona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:33, 09 Lut 2010    Temat postu:

Dłużej się nie odzywał, a gdy skończył się posilać wstał i zabrał i swój talerz, i Sher, po czym zaniósł je do kuchni i pozostawił w zlewie. Gdy wychodził już, a właściwie gdy był już z powrotem przy Sher usłyszał właśnie jak owe talerze przewracają się po ułożeniu w nieładzie. Gdy już usiadł obok Sher oparł się o boczne oparcie plecami i skrzyżował nogi. Wpatrywał się w twarz dziewczyny co zapewne wyglądało dziwnie gdyż ta miała wzrok utkwiony w przeciwległej ścianie. Tkwiła tak w bezruchu dość długo, więc Gerard odchrząknął i zapytał cicho: - Coś się stało...? - Wychylił się nieco by zobaczyć twarz dziewczyny z przodu. Po chwili westchnął i zakołysał się lekko nadal siedząc. Jednak nawet nie minutę później wstał i podszedł do okna. Oparł się o ścianę i stanął bokiem do dziewczyny i okna. Wzrok miał wlepiony w widok, w to co tam zobaczył. Gerard mógł tam tak stać całymi dniami, a nawet i dłużej. Wyobraźnia była jego najlepszą bronią. Wpatrywał się w białe płatki śniegu i uśmiechał się półgębkiem. Po chwili westchnął i powrócił na swoje miejsce. Powrócił już do szarej rzeczywistości. Już nie było wczoraj. Rozmyślał jak zapłaci wszystkie rachunki, bo on... on po prostu był bez złamanego grosza. Westchnął raz jeszcze i uśmiechnął się blado do Sher przyjąwszy pozę w jakiej siedział przedtem. - Sher... - westchnął. Musiał jej to powiedzieć, ale nie wiedział jak. Oparł głowę na dłoniach, a ręce na kolanach. Przeczesał włosy i odezwał się znowu: - Słuchaj... Ja... To co usłyszysz będzie dziwne, ale stwierdziłem, że powinnaś wiedzieć... ja... - nie wiedział czy ona wie coś o takich jak on czy też nie - jestem... wilkołakiem. - wyrzucił z siebie i zanim Sher zdążyło coś zrobić szybko wstał i odsunął się kawałeczek po czym zmienił w wilka. Stwierdził, że lepiej jeśli zobaczy. Przeszedł się kawałek i przemienił w człowieka. Kilka sekund później zorientował się, że nie ma na sobie nic, więc odskoczył do tyłu, przy okazji przewracając lampę, upadł na ziemie z zerwaną zasłoną. Zaczerwienił się i wybełkotał: - Przepraszam. - Wstał i zasłonięty pobiegł na górę. Tam wyciągnął z szafki jedynie szorty i t-shirt po czym włożył to na siebie. Bał się reakcji Sher... Po cichu zszedł na dół i zaczął się jej przyglądać. Opadł znowu na kanapę i... czekał.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gerard dnia Śro 14:19, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:30, 10 Lut 2010    Temat postu:

Nie zdążyła go powstrzymać, gdy brał talerz- pewnie wolałaby zrobić to za siebie. W każdym razie podziękowała mu miłym uśmiechem. Z jej zastanowienia wyrwało ją jednak coś innego. Te nie do końca śmiałe 'Sher' wypowiedziane przez Gerarda. Od razu się obróciła, by spojrzeć mu w oczy, by zrozumieć to, co chciał jej powiedzieć. Analizowała z uwagą każde jego słowo, a gdy padły ostatnie słowa, nawet nie zdążyła zareagować, on już był wilkiem... Nie oderwała jednak wzroku, nie targały nią żadne emocje. Cały czas na jej twarzy malował się ten pozytywny, pełen akceptacji dla drugiego człowieka wyraz. I nawet jakoś specjalnie nie poruszył ją fakt, że był nagi, przez moment, bo.. Po chwili gdzieś zniknął. W ten czas uśmiechnęła się do siebie, wstała i podniosła lampę. Zasłona okazała się nie przerwana, tylko ściągnięta po prostu, tak więc zawiesiła ją na nowo. Wtedy on wrócił... Usiadł. Stała tak jeszcze przez krótki moment wpatrując się w niego, bo.. Nie wiedziała jak zacząć. Postanowiła, że będzie szczera. Podeszła doń i usiadła mu na kolanach w taki sposób, by być przodem do niego. Uśmiechnęła się ciepło, choć trzeba przyznać, trochę nieśmiało. To wszystko działo się bardzo szybko, ale właśnie teraz, kiedy spojrzała z bliska w jego oczy, wiedziała co powiedzieć.
- Ger...- Zrobiła małą przerwę, by mógł na nią spojrzeć.
- Akceptuję Cię takim, jakim jesteś. Cieszy mnie to, że... Zaufałeś mi na tyle, by to wszystko wyznać, by pokazać... Nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy. Pamiętaj, wiedz, że możesz mi wszystko powiedzieć, zawsze Cię wysłucham i choćbyś nie wiem co zrobił... Zawsze będę o Tobie pamiętać... Zawsze będę Cię kochać...- Mówiła wolno trzymając dłonie na jego policzkach. Uśmiechnęła się.
- Ogółem to fajny z Ciebie wilk.- Dodała by choć trochę rozluźnić atmosferę, bo Ger wydawał się być trochę... Przybity, niezwykle przejęty, ale cóż, trudno się dziwić, przecież nie wiedział jak zareaguje Sher, przecież mogła coś takiego odebrać w zupełnie inny sposób. Uśmiechnęła się błądząc w jego źrenicach i po chwili przytuliła go, by mógł poczuć, jak wiele dla niej znaczy, jak bardzo cieszy ją to wszystko, jak bardzo go zrozumiała. By poczuł tę akceptację, płynącą prosto z jej serca, by mógł zrozumieć... Przymknęła oczy trwając w milczeniu. Słowa stały się zbędne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Czw 8:39, 11 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:42, 21 Lut 2010    Temat postu:

Zdziwiło go to jak Sher na to zareagowała. Powinna się conajmniej gapić na niego jak na idiotę, ale tu... nic. Może wiedziała o takich jak on? Jeśli tak było mu to jak najbardziej na rękę, jeśli nie... może miała nie po kolei? Przestań! Nawet jeśli targały nim teraz różne emocje, niektórych pewnie i tak nie znał i nie potrafił nazwać, bo życie człowieka ogranicza się tylko do kilku, i nawet jeśli był totalnym gburem nie mógł tak myśleć o dziewczynie siedzącej mu na kolanach. I wcale tak nie myślał. To była po prostu jedna z wielu opcji [niemożliwych]. Podczas gdy był pogrążony w swoich rozmyślaniach nie dochodziły do niego żadne bodźce z zewnątrz. Niezbyt wiedział co Sher robi, jakby jej wcale nie było, ale starał unikać się jej wzroku. Czasami wstydził się tym kim jest, ale to dlatego przetrwał swoje dzieciństwo. Westchnął się i 'obudził'. On... on po prostu nie wierzył. W całym swoim popieprzonym życiu nie spotkał jeszcze takiej osoby jak Jane. Szczerej, opanowanej i... dziwnej. Oczywiście pozytywnie dziwnej. Każdy człowiek był na swój sposób skomplikowany, ale tak jak dziewczyna poznana przez niego wczoraj... nie. To tak jakby jej dusza miała setki korytarzy. Oczywiście mogła być ona kłamliwa i to wszystko co do tej pory robiła mogłoby się okazać kłamstwem, ale takiej myśli Gerard do siebie nawet nie dopuszczał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:28, 21 Lut 2010    Temat postu:

Zmrużyła lekko oczy i przyglądała się, wyczuwała jego reakcje. Niby wcale nie złożone reakcje, ale jednak głębokie. Znów spojrzała mu w oczy. Uśmiechnęła się do siebie, bo doszło, ba, już dawno, ale teraz zaczęła głęboko myśleć o tym, jakim człowiekiem jest Ger. Był inny. Jednak Jane właśnie to lubiła. Wyróżniał się, nawet jeśli inni tego nie widzieli.
- Ger, jesteś wyjątkowy.- Chciała powiedzieć coś więcej i nawet było to widać. Chciała powiedzieć mu swoje zbłąkane myśli dotyczące między innymi tego, jak Ger wyróżnia się z tłumu... Po prostu się uśmiechnęła wtuliła lekko w niego. Nic nie mówiła. Może wzięło ją na myślenie? Na zanalizowanie wszystkiego co miało miejsce dziś, wczoraj? No, może...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Nie 22:29, 21 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:59, 21 Lut 2010    Temat postu:

Uśmiechnął się, ale tylko kącikiem ust. Nie było go stać na więcej. Nie teraz. On wyjątkowy? On... był jak każdy inny. Miał swoje problemy, swoją historię..., ale nie uważał siebie za wyjątkowego. Taak. Był wyjątkowy jeśli chodzi o przyciąganie do siebie problemów i kłopotów, bo tych miał całkiem sporo. Objął dziewczynę ramieniem i położył swoją głowę na jej ramieniu. Delikatnie... Jakby miała się rozsypać. Jakby to był sen... A może był? Ger'owi ciężko było uwierzyć w cokolwiek. On nie wierzył w tego czego nie widział. On nie miał nawet swojej religii. Wierzył w to co zostało udowodnione. Wierzył jedynie w swoje problemy finansowe, a może i zdrowotne...? Ostatnio coraz częściej chorował... Martwiło go to i zamierzał w końcu iść do lekarza, chociaż po skończonej szkole medycznej sam powinien postawić sobie diagnozę. Po kilkominutowym milczeniu - nie było ono niezręczne... po prostu trwało - Ger w końcu się odezwał. Musiał to z siebie wydusić. Słowa z jego ust padały jak z karabinu: - Sher... Teraz nic nie mów tylko słuchaj. Proszę. Po prostu potrzebuję dobrego słuchacza... kogoś komu mogę powiedzieć o sobie wszystko - uśmiechnął się nie śmiał i oddalił swoją głowę od ramienia Jane i zamknął oczy - Nie cierpię kłamstwa i wyśmiewania się. Uwielbiam tworzyć. Muzykę, wiersze... Nigdy nie wybaczę rodzinie tego co mi zrobiła i... chyba nie potrafię kochać. To znaczy... nie potrafię ICH kochać. Mam problemy finansowe... Nie mam z czego płacić rachunków. Często z tego powodu muszę kraść. Często choruję ostatnimi czasy... Boję się. Skończyłem studia medyczne, ale nie szukam już pracy po tym jak zwolniono mnie z dwóch szpitali. Nie wierzę w żadną religię. Uff... Lżej mi na sercu. - Otworzył oczy i czekał... Ciekawe co pomyśli Sher... Był tego ciekaw. Po tym co z nią przeżył - jedyne dwa dni - powinna zareagować... dobrze i spokojnie. Tak myślał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:56, 22 Lut 2010    Temat postu:

Poczuła jego głowę na swoim ramieniu i w tym momencie ogarnęło ją jakby milion uczuć, nawet nie potrafiła tego wyrazić. Kiedy tylko wspomniał o tym, by go wysłuchać, uniosła wzrok (wraz z głową) tak, by jak zwykle patrzeć mu w oczy. Uśmiech stopniowo schodził z jej twarzy. To było smutne, a ona czuła się trochę bezradna. A może... Nagle wstała i posunęła do okna. Wyjrzała przez nie widocznie zamyślona. Przypominała wygasły wulkan, który zaraz wybuchnie nie zagrażając nikomu. Ba, wybuchnie i nic nie zniszczy, będzie niósł pomoc i ratunek, przynajmniej będzie się starać to robić. Stała tak dłuższy moment, po czym odwróciła się..
- Zawsze jest sposób, nie może go nie być.- Po tym krótkim zdaniu rozejrzała się, szukając słów gdzieś na podłodze. Powróciła do niego wzrokiem.
- A gdyby.. Powiedzmy, że.. Przeprowadziłbyś się do mnie, ten dom byś sprzedał i.. Wiesz, jakoś na pewno by poszło.- Zrobiła jeden krok w jego stronę. Tym samym poczuła, że.. No właśnie, nie idzie tego opisać. Przymknęła oczy. To, co chciała powiedzieć było dla niej bardzo trudne, ale... Kiedy spojrzała na osobę siedzącą nieopodal... Okazałą się ona ważniejsza. Nieporównywalnie.
- Albo..- zrobiła małą przerwę uciekając na moment spojrzeniem.
- Ja sprzedam swój dom. Mogę też salę treningową. Nie wiem... Jak myślisz?- Załamała ręce i spuściła głowę. Nie miała zamiaru jednak nigdzie iść. W życiu nie chodziło jej o to, by ktoś, z kim będzie, miał pieniądze, bo to bez sensu. Przynajmniej ona go nie widziała. Tak, nie miała zamiaru nigdzie iść, ani dziś, ani jutro, ani nigdy! Podeszła tylko do niego troszkę podłamana własną bezsilnością. Zupełnie jakby uważała własne pomysły za te złe, choć wcale takie nie były. Usiadła naprzeciw, na fotelu... Tak, mogła to zrobić, sprzedać swój dobytek. Czuła nawet, że jeśli przyszłoby spać w namiocie- też byłoby dobrze. Oby tylko był tam on. Oby nie zostawił Sher samej. Samej na pusto pełnym świecie. Nie, to głupie. Nie dopuszczała do siebie takich myśli. To wszystko było dziwne, bo... Była w stanie sprzedać wspomnienia, które tak wiele dla niej znaczą. Sprzedać dom, który przepisał jej mistrz, kiedy przyszło mu umierać. Teraz obdarzyła go ciepłym uśmiechem.
- Będzie dobrze, zobaczysz. Razem coś wymyślimy. I nie bój się.. Pójdziemy do lekarza, dowiesz się co i jak i cokolwiek to jest... Nie zostawię Cię, pamiętaj.- Mówiła kładąc dłoń na jego barku. Tak, była gotowa posłużyć za filar, mimo, iż byłoby to zapewne bardzo niewygodne. Uśmiechnęła się jakby pocieszająco, co pewnie w tym momencie większego znaczenia nie miało.. Ona jednak wierzyła.
- Damy radę.- Dodała pozwalając opaść swojej głowie w jego ramiona. Było południe, choć czuła, jakby była noc... Pomyślała też, czy wyjście gdzieś w zaciszne miejsce, wolne od bandy idiotów będzie dobrym pomysłem, nie odezwała się jednak, bo... Czekała na cokolwiek z jego strony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:07, 22 Lut 2010    Temat postu:

Po krótkiej chwili otworzył oczy. Słowa Sher dochodziły do niego może z nieco lekkim opóźnieniem, ale gdy pojął co chce zrobić pokręcił przecząco głową. Nie mógł jej odebrać tego co miała. Jej życia, wspomnień. Spojrzwaszy jej w oczy powiedział rozglądając się po pokoju. Szukał odpowiednich słów, a mówił tak jakby mówienie sprawiało mu trudności: - Nie. Nie odbiorę ci tego co masz. To moje życie - moje problemy. - Spojrzał na nią ponownie - Ja... dom sprzedam. To dobry pomysł, ale... nie chcę ci psuć życia. - Był wdzięczny Sher. Za troskę, za pomoc jaką chciała mu dać. Potrząsnął energicznie głową i westchnął nieśmiało się uśmiechając: - Może... nie rozmawiajmy o tym na razie. - Wiedział, że atmosfera nie będzie taka jak przed tym, ale warto ją jakoś rozluźnić. Sięgnął po pilot od telewizora i włączył pierwszy lepszy kanał i przełączał je po kolei. Mówili tam o jakiejśtam wojnie gdzieśtam. Przeszedł go dreszcz, a po chwili Ger się odezwał: - Gdy widzę co się na tym świecie dzieje przewraca mi się w żołądku. Chciał wierzyć, że wszystko się skończy. Nie tylko jego problemy, ale problemy świata...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:33, 22 Lut 2010    Temat postu:

Tak bardzo chciała mu przerwać, kiedy twierdził, że tylko zatruje jej życie.Spojrzała na ścianę, kiedy on włączał telewizor. Wytarła jedną łzę tak, aby nie zauważył. Nie chciała by on... W ten czas usłyszała ostatnie jego słowa, wtórujące dźwiękom z telewizora. Odwróciła się.
- Mi także... Choć przyznam, że nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem wojny. Nie potrafię jej pojąć, nie chcę jej pojmować. Ehh... Jakby rządziła się zgoda..- Mówiła cicho, po chwili złapała rękę, w której trzymał pilot. Spojrzała mu w oczy.
- Ty w żaden sposób nie zatruwasz mi życia. Nie zatrujesz mi go. Ger...- Ciągnęła jakby chcąc coś mu uświadomić. Oficjalnie nie byli razem, ale ona wewnątrz siebie czuła niewytłumaczalną więź, coś co nazywa się miłością. Zmrużyła delikatnie oczy.
- Naprawdę, nie myśl tak... Będzie dobrze.. Damy radę, Ger... Nie myśl tak, mówię Ci, drzwi mojego domu są otwarte...- Zaczęła się jąkać. Bała się, że to wszystko nie pozwoli mu się podnieść. Tak bardzo chciała by mógł zapomnieć, by mógł odetchnąć i zacząć normalne życie.
- Słuchaj, ja...- Urwała. Nie mogła dłużej. Pieprzone życie! Dlaczego tacy ludzie jak Ger muszą mieć takie problemy, dlaczego społeczeństwo rządzi się w sposób utrudniający mu podniesienie się?
- Nie zostawię Cię, jeśli upadniesz, upadnę z Tobą, nie dawaj mi szansy odwrotu, bo nie skorzystam... Za bardzo Cię kocham.- Objęła go zupełnie tak, jakby się bała, że za moment zniknie. Jej oddech był cięższy. Tak, nie pozwoli mu wynieść się z tego domu donikąd, choćby siłą... Zaciągnie go do siebie. On nie może zostać sam. Nie może... Uspokoiła się milknąc. Zamknęła oczy. Ty nie psujesz mi życia, wręcz przeciwnie. Pomyślała nie zmieniając pozycji. Już nic nie chciała mówić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:12, 23 Lut 2010    Temat postu:

Musiał pomyśleć. Potrzebował spokoju. Odchrząknął i wyszeptał: - Przepraszam. - Powoli wstał z kanapy i ruszył biegiem do łazienki. Zamknął drzwi na klucz i zsunął się po nich tak, by siedzieć na ziemi. Było to malutkie pomieszczenie, w którym ledwo mieściła się umywalka i kabina. Westchnął i ukrył twarz w dłoniach. Wkrótce z oczu popłynęło mu kilka łez. Płynęły po palcach, łokciach, by w końcu zniknąć na ziemi. Oparł głowę o białe drzwi i cicho westchnął. Po dość krótkiej chwili podniósł się z ziemi i podszedł do umywalki by oprzeć na niej ręce. Spojrzał w lustro. Wyglądał okropnie. Nagle poczuł, że robi mu się niedobrze. Rzucił się w stronę ubikacji i zwymiotował. Klęczał tak i kaszlał. Po chwili westchnął i się podniósł. Stał tak aż zakręciło mu się w głowie. Miał tak zawsze. Nazywał to 'epizodami'. Wypłukał usta i usiadł ponownie pod ścianą. Zrobił to samo co wtedy czyli zakrył oczy i zaczął płakać. Wtedy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Komornik. - pomyślał. Nie chciał otwierać, ale nie chciał tak zostawiać Sher.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:28, 23 Lut 2010    Temat postu:

Kiedy zaczął biec w kierunku łazienki miała ochotę go.. Nie, już nie mogła go zatrzymać.
Wstała. Wolno, cicho przemknęła w kierunku drzwi, które przed chwilą zamknął. Jej oddech był cięższy, bo słyszała, że w środku.. Nie ma za ciekawie. Najpierw chyba zwymiotował a potem.. Płakał? Potrząsnęła głową i po chwili oparła ręce o drzwi, klęcząc przed nimi.
- Ger?..- Zapytała niepewnie, czy aby jeszcze się trzyma. Mówiła spokojnie i z troską, jak to miała w zwyczaju. Rozejrzała się i po chwili wyłączyła telewizor, w którym znów słychać było... Tak, same polityczne bzdury, zakłamanych polityków, zakłamanych ludzi... Zapewniali o sprawiedliwości recytując wciąż te same, przekupione słowa. Wtem ktoś zadzwonił do drzwi. Nastała chwila ciszy...
- Mam otworzyć?- Zapytała cicho, ponownie klęcząc pod drzwiami. Może i z boku wyglądało to dziwnie, bo.. Przypominało jakby próbowała je przejrzeć, może nawet uznawać, że nie ma ich. Nie mówiła do drzwi, tylko do Ger'a, przynajmniej tak to wyglądało, a to rzadki widok. Teraz tylko oczekiwała. Chciała milczeć, gdyż to w tym momencie było chyba najodpowiedniejsze...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Wto 21:32, 23 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:47, 23 Lut 2010    Temat postu:

a jej pytanie pokręcił przecząco głową, a gdy zorientował się, że go nie widzi wysapał łamliwym głosem: - N... Nie. - Potem znowu można było usłyszeć szloch. Cichy... Powoli ustawał aż wkrótce było to tylko ciche pochlipywanie. Odchrząknął i kilka razy usłyszał dzwonek. Na razie nie otwierał drzwi tylko pociągał nosem. Dopiero po chwili przekręcił zamek, ale drzwi nie otwierał. Gdyby Sher zechciała wejść usiadł pod przeciwległą ścianą i obserwował drzwi wycierając łzy z twarzy. By opanować... No właśnie... Co? Gniew? Smutek? Sam nie wiedział. By opanować... to coś... spojrzał na swoje buty i liczył spokojnie aż całkiem się uspokoił.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:10, 23 Lut 2010    Temat postu:

Ten dzwonek coraz bardziej napierał jej na bębenki. Zupełnie jakby domagał się tego, aby tam ktoś podszedł. I wcale o to nie prosił... Groził, po prostu zdawał się krzyczeć. Oderwała od tamtego miejsca spojrzenie, gdyż do jej uszu doszło coś innego. Ger otworzył drzwi, tak. Ulga. Przełknęła z niepokojem ślinę. Zastanowiła się chwilę, choć była to bardzo krótka chwila. Zmieniła pozycję z klęczącej na siedzącą i delikatnie zapukała. Dwukrotnie. Odpowiedziało jej subtelne echo, pusty oddźwięk... Odczekała chwilę i uchyliła drzwi. Wolno wśliznęła do środka, zamykając je za sobą. I jeszcze przez chwilę nie odwracała się. Niczym człowiek z jakąś niewytłumaczoną fobią trzymała rękę na klamce, jakby bała się jej puścić. Miała tedy zamknięte oczy, czego Ger- z racji, że stała tyłem do niego- nie mógł widzieć. Otworzyła je wbijając spojrzenie w sufit. Odwracając się stopniowo opuszczała je, aż dotarła do jego źrenic. Jej serce zabiło mocniej i szarpały nią różne emocje. Najgorszy był fakt, że nie miała pojęcia jak pomóc. Postanowiła, że może lepiej będzie zaczekać na jego reakcje. Z jednej strony... To było tak, jakby coś wbijało jej sztylet w serce. Widzieć człowieka, który tak wiele dla Ciebie znaczy. Człowieka cierpiącego, któremu nie wiesz jak pomóc. Westchnęła i zrobiła jeden niepewny krok w jego kierunku. Na jej przepełnioną ciepłym wyrazem twarz padał skromny strumień światła, podobnie jak na całe pomieszczenie. Teraz była gotowa na każdą jego reakcję... Mogła powiedzieć wszystko, mogła wysłuchać, mogła przytulić, mogła pocałować, mogła... Mogła zrobić każdą rzecz, oby tylko jemu choć w części było lżej...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Wto 22:19, 23 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:41, 23 Lut 2010    Temat postu:

Gdy tylko Sher była już w łazience ten rzucił się na nią i mocno wtulił, by po chwili znowu zacząć szlochać. Łzy spływały po jej ubraniu, ale Ger... Ger... On musiał się wypłakać. Można było słyszeć tylko głośny szloch. Po chwili oderwał się od niej i znowu usiadł pod ścianą by się opanować. Ukrył twarz w dłoniach i myślał. To wszystko nie było takie proste jak powiedziała Sher...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:15, 23 Lut 2010    Temat postu:

Kiedy się na nią rzucił z ledwością utrzymała pion, ale oczywiście sama objęła go z tą niewytłumaczoną, bezinteresowną troską. Przymknęła oczy, pogładziła go po głowie. Tak, mógł się wypłakać. Nie można się wstydzić własnych łez. Po tej dłuższej chwili znów usiadł pod ścianą. Ona podążyła za nim. Usiadła obok. Wiedziała o co chodzi. Nawet zaczęła się domyślać kogo się spodziewał. Oparła głowę o jego bark i trwała tak, nie mając zamiaru się ruszyć... Chciała być tu gdzie jest. Być przy nim.
- Co teraz?- Szepnęła niepewnie. Tak, ta sytuacja była niepokojąca i niepewna. To pytanie zapewne było głupie, ale... Nie można dłużej czekać. Gererd nie może dłużej cierpieć, w oczach Sher na to nie zasłużył. Uroniła jedną łzę... Łzę wyrażającą bezsilność pochłoniętą współczuciem. Miała teraz nadzieję, że chociaż jej obecność ma jakieś znaczenie. Choć szczerze by się nie zdziwiła, jakby była tylko niepotrzebnym elementem. Mimo to objęła go i trwała tak... Dzwonek do drzwi zdawał się ucichnąć. Na szczęście.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gerard
Wilkołak



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:19, 24 Lut 2010    Temat postu:

- Ni... Nie wiem - przyznał szczerze. Oparł swoją głowę na jej głowie i trwał tak w bezruchu tępo wpatrując się w ścianę naprzeciwko. Głaskał tylko jej dłoń. Równomiernie... Delikatnie. Nie szybko, ale też nie wolno. Westchnął, a po chwili oczy sam się mu zamknęły. Ta sytuacja go przerastała. Komornik sobie poszedł, ale... kiedyś i tak wróci. A Gerard... On mógł albo uciec, albo walczyć... Gdzie do cholery poszedł Bóg?! W którego Gerard i tak nie wierzył... - Pieprzyć to. - Pociągnął jeszcze raz nosem i wstał. Z wściekłą miną podszedł do drzwi i kopnął je... Może trochę za mocno, bo były teraz na ziemi. Nie zwracając na to uwagi podszedł do drzwi i otworzył je. Komornik jeszcze schodził: - Hej! - zawołał. A co mu szkodziło?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sher
Człowiek



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:29, 24 Lut 2010    Temat postu:

Ta chwila była.. Magiczna? Tak, taki moment potrzebnego ukojenia. Westchnęła cicho. I nagle poczuła, jak on wstaje, tak więc otworzyła oczy i widząc lecące na ziemię drzwi... Wstała i podbiegła do nich. Niestety złapać nie zdążyła. Wiedziała, gdzie idzie Ger. Nietrudno było się domyślić. Wodziła wzrokiem tam i z powrotem, po czym ostatecznie zatrzymała go na drzwiach. Podniosła je i włożyła na swoje miejsce. Co prawda były niemal jej wysokości, dlatego o mało się nie przewróciła, ale dała radę. Kiedy to zrobiła podążyła w stronę, z której lada moment mógł pojawić się komornik... Nie znała go, ale już go nienawidziła. Jedyny człowiek, którego nienawidziła za wykonywaną pracę. Choć nie.. Nienawidziła jego pracy, być może wcale jej nie wybierał. Stanęła u progu jakiejś ściany spoglądając na nich dwóch. Spuściła po chwili wzrok, osuwając się po ścianie. Pozostało zaczekać na szanownego per pana, zaczekać na to, by zrobił swoje... Zaczekać by w końcu dał spokój, by zniknął na zawsze.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sher dnia Śro 13:31, 24 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Rezerwat / Domy, domeczki, chatynki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin